Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Dzięki wieslawpas, miło mi! Dobrze wiedzieć,że ktoś w ogóle czyta te moje wypociny! :smile: Wiesz, znalazłem ciekawy dokumentalny film na YouTube (prod.Francja) na temat uzależnienia Francuzów od leków z grupy benzodiazepin takich jak Temesta (Lorafen), Xanax (Alprazolam), Rohypnol, nasennych Stilnox, Imovane a nawet antydepresantów Prozac, Zoloft..zamieściłem go na blogu, na stronie przydatne linki, polecam! (link poniżej)

 

Chemiczny spokój.

 

A jak Ty się masz? Jak samopoczucie??..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znalazłem ciekawy dokumentalny film na YouTube (prod.Francja) na temat uzależnienia Francuzów od leków z grupy benzodiazepin takich jak Temesta (Lorafen), Xanax (Alprazolam), Rohypnol, nasennych Stilnox, Imovane a nawet antydepresantów Prozac, Zoloft..zamieściłem go na blogu, na stronie przydatne linki, polecam! (link poniżej)

 

Chemiczny spokój.

O, oglądałem to przed łyknięciem pierwszego benzo żeby wiedzieć na czym stoję, też polecam. Zwłaszcza tym którzy mają "ten pierwszy raz" jeszcze przed sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich na forum,pierwszy jest to mój post. Czytałem Przemku Twoje wszystkie posty,a także blog Twój od dechy do dechy. Chciałbym opisać Ci moje odstawianie, a masz wiedzę nie tylko teoretyczną,ale i przeszedłeś wszystko na "swoim organizmie". Walkę stoczyłeś ogromną,pełną determinacji. Zawsze wypowiedzi sa merytoryczne z głębokim, a zarazem zrozumiałem sensem. Od lutego br. gdy skończyły się moje problemy życiowe, a wiec i te emocjonalne zacząłem stopniowo sam schodzic z dawki clona 3 mg powoli.Wcześniej brałem i po 5 mg i tak przez 20 lat (problemy w pracy i w rodzinie- dzisiaj wszystko w normie). Najwięcej,bo przez miesiąc brałem po 4-5mg styczeń 2013 codziennie(miałem koszmar w domu wtedy).Do tego piłem alkohol 2-3 razy w tygodniu i wtedy na drugi dzień musiałem wziąść więcej clona,bo byłem galaretą w środku. Dzisiaj jestem na dawce 1,5 clona - zmniejszam co 2-3 tygodnie o 0,125. Psychiatra mi powiedział,że do końca będę już na tych clonach,jednak postanowiłem zmniejszać i od lutego zero alkoholu. Proszę napisz w-g swojej posiadanej wiedzy czy dam radę sam odstawić, a przynajmniej zmniejszyć do minimum. Detox odpada,bo mam 57 lat i z tego co czytałem tu na forum,to horror(a psychiatra mi to proponował). Być może ten pierwszy wpis mój chaotyczny,ale napisałem to co mi myśli moje dyktują w tym momencie. Mam lęk cholerny przed innymi lekami zamiennymi. Dodam,że dawkę biorę rano i normalnie funkcjonuję cały dzień,ana sen żadnych leków nie brałem,bo nie mam kłopotów jak na razie z zasypianiem i nigdy nie miałem.A muszę też dodać,że wszystkie choroby przewlekłe co sam masz,ja je też mam i nie wiedząc wcześniej,że np. jak miałem hipoglikemię łykałem clona,bo myślałem,że to od niskich cukrów,a to uzależnienie - nie miałem pojęcia. Byłem przedwczoraj u mego psychiatry - rozmowa żadna,pytanie "ile" - wypisał mi 5 opak.0,5mg i cała rozmowa z lekarzem. Pozdrawiam i liczę na odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, wszystkich zmagajcych się z tym gów... jestem uzależniona od relanium ale nie jestem w stanie stwierdzić od ilu lat ponieważ, jak mi się wydawało doraźnie biorę od 10 lat..od 2013roku .w nocy miałam drgawki całego ciała, wysoki puls, cisnienie , lęk i niepokój dlatego brałam 0.75 relanium i przechodziło..teraz nie wiem czy było to przez nerwicę lękową czy przez to że organizm juz był uzależniony i potrzebowałam benzo..tak bylo mniej wiecej co 3-4 dni..Dokładnie pamietam dzień kiedy wstałam 17 kwietnia 2014 roku- moje uczucia byly okropne po prostu myślałam,że umieram..towarzyszyły mi ciagłe myśli o smierci, zaczęło sie niskie cisnienie, ogarniający ból psychiczny , zero checi do zycia- nie wiedziałam co mi jest, nie pamietałam co było wczoraj , nie bylam w stanie rozmawiac z ludźmi i wyskoczyła mi wysypka na szyji i plecach, do tego jadłowstręt i nadwrażliwośc na swiatło..Poszłam do psychiatry dala mi lerivon na noc i przepisała relanium poniewaz poprosiłam.. o dziwo jakos szybko zaczęło wszystko wracać do normy, ale bywaly dni ,że czułam sie gorzej i miałam takie epizody krótkie depresji z jadłowstretem, palącą skóra i kołataniem serca..oczywiście lądowałam czesto na Sorze i nikt nigdy mi nie powiedział co mi jest.. zauwazyłam ,że po relanium 0.75 wszystko przechodzi mi jak ręka odjął dlatego myślałam,że to nerwica lekowa.. otóż, okazało się, że to jednak przez relanium tak sie masakrycznie czuje a dokładnie przez jego brak:(( mam dwoje dzieci i nie jestem w stanie tego odstawić..nie wiem co robić.. Nie wiem ile tego mój organizm potrzebuje dzisiaj np. wziełam 0,5 mg bo czułam sie juz fatalnie ale jeszcze nie tragicznie ale boję sie ,że dostane padaczki jak dlużej przetrzymam organizm bez tego gówna..nie czuję się zupełnie dobrze wiec to by znaczyło ze powinnam schodzic z dawki 0.75..wiem ,że to nie wiele w porównaniu z niektórymi którzy tu piszą ale uwierzcie ,że moje odczucia jak tego nie wezmę to jest kosmos -piekło.. Moje pytanie do doświadczonych jak to zrobić bo ja nie brałam systematycznie relanium .. ale mniejwiecej co 2 dni po 0,75 mg a czasem np wzięłam dwie naraz przez 3 dni..cholera nie wiem :(( bardzo Was przepraszam za mój chaotycznie napisany post ale nie czuję sie "rewelacyjnie".. POzdrawiam wszytskich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

relanium tak bo we krwi znajduje sie przez 70 godzin.. własnie to mnie zmylilo bo myslałam ,że biorę doraźnie a relanium praktycznie cały czas było we krwi..dzisiaj wzięłam o,5 i mam gorączke i takie grypowe objawy, ale jeszcze to da sie przeżyć.. zobaczymy co będzie dalej, ehhh boję się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrzej57 Witaj!:) Tak, LATEK1962 ma rację, to najlepsza strona o odstawianiu benzo i ogólnie o uzależnieniu od leków BDZ..

 

Dzięki za dobre słowo na temat bloga, miło mi, że przeczytałeś, w dodatku cały (!), a wpisy przecież długie..Przyznam szczerze, że świadomość, że ktoś to czyta, daje p ozytywnego kopa I motywacje,by dalej robić to co się robi:)..

 

Pytasz,czy moim zdaniem dasz radę sam odstawić (?) myślę,że zależy to od kilku czynników, ale zanim odpowiem jakich, to mam ochotę napisać,że moim zdaniem jesteś klasyczną ofiarą służby zdrowia z minionych czasów (ja I wiele innych osób też), gdzie nerwicę, stres, lęki leczono benzodiazepinami, a nie psychoterapią lub inną pomocą psychologiczną I przepisaywali je wszyscy lekarze, nie tylko psychiatrzy, więc nie mieliśmy chyba zbytnio wyboru, by nasze sprawy w tym temacie potoczyły się inaczej:(..Ja widać u nie których specjalistów dalej nic się nie zmieniło..Ostanio oglądałem na filmiku, który ściągnąłem, że szacuje się, że ponoć 30% ludzi w wieku 60+, 70+ uzależnionych jest od leków z grupy BDZ

 

Uważam,że to dobrze,że wziąłeś się za odstawianie benzo, będziesz miał z czasem jaśniejszy umysł, refleks, wrażliwsze zmysły, co w pewnym wieku jest bezcenne, prawda?..Z tego co czytałem, to np osobom w okolicach 60-tego (I powyżej) roku życia ogólnie zaleca się stosowanie dużo mniejszych dawek benzodiazepin, niż w przyp. Osób pomiedzy 20 a 50 rokiem życia,ze względu na gorszą eliminację leku z organizmu,a co za tym idzie możliwość jego kumulacji I wzrostu stężenia w ustroju..

 

Nie jestem żadnym specjalistą, ale wydaje mi się, że obrałeś dobre tempo na odstawianie Clonazepamu, choć powiem szczerze,że tak do końca nie mam zdania, bo 20 lat regularnego przyjmowania,to kawał czasu, pamiętaj o zjawisku kumulacji leków BDZ w organizmie (o którym poczytasz w wymienionym powyżej przez LATKA1967 artykule prof H.Ashton), które po latach regularnego zażywania odkładają się w tkankach tłuszczowych, mięśniowych, a nawet śladowo w kościach, do tego realne stężenie w krwi mogło być znacznie większe, może powinienieś jeszcze wolniej (?) Mi po 14 latach powiedzieli,że będę usuwał leki jeszcze przez kilka miesięcy (od ostatniej przyjętej dawki), a też odstawiałem tabletki bardzo powoli..

A jak szybko I wciagu jakiego czasu zredukowałeś dawkę z 3 mg do 1.5 mg?

Uważam,że powinieneś do sprawy podchodzić BARDZO OSTROŻNIE! Złaszcza, że jak piszesz masz tak jak ja cukrzycę (nadciśnienie może też (?)..) Duży stres, napięcie jak pewnie wiesz podnosi poziom cukru w organiźmie, więc może będziesz musiał nauczyć się jakichś technik relaksacji (Schultz, Jackobson)

 

Mimo wszystko radziłbym Ci konsultacje z lekarzem w tej sprawie..,z tym twoim lub jakimś nowym, o świeższym podejściu do sprawy, być może zanim weźmiesz się za odstawianie powinienieś zacząć brać jakiś lek o działaniu przeciwpadaczkowym, Neurotop, Tegretol (karbamazepina), Lamotrygina, Dapakinę odradzam, ze względu na "uboki", sam brałem I teraz będe odstawiał, bo prawdopodobnie po nim przytyłem, a przy cukrzycy nadwaga jak wiesz to czynnik ryzyka, poza tym ponoć kiepsko działa na wątrobę..

Clonazapam ma silne działanie miorelaksacyjne I przeciwdrgawkowe (lek antypadaczkowy), więc przy odstawianiu może wystąpić efekt odwrotny, z epizodem padaczkowym włącznie! A po 20 latach zażywania, to ja bym nie ryzykował..

Może też lekarz zaleci Ci jakiś SSRI na jakiś czas? (antydepresant, również o pewnym działaniu antylękowym)

Co do czynników warunkujących sukces w odstawieniu benzodiazepin to może składać się na to (nie musi) kilka rzeczy np jakiego rodzaju są (były) twoje problemy, czy leki BDZ zostały Ci przepisane w związku z jakimś określonym, nieszczęściem losowym, coś co spotykało Cię w życiu “z zewnątrz”, czy ze względu na jakieś twoje problemy wewnętrze, fobie, nerwicę, stany lękowe.?.Czy masz jakieś predyspozycje do uzależnień (?), czy ktoś z twoich bliskich np w rodzinie pochodzenia był od czegoś uzależniony (np alkohol, inne)?

Czy leki to był, przez 20 lat, powiedzmy ogólnie twój sposób na radzenie sobie z wszelkimi problemami życiowymi, odreagowanie I ucieczka? Czy zażywałeś go z powodu ..hmm, np jakiejś określonej traumy, z którą sobie już poradziłeś I po prostu leki nie są Ci już do niczego potrzebne (??) wystarczy,że je stopniowo odstawisz I po sprawie (?)..

Ja miałem (wciąż mam) sporo problemów wewnętrznych (nerwica), choć I pewne traumy w życiu też miałem, więc by odstawić leki musiałem skorzystać z psychoterapii I wsparcia z zewnątrz..

 

gossia Relanium zażywane co 2 dni, to może nie codziennie, ale też systematycznie, zwłaszcza jeśli ten stan trwa od 10 lat..Tak, masz rację, Relanium ma długi czas działania..

Biorąc pod uwagę, że Relanium występuje w zawiesinie 2 mg, tabletkach 2, 5 i 10 mg, to twoje 0,75 mg to jest nie dużo, lecz jak w każdym uzależnieniu wg mojej teorii najwiekszym kłopotem jest uzależnienie psychiczne (psychologiczne)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LATEK1962, tak znam tą stronkę,czytałem wszystko na tym forum.

Przemek_44, dużo zawsze piszesz,ale czyta się Twoje posty,że tak ujmę "lekko".

w miarę spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytania,żebyś miał jasność mojej sytuacji. Kiedyś dawno pamiętam łykałem relanium 5 mg,bo mieliśmy kolegę,syna lekarza i zawsze przed sesją na studiach bezstresowo podchodziło się do egzaminów,ale to było tylko w czasie sesji. Natomiast potem już nie miałem kontaktu z żadnymi uspokajaczami. 20 lat temu przeszedłem dużą traumę,zginęła cała moja rodzina w wypadku drogowym (rodzice i siostra). Jak zadzwoniono do mnie,nogi się ugięły, szok - koleżanka w pracy mi dała relanium, a że miała 4 szt.w listku wszystko na raz zażyłem,usiadłem i dochodziłem do siebie(pamiętam jak dziś ten dzień).Długo nie mogłem się pozbierac po tym wszystkim,aż poszedłem do neurologa (w tamtych czasach wiecie jaki był ciemnogród - kto chodził do psychiatry? bez komentarza). Powiedziałem jemu,że nie radzę sobie z sytuacją i dał mi clonazepam 2 mg, gdzie mu wspomniałem,że zażyłem 4 tabletki relanium"5" naraz. On mi powiedział,to jest 1 tabletka clonazepamu, zamiast brać 4 relanium. I tak się zaczęło. Potem w sytuacjach stresowych brałem nawet przez miesiąc po 6 mg codziennie. Nigdy w trakcie brania i dużych dawek nie czułem jakiś skutków odrealnienia,umysł pracował i zmysły normalnie do dziś. Po prostu brałem. Ale też był okres,że jak nie miałem przy sobie i się zorientowałem wówczas szybko po tabletki do domu jak galareta,panika wielka(wtedy nie wiedziałem,że jestem w głębokim uzależnieniu)-nie odstępowałem ich przez 17 lat. Od 3,może 4 lat już nie muszę o nich pamiętać, biorę rano i najnormalniej w świecie funkcjonuję. Od ubiegłego roku brałem po 1 mg, kiedyś zapomniałem wziąśc przed pracą i jadąc samochodem miałem odczucie nadchodzącego zawału (ucisk w klatce piersiowej straszny), zawróciłem do domu i wówczas zażyłem już 2 mg i wszystko się rozeszło i od tego czasu zdałem sobie fakt,że jestem uzależniony. Nie skupiałem się na benzo,bo mam inne choroby przewlekłe,z którymi sobie radzę. W tym roku trochę szarżowałem z alkoholem - kolega z pracy miał kłopoty rodzinne i zachodził do mnie po pracy i tak przy flaszce męska rozmowa 2-3 razy w tygodniu, nie było to upijanie się,zresztą ja z alkoholem zawsze byłem ostrożny przy moich chorobach. Ale Przemek_44, mając cukrzycę,wiadomo alkohol (czysty) obniża poziom cukru na drugi dzień, a ja sądziłem,że to roztrzęsienie wewnętrzne to sprawka alkoholu i zarzucałem 2 mg dawkę,aż kiedyś zbadałem sobie cukier,a tu 40md% na gluko i ewidentne hipo. Także niepotrzebnie łykałem,zamiast podnieść cukier-no,ale to się nie wróci. Kolega,z którym się spotykałem do lutego(sprawy rodzinne jego się unormowały już),kiedyś tak potwornie się trząsł,bo z innym kolegą wypił większą dawkę i pytał się czy nie mam czegoś na serducho,po buls miał 160. Dałem mu 1/4,czyli 0,5 mg - słuchaj,był wniebowzięty stanem jaki osiągnął i nalegał,żeby dać mu nazwę leku - nie dałem,bo wiem czym to grozi. Ot i tak szybko można się wp.......... w benzo,nie mając świadomości. Dzisiaj np.o 20.00 wróciłem z pracy, chaos wewnętrzny,ale nie biorę klona tylko mierzę cukier i hipo (56), a kiedyś często łapałem za klona w taki stanach. Pytasz jak zszedłem z 3 na 1,5? Nie wiem sam, odwaliłem alkohol nawet w minimalnej dawce(nie upijałem się nigdy w życiu,pełna kontrola)- nie piję i mi taka dawka wystarcza,zmniejszałem sam ot sobie przy śniadaniu co 2-3 tygodnie (jak zacząłem czytać to forum). Teraz jestem 1,5 ale nie bardzo czuję się żebym zmniejszył teraz i myślę ze 2 tygodnie podtrzymać dawkę. Jeśli dobrze pamiętam kiedyś brałem od lekarza chyba xetanor czy coś podobnego,ale on mnie zamulał i po 3 miesiącach przesiadłem się spowrotem na klona. Wiesz brałbym,bo mi nie przeszkadzał,ale po co? Tak szczerze,to teraz czuję się b.ch........... jak zmniejszam niż tak przy tej "dwójce". Lekarz mi powiedział,że nie widzi wyjścia z tego leku, a ja jakość optymistycznie jestem nastawiony. Myślę,że co 2 tygodnie po tylu latach za szybkie schodzenie,dam 3 tygodnie-co myślisz? Boję się każdego leku od psychiatry i przed nim mam strach.

Ciśnienie,czy nadciśnienie - jak zwał,to zwał,ale mam w normie,leki biorę - tak jak wspomniałem-mamy wspólne przewlekłe choróbska i z tym da się żyć, nadwagi nigdy nie miałem 179 wzrostu/81-83kg (często zapominam o posiłku i wtedy łapie mnie hipo,muszę zmniejszyć dawkę leku na cukier -biorę diaprel mr 60mg), ale te klony mnie po prostu wk......., a jeszcze bardziej zaczęły od momentu jak przeczytałem to forum

W rodzinie mojej nikt żadnych nałogów nie posiadał,nawet kawowych (ojciec mój nie znał zapachu alkoholu,papierosa,kawy-mama tym bardziej,także genetyka wek!). Ot i moja cała historia ostatniego 20-lecia. Ja piję kawy 2 dziennie i palę papierosy.

Wszystko opisałem-długo i szeroko no i Przemek_44, masz co czytać teraz i czekam na Twoją podpowiedź - jak to wszystko widzisz ze swego punktu widzenia? Do usłyszenia

 

-- 27 cze 2014, 22:36 --

 

Przemek_44, nasunęła mi się taka myśl, a może przy odstawianiu klona pójść prywatnie do psychiatry (muszę podzwonić po nich,który jest w temacie odstawiania benzo,bo ci na NFZ są w temacie przepisywania benzo) i pogadać,żeby dał mi lek jakiś, który wyciszyłby skutki odstawienne, sam nie wiem,strach mnie oblatuje i lęki nachodzą z tym odstawianiem - czy są w ogóle leki,które łagodzą skutki odstawienne,ale nie benzo i antydepresanty? Poradź. Dobrej nocy forumowicze życzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Andrzej57 O Jezu!!:(.. Bardzo mi przykro!:( straszna tragedia, bardzo Ci współczuje, brak słów..No to miałeś konkretny powód żeby zacząć brać proszki, powiem szczerze, że jakby mi się coś takiego przydarzyło (odpukać) to bym też ćpał, pił I sam nie wiem co jeszcze..co tu dużo mówić, straszna trauma!

 

Jak sobie z tym poradziłeś? Poradziłeś sobie w ogóle? Przepraszam,że tak dopytuje wprost (musi to być bardzo trudne dla Ciebie!), ale z perspektywy uzależnienia od benzodiazepin może być istotne (?)..Przeciętni, zwyczajni ludzie radzą sobie z takimi rzeczami w sposób naturalny, przeżywają żałobę, rozpaczają, płaczą, przeżywają gniew, a gdy uczucia się “wybrzmią” jakoś godzą się z sytuacją, to proces rozległy w czasie..Inni “zamrażają” emocje (nawet na lata), w związku z tym nie czują nic, albo tłumią różnymi substancjami, jak np lekami, alkoholem itd..

 

Czasem więc potrzebna jest jakaś pomoc psychologiczna (wsparcie), nie koniecznie zaraz terapia, z kimś kto ma doświadczenie w takich traumach..

 

Myślę,że twoje tempo odstawiania powinien ustalić lekarz psychiatra, który ma doświadczenie w odstawianiu benzodiazepin, który zapozna sie z twoimi chorobami towarzyszącymi, ale moim zdanie nie powinno być szybsze niż 0.125 mg na 3 tyg.!

Wiesz, nie ma co dostarczać sobie dodatkowych wrażeń I niepotrzebnych ekscytacji, przeszedłeś już wiele, a clonazepam to “trudny” zawodnik, psychika, zmysły, percepcja na “trzeźwo” długo się adaptują, a psychika to już w ogóle wymaga czasu..

 

Co do lekarza, prywatnej wizyty, to wszystko zależy moim zdaniem od tego na co Cię stać, wiadomo, prywatnie jest zapewne lepiej, w takim sensie,że lekarz więcej czasu Ci być może poświęci, wtedy pogadasz, powiesz o co Ci chodzi..Możesz też zapisać do lekarza,który ogólnie zajmuję się uzależnieniami, ja np leczę się u lekarki psychiatry, która pracuje w całodobowym ośrodku leczenia uzależnienia I współuzależnienia od alkoholu I ma certyfikat terapeuty uzależnień..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem najgorsza jest końcówka schodzenia ( poniżej 0,5 mg) Najbardziej cierpiałem na początku schodzenia i pod koniec właśnie. Bardzo ważne jest to , aby schodzić na tyle powoli i ostrożnie żeby nie było sytuacji w której trzeba zwiększyć dawkę. Masz czas. Czas ktory w konfrontacji z 20 latami jest niczym. Jeżeli końcówka odstawiania potrwa kilka miesięcy dłużej od czasu założonego to nic nie znaczy. Celem całkowita abstynencja i brak poczucia potrzeby zażycia.

Różne typy się ze mnie śmiały, kiedy tabletkę 0,5 mg dzieliłem na 16 (!) części i co tydzień, a czasami dopiero co dwa jeżeli gorzej się czułem zmniejszałem dawkę o 1/16 właśnie. Twierdzili że to nie ma sensu, że taka ilośc jest bez znaczenia i tak dalej. Blablabla. Efekt jest taki, że od 2,5 roku nie biorę i co najważniejsze nie mam potrzeby brania ( oczywiście leki na CHAD biorę regularnie). Ci, co się mądrzyli i śmiali-biorą dalej. Zapewne coraz więcej...

 

INTEL 1 Podpisuję się całkowicie pod tym wszystkim co napisałeś powyżej, odstawiać trzeba mądrze, powoli i stopniowo, by odstawka zakończyła się sukcesem i jak ktoś ma potrzebę i się da to i można dzielić na 24 cząstki! Już pisałem że odstawiałem benzodiazepiny 23 -razy, najczęściej nieumiejętnie, szybko (nawet z lekarzami, nawet w szpitalu!) i wg diagnozy psychologa klinicznego - psychoterapeuty nabawiłem się elementów zespołu stresu pourazowego (PTSD), jaki mają osoby wielokrotnie torturowane..Trwał u mnie przez 1 rok po odstawieniu, ciągle nawracające cholernie przykre wspomnienia z poprzednich "odstawek", totalna niewiara w sukces i paniczny lęk przed powtórką z przeszłości, to wszystko sprawiało, że czułem się jeszcze gorzej i prawdopodobnie znacznie dłużej dochodziłem do siebie, niż bym mógł gdyby nie miał tych ekscesów w przeszłosci

 

 

Przemek, nie wiem jak Ty ale przez prawie pół roku schodzenia dostawałem zajoba. To było piekło, przez które drugi raz już bym chyba nie przeszedł.

No ale opłaciło się...

 

Zajoba to mało powiedziane, mi Clonazepam na oddziale toksykologii po 9 latach brania w wysokich dawkach odstawili w 10 dni..Mały oddział, duża rotacja, po prostu tyle trwał pobyt, dostawałem leki zastępczy, różne, ale po 10 dniach zostawili tylko na Pernazynie i to małej dawce..Pojechałem od razu do kliniki nerwic na 3 miesiące, łapałem tam takie doły,że głowa mała, uczestniczyłem tylko w niektórych zajęciach, co jakiś czas lądowałem w dyżurce pielęgniarek, panika, płakałem, raz rąbnąłem z szafki relanium pod nieobecność pielęgniarek..Po powrocie ze szpitala druga próba samobójcza, po której znowu szpital, a później wróciłem do benzodiazepin,ale już do Cloranxenu (30mg), który brałem kilka lat równolegle rozpoczynając psychoterapię, w trakcie niej zmniejszyłem wciągu 1 roku dawkę do 20 mg, a 5.5 roku temu do zera, niestety, po przekroczeniu magicznego punktu "0" rozsypałem się w drobny mak, nawrót całej fobii społecznej i agorafobii, którą miałem przed laty,a myślałem,że dawka 20 mg już dla mnie niema znaczenia (dla mnie po 10- 15 tabletkach 2 mg Clona / dzienie dawka Cloranxenu 20 mg była fizycznie dla mnie nieodczuwalna)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zajoba to mało powiedziane, mi Clonazepam na oddziale toksykologii po 9 latach brania w wysokich dawkach odstawili w 10 dni.)

 

Ja pierdolee :shock:

 

A jeszcze przed tym, dużo wcześniej, w roku 1996 po ok roku brania Clonazepamu w dawkach ok 6 mg, a później kolejnym roku na Xanax-sie (Alprazolamie) 6-7 mg / dzień, czyli w sumie ok 2 lata przyjmowania regularnie codziennie benzo w szpitalu psychiatrycznym odstawili mi w 3 dni! z substytucją na Relanium, tzn odstawienie całkowite od razu, substytucja na Relanium trwała 3 dni, później zero..W dodatku,żadnych leków osłonowych, dostawałem tylko wapno Calcium Polfa, bo byłem przeziębiony:), a w pokoju ze mną były zomowiec z totalną paranoją twierdzący, nie wiedzieć czemu, że mnie zabije, bo jestem "wilkiem"! i w ogóle 90% pacjentów to same psychozy, jeden płacze, drugi kołysze się i wali konia na łóżku MAKABRA!..a benzo odstawiał mi psychiatra z doktoratem, który pod koniec pobytu chciał koniecznie zapodać mi serię elektrowstrząsów ,bo się mu ubzdurało, że mam maskowaną depresję!

 

Tak wyglądało leczenie z uzależnienia od benzo 20 lat temu! Dodam, że diagnoza moich prawdziwych dolegliwości przeprowadzona 5 lat temu przez cenionego w Polsce psychologa klinicznego, to zaburzenie osobowości typu "unikającego", w konsekwencji tego fobia społeczna,z wtórną agorafobią i współistniejącym zespołem lęku uogólnionego + uzależnienie od BDZ, nie depresja..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W piątek wieczorem jak się rozpisałem,wracając do swoich przeżyć minionych - niestety wczoraj rano zwiększyłem o 0,125 dawkę i biorę teraz 1.625 i myślę,że tydzień będę na tej dawce,a potem wrócę do 1,5mg (sam nie wiem czy dobrze postąpiłem?).

Stronkę,którą podał LATEK1962, jest znana-myślę,że psychiatrzy znają tą metodę odstawiania i zastanawiam się,czemu się do niej nie stosują, skoro można taki odwyk przeprowadzić w domu. Tego nie mogę zrozumieć, dlaczego takie katorgi ludzie przechodzą na odwyku. Widzę,że się odezwał teraz INTEL 1, i jak czytałem wszystkie posty o odstawianiu, to właśnie chyba Twoimi wpisami się zasugerowałem,jakie zastosowałeś sam. Nie pamiętam już ile czasu z tego wychodziłeś? (nie mam cierpliwości już wracać do początku wpisów), pewnie jesteś młodszy i psychicznie dałeś radę znieść skutki odstawienne,choć nie były miłe! Przemek_44, Ty już to horror przeżyłeś w odstawianiu,mózg się lasuje na samą myśl,czytając. INTEL 1, co ile zmniejszałeś zdawkę i co jaki czas i po jakim czasie zszedłeś na zero? Przemek_44, jak napisałeś powoli i chyba, a raczej na pewno nie będę się spieszył - co 3 tygodnie o 0,125. Nie chcę żadnej innej chemii,mam dość klona zgromadzonego przez 20 lat w całym organizmie. Zmieniłeś awatar, moim skromnym zdaniem - z poprzedniego awataru biła Twoja charyzma charakteru,nawet próbowałem sobie Ciebie zwizualizować !

Tak posty scarlett33, są też mi znane - ot kłopoty i kłopoty z tym badziewiem i życie Cię też nie rozpieszcza! Cóż człowiek istotą słabą jest.

 

A tak w ogóle nie mam co się spieszyć ze schodzeniem mam czas do emerytury, ale rozsądek mi dyktuje,że lepiej dłużej być na dawce, aniżeli wskakiwać na wyższą i znowu schodzić - co myślicie? Każda uwaga jest dla mnie cenna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, nie no ten awatar oddaje (przynajmniej dla mnie) Twoje cechy charakteru (teraz budzisz respekt przed nowicjuszami) - z reguły się nie śmieję,ale mnie ubawiłeś poprzednim (ciepły dziadziuś w kołyszącym foteliku). Co niektóre posty jeszcze raz przeczytałem,wiem,że niedobrze postąpiłem zwiększając dawkę,no ale czasu nie cofnę. Będę stosował się do Twoich wskazówek i zmniejszał z częstotliwością co 3 tygodnie. Za jakiś czas tu wskoczę,gdybym miał wątpliwości jakieś,czy jakieś problemy z sobą. Na razie funkcjonuje moja psycha dobrze. Jeszcze raz wielkie dzięki,że się odezwaliście ( a tak bałem się tu zalogować) dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie.

 

-- 30 cze 2014, 18:08 --

 

Nikt nie udzielił mi odpowiedzi, dlaczego u nas nie stosuje się odstawiania leku metodą P.prof.Ashton? Psychiatrzy,sądzę znają tą stronkę, a mimo wszystko skazują pacjentów na totalne katusze! A może ktoś stosował tą metodę z forumowiczów,aczkolwiek jak czytałem wpisy,często tą stronkę polecacie, ale nikt nie napisał,że tą metodą odstawiania schodził. Ta myśl mi się zaplątała w moim umyśle ciasnym. Przecież nie pójdę we wrześniu i powiem lekarzowi,że mam stronkę P.prof. i chciałbym w ten sposób schodzić - porażka dla tego psychiatry!!

 

-- 30 cze 2014, 18:10 --

 

Przemek_44, nie no ten awatar oddaje (przynajmniej dla mnie) Twoje cechy charakteru (teraz budzisz respekt przed nowicjuszami) - z reguły się nie śmieję,ale mnie ubawiłeś poprzednim (ciepły dziadziuś w kołyszącym foteliku). Co niektóre posty jeszcze raz przeczytałem,wiem,że niedobrze postąpiłem zwiększając dawkę,no ale czasu nie cofnę. Będę stosował się do Twoich wskazówek i zmniejszał z częstotliwością co 3 tygodnie. Za jakiś czas tu wskoczę,gdybym miał wątpliwości jakieś,czy jakieś problemy z sobą. Na razie funkcjonuje moja psycha dobrze. Jeszcze raz wielkie dzięki,że się odezwaliście ( a tak bałem się tu zalogować) dzięki wielkie i pozdrawiam serdecznie.

 

-- 30 cze 2014, 18:08 --

 

Nikt nie udzielił mi odpowiedzi, dlaczego u nas nie stosuje się odstawiania leku metodą P.prof.Ashton? Psychiatrzy,sądzę znają tą stronkę, a mimo wszystko skazują pacjentów na totalne katusze! A może ktoś stosował tą metodę z forumowiczów,aczkolwiek jak czytałem wpisy,często tą stronkę polecacie, ale nikt nie napisał,że tą metodą odstawiania schodził. Ta myśl mi się zaplątała w moim umyśle ciasnym. Przecież nie pójdę we wrześniu i powiem lekarzowi,że mam stronkę P.prof. i chciałbym w ten sposób schodzić - porażka ogromna dla mnie na "dzień dobry" wchodząc do gabinetu!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam ponownie, czytajac Wasze posty wszytkim cierpiacym wspólczuje..Ja dzisiaj ide do poradni uzależnien po raz pierwszy , na 18 mam wizytę.. ja biore 7,5 naraz a pomyliłam i napisalam 0,75... mam mysli samobojcze i taka ogromna niechęc do życia , nie wiem czy sobie z tym poradzę ..mam dwoch synkow malutkich ale problemy mnie przytłaczaja.. oprócz benzo mam inny problem z ktorym włoczylam sie po roznych lekarzach przez 12 lat a oni i tak mi nie pomogli..czasami mam mysl ze wezme bron i pojde do jakiegos szpitala zajebac lekarzy -oni olewaja pacjentow.. MOJ PROBLEM nie pozwala mi normalnie funkcjonowac w spoleczenstwie dlatego zaczelam brac to gowno.. NIE WIEM CO BĘDZIE , ale jest źle..napisze wieczorem co powiedziala mi lekarka w tej poradni..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałam się z Wami przywitać ;)

 

Jak nietrudno zgadnąc też mam problem z benzo, a konkretnie z Clonem. Zaczęłam go brać doraźnie na studiach, które 3 lata temu rozpoczęłam po raz 4 i na których cholernie mi zależy - mam już prawie 30 na karku ( w między czasie z powodu bardzo silnych lęków miałam roczny urlop zdrowotny, który niewiele dał, ale to też moja wina, bo praktycznie się nie leczę ). Moim największym problemem jest paniczny lęk przed wymiotami ( praktycznie odkąd pamiętam - tyle, że wiele lat miałam spokój, bo się pilnowałam z tym, co, gdzie i z czym jem ), poza tym niczego innego się nie boję i to jest główna przyczyna, dla której zaczęłam brać Clonazepam. Wszystkich innych leków boję się brać ( poza mirtazapiną, którą biorę nasennie od 8 lat z powodu przewlekłej bezseności ), gdyż mogą wywoływać skutki uboczne w postaci mdłości itp., których nie jestem w stanie przeżyć. Początkowo brałam Clona głownie w ten dzień, kiedy miałam dużo zajęć na uczelni i bałam się, jak się będę czuć oraz w nocy, gdy nie mogłam zasnąć na mircie. Po wzięciu jednorazowo 2 mg miałam na 3 dni spokój. Niestety od jakiegoś czasu odczuwam nagłe przypływy ataków paniki zupełnie bez powodu, nawet gdy siedzę sama w domu i teoretycznie nikt na mnie nie patrzy. Zaczęłam to kojarzyć z tym, że organizm domaga się benzo. I faktycznie, chyba tak jest, bo gdy zażyję tabletkę, to do 40 minut się uspokajam i jest ok. Tyle, że na dłużsżą metę dłużej tak się ciągnąć nie da. Tylko co ja mam zrobić :?: Wiem, że potrzebuje profesjonalnego leczenia, ale boję się tych cgolernych uboków mimo, iż wiele osób twierdzi, że występują one tylko na początku leczenia i nie u każdego. Powiem wam coś, jak dzisiaj wzięłam przed egzaminem 2mg to później byłam w stanie przejechać bez lęku kilka przystanków autobusem, co normalnie od wielu miesięcy jest dla mnie praktycznie niewykonalne. Siedzę już ponad 4 miesiące w Kraksie, uczelnię mam pod nosem, więc chodzę pieszo, mama dowozi mi raz w tygodniu prowiant ( powiecie patologia ). Ale co robić, skoro wmówiłam sobie chorobę lokomocyjną i przejechanie kilku przystanków tramwajem z telefonem przy uchu, żeby odwrócić uwagę od lęku jest dla mnie kosmicznym wyczynem. Na szczęście tylko raz w tygodniu musiałam dojeżdżać na niemiecki do centrum i wtedy albo szłam na piechotę, albo co chwila wysiadałam albo z duszą na ramieniu liczyłam, że dojadę do kolejnego przystanku. A wszystko przez urojony lęk przed wymiotami. Rozkminiacie coś z tego :?: No to idę dalej. Właśnie jutro wracam do domu i wiem, że muszę coś z tym wszystkim zrobić. Tylko - JAK ??? Już się szykowałam na odwyk, ale żeście mnie nieźle nastraszyli tym, co tam się dzieje. Jeżeli dają w zamian Relanium, to kicha - na mnie działa może z góra 2 godziny i to bardzo słabo, a po Clonie jest taki luzik wewnętrzny :mrgreen: Chciałabym normalnie żyć, ale żeby to było możliwe, wymioty musiałyby nie istnieć na świecie. I to jest moje największe marzenie :roll:

 

A teraz kilka pytań do Was - Przemek, jak to się stało, że w ogóle zacząłeś brać dawno, dawno temu benzo ( pewnie pisałeś na blogu, ale nie bardzo mam czas to wszystko teraz czytać ) ? Jakiego typu miałeś "jazdy" przy odstawianiu ? I co oecnie zażywasz ? Btw - faktycznie ten poprzedni avatar, to był totalny niewypał. Dobrze, że wróciłeś do starego :mrgreen:

 

gossia - no właśnie dziwiłam się, jak to możliwe, że bierzesz 0,75 mg - kiedy najmniejsza dostępna dawka to 2 mg ( takiej ilości pewnie w ogóle byś nie odczuła ). Jak tam dzisiaj w poradnii ? Jaki masz plan na wyjście z tej sytuacji ? Zdaje sobie sprawę, że Ci ciężko, zwłaszcza, że masz małe dzieci i przynajmniej przed nimi musisz udawać, że wszystko jest ok. Odzywaj się częściej i dawaj znać, co tam u Ciebie ;)

 

scarlett33 - do Ciebie już pisałam prywatną wiadomość miesiąc temu, tylko chyba nie dotarła, a ja nie miałam czasu jej powtórnie układać ( NAUKA - jestem typem kujona - perfekcjonisty ). Bierzesz dodziennie sporą dawkę Clona. Jak się czujesz, gdy go nie weźmiesz ( mam na myśli, co Ci się dzieje, jakie masz odczucia ) ?

 

Pozdrawiam i czekam na odp. - Arasha

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

gossia - no właśnie dziwiłam się, jak to możliwe, że bierzesz 0,75 mg - kiedy najmniejsza dostępna dawka to 2 mg ( takiej ilości pewnie w ogóle byś nie odczuła ). Jak tam dzisiaj w poradnii ? Jaki masz plan na wyjście z tej sytuacji ? Zdaje sobie sprawę, że Ci ciężko, zwłaszcza, że masz małe dzieci i przynajmniej przed nimi musisz udawać, że wszystko jest ok. Odzywaj się częściej i dawaj znać, co tam u Ciebie ;)

 

Witaj, najmniejsza dostępna dawka to 0,5 mg.

Ja długo schodziłam z dawki 0,25 mg, ale dałam radę.

Poczytaj jeśli chcesz moje wątki.

Pozdrowienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×