Skocz do zawartości
Nerwica.com

Motywacja do leczenia w dystymii


michał24

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Od 20 miesięcy mam powracające zaburzenia nastroju ze stanami lękowymi po stracie bliskiej osoby. Do tego dochodzi bezsenność i inne objawy typowe dla depresji. Są one jednak na tyle znośne, że w miarę radzę sobie z codziennymi obowiązkami, ale na dłuższą metę wykańczają i pozbawiają energii do wszelkiego działania. Z tego co wiem to moje objawy są niezwykle podobne do dystymii. Nie chciałbym diagnozować samego siebie opierając się tylko na własnej obserwacji, ale wreszcie zacząć się leczyć. Jak mam okres naprawdę strasznego nastroju to już prawie jestem skłonny zadzwonić do psychiatry umówić się na wizytę, ale jak tylko przychodzi okres remisji - zupełnie mnie to nie obchodzi. Jak znaleźć w sobie motywację do leczenia? Czy ktoś z Was borykał się kiedyś z podobnym dylematem? Kto z Was nie żałuje podjętej decyzji o leczeniu dystymii? Czy można wygrać z tą chorobą i jakie metody zastosowaliście? Będę wdzięczny za każdą odpowiedź. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oj tak michał, borykam się z tym problemem na co dzień - psychiatrę już 'mam z głowy'. Swoje odbębniłam. Natomiast coraz ciężej jest w życiu codziennym z powodu braku motywacji nawet [czasami] do oddychania. Hmm... motywacja - jej brak oznacza na pewno zwycięzką walkę nerwicy, ale walka nie przeświadcza o losach całej wojny. Nie wiem, być może poskutkuje wejście sobie na ambicję :?: Nie warto czekać na desperację - wierz mi, szkoda czasu :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

michał24 dystymia to choroba ktora trwa latami.nie ma w zasadzie zewnętrznych objawów, tak jak i przyczyn.Przyczyny biologiczne są bardziej prawdopodobne, wskazuje na nie między innymi skuteczność leczenia, która jest na ogół lepsza w przypadku leczenia farmakologicznego niż psychoterapii oraz często brak danych chorych, co do ich neurotycznego rozwoju i traumatycznych zdarzeń życiowych.

 

Przyczyny nerwicowe nie mogą być jednak pomijane. W wielu przypadkach źródła nerwicy mogą być zepchnięte tak głęboko do nieświadomości, że sam chory, a tym bardziej lekarz nie ma w nie wglądu. Nerwica nie musi być także następstwem jednostkowej traumy, a długotrwałych subtelnych zaburzeń rozwoju, takich jak brak poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie, dawna strata osób lub celów, które prowadzą do dystymicznego stylu życia w dalekiej przyszłości(nie wiem kiedy straciłes tą osobę)

 

Diagnoza dystymii wymaga stwierdzenia co najmniej dwóch z poniższych objawów, muszą się one utrzymywać minimum dwa lata (niekiedy dopuszcza się mniejszy przedział czasowy), a okresy remisji - jeśli występują - nie są dłuższe niż dwa miesiące.

 

* Uczucie zmęczenia

* Deficyt uwagi

* Trudności decyzyjne

* Zaburzenia snu

* Zaburzenia łaknienia

* Niska samoocena

* Poczucie beznadziejności

 

Inne objawy dystymii to zupełny brak motywacji, anhedonia, brak radości z życia, brak zainteresowań, duża trudność w kontaktach towarzyskich, niemożność podejmowania działań przy jednoczesnym bolesnym uczuciu marnowania czasu - często - brak dbałości o higienę. U połowy osób chorych na dystymię występuje stałe napięcie psychiczne - niesprecyzowany niepokój, a nawet lęk, zbliżony do niepokoju odczuwanego w zespole lęku uogólnionego.

 

więc jesli zauwazyles u siebie chocby 2 z objawow utrzymujący sie conajmniej 2 lata to wtedy mozesz mowic o dystymii.

 

pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niby sporo wiem o nerwicy i depresji, potrafię na te tematy rozmawiać z ludźmi, piszę posty, w których staram się służyć radą i pocieszeniem, mam za sobą lekturę dziesiątek książek i artykułów traktujących o zaburzeniach emocjonalnych i nawet piątkę z psychiatrii na studiach. Mimo tego wszystkiego nie potrafię sobie pomóc. Sama świadomość to nie wszystko. Taka jest właśnie siła emocji. Nie poddawają się one racjonalnym wyjaśnieniom, przynajmniej w chwilach ich apogeum. Myślenie zostaje daleko w tyle za lękiem i smutkiem. W dystymii smutek wydaje się być czymś oczywistym, wiecznym, a jednocześnie tak obcym i różnym od naszej prawdziwej natury. Ot taka moja dygresja. Co do mnie, to chyba boję się podświadomie podjąć decyzji o leczeniu, a także tego jak na to spojrzy moje otoczenie, choć świadomie zdaję sobie sprawę z konieczności terapii. Masz rację Bethi, że stanie w miejscu do niczego mnie nie przybliży. Czekanie na cud też raczej nie wchodzi w grę. Kiedyś trzeba wykonać ten pierwszy krok. Może wtedy będzie łatwiej postawić drugi i trzeci...Pisząc o tym przypominają mi się słowa Ryśka Riedla: ,,Mogę być wszystkim - nawet Bogiem, tylko sobą, sobą być nie mogę".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×