Skocz do zawartości
Nerwica.com

Związki...


iman

Rekomendowane odpowiedzi

piszesz, że nie wiesz czy ją pokochasz że bardzo ją lubisz a skąd wiesz, że to nie jest już miłość? skoro jak sam twierdzisz jest Ci najbliższą i najważniejszą osobą może jest tak właśnie dlatego., że ją kochasz, dopadają Cię wątpliwości strach i niepewność bo pojawiło się uczucie, którego wcześniej nie znałeś.....

Nie wiem czy to co czuję do niej to miłość. Zawsze inaczej sobie wyobrażałem to uczucie. Jako zdecydowanie coś silniejszego . Boję się że to co do niej czuję to za mało żeby żyć razem, a bardzo boję się ją skrzywdzić. Nie chcę marnować jej życia. Boję się strasznie czy się w ogóle nadaję do bycia w związku. Teraz kiedy od dłuższego czasu mam permanentną nerwicę i muszę brać leki uspakajające i antydepresyjne wydaje mi się że jestem za słaby psychicznie by udźwignąć brzemię wspólnego życia. Przez moją nerwicę boję się spotkań z Asią. Mam stracha kiedy ona przyjeżdża do mnie. Boję się jechać do niej. Po prostu koszmar. Boję się to zerwać, bo masz rację że niemal na pewno będę to rozpamiętywał, żałował i wpędzał się w depresję. Poza tym ja ją bardzo lubię i to straszne że nie mogę być z kimś kogo lubię, bo się go boję. Zaczynam się też bać samotnego życia. Całe życie w sumie byłem sam. Miewałem przyjaciół, mam rodziców. Ale przyjaciele mają swoje życie i większość z tych relacji umarła śmiercią naturalną. Już od jakiegoś czasu coraz bardziej zamykam się w swoich 4 ścianach. Nie prowadziłem już prawie żadnego życia towarzyskiego. Z rodzicami nigdy nie czułem więzi emocjonalnej. Dopiero ostatnio moje problemy ze sobą trochę nas zbliżyły do siebie. Nigdy nie potrafiłem stwierdzić, ani powiedzieć że ich kocham. Jezu, ja chyba po prostu nie umiem nikogo kochać. Zawsze byłem czyimś tylko przyjacielem. Zaczynam być coraz bardziej przekonany, że dążę do autodestrukcji. Wiem że potrzebuję leczenia, terapii, ale chodziłem już na różne terapie i coraz bardziej mam wrażenie że nie ma dla mnie ratunku. Jestem największym wrogiem samego siebie. Przestałem nawet ufać samemu sobie. Nie wiem które moje myśli są prawdziwe. Nie wiem czego chcę od życia. Choć teraz to chyba najbardziej chciałbym wewnętrznego spokoju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i tego wewnętrznego spokoju życzę Ci z całego serca.....jeśli mogę coś zasugerować to postaraj się nie rezygnować z tego związku jednak, wiesz wyjść i zamknąć za sobą drzwi zawsze jest najłatwiej ... Nerwica ma to do siebie, że robi z nami co chce oszukuje nasze uczucia mami nas nieprawdziwymi wrażeniami znam to aż za dobrze pewnie gdybym parę lat temu zrezygnowała i zamknęła te " drzwi" to teraz nie miałabym wspaniałego synka i fajnego męża tym bardziej to cenię gdyż przyszło mi o to moje małe szczęście walczyć z samą sobą a łatwo nie było zresztą nikt nie obiecywał, że życie jest łatwe, ale potrafi przynieść wiele satysfakcji i radości choć pewnie teraz wydaje Ci się to mało prawdopodobne. Sam piszesz, że spotkałeś na swojej drodze dobrego człowieka - Asię skoro tak jest to nie rezygnuj bo być może to jest właśnie miłość i choć inaczej sobie to uczucie wyobrażałeś nie możesz z całą pewnością zaprzeczyć iż miłością ono nie jest. zresztą miłość za każdym razem objawia się inaczej inna jest gdy ma się lat 15 cie inna gdy 20cia itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i tego wewnętrznego spokoju życzę Ci z całego serca.....jeśli mogę coś zasugerować to postaraj się nie rezygnować z tego związku jednak, wiesz wyjść i zamknąć za sobą drzwi zawsze jest najłatwiej ... Nerwica ma to do siebie, że robi z nami co chce oszukuje nasze uczucia mami nas nieprawdziwymi wrażeniami znam to aż za dobrze pewnie gdybym parę lat temu zrezygnowała i zamknęła te " drzwi" to teraz nie miałabym wspaniałego synka i fajnego męża....

Masz rację, nerwica robie ze mną co chce. Myśl o rozstaniu i to że to nie ma dalszego sensu pojawia się zawsze kiedy pojawia się nerwica i strach. A to jest bardzo często. Trudno jest cokolwiek zaplanować. Parę miesięcy temu, kiedy czułem się w miarę dobrze planowałem wyjechac z Asią w majowy długi łikend nad morze. A teraz jestem w takim stanie że boję się wszelkich wyjazdów. I z planów nici. Może latem, jeśli będę w lepszej formie.

Walka z sobą jest strasznie ciężka, bo to walka z przeciwnikiem który zna wszystkie Twoje słabe punkty. Wie jak i kiedy uderzyć. Bardzo ciężko go oszukać. Wydaje się, że najważniejsze to myśleć pozytywnie, ale jak myśleć pozytywnie kiedy wszystko wydaje Ci się rysować w czarnych barwach i mówienie sobie że jest wygląda na normalną ściemę i oszukiwanie samego siebie.

U mnie jest jeszcze ten problem, że ja nie umiem też pokochać samego siebie. A podobno żeby kochać kogoś trzeba też kochać siebie. Ja siebie ostatnio nawet nienawidzę za to jaki jestem. Za to co sobie robię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, a czy macie problem z chorobliwą zazdrością o partnera, a także o jego poprzednie związki? Ja niestety tak mam. Ostatnio jest coraz gorzej :( Wypytuje się o różne sprawy, męczy mnie to! Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.Nie wiem czym to jest spowodowane. Mój chłopak nie daje mi rzadnych podtaw do zazdrości. Chciałabym być dla niego tylko ja, żeby nikogo nie miał przede mną, ale wiem że to już nie możliwe :( Nawet jak mi coś opowiada, to tak jakbym mu do końca nie wierzyła,boje się że, żeby nie sprawic mi bólu woli nie mówic prawdy, chociaż On zapewnia mnie że zawsze mi mówi przawdę. W sumie, to Mu wierze, ale i tak ciągle Go wypytuje, non stop wałkujemy te same tematy.... Boże jak mam sobie pomóc, żeby nie starcic tak wspaniałego chłopka???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć, a czy macie problem z chorobliwą zazdrością o partnera, a także o jego poprzednie związki? Ja niestety tak mam. Ostatnio jest coraz gorzej :( Wypytuje się o różne sprawy, męczy mnie to! Nie wiem jak mam sobie z tym poradzić.Nie wiem czym to jest spowodowane. Mój chłopak nie daje mi rzadnych podtaw do zazdrości. Chciałabym być dla niego tylko ja, żeby nikogo nie miał przede mną, ale wiem że to już nie możliwe :( Nawet jak mi coś opowiada, to tak jakbym mu do końca nie wierzyła,boje się że, żeby nie sprawic mi bólu woli nie mówic prawdy, chociaż On zapewnia mnie że zawsze mi mówi przawdę. W sumie, to Mu wierze, ale i tak ciągle Go wypytuje, non stop wałkujemy te same tematy.... Boże jak mam sobie pomóc, żeby nie starcic tak wspaniałego chłopka???

 

Niestety mam ten sam problem :|.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chorobliwa zazdrość o bliską osobę wynika z niskiego poczucia wlasnej wartości. Osoby z niską samooceną starają się kontrolować, sprawdzać bliską osobę, czy czasem nie ma okazji do poznawania osób pozornie bardziej wartościowych od nas.

 

Jednak w swojej zazdrości nie dostrzega się tego, że bliska osoba jest przy nas, z nami. I to nie dlatego, że nie zna kogoś "bardziej wartościowego", a właśnie dlatego, że dostrzega zalety, których samodzielnie się nie zauważa. ;)

 

Jak sobie radzić z taką zazdrością ? Najlepiej odkryć swoje zalety, uwierzyć w to, że również jest się ważnym filarem związku, przyjaźni, znajomości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ktoś z was się boi, że mimo udanego związku kiedyś partner odejdzie? Ja się boję bardzo i to nie jego wina. Robi wszystko, żeby zapewnić mnie że jestem dla niego ważna i nie odejdzie. Ufam mu, ale czasami zaczynam panikować i dostawać na tym punkcie lęków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie wierzę ze spotka mnie w życiu udany związek .Generalnie nie widzę satysfakcji ,może dlatego że się zraziłam ,nie wiem.

Miałam tak ,nie wiem czy to strach ale nie wierzyłam że ta osoba może być ze mną , wydawało mi sie że ma w tym jakiś swój egoistyczny cel.

Zastanawiałam się tylko ile czasu ze mną wytrzyma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nigdy nie będe z nikim....bo żadna kobieta nie bedzie miała ochoty na bycie z gosciem wyglądającym okropnie....,z gościem bojacym się wszystkiego,bez kasy,malo zaradnym wręćz można powiedzieć nieudacznikiem-nie potrafiącym zrobić nawet dosyć łatwych rzeczy ,z "facetem" bez przyszłości..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby mi usiadlana nosie to bym nie powiedzial nie a wręcz przeciwnie.

Po prostu patrze na to rrealnie....samym mysleniem typu jestem ok i napewno kogoś spotkam też niczego nie osiągnebo niestety samo myślenie nie zmieni mojego wyglądu i charakteru....nie zmieni tego kim jestem według większości ludzi z reala :( Nie zmieni to opinii innych ludzi z reala o mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też myślałam, że nigdy z nikim nie będę. To normalne, mamy zaniżoną samoocenę, czujemy się nikim i mamy blokady. Ale naprawdę jest tak, że niska samoocena wcale nie zawadza w byciu z kimś. Może dziś mówisz że z nikim nie będziesz a jutro poznasz kogoś z kim będziesz całe życie? Kto wie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy się ze mną zgodzicie, ale wydaje mi się, że ktoś z kim jesteśmy musi starać się nas zrozumieć, żeby wiedzieć, że wszystko w awanturach robionych przez nas nie jest tylko czarno białe... Nie wyobrażam sobie mieszkania z kimś, kto obrażałby się za moje urojenia, lęki. To co robiłam ze swoim życiem przed poznaniem mojego chłopaka też nie każdy by zaakceptował. Dążymy teraz do tego, abym wyzdrowiała, żebym mogła czuć się bezpiecznie. I nie powiem - wydaje mi się, że on robi wszystko, żeby mi pomóc, czasami odkładając na bok to co jego boli...

Mam nadzieję, że wyzdrowieję kiedyś i będzie normalniej. Czasami jest mi źle, że ja nie potrafię zareagować tym samym, pocieszeniem go gdy jest smutny, gdy jest mu źle... To histeryczne reagowanie, wcale nie wsparcie. Jest mi z tego powodu bardzo przykro.

To co mam, cokolwiek to jest, jest straszną próbą dla związku. Nieraz chciałam odejść, tłumaczyłam się tym, że go krzywdzę, że lepiej będzie jak go zostawię, ochronię go przed tym, nie wciągnę w to...

Nigdy nie umiałam odejść. Zbyt mocno go kocham, chociaż wątpiłam czy umiem.

Na razie on doczytuje wszystko o lękach, urojeniach, somatycznych objawach nerwicy. Rozumie mnie. Mam nadzieję, że nie popsuje się nic jak się do niego wprowadzę.We wrześniu zmieniam miejsce zamieszkania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy ich nie lekceważył, ale starał się je racjonalnie tłumaczyć. Czuję się przy nim bezpiecznie. Nie muszę ukrywać kiedy coś mi jest, czuję się swobodnie, w przeciwieństwie do tego co mam w domu - przed matką ukrywam co mi jest, udaję, ale coraz częściej gorzej mi idzie panowanie nad tym. Przed moim chłopakiem nie gram. Jestem sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja myślę, że nerwica zbyt komplikuje udany związek.Człowiek przez to jest bardzo zagubiony i czasami wydaje mu się,że kocha całym sercem a czasami nawet nienawidzi :(,jest to smutne,ale bynajmniej ja tak mam.A co najgorsze to występują u mnie tzw. odrzuty i to mnie przerasta,proszę mi napisać czy ktoś oprócz mnie ma podobnie???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(przepraszam za określenie, ale czasami źle wspominam niektórych facetów)
Masz pełne prawo czuć wewnętrzy żal, jeżeli byli wobec Ciebie nie w porządku. Ale wystrzegaj się używania wobec nich takich określeń w rozmowie z facetem, na którym Ci zależy. To robi bardzo, ale to bardzo złe wrażenie. U mnie, bez względu na to, jak rozmowa potoczy się dalej, taka kandydatka jest zdyskwalifikowana.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Mam 25 lat i od roku jestem w zwiazku z chlopakiem, od samego poczatku przestrzegal mnie przed swoim ciezkim charakterem,ale ja spokojna dusza mowilam sobie ze wiem jak go ujazmiac. Sa czasy ze jest cudownie,zero klotni, smiechu co nie miara ,ale od kiedy zmienil prace jego zachowanie mnie zaskakuje, potrafi z dowcipnego stac sie w przeciagu sekundy czlowiekiem z brakiem jakichkolwiek wyrzutow sumienia, mowi ze mnie nie chce i wmawia mi rzeczy ktorych nigdy nie powiedzialam, tlumaczylam to sobie stresem w nowej pracy itd, co napewno bylo prawda. Zawsze mial podwyzszone cisnienie i popekane naczynka w oczach,mial bole pod lopatka.Mieszkamy za granica, a ja musialam wyjechac na dwa miesiace do Polski... w przeciagu tych dwoch miesiecy dostal klujacych bolow brzucha, bolow glowy, bolow calego ciala, przede wszystkim lydek i plecow... musialam wracac, bo swiadomosc o tym co sie z nim dzieje ''zabijala'' i mnie powoli. Po dlugich bezsensownych klotniach doszlismy do wniosku ze musi leciec do Polski zbadac caly swoj organizm, podejrzewa kamienie w woreczku zolciowym albo dwunastnice. Dzisiaj polecial do kraju. A do mnie dopiero dzisiaj dotarlo w rozmowie z przyjaciolka ze on ma nerwice. Weszlam na to forum i przecyztalam pare wpisow i objawow ktore zupelnie przypominaja objawy mojego M. Gdybym wiedziala wczesniej ,zaciskalabym zeby i nie krzyczala na niego. MAm nadzieje ze lekarze w Polsce zaopiekuja sie nim i szybko wroci do mnie. Powiedzcie mi jak moge mu pomoc oprocz wspierania go??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×