Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Czy kiedykolwiek z tego wyjdę, czy już jestem skazana na wieczną samotność? Nie ma ludzi wokół mnie. Nie mam do kogo iść. Nie wiem jak z tego wyjść. Utkwiłam w tej samotności jak w pułapce. Żałosne, jestem młoda i 0 znajomych. Nawet internetowych...

 

Wiem co czujesz i bardzo współczuję. To jakiś koszmar...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy kiedykolwiek z tego wyjdę, czy już jestem skazana na wieczną samotność? Nie ma ludzi wokół mnie. Nie mam do kogo iść. Nie wiem jak z tego wyjść. Utkwiłam w tej samotności jak w pułapce. Żałosne, jestem młoda i 0 znajomych. Nawet internetowych...

Niestety dobrze Cię rozumiem. Niby znajomych mam, zobacze ich raz w miesiącu i szczerze mówiąc czuje się przybita po takim spotkaniu. Każdy ma pare, zaczynaja wspolnie mieszkac, a ja cale zycie sama. Ludzie pozakładają rodziny i czasu na spotkania będzie co raz mniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakież są Twoje metody? Nie zamierzam kwestionować ich skuteczności; pytam wyłącznie z ciekawości.

 

Czuję, ze zaczynasz ironizować. Opisałem swoje metody po części powyżej. Żeby kogoś wspierać i uswiadamiać jemu jego własne słabości czy fobie to nie trzeba ku temu być jakimś WIELKIM SPECJALISTĄ. Podam moze jeden przykłąd. Swego czasu zraziłem się do dziewczyn i nie chciałem mieć żadnej bo czułem się nic niewarty żeńskiej uwagi. Dziewczyna, którą potem poznałem przez neta uświadomiła mi w jak WIELKIM TKWIŁEM błędzie, że uważam, że jestem za gruby, za brzydki, zbyt łysy, itd. bo jak stwierdziła moje foty tego nie potwierdzają. Z resztą fakt, ze chciała się ze mną umówić na jej prośbę! tylko to potwierdził, że wcale taki głupi i brzydki nie jestem, jakim się widziałem. A wgl na tym forum mają niektórzy jakąś mannierę dokłądania i krytykanctwa innym. No jednak to bardzo polskie jest widzę i nei zmienia się mimo lat. Kiedyś jednej koleżance się wyrwało nawet: "No co z tego że tym masz ten serial na dysku skoro ja nie mam". Zazdrośnictwo a czasem i zawiść Dziękuję. :P Ja widzę, ze w maju pochwaliłem znów dzień przed zachodem bo znów zaczynam się czuć po części atakowany. Takich dyskusji to napewno mi nie potrzeba. Ja poproszę atmosferę i osoby z maja (bez urazy - to taki mały żart :P ) Żałuję, zę sobie nie wynotowałem nicków tamtych osób, których teraz nie pamiętam. Wtedy czułem się tu bardzo fajnie. Obecnie znów już nie za bardzo. Może mniej atakujcie kogoś a więcej mówcie o swoich doświadczeniach. :P

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy kiedykolwiek z tego wyjdę, czy już jestem skazana na wieczną samotność? Nie ma ludzi wokół mnie. Nie mam do kogo iść. Nie wiem jak z tego wyjść. Utkwiłam w tej samotności jak w pułapce. Żałosne, jestem młoda i 0 znajomych. Nawet internetowych...

Niestety dobrze Cię rozumiem. Niby znajomych mam, zobacze ich raz w miesiącu i szczerze mówiąc czuje się przybita po takim spotkaniu. Każdy ma pare, zaczynaja wspolnie mieszkac, a ja cale zycie sama. Ludzie pozakładają rodziny i czasu na spotkania będzie co raz mniej.

 

Świetnie was rozumiem, chociaż czasem chcę samotności to jednak na dłuższą metę samotność jest koszmarem. Mimo tego ze mam wokół siebie ludzi: współlokatorzy, ludzie z pracy, trochę znajomych z którymi widuję się co jakiś czas. Jednak mimo tego cały czas czuję się samotny, nawet będąc między ludźmi i nie potrafię sobie z tym poradzić. To jest jakiś koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jakież są Twoje metody? Nie zamierzam kwestionować ich skuteczności; pytam wyłącznie z ciekawości.

 

Czuję, ze zaczynasz ironizować.

Nie.

 

Żeby kogoś wspierać i uswiadamiać jemu jego własne słabości czy fobie to nie trzeba ku temu być jakimś WIELKIM SPECJALISTĄ.

A kto powiedział, że aby kogoś wesprzeć czy uświadomić mu słabość, trzeba być wielkim specjalistą? Niestety, terapia to nie tylko to.

 

Z Twojej przypowieści wynika, że miałeś problem, w którego rozwiązaniu pomogła koleżanka. Gratuluję. Tylko co z tego wynika?

Jeśli chodziło Ci o to, że można bez specjalisty uporać się z trudnościami, to tak - w pełni się zgadzam.

 

A wgl na tym forum mają niektórzy jakąś mannierę dokłądania i krytykanctwa innym.

Również nad tym ubolewam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio bardzo tęsknię za swoją samotnością. Każdy wieczór mam zapełniony rozmowami, rozmowami których nie mogę odrzucić i brakuje mi tej ciszy, spokoju, smutku, autoagresji... Ja wiem że to głupio brzmi, ale ja na prawdę chciałabym powrotu tego co było :roll: Chciałabym usiąść, popłakać, napić się w samotności... Uświadamiam sobie że ta samotność wcale nie była taka zła, nikt mnie nie kontrolował, nie mówił co mam robić... Wiem, to głupie, ale tak jest :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio bardzo tęsknię za swoją samotnością. Każdy wieczór mam zapełniony rozmowami, rozmowami których nie mogę odrzucić i brakuje mi tej ciszy, spokoju, smutku, autoagresji... Ja wiem że to głupio brzmi, ale ja na prawdę chciałabym powrotu tego co było :roll: Chciałabym usiąść, popłakać, napić się w samotności... Uświadamiam sobie że ta samotność wcale nie była taka zła, nikt mnie nie kontrolował, nie mówił co mam robić... Wiem, to głupie, ale tak jest :roll:

 

Dlaczego każdy wieczór masz zapełniony rozmowami? Mieszkasz ze swoim facetem albo codziennie dzwoni do Ciebie ?

 

Porozmawiaj z nim, powiedz mu to samo, co nam - że potrzebujesz nieco więcej swobody w waszym związku, chcesz mieć więcej czasu wyłącznie dla siebie. Wytłumacz, że nie jest tak, że go nie kochasz, ale że nie jesteś przyzwyczajona do ciągłej obecności drugiej osoby w swoim życiu i w tym układzie potrzebujesz nieco więcej oddechu? Jeżeli nie zareagujesz nic się nie zmieni, a Ty będziesz czuć się coraz gorzej. Ciągła kontrola wyssie z Ciebie całą energię. Z mojego punktu widzenia nam facetom trzeba mówić konkretnie i wprost, co w naszym zachowaniu jest nie tak, bo generalnie jesteśmy niedomyślni albo po prostu sami tego nie widzimy.

 

Ale nie chcę go ranić...

 

Wydaje mi się, że jeżeli ktoś tu kogoś rani, to ON rani CIEBIE. Jeżeli z nim o tym nie pogadasz on uzna, że wszystko jest cacy, a Ty za jakiś czas znów będziesz czuć się gorzej. Takie jest moje zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy kiedykolwiek z tego wyjdę, czy już jestem skazana na wieczną samotność? Nie ma ludzi wokół mnie. Nie mam do kogo iść. Nie wiem jak z tego wyjść. Utkwiłam w tej samotności jak w pułapce. Żałosne, jestem młoda i 0 znajomych. Nawet internetowych...

 

Głowa do góry. Kto szuka ten w końcu znajdzie. Czasem pozytywne nastawienie potrafi sporo zmienić. A, że jest ciężko to sam wiem ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy kiedykolwiek z tego wyjdę, czy już jestem skazana na wieczną samotność? Nie ma ludzi wokół mnie. Nie mam do kogo iść. Nie wiem jak z tego wyjść. Utkwiłam w tej samotności jak w pułapce. Żałosne, jestem młoda i 0 znajomych. Nawet internetowych...

Niestety dobrze Cię rozumiem. Niby znajomych mam, zobacze ich raz w miesiącu i szczerze mówiąc czuje się przybita po takim spotkaniu. Każdy ma pare, zaczynaja wspolnie mieszkac, a ja cale zycie sama. Ludzie pozakładają rodziny i czasu na spotkania będzie co raz mniej.

 

 

Mam dokładnie tak samo; nie wiem jak to zmienić. Nie mam gdzie pójść, nie mam z kim pogadać. Siedzę w domu, czytam książki i zabijam ten czas. A po jakimś spotkaniu z kimś raz na ruski rok łapię coraz głębszego doła...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja bym chciał się czuć choć trochę mniej samotny, niż jestem. Ale ja już trochę zaczynam akceptować swoją samotność, bo mam świadomość, że ludzie i tak będą się czuli samotni, w mniejszym lub większym stopniu. To jest, tak naprawdę nieuniknione w życiu każdego człowieka.

Mogą być lepsze chwile, ciekawe momenty, ale potem przemijają i zaczyna się, monotonne i samotne życie. A właśnie akceptacja pewnych rzeczy, negatywnych uczuć jest istotna, bo takie sprawy nas w życiu nie ominą. Ja się uczę takiej akceptacji, a kiedyś nie myślałem o tym, żeby zaakceptować swoją samotność i również inne sprawy.

Pomyślałem sobie, że z pewnymi sprawami, raczej nie wygram. Ale na pewno nie będę się poddawał.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znam to uczucie samotności. Chciałabym czasem z kimś porozmawiać, opowiedzieć jak mi minął dzień, poradzić się z problemem, ale wokół mnie nie ma nikogo. Nie mam przyjaciół, nawet żadnych znajomych. Wszystkie wieczory spędzam w domu, z książką lub przed komputerem. Jestem przez to strasznie sfrustrowana i zamykam się w sobie jeszcze bardziej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko gdzie poznać tego przyjaciela? Nie wychodzę, bo nie pójdę nigdzie sama. Na firmowych spotkaniach też raczej nie. Zresztą boję się odrzucenia... To takie upokarzające, odsłonić część siebie, a druga osoba nawet się nie odezwie

Boisz się odrzucenia to tak jakbyś już je sobie podświadomie fundowała ,każdy w swoim życiu doznaje odrzucenia przez kogoś ,potem pojawia się ktoś nowy także nie ma co zakładać posępnych wizji tylko być wsród ludzi którzy mają podobne zainteresowania hobby ,lub czegoś samemu poszukać świat naprawdę jest pełen ciekawych ludzi tylko musisz się na nich otworzyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bornindecember, nie nastawiaj sie od razu na przyjaciela. Probuj normalnie rozmawiac z ludźmi. Nie musisz im dawac od razu calej siebie, sprobuj poczuc sie wsrod nich w miare luzno. Moze w pewnym siensie wyolbrzymiasz uczucia? To ze kogos poznasz wcale nie oznacza ze bedzie od razu Twoim przyjacielem. Potrzeba czasu. Jesli podejdziesz ze zdrowym dystansem do czlowieka to nikt Cie nie zrani.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tym "poznaniem kogoś", wcale nie jest tak łatwo. Można mieć wielu znajomych, a i tak żaden z nich nie będzie się interesował kimś, kto jest samotny.

Ja poznałem nie jedną osobę, a jestem ze wszystkim sam i nikt się nie interesuje moimi problemami. Człowiek musi w końcu zdać sobie sprawę, że sam musi sobie ze wszystkim radzić, jeśli jego życie nie jest ciekawe.

Zwykli znajomi nie będą się przejmowali naszym życiem, tylko prawdziwi przyjaciele, a takich jest niewielu, teraz. Wiele trzeba od siebie dawać, nie tylko oczekiwać. Ja, gdy mieszkam w okolicach Radomia (a mieszkam sam), nikt mnie tam nie odwiedza, a znajomych jest wokół wielu.

Nawet rodzina mieszka blisko i oni też nie bardzo się interesują moimi problemami. Dużo ludzi woli skupiać się na sobie, niż na innych. W ludziach jest trochę egoizmu, ale tego nie można uogólniać. Chodzi o pewne grupy ludzi, egoistycznych, którzy są w naszym społeczeństwie.

 

-- 18 cze 2014, 15:23 --

 

Ja też bym radził, by podchodzić do innych ludzi z pewnym dystansem i wyczuciem. Zawsze można się na kimś rozczarować. Ja zawsze wyznaję taką zasadę, że "jeśli ktoś nie zasługuje na kogoś, nie daje nic od siebie, to ja też się nie staram, bo nie warto".

Bo to tak jest, że człowiek oddałby komuś swoje serce z dobroci, poświęciłby się, a komuś byłoby to obojętne. Dlatego "bycie dobrym" nie zawsze się sprawdza. A sam miałem z tym do czynienia. Człowiek powinien też szanować siebie, mieć zasady. Tego bym poradził nie jednej osobie, ale każdy ma prawo do swojej woli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

W sumie to mam na studiach jedną znajomą z grupy, z którą rozmawiam jeszcze najczęściej ze wszystkich. Oczywiście nie jest to takie częste rozmawianie jak w przypadku normalnych, towarzyskich ludzi - prawdę mówiąc, gdyby tacy nas obserwowali, stwierdziliby, że niemal wcale ze sobą nie rozmawiamy. :P

Jest to jedyna osoba, która porozmawia ze mną sama z siebie, tak dla pogadania, a nie dlatego, że akurat czegoś chce. Jedyna osoba, która usiądzie ze mną w ławce i nie ucieknie do innej ławki, gdy inna dziewczyna ją zawoła. usmiech2.gif To bardzo miłe.

Wczoraj rozmawiałyśmy zupełnie swobodnie przez jakieś 5 minut - wyda się to śmieszne, ale dla mnie to naprawdę bardzo dużo i mega postęp, bo zazwyczaj w realu nie potrafię się z jakiegoś powodu wyluzować nawet przy bliskich mi osobach i sklecić kilku zdań. usmiech2.gif

 

Kiedyś dostałam od niej ciasto w zamian za pomoc. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja czasami nie rozumiem, jak niektórzy ludzie nazywają "zwykłych znajomych", swoimi przyjaciółmi? Kiedy w rzeczywistości nie są żadnymi przyjaciółmi. To takie błędne stwierdzenie.

To jest zbyt duże słowo, i niewielu na takie słowo zasługuje. Nie można być czyimś przyjacielem, tak po prostu. Trzeba zapracować na to, a to też nie jest łatwe. A poza tym, bywa, że i przyjaciel potrafi nieźle zranić, wykorzystać. Ale czy wtedy był tym przyjacielem, tak naprawdę? Ja sądzę, że nie. To, moim zdaniem jest "sztuczny przyjaciel". We wszystkich znajomościach, jakie są, powinno się mieć wyczucie, dystans. Nie powinno się ufać tak od razu. Liczy się własny honor.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jesteś w stanie przecież stwierdzić czy przyjaciel jest nim naprawdę czy nie. Może Cię wykorzystać, ale pewnie przy odrobinie szczęścia zrozumiesz przysłowie "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie" tzn, że zobaczysz kto jest godny zaufania, kto nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×