Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trudne rozstanie


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Szukam pomocy dla mojego brata. Rozstał się z dziewczyną. Nie chcę ujawniać imion dlatego Brata nazwę: Mariusz a Jego dziewczynę: Eryka. Nie wiem dokładnie co między Nimi zaszło(Ona podobno ma już innego, jednak nie jest to na 100 % pewne), a On jest załamany. Nie wiem, jak mam Mu pomóc. Siedzi całymi dniami zmarkotniały, w pokoju ma zasłonięte rolety stale, nie odzywa się, nic nie robi.Mało je. Śpi jak na Niego bardzo dużo. Kupiłam Mu tabletki Valused wczoraj, bo prosił. Jednak nie wiem, co to da.

 

Znam dobrze Jego (byłą) dziewczynę. Ona tak naprawdę jest całkowitym przeciwieństwem mojego Brata- przynajmniej ja to tak widzę.

Jest specyficzną dziewczyną. Bardzo ładnie śpiewa, uwielbia się wygłupiać- śpiewać, tańczyć, skakać, śmiać się. Uczy się oczywiście na ostatnią chwilę. Nie dba o porządek- nie jest poukładana, nie dba o to, by w otoczeniu panował ład. Jest miła, tak, ale do czasu. Ona bardzo dużo choruje, a wtedy robi się okropna- no wiadomo, boli, więc Jej wybaczam. Nie ma prawa jazdy dlatego też mój Brat z Nią wszędzie jeździ. W tej kwestii miała naprawdę super, bo gdzie i kiedy chciała tam była zawieziona.

A mój Brat nie imprezuje dużo, jest spokojny bardzo. Wokoło zawsze ma porządek. Poukładane ubrania, na biurku i w pokoju ład.

Eryka chodzi bez Niego na imprezy- takie w akademikach.. A Brat, albo wraca do domu, albo siedzi w wynajmowanym mieszkaniu. Wynajmują je razem, chociaż mieszkają w osobnych pokojach.

 

Mimo wszystkich tych różnic On bardzo kocha Erykę i teraz uważa, że nie ma po co żyć. Ma egzaminy, ale nie uczy się. Powiedział, że już nie chce studiować, nie będzie przystępował do egzaminów. A On jest o krok przed końcem studiów..

Ostatnio zarzucał mi, że powinnam się "wtrącać w Jego związek". Ja chciałam tego unikać, bo to jednak są osobiste sprawy, a my nie jesteśmy ze sobą aż tak blisko.

Przedtem też zdarzały się Im rozstania, ale było to chwilowe. Jak w każdym związku czasem z górki a czasem pod górkę. Niedawno mieli kryzys, ale się pogodzili.

 

Teraz jest załamany, zabrał już część sowich rzeczy z mieszkania. Cały czas pisze do kogoś całe "litanie" przez telefon, nie wiem jednak do kogo. Może taka przerwa Im pomoże?

Chcę Mu pomóc, co mam zrobić? Liczę na Wasze wsparcie, bo sama jestem załamana tą sytuacją :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czkafka, Przecież tak w zyciu bywa, że ludzie mogą się rozstać.To wygląda na zwykłe pierwsze zauroczenie? To jego pierwsza dziewczyna? Może myli miłośc z zauroczeniem? Ile oni mają w ogóle lat? Brat i ta była?Niech da sobie czas i z biegiem mu minie żal, złość. Musi przejśc żałobę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Większym problemem, niż to 'trudne rozstanie' jakich pełno, jest na moje oko cokolwiek niepokojący stosunek siostry do brata.

Oj, uwierz mi, że to jedna z nielicznych sytuacji kiedy troszczę się o Brata. Jesteśmy raczej z tych, którzy nie są super, mega, wielgaśnie zżyci. Zresztą ja mam swoją Miłość i mi wystarczy.

Nie mieszkamy sami. Domownicy bardziej się martwią niż ja, bezsenne noce, łzy, smutek i dlatego też chcę, abyśmy mogli Mu pomóc.

I może jestem młoda, bo mam dopiero 20 lat, ale widzę ból mojego Brata. Byli ze sobą długo jakieś 3 lata. Ona ma teraz 22 a On 23. Nie jest to może jakoś dużo, ale mało chyba też nie. Wielu w tym wieku ma już małżonków, dzieci..

Czkafka, Przecież tak w zyciu bywa, że ludzie mogą się rozstać.To wygląda na zwykłe pierwsze zauroczenie? To jego pierwsza dziewczyna? Może myli miłośc z zauroczeniem? Ile oni mają w ogóle lat? Brat i ta była?Niech da sobie czas i z biegiem mu minie żal, złość. Musi przejśc żałobę.

Ja to wiem, ale jak mam Jemu to powiedzieć? Jeśli powiem: "no słuchaj. Wiem, że Ci ciężko, ale musisz się z tego podnieść" to mnie na 100 % wyzwie, stwierdzi, że jestem przeciwko Niemu i nie chcę Mu pomóc. Tylko jak inaczej powiedzieć Mu, że da radę? On jest załamany psychicznie.

Myślałam, aby poszedł do psychologa. Bo co ja właściwie mogę? Jestem nikim.. A specjalista wie co powiedzieć, żeby człowiekowi pomóc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W obliczu takiej sprawy powiedzieć można tylko tyle, że ŻADNA powtarzam ŻADNA kobieta nie jest tego warta by przez nią nadto cierpieć a już napewno nie jest warta tego by przez kobietę zaprzepaszczać całe swoje życie. No ale dzisiaj już tak jest. Niektórzy faceci zrobili się po prostu pizdowaci i gdy jakaś tam ich panna marzeń w końcu rzuci ich to im się świat zawala (widziałem to wśród niektórych moich kumpli). Jeden z tych kumpli jak go panna ostentacyjnie zostawiła dla innego płakał normalnie jak dzieciak. Myślałem, że padnę ze śmiechu.

Facet musi byc twardy a nie miętki i wygodny jak tamponik. Brat autorki powinien wziąśc się w garść i zmężnieć, a byłą panne puścic kantem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W obliczu takiej sprawy powiedzieć można tylko tyle, że ŻADNA powtarzam ŻADNA kobieta nie jest tego warta by przez nią nadto cierpieć a już napewno nie jest warta tego by przez kobietę zaprzepaszczać całe swoje życie. No ale dzisiaj już tak jest. Niektórzy faceci zrobili się po prostu pizdowaci i gdy jakaś tam ich panna marzeń w końcu rzuci ich to im się świat zawala (widziałem to wśród niektórych moich kumpli). Jeden z tych kumpli jak go panna ostentacyjnie zostawiła dla innego płakał normalnie jak dzieciak. Myślałem, że padnę ze śmiechu.

Facet musi byc twardy a nie miętki i wygodny jak tamponik. Brat autorki powinien wziąśc się w garść i zmężnieć, a byłą panne puścic kantem.

 

Jest w tym niby trochę prawdy... Ale gdy jakaś klientka zmaterializuje się pod postacią demona sprawa zaczyna się już trochę komplikować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W obliczu takiej sprawy powiedzieć można tylko tyle, że ŻADNA powtarzam ŻADNA kobieta nie jest tego warta by przez nią nadto cierpieć a już napewno nie jest warta tego by przez kobietę zaprzepaszczać całe swoje życie. No ale dzisiaj już tak jest. Niektórzy faceci zrobili się po prostu pizdowaci i gdy jakaś tam ich panna marzeń w końcu rzuci ich to im się świat zawala (widziałem to wśród niektórych moich kumpli). Jeden z tych kumpli jak go panna ostentacyjnie zostawiła dla innego płakał normalnie jak dzieciak. Myślałem, że padnę ze śmiechu.

Facet musi byc twardy a nie miętki i wygodny jak tamponik. Brat autorki powinien wziąśc się w garść i zmężnieć, a byłą panne puścic kantem.

ta wypowiedź miała komuś w czymś pomóc, czy tylko skompromitować jej autora? Fajny z ciebie kumpel, mentalnie nadal na nocniku

 

-- 13 cze 2014, 11:39 --

 

Odrzucenie przez bliską osobę jest, delikatnie mówiąc, nieprzyjemne. Jeśli dodatkowo wiąże się ze zdradą, czy to lojalnościową, czy fizyczną, mamy temat na terapię. Udawanie twardziela i zaprzeczanie emocjom tylko pogarsza sprawę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ta wypowiedź miała komuś w czymś pomóc, czy tylko skompromitować jej autora?

Ta wypowiedx oczywiście miała pomóc. Terapie i głupoty nikomu nie pomogą jeśli ktoś sam nie chce sobie pomóc. Chciałem tylko uzasadnić jak mało męscy są dzisiaj niektórzy mężczyźni, że czasem jest to po prostu aż żałosne.

Fajny z ciebie kumpel, mentalnie nadal na nocniku

Naprawdę? Na takie argumenty będziemy dyskutować?

Udawanie twardziela i zaprzeczanie emocjom tylko pogarsza sprawę.

Jakim sposobem to pogarsza sprawę? Najlepszym lekarstwem na nieudany związek jest po prostu o nim i o danej kobiecie zapomnie. Zając się czymś, nie myśleć, zając głowę innymi nawet błahymi sprawami. Wspominanie i wyrzucanie sobie błędów to właśnie pogarsza dopiero sprawę, a na terapii niestety non stop się wspomina to co było....

W takich sytuacjach trzeba zostawić to co było i zapomnieć. Cieszyć się z pięknych jakichś tam wspomnień i iśc swoją drogą dalej. W przeciwnym wypadku to można zapłakać się na śmierć.

Niektórzy mają też sposób na nieudany związek czy tam nieudaną miłość. Klina klinem. Wadliwy model dziewczyny zamienic na lepszy.

 

-- 13 cze 2014, 11:57 --

 

Widzę cię, chciałem odpowiedziec na Twoją PW ale u mnie te PW coś szwankują że się wysłac nie chca :cry:

 

-- 13 cze 2014, 12:10 --

 

Nie mogąc wyslac PW piszę moją wiadomośc do Ciebie Widzę cię publicznie. Sorry :cry:

oto wiadomośc:

 

"Nigdy nie romansowałem z dziewczyną kolegi choc nie powiem mialem nawet okazję. Ale jest zasada Bro's before Ho's.

A jeśli o to chodzi to hm byłem świadkiem tego co napisałem w poście i wydało mi się to zabawne.

Panna zrobiła tego kolesia na szaro z innym a on po niej płakał jakby mu matka zmarła. Żałosne i tyle. Takie mam na ten temat zdanie."

 

Z pozdrowieniami :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się ch*jowo.

Ja tak samo. Nie potrafię pogodzić się z utratą przyjaciółki (NIE DZIEWCZYNY żeby było jasne). Pokłóciliśmy się na jesieni zeszłego roku. Ona pierw się brzydko zachowywała wobec mnie, ciągle mnie nagle zaczęła krytykować. Zwyzywała mnie w SMSach "ty sfrustrowany" i ze coś tam. Wgl to przestała się odzywać na jesieni NAGLE i NIESPODZIEWANIE i bez wyraźnego powodu. Ot tak - po prostu No to dopytywałem, że co i jak czy się gniewa no to przepraszam ją SERDECZNIE i wgl NIc -ZERO odzewu. Pożaliłem się na nią do jej koleżanki, ze jak tak można i że być może to przez jej chorobę jakąś podobną do mojej i zę dlatego była w szpitalu. Nie miałem wtedy pojęcia że jej koleżanka nie wie nic wgl o tym szpitalu i tamta potem do mnie znów SMSa: "Ty gnido i wgl" Myślałem, że wiedzą o sobie sporo. No trudno - stało się Powinienem się zastanowić zanim co.Dostałem nauczkę że nie gada się z kimś o czyichś sprawach. No ale one się przyjaźniły to sądziłem, żę ta druga wie to samo CO JA. :hide: "My mistake". A jej koleżanka to dopiero stek wyzwisk na mnie puściła jak nigdy nikt w zyciu. :silence: Z resztą widzę na forum też nie szczędzi gorzkich słów innym bez wyraźnego powodu. Jest równie urodziwa co bezczelna wręcz. Dawna koleżanka ani mi nie odpisała na piękne życzenia świąteczne ani wgl nic. Nikogo chyba tak ładnie nie przepraszałem w swoim życiu, że żałuję i wgl To ciężkie brzemię ogólnie jak ktoś cię tak nienawidzi strasznie. Ja tam urazy chętniej daruję po jakimś dłuższym czasie oczywiście. Najgorsze jest to, że obecnie ta sytuacja dezorganizuje mi życie i nie mogę spać i normalnie funkcjonować. :-| Dlatego mam dla was radę: Nie rozmawiajcie z kimś o czyichś sprawach nawet w dobrej wierze bo może to się obrócić przeciwko WAM. Tylko ja i tak nie wiem jak sprawić zeby zechciał się do mnie odezwać?Wyżera mnie to strasznie, zwłaszcza ze kiedyś tak się lubiliśmy. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po prostu maciek, wygląda na to, że Twoja wizja mężczyzny pozbawia go człowieczeństwa i prawa do odczuwania i wyrażania emocji. Trudno zapomnieć o kimś, przez kogo czuję się jakby mnie wypatroszył i zabrał wszystkie bebechy ze sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę cię, no bez przesady. Nawet takie potwory jak ja jakieś tam uczucia i emocje mają tylko przeważnie ich nie pokazują. Mogę powiedziec, że przez kobietę wiele razy żałowałem że te emocje i uczucia mam. No ale cóż człowiek nie drewno swoje pocierpiec musiał :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale poradźcie mi coś może jak ja mam się obejść z własnym demonem. Intuicja mi podpowiada żeby przestać zabiegać o względy kogoś kto ma mnie już totalnie w dupie i nawet nie przyjmuje szczerych przeprosin i czuję, że nawet dziewczyna odczuwa świetną satysfakcję z faktu, że mnie to tak sieknęło, ze wreszcie cierpię przez nią i mogła w ten sposób zemścić się na mnie. Więc chyba dalej nie warto walczyć i dać sobie spokój. Jak myślicie? :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale poradźcie mi coś może jak ja mam się obejść z własnym demonem. Intuicja mi podpowiada żeby przestać zabiegać o względy kogoś kto ma mnie już totalnie w dupie i nawet nie przyjmuje szczerych przeprosin i czuję, że nawet dziewczyna odczuwa świetną satysfakcję z faktu, że mnie to tak sieknęło, ze wreszcie cierpię przez nią i mogła w ten sposób zemścić się na mnie. Więc chyba dalej nie warto walczyć i dać sobie spokój. Jak myślicie? :roll:

Znajdź se inny, mniej kapryśny obiekt westchnień. To najprostsza rada, ale zawsze pomaga :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znajdź se inny, mniej kapryśny obiekt westchnień. To najprostsza rada, ale zawsze pomaga

 

Pewnie masz rację i do podobnych wniosków chyba sam doszedłem zanim o tym napisałem. Ale co 2 głowy to nie jedna, jak to się mówi. I ona nie jest obiektem moich westchnień. Chciałem po prostu odbudować tę przyjaźń ale widać jak ktoś jest tak zacietrzewiony to się zwyczajnie nie da. Thanks :tel2:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie masz rację i do podobnych wniosków chyba sam doszedłem zanim o tym napisałem. Ale co 2 głowy to nie jedna, jak to się mówi. I ona nie jest obiektem moich westchnień. Chciałem po prostu odbudować tę przyjaźń ale widać jak ktoś jest tak zacietrzewiony to się zwyczajnie nie da. Thanks :tel2:

Zaraz mnie pewnie ktoś tu napadnie, dlaczego nie każe Ci walczyc o miłośc o znajomośc itd.

Ja troche lat już przeżyłem i troche w swoim życiu kobiet poznałem. Mogę powiedziec tylko tyle, że są związki i kobiety i znajomości o które warto walczyc, ale są też takie o które wysilac sie nie warto

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×