Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Nie mam lęków żadnych typu społecznego, itd. - normalnie rozmawiam z ludźmi, prowadzę normalne życie, codziennie muszę konfrontować się z sytuacjami społecznymi na trzeźwo(tj. bez benzo) i jakoś mi to wychodzi.

Jestem osobą nerwową i wcześniej przed benzo, też byłem, ale po prostu przyjmowałem to za oczywistość, a teraz nagle zacząłem rozmyślać nad czymś, co w sumie nie komplikuje mi życia, bo idealnie mam je poukładane(jestem swego rodzaju perfekcjonistą) i urządzone, tylko w mojej głowie są jakieś dziwne pytania egzystencjonalne, które wcześniej również występowały, gdyż każdy człowiek zastanawia się nad tym, ale kto na przystanku autobusowym myśli o tym, czy podczas robienia obiadu?

Czyli nie masz lęków społecznych, ani agorafobii (?) Wiesz,czasem agorafobia występuje jako samodzielna jednostka chorobowa, ktoś jak miał atak serca na mieście, ma po tym czasem uraz..albo jakieś zasłabnięcie w miejscu publicznym (?) No, ale skoro piszesz,że jeździsz po kilkaset km i nic się nie dzieje..A może cierpisz na GAD (zespół lęku uogólnionego), które też czasem występuje jako samodzielna jednostka chorobowa, stałe napięcie, stały lęk (nie napadowy) tylko na jakimś powiedzmy stałym poziomie, nie odczuwany tak "wprost" jako lęk, tylko właśnie napięcie w różnych partiach ciała (?) ..

 

Być może to wynika z twojego perfekcjonizmu, który utrudnia Ci życia sprawiając,że stale musisz być NAJ..stale super i na baczność..100 % perfekcjonizm wcale nie jest taką dobrą cechą (mówi Ci to były 100 % perfekcjonista!:) ..), to skrajna postawa, a skrajności zawsze komplikują życie..Utrzymując ideał, nie dając sobie żadnego prawa do błędów, słabości nie czujesz się swobodnie, nie jesteś dobry i wyrozumiały dla siebie (dla innych też). Ja oczywiście nie namawiam Cię na "bylejakość", bo to kolejna skrajność, najlepiej jest być gdzieś "po środku", wyluzować nie co..Tylko kilkanaście procent ludzi żyje w skrajnym perfekcjonizmie, kolejne kilkanaście żyje byle jak nie dbając o siebie, nie dbając o nic, a większość ludzi żyje gdzieś pomiędzy, w różnych "odcieniach" (krzywa Gaussa), świat nie jest czarno-biały..

 

Moje problemy to jest tachykardia, co wiąże z odstawieniem benzo oraz derealizacja(chociaż nie wiem czy to rzeczywiście derealizacja

Derealizacja, co przez to rozumiem: głupie myśli i odczucia, typu jak to jest, że jestem człowiekiem, czy ja faktycznie egzystuję.

Ja za derealizację uważam takie jakby zaburzenie, skrzywienie postrzegania..Nie omamy, czy halucynacje itp, wszystko jest jak najbardziej realne, tzn ludzie są ludźmi, budynki, budynkami, ale wszystko jakieś takie dziwne, jak z innego świata, na pograniczu jawy i snu, odrealnione, ja w tym wszystkim samotny (bardzo paskudne uczucie), miałem to na kilka miesięcy przez rozpoczęciem przyjmowania leków, i ok 2.5 roku po ich odstawieniu w fazie silnego lęku..Tzn chcę przez to powiedzieć, że przez 14 lat jak łykałem benzo,to nie miałem derealiz...Czyli brak lęku = brak derealizacji (depersonalizacji też)

 

Przez to, wszystko wydaje mi się trywialne na tym świecie, a człowiek jawi mi się jako jakiś rodzaj zwierzęcia takiego czy innego. Konsumpcjonizm wszechobecny, itp.

 

No, ale ten świat moim zdaniem trochę "sfiksował", konsumcja jest rzeczywiście nie wiem,czy wszechobecna, ale obecna..Człowiek stawia sobie coraz większe wymagania (stąd liczne frustracje, nerwice, bezsenność), dzieci mają coraz trudniejsze programy w szkołach, ludzie dążą do zdobywania dóbr materialnych zapominając o sferze niematerialnej..

 

Czasem już człowiek tak zapierd***, że już sam biedny czasem nie wie po co..Co roku pojawiają się nowe modele samochodów, telefonów, komputerów itd itd, agresywna reklama, wszystko trzeba kupić, wszystko trzeba mieć, bo sąsiad ma ,bo koleżanka ma, zapomina się o prozaicznych przyjemnościach, o odpoczynku, relaksie, człowiek lata cały czas z spiętą dupą, bo wpojono mu w domu, że ma być NAJ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44 Korzystałem już z wszelkich możliwości, 4 terapie grupowe (w różnych nurtach psych.),

do tego 8 terapii indywidualnych - na przestrzeni 10 lat.

 

Mnie już nie chcą wszędzie przyjmować na terapię, podejrzewam że nie jestem

dla nich "wygodny". Parę razy nie dopuszczali mnie na grupowe/ośrodkowe

nie podając przyczyny.

Nie stać mnie by iść prywatnie.

 

devnull Byłem u swojej lekarki w ośrodku, zmieniła mi leki:)..Faktycznie po depakinie można czasem przytyć, ale powiedziała mi też, że i po paroksetynie, którą wprowadziła mi razem z depakiną 1.5-2 lata temu również można przytyć..Nie którzy tyją i szczególnie jest parcie na słodkie, a ja mam tendencję do wpieprzania słodkiego, co w przypadku mojej cukrzycy..hmm, NO COMMENTS! :( Dostałem zamiast Paxtinu , Velaxin ER 75, a później po 2 tyg 150 mg, nie twierdzę,że to będzie jakaś rewelacja, ale ponoć działanie antylękowe ma porównywalne do paroksetyny, ale masa ciała ulega zmniejszeniu..Brałem go już kiedyś parę miesięcy pod postacią Efectinu ER, nie pomógł, ani nie zaszkodził ,ale to było zaraz po odstawieniu clona,więc nic nie miało prawa działać..Za miesiąc z kolei jeśli lek się przyjmie, to zmieniam Depakinę i wracam do Neurotopu (karbamazepiny),który brałem wcześniej..Także dzięki za poradę!

 

Łoo..ho,ho to Ty też "weteran" jesteś ! 8 psychoterapii indywidualnych ?? Współczuję! I to wszystko była prawdziwa terapia, tj psychoterapia u psychologów klinicznych z uprawn.do prowadzenia psychoterapii? No, ale skoro piszesz,że w różnych nurtach, to pewnie tak..Nie rozumiem,dlaczego nie chcieli Cię ponownie przyjąć (?) A możesz powiedzieć (jeśli to nie tajemnica) jaką masz zdiagnozowaną chorobę,zaburzenie, (organiczne, nie organiczne) ..Ja mam fobię społeczną, z wtórną od tej fobii agorafobią i współistniejącym zespołem lęku uogólnionego (zaburzenie osobowości "typu unikającego")..Przez 1 rok po odstawieniu benzo miałem też niektóre cechy PTSD (po 23 nieudanych próbach odstawiania BDZ), na szczęście powoli wszystko mija (BARDZO POWOLI), agorafobia z derealizacją też..

 

Przemek_44 Wiesz, ja znam osobiscie ludzi w wieku 50-70 lat którzy całe życie się leczą

i jakoś nic nie pomaga. W pewnym sensie mnie to załamało, bo oni podśmiewają

się ze mnie że się "leczę", bo twierdzą że to nieuleczalne, że z tym trzeba żyć

i żadna terapia w tym nie pomoże, bo jak twierdzą, to było budowane przez całe życie

i trzeba by się na nowo urodzić by uwolnić się od silnie wykształconyh zachowań/reakcji.

 

Nie słuchaj malkontentów! A jak oni się leczyli ? Benzodiazepinami? Skoro mają po 50-70 lat, to chyba nie psychoterapią, bo ta w Polsce jest dostępna stosunkowo od nie dawna, chyba od kilku, góra kilkunastu lat (?) Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą ciągnąć Cię "w dół", żeby poprawić sobie samopoczucie, no bo jeszcze by się okazało,że tobie leczenie pomaga,to oni musieli przyznać się do porażki,a tak w kupie raźniej:) Jasne,że przekonania, zachowania zdobywa się przez całe życie, od dzieciństwa, poprzez młodość, dlatego psychoterapia to nie leczenie grypy, trwa od kilku miesięcy do kilku lat..To taki jakby kurs stopniowego oduczania się pewnych rzeczy, zmiany utrwalonych przekonań , wzorców myślenia, lub zmiany stosunku do siebie i innych spraw..Wydaję mi się, że nie trzeba przebudowywać calej swojej osobowości, by zacząć zdrowo żyć, dobra psychoterapia to taki przyspieszony kurs oduczania się starych rzeczy i nauka nowych..Oczywiscie nie od razu Kraków zbudowano, wszystko wymaga czasu

Przemek_44Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo ograniczony jestem, ja udaje że żyję

i zdaję sobie z tego sprawę, co jest dodatkowo deprymujące.

 

Pewnie nie, ale domyślam się, nie wychodziłem prawie dwa lata z domu. Teraz też nie jest idealnie, ale jest już lepiej..

 

Przemek_44Mam 30 lat.

Jesteś jeszcze młody, jak ja miałem 30 lat to powiem szczerze,że byłem jeszcze w czarnej dupie! :(

 

 

 

Przemek_44, Czytalem Twojego bloga w ktorym pisales o terapeucue uzaleznien. Niebyl przypadkiem z Warszawy?

 

-- 04 cze 2014, 16:21 --

 

czy ktos zna jakiegos psychiatre z Warszawy ktory zajmiuje sie uzaleznieniemi od bezno?

wieslawpas Nie, nie jest z Warszawy, ale czasem tam bywa..Odpowiem Ci na priv..

 

Co do terapeuty uzależnień to nie mam za bardzo rozeznania, kto tam jest dobry (nie jestem z Warszawy)..

Szukasz kogoś z NFZ, czy płatna terapia też wchodzi w grę?

Jeśli chodzi o odstawianie benzo, to jak tu już w wątku wspominano wcześniej wydaję mi się,że może dr Anna Basińska - Szafrańska..Jak nie chcesz iść na oddział F3, to może poprowadzi twoje odstawianie benzo ambulatoryjnie (nie wiem,czy jest taka w ogóle możliwość i jak lepiej (?) ) W internecie znajdziesz na nią namiar, oprócz IPiN pracuje też w jakiejś prywatnej przychodni

 

Jeśli chodzi o psychoterapeutę uzależnień w Wawie, no to oczywiście prof Jerzy Mellibruda, legenda jeśli chodzi o leczenie alkoholizmu, ale też narkomanii, wydał wiele książek, to nie lekarz, tylko psycholog kliniczny..Trudno powiedzieć,czy w ogóle jest dostępny (w linku pod spodem jest jakiś adres mail do niego), może poleci Ci kogoś z swoich wychowanków terapeutów

http://www.ptp.org.pl/modules.php?name=News&file=article&sid=222

 

albo mgr Zofia Sobolewska-Mellibruda (chyba jego żona (?)..)

http://www.psychoterapiawarszawa.pl/zofia_sobolewska_mellibruda.html

 

też specjalista psycholog kliniczny, po jednym z odwyków miałem do niej jeździć, ale przeraziła mnie odległość i cena, już wtedy brała chyba 150 za sesję, musisz chyba poszukać w sieci, podzwonić, popytać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Łoo..ho,ho to Ty też "weteran" jesteś ! 8 psychoterapii indywidualnych ?? Współczuję! I to wszystko była prawdziwa terapia, tj psychoterapia u psychologów klinicznych z uprawn.do prowadzenia psychoterapii? No, ale skoro piszesz,że w różnych nurtach, to pewnie tak..Nie rozumiem,dlaczego nie chcieli Cię ponownie przyjąć (?) A możesz powiedzieć (jeśli to nie tajemnica) jaką masz zdiagnozowaną chorobę,zaburzenie, (organiczne, nie organiczne) ..Ja mam fobię społeczną, z wtórną od tej fobii agorafobią i współistniejącym zespołem lęku uogólnionego (zaburzenie osobowości "typu unikającego")..Przez 1 rok po odstawieniu benzo miałem też niektóre cechy PTSD (po 23 nieudanych próbach odstawiania BDZ), na szczęście powoli wszystko mija (BARDZO POWOLI), agorafobia z derealizacją też..

 

Nie słuchaj malkontentów! A jak oni się leczyli ? Benzodiazepinami? Skoro mają po 50-70 lat, to chyba nie psychoterapią, bo ta w Polsce jest dostępna stosunkowo od nie dawna, chyba od kilku, góra kilkunastu lat (?) Zawsze znajdą się ludzie, którzy będą ciągnąć Cię "w dół", żeby poprawić sobie samopoczucie, no bo jeszcze by się okazało,że tobie leczenie pomaga,to oni musieli przyznać się do porażki,a tak w kupie raźniej:) Jasne,że przekonania, zachowania zdobywa się przez całe życie, od dzieciństwa, poprzez młodość, dlatego psychoterapia to nie leczenie grypy, trwa od kilku miesięcy do kilku lat..To taki jakby kurs stopniowego oduczania się pewnych rzeczy, zmiany utrwalonych przekonań , wzorców myślenia, lub zmiany stosunku do siebie i innych spraw..Wydaję mi się, że nie trzeba przebudowywać calej swojej osobowości, by zacząć zdrowo żyć, dobra psychoterapia to taki przyspieszony kurs oduczania się starych rzeczy i nauka nowych..Oczywiscie nie od razu Kraków zbudowano, wszystko wymaga czasu

 

Tak, były to najlepsze warszawskie ośrodki, m.in klinika nerwic, centrum psychoterapii na sobieskiego 112 i dolnej 42, Synapsis, Rasztów i różne PZP.

Nie wiem czemu nie chcą przyjąć, nie dają konkretnej odpowiedzi. Ale będę się jeszcze starał coś załatwić.

Miałem diagnozowane: Zaburzenia depresyjno-lękowe, zaburzenia osobowości: unikające, zaburzenia obsesyjno-kompulsywne.

 

Wlaśnie to nie malkontenci, oni mieli terapię już w latach 70, wtedy były takie zasady że na czas psychoterapii wyłączali leczenie farmakologiczne,

wiem że się leczyli bo to zaufani ludzie, nie pamiętam w jakich konkretnie ośrodkach, ale leczą się od dawna, aktualnie mimo wszystko też próbują.

Znam ich od dawna, sami namawiali mnie na różne terapie, pomimo że im nie pomogły i nie pomagają, więc nie mam wrażenia że ciągną mnie w dół,

to nie ten typ ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wlaśnie to nie malkontenci, oni mieli terapię już w latach 70, wtedy były takie zasady że na czas psychoterapii wyłączali leczenie farmakologiczne,

wiem że się leczyli bo to zaufani ludzie, nie pamiętam w jakich konkretnie ośrodkach, ale leczą się od dawna, aktualnie mimo wszystko też próbują.

Znam ich od dawna, sami namawiali mnie na różne terapie, pomimo że im nie pomogły i nie pomagają, więc nie mam wrażenia że ciągną mnie w dół,

to nie ten typ ludzi.

 

Ok, rozumiem..Lata 70 i psychoterapia (?) no proszę, tu mnie zaskoczyłeś (miałem wtedy 1 roczek:)..), ale Ty mieszkasz w Warszawie, to może w stolicy lub większych miastach wojewódzkich lepiej to wyglądało, ja jestem z miasta ok 80 tys mieszkańców, to tu jest wciąż słabo..Wprawdzie w końcu spotkało mnie chyba duże szczęście i trafiłem do bardzo dobrego fachowca, ale to musiałem "w Polskę" pojechać,żeby zdobyć do niego namiar, facet się specjalnie nie afiszuje, nawet w ogóle nie przyjmuje prywatnie..

 

A nie zapytałeś się ich wprost dlaczego nie chcą przyjąć Cię z powrotem na terapię?..

Nie wiem co Ci doradzić i w czym rzecz (?), jedno Ci mogę powiedzieć, zmiana jest możliwa, nawet tych bardzo ugruntowanych przekonań, ja nie jestem jeszcze w pełni zdrowy i daleko mi do ideału, ale pamiętam jaki byłem 5 lat temu, a jaki byłem 8-10 lat temu, pełen niewiary, kompletnie zależny i podporządkowany najpierw w dzieciństwie i młodości nadopiekuńczej, despotycznej matce, a później żonie..Pisałem już o tym,że nie miałem prawidłowego wzoru mężczyzny, jakim jest zwykle dla młodego chłopaka jego ojciec..Mój ojciec fajny i inteligentny gość,ale z bardzo niską samooceną jako facet, niskim poczuciem wartości ,wiecznie uległy, podporządkowany matce..

 

Jeśli chodzi o Ciebie i twoją terapię, to przyszła mi jeszcze jedna myśl do głowy..Od razu zastrzegam,że nie wiem,czy słuszna, a właściwie to 2 myśli ..

 

Po 1. Kiedyś w jednej z klinik nerwic powiedzieli nam, że z terapią i leczeniem jest tak,że młodzi ludzie, którzy mogli by mieć najlepsze efekty w leczeniu (no bo teoretycznie im w młodszym wieku zaczyna się leczenie,tym szybciej można wyzdrowieć) niestety nie chcą się za bardzo leczyć, dopiero leczą się, gdy już mają trochę latek i dostaną od nerwicy w kość

 

po 2. Benzodiazepiny..Nie wiem jakie masz na ten moment zdanie na temat swojego przyjmowania alprazolamu, czy uważasz,że to uzależnienie, czy nie (?) Prawdę mówiąc nie wiem nawet jaki jest stan faktyczny w tym temacie..

 

Zmierzam do tego, że jeśli założymy (czysto hipotetycznie),że jesteś uzależniony od benzo, a nigdy nie leczyłeś się z uzależnienia, tylko zajmowałeś się problemem pierwotnym (nerwicą, depresją) to niekoniecznie miałeś w ogóle szanse na postęp..

Ty bierzesz małe dawki, więc trudno powiedzieć, ale ja np wcześniej leczyłem tylko nerwicę ,a powinno się moim zdaniem leczyć uzależnienie i nerwicę równolegle ..Trudno powiedzieć jak to jest z benzo, to jeszcze wciąż "świeży" temat, ale u alkoholików np jest tak, że najpierw detoks, później terapia odwykowa w celu uświadomienia i zatrzymania myśli i zachowań nałogowych, a później terapia rozwoju osobistego, być może zaburzenia osobowości itd

 

Ja wprawdzie byłem na terapii odwykowej, ale jako jedyny lekoman czułem się tam chu**o, dlatego zdecydowałem się na detoks ambulatoryjny i współpracę z fachowcem z doświadczeniem zarówno w temacie leczenia uzależnień, jak i zaburzeń osobowości..

 

Mnie się wydaje, że uzależnienie od benzo to cholernie trudny temat do ogarnięcia ! (przynajmniej dla ludzi predysponowanych), benzodiazepiny strasznie "kotwiczą" się w psychice i jest to z wielu względów bardzo "wygodne" uzależnienie i przez to być może nawet w pewnych aspektach gorsze od uzależnienia od alkoholu lub narkotyków (?)..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znajdzie się tu jakaś osoba, która aktualnie odstawia benzodiazepiny?

 

-- 07 cze 2014, 13:13 --

 

Piszę, ponieważ około 2 miesiące temu, po nagłym odstawieniu dużych dawek clonazepamu i usypiaczy (2 tygodnie bez).

dostałem ataku padaczki (stwierdzona padaczka - nieokreślona). Z góry wiadomo, że chodzi o benzodiazepiny.

Aktualnie zszedłem z Clonazepamu np. 6-8-10mg albo i lepiej, do alprazolamu 0.5mg, 2 razy dziennie + zolpidem 30mg

Jest już jakiś sukces jeśli chodzi o benzodiazepiny, lecz nadal są to wysokie dawki np. dla typowej osoby, która nie miała z takimi lekami

żadnej styczności wcześniej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nie miałeś innych objawów odstawiennych ( typu mdłości ) ? I jakim cudem teraz udaje Ci się zasnąć ? A w ogóle jak długo brałeś Clona ? ( sorki za tyle pytań ;) )

 

Ja biorę Clonazepam co 2, 3 dni po 2 mg, a po tym czasie dostaję nagle lęku i muszę wziąć kolejną dawkę, bo organizm się domaga :(

 

Myślę, że 0,5 mg Alprazolamu to tyle co nic ... :bezradny:( oczywiście w stosunku do tego, co brałeś dotychczas ). Ja parę lat temu przez 3 lata brałam Alprazolam w różnych dawkach nasennie, który później zamieniono mi na Estazolam( do stopniowego odstawiania ) i włączono mirtazapinę.

 

Ale obecnie z powodu sinych lęków, muszę doraźnie ratować się Clonem. Niestety na własnej skórze czuję, jak silne jest jego działanie - zwłaszcza gdy go nie wezmę :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Znajdzie się tu jakaś osoba, która aktualnie odstawia benzodiazepiny?

 

Piszę, ponieważ około 2 miesiące temu, po nagłym odstawieniu dużych dawek clonazepamu i usypiaczy (2 tygodnie bez).

dostałem ataku padaczki (stwierdzona padaczka - nieokreślona). Z góry wiadomo, że chodzi o benzodiazepiny.

 

AmnuM Współczuję Ci tej padaczki! tak to niestety bywa w przyp. nagłego odstawiania benzo, a Clonazepamu szczególnie, bo on ma bardzo silne działanie miorelaksacyjne i przeciwdrgawkowe, a często objawy abstynencyjne bywają odwrotnością tego co dawał lek..Przed "odstawką" zawsze lepiej skontaktować się z psychiatrą, który wprowadzi jakieś leki przeciwdrgawkowe (np karbamazepina itp)

 

Aktualnie zszedłem z Clonazepamu np. 6-8-10mg albo i lepiej, do alprazolamu 0.5mg, 2 razy dziennie + zolpidem 30mg

Jest już jakiś sukces jeśli chodzi o benzodiazepiny, lecz nadal są to wysokie dawki np. dla typowej osoby, która nie miała z takimi lekami

żadnej styczności wcześniej.

 

Jasne,że sukces, jakiekolwiek obniżenie dawki, w przypadku,gdy są one wysokie to pozytyw, gratulacje! :uklon: Sądze,że stopniowe dzałanie i rozwaga w tym temacie przede wszystkim!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem już kawał czasu bez alproxu i niby wszystkie objawy mi mineły ale wczoraj tak mi powyginało palce u rąk że pozachodziły mi jeden na drugi i niemogłam ich rozprostować. Śmiałam się jak wariatka z tego bo to takie dziwne uczucie.I miał rację kotoś kto napisał na forach że Alprazolam długo nie traci swojej mocy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale wczoraj tak mi powyginało palce u rąk że pozachodziły mi jeden na drugi i niemogłam ich rozprostować

myślisz ,że to od braku alprazolamu ?

Nie będę się sprzeczał , bo przecież lepiej znasz siebie , ale tylko chciałbym się zapytać jak długo brałaś alprę i w jakich dziennych ilościach .

Ja biorę koło 2 miesięcy dzień w dzień . Akuratnie zszedłem do poziomu 0,125 mg dziennie z rana ,,, i sam nie wiem czy to już placebo , czy jeszcze konkretne działanie .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam nawiązując do Waszych dzisiejszych rozmów o benzo chciałam powiedzieć, że ja zazywalam clonazepanum przez kilka lat. Schodzilam powoli z dawki dziennej maksymalnej 0,5 mg. Nie wspomagalam się innymi lekami. Może nie było super łatwo, ale też okropnie ciężko nie było. Obecnie jak zazyje dawkę 0,25 mg doraźnie to czuję się jak pijana. Mając swoje doświadczenia z benzo wiem, że jak ma się motywację to można w domowym zaciszu powoli redukować dawki leku. Pozdrawiam Wszystkich zmagajacych się z odstawieniem leków i życzę wytrwałości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drodzy Państwo "benzo, benzy - niarze" czynnie uzależnieni oraz Ci uzależnieni, co już nie biorą Nie biorę benzo już prawie 5 lat i 10 miesięcy, a wczoraj śniło mi się że połknąłem 8 mg Clonazepamu + 1 Relanium, a później jeszcze miałem zamiar pić jakieś alko (śniło mi się,że jestem na czyimś weselu), sam nie wiem dlaczego, poprzedniego dnia, wieczorem sakramencko pokłóciłem się z swoją żoną :(, no i najadłem się na noc..może dlatego..Takie sny zdarzają mi się już bardzo rzadko, ale zdarzają się, no ale 14 lat codziennego brania (9 lat Clon, 6 lat Cloranxen)

Sądzę,że obecnie głównym moim problemem jest nerwica i to się z niej leczę, ale jednak pewne schematy w mózgu, jak słabnące "pomruki" przeszłej już burzy zdarzają się..Wydaję mi się,że nie jest to pozostałość na poziomie fizjologicznym, tylko bardziej psychicznym, zapamiętanych schematów i nawyków, choć do końca to nie wiadomo jeszcze jak to z tymi benzo jest (?)

 

 

Witam nawiązując do Waszych dzisiejszych rozmów o benzo chciałam powiedzieć, że ja zazywalam clonazepanum przez kilka lat. Schodzilam powoli z dawki dziennej maksymalnej 0,5 mg. Nie wspomagalam się innymi lekami. Może nie było super łatwo, ale też okropnie ciężko nie było.

 

monmaria Witaj! :smile: Nie bierzesz już leków wcale ?? tzn w sensie, że codziennie regularnie? :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Witam nawiązując do Waszych dzisiejszych rozmów o benzo chciałam powiedzieć, że ja zazywalam clonazepanum przez kilka lat. Schodzilam powoli z dawki dziennej maksymalnej 0,5 mg. Nie wspomagalam się innymi lekami. Może nie było super łatwo, ale też okropnie ciężko nie było.

 

monmaria Witaj! :smile: Nie bierzesz już leków wcale ?? tzn w sensie, że codziennie regularnie? :smile:

Tak, teraz tylko doraźnie w dawce 0,25 mg :)

Przemek bardzo Ci dziękuję za wsparcie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monmaria Witaj! :smile: Nie bierzesz już leków wcale ?? tzn w sensie, że codziennie regularnie? :smile:

Tak, teraz tylko doraźnie w dawce 0,25 mg :)

Przemek bardzo Ci dziękuję za wsparcie ;)

 

Nie ma za co..drobiazg. No to pięknie!! :)) GRATULACJE I WIELKI SZACUN!! :uklon: Tak mi się właśnie zdawało, że Tobie ten Clon to już do niczego nie był potrzebny..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam, moja mama przez 25 lat zażywała clonazepam ok 2-4 mg dziennie. Od ubiegłego roku zmniejszala dawkę, ostatnio doraźnie stossowała 0,5 mg, potem dzieliła na mniejsze dawki aż w koncu odstawiła.

Ma 74 lata. Clonazepam rzuciła definitywnie 8/04/2014 i od tego czasu się zaczęło. Miała wszelkie symptomy odstawienne, majaczenie nocne, splatanie, konfabulacje. Dwa tygodnie temu mnie przeraziła, jak wrocilam do domu z pracy (mieszkamy razem) to coś jej się ubzdurało, że jestem jej kuzynką. Trwało to dwie godziny potem oprzytomniała. Gdy czuje sie dobrze może góry przenosić, a są w miesiącu takie dni, że zestresuje się np. tym że mnie nie ma jeszcze w domu i traci koncentracje, orientacje w ostatnich wydarzeniach, miesza jej się. Często ma tak jak przyśnie i się wybudzi, coś jej wchodzi w głowę i musi chwila minąć zanim da się przekonać, że to sen lub nbie wiem co. Zażywa perazynę, miansegen i elicee. Ma klopoty z koncentracją np. podczas ogladania tv. nie skupia się. Z pamięcią krótkotrwałą ma problemy, ale to jest takie falowe, jak sie zestresuje lub ma gorszy dzień. Mam najgorsze wizje demecji, proszę napiszcie czy waszym zdaniem mogą być to przedłużone symptomy odstawienne po terapeutycznych dawkach?? Wygląda to tak, jakby przeszła szok poodstawienny. Psychiatra stwierdfzil, ze to demencja ale nie robil zadnych testow...Twierdzi również ze mogą to tez byc takie majaczenia i zaburzenia swiadomosci po odstawieniu i nie wiem juz nic. Proszę napiszcie o swoich doświadczeniach. K.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj

 

Trudno tu coś powiedzieć jednoznacznego na temat twojej mamy (przynajmniej moim zdaniem).. A czy twoja mama miała te objawy gdy była jeszcze na Clonazepamie?? ..Nie jestem lekarzem, ale wydaję mi się, że demencja to nie jest coś co następuje z dnia na dzień, tylko stopniowo, chyba,że jest wynikiem jakiejś choroby, guza mózgu itp..Jeśli jednak to pogorszenie i objawy pojawiły się równolegle wraz z rozpoczęciem odstawiania Clonazepamu to prawdopodobnym jest,że są to objawy odstawienne..24 lata łykania Clonazepamu to szmat czasu, ja po 14 latach brania dochodziłem do siebie od 1.5-2 lat..To,że twoja mama przestała brać ok 3 miesiące temu, nie oznacza, że to był faktyczny moment, w którym realnie rozstała się z lekiem i była już wolna od substancji , bo jak pewnie wiesz benzodiazepiny brane długo kumulują się w organizmie i nie występują tylko we krwi,ale w tkankach mieśniowych, tłuszczowych, kostnych i twoja mama mogła wydalać leki z ustroju jeszcze przez wiele tygodni, jak nie parę miesięcy,czemu mogły, mogą towarzyszyć dalsze objawy odstawienne..Zapewne znany jest Ci artykuł prof Heather Ashton wielokrotnie cytowany na tym forum o benzodiazepinach, jeśli nie to pod spodem podaję link:

 

Benzodiazepiny-Jak działają, jak je odstawić po wielu latach zażywania.

 

Stężenie leku w samym osoczu mogło być po tak długim okresie czasu znacznie wyższe, niż ta dzienna dawka (2-4 mg), do tego dochodzi część psychiczna, psychologiczna uzależnienia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×