Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dystymia leczenie i przebieg Waszej choroby


januszw

Rekomendowane odpowiedzi

Mam 22 lata i od 5 lat z różnymi efektami zmagam się z poczuciem beznadziejności,zerowym poczuciem własnej wartości i myślami samobójczymi. Codziennie rano gdy wstaję z łóżka żałuję że nie umarłem podczas snu, moje oczy ciągle są ciężkie i znużone jak po paleniu marihuany aczkolwiek nie palę ani też nie piję. Nie mogę zebrać myśli, czuję chaos w głowie, uczucie jakby w mój mózg były wbite długie gwoździe, czuję jakby IQ spadło mi do 80-90 a kiedyś miałem 130, jakbym miał klapkę na oczach i patrzył przez szybę. Jestem totalnie aspołeczny, nie potrafię nawiązać żadnych nowych kontaktów z innymi ludźmi a istniejące już kontakty bardzo ciężko mi utrzymywać, gdy ktoś coś do mnie mówi czuję dyskomfort w głowie i uczucie jakbym musiał uciekać. Moje uczucia są bardzo spłycone, totalna anhedonia i apatia nie umiem płakać jak i się cieszyć. Wszystkie rzeczy które kiedyś miały dla mnie sens takie jak marzenia i wiara uleciały gdzieś z wiatrem zostało tylko uczucie pustki i lęk. Nie wiem jak długo jeszcze uda mi się ukrywać to co we mnie siedzi. Gdy już muszę z kimś się spotykać zakładam maskę człowieka pogodnego i wyluzowanego, chociaż we wnętrzu jest tylko cierpienie. Jedyne co mnie trzyma jeszcze na tym świecie to siła woli która na szczęście jest bardzo silna. Ja jestem swoim największym wrogiem z którym codziennie toczę walkę, jakbym był uwięziony wewnątrz nie swojego ciała. Jest wiele rzeczy których jeszcze nie udało mi się pokonać na przykład nie potrafię zmusić się aby zrobić prawo jazdy.. już od 4 lat chcę to zrobić ale mam taką blokadę wewnętrzną że jest to nie do opisania. Wszystkie próby znalezienia swojej drugiej połówki zakończyły się porażką, czuje się nieatrakcyjny co prawdopodobnie odbija się na tym jak wyglądam w oczach dziewczyn bo one jakoś to czują... ciężko jest wygrać z takim poczuciem własnej wartości. Czasami te wszystkie rzeczy kumulują się i mam taki dołek że aby nie zrobić sobie nic złego szybko kładę się spać, gdy wstaję potem jest już względnie ok. Nie leczę się farmakologicznie bo boje się PSSD oraz jeszcze większego otępienia. Mimo tego wszystkiego walczę i wiem że nigdy się nie poddam, bo co wtedy mi pozostanie ? Może nigdy nie zaznam miłości, może moje życie będzie bezwartościowe i samotne, tego nie wiem. Wiem natomiast że zwyciężam za każdym razem gdy podnoszę się z ziemi, za każdym razem gdy pokonuje samego siebie i robię to co uważam za słuszne, bo pamiętajcie że świadczą o nas tylko nasze czyny a nie myśli dlatego nie poddawajcie się i walczcie !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A zastanawiał się ktoś, skąd to się w ogóle bierze? Dlaczego jedni mogą się cieszyć życiem, a przede wszystkim CZUĆ że żyją, a drudzy są otępiali, zmęczeni, bezsilni, zniechęceni? Przecież to jest okropne, życie na pół gwizdka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam prośbę do osób z diagnozą dystymi aby gdyby miały chęć i czas napisały mi PW i w 3-4 zdaniach opisały swoje objawy.Chodzi mi o to które najbladziej się wysuwają na pierwszy plan.

To dla mnie ważne. Dziękuje i życzę wam dużo siły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mam 22 lata i też prawdopodobnie tę przypadłość. Mam jednak kilka pytań zanim rozpiszę się o swoim problemie. Czy podczas trwania dystymii odczuwaliście silne/paniczne lęki, czy mięliście myśli samobójcze, okresy remisji i czy ta "choroba" cały czas postępuje, czy zawsze tacy byliście czy nawet nie jesteście w stanie tego określić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tomekkkk, wydaje mi się że ponieważ to raczej zaburzenie niż choroba to przebiega mocno indywidualnie. u mnie falowało ale z roku na rok było coraz gorzej aż pojawiły się większe problemy, więc lepiej jak najszybciej coś ze sobą zrobić. żaden psycholog nie powie ci że jesteś stracony ale całkiem wyeliminować i być 'normalnym' się już raczej nie da, tylko łagodzić..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie dość wyraźny sygnał miał miejsce w wieku 10 lat, chociaż już wcześniej odczuwałem jakieś niepokoje. Wtedy to zacząłem doszukiwać się w sobie przeróżnych chorób (zapalenie opon mózgowych, rak mózgu itp.) Trwało to parę miesięcy, rodzice faktycznie myśleli, że jestem chory, a ja po prostu miałem strasznie obniżony nastrój oraz lęki. Wrócilem do szkoły, ale wyniki a w nauce zaczęły się pogarszać, z roku na rok, w wakacje nie miałem ochoty na żadne wywczasy, znów jakoś próbując tłumaczyć sobie to, że nic mi się nie chce przeróżnymi rzezami (np. to, że dostałem piłką w głowę i teraz boli mnie głowa, w co sam wierzyłem w pewnym momencie) No ale coś tam człowieka cieszyło, przede wszystkim granie w piłkę nożną. No ale z roku na rok było coraz gorzej, 3 lata temu zmarła moja mama (miała depresję i była alkoholiczką) to już wtedy jakoś mnie to specjalnie nei ruszyło, płakałem wieczorami, bo wtedy zazwyczaj zaczynam cośodczuwać. Kolejne lata to lęki, bezsilność i coraz mniejsze zainteresowanie spotykaniem się ze znajomymi. Teraz wywalili mnie ze studiów, ostatnio wkręciłem sobie, że może cierpię na schizofrenię prostą, bo objawy się zgadzały, a ja koniecznie chciałem znalezć wytłumaczenie na to, że wszyscy wokół cieszą się życiem, tzw. małymi rzeczami a ja na nic nie mam ochoty i towarzyszy mi ciągły niepokój. Byłem u psychiatry 2 tyg temu, zażywam antydepresanty, ale wydaje mi się, że to już po prostu częśc mojej chorej osobowości i medycyna nie zaszła tak daleko, żeby to zmienić. A jak Wy reagujecie na przykre/traumatyczne wydarzenia? Skąd czerpiecie motywację do życia? Czy leki komukolwiek z Was pomogły? Czy odczuwacie czasami jakąś poprawę w ciągu dnia, czy jest to ciągły dołek? Jakim cudem sie w ogóle zwlekacie z łóżka? Wiem, że to sporo pytań, ale szukam jakiegoś zrozumienia i może jakiejś nadziei, bo ostatnio coraz częściej mam myśli samobójcze, bo naprawdę nie wierzę w to, że można to zmienić. Do niedawna gdzieś tliła się we mnie iskierka nadziei, że kiedyś wszystko się zmieni, ale gdzieś to zatraciłem. Studia jakoś mnie trzymały przy życiu, mimo, że je zaniedbywałem i sobie kompletnie nie radziłem, to mimo wszystko jakoś istniałem. Teraz to już chyba tylko wegetacja.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może to, że nie potrafię podjąć sam własciwie żadnej decyzji, nie mam na to siły, brak wiary w taką terapię, juz parę miesięcy temu byłem u psychoterapeuty nie wiedząc co mi dolega, i tak naprawdę chciałem stamtąd uciec jak najszybciej. To też chyba zaszło już tak daleko, że nie widzę z tego żadnego wyjścia. W zeszłym roku udało mi się jakimś cudem przebiec maraton a i to nie sprawiło mi żadnej przyjemności. Teraz często brakuje mi siły na wyjście do sklepu. Już może nie biadolę tu więcej, bo widzę, że Wy przynajmniej chcecie z tym jakoś walczyć, ja nie widzę z tego wyjścia... Przez chwilę pomyślałem, co by było gdybym znalazł sobie dziewczynę z takim samym problemem jak ja, ale własciwe, czy miało to by jakikolwiek sens... I tak bym się na to nie zdecydował, całe życie żyję jakimiś fantazjami, które nijak mają się do rzeczywistości, rzeczywistość mnie przerasta. Tak czy siak życzę Wam wytrwałości i wielu z Was zazdroszczę podejścia, może gdybym był wierzący w boga to byłoby łatwiej, a ja bardziej wierzę w dobór naturalny, słabsi odpadają, trudno...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ktoś tu kiedyś napisał żęby nie dać się obstukać w ramki tego zaburzenia... Dużo w tym prawdy , bo mając gorsze samopoczucie odrazu człowiek myśli , że to dystymia . W ogóle to zaburzenie jest w niedużym stopniu poznane i pewnie na przestrzeni lat jeszcze sporo się może zmienić w diagnozie. U mnie zaczęło się od hipochondrii po pewnym incydencie gdy gładłem się spać , typowe zaburzenie lękowe , przez nie wiem jaki okres czasu (może pół roku) zasypiałem z ręką na sercu , bo jak nie trzymałem to myslalem , że już pewnie nie bije . Przeszło mi to samoistnie . Oczywiście wmawiałem sobie , że mogę mieć jakąś wadę serca , mimo że miałem robione badania pod tym kątem , później byłem się jak typowy nerwicowiec schizofrenii , może nie tak jak w Twoim przypadku prostej , ale paranoidalnej , bo po przeczytaniu objawów próbowałem niektóre z nich odtworzyć na sobie ... Z czasem nastrój zaczął mi się w ciągu dnia kilkukrotnie wahać , w godzinach popołudniowych odczuwać umiarkowano - silne napięcie , które jest podobno charakterystyczne dla dystymii, i doszedłem do takiego momentu , że już sam nie wiem czy to jest dalej hipochondria czy też dystymia , bo dużo o tym myśle i to nie daje mi spokoju . Moim zdaniem hipochondria u nas może odgrywać dużą role i maskować się pod postacią dystymii. Z motywacją też u mnie ciężko , ale u mnie jest tak ,że jak nic nie robię to jest jeszcze gorzej , strasznie się tego boję i zaczynam robić cokolwiek nawet jesli nic w tym nie widze. Jak bierzesz leki to musisz się liczyć z tym , że pare tygodni trzeba poczekać .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm widzę, że mamy dużo wspólnego. Ile masz lat, leczysz się na swoją dolegliwość? Ja w wieku jakiś 13 lat miałem coś takiego, że bałem się, że oślepnę i próbując zasnąć wielokrotnie otwierałem oczy i szukałem jakiegoś światła, np. księżyca. Ale to też przeszło, wraz z upływem wakacji. Miałem przez całe swoje życie wiele objawów hipochondrycznych (rak mózgu, zapalenie cewki moczowej, wyrostek, trzustka, zapalenie ucha środkowego) ale nigdy nie było to paniczny strach, tylko lęk i bardzo obniżone samopoczucie, dlatego jestem niemal pewny, że jest na odwrót, to znaczy to dystymia przyjęła maskę hipochondrii. No i m jak wytłumaczyć to, że od paru lat coraz bardziej odsuwam się od ludzi, czuję się coraz bardziej przemęczony, kładę się spać zazwyczaj około 23-24 a zasypiam koło 3-4, nie mogę się zwlec z łózka, choćby nie wiem która to była godzina, no ale załóżmy, że się uda to i tak nie widze sensu funkcjonowac, robie wszystko mechanicznie i również po południu jest chujowo (choć nie jest to standard) i prawie zawsze odczuwam ulgę w godzinach wieczornych. U Ciebie jest podobnie? O problemach z podejmowaniem decyzji, pamięcią i koncentracją nei musze nawet wspominać bo są porażające no i niemożność odczuwania radości, przez zdecydowaną wiekszość dnia, choć często sam nie wiem czy to ja się z czegoś cieszę czy śmieję sie bo inni się śmieją...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lustik, tomekkkk, Zaburzenie nastroju jest najprawdopodobniej wyłącznie skutkiem przewlekłego przezywania lęku.To dosyć typowy schemat. Kiedy poziom lęku opadnie nastrój wróci do normy ..i na tym, na Waszym miejscu, skupił bym swoją uwagę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja chodziłam na terapię - spowodowało to tyle, że z depresji wpadłam w dystymię - od kilku lat już ją mam, a rok temu wpadłam w depresję ("podwójna depresja") - w między czasie też miałam kilka epizodów depresji

obecnie mam problem, żeby wyjść z tego stanu nawet na lekach - chyba za długo zwlekałam z lekami i mój mózg już całkowicie nawalił :-(

 

poza tym mam nerwicę natręctw (sama się z nią uporałam, bez psychoterapii) i napady lękowe (z tym już gorzej sobie radzę)

ja żałuję, że nie zaczęłam od początku intensywnego leczenia, bo może nie czułabym się teraz jak kupa g*wna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmm patrząc z perspektywy czasu te lęki były tylko "dodatkiem" do fatalnego nastroju, być może w ten sposób próbowałem sobie jakoś wytłumaczyć to, że nie potrafie się cieszyć życiem jak inni. W ogóle patrząc w przeszłość nie widzę włąsciwie żadnych pozytywów i jest to dość dziwne uczucie. Napisałem, że ostatnio "wkręciłem" sobie schizofrenię prostą, ale ja po prostu znowu chciałem wytłumaczyć swoje stany depresyjne, a schizofrenia prosta, z przewagą objawów negatywnych, jest bardzo zbliżona do tego co czuję. Zresztą sam jeszcze parę dni temu nie miałem 100% pewności, że to nie schiza, dopóki nie natrafiłem na opis dystymii na wikipedii oraz opis Kori tego schorzenia na początku tego wątku. Wszystko się zgadza, i nie oceniam tego pod wpływem lęku, owszem odczuwam pewne lęki, np. przed wykonywaniem telefonów, załatwianiem spraw, nawet czuję lęk, gdy przebywam ze współlokatorami, bo nie potrafię z nimi już za bardzo rozmawiać, bo czuję pustkę, ale odczuwam również lęk, gdy zostaję sam. Ale to jest tylko dodatkiem do tego, że czuje ciągłe zmęczenie, nic mnie nie cieszy, no i co jest najbardziej uciążliwe nie potrafię podjąć żadnej samodzielnej decyzji, a coś trzeba będzie teraz zrobić. Wrócić do domu rodzinnego i siedzieć ojcu na głowie, zostać w Krakowie, próbować czegokolwiek (no tylko czego, skoro nie mam na nic sił ani ochoty), mam tu byle jaką pracę w weekendy i jakoś się do niej zmuszam ale jest coraz gorzej. Myśli o samobójstwie też są, ale tez są to tylko myśli. W psychoterapię nie chce mi się wierzyć, bardziej w siłę medycyny, choć jest to choroba osobowości, więc jak to leczyć? Coś słyszałem o Solianie, że niektórym pomaga, czy ktoś z niego korzystał? I czy wierzycie w to, że może jednak powstanie jakiś skuteczny lek na tę "chorobę osobowości"?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na osobowość nie ma lekarstwa. jak sobie to wyobrażasz? lobotomia byłaby skuteczniejsza, przynajmniej faktycznie zmienia zachowanie. Jeśli nie ma przyczyny endogennej to tylko terapia.

 

jeśli nie ma przyczyny endogennej, to tylko terapia? chyba nie masz zielonego pojęcia o czym piszesz

przecież z endogenną to nie wstajesz z łóżka, nie myjesz się, nie jesz, próbujesz się zabić - myślisz, że dzięki psychoterapii zmienisz to, że dojdzie do wniosku, że życie jest piękne?

endogenną leczy się w szpitalu na silnych lekach, tych najbardziej skutecznych, przekraczając zarejestrowane, stosuje się nawet ELEKTROWSTRZĄSY

jeśli nie masz zielonego pojęcia, to proszę nie pisz - bo obrażasz innych ludzi na tym forum

 

czy Ty wiesz czym jest lobotomia? przecież to OKALECZENIE CZŁOWIEKA! jak chcesz to sama ją sobie zrób, bo chyba zaszkodzi Ci i ludziom na Twoim poziomie

Ty chociaż masz minimalne pojęcie za co odpowiada płat czołowy?

 

-- 31 maja 2014, 12:10 --

 

Ktoś tu kiedyś napisał żęby nie dać się obstukać w ramki tego zaburzenia... Dużo w tym prawdy , bo mając gorsze samopoczucie odrazu człowiek myśli , że to dystymia .

 

dystymia musi trwać minimum 2 lata

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

żaden psycholog nie powie ci że jesteś stracony ale całkiem wyeliminować i być 'normalnym' się już raczej nie da, tylko łagodzić..

marimorena, mów za siebie :P . Ja jestem pełny przekonania że można z tego wyjść, podobnie jak jestem przekonany że potrzeba na to dużo czasu, cierpliwości i mozolnego wysiłku.

I czy wierzycie w to, że może jednak powstanie jakiś skuteczny lek na tę "chorobę osobowości"?

podobnie jak moja przedmówczyni uważam że nie ma leków które by zmieniły cechy osobowości, wew. przekonania itd. właśnie te wew. przekonania są wg mnie źródłem dystymii tylko człowiek nie zdaje sobie z nich sprawy uważając je za normalne, oczywiste.

 

A...ja mam zdiagnozowaną dystymię i to już ładnych parę lat temu, chodzę na terapię indywidualną 2x w tygodniu i powoli, powoli widzę że to coś daję,...jestem dobrej myśli...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podobnie jak moja przedmówczyni uważam że nie ma leków które by zmieniły cechy osobowości, wew. przekonania itd. właśnie te wew. przekonania są wg mnie źródłem dystymii tylko człowiek nie zdaje sobie z nich sprawy uważając je za normalne, oczywiste.

 

A...ja mam zdiagnozowaną dystymię i to już ładnych parę lat temu, chodzę na terapię indywidualną 2x w tygodniu i powoli, powoli widzę że to coś daję,...jestem dobrej myśli...

 

ale dystymia nie jest zaburzeniem osobowości <ściana>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×