Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

U mnie zaczelo sie od

 

wakacyjnego wypadu ze znajomymi. I konkretnego chlania. Wyladowalem na pogotowiu z kolataniem serca i zaburzeniami

 

ciśnieniowymi. Jednak na drugi dzień w szpitalu stwierdzono że jestem zdrowy jak rydz. Wszystkie objawy ustępowały zawsze

 

podczas pobytu szpitalu/przychodni (psychiatra tłumaczy to brakiem obawy przed nie udzieleniem pomocy). Wróciłem do domu,

 

konsultacje kardiologiczne nie przyniosły efektu, bo z moim sercem było w szystko w porządku. Pojechałem na kolejny wypad tym

 

razem nad morze, i tam użyłem pewnego specyfiku który oddziaływuje bardzo na psychikę :P (nie wazne co to było). Poźniej

 

trafiłem na obserwację na tydzień do szpitala, (w skierowaniu napisali: podejrzenie nadciśnienia tętniczego) gdzie również

 

badania nie wykazały niczego. Moje objawy tak na serio zaczęły się od połowy wakacji, towarzyszyły im zaburzenia świadomości,

 

problemy z sercem, uczucie duszności. A punktem kulminacynjnym był 2 września, kiedy zostałem wywieziony na pogotowie prosto

 

ze szkoły. A pózniej zaczęło się chodzenie po lekarzach które praktycznie trwa do dzisiaj, i nie przynosi praktycznie żadnych

 

rezultatów. Bo jedyne co stwierdzono u mnie to "choroba refluksowa przełyku" ale jest ona spowodowana przez nerwicę.

 

Uczęszczałem do najlepszej psycholog w woj. Śląskim, oraz do kilku innych specialistów, aż wreszcie trafiłem do psychiatry.

 

Otrzymałem taki śmieszny lek o nazwie "Sulpiryd", i to naprawde pomaga! W miedzyczasie byłem u: Kardiologa, Gastrologa,

 

Okulisty, Alergologa. Ale leczenie farmakologiczne nerwicy to jednak jest podstawa, bez tego trudno wyjść z tej choroby.

 

Narazie biorę ten lek 1 miesiąc (powinnem brać 3), i narazie pomaga ... Nie likwiduje ataków w 100% ale zdecydowanie pomaga.

 

Mam nadal ataki, ale mają coraz łagodniejszy przebieg, i trwają krócej. Jak ktoś potrzebuje informacji, pomocy, lub też chce

 

pogadać o swoich dolegliwościach niech pisze na privie i dzwoni. Chętnie doradzę i pomogę... Oczywiście Dodam na koniec że

 

dzięki tej chorobie straciłem dziewczynę po 16 miesiącach związku... Dół i załamka... Ale dam rade bo wiem że z tego wyjde

 

!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA leczyłem się przez 2 miesiące u prywatnego

 

psychoterapeuty... Cena wizyty wychodziła gdzieś 60 - 70 PLN za godzinę. Ale powiem szczerze ze wchodziłem do gabinetu z

 

atakiem, a wychodziłem jak nowo narodzony... Teraz chodzę do "panstwowego" i wcale nie jest duzo gorzej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A właśnie... Co do promieniowania elektromagnetycznego... To

 

podstawowa prosta i konieczna sprawa! Trzymać się jak najdalej od gniazdek elektrycznych (zwłaszcza starego typu). A łóżko

 

musi sie znajdować w bezpiecznej odległości od gniazdka, ja miałem tego pecha że gniazko mam tuż obok głowy jak leżę. Minimum

 

1,5 metra od głowy musi być podczas snu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja wam powiem że najlepiej się niewyspać przed wyjściem :)

 

Motyw jest prosty :D Wstajesz rano bardzo wczesnie, a twój umysł jest na tyle zmeczony i spiacy, ze nie ma szansy zebyscie

 

pomysleli o nerwicowych lękach... A do tego patentu polecam red bull :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

serdecznie!

 

Moja przygoda z nerwicą zaczeła się dokładnie trz lata temu po wypiciu wieczorem mocnej kawy. Pobudka w

 

nocy objawy : wysokie tętno, pieczenie w klatce , duże csnienie - lęk, lęk , lęk. Potem kolejny rok to męczrnia głównie na

 

studiach nawyładach - licznie wychodzłem z wykładów. Następnie wszytkie badania serca i żołądka jakie tylko były możliwe -

 

wynik - wszytko ok. Kolejny etap to wizyta u psychiatry i leki , które pomogły - brałemvje półtora roku. i kieedy ataki

 

paniki obiawiajce się wegetatywnie ustapiły - pojawiły się natręctwa. Leków od pół roku nie biorę tylko czasmi validol ,

 

który znakomicie pomga i jes lekiem całkowicie bezpiecznym , wydawanym bezr ecepty. Znam ludz, którzy wyzdrowieli, uczesniczę

 

w internetowej grupie wsparcia,która naturalnie wymarła praktycznie , ponieważ ludzie poprostu wyleczyli się. Głowy do góry z

 

tm da się żyć i można to wyleczyć . Jesli ma ktoś pytaniap roszepisać uuu3@wp.pl

pozdrawiam.

 

No

 

popatrz :D U Ciebie zaczelo sie od kawy a u mnie od herbaty :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Przed wczoraj dowiedziałam się o nagłej śmierci 17-letniego chłopca- syna mojej koleżanki. Zmarł na serce (

 

prawdopodobnie zator).

Do czego zmierzam? mianowicie:

ZACZĘŁO SIĘ!!!

- natrętne myśli o nagłej śmierci

-

 

ogromny strach, że ja mogę skończyć tak samo

-bóle w okolicy serca

- nadmierne spięcie i nieustający lęk oraz koszmary

 

i budzenie się w nocy ze strachem, że za chwilę może mi się coś stać.

 

Nie moę przestać o tym myśleć chociaż staram

 

się, ale z trudem mi to wyvhodzi. To tkwi głęboko w mojej psychice, a pojawiło się nagle.

Boję się, że mogą wrócić ataki,

 

choroba może się pogłębić. ( a było już tak dobrze).

 

Powiedzcie proszę czy przy nerwicy to normalny objaw?

Czy my

 

nerwicowcy zbyt emocjonalnie reagujemy na wszystko przeżywając to tak jakby dotyczyło to nas lub kogoś z naszej

 

rodziny?

 

CO MAM ZROBIĆ ŻEBY PRZESTAĆ O TYM MYŚLEĆ BO ZACZYNAM SIĘ BAĆ CORAZ BARDZIEJ. :roll:

 

POZDRAWIAM

 

 

LINA

 

Temat przeniesiony do dzialu 'O nerwicy lekowej' (dop.

 

Lith)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale leczenie farmakologiczne nerwicy to jednak jest podstawa, bez tego trudno wyjść

 

z tej choroby

I tu sie mylisz Anonimowy poczytaj o nerwicy i wszedzie piszą, że leczenie

 

farmakologiczne jest uzupełniające i nie wystarczające:)

 

Bardzo Ci współczuje rozstania z dziewczyna, to naprawde

 

boli.... Trzymaj sie:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale leczenie farmakologiczne nerwicy to jednak jest

 

podstawa, bez tego trudno wyjść z tej choroby

I tu sie mylisz Anonimowy poczytaj o nerwicy i wszedzie

 

piszą, że leczenie farmakologiczne jest uzupełniające i nie wystarczające:)

 

Bardzo Ci współczuje rozstania z

 

dziewczyna, to naprawde boli.... Trzymaj sie:)

 

Nie muszę nigdzie czytać, bo ja poprostu

 

piowiedziałem co wiem w oparciiu o własne doświadczenie...

 

Dziekuję za współczucie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lina spokojnie.....oczywiscie normalne jest to, że myslisz o

 

tym chłopcu który zmarł, w końcu to Twojej kolezanki syn. Zawsze preżywamy gdy umiera ktos kogo znalismy. Codziennie ginie

 

kupa ludzi w przeróżnych okolicznościach, ale nie mozna ciągle rozmyślać i drżeć by nas nie spotkało to samo. Z tego co ja

 

wiem to ataki nerwicy nie sa niebezpieczne dla zdrowia i nawet zemdleć sie nie da, a co dopiero mowic o jakis zatorach. Może

 

ten chłopiec miał jescze jakies inne problemy zdrowotne, o których nikt nie wiedział, nie sadze by stało sie to od ataku.

 

Miałam je naprawde wiele razy i nawet nie słyszałam nigdy, by komukolwiek stało sie wtedy coś złego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedż

 

Przyznam, że trochę się uspokoiłam

 

i z tego co wiem ten chłopiec nie miał nerwicy. Ja na ogół jestem już taką osobą, któr się zawsze wszystkim przejmuje na

 

zapas, a nerwica niestety to pogłębia.

Jeszcze raz serdeczne dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

LINA !

chyba wszyscy nerwicowcy sa tacy przewrażliwieni,

 

ja sie bardzo przejmuje najdrobniejszymi problemami, które u innych osób by " spłynęły po nich". Nawet jak ogladam jakis

 

smutny program o biedzie, chorych dzieciach to zaraz płaczę, chociaz mnie to nie dotyczy strasznie się wczuwam w ich

 

życie.Cięzko się żyje z czymś takim, ale to własnie przez ta nadwrażliwość widzimy chyba więcej niz inni ludzie. Może to

 

dobrze, może źle, ale czasem za duzo negatywnych emocji w nas jest z powodu takich własnie sytuacji i to sie potem przekłada

 

na nasze samopoczucie i dostajemy ataków lub ciągle jestesmy napięci, zalęknieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ludzie! nie wolno wam niszczyć czyjejś wiary !!! to ,że ktoś

 

choruje na nerwicę 6 lat bo poprostu tak to u niego długo trwa- nie ma prawa być mądrzejszym od osoby, która ma tą chorobę

 

dużo krócej!!! każdy przechodzi ją inaczej , mamy inne nastawienia i lęki więc i nasza wiara jest inna. Nie mąćmy w głowach

 

innym. Jeżeli ja wiem ze czuję się dobrze, i ktoś mi powie że to tylko przełomowe działanie , że niedługo będzie gorzej to

 

się załamuję i mam się faktycznie gorzej!!! tak nie wolno!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wcale nie czuję , że jestem madrzejsza od innych w tej

 

kwestii.Sama leczyłam się bardzo długo lekami ( ok. 2 lat ) i dopiero po tym czasie doszło do mnie , że nie tędy droga.

 

Wczesniej też myślałam że wystarczy pigułka , by rozwiązać wszystkie problemy, ale tak nie jest i nigdy tak nie bedzie, bo to

 

jest zwyczajnie niemożliwe , żeby jakaś chemiczna substancja zmieniła nasz tok myślenia i postrzegania różnych spraw. A o to

 

własnie chodzi w nerwicy, żeby zrozumieć co powoduje takie a nie inne nasze zachowania, emocje, które z kolei powodują

 

przeróżne objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już się nie wypowiadam w tej kwesti , mam nadzieje że

 

leki dadzą mi chociaż niewielką ulgę... zreszta zobaczy sie. Narazie chociaż troche mi pomagają, powiem szczerze że na

 

początku brania sulpirydu udało mi się zlikwidować objawy prawie całkowicie na cały tydzień, niestety potem wszystjko wróciło

 

do normy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soniu, nie chodzi mi o ciebie konkretnie ale o wszystkich

 

,którzy tak myslą. nie bierz tego do siebie. poprostu, gdybyś dostała taką odpowiedz na swój list to byś zwątpiła. mi chodzi

 

konkretnie o to że nie wolno niszczyć czyjejś wiary. nie wszyscy chcą znać prawdę. poza tym faktem jest że bez psychoterapii

 

nie da się z tego wyleczyć ale gdyby ktoś nie brał leków to wogóle by z tego nie wyszedł, bo nie miał by sił. więc leki są

 

bardzo wazne. a już leki dobrane odpowiednio są szczególnie ważne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

soniu, nie chodzi mi o ciebie konkretnie ale o wszystkich

 

,którzy tak myslą. nie bierz tego do siebie. poprostu, gdybyś dostała taką odpowiedz na swój list to byś zwątpiła. mi chodzi

 

konkretnie o to że nie wolno niszczyć czyjejś wiary. nie wszyscy chcą znać prawdę. poza tym faktem jest że bez psychoterapii

 

nie da się z tego wyleczyć ale gdyby ktoś nie brał leków to wogóle by z tego nie wyszedł, bo nie miał by sił. więc leki są

 

bardzo wazne. a już leki dobrane odpowiednio są szczególnie ważne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się Bibi!!! Ja mam nerwicę "dopiero" 7 m-cy ale wcale

 

nie uważam że wiem o niej mniej niż ktoś kto męczył się latami, wiem to samo, tylko od krótszego czasu!!! A wiary w

 

wyleczenie nie wolno niszczyć nikomu, bo to właśnie nadzieja jest podstawą powrotu do zdrowia, jedni dodają do tego leki,

 

inni psychoterapię, ale bez nadziei, bez zakorzenionego gdzieś w środku obrazu nas jako ludzi wolnych od nerwicy nie pokonamy

 

jej. Dlatego nam się uda, bo chyba nie ma tu osoby, która w to nie wierzy, prawda? :) :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wolno niszczyć czyjejś wiary.

 

nie wszyscy chcą znać prawdę.

Bibi co masz na myśli, o jakiej prawdzie mowisz?

 

Fermina, ja

 

myśle, ze jednak jest róznica gdy ktos jest "poczatkującym" nerwicowcem, a gdy ktos pewne rzeczy ma juz za soba. Nie chodzi

 

tu tylko o wiedzę, ale ta choroba składa się z wielu etepów i każdy po kolei musi przez nie wszystkie przejsc. A

 

doswiadczenie i uświadomienie sobie niektórych rzeczy ma tu jednak spore znaczenie:) Ale każdy niestety musi dojsc do tego

 

sam:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hola, hola BIBI zapędziłaś się trochę!!!!! Ktoś kto nie

 

bierze leków nie może wyleczyć sie z nerwicy? A to nowość!!! Czyli że ja jestem anomalią przyrodniczą. Mam tak to rozumieć.

 

Od poczatku choroby nie brałem ni grama leku. Mam nerwicę już 11-miesiąc, a czuję sie o wiele lepiej niż niektórzy z was, co

 

łykają leki już 6 rok. Troche się uniosłem....przepraszam. Ale wkurza mnie trochę takie gadanie. Co do psychoterapii, to

 

kazdy powinien sobie sam odpowiedzieć czy jej potrzebuje. Każdy powinien sam wybrać droge w walce z nerwicą. Nieraz wiara

 

jest silniejsza niż leki......

 

Każdy wie o nerwicy tyle ile jej przeżył, tu nie liczy sie okres jej trwania, ale

 

nasilenie. To że mam nerwice niecały rok, nieznaczy że jej objawy u mnie były łagodne, bo przeciwnie, wcale tak nie było

 

(zapewne jest więcej takich osób).

Prawda że wiary w wyleczenie nie można niszczyć nikomu, ale czy fałszywa prawda o tym

 

że same leki nas z tego wyciągną jest tym czego oczekujemy?!!!

Wydaje mi sie ze nie.....

 

Pozdrawiam i jeszcze raz

 

przepraszam za uniesienie!!!! :D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×