Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

 

W tej materii wszystko jest OK. Ja się po prostu nie upijam ani tym bardziej nie schlewam. Uzyskuję interesujący mnie stan w ciągu kilkunastu minut a potem już tylko go umiejętnie pielęgnuję aby był constans...Ani większy, ani mniejszy. I zwyczajnie wtedy już sobie spokojnie płynę z prądem nie zwracają uwagi na kry czy też przełomy...

 

to tak jak moje koleżanki ;)

piją niewiele, ale rzadko robią przerwę :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore Ty pisałaś wcześniej, że jesteś na terapii odwykowej AA,

Nie. :shock: Nie jestem uzależniona od alkoholu i nigdy nie byłam. Moim problemem są leki nasenne. Także pomyłka.

 

-- 19 maja 2014, 21:42 --

 

Czytam Twoje posty devnull i wymiękam. Wymiękam, bo widzę w tych postach siebie. Kur*a żyć się odechciewa... :why::why::why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore Ty pisałaś wcześniej, że jesteś na terapii odwykowej AA,

Nie. :shock: Nie jestem uzależniona od alkoholu i nigdy nie byłam. Moim problemem są leki nasenne. Także pomyłka.

 

halenore Nie, nie.. ja wcale nie myślałem, że jesteś uzależniona od alkoholu!:), wiem, że masz problem "tylko" z lekami, ale czasem jest tak, że lekomani w Polsce próbują się leczyć na odwykach alkoholowych..Ja sam też nie jestem alkoholikiem i nigdy nie byłem, nie specjalnie przepadam za alkoholem (raz na jakiś czas 1 piwo wypije i mi starcza), a jako lekoman byłem 6 miesięcy w całodobowym ośrodku leczenia uzależnienia od alko. Skierowała mnie tam moja pani psychiatra po pierwszej próbie S.

 

Co do Ciebie, to najwidoczniej coś mi się ubzdurało, przepraszam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tahela, terapeuci u nas niestety zrobią alkoholika i z jednej kategorii pijących o których piszesz, i z drugich. moje przemyślenia z odwyku- 99% polaków to nałogowcy. oczywiście według tych terapeutów

 

bo oni chcą zwalić wszystko na ludzi, wielu rodzi się alkoholikami, niektórzy to już genetycznie dziedziczą,

do tego społeczeństwo jest chore, ciężko w tym kraju dorosnąć na normalnego człowieka,

skoro w szkołach panuje patologia, wielu jest kozłami ofiarnymi, wielu bezbronnych i zastraszonych,

nauczyciele i psycholodzy mają to w dupie, rodzina też bezradna, bo nie potrafiła wykształcić

w dziecku pewności siebie i umiejętności bronienia się.

 

wszystkie uzależnienia to nie efekt słabości jednostki, tylko efekt tego co przeszłość z nią zrobiło,

ludzie piją i biorą bo się boją, boją się wszystkiego, ciągła niepewność, strach, pełno złych

ludzi dookoła, pełno manipulatorów, którzy takiego wrażliwego człowieka wydymają,

przetrwają najsilniejsi, takie brutalne prawo natury.

 

odpowiedzialność za uzależnienia spada więc głównie na ojca, bo to on powinien wykształcić

w dziecku pewne postawy obronne, pewnośc siebie, wartość, oraz zapewnienie

bezpieczeństwa i stawienia się w jego obronie.

potem dochodzą czynniki środowiskowe, czyli przedszkole/szkoła/liceum,

które doszlifowuje człowieka i daje sprawdzić jego możliwości w grupie rówieśników.

a najczęściej pierwsze problemy pojawiają się właśnie w szkole, potem

przez całe życie jest to na różne sposoby powielane.

 

żyjemy w czasach uzależnień, bo za późno już na leczenie,

nie jesteśmy in-blanco, nie da się naprawić zesputej przeszłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się wychowałam w rodzinie patologicznej. ojciec chlał i brał prochy.bił matkę,nade mną się znęccał,musiałam mieszkać u babci. pół roku leżałam po próbie samobójczej,z depresją i anoreksją na psychiatrycznym oddziale młodzieżowym. dzieciństwo w dupie,teraz jeszcze gorzej. już chyba nigdy nie będzie dobrze ze mną

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja się wychowałam w rodzinie patologicznej. ojciec chlał i brał prochy.bił matkę,nade mną się znęccał,musiałam mieszkać u babci. pół roku leżałam po próbie samobójczej,z depresją i anoreksją na psychiatrycznym oddziale młodzieżowym. dzieciństwo w dupie,teraz jeszcze gorzej. już chyba nigdy nie będzie dobrze ze mną

 

współczuję bardzo, ja tak źle na szczęście nie miałem,

ale to dla mnie marne pocieszenie, nie umiem już pocieszać

się tym, że ktoś ma gorzej, każdy ma swoje własne bagno,

i dla każdego jego trudności wydają się najtrudniejsze,

wiem że to mało obiektywne i nielogiczne,

choroba i brak nadziei zazwyczaj ma ten sam wymiar,

każdy człowiek ma inną wytrzymałość i jednego

nie załamie wielka porażka, a drugiego dobije błachostka.

 

czuję się mocno ograniczony przez chorobę, potrzebuję

ludzi ale nie mam odwagi się z nimi spotykać, ani

gdzie ich poznawać, próbuję tutaj na forum ale

też nie jest tak łatwo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesławpas !Jeśli wybierasz się do IPiN w Warszawie to z pewnością na detoks benzodiazepinowy trafisz na oddział F3 jest to oddział leczenia zespołów abstynencyjnych.Byłem hospitalizowany na tym oddziale 2 razy (detoksykacja alkoholowa) .Lekarze w oddziale a w szczególności dr.Anna Basińska -Szafrańska ordynator oddziału to dobrzy specjaliści mający spore doświadczenie w leczeniu zespołów odstawiennych .Mają dobrą metodę odstawiania benzo poprzez podawanie przez jakiś czas diazepamu stopniowo eliminując poziom benzodiazepin w surowicy krwi .Czas pobytu na oddziale to 6-8 tygodni w zależności od kondycji pacjenta.Jedno co może cię zrazić na tym oddziale to stosunek lekarza do pacjenta a także stosunek pielęgniarek do pacjentów.Kolejną idiotyczną rzeczą jest mieszanie alkoholików z lekomanami .Będąc na tym oddziale momentami czułem ze strony lekomanów ich poczucie wyższości nad alkoholikami .Choć być może to tylko moja opinia .Licz także się z tym że po detoskykacji skierują cie (jeśli będziesz chciał ) do OTU (ośrodek terapii uzależnień) dra.Woronowicza który od blisko 30 lat ma doświadczenie w leczeniu uzależnionych od alkoholu jak i leków.Jego metoda jest uznana w kraju i opiera się na modelu Minnesota i bliska programowi 12 kroków AA.Aha jeszcze jedno jedzenie jest momentami nawet dobre ale jest go mało więc jeśli sporo jesz to wez trochę jedzenia ze sobą (w oddziale jest lodówka dla pacjentów ale licz się z tym że ktoś (często w delirce i nieświadomie) coś ci podbierze.Mimo wszystko uważam że w twoim przypadku detoks to dobra decyzja. Pozdrawiam Darek

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas Nie byłem tam, ale słyszałem to i owo o tym oddziale F3 i dokładnie to samo co kolega powyżej pisze..,

 

Nie będę się rozpisywał tutaj na forum o tym, bo opisałem wszystko co wiem na ten temat na swoim blogu w wpisie pt

 

"Gdzie odstawiać leki uspokajające (benzodiazepiny)? cz II".

 

jak masz ochotę to sobie przeczytaj..

 

Psychoterapeuta u którego się leczę też coś wspominał o tym oddziale..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IPIN jest w miare, detox tam da się przeżyć, ja akurat byłem na F1 - lekarze nie widzieli potrzeby przenoszenia mnie na F3,

też dostawałem relanium, coraz mniejsze dawki i bonusowo jakieś neuroleptyki (tisercin), do tego jeszcze hydroxyzyna.

U mnie akurat dało się przeżyć bo brałem i biorę w miarę niskie dawki.

Przemek_44 - nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44 - nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

 

Dokładnie jak piszesz . Dekapine to stary syf , rozpierdupacz wątroby i ,,,są lepsze stabilizatory niż ten staruszek . Niepolecałbym nikomu tego leku , chociaż na niektórych działa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44 nie boisz się, że na depakinie się roztyjesz, do tego włosy wypadają po niej co po niektórych,

lepsza alternatywa to Tegretol albo Lamitrin jeśli chodzi o stabilizatory (blokery kanałów sodowych).

 

devnull Kalebx3 No właśnie to się już chyba stało cholera (roztyłem się), ważyłem 106 kg (też nie mało) a teraz 110-111 kg, zastanawiam się teraz, czy to właśnie nie od tej Depakiny (?) A skąd wiecie, że po niej się tyje i mogą być kłopoty z wątrobą? ..z ulotki, czy skądś jeszcze? ..

 

Do tej pory zwalałem wszystko na zajadanie stresu, co też mi się zdarza, ale całkiem możliwe, że wrósł mi apetyt i przybyło mi kg od momentu rozpoczęcia przyjmowania Depakiny..O możliwym niekorzystnym wpływie na wątrobę to już ktoś mi tu mówił, więc jak byłem na wizycie to poruszyłem ten temat..Sprawa wygląda tak, że wcześniej długo brałem Neurotop (karbamazepinę) również stabilizator nastroju i inny antydepresant, ale ponieważ niespecjalnie pomagał zaproponowałem zmianę leku na Paroksetynę (ponoć ma najsilniejsze działania antylękowe w rankingu antydepresantów), ale karbamazepina podawana jednocześnie z Paroksetyną obniża stężenie Paroksetyny w organizmie, przez co osłabia jej działanie, więc zmieniła mi na Depakinę ..

 

Jeśli chodzi o wątrobę,to boję się, miałem ostatnio robione próby wątrobowe i jest wszystko ok, nie wiem, w ulotce pisze, że nie na wszystkich źle działa (wątroba) i jeśli już to w pierwszych 6 miesiącach (?) ale jeśli wiecie coś więcej na ten temat, macie za sobą jakieś doświadczenia to napiszcie..Włosy mam takie jakie miałem, ani mocne, ani słabe.., 4-tego mam wizytę u lekarki i zaczynam zastanawiać się nad zmianą leków , mam problem z wagą, do tego jestem cukrzykiem na insulinie 4 x dzień,więc powinienem schudnąć, być na diecie, a wychodzi mi to marnie:(..

 

Ryfka Congratulation!!! :uklon::D Trzymaj tak dalej.. :D

 

-- 29 maja 2014, 14:05 --

 

Znalazłem taki filmik na Youtube, szkoda tylko, że po angielsku

 

Xanax - More addictive than Heroin

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie,

 

proszę o uważne przeczytanie mojej wiadomości, gdyż nie ukrywam, liczę na pomocną opinię.

 

Otóż, biorę różne leki nasenne lub benzodiazepiny, regularnie, od mniej więcej grudnia 2013 r.

 

Mam 22 lata.

 

Zaczęło się niewinnie w listopadzie/październiku 2013 r. od zażywania w celu bezproblemowego zaśnięcia Lorafenu 2,5mg, raz na powiedzmy 2 tyg. - nie miałem problemów ze snem, jednak lubiłem mieć pewność, którą dawało wzięcie benzo - że zasnę za moment.

 

Takim systemem, maximum do 1 razu na tydzień brałem ten Lorafen 2,5mg na sen.

 

W połowie grudnia zacząłem mieć konkretniejsze problemy z zaśnięciem.

 

Zaczęło się więc branie regularne czegoś.

 

Skończyłem z Lorafenem na początku stycznia.

 

Przeszedłem na Zolpic. Brałem go przez około miesiąc w dawce 10mg co noc. Wspomagałem się też często Hydroxyziną do tego 10mg.

 

Jednak przestał na mnie działać i skończyłem również z jego braniem.

 

Przez 10 dni na początku lutego następnie brałem Estazolam w dawce 0,5mg co noc. Jakoś dawało radę, ale zakończyłem kurację, bo to podobnie mocne benzo co Lorafen i nie chciałem się w to pakować.

 

Jednak pod koniec lutego nastąpił przełom, nie wziąłem nic na sen, bo sądziłem, że się przemęczę jakoś - nie muszę przecież brać i dostałem różnych objawów, typu tachykardia, poty, trzesiączka, niepokój, itd.

 

Po tym incydencie na następny dzień byłem cały czas zaniepokojony ową sytuacją.

 

Wróciłem więc do Lorafenu nie chcąc ryzykować po raz drugi. Brałem go od marca do kwietnia praktycznie codziennie po 2,5mg. Jednak jego działanie nie było już optymalne. Nie zasypiałem po nim, wybudzałem się w nocy, dodatkowo w dzień czułem się zaniepokojony i zmęczony. Miałem krótki tygodniowy epizod z Lexotanem około 6mg potem, ale również mi nie pomagał więc nie kontynuowałem zażywania. Zaczęły się też jakieś dziwne problemy typu uczucie derealizacji, niepokój, tachykardia.

 

Zrezygnowałem zatem w kwietniu z Lorafenu całkowicie i przeszedłem na Tranxene 10mg co noc. Brałem ją tak przez 10 dni, potem przez następne 10 dni po 5mg. Spałem całkiem dobrze. W dzień też, chociaż każdy dzień zaczynał się tachykardią i ogólnym nienaturalnym funkcjonowaniem.

 

Od maja nic nie biorę, tylko melatoninę na sen. Sypiam w miarę dobrze, zważywszy na to co brałem wcześniej. Jednak cały czas towarzyszy mi derealizacja, tzn. wszystko wygląda realnie, jednak wg mnie coś jest nie tak. Mam dziwne myśli egzystencjonalne o swojej osobie, jak to jest, że żyje, itp.

 

Doszły też bóle rąk, kręgosłupa, głowy, pieczenie oczu, ogólne zmęczenie. Chociaż możliwe bardzo, że jest to spowodowane niewyspaniem i długotrwałą nauką w pozycji siedzącej przez cały maj(jestem studentem).

 

Moje pytanie jest następujące: czy jest możliwe uzależnienie po takim czasie zażywania różnych specyfików przez relatywnie niedługi czas, dające objawy derealizacji i depersonalizacji głównie i tachykardii?

 

Pozdrawiam i czekam na odpowiedź.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

some1, Tak jesteś już uzależniony! Ty brałeś to dość długo jakby to zliczyć. A to świństwo to już niektórych uzależni nawet po 2 tygodniach i nieważne czy to są leki na uspokojenie czy na spanie! Mają to samo działanie i jednakowo uzależniają.

 

-- 30 maja 2014, 21:01 --

 

some1, Tak jesteś już uzależniony! Ty brałeś to dość długo jakby to zliczyć. A to świństwo to już niektórych uzależni nawet po 2 tygodniach i nieważne czy to są leki na uspokojenie czy na spanie! Mają to samo działanie i jednakowo uzależniają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chca mnie poslac do IPiN, czy ktos z Was tam był?

Ja byłam. Jest ciężko. Warunki sanitarne koszmarne. Pielęgniarki w większości są spoko, tylko trzeba umieć zgadać i zaprzyjaźnić się z nimi. Naprawdę nie gryzą. Basińska jest specjalistą w swojej dziedzinie i nie można dmówić jej wiedzy. Niestety oprócz tego bywa histeryczką i potrafi odezwać się w bardzo chamski sposób. Ponadto gania pacjentów za palenie papierosów. F3 w IPiN jest jednym z nielicznych oddziałów psychiatrycznych, gdzie nie ma palarni i nie wolno palić, więc ludzie muszą chować się po toaletach. Ososbiście nie palę, więc dla mnie problemu nie było. Wiem jednak, że są ludzie palący, a odstawianie wszystkich nałogów w jednej chwili to karkołomny pomysł. Nastaw sie, że nie możesz mieć przy sobie telefonu z aparatem fotograficznym, po wodę na kawę musisz iść do pielęgniarek, no i nie wypijesz kawy po 17. Dodatkowo pacjenci lekowi jak i alkoholowi nie mogą opuszczać oddziału, więc od 6 tygodni wzwyż pierdzenie w stołek na oddziale. Mieszanie alkoholików i lekomanów jest poronionym pomysłem. Jak to napisał dariusz1990. Alkoholicy przebywają na oddziale od 10 do 14 dni, więc jest masakryczna rotacja, która może bardzo męczyć pacjentów lekowych.

 

dariusz1990, nie obraź się Darku, ale pacjenci alkoholowi trafiają na oddział w takich stanach, że "mózg staje". Potrafią robić takie rozpierdaki, że po nocach spać nie można. Żaden z pacjentów lekowych za mojego pobytu (a pobyt trwał ponad 7 tygodni) nie zrobił takiej jatki jak nowoprzyjęci alkoholicy. Nasz detoks jest dłuższy i trudniejszy, dlatego alkoholicy i lekomani powinni byc oddzieleni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W lutym mialem krew badana i potas z magnezem byly w normie, chociaz raczej w tych nizszych jej wartosciach. Biore od kwietnia Aspargin codziennie 2 tabletki. Z uwagi na ta tachykardie biore mala dawke Propranololu, a wiadomo, ze to tez sprzyja wyplykiwaniu K i Mg. Ale profilaktycznie biore Aspargin.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

halenore Byłaś na oddziale F3 u dr Basińskiej? No proszę, co nic wcześniej nie mówiłaś ? :) To prawda, alkoholicy trafiają na detoks często w takim okropnym stanie, że głowa mała..Nie zapomnę nigdy gościa, który wyrwał się z pasów z sali obserwacyjnej i biegał w jakimś dziwnym amoku zupełnie na golasa po korytarzu z wackiem na wierzchu, z wywalonymi białkami w gałkach ocznych kończąc swój szaleńczy bieg w fatalnym zderzeniu ze ścianą (zupełnie jej nie zauważył)..

 

Inny dostał przy mnie padaczki na palarni, zostaliśmy na palarni tylko dwaj (ja z nogą w gipsie) , walnął głową o podłogę i strasznie krwawił..Trzymałem go za głowę bo wszyscy sanitariusze i lekarz polecieli do drugiego pacjenta, który dokładnie w tym samym czasie też dostał ataku..Miałem jego krew na swoich rękach aż po łokcie, na podłodze wielka plama, myślałem, że człowiek nie przeżyje..Na następny dzień gość przyszedł na palarnie jakby nigdy nic, okazało się, że podczas upadku pękło mu nieduże naczynko powierzchownie, a że głowa jest bardzo unaczyniona, to strasznie krwawił, ale nic mu poważnego się nie stało :)..

 

Moje pytanie jest następujące: czy jest możliwe uzależnienie po takim czasie zażywania różnych specyfików przez relatywnie niedługi czas, dające objawy derealizacji i depersonalizacji głównie i tachykardii?

 

some1 Jeśli chcesz znać moje zdanie, to uważam, że trudno powiedzieć czy to już jest uzależnienie, czy jeszcze nie (?) Powinien się na ten temat wypowiedzieć jakiś specjalista..Ja np przed wielu laty (za nim jeszcze wpadłem w kilkunastoletnie uzależnienie od benzo), gdy miałem pierwszy atak paniki i wystąpiła u mnie po raz również derealizacja dostałem Clonazepam tylko na dwa tyg, za to w dawce 2x2 mg/dzień wpadłem jak "śliwka w kompot" i nie chciałem już niczego więcej!, tym bardziej ,że antydepresant mi nie pomagał, nie znosił stałej derealizacji, którą miałem od tego ataku już codziennie (też się przejąłem) ani po miesiącu, ani półtora, więc go olałem..

 

Zakodowałem w swojej psychice silne wrażenie ulgi, rozluźnienia mięśni, błogostanu, jakie poczułem po 2 -3 dniach, gdy organizm się nasycił lekiem, a nikt później nie zaproponował mi nic lepszego, tak samo skutecznego, więc się uzależniłem..Nie miałem też żadnej świadomości o potencjale uzależniającym tych leków (lekarz mnie nie ostrzegł)..

 

Wszystkie leki które wymieniłeś to ten sam związek (tylko o różnym profilu i sile działania), z wyjątkiem Zolpicu, ale i on działa na te same receptory i uzależnia..Może też być tak, że fizycznie jeszcze tak bardzo się nie uzależniłeś, ale psychika już Ci się trochę "zakotwiczyła" w benzodiazepinach, ale z drugiej strony piszesz,że leki (lorafen, zolpic) traciły swoją moc działania, a więc rozwój tolerancji.. z trzeciej strony podchodzisz do tematu dość ostrożnie, co ważne i godne uznania,

 

Warto jednak szukać jakiś innych rozwiązań, psychoterapii, innych leków np antydepr, zarówno derealizacja, jak i tachykardia może być tylko objawem, nerwicy, objawów uzależnienia..Ponoć ta pierwsza (derealizacja) występuję często w agorafobii, która może być związana z fobią społeczną, choć nie koniecznie.., także może wystąpić ponoć podczas ataku panicznego lęku, lub podczas odstawiania benzodiazepin..

 

Zastanawiam się też, cz twoje ogólne zmęczenie, bóle oczu, itp nie jest czasem wynikiem "zespołu lęku uogólnionego" (ja to mam razem z agorafobią), czyli takiego stałego napięcia w różnych częściach ciała, lęk poranny, na wieczór trochę lepsze samopoczucie itd, to coś takiego?? czy nie?..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, A nie uważasz, że benzodiazepiny to takie same gówno jak SSRI? Znasz te strone? :arrow:http://toxicantidepressants.fr/polish/wprowadzenie/wprowadzenie.php

Nie miales uzaleznienia od tego drugiego? Bo ja tak. Nie wiem, może to zależy od wrażliwości danego organizmu i od tego jak traktuje leki. U mnie pełnią rolę (podobno) bardziej "towarzysza zycia", czegos, co daje poczucie bezpieczeństwa i nie ważne jaka to będzie grupa lekow. Coś zawsze musi mnie trzymać. Wystarczy minimalna dawka.

Może dlatego nie ma dla mnie znaczenia czy to benzo czy antydepry. W obydwu przypadkach uzaleznienie psychiczne.. a moze chodzi tez o cos innego, co też jest często poruszane na tym forum po dłuższym czasie brania, tzw. zmiany w mózgu? Czuję, że tu też jest coś na rzeczy. A do tego jeszcze przedłużony zespół odstawienny (nawet kilku letni, zarowno przy benzo jak i SSRI), (wynikajacy wlasciwie z tych zmian w receptorach), ale to neguje akurat każdy lekarz, co nie daje mi spokoju. Mówią "w pani przypadku to coś innego", czyli problemy z zależnością, co po mojej 6 miesiecznej hospitalizacji rownież potwierdził szpital, ale do dzisiaj nie mogę się jakoś z tym zgodzić i mam mętlik w głowie o co tak na prawdę w tym chodzi.

 

Reasumując, nie ma znaczenia jaka substancja, wszystko to ścierwo. A brane latami rujnuje życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×