Skocz do zawartości
Nerwica.com

Faceci którzy nigdy nie byli w związku i prawiczki. Szanse ?


d65000

Rekomendowane odpowiedzi

"Czy byłeś kiedyś zakochany? Straszne, prawda? Stajesz się wtedy taki bezbronny. Otwiera się twoja klatka piersiowa, otwiera się twoje serce, a to znaczy, że ktoś może wejść do środka i wszystko pokręcić. Wznosisz tyle murów, kompletujesz zbroję, żeby nic nie mogło cię ruszyć, a wtedy głupia osoba, nieróżniąca się niczym od wszystkich innych głupich osób, nagle włazi z butami w twoje życie... Dajesz im coś z siebie. Nie prosili o to. Zrobili raz coś głupiego, na przykład pocałowali cię albo uśmiechnęli się do ciebie, i twoje życie przestało należeć do ciebie. Miłość bierze zakładników. Włamuje się do twojego wnętrza. Pożera cię od środka i zostawia płaczącego w ciemności, i proste zdanie, jak "może lepiej zostańmy przyjaciółmi", przemienia się w odłamek szkła wbijający ci się w serce. To boli. Nie tylko w wyobraźni. Nie tylko w umyśle. To ból duszy, prawdziwy ból typu włazi-ci-pod-skórę-i-rozrywa na kawałki. Nienawidzę miłości".

 

 

Neil Gaiman

Najlepiej jest nie potrzebować miłości w życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czy byłeś kiedyś zakochany? Straszne, prawda? Stajesz się wtedy taki bezbronny. Otwiera się twoja klatka piersiowa, otwiera się twoje serce, a to znaczy, że ktoś może wejść do środka i wszystko pokręcić. Wznosisz tyle murów, kompletujesz zbroję, żeby nic nie mogło cię ruszyć, a wtedy głupia osoba, nieróżniąca się niczym od wszystkich innych głupich osób, nagle włazi z butami w twoje życie... Dajesz im coś z siebie. Nie prosili o to. Zrobili raz coś głupiego, na przykład pocałowali cię albo uśmiechnęli się do ciebie, i twoje życie przestało należeć do ciebie. Miłość bierze zakładników. Włamuje się do twojego wnętrza. Pożera cię od środka i zostawia płaczącego w ciemności, i proste zdanie, jak "może lepiej zostańmy przyjaciółmi", przemienia się w odłamek szkła wbijający ci się w serce. To boli. Nie tylko w wyobraźni. Nie tylko w umyśle. To ból duszy, prawdziwy ból typu włazi-ci-pod-skórę-i-rozrywa na kawałki. Nienawidzę miłości".

 

 

Neil Gaiman

Najlepiej jest nie potrzebować miłości w życiu.

 

noo... i spędzać do końca życia wieczory w samotności... taaa.... zajebista perspektywa

 

Juz nie mówiąc o dzieleniu swojego życia z kimś... genialne... samotność

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Czy byłeś kiedyś zakochany? Straszne, prawda? Stajesz się wtedy taki bezbronny. Otwiera się twoja klatka piersiowa, otwiera się twoje serce, a to znaczy, że ktoś może wejść do środka i wszystko pokręcić. Wznosisz tyle murów, kompletujesz zbroję, żeby nic nie mogło cię ruszyć, a wtedy głupia osoba, nieróżniąca się niczym od wszystkich innych głupich osób, nagle włazi z butami w twoje życie... Dajesz im coś z siebie. Nie prosili o to. Zrobili raz coś głupiego, na przykład pocałowali cię albo uśmiechnęli się do ciebie, i twoje życie przestało należeć do ciebie. Miłość bierze zakładników. Włamuje się do twojego wnętrza. Pożera cię od środka i zostawia płaczącego w ciemności, i proste zdanie, jak "może lepiej zostańmy przyjaciółmi", przemienia się w odłamek szkła wbijający ci się w serce. To boli. Nie tylko w wyobraźni. Nie tylko w umyśle. To ból duszy, prawdziwy ból typu włazi-ci-pod-skórę-i-rozrywa na kawałki. Nienawidzę miłości".

 

 

Neil Gaiman

Najlepiej jest nie potrzebować miłości w życiu.

 

noo... i spędzać do końca życia wieczory w samotności... taaa.... zajebista perspektywa

 

Juz nie mówiąc o dzieleniu swojego życia z kimś... genialne... samotność

Jakby człowiek nie potrzebował miłości, to nie przeszkadzałby mu jej brak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam określenie facet nie przeszkadza, może dlatego, że mam w mózgu wyryty znak równości pomiędzy polskim "facet" a angielskim "guy". Dla mnie brzmi ono nie tyle wiejsko co po prostu potocznie. Stoi za tym pewnie częste użycie w mediach i naszej małej lokalnej popkulturze. Moje pokolenie, albo to trochę starsze, jeszcze ma to do siebie, że wyprało negatywne znaczenie tego słowa, jakiegoś nieznajomego, któremu nie można ufać i zrobiło z niego praktycznie synonim dla słowa mężczyzna. Możliwe więc, że tutaj działa przepaść pokoleniowa, trochę tak jak w przypadku gdzie wojenni emigranci w UK byli rażeni tym, że ponad pół wieku później młodzi emigranci po otwarciu granic witali się słowem "cześć", bo dla nich cześć to oddawać komuś hołd.

 

Nie znoszę za to słowa "dziołcha", jak raz zobaczyłem profil jakieś dziewczyny na portalu randkowym, niby inteligentnej i atrakcyjnej, która określiła siebie mianem "niezłej dziołchy" czy coś w tym stylu to zamknąłem zakładkę. Ono brzmi tak swojsko i prowincjonalnie, że dla mnie kojarzy się stricte negatywnie. Może dlatego, że mi odbiło od życia cały czas w mieście i ja nie lubię swojskich klimatów. Albo może jak byłem dzieckiem osoby, które mnie jawnie nie lubiły i mi dokuczały miały kaszubskie akcenty i dlatego się zraziłem. Nie mam pojęcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Posejdon, Dziękuję!!! Wszystko co napisałeś, to też prawda. Zabawne, że osoby, które znałam, a które nadużywały tego słowa (kobiety), albo zwyczajnie używały bez emocji (mężczyźni) mówią po angielsku wyśmienicie.

 

Co do potoczności tego określenia to też się zgadzam, akurat ja wyjątkowo nie lubiłam i nie lubię prozy życia, stąd coś w tym jes haha:-)

 

PS. Dla mnie określenie "niezła dziołcha" w ustach "miastowej" inteligentnej dziewczyny może być żartem, tęsknotą za tą sielanką i swojskością właśnie. Pewnie albo chciała się zakochać albo była zakochana, a przyznać się do tej tęsknoty to w niektórych kręgach wstyd, stąd przemycanie na wesoło pewnych treści...ale inni moga miec inną wersję...może być ciekawsza :-)

 

Dziękuję!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi tam określenie facet nie przeszkadza, może dlatego, że mam w mózgu wyryty znak równości pomiędzy polskim "facet" a angielskim "guy".

Mam podobnie, "mężczyzna" w mowie potocznej brzmi zbyt pompatycznie (wyobraźmy sobie standardowy początek dowcipu: "wchodzi mężczyzna do baru" - no, komiczne, ale chyba niezamierzenie), na "chłopaka" jestem za stary - "facet" jest określeniem idealnym. "Guy" kojarzy mi się bardziej z naszym "kolesiem" i ma wydźwięk jeszcze bardziej potoczny od "faceta". "Facet" jest uniwersalny, że tak powiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żarty, żartami ale co Wy dziś wiecie o prawdziwej miłości pokolenie X i Pada... :-| to już wolę zamieszkać w lesie, ponieważ chcę żyć świadomie. Czerpać ze źródeł życia samą jego istotę. Odrzucić wszystko, co nie było nim, by w godzinę śmierci nie odkryć, że nie żyłam.

 

 

Ja jestem z 89 więc wtedy telefony były ale ceglane :bezradny:

 

zombi jak chcesz możesz we mnie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'facet' to stwierdzenie obraźliwe

Ty chyba nie słyszałeś/aś obraźliwego słowa, nikt, nigdy chyba nie poslał Ci konkretnej wiązanki..

wówczas na pewno poznał/la bys jak brzmią obraźliwe słowa..

 

-- 19 maja 2014, 14:21 --

 

kupmitrumne, jak byłas 3 letnim smarkiem były telefony wielkości małej damskiej torebki, miałe nawet raczke do noszenia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×