Skocz do zawartości
Nerwica.com

ot


elo

Rekomendowane odpowiedzi

Wybaczcie, jeżeli temat jest w niewłaściwym miejscu, ale nie miałam pojęcia w jakim innym dziale mogłabym go założyć - dotyczy stricte wizyty u psychiatry w celu uzyskania konkretnego leku. Tylko o lek mi chodzi, sprawdzony już wcześniej i działający cuda w moim przypadku.

 

Sprawy mają się następująco - nigdy nie byłam u psychiatry (z powodu paraliżującego lęku przed rozmową o sobie), w związku z czym nie mam żadnej diagnozy ani niczego w tym rodzaju. Od ponad roku funkcjonuję tylko dzięki różnym benzodiazepinom pozyskiwanym rozmaitymi metodami. Gdyby nie te leki najprawdopodobniej dawno byłabym już martwa, albowiem bez nich nie myślę o niczym innym tylko o śmierci, jestem wtedy gotowa po prostu umrzeć tu i teraz, w każdym momencie, a każdy dzień to niewyobrażalne cierpienie. Tak było zawsze, dopóki nie wzięłam spraw w swoje ręce i nie zaczęłam przeznaczać pieniędzy ze stypendium na rzeczy naprawdę przydatne dla mojego zdrowia psychicznego - benzo i mxe. Mxe w niewielkich dawkach było idealne. Nawet nie da się tego opisać, pozwalało mi w kilka minut wyjść na jakiś czas z bardzo głębokiego dołu i poczuć się normalnie, wręcz wesoło. Natychmiastowo znikał cały smutek wraz z myślami samobójczymi. Lęki dominujące moje życie pod wpływem mxe również wydawały się nierealne, strach przestawał istnieć. Myślałam, że mxe to coś w rodzaju mojego eliksiru szczęścia, przewyższało wszystkie benzo jeżeli chodzi o przywrócenie chęci do życia i wewnętrzną radość. Do czasu. Za czwartym zamówieniem otrzymałam jakiś zupełnie inny sort mxe. To wciąż była ta sama substancja (rozpoznałabym tiletaminę/ketaminę - to na pewno było mxe), jednak drastycznie różniąca się w działaniu. Zamiast euforii i ciepła, powodowała dysforię i chłód. Dysocjacja wciąż była bardzo wyczuwalna, jednakże był to ten zimny, nieprzyjemny rodzaj dysocjacji. Na skutek rozczarowania ostatnim sortem (oczywiście skonsumowanym w całości mimo beznadziejnego działania, ponieważ nie miałam wtedy nic innego, co mogłoby mnie chociaż trochę uspokoić) zrezygnowałam z mxe i wróciłam do benzodiazepin, które zawsze działały tak samo przyjemnie. Mimo tego, że mxe ma o wiele mniej skutków ubocznych niż benzodiazepiny, wolę jednak nie ryzykować wydania dużej sumy pieniędzy na mxe tylko po to, by znów otrzymać ten sam 'ponury' sort co ostatnio. Jeżeli miałabym pewność, że wrócą wcześniejsze sorty to mój wybór byłby oczywisty, jednak pewności nigdy nie ma. Muszę pilnie postarać się o benzo, bo obecne mi się kończy.

 

Anyway... Leki pozyskane bezpośrednio od psychiatry czy w całkiem inny sposób - nie jest to w ogóle istotne, więc proszę darować sobie ewentualną krytykę moich czynów, albowiem benzodiazepiny naprawdę mi pomagają i póki są, pozwalają odwlekać odebranie sobie życia na później.

Nie dość, że bardzo boję udać się do psychiatry, to do tego moja matka kategorycznie mi tego zabrania. Twierdzi, że jeżeli chociaż raz pójdę do psychiatry to stanę się lekomanką, podczłowiekiem, niewolnikiem wielkiej farmacji, a oprócz tego z żółtymi papierami nigdy nie znajdę żadnej pracy (szkoda, że nie myśli o tym, że w przeciwnym wypadku mogę tej pracy nawet nie dożyć). Jeżeli "wejdę w ten okrutny psychiatryczny system nastawiony tylko na kasę, a nie na dobro pacjentów" to dla niej stanę się już kompletnym zerem i wyrzuci mnie z domu.

W związku z tym, moją wizytę musiałabym ukryć przed rodzicami, nie ma innej opcji. Jeżeli się dowiedzą to będzie mój koniec - skonfiskują mi receptę/leki i wyrzucą z domu. A oni mają moją książeczkę zdrowia i wszystkie inne dokumenty, o które przecież nie mogę poprosić, bo momentalnie zorientowaliby się, że wybieram się do lekarza. Czy książeczka zdrowia będzie potrzebna przy wizycie u psychiatry? Wiem, że wymagane jest ubezpieczenie zdrowotne (nawet u prywatnego, w celu wydania recepty na refundowane leki), ale w jaki sposób oni potwierdzają to ubezpieczenie? Da radę komputerowo po peselu, czy jednak trzeba mieć ze sobą dokumenty inne niż dowód osobisty?

 

Niestety, benzo dostępne metodami innymi niż wizyta u psychiatry kosztują dość dużo, wiadomo. Dopóki miałam pieniądze byłam skłonna płacić tyle za swój spokój, jednakże teraz fundusze mi się definitywnie skończyły i mam jedynie resztkę etizolamu (na 10-15 dni). Pozostało mi tylko jedno wyjście - przełamanie mojego największego lęku i dość szybkie udanie się do psychiatry.

 

Z powodu ataku paniki oblałam niedawno maturę ustną z polskiego, mimo że byłam do niej dobrze przygotowana. Co za upokorzenie, oczywiście cała szkoła już wie i stałam się obiektem licznych drwin. Nie wspominając już o wściekłości rodziców ("skoro tak sobie pogrywasz to ja cię utrzymywać nie będę, out! nie ma miejsca na tak leniwego darmozjada w moim mieszkaniu!"). Jeżeli nie zdobędę mocnych benzo do czasu sierpniowej poprawki to naprawdę będę w czarnej dupie, bo obleję po raz kolejny. Czułabym się fatalnie mając rok w plecy, zwłaszcza że musiałabym od razu iść do pracy, żeby móc wyprowadzić się z mieszkania rodziców (którzy nie zamierzają mnie dłużej utrzymywać skoro oblałam maturę i nie idę na studia). A nie wyobrażam sobie siebie w żadnej pracy, to przekracza moje możliwości... Jestem bardzo infantylna, nic nie potrafię, kilka dni temu skończyłam 18 lat. Nigdy nie miałam żadnych znajomych i w ogóle nie jestem w stanie porozumiewać się z ludźmi inaczej niż przez internet. Umarłabym pracując gdziekolwiek, ze względu na ataki paniki i intensywną fobię społeczną. Nie dałabym rady i nie ma w tym żadnej przesady. Jestem w stanie tylko siedzieć, grać na komputerze i czytać książki, wszystkie inne czynności, które wiążą się z socjalizacją i wychodzeniem z domu są ponad moje możliwości, jakkolwiek żałośnie to nie brzmi. Po prostu taka jest prawda i nie potrafię jej zmienić, jedynie duże dawki benzo pomagają.

 

Jak to zrobić? Jak umówić się na wizytę? Co jest wymagane? Może uzbieram 100-150 zł na wizytę u lekarza prywatnego, czy wtedy mogłabym po prostu poprosić o receptę na clonazepam i to od razu na 3 miesiące (z powodu wyjazdu na przykład), czy jednak musiałabym coś o sobie opowiadać? Musiałabym dostać receptę na kilka opakowań leku, bo długo nie zdobędę pieniędzy na kolejną wizytę u lekarza. Czy będą zadawać pytania o moje wcześniejsze wizyty u psychiatrów i o to, skąd brałam leki? Co mam wtedy mówić? Przecież nigdy nie byłam u psychiatry, a mimo to przez bardzo długi czas stosowałam clonazepam (ze świetnymi skutkami), a także kilka innych benzodiazepin (z różnymi skutkami, niektóre były dobre, niektóre beznadziejne). Właśnie na clonazepamie najbardziej mi zależy, bo naprawdę mi pomaga. Nie chciałabym otrzymać czegoś innego, np. alprazolamu (po nim tylko śpię). Czy lekarz prywatny jest skłonny przepisać mi to, o co go poproszę?

Jeżeli nie uda mi się dostać recepty na benzo to już niedługo czeka mnie ciężkie odstawienie... :( Boję się tego. A nie mam już pieniędzy, żeby odkupić od kogoś paczkę czegokolwiek.

 

Kurczę, trochę długi ten post wyszedł. Przepraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Długi, ale rzeczowy.

 

Leki to nie cukierki. Psychiatra nie przepisze Ci czegoś, od "tak" bo odpowiada za Twoje zdrowie.

Ja byłem ostatnio pierwszy raz u psychiatry.

 

Zada wiele pytań o tym, dlaczego jest jak jest. Spróbuje zagłębić się w problem i znaleźć rozwiązanie.

To nie psycholog. Nie będzie Cię pocieszał. Psychiatra musi stwierdzić na co jesteś chora, i jak to leczyć.

Czasami wystarczy sama psychoterapia. A czasami, musisz brać leki.

 

Zapisz się zwyczajnie prywatnie. Wizyta często następnego dnia. Tylko musisz mieć ukończone 18 lat.

Inaczej pierwsza wizyta musi odbyć się przy opiekunach faktycznych - np. rodzicach. Takie jest prawo i koniec.

Do uzyskania pełnoletności Twoi rodzice stanowią o Tobie. Oni podejmują decyzje o ew. leczeniu.

Przygotuj dokumentację medyczną, którą uzyskałaś dotychczas. Jeżeli leki uzyskiwałaś z nielegalnego źródła, lepiej o tym nikomu nie wspominaj. Za to bierze się prokuratura i możesz powsadzać kilka osób do więzienia.

 

Szkoda, że rodzice mają takie podejście do psychiatrii. Jednak, nie uda Ci się wiecznie zatajać faktu przyjmowania leku.

Teraz już się kończy, a Ty wpadasz w panikę, nakręcając zapewne jeszcze gorzej rodziców.

Nie będę oceniał Ciebie, a sam post. Piszesz, jak narkoman na głodzie. Jakby lek miał być złotym środkiem na wszystko - leki są beznadziejne, i były. Je się bierze dlatego, bo nic innego nie zdało rezultatu. Jeżeli branie ich sprawia Ci przyjemność, i pozyskiwałaś je nielegalnie - masz duży problem.

 

Nie masz żadnej gwarancji, że psychiatra przepisze Ci leki. Jeżeli będziesz przesadnie namawiała do recepty, może Cię uznać za uzależnioną i zmieni tryb leczenia. Pamiętaj.

 

-- 16 maja 2014, 15:48 --

 

byłam prywatnie u trzech psychiatrów i nie potrzebowałam żadnych dokumentów.

na pewno są tacy lekarze którzy przepisują na życzenie ale z takim który rzeczywiście chce pomóc nie będzie tak łatwo, musisz poczytać opinie w swoim mieście

 

To jest forum o narkomanii czy nerwicowe, bo się już pogubiłem?

Udajecie nerwicę żeby być na haju? Psychiatra który chce pomóc jest kiepski? W głowach się poprzewracało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po clonazepam nie musisz isć do psychiatry, prędzej Ci to zwykły lekarz wypisze. Psychiatrzy to dobrze będą wiedzieć, że jesteś po prostu uzależniona. Bo jesteś. Przynajmniej psychicznie.

Psychiatrzy to w ogóle nie lubią jak się im sugeruje co maja przepisać. Lepiej zrobisz jak powiesz szczerze psychiatrze calą prawdę. Wtedy dostaniesz jakies leki przeciwdepresyjne, ale nieuzależniające.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po clonazepam nie musisz isć do psychiatry, prędzej Ci to zwykły lekarz wypisze. Psychiatrzy to dobrze będą wiedzieć, że jesteś po prostu uzależniona. Bo jesteś. Przynajmniej psychicznie.

Psychiatrzy to w ogóle nie lubią jak się im sugeruje co maja przepisać. Lepiej zrobisz jak powiesz szczerze psychiatrze calą prawdę. Wtedy dostaniesz jakies leki przeciwdepresyjne, ale nieuzależniające.

 

 

Najpierw musi mieć ukończone 18 lat.

Skoro rodzice jeszcze jej mówią gdzie może iść a gdzie nie, jest duża szansa na to, że sama o sobie jeszcze nie stanowi.

Rodzice bez wyobraźni. Bo coś czuję, że zamiast ustrzec dziecko przed lekomanią, sami ją w nią wpędzają.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej powiedzieć od razu że jesteś uzależniona od clonazepamu to lekarz powinien Ci go przepisać w celu jego dalszej redukcji, czyli bedziesz schodziła z dawki.

Moja mama od ponad 10 lat bierze tranxene i normalnie co dwa miesiace ten lek przepisuje jej lekarz rodzinny ale nie wiem jak ona to zrobiła.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem uzależniona od leków (nie poradziłabym sobie bez nich), ale w żadnym razie nie jestem narkomanką. Proszę darować sobie takie bezczelne insynuacje. Nie mam zamiaru udać się do psychiatry w celu zdobycia czegoś do naćpania się, lecz w celu uzyskania leków, które skutecznie zwalczają objawy mojej choroby. Nic innego nie pomaga; psychiatra może sobie darować próby naprawiania świata i zwyczajnie przepisać mi lek, dzięki któremu mogę jako tako żyć. Taka jego praca. Nie mam zamiaru dyskutować z psychiatrą o moich problemach, gdyż nie czułabym się z tym komfortowo. Nawet nie umiem o nich opowiadać, są zbyt... abstrakcyjne. Nie do ubrania w słowa. Pragnę jedynie otrzymać receptę, by móc funkcjonować jak normalny człowiek. Bez ciągłych napadów paniki, strachu przed wszystkim i bezustannych myśli o odebraniu sobie życia.

 

Co z tego, że psychiatrzy nie lubią, gdy im się sugeruje konkretne leki? Przecież nierzadko pacjent wie lepiej, na który lek lepiej reaguje. Czy prywatny lekarz również miałby coś przeciwko temu? Ja nie mam zamiaru dostać czegoś, co nie działa (a są benzo, które mają fatalne działanie na mój organizm), a czasem nawet czyni sytuację gorszą.

 

Clonazepam skutecznie pomaga przy moich problemach, które wbrew pozorom wcale nie są trywialne. Leczyłam się nim przez bardzo długi okres.

Czy faktycznie piszę jak narkoman na głodzie? Chyba w takim razie nie miałeś styczności z narkomanami na głodzie i ich stylem pisania. Chociaż wątpię, czy narkoman na głodzie byłby w ogóle wstanie cokolwiek pisać... Raczej leżałby na skręcie we własnych odchodach.

A zdajesz sobie może sprawę jakie są konsekwencje nagłego odstawienia benzodiazepin po długim okresie zażywania? Muszę otrzymać receptę, w przeciwnym wypadku będzie ze mną bardzo źle zaraz po odstawieniu. Ale nie chodzi tylko o zespół odstawienia (który już raz przeżywałam), lecz o to, że bez leków jedynie siedzę, płaczę, wkurwiam się na wszystko oraz wszystich i boję się wychodzić z domu. Bez benzo nie poprawię ustnej matury, bo znowu prawie zemdleję na wejściu. I dochodzi do tego mnóstwo innych rzeczy charakterystycznych akurat dla bpd, o których tu nie napiszę, bo dostałabym lincz za autodiagnozę.

 

No i oczywiście nie chcę leków przeciwdepresyjnych. Na 100% nie trafią z doborem leku i przepiszą mi jakieś najgorsze gówno z setką skutków ubocznych. Poza tym nie mam takiej typowej depresji. Jestem pewna, że żaden lęk przeciwdepresyjny nie pomoże przy moich dolegliwościach. Ewentualnie Depralin (znajomy bardzo chwalił, a testował wcześniej wiele antydepresantów), ale i tak na mój organizm najlepiej działają benzodiazepiny. Neuroleptyków nie tknę, mimo że również mogłyby coś zaradzić.

 

Mam 18 lat, ale rodzice wciąż mnie kontrolują. Bezustannie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

×