Skocz do zawartości
Nerwica.com

Chorobliwa nienawiść do ludzi ,szczególnie facetów.


Schwarzi

Rekomendowane odpowiedzi

kaffe_och_blod

 

Eh.. powiem Ci jak to dokładnie u mnie wygląda ale spróbuj się wczuć.

Wyobraź sobie człowieczka, który przez całe życie miał po górkę i to przez ludzi. Dopisz sobie krzywdy jakie chcesz, to już pozostawiam Twojej wenie twórczej. Wyobraź sobie, że ten człowiek dorósł i chodzi notorycznie wkurzony, agresywny i chce wyładować się na kimś. Zdarza się? A i owszem, nawet u ludzi mających w miarę normalne życie tak bywa. Tyle, że osoba normalna powstrzymując swoją agresję coś zyska. Nie opuszczą jej bliscy (na których jej zależy), nie straci reputacji, być może zyska nowych przyjaciół. A teraz weź sobie osobę, która nie ma nikogo, albo dla ludzi jest tylko opcją. Taka osoba NIC nie zyska tłumiąc swoją agresję i będąc normalnym członkiem społeczeństwa. Ona od zawsze jest niewidzialna, każdy ma w dupie zarówno ją ja i jej poświęcenie, ta osoba nie ma nikogo, dla ludzi nie istnieje, czasem być może dostanie po raz kolejny po dupie od jakże wdzięcznego społeczeństwa.

Wiadomo, że jak ten człowiek zacznie zachowywać się agresywnie to może też dużo stracić np. iść do więzienia ale i tak zostaje ta satysfakcja, że nie zrobiło się z siebie po raz enty chłopca do bicia, popychadła, czy przysłowiowego powietrza, które każdy olewa.

Widzisz różnicę? Każdy ma inny charakter. Jedna osoba wpadnie w deprechę i będzie zwalać winę na siebie, być może się zabije, ja natomiast widzę, że wszystko co mnie spotykało, co tutaj opisałam to jest wina SPOŁECZEŃSTWA. Więc z jakiej racji mam po pierwsze- dostosowywać się do ich reguł, skoro ludzie sami mnie ze swojej społeczności zepchnęli na margines, po drugie- być miłą, przyjacielską osoba, skoro to nigdy w moim przypadku nie działało,a ludzie i tak maja mnie gdzieś i tak naprawdę cokolwiek bym nie zrobiła to dopóki nie burzę ich szczęśliwego, rutynowego życia to niewiele kogokolwiek obchodzi. Czasem mam wrażenie, że gdybym stanęła na środku miasta i zaczęła rozdawać ludziom pieniądze, to raz,że każdy widziałby tylko papierowe świstki zamiast mnie, a dwa, że ich ego nakazywałoby myśleć, że oni na te pieniądze zasłużyli, tu nie ma co dziękować, bo moim obowiązkiem jest im dawać te pieniądze. To oczywiście aluzja do mojego życia.

 

Powiem Ci jeszcze coś, skoro tak sobie dyskutujemy. Wiadomo, że oprócz tych wad, które opisałam mam jeszcze zalety. Całkiem niedawno odkryłam w sobie coś, co było najprawdopodobniej moją pierwotną cechą ale stale siedziało ukryte tak głęboko, że nawet najbliżsi tego nie widzieli....

Chodzi o mój ogólny charakter. Od kiedy pamiętam byłam szarą myszką, która unika ludzi i boi się odzywać. Miałam oczywiście czasami przebłyski towarzyskości ale była to rzadkość. Aż do momentu, kiedy poszłam do liceum i tam ludzie mnie zaakceptowali. Wtedy to zaczęłam się otwierać w bardzo szybkim tempie, ze skrajnie szarej myszy stałam się najbardziej rozmowną osoba w klasie (z rodzaju tych ludzi, z którymi często nauczyciele rozmawiają na zajęciach na tematy nie związane z lekcją), byłam takim klasowym błaznem. Powiem Ci,że wtedy poczułam, że żyję, że jestem sobą. Czułam się jak po dragach chociaż nic nie brałam, byłam pewna siebie i potrafiłam odnaleźć się w każdym obcym towarzystwie (oczywiście to wszystko jest uproszczone,bo właśnie wtedy też miałam problemy z agresją, co nie zmienia faktu, że moje samopoczucie poprawiło się znacznie), zagadywałam też normalnie do obcych ludzi. Ludzie, którzy mnie poznawali, mówili, że nie spotkali bardziej towarzyskiej osoby ode mnie. Wtedy naprawdę byłam sobą i byłabym taka do dzisiaj na studiach,gdyby nie jeden niemiły incydent (znowu z udziałem ludzi), który sprawił, że totalnie zamknęłam się w sobie, oprócz współlokatorki nie mam tu żadnych przyjaciół (nie przesadzam),zaczęłam też nadużywać alkoholu dlatego, że tylko po nim mogę znowu w jakiejś części wrócić do swojej osobowości, być otwarta, komunikatywna i śmiała jak jeszcze 1.5 roku temu.

Jak widzisz, przez większość dotychczasowego życia żyłam w kłamstwie,myślałam, że jestem mrukiem, nieśmiała istotka, zmarnowałam jedne z lepszych lat swojego życia, chociaż z moim charakterem mogłabym naprawdę dużo przeżyć w okresie nastoletnim ;/ I to wszystko, to całe usuwanie się w cień było i jest tylko z powodu lęku przed zranieniem, które w moim przypadku ma dość wysokie ryzyko wystąpienia.

Dlatego ci ludzie mnie wkurzają, nikt mi szansy nie dał, a jakby nie patrzeć to nie było nigdy tak, że przyszłam i czekałam na gotowe, tylko zawsze starałam się zagadywać do tych ludzi. To im się coś nie podobało.. Albo to, że noszę okulary, to że inaczej się ubieram, że jestem "brzydka" (nie myślę tak o sobie ale niektórzy mi to mówili). Po prostu czuję się okropnie z tym ;/

 

 

Tzn. rzadko mi oddają co prawda faceci z zasadami jeszcze żyją na tym świecie ale zdarza się, że ktoś mnie uderzy. Tyle, że wtedy wpadam w jeszcze większą furię i jeżeli jest to "zwykły" człowiek, który jakoś tam mi nie wadzi to odpuszczę, gorzej, gdy istnieje prawdopodobieństwo, że uderzy mnie osoba, którą gardzę całą sobą (np. chłopaczki sapiące do mnie w 5, które płakały jak mój siostrzeniec je straszył, są w podobnym wieku do nas), nie wytrzymałabym chyba tego, dlatego dla swojego spokoju i nie marnowania sobie życia (uderz g*wno, pójdziesz siedzieć jak za człowieka) w kryminale, zazwyczaj proszę siostrzeńca,albo jego kolegów o załatwienie sprawy (oni robią to pokojowo, bo cwaniaczki i tak się ich boją).

 

-- 08 maja 2014, 19:50 --

 

Siddhi

 

Tak.

 

-- 08 maja 2014, 19:51 --

 

Ferdynand k

 

Za późno. 20 lat temu mnie to spotkało :P

 

 

Tak jest mien fuhrer :silence:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdziu,a ja mam takie małe pytanko na które może mi odpowiesz :)

 

Dlaczego jest tak, że jak ktoś na tym forum ma problem z lękiem, nerwicą, depresją itp. to uzyskuje wsparcie, pocieszenie i rady, a jak ktoś jest agresywny (co przypominam, że też jest problemem) to zaraz ludzie po nim jadą, albo go moralizują? Nie mówię tylko o sobie, bo ogólnie czytam tak sobie te posty i widzę, że też są tutaj osoby borykające się z agresją, które nie zostają zbytnio "zaakceptowane" przez innych chorych.

W czym jest gorszy rak od arytmii serca? W czym jest gorsza agresja od depresji? Pragnę przypomnieć, że to też problem psychiczny jak każdy inni, nie podoba Ci się, to nie musisz komentować ale wiedz, że swoimi "radami" czy "zaczepkami" nie przyczynisz się do mojego zejścia na dobrą, prawą drogę, możesz to jeszcze pogorszyć.

 

I tak, Fuhrer też miał problemy. Nie wiem, co w tym śmiesznego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ferdynand k

 

Bo ty tak twierdzisz?

Alkoholizm to choroba, naprawdę muszę Ci to pisać?

Agresja często wynika z lęku, można mieć depresję i być osobą agresywną. Tyle,że ludzie i tak wolą jak człowiek użala się nad sobą, czy popełnia samobójstwo niż urazi ich jakże delikatną dumę poprzez rewanż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bez farmakoterapii i długotrwałej opieki psychologicznej, twoje problemy nie miną, nigdy.

jeśli jesteś jeszcze młoda to lecz się czym prędzej, bo im później tym gorzej.

a czas gra na twoją niekorzyść.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull

 

Leki odpadają. Brałam niedawno i nie byłam w stanie się uczyć. Dali m jakieś zamuły xd

A specjalisty ciągle szukam tylko źle mi się trafia zawsze ;/

 

A po chvj ty się uczysz, skoro niby agresja Cię rozwala ?

Ktoś kazał Ci się uczyć ? myślisz że jak się czegoś nauczysz to dzięki temu

zyskasz wyższą samoocenę, zawiedziesz się, bo to złudzenie.

Tiaaa, to czekaj tylko na swoją śmierć, bo gwarantujemy

że twój stan się pogorszy, po tym co napisałaś.

Ty pierd-olisz "wszystko", sama wiesz co dla ciebie lepsze.

Więc nie wiem czego tutaj szukasz, chyba tylko politowania.

Ciekaw jestem jak się uspokajasz, znając życie to alko, ale to na krótką

metę, w końcu trafisz na furię i skończysz na dołku.

Od agresji jesteś uzależniona, bo to ona Cię napędza, taki rodzaj obsesji.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wybaczcie żartobliwy ton, ale przyda się nieco zluzować zwieracze przy okazji konkretnie odpowiadając :) Jedziemy:

 

zmarnowałam jedne z lepszych lat swojego życia

Ponoć życie zaczyna się po 40-ce :D A niektórzy to twierdzą że na emeryturze wręcz... więc może najlepsze lata jeszcze przed tobą - zwłaszcza w kontekście tego jak żyłaś w czasie tych "najlepszych lat" ;)

 

Chorobliwie nienawidzę całej rasy ludzkiej lecz nie ma to absolutnie żadnego związku z fobią społeczną ,na którą cierpi duża część forumowiczów.

O ile moja "diagnoza" nie jest błędna to jest to klasyczna mizantropia i ja ją jak najbardziej rozumiem. Geneza może być przeróżna, u ciebie mogło to wyniknąć z tego jak cię ludzie traktowali, u mnie przykładowo dochodzi do tego wiedza o ludziach jako gatunku. Wiedząc co ludzie potrafią zrobić dla chwały, pieniędzy, ideałów - mam na myśli te wszystkie "miłe" rzeczy jak wojny, tortury, niewolnictwo, ludobójstwo, terroryzm, gwałty, kradzieże, eksperymenty na innych ludziach - zastanawiam się czasem jakim cudem ktokolwiek mający choć odrobinę mózgu potrafi nie być mizantropem... Wystarczy włączyć wiadomości w TV czy internecie i od razu zostajemy zalani informacjami o kolejnej wojnie, kolejnym morderstwie, kolejnej czystce etnicznej - i z mojego punktu widzenia nawet milion przygarniętych ze schroniska zwierząt tego nie przesłoni. Cytując klasyka - "nie pozwólmy by plusy przesłoniły nam minusy", oto motto mizantropa :D Ja generalnie też nie znoszę ludzkości, jest grupka osób które tak czy siak zasłużyły sobie na moją sympatię a tak poza nimi to bym chętnie znaczną część do gazu wysłał :) Tyle że ja nie odreagowuję tego tak:

 

czuję też w sobie ogromne przypływy agresji ,które wyładowuje na różnorakie społecznie nieakceptowane sposoby ( mam łącznie na koncie kilka włamań,drobnych ale częstych kradzieży ,bójki -łatwo mnie wyprowadzić z równowagi-atakuję nawet ,gdy ktoś się na mnie spojrzy ,a mi się to nie spodoba,ponadto były też 2 napady z nożem w ręku, oraz próba podpalenia szkoły). Aż sama dziwę się sobie ,że nigdy w życiu nie byłam aresztowana

Łożesz kurfa, harda baba :D Tacy ludzie ślicznie podsycają moją mizantropię :) I dzięki niech będą szatanowi za gry video i internetową anonimowość, w ten sposób odreagowuję wszelką agresję, a miewam dni kiedy autentycznie chciałbym wziąć kałacha i przejść się po ulicy radośnie strzelając do "tych głupich ludzi" (tym samym dołączając do tych którzy wywołują mizantropię szkodliwymi działaniami - co w pewien sposób udowadnia... coś tam.)

 

Dlaczego jest tak, że jak ktoś na tym forum ma problem z lękiem, nerwicą, depresją itp. to uzyskuje wsparcie, pocieszenie i rady, a jak ktoś jest agresywny (co przypominam, że też jest problemem) to zaraz ludzie po nim jadą, albo go moralizują? (...) W czym jest gorsza agresja od depresji?

To jest akurat prosta sprawa i nie powinna cię dziwić - depresja jest niebezpieczna w gruncie rzeczy głównie dla samej osoby na nią cierpiącą, ewentualnie może się odbić na jej rodzinie czy znajomych. W skrócie: twoja depresja (gdybyś ją miała) nie wyrządzi mi szkody. Za to agresja jest społecznie nieakceptowana, to z tego powodu mamy choćby kodeks karny który kara za pobicia czy podpalenia. W skrócie: twoja agresja może mi bezpośrednio wyrządzić szkodę, jeśli trafię na ciebie w ciemnym zaułku o północy. Może mi też wyrządzić szkodę pośrednio, bo jak podpalisz szkołę, to trzeba ją naprawić, naprawiana jest z pieniędzy podatników, czyli też z moich, a które mogłyby zostać przeznaczone na bardziej sensowne sprawy (niestety moja mizantropia każe mi od razu pomyśleć że te pieniądze prędzej trafiłyby na nowy samochód dla urzędasa, ale chyba ogólny przekaz jest jasny). Nie lubimy agresji, potępiamy agresję. Potępiamy ludzi agresywnych (a już zwłaszcza szczycących się swoją agresją), mamy nawet specjalne ośrodki w których się takich osobników umieszcza, zwane więzieniami. Wiem że ciągnę temat jak stara kura smarki, ale tak to jest jak się stara wyjaśnić oczywistą oczywistość... Jak na przystanku autobusowym natknę się na dwoje ludzi, z których jeden będzie siedział z depresją w rogu, a drugi będzie rozpierdalał rzeczony przystanek z glana, to sorry - dzwonię po policję i donoszę na wandala. Ponieważ, fuck you, nie chcę takich ludzi na świecie, a przynajmniej w mojej okolicy. To tak jak z alkoholem trochę. Jest tu temat dla alkoholików i o ile nie czuję potrzeby prawić morałów ludziom którzy piją, za to jak czytam że jakiś debil po wypiciu wsiada za kółko czy na motor to krew mnie zalewa - bo tępy ćwok nie pomyśli że może KOMUŚ wyrządzić krzywdę. Pijani kierowcy --> do gazu. I tak samo ludzie którzy zaczynają napierdalać bo ktoś się na nich "nie tak" popatrzył --> do gazu.

 

Wiem ,że swojego faceta traktowałabym jak gówno , chociażby dla zasady (...)Swój przyszły związek wyobrażam sobie na zasadzie ostrej dominacji,agresji (również tej seksualnej),chłodu uczuciowego etc.

"Trafił swój na swego" powiadają - może w tym szaleństwie jest metoda? ;) Upoluj faceta który będzie cię napierdalał, gwałcił, siedział na zasiłku i doił browary przed telewizornią? ;) Może się okaże że taki układ doskonale ci pasuje, a może zapewni ci swoiste "lustro" w którym ujrzysz wszystkie te swoje cechy i zobaczysz czy to takie fajne ;)

 

Z bycia K i Ch ? Milo, że jestem literkami : DDD

"K i Ch"... Może wśród analfabeckiej dresiarni to znaczy "Krew i Chonor"? :D :D :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I'm agresywny też i nie lubię tego (pojawiła się niedawno, wcześniej spałem, zamulony), wiem jakie to jest do dupy dla innych, nic nie przynosi a mnie samego tylko oddala od wyzwolenia się. Mnie podobnie agresja pozwala/ła funkcjonować, też nie lubiłem czuć się jak ktoś kto się przemyka wiecznie więc zacząłem się stawiać tylko nie było żadnego konkretnego wroga, ot po prostu inni ludzie. Tera pomału zaczynam widzieć, że to głupie choć są ludzie, których nie cierpię (ale czemu ?). Dzięki, że to opisałaś. Dla pewności i bezpieczeństwa lepiej założyć, że ludzie nie są winni Twojej krzywdy, chyba, że znajdziesz tych konkretnych - wtedy zemsta jest słodka. Ale to raczej mało prawdopodobne, pozostałych im podobnych (ale tylko podobnych) trzeba wziąc na sposób, mam tu na myśli głownie zasadę "zło dobrem zwyciężaj" itepe. Jeśli istnieje na tym świecie jakakolwiek sprawiedliwość to nie potrzeba jest agresji żeby złych spotkała krzywda, do dobrych wróciło dobro i tak dalej, a jęsli nie ma to do diabła z tym światem ale i tak wtedy nie warto być agresywnym, to niszczy i problemów przysparza, mozesz być silna bez tego.

dawno o tym nie myślałem, hm, dzięki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ladywind

 

Nie ma w tym wcale nic dziwnego. Takie zachowanie to nie tylko u psychopatów występuje. Nie bez powodu przy stwierdzaniu CHAD-u, zwłaszcza epizodu manii, różnicuje się go czasem z antyspołecznym zaburzeniem osobowości, przynajmniej gdzieś tak czytałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×