Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Natręctw - Moja historia, objawy, co zrobić...


madeline20

Rekomendowane odpowiedzi

Wiesz, że ja miałam ostatnio coś podobnego! Poczułam się dobrze i zarazem dziwnie, że nie mam swoich natręctw, leków itp.

Myślę, że to uktyty lęk przed życiem ...

Jestem nerwicowcem od kąd pamietam i różne myśli się mnie czepiaja .. na ogół to, że jestem chora, że coś mi jest, natręctwa itp.

Chodzę teraz na teraie ... i zapytałam się spychologa (sama się później zdziwiłam) to o czym ja będe myśleć, jak już wyzdrowieje ... a on no jak to o czym o sprawach bierzacych, zakupach itp. ... ;)))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich na nerwice zachorowałem w wieku 15 lat a za czelo sie wszystko od tego

ze nie znosiłem oglądać filmów horrorów bo mnie przerażały ale zawsze byłem ciekaw co sie sie w nich dzieje i chłopak mojej siostry pracował w drukarni i przywiózł stertę gazet i w niech było coś tam 10 najstraszniejszych horrorów i z ciekawości zerknołem i od tego sie zaczeło to co sie działo na tych filmach nie chciało mi wyjść z głowy i na wieczór miałem takie straszne lęki ze może sie to stać mi lub komuś z rodziny i co dzień nikomu o tym nie mówiłem bo myślałem ze to jest jakieś nienormalne po roku poszedłem do psychiatry opowiedziałem mu o tych myślach przepisała mi luxete i hydroksyzyne brałem to przez rok i myśli z znów wracały zaprzestałem to brać bo nie miałem smaku do jedzenia i lekkie zaniki pamieci po jakims miesiacu od brania luxety chodzilem do szkoły i wszystko było w porządku

aż kolezanka w klasie miała na telefonie filmik z sekcji zwłok i wszyscy sie żucili żeby sobie obejżeć a jak zwykle nie bo poprostu nie moge tego oglądac zrobiłemsie cały czerwony i wog€le ciśnienie mi skoczło i tam była taka nie przyjemna muzyka taka mroczna i znowu te mysli wrucily i zawsze jak słysze coś podobnego to mi sie ta nieprzyjemna sytuacja przypomina ta muzyka wracała i przypominała mi o tym no coś strasznego prubowałem sobie z tym radzic ale nie podziałało znowu poszedłem do psychiatry i przepisał mi asertin 50 i niejest za rewelacyjnie ale lepiej nisz przedtem i mam do was pytanie czy to można wyleczyć żeby te myśli odeszły prosze o szybką odpowieć najlepiej kogoś doswiadczonego z góry dziekuje.

 

 

 

ps. myślę że napisałem to zrozumiale

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialbym sie dowiedzieć czy przezywaliscie cos takiego... ze np. macie natręt o zabicie kogos to straszne mysli i strasznie realne... wszystkie objawy nerwicy na raz nasilone... dodatkowo takie cos ze NIE CHCE SOBIE POMOC... jade do psychiatry i psychologa i mowie im o tym... ale i tak caly czas odnosze takie wrazenie np. "nie poslucham terapeutki bo ona moze ma racje a moze nie, a nawet jak ma to wtedy mi to pomorze i bede chodzil w takim przeswiadczeniu ktore mi pomoglo i bede zadowolony, a ja tak nie chce" wiec może jak chce? to tak jakbym nie chcial wlasnego szczescia... dodatkowo wszystko co dobre potrafie skreslic i przyjac tylko to co złe. I do tego czasami dwie emocje naraz :( złość i radość. A jak przychodzi natłok mysli to nie moge normlanie wytrzymac az mną nosi i staje sie rozgniewany... i jak juz mowilem... o nic nie dbam wszystko rzucilem co dobre :/ to juz naprawde zniszczenie zycia przez nerwice. Albo przez samego siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chyba wiem o czym mówisz...jak coś robie zawsze analizuje (chciałam to zrobić, cz nie??) jak całuje mnie mój chłopak (podoba mi się to czy nie??) cały czas a może, a może, a może.... :evil: jestem tym rozzłoszczona...denerwuje mnie to. często wpadam w panikę i myślę, że już długo tak nie pociągnę.a jak natręty (główie te o homoseksualiźmie) odchodza, to pojawia się myś; dlaczego ich nie ma?? czyźbym pogodziła się z tym, że jestem homo?? :cry: mówie mojej terapeutce...ona na to może przestają byś te myśli dla Pani strasze, traktuje je Pani jak każde inne... a ja po swojemu, że pewnie uznałam je za prawde..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze objawy tej choroby pojawiły się u mnie jak byłam jeszcze małym dzieckiem. Czułam ciągły przymus czegoś robienia. Czynności te były przeróżne i najczęściej jakieś niepoważne np. musiałam cały czas połykać ślinę i przy tym układać ręce jak do modlitwy, albo dotykać przedmiotów, denerwowało mnie to i męczyło, ale po jakimś czasie przeszło. Wtedy nie zdawałam sobie sprawy, że jestem chora, nie wiedziałam, że istnieje taka choroba. Nie mogłam przejść, jeśli czegoś nie dotknęłam. Teraz już wiem, że były to kompulsje.

Bardzo się ich wstydziłam, czasem nawet koleżanki patrząc się na mnie dziwnym wzrokiem zwracały uwagę - co ja robię, dlaczego itp., nie wiedziałam, co im odpowiedzieć, bo sama dokładnie nie wiedziałam, dlaczego to robię, więc coś tam zmyślałam. Kiedy dorastałam strasznie mi to przeszkadzało, zawstydzało, męczyło i starałam się jakoś je przezwyciężać. Na początku było trudno. Pokusa była silniejsza ode mnie, nie mogłam się powstrzymać od kompulsji, ale z czasem mi przechodziło.

I pojawiały się znowu nowe.. i tak w kółko...

teraz już nie męczą mnie kompulsje ale te obsesyjne myśli które czasem doprowadzają do obłedu człowieka...

ale cóż trzeba wierzyć że się uda, bo inaczej nie wytrzymałabym tego niepokoju i myśli

nerwusek.blog.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez tak mam, takie błędne koło ... jestem tym przerażona, mój psycholog mówi jedno, poprawia mi to humor stwierdzam "tak to logiczne co on mówi", ale jak jestem sama to tak sobie wykombinuje, żeby się okazało, że jednak on nie miał racji i że ze mną cos jest nie tak.

 

Ja chyba dąże do samounicestwienia nie potrafie się niczym cieszyć.

Wczoraj wieczorem miałam straszny atak, potworny lęk, panika, przerażenie ... myślałam że zwariuje ... dzisiaj czuje się, jak by ktoś mnie kijem przechrzcił.

 

Tak myślę, że skoro takie objawy sa u kilku osób to może faktycznie tak sobie wbiliśmy do głowy pewne rzeczy, że nie potrafimy teraz z tego błędnego koła się wydostać. Te nasze natrętne myśli tak nami manipuluja, że nie pamiętamy tego jak było kiedyś.

 

Mi pomagają wspomnienia jak to było kiedyś, z czego się cieszyłam, co mi dawało radość.

Pokrzepiające też jest to, że skoro w taki stan się wpędziłam to i musi być z tego jakies wyjście!

To tak jak w życiu, sa drzwi do jakiegoś pomieszczenia - można do niego wejśc i wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i za każym razem jak czytam wasze posty to myśle że piszecie o mnie :| chyba miałam już wszytskie objawy choroby oprócz kompulsywnego mycia rąk uff (chociaż to mnie omineło) trochę wam zazdroszcze że możecie o tym z kimś porozmawiać, ja jeszcze z nikim nie rozmawiałam a do psychiatry raczej nie pójdę

 

kompulsji się już prawie wyzbyłam ale pojawiły się obsesje na temat wszytskiego, przychodzą falowo

spokój jest i tu nagle masa emocji myśli i natrćet silniejszych ode mnie, co tu zrobić aby ich nie było :|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem może ekspertem ale swoje przeszłam i powiem że równiez miałam myśli katastroficzne na temat najbliższych (a nawet mi się to śniło) bałam się że jeszcze nie wykonam danej czynności to spowoduje jaką tragedia itp itp itp

nawet nie pamiętam kiedy mi to przeszło, nie pamiętam czy brałam leki ale teraz jak mam takie myśli to po prostu oddalam je przez samouświadomienie sobie że to wytwór mojej wyobraźni, jest to bardzo w początkowej fazie choroby ale w końcu się udało

pozdrawiam i zapraszam --> nerwusek.blog.pl :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak ja również polecam sport. Basen swietna sprawa. Wiem, że trzeba dużo wysiłku w to wlożyć jeśli ma się depresje, neriwce, załamanie nerwowe itp.

Ja uprawiam sport już kilka ładnych lat.

Niestety jak mnie dopadła i pierwsza i obecna depresja nie byłam w stanie nawet kiwnąc palcem u nogi. Przy pierwszej depresji praktycznie 10 miesiecy zalegałam w domu - byłam cała zablokowana.

Przy drugiej już tylko dwa miesiące. Bardzo dużo kosztowało mnie wysiłku aby pójść na basen (kiedyś to potafiłąm latać kilka razy w tygodniu). W sobote w końcu zebrałam się i poszłam. Był to istny koszmar, na basenie czułam się fatalnie ... ale efekty przyszły już po kilku godzinach. Napiecie naprawde po mału odchodzi, wrócił chociaż na chwilę dobry nastrój. Byłam też w poniedziałek i wczoraj. Jest coraz lepiej :) Moj psycholog tez bardzo poleca basen. Wprost mi nakazuje chodzić!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze ze powstaje nowy rodzaj terapii;) moja psycholog jeszcze mi tego nie proponowala ;)Motylek29, dobrze ze znalazlas swoj sposob na nerwice ;) pewnie nie raz przychodzisz z cwiczen wykonczona tak ze nie masz nawet sily myslec o depresji :) no i przy okazji figura ladniejsza :D oby tak dalej!, oby kazdy z nas znalazl taka odskocznie od problemow, cos co pozwoli na chwile zapomniec o klopotach ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chcialam sie przywitac bo niestety i mnie to chorobsko chycilo.

Moze nieuwierzycie ale rok czasu myslalam ze tylko ja tak mam, bo nigdy wczesniej o tym nie slyszlalam.

Dopiero nie dawno odkrylam, ze az niestety tyle ludzi to ma. :(

 

Moje natrectwa wygladaja jak i wasze sporo tu juz przeczytalam postow i mam to samo co wy.Z tym, ze nie bylam z tym jeszcze u zadnego lekarza co mam zamar zmienic.Dzis pierwszy raz o tym powiedzialam komus, a powiedzialam mojemu bratu o tym, kazal mi isc do lekarza.Nawet boje sie mezowi o tym powiedziec.

Moje natrectwa to liczenie lamt, znakow drogowych itd, wyrzuty sumienia, szczegolnie co do przezlosci, kiedys mialam chlopaka i ja go i on mnie zdradzilismy sie, teraz mam meza kochamy sie bardzo i wiem ze nigdy bym mu tego nie zrobila ani on mi tez nie, i moje natrectwo najwieksze jest teraz takie, ze wydaje mi sie ze go zdradzilam a nawet nie wiem jak i kiedy,przychodza mi mysli do glowy ze moze bylam jeszcze z bylym jak poznalam meza i ze go zdradzilam, bo nic nie pamietam i analizuje i tlumacze sobie i nic to nie daje.Ta niepewnosc mnie rozbraja. Strasznie sie boje co by bylo gyby tak bylo.Mam przez to leki straszne, ze jak sie dowie to mnie rzuci.

Boze to jest straszne i nie chce przejsc,

mam juz dosc tego, i jutro robie termin u psychiatry.

Co byscie mi radzili lepiej na poczatek psychiatre czy psychologa?

Czy to natrectwo czy niepewnosc z tym ze mi sie wydaje ze meza zdradzila i nie wiem jak i kiedy i gdzie?

 

pomozcie prosze !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Według mnie psycholog, psychiatra w niczym tu nie pomogą . Osobiście z lękami depresjami i natręctwami męczę ...od dzieciństwa. (Teraz już lepiej)Mam 18 lat i mogę z całą pewnością powiedzieć że nic nie jest w stanie pomóc w takich sprawach tak bardzo jak ODNALEZIENIE SIEBIE. Sama zadaj sobie pytania np takie :dlaczego ja sie przejmuje tym że coś zrobiłam ...(i tu wymień) jak dobrze wiem że tego nie zrobiłam a to są tylko myśli, dobrze wiem że tego i tego nie zrobiłam więc myśli mogą sobie być jakie chcą bo nie dotyczą prawdy! Innym sposobem na radzenie sobie z natrętnymi myślami jest szczere po prostu polubienie ich. Tak wiem to dzwne polubieć coś co Cię nęka..ale to jedyny z niewielu sposobów na poradzenie sobie z tym. Po prostu polub o tym myśleć patrz na to optymistycznie np tak.."zaraz pewnie znów pomyślę o tym i o tym "śmiej się ztego. Napisz sto razy na kartce każdą myśl ktora Cię dręczy aż w końcu będziesz się z tego śmiać że jest to głupotą się zamartwiać. Nie odpychaj tych myśli bo będą wracały, to jak uciekać z ilolatki! Nie bój się myśli nie bój się że nadejdą bo odejdą właśnie wtedy kiedy podejdziesz do nich ze śmiechem. Mnie to pomogło i wierzę że i Tobie pomoże. Napisz czy ten sposób Ci się sprawdza. Serdecznie pozdrawiam i 3mam kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez jestem jakas inna, od roku mam natrectwa i nie wiem czemu.Te male natrectwa jak liczenie, chodzenie po wybranych kafelkach, czy znienawidzone imiona i liczby to jeszcze by uszlo, ale to ze nie wiem czy jestem wierna mezowi to chyba przesada?? bo przeciez nie mam powodu by tak sadzic, bo o zadnej zdradzie mi nie wiadomo, i strasznie mi to zycie niszczy a kocham go bardzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam. szukam pomocy i moze komuś uda sie mi pomoc. od pewnego czasu mam nerwice. mysle, ze w porownaniu z forumowiczami raczej krotko. wiosna, moze fragment zimy, az do teraz. moim najwiekszym aktualnym utrapieniem jest to, ze zle sie czuje. bez przerwy. nerwica doprowadzila do tego, ze prawdopodobnie mam zespol jelita nadwrazliwego. dochodze do wniosku, ze moze i nie raz zdarzyloby mi sie zle czuc, ale to ma miejsce ciagle i wszedzie prawdopodobnie dlatego, ze ciagle o tym mysle. wieczorem klade sie spac bojac sie, ze jutro bede zle sie czula. w domu mnie to specjalnie nie obchodzi, bo jestem u siebie, wsrod swoich. natomiast, gdy mam gdzies jechac, to jest koszmar. caly czas mnie mdli, mam wrazenie ze zaraz puszcze pawia, a tego sie boje jak nie wiem co. wymiotowac przy kims? nie! zabrudzic cos komus? nie! caly czas o tym mysle, boje sie ze sie bede zle czula juz na zapas a potem faktycznie, zle sie czuje. co moge z tym zrobic? jak walczyc z myslami? dzisiaj ominal mnie niesamowity wyjazd, bo juz od wczoraj wiedzialam, ze sie bede zle czula, obudzilam sie i mam. zle sie czuje, choc nawet jeszcze nic nie jadlam. rezygnuje, bo nie chce myslec cala podroz o tym, ze zaraz zwymiotuje, lub ze ktos bedzie muisial sie przeze mnie zatrzymywac, czy cos dla mnie robic. chce zyc normalnie. co mam zrobic? jak zwalczyc te mysli?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIewiem czy mam nerwice. Wszystko zaczęło się po egzaminach po szóstej klasie(mam 13 latex).Wszystko było w porządku.Aż do czasu gdy koleżanka powiedziala mi o egzorcyzmach emili rose.Przeczytałam na wikipedi i zaczęły się lęki. Budizłam się w nocy i miałam myśli a co jeśli jestem opętana?Szukałam objawów ale ich nie znalazłam.Potem na kilka dni miałam spokój.Znowu obudziłam się w nocy oblana potem z dreszczami i myślą;Co jeśli jestem chora i umrę?Powiedziałam mojej mamie.Sama nie umiałam sobie z tym radzić.Mama poradziła mi jogę i enigme.Pomogło.Przez misiąc nic mi się nie działo.Znowu powróciło.Dzieje się to w nocy.Nie mogę spać i mam myśli;Co jeśli umrę?niewiem czy iść do psychologa doradźcie mi co mam zrobić z tym cholerstwem bo zwariuję!!!!!!!!!!!!!!!!!!!please

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestes z pewnoscia opetana, ani od tego nie umrzesz o to akurat nie musisz sie martwic..

 

Jestes po prostu wrazliwa i uczuciowa osoba, za co mozna tylko Ciebie cenic, wrazliwe osoby reaguja w takich sytacjach lękiem

 

Masz problemy lękowe i wiem dokladnie co czujesz bo mialem tak samo 5 lat temu..

 

Skoro sama joga i enigma pomogla az na miesiac to cwicz reguralnie, nawet jak nie rozwiaze to problemu do konca to na pewno w znacznym stopniu pomoze..

 

Psycholog/Psychiatra to żaden wstyd, na pewno pomoze i zrob to dla samej siebie..

 

Wszystko bedzie dobrze, powodzenia..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lolka34 nie martw się moim zdaniem to jest nerwica normalni ludzie nie reagują aż tak strasznym lękiem

jeśli zauważyłaś że jakieś czynność (joga) Ci pomagają to nalezy je kontynuować

a swoją drogą lęki to "straszna rzecz" mi się już dłuższy czas utrzymują i tylko czasem przechodzą ajj nie wiem czy to minie mam nadzieje, że jak najprędzej ustąpią. Rozpoczeły się wakajce i bede miała mniejsze kontakty z ludźmi a to mi bardzo pomagało :(((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja calkiem niezle radze sobie z nerwica, ale wiara jest mojim slabym punktem. Jestem bardzo religijna i od pewnego czasu nie moge sie skupic na modlitwie bo mam jakies mysli o szatanie, w sumie nie dopuszczam ich do siebie ale przychodza mi do glowy same mysli ze moge to pomyslec (wiem strasznie glupie). Kiedys bardzo lubilam sie modlic, jednak dzisiaj to straszny wysilek. Modle sie na glos zeby nie mogla myslec, ale moje mysli bywaja czasem szybsze wiec zaczyna modlitwe od nowa takze zajmuje mi moze pol godziny zwykle odmowienie "Ojcze nasz", "Zdrowas Maryjo" i "Aniele Bozy..." do tego jeszcze prosze Pana Boga oto zeby strzegl mnie, moja rodzine i przyjaciol przed...(I tu tysiac zagrozen:gwalty, opetanie, prostytucja, choroba psychiczna itp...heheheh to totalnie pokrecone, az smiac mi sie samej chce ale inaczej nie zasne) do tego jeszcze musze poprosic papieza, Pana Jezusa i Najswietsza Maryje o to by mnie strzegla przed zlem (Mam figurke Swietej Maryji, krzyz z Panem Jezusem i widokowke z papiezem i kazdy przedmiot musze ucalowac) Wiem, co myslicie ze moze sie nabijam czy cos, ale to prawda, to jest moj codzienny rytual przed snem. Ogolnie sprawy religii sa moja slaboscia. Potem jest lek przed choroba psychiczna, ale z tym radze sobie z latwoscia, bo gdy przychodzi strach wchodze na fora i portale o nerwicach i wtedy tlumacze sobie poraz kolejny ze jest to tylko nerwica i inni maja gorzej (Nie to ze cieszy mnie ze ktos ma gorzej, przykro mi z tego powodu ale jest mi troche lzej ze swiadomoscia ze nie musze brac lekow jak inni) No i z ta choroba psychiczna najbardziej przeraza mnie to ze moge komus zrobic krzywde, dlatego jak juz ktos tam napisal rowniez boje sie nozy. To takie okropne, bo ja kocham ludzi, nie jestem agresywna, nie krzycze na nikogo i nie lubie krzywdzic, wiec te mysli sa dla przerazajace i nie podobne do mnie. Nie chce byc jakas psychopatka i boje sie o tym komus powiedziec. Jak ma krojic cos kolo kogos, zalewa mnie pot i od razu chowam z powrotem noz. Boje sie nawet uderzyc kogos w samoobronie bo mam lek ze moge kogos zabic ( w sumie predzej mozna mnie bo waze 40 kilo i mam 150 cm). Kiedys jak ktos mnie zaczepial od razu skakalam jak tygrys do walki, ale teraz nie potrafie, bo sie boje ze jak potrafilabym kogos uderzyc to potrafilabym tez kogos zabic. Gdy mam takie mysli mam ochote uciec jak najdalej od ludzi, wybiec z domu i biec przed siebie. Nie rozumiem tego bo jestem niesamowicie lagodna, cierpliwa i naprade trzeba sie postarac zeby wyprowadzic mnie z rownowagi. Nie mam checi krzywdzenia innych wrecz przeciwnie bardzo lubie innym pomagac. Czy to nadal nerwica czy juz jakas schizofrenia? Bo tak w ogole to radze sobie niezle, duzo lekow przelamalam lub oslabilam: Moge pic kawe, nie potrzebuje lekow (nawet herbatki z melissy), nie boje sie juz w takim nasileniu wyjazdow za granice. Napiszcie co sadzicie o tym

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×