Skocz do zawartości
Nerwica.com

Benzodiazepiny - Moja walka z uzależnieniem i odstawieniem


gosia hd

Rekomendowane odpowiedzi

Arasha, miałam przerwę 3prawie 3 m-ce ale nie dałam rady. wróciłam. mam w chwili obecnej bardzo poważne problemy,klona mam przepisanego dorażnie ale od paru dni biorę codziennie 2mg. dziś wzięłam 4mg bo myślałam że zwariuję całkowicie. boję się zwiększać dawkę,kiedyś brałam pół paczki na dzień. to był koszmar. na dzień dzisiejszy moim założeniem jest nie brać więcej niż 2mg na dzień ale to dla mnie cholernie trudne. może gdybym miała wsparcie,kogoś bliskiego przy którym czułabym się bezpieczna?może wtedy byłoby mi łatwiej? a tak to nic więcej tylko z dnia na dzień gorsze problemy,silniejsze lęki...psycha mi siada. w tej chwili czuję napięcie i bezsens życia ale nie wezmę następnej tabletki. wiem jednak dokładnie,że jak rano obudzę się zdrętwiała ze strachu,roztrzęsiona i w dodatku usłyszę parę niewybrednych słów pod swoim adresem,zacznie mnie dusić i serce napiepszać jak szalone to nie będę miała wyjścia. ja chcę się leczyć nie ćpać ale dokładnie wiem jaka cienka granica jest między jednym a drugim....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, miałam przerwę 3prawie 3 m-ce ale nie dałam rady. wróciłam. mam w chwili obecnej bardzo poważne problemy.., może gdybym miała wsparcie,kogoś bliskiego przy którym czułabym się bezpieczna?może wtedy byłoby mi łatwiej? a tak to nic więcej tylko z dnia na dzień gorsze problemy,silniejsze lęki...psycha mi siada. w tej chwili czuję napięcie i bezsens życia ale nie wezmę następnej tabletki. wiem jednak dokładnie,że jak rano obudzę się zdrętwiała ze strachu,roztrzęsiona i w dodatku usłyszę parę niewybrednych słów pod swoim adresem,zacznie mnie dusić i serce napiepszać jak szalone to nie będę miała wyjścia. ja chcę się leczyć nie ćpać ale dokładnie wiem jaka cienka granica jest między jednym a drugim....

 

scarlett33 a jakiego rodzaju Ty masz problemy? Możesz cokolwiek napisać na ten temat?.. Wiesz, wprawdzie uzależnienie od benzodiazepin to oddzielna jednostka chorobowa, ale moim zdaniem to tylko wierzchołek góry lodowej, pracowałaś kiedyś w ogóle nad swoim "problemem pierwotnym"? Przecież benzo, czy alkohol to znieczulacze, którymi się otumaniamy,żeby nie czuć przykrych objawów nerwicy itp ,ale nerwica to też z kolei objaw jakiegoś problemu..Pisałaś wcześniej,że byłaś na terapii odwykowej, ale samo odstawienie substancji i odwyk często nie wystarcza, trzeba później zająć się z pomocą specjalisty (mam na myśli psychologa) problemami, które były powodem twojego sięgnięcia po leki uspokajające, przecież od czegoś uzależnienie się zaczęło (?)

 

Tak jak sama piszesz, ja np sądzę podobnie,że potrzebujesz wsparcia, często jest tak,że nikt z rodziny ,bliskich nie jest w stanie nam go dać, bo zwykle jest tak, że cała rodzina jest z jednej "bajki", mam tu na myśli jakieś niezdrowe układy, relacje, psychologowie uważają, że rodzina to pewien system funkcjonujący wg określonego modelu, który czasem jest również zaburzony

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, moje problemy są związane z tym, że moje życie się przewróciło całkiem. rozwód,walka o dzieci którą mogę przegrać przez to, jak żyłam i że choruję. mąż jest despotą,zrobi wszystko żeby mnie zniszczyć. już to mu się udaje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

zaqzax-3 Można wiedzieć jak długo bierzesz ten alprazolam? Bierzesz go regularnie (codziennie), czy sporadycznie?..

 

najpierw nieregularnie, teraz regularnie, 4 lata.

są dni że wystarcza mi 0,25mg a czasem aż 0,75 (3x 0,25).

to o czym piszesz to nie było branie leków, tylko ich ćpanie,

moja znajoma podobnie jak ja brała latami (12 lat) stałe dawki i

nie było potrzeby ich zwiększania, bo po co.

sam wielokrotnie odstawiałem benzo redukując dawki i dochodząc do zera,

po czym brałem sporadycznie.

póki co nad tym panuję i wiem co robię, nie każdy od razu chce stosować

końskie dawki tak jak ty, bo wyczuwam, że takie brałeś.

Ja stosuję się do zasady IM MNIEJ TYM LEPIEJ, nie mam umysłu nastolatka,

który łyka to jak cukierki, mam nad sobą gruby bat i mój rekord to 1mg dziennie,

co zdarzyło się kilka razy w życiu (w trakcie traumatycznych wydarzeń).

Aktualnie nie widzę sensu schodzenia do zera, skoro alkoholicy wychodzą

na prostą, to co dopiero w przypadku benzo kiedy używa się dawek

terapeutycznych a nie narkomańskich. Alkoholu nie piję już w ogóle,

po 1-2 piwach czułem się właśnie jak po 1mg Alprazolamu, więc

porównaj sobie skalę uwalenia gdy ludzie piją po 4-5 browarów! a nawet więcej.

 

Znajoma kiedy zaszła w ciąże i musiała odstawić benzo po 12 latach,

spodziewała się koszmarnego detoxu, wpierw zniżyła dawkę do minimum a potem do zera,

a jedynie wymęczyła się 3 dni (w nocy), i jej odpuściło.

Kiedy już urodziła dziecko, wróciła do 2x niższych dawek niż stosowała dotychczas

i bierze je nieregularnie.

 

Mam takie dni, że nawet zapominam wziąć benzo i jest ok.

Nie demonizowałbym tego aż tak, ludzie w PL chleją alko na umór,

a benzo przy tym to jak witaminy w porównaniu do heroiny.

 

Do tego bardzo rzadko biorę benzo za dnia, głównie na noc,

za dnia nie potrzebuję, chyba, że wydarzy się jakaś bardzo stresująca sytuacja,

ale to bardzo rzadko.

 

-- 02 maja 2014, 19:31 --

 

(dokończenie)...

 

Ty z tego co czytam to pojechałeś na ostro, a teraz chcesz być

czysty jak perełka, jesteś sam winien sobie, to są lekarstwa a nie zabawki,

a ty poniosłeś tego konsekwencję, ja po 1mg Alpra/Clona bym padł na ryj,

jesteś lekkomyślny. Trzeba zdrowego rozsądku przy takich lekach.

Ty mnie pewnie odebrałeś właśnie tak jak siebie, że wcinam te benzo

jak cukierki i że urośnie mi tolerancja. Z benzo mam doczynienia od

12 lat, nigdy nie skoczyła mi tolerancja, trzeba się trzymać żelaznych zasad,

a ty sobie "zaszalałeś".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3 Tak jak wspomniałem, w poprzednim poście nie czuje jakiegoś wielkiego przymusu namawiania kogokolwiek „na siłę” na porzucenie benzodiazepin, chcesz przyjacielu to bierz, nie chcesz to nie bierz, twoja sprawa..

 

..ale nie musisz mi tu zaraz zajeżdżać epitetami „lekkomyślny”, rozumiem, że Ty czujesz się ode mnie lepszy, tzn prawdziwie chory (nie uzależniony!), bardziej odpowiedzialny, bo bierzesz stałe, niskie dawki "lekarstwa" (pojęcie względne), a mnie uważasz za ćpuna,w dodatku z umysłem nastolatka, który łykał tabletki jak cukierki w sposób "narkomański" dla „fun-u”, haju, rekreacyjnie, albo z nudów, tak (?!) :))

Wydaje Ci się,że jak bierzesz stałe, małe dawki leku to jest wszystko OK.., to polecam Ci w takim razie artykuł największej specjalistki w temacie benzodiazepin prof. Heather Ashton "Benzodiazepiny – jak działają, jak je odstawić po wielu latach zażywania” (link pod spodem)

 

http://www.benzo.org.uk/polman/bzcha01.htm

 

w którym autorka wyróżnia zasadniczo dwa rodzaje uzależnień :

 

- uzależnienie od rosnących dawek benzodiazepin aż do wysokich (rozwój tolerancji)

- uzależnienie od niskich, stałych dawek (terapeutycznych)

Ja bym dodał od siebie, biorąc pod uwagę swoje własne doświadczenia, że w obu przypadkach największą rolę odgrywa uzależnienie psychiczne (psychologiczne), z tym że w pierwszym przypadku (uzależ. od wysokich dawek) dochodzi silniejsze uzależnienie fizyczne..

Jeśli chodzi o mnie,to mylisz się.., Wyobraź sobie, że cierpiąc na fobie społeczną i ciężkie ataki paniki trafiłem załamany do psychiatry, który z mety zaaplikował mi na początek od razu 2 x 2 mg/dzeń Clonazepamu i Fevarin..Nie wiem dlaczego tak dużo? Może dlatego, że mam 185 cm wzrostu i ważę ponad 100kg, a moze dlatego,że byłem w tak kiepskim stanie (?) Wiedz,że nigdy nie nadużywałem alkoholu, nigdy nie zdiagnozowano u mnie uzależnienia od alko (nie jestem alkoholikiem), nigdy nie brałem żadnych narkotyków w żadnej postaci, ani razu nawet nie zapaliłem trawki!

 

Pochodzę jak to się mówi z inteligenckiej rodziny, sam jestem po studiach, przez kilkanaście lat swojego nałogu prawie cały czas pracowałem.. i jako technolog w zakładzie produkcyjnym i 10 lat jako urzędnik państwowy na bardzo odpowiedzialnym stanowisku, mając poważną nerwicę i zaburzenie osobowości (typu unikającego), jakoś kleiłem tę swoją rzeczywistość za pomocą proszków..

W ciągu 3 lat regularnego brania tolerancja z 4 mg Clonazepamu urosła mi do 6 mg, w dalszych latach rosła dalej (po prostu potrzebowałem coraz więcej, aby uzyskać ten sam efekt uspokojenia) a w 9 roku brałem już od 24 – 30 mg tabl / dzień..

Później rozpocząłem terapię, odstawiłem Clonazapam na detoksie (z bólem), ale nie wytrzymałem i po trzech mies przesiadłem się na słabszą benzodiazepinę Cloranxen (Tranxene) który brałem przez 6 lat w STAŁEJ, tej samej DAWCE 20 mg! a 5 lat temu odstawiłem do zera.

Nie to że chce być zupełnie czysty, ale muszę być taki, bo w moim przypadku zażywanie w niskich dawkach nie wchodzi w grę, nie sprawdza się.., a konkretnie mówiąc jak odstawiłem 20 mg Cloranxenu/ dzień (odpowiednik ok 0.66 mg Alprazolamu) to rozpadłem się "w mak", moja psychika siadła, więc ta dawka (choć mała) miała bardzo duże znaczenie dla mojej psychiki!

 

Rozumiem,że Ty mając do czynienia z benzo od 12 lat doskonale panujesz nad tymi jak to nazwałeś „witaminami”..notabene każdy uzależniony w początkowej fazie twierdzi, że panuje nad swoim nałogiem, standard! ale wyrażasz się w swoich postach dość sprzecznie:

u mnie standardem było 0,5mg alprazolamu na dobę, niestety teraz potrzebuję łącznie 0,75mg.

to znów o ostatnim poście napisałeś

najpierw nieregularnie, teraz regularnie, 4 lata.

a na koniec napisałeś

Z benzo mam doczynienia od 12 lat

 

Więc jak to jest z tym twoim braniem ?! Używasz benzodiazepin od 12 lat? najpierw brałeś sporadycznie i 0.5 mg? teraz bierzesz już regularnie i musisz brać 0,75 mg?..to nie jest tendencja zwyżkowa?? A zapytam wprost, jesteś w stanie wyobrazić sobie swoją przyszłość zupełnie BEZ tych leków?? skoro tak doskonale panujesz?

 

A pro po porównania benzodiazepin do "witamin" to moim zdaniem to Ty pomniejszasz wielkość niebezpieczeństwa jakie niesie za sobą ich regularne, stałe zażywanie oraz skale zjawiska jakim jest coraz częstsze uzależnienie ludzi od tych leków, szczególnie w tej grupie ryzyka (mam tu na myśli ludzi cierpiących na nerwice, zaburzenia osobowości, fobie, itp), choć oczywiście nie każdy się tak samo mocno i szybko uzależni i od razu po 3-4 tygodniach.. Ale też spotkałem się już z kilkoma opiniami (także na tym forum) że z uzależnienia od benzodiazepin jest trudniej wyjść niż z uzależnienia od heroiny (?).., napisała do mnie też jedna osoba uzależniona od opiatów (tramal, heroina) twierdząc to samo..Nie wiem jak jest naprawdę (?) nie byłem uzależniony od heroiny

 

Czasem zapomnisz zażyć dawki ? Wielkie mi co! ..zapomnij jej zażyć przez 1 rok, to wtedy pogadamy.. (niech będzie 6 miesięcy na początek, jesteś w stanie?!..)

 

 

Nie wiem ,czy jesteś uzależniony,czy nie jesteś (?), to twoja sprawa i sam musisz sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale :

 

po 1. wiedz,że istnieje coś takiego w uzależnieniu jak mechanizm iluzji i zaprzeczeń, to taki nieświadomy „myk” głowy, nazywany też racjonalizacją, który ma za zadanie pomniejszać, minimalizować problem, usprawiedliwiać pewne, nawet niezdrowe zachowania, po to by np. niemieć wyrzutów sumienia i poczucia winy, takie samooszukiwanie się..

Piszesz, jak typowy uzależniony... np od alkoholu, "panuje nad tym", "piję mało", "te same dawki od lat" " nie jestem taki pijak jak ty! bo piję tylko 2 kieliszki dziennie i do dobrego koniaku, a nie jakiegoś taniego jabola" "piję tylko na noc", a co Ty myślisz,że jak łykasz Alprazolam tylko na noc,to w dzień w osoczu i organiźmie go nie masz?! zwłaszcza, że łykasz go od kilku lat? słyszałeś o zjawisku kumulacji benzodiazepin w organiźmie po długim okresie brania i o tym, że po tak długim okresie realne stężenie tego leku się zwiększa i nie jest adekwatne do dziennej dawki? (jeśli nie to odsyłam do w/w artykułu prof Heather Ashton) Po za tym T0.5 Alprazolamu to 6-12 godzin, a to oznacza, że ten lek po tym czasie działa o połowę słabiej,ale nie oznacza to,że jest wydalany z ustroju

 

po 2. jak na prezentowany przez Ciebie „obojętny” stosunek do benzodiazepin to bardzo bronisz swojego sposobu brania, piszesz wytłuszczonym drukiem, tak jakbyś sam siebie chciał najbardziej przekonać o tym,że nie jesteś uzależniony..

 

Cóź z tego,że twoja znajoma odstawiła leki na okres ciąży, skoro powróciła do nich po wszystkim, a może fakt zajścia w ciąże i zdrowie dziecka był tak silną motywacją i bodźcem dla niej do przerwy, że „spięła się” na ten czas i zapomniała o chorobie? Wszystkie benzodiazepiny maja teratogenny wpływ na płód (potworotwórczy), powodują różne wady płodu itd., w każdej ulotce tych leków o tym pisze..

Aktualnie nie widzę sensu schodzenia do zera, skoro alkoholicy wychodzą

na prostą, to co dopiero w przypadku benzo kiedy używa się dawek

terapeutycznych a nie narkomańskich.

 

Nie tak hop siup z tym kolego, nie każdy alkoholik wychodzi z tego (byłem na terapii AA), oni z kolei twierdzą, że benzodiazepiny to dopiero syf i że gorzej z tego wyjść

 

scarlett33 Współczuję Ci szczerze! :( twoja sytuacja jest rzeczywiście nieciekawa, jako kobieta i matka musisz czuć się okropnie! :( Wiem co to znaczy mieć partnera despotę / despotkę..Ja z kolei miałem taką matkę i żonę, a sam byłem głęboko uzależniony i czułem się jak nikt (jako człowiek, jako facet), gorszy, głupszy, pod każdym względem, teraz jest inaczej, choć jeszcze daleeeeko do ideału..Trudno tu tak coś w skrócie na szybko doradzić, powtórzę się i powiem,że moim zdaniem potrzebna Ci jest solidna psychoterapia, ale nie jakieś tam "pitu, pitu" raz na jakiś czas, z zwykłym psychologiem bez licencji, tylko prawdziwa długofalowa psychoterapia z psychologiem, psychoterapeutą z uprawnieniami do prowadzenia sesji psychoterapeutycznych zrzeszonym w jakimś związku PTP (Polskie Towarzystwo Psychologiczne) lub PTPU (Polskie Towarzystwo Psychoterapii Uzależnień)..

Być może teraz mąż ma nad Tobą przewagę i przegrasz z nim tą bitwę (jesteś dalej czynnie uzależniona od benzo, ma na Ciebie haka:(..), ale tu chodzi o to by nie przegrać wojny..o dzieci. Jak zaczniesz leczyć swoją chorobę, problemy pierwotne i uzależnienie, to z czasem wyzdrowiejesz, wzmocnisz swoje poczucie wartości i pozycję, to w przyszłości będąc zdrowa będziesz miała większe szanse na ich odzyskanie (tak mi się przynajmn zdaje):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek_44, Jebany ma poczucie misji, żeby takie długie posty napierdalać :D Nie bój nic, zaqzax wie co robi ;)

 

P.S. A ta Twoja prof. Heather Ashton to może nam co najwyżej kutachy opierdolić :D

 

-- 04 maja 2014, 02:09 --

 

edit:

 

Dobra, może lepiej nie, myślałem że to jakiś milf, ale sprawdziłem w google i ... :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3 Tak jak wspomniałem, w poprzednim poście nie czuje jakiegoś wielkiego przymusu namawiania kogokolwiek „na siłę” na porzucenie benzodiazepin, chcesz przyjacielu to bierz, nie chcesz to nie bierz, twoja sprawa..

 

Przemek, pachniesz mi teraz psem ogrodnika, który wściekły, że sam nie może sobie pozwolić na 1 tabletkę,

przerzuca ten problem na innych.

Oczywiście u mnie uzależnienie występuje, ale nie jest ono na takim etapie jak było u ciebie, nie koniecznie

będzie takie samo, bo u mnie podejście do benzo było wielokrotne, najdłużej nie brałem ich przez 4 lata,

więc da się, biorę je teraz bo twierdze że całkowita abstynencja nie ma sensu, a zdarzają się dni

że nie biorę w ogóle.

 

Masz mózg wyprany przez terapeutów od uzależnień i wspólnoty 12 krokowe, współczuję,

teraz masz wyryte na bani, że do końca życia nie tkniesz nawet 1 tabletki, śmieszne,

współczuję Ci bardzo.

 

Trafileś widać na nienormalnego psychiatrę, dawki 2x2mg by mnie zabiły, miej pretensje

sam do siebie oraz do idioty lekarza, o takich dawkach nie słyszałem NIGDY.

Ja mam 183cm wzrostu i 92kg wagi więc nie jest to duża różnica.

 

No to masz przykład swojej słabości, 6mg!! to już ostateczna narkomania,

próbujesz wyprać się moim kosztem, skoro mi starcza 0,5mg czyli

porównanie do ciebie na poziomie 1 piwko kontra 1 litr spirytusu, taka skala!

Więc nie ośmieszaj się, uzależniłeś się od tego jak od ciężkich narkotyków.

 

Apropo dawek, to tymczasowe zwiekszenie z 0,5mg do 0,75mg to nie

zwiekszenie 2mg do 6mg! Nie porównuj mnie do siebie, bo to inna planeta,

dobrze wiesz że przez własną głupotę się wjebałeś i teraz życzysz tego samego innym.

Nie zależy mi na tłumaczeniu się, ale ponownie zmniejszam dawki, przez ostatnie

3 dni starczyło tylko 0,25mg i nie ma tragedii, u ciebie była stała progresja,

a u mnie od lat poziom ten sam. Skoro na przestrzeni 12 lat nie doszedłem

nawet w 50% do takich dawek jak ty to chyba poziom uzależnienia jest inny.

Ty na detoxie przeżywałeś gehennę, a ja gdy odstawiam jestem tylko lekko

podirytowany co mija po maksimum tygodniu i wszystko wraca do normy.

 

Jestem w stanie sobie wyobrazić przyszłość bez benzo bo robiłem to

wielokrotnie i nie przez parę dni, tylko kolejno przez, 1 rok, 2 lata i 4.

 

Powiem na koniec Ci jedno, totalna abstynencja nie zrobi z ciebie

szczęśliwego człowieka.

Mityngi 12 krokowe, zrobią Ci wodę sodową z głowy, zastraszonego

biednego faceta, który o swojej trzeźwości z wielką obsesją będzie

gadał przez lata, bo uzależnienie siedzi dalej w twojej głowie i

szukasz w tym poparcia, swojej teorii,

 

Ciekawe więc czemu dziecko mojej przyjaciółki urodziło się w 100% zdrowe.

 

A co do mechanizmu iluzji zaprzeczeń dot. uzależnienia, to ja sobie zdaję

sprawę z uzależnienia od dawek terapeutycznych, ale konsekwencje ich stosowania

są dla mnie na dobrze poznane i przeżyte nie raz, więc wiem doskonale

co robię.

 

Artykuły tej dr. którą podałeś znam na pamięć, to samo pisze ona o antydepresantach,

więc sam sobie określ na ile racjonalne to jest.

 

A co do tych pijaków, to wiesz, jest różnica między zwykłym alkoholikiem, który

ogarnia swoje życie, od takiego alkoholika który jest stoczony na samo dno,

ty chciałbyś postawić znak RÓWNOŚCI między nimi, bo sam stoczyłeś się

na samo dno, a jest różnica między ogarniętym alkoholikiem a żulem który

śpi zasikany w krzakach - ta różnica to jest standard życia,

najwidoczniej ty osiągnąłeś takie dno i teraz chciałbyś aby cały świat

nie tknął ani jednej tabletki, bo ty biedny musiałeś przejść pranie mózgu

na mityngach.

 

Zrobiłeś z siebie męczennika, współczuję.

Jestem uzależniony, bo chcę, nie kryję się z tym, ale ten

stan pozwala żyć mi na przyzwoitym poziomie i nie jest na

tyle ciężki bym mógł sobie zrobić dłuższą przerwę od tych środków,

o czym pisałem już wcześniej.

 

Dożywotnia trzeźwość/abstynencja nie jest i nigdy nie była drogą do szczęścia,

bo sprawdziłem wielokrotnie w swoim życiu, tak samo jak setki

osób z tego forum, które to potwierdzą. A ty jesteś tylko jeden, czarna owca.

 

Współczuję Ci bardzo, tak ostrych przeżyć.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nihil6 E tam zaraz, poczucie misji, po prostu szybko przebieram paluchami po klawiaturze :D No dobra, może faktycznie za długie posty napierdalam :) za bardzo się wczuwam i rozpisuje KONIEC Z TYM! :smile: każdy radzi sobie jak umie i chce..

 

Pani Ashton to nie milf ,raczej grandma ,ale wszystko rzecz gustu :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przemek, pachniesz mi teraz psem ogrodnika, który wściekły, że sam nie może sobie pozwolić na 1 tabletkę,

przerzuca ten problem na innych.

zaqzax-3 Mogę sobie pozwolić w każdej chwili (jestem wolnym człowiekiem), tylko nie chcę, cenię sobie jasność umysłu i nie chcę mieć na starość "gąbki" lub "wapna" zamiast mózgu!

Mylnie mnie odbierasz! ..Nie twierdzę,że jestem już zdrowy, nie mam nerwicy i w ogóle świetnie się czuje, ale nie jestem wściekły,że nie biorę benzodiazepin, jestem z tego powodu szczęśliwy..

Masz mózg wyprany przez terapeutów od uzależnień i wspólnoty 12 krokowe, współczuję,

teraz masz wyryte na bani, że do końca życia nie tkniesz nawet 1 tabletki, śmieszne,

współczuję Ci bardzo.

Ośmieszasz się tym co piszesz i to ja Ci współczuję twoich przekonań narkoman, alkoholik, lekoman, hazardzista podlega ograniczeniom do końca życia, bo istnieje ryzyko, że wróci do nałogu, każdy, kto przeszedł piekło uzależnienia nie będzie ryzykował, ale też nie będzie miał potrzeby wracać do toksycznych substancji lub zachowań, jeśli podda się terapii problemu pierwotnego, czyli przyczyny swojego nałogu, bo i po co. Ludzie zdrowi nie nadużywają alkoholu, piguł, nie biorą narkotyków

Powiem na koniec Ci jedno, totalna abstynencja nie zrobi z ciebie

szczęśliwego człowieka.

Mityngi 12 krokowe, zrobią Ci wodę sodową z głowy, zastraszonego

biednego faceta, który o swojej trzeźwości z wielką obsesją będzie

gadał przez lata, bo uzależnienie siedzi dalej w twojej głowie i

szukasz w tym poparcia, swojej teorii

Nie należę do żadnej wspólnoty, nie chodzę na żadne mittingii AA, nie wygłaszam na nich kazań (byłem 2-3 razy w ramach terapii ok 11 lat temu), nie realizuje programu 12 kroków, dobrze wiem, że czasem tworzą się tam niemalże "sekty", ale też są dobre mittingi..Jeżdżę za to regularnie na psychoterapię indywidualną behawioralno - poznawczą (1 w tygodniu) do psychologa klinicznego II st. z specjalizacją leczenia zaburzeń osobowości..Nie wiąże swojego szczęścia z samą abstynencją i życiem na "dupościsku", ale na leczeniu nerwicy, swoich zaburzeń (problemu pierwotnego) oraz na swoim rozwoju osobistym, który równolegle z terapią następuje..ale, abstynencja jest potrzebna na początku, bo benzodiazepiny oraz mechanizmy uzależnienia fałszują obraz nerwicy..Po ich zażyciu nie masz nerwicy, nie czujesz lęku, leki tłumią objawy, zaraz po odstawieniu możesz odczuwac objawy odstawienne, głody lekowe i też to nie będzie prawdziwy obraz nerwicy, bo często objawy abstynencyjne imitują objawy nerwicy i już nie wiadomo co jest od czego!

Trafileś widać na nienormalnego psychiatrę, dawki 2x2mg by mnie zabiły, miej pretensje

sam do siebie oraz do idioty lekarza, o takich dawkach nie słyszałem NIGDY.

 

..a owszem, mam pretensje ale teraz głównie do lekarza, służby zdrowia że mi przypierd*** taką dawkę w dodatku CLonazepamu.., przez 14 lat nałogu miałem pretensje głównie do siebie! wybacz, ale teraz widząc ile ludzi ma problem z benzo (piszą do mnie) i to często właśnie z Clonem i zwykle z zaleceń lekarskich i nie zamierzam już więcej myśleć źle o sobie, tym bardziej że na ostatnim detoksie (oddział toksykologi Kraków Szpital im. Rydygiera) jedna z p. dr n med. w obecności studentów powiedziała,że jestem ofiarą służby zdrowia..

A co do tych pijaków, to wiesz, jest różnica między zwykłym alkoholikiem, który

ogarnia swoje życie, od takiego alkoholika który jest stoczony na samo dno,

ty chciałbyś postawić znak RÓWNOŚCI między nimi, bo sam stoczyłeś się

na samo dno, a jest różnica między ogarniętym alkoholikiem a żulem który

śpi zasikany w krzakach - ta różnica to jest standard życia,

najwidoczniej ty osiągnąłeś takie dno i teraz chciałbyś aby cały świat

nie tknął ani jednej tabletki, bo ty biedny musiałeś przejść pranie mózgu

na mityngach.

 

Powtórzę się i napiszę,że ośmieszasz się tym co piszesz, widać,że nie masz pojęcia, ani żadnej wiedzy o uzależnieniu !

 

Uzależnienie to uzależnienie,(alkoholik to alkoholik ) tylko są różne jego fazy, faza początkowa, mniej lub bardziej zaawansowana, faza końcowa, różne uzależnienia też w różnym tempie niszczą zdrowie, zmieniają osobowość, degradują, narkomania pewnie najszybciej, alkoholizm trochę wolniej, benozdiazepiny jeszcze wolniej, bo fizycznie są mniej toksyczne (stwierdzenie to nie dotyczy zażywania ich latami!) uzależnienia behawioralne pewnie jeszcze inaczej (nie wiem)

Alkoholik nie ogarnia swojego picia, tak jak lekoman swojego zażywania (nie potrafią przestać), co nie znaczy,że każdy alkoholik musi upijać się do nie przytomności,a lekoman leżeć na podłodze..Owszem ja brałem duże dawki, co nie znaczy,że się przewracałem na ulicach, leżałem w rowie lub traciłem przytomność..Nie wiem od czego to zależy, że jeden potrzebuje O.5 mg, a drugi 5 mg, może to zależy od budowy CUN, albo od dawki wyjściowej, to jest pojęcie bardzo względne, ja nie czułem już ich działania, piłem dużo kawy, ale na tym forum pisał nie dawno człowiek który dziennie przyjmował 90 mg Clona !! czyli 45 tabl (2 mg) / dzień Jest też tak, że niektórzy alkoholicy piją ciągami i mają przerwy w piciu, skąd wiesz,czy w lekomanii nie bywa podobnie? sam znam kobietę uzależnioną od środków nasennych Stilnox Imovane, która funkcjonuje przez parę miesięcy normalnie, a jak jej (jak to ona twierdzi) świat jej zbrzydnie, to zaczyna łykać przez tydzień, ale do nie przytomności

Zrobiłeś z siebie męczennika, współczuję.

Jestem uzależniony, bo chcę, nie kryję się z tym

trzeba było tak od razu ..

Dożywotnia trzeźwość/abstynencja nie jest i nigdy nie była drogą do szczęścia,

bo sprawdziłem wielokrotnie w swoim życiu, tak samo jak setki

osób z tego forum, które to potwierdzą. A ty jesteś tylko jeden, czarna owca

Napiszę kolejny raz, ośmieszasz się pisząc takie rzeczy..i nie wypowiadaj się za setki osób z tego forum, bo tak naprawdę nie masz pojęcia, co oni myślą (tak Ci tylko się zdaje!), wielu z nich wiele by oddało aby móc wyjść szczęśliwie z uzależnienia i być wolnym od substancji..

Wymyślasz swoje zasady terapeutyczne i sposoby, masz za nic widzę psychologów, a nawet wiedzę wspomnianej prof Ashton która kilkanaście , jak nie -dzieścia lat pracowała na odwyku od benzodiazepinowym, a teraz jest ekspertem od tematu uzależnienia od benzodiazepin w międzynarodowej komisji z ramienia WHO (Światowa Organizacja Zdrowia), ale przecieæ ty lepiej sié znasz! :)))..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

To co piszesz to skrajne przypadki, tak jakbyś chciał by każdy używający benzodiazepin

od razu brał wyższe dawki, serwujesz skrajne przykłady, smutne przykłady, więc

patrzysz na problem zero-jedynkowo, to zrozumiałe, bo sam w tym temacie jesteś

skończony.

 

Owszem, uzależniony przez całe życie może wrócić do nałogu.

Ale powiedz mi tak na logikę, czy mając 70 lat i dostając np. wyrok w

postaci raka, wiedząc że niedługo umrzesz to co byś zrobił ?

Ludzie używają tych środków najczęściej świadomie i z własnej woli.

Znam wielu ludzi świadomie uzależnionych, którzy wiedzą że nie zostało

im wiele życia, więc wszystko kładą na jedną kartę.

To jest tak samo abstrakcyjny i brutalny przykład jak i ty podałeś.

 

Schodzisz z tematu.

Ludzie którzy do ciebie piszą, nie są w takim stadium w

jakim ty byłeś, ty chcesz już ostatecznego rozwiązania,

a skoro innych rozwiązań na daną chwilę nie ma ?

14 lat to sporo, powiedz mi ile % osób które do ciebie

pisze używalo benzo w takich ilościach jak i ty ? szczerze.

Bo moim zdaniem brakuje Ci zdrowego rozsądku.

 

Twoja historia jest rzeczywiście straszna ale przypomina

to trochę pouczanie starego stoczonego na dna żula,

który odbił się od dna, który patrząc na młodzież

popijająca 1 browarek - od razu interpretuje to

przez swój pryzmat, od razu katastrofa...

Nie dostrzegasz tego ?

 

Owszem, świat jest ogólnie uzależniony coraz bardziej,

ale to śmieszne jak próbujesz teraz to wszystko,

swoje winy, przerzucić na innych.

Ale to zrozumiałe.

 

O uzależnieniach mam ogromną wiedzę i umiem

określić się w tej skali, zdaję sobie sprawę z uzależnienia

ale jestem z nim oswojony, wiem gdzie jest moje dno,

każdy ma swoje, współczuję że akurat ty za mocno

poszedłeś w temat, takich nie brakuje, ale nie możesz

od razu każdego skazywać na rozwój uzależnienia,

przez własny pryzmat.

 

To ty się ośmieszasz, ja odwiedziłem nie jedną poradnię

uzależnień, nie jeden ośrodek, widziałem wiele przypadków

na własne oczy, mam na codzień kontakt z ludźmi uzależnionymi,

więc nie pakuj mi do ust czegoś czego nie powiedziałem.

Uważasz mnie za ignoranta, który nic nie wie.

 

To w jaki sposób podchodzisz do tego w psychologii

nazywa się filtrowaniem, myśleniem spolaryzowanym,

nadmierną generalizacją, katastrofizacją i wyolbrzymianiem.

Dobrze to wiesz.

 

Sam korzystam często z materiałów Heather Ashton w celu

doinformowania innych ludzi używających benzo, więc

czemu mi piszesz jakbym sobie drwił z jej wiedzy.

Wpychasz mi do ust coś czego nie stwierdziłem,

tak jakbyś chciał podciągnąć mnie pod obraz wizji

"swojego modelu uzależnienia".

 

Piszesz bardzo nerwowo i pod wpływem emocji co widać,

nie potrafisz użyć prawidłowo znaków takich jak kropka i przecinek,

więc coś musi się dziać, co nie ?

Widać za krótko trzymasz abstynencje, skoro tyle chaosu

w tym. Pamiętaj tylko, że ty odpowiadasz za swoje uzależnienie,

ale nie odpowiadasz za innych, mam wrażenie że przyjąłeś

teraz postawę "nad" i walisz na oślep.

Wrzuć na luz, bo uzależnienie stało się jedynym tematem

twojego życia, tylko wokół niego się obracasz, a to samo

w sobie jest obsesyjne więc w tym też jest uzależnienie.

 

Jeśli chcesz, to możemy na privie pogadać na temat uzależnień

i sprawdzimy wtedy swoją wiedzę i wyjdzie prawda na jaw.

Bo na razie zatupujesz mnie skrajnymi przykładami, pomijając

to co napisałem do tej pory, zdawkowo łapiesz mnie cytatami

za kwestie które wydają się przeciwstawne twojemu myśleniu.

Podejmij się wyzwania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3 Co masz na myśli, pisząc, że jestem skończony? Dlatego,że nie biorę już benzo, jestem trzeźwy i wolny, to jestem skończony? :) A ty ciągle łykasz, to jesteś wygrany, tak?! Chyba się bardzo oszukujesz chłopie..

 

Jestem skończony bo jestem po 40-stce? Pora umierać? :)..Wyobrażasz sobie mnie jako żula??! Czyli jak? Że chodzę po mieście i żebrze o 50gr, a wieczorami zbieram puszki po śmietnikach?:) Mam żonę, córkę na studiach, psa maltańczyka, swoje duże mieszkanie własnościowe, niezły samochód, w przyszłym roku zamierzam ruszyć z swoją małą działalnością gospodarczą, uczę się, doszkalam w wielu dziedzinach, kupiłem sobie dobry sprzęt sportowy, zamierzam przeżyć kolejne 40 lat :)

 

Ty też podajesz skrajne przypadki, jakbym miał 70 lat i raka, to nie zarzekam się, może bym wrócił świadomie do ćpania, może ćpał bym benzo i środki przeciwbólowe, a może nie ? Nie wiem, ktoś inny mógłby powiedzieć, że weźmie tylko leki przeciwbólowe tyle ile trzeba, bez środków uspok. bo będzie chciał spędzić te ostatnie chwilę na trzeźwo z rodziną, skoro za kilka dnie pójdzie do piachu i nic już nie będzie czuł (różnie można na to patrzeć, prawda?) Ale czy Ty w ogóle masz raka? bo ja póki co nie mam (odpukać)

 

Wtrąciłem się i zareagowałem wcześniej na twój post nie dlatego, żeby Cię wykpić, dokuczyć, obrazić, tylko coś uświadomić, bo w dziale pt „Benzodiazepiny – moja walka z uzależnieniem i odstawieniem” napisałeś jak to benzodiazepiny rozwiązują wszystkie problemy, ogólnie są super, jesteś po niech „prawdziwszy” i dopytywałeś o Clonazepam dziwiąc się, że lekarze nie chcą Ci go przepisywać, szukasz mocniejszego leku ? Alprazolam Ci już nie wystarcza?..

 

Jesteś tak samo „prawdziwszy” i odhamowany po benzo, jak przeciętny, podchmielony Kowalski po wypiciu 1-2 browarka, a później jego odwaga znika, gdy alkohol wyparuje, sztuką jest chyba być prawdziwym na trzeźwo,czyż nie?

 

Ja doskonale wiem,że są różne problemy i biedy ludzkie, nerwice, zaburzenia i benzo przynoszą ulgę, wiem jak później trudno te proszki odstawić, bo co tu dużo mówić świetnie na lęki działają, na napięcie mięśniowe, uśmierzają cierpienie, dlatego pewnie tak silnie uzależniają, doskonale wiem, jak trudne jest ich odstawienie zwłaszcza po latach, ale naprawdę zażywanie ich dłużej niż 3-4 tyg jest ryzykowne dla ludzi o predyspozycjach do uzależnień, czyli nerwicami, zaburz,osobowości, fobiami, itd. dla ludzi, którzy mają przypadku uzależnień w swoich rodzinach, alkohol, leki przeciwbólowe, inne sprawy..

 

Wmawiasz mi różne rzeczy i emocje, których nie ma , najpierw,że jestem wściekły i zazdroszczę Ci , że Ty łykasz tabletki, a ja nie, teraz twierdzisz,że pisze w emocjach, nerwowo..

 

Otóż mylisz się, piszę na luzie, staram się być obiektywny, traktuje to jak polemikę na argumenty, jeśli jakieś mam to ich używam, jeśli nie mam, to zamykam gębę i milczę..

 

Fakt, może i mam kłopot z przecinkami, piszę dość szybko na klawiaturze metodą bezwzrokową, nie patrząc na klawisze, opanowałem dobrze litery, zaniedbałem znaki interpunkcyjne i może rzeczywiście piszę czasem ciurkiem..

 

Ja wiem, o czym Ty piszesz teoretycznie masz rację, teoretycznie..

Wiem co to myślenie czarno - białe (dychotomiczne) nadmierne uogólnianie, rozumiem, że próbujesz pokazać mi,że istnieje różnorodność w świecie, o czym ja wiem, że są odcienie (o tym też wiem) ale nie piszemy przecież o 1 browarku w pubie, albo piciu wódki na imieninach, myślałem,że to oczywiste (?)..

 

Benzodiazepiny to potrzebne leki, w wielu przypadkach ich użycie jest uzasadnione, wiele osób przeżywa różne dramaty, tak jak piszesz rak, ciężki wypadek samochodowy, nagła strata bliskiej osoby, gwałt, napaść, trudne sytuacja losowa, w pracy, w małżeństwie..Ja cały czas piszę o ludziach z „grupy ryzyka” z skłonnościami do uzależnień (z nerwicami, fobiami, kompulsjami, dystymią, zaburzeniem odżywiania itd. ..Założyłem sobie (może mylnie),że skoro piszesz na forum nerwica. com to , że cierpisz na jakąś nerwicę (?!)..masz jakiś problem i że leki przepisał Ci psychiatra..

Być może jest tak, że jesteś tzw normalnym, zdrowym człowiekiem, o prawidłowo ukształtowanej osobowości, benzodiazepiny dostałeś od kolegi i sobie eksperymentujesz, a tak naprawdę ten problem Cię nie dotyczy (?) a na forum jesteś przez przypadek z ciekawości..

 

Ty z kolei popełniasz chyba błąd, który można by nazwać błędem poznawczym myślowym tzw „czytanie w myślach”, odgadujesz moje emocje, zamiary, przekonania, nawet wyobrażasz sobie mnie jakoś, następnie przyjmujesz to jako pewnik, rzeczywistość..

 

Chcesz wiedzieć jacy ludzie do mnie piszą? A uwierzysz?! ..Ok, bez podbarwiania lub koloryzowania podam lata i środki (oczywiście bez imion, danych itd.)

 

kobieta: Cloranxen (klorazepat) – ok 10 lat (rozwój tolerancji od 5 – 150 mg/dzień)

kobieta: Clonazepam – 10 lat (stała dawka ok 0,5 – 1 mg/ dzień)

kobieta: Stilnox, Imowane , także benzodiazepiny– 10 lat (w ostatnim okresie do 30 tabl Stilnoxu przez 1 noc)

mężczyzna: Cloranxen, później Clonazepam ok 12 lat (ok 3 mg)

kobieta: Lorafen 9 lat (rozwój tolerancji od 3 mg – 8-9 mg)

mężczyzna: Stilnox (minimum kilka lat, jak nie dłużej) rozwój tolerancji aktualnie 20 -30 tabl/ noc

mężczyzna: benzodiazepiny lorafen i inne ok 14 lat

kobieta: Lexotan 16 lat (stała dawka 3mg, w ostatnim okresie wystąpiło pogorszenie samopoczucia, zdiagnozowane przez psychiatrę jako objawy uzależnienia)

kobieta: Xanax 7 lat (2 ostatnie lata na full)

mężczyzna: Alkohol 6, lat benzodiazepiny 2 lata

kobieta : Alkohol, narkotyki ok 9 lat, Clonazepam ok 3lata (uzależ. mieszane)

kobieta: Sedam 8 lat (rozwój tolerancji od 3mg do 9 mg)

kobieta: Clonazepam ? lat (rozwój tolerancji do 6 mg)

 

Część z tych osób (6 osób) odstawiła, część nie..

 

Nie podejmuje żadnego wyzwania!, nie mam specjalnej potrzeby, ochoty, ani czasu pisać z Tobą, gdyż mam INNE SPRAWY na głowie NIE ZWIĄZANE Z UZALEŻNIENIEM!

Na koniec napiszę Ci,że jesteś bardzo pewny siebie, nie ma w tobie pokory, nad wszystkim „panujesz”, nad ilością przyjmowanych tabletek panujesz, wszystko kontrolujesz, obyś nie obudził się kiedyś z ręką „w nocniku”..

Takich pewniaków spotykałem w kilku ośrodkach w których byłem , też próbowali panować, kontrolować, kilka razy się udało (to też nie jest zero-jedynkowe), a później good bay )..Ty panujesz nad tabletkami, a zanim się spostrzeżesz one być może zaczną panować nad Tobą i nie stanie się to natychmiast, tylko powoli, tak,żeby twoja czujność została uśpiona (mechanizm iluzji i zaprzeczeń)..

 

Ja nie twierdzę,że ludzie na tym forum się stoczyli, są w krańcowej fazie (są w różnej), ja piszę dlatego,że po prostu widzę pewne początkowe podobieństwa, trochę profilaktycznie,żeby komuś coś uświadomić, zaoszczędzić cierpień, bo później jest trudniej

 

Kończę to pisanie, pozostawiam Cię z twoimi poglądam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie chce mi się już nawet odpisywać, ty masz swoje święte racje,

poparte tylko czarnymi przykładami, polemika widzę nie ma sensu,

wyjdź na ulicę i głoś to wszystko, może ktoś Cię posłucha,

choć wątpię, ludzie wolą wszystko przerobić na własnej skórze.

 

jedni chcą żyć, drugim wszystko jedno, widać tobie zależało,

gratulacje, ale tysięcy osób tutaj nie przekonasz, choćbyś

się posrał, bo to nie forum dla uzależnionych tylko dla przegranych.

 

-- 06 maja 2014, 22:38 --

 

Do czego my mamy wracać ?!

Co z tej "trzeźwości" skoro nie ma i nie będzie środków na życie,

bo od lat większość tutaj nie potrafi się ogarnąć, tylko grzęzną

coraz bardziej w swojej chorobie psych., a benzo jest dla nich jak proteza rąk i nóg.

my nie chcemy żyć, ty chcesz, uszanuj to a nie baw się w Mesjasza bo siejesz herezję.

jestem na tym forum od 9 lat i wiem z czym tu się borykamy.

 

przypominasz taką starą babcię co idzie pod monopolowy meneli nawracać :D

sam wiesz że taka walka z góry jest skazana na niepowodzenie,

wiem to smutne, ale taki jest ten kurewski świat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi już nic innego nie pomaga,a przetestowałam już masę leków w swoim życiu

 

Mnie też już tylko Clon ratuje - dziś wzięłam 3/4 tabletki 2 mg przed wykładem,

a w niedzielę na noc z powodu silnego lęku całą. Masakra :bezradny: A byłam już

kiedyś uzalezniona od Alprazolamu, który brałam ponad 3 lata codziennie na sen.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, ja dziś rano wzięłam dwie tabletki po 2mg i mimo to czuję że się wykańczam. nerwy biorą górę

 

No to sama widzisz, takie dawki nie mają sensu.

Próbowałaś dołączać Hydroxyzyne/Diphergan czy inną antyhistaminę ?

Wtedy można wziąć mniejszą dawkę benzo, a efekt moim zdaniem

lepszy niż sam Clonazepam.

Na niektóre stany samo benzo nie pomoże, to nie magiczne tabletki, mimo wszystko.

Ja czuję wyraźnie 0,25mg, 0,5mg to już idealnie, ale 2mg by mnie ścięły z nóg / totalny nokaut,

mimo że biorę parę lat, z dłuższymi przerwami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax-3, próbowałam, łączyłam różne leki z klonami. jakiś czas było dobrze a potem znów bagno... tak czy inaczej musze iść do lekarza po coś dodatkowego żeby choć przez jakiś czas poczuć ulgę....

 

no warto, bo Clony na dłuższa metę w takich dawkach, tylko nasilą depresję,

a efekt terapeutyczny będzie tylko "paradoksalny", benzo wypiera z serotoniny,

a to ona jest odpowiedzialna za spokój i panowanie nad lękiem,

więc wiele osób biorąc benzo musi dodatkowo jakiś czas wspierać się

antydepresantami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×