Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Kapralis wiesz powiem Ci, że ta nerwica nie minęła mi w 100%, bo wiadomo, że zawsze jakiś stres się pojawi, ale pogodziłam się z tym, wiem że kocham i to się najbardziej liczy! od kilku dni nie analizuje, nie przyrównuje do tego zbytniej wagi! żyje poprostu, bo trzeba żyć, zapominam, że mam nerwice, chodź czasem jak się kłócimy z ukochanym (ale coraz rzadziej sie klocimy:) to pojawi mi się myśl..ale to taka mała myśl, która mi nie przeszkadza... Teraz są juz wakacje, czas relaksu i odpoczynku od nauki:) Planujemy z ukochanym wyjechać nad morze:)

A jeśli chodzi o ten magnez, to biore tak jak pisze na pudełku, i to biore go juz kilka miesięcy i widze znaczną różnice, wcześniej stres pojawił mi sie codziennie, a teraz nie :) Polecam branie magnezu, bo to na prawdę pomaga! :)

Kapralis nie chodze na terapie ani nie biore leków, poradziłam sobie z tym sama, ale mam świadomość, że lęki kiedyś wrócą. Nie chce brać leków, bo trudno potem od nich odejść. Poradziłam sobie dzięki wam:) nie moge powiedzieć, że "jestem już zdrowa", bo wydaje mi się, że nerwice można miec do końca życia, tylko trzeba nauczyć się z tym życ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć...

 

Było wszystko dobrze, wręcz idealnie do dziś wieczór. Nie wiem, co się stało. Wszystko wywołuje we mnie lęk. Uznałam, że nie potrafimy spędzać razem czasu, nie pasujemy do siebie, mam straszne mdłości i cały czas hamuję próbujące się rozpocząć ataki paniki. Życie wydaje mi się okropne i szare, a nic mnie nie cieszy :( Boję się nocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Ostatnio mało się udzielam bo w zasadzie przeszły mi natręctwa. To na czym się koncentruję to teraźniejszość. Lęki wywołują myśli o przeszłości bo coś ukrywamy sami przed sobą i przyszłość bo tak naprawdę nie wiemy co się wydarzy. Słuchajcie tej dobrej strony siebie, ona dobrze wie czego chcecie ta druga a więc żyjąca natręctwami to nasza niedojrzałość, niewiedza, idealizm, perfekcjonizm, krytycyzm wobec innych i brak samokrytycyzmu. Z każdym dniem coraz bardziej rozumiem, że natręctwa były wynikiem jakichś totalnie nierzeczywistych wyobrażeń które nijak wiążą się z moją osobą. Ja z tego wyszłam i wam tego życzę a tobie Kapralis życzę wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Założę się, że wszystko między wami będzie układać się dobrze nie idealnie ale normalnie i zdrowo. Ja jestem dumna z siebie i z mojego związku. Bardzo kocham swojego partnera i nawet w najgorszych chwilach wiedziałam, że chcę być z moim Miśkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc rybki! nie wchodzilam na forum bo bylo troszke lepiej.... przylacze sie chyba do magnezowej terapi:)) i polecam wam OMEGE 3 :P to dziala dobrze na wszystko!!!! i w ogromnym stopniu na nasz uklad nerwowy, kochani ja kupuje preparat GALOMEGA za 14 zl mam 150 tebletek i 6 dziennie biore 3 rano i 3 wieczorem ( tak z innej beczki: na twarzy mialam bardzo suche miejsca- takie plamki, zaczelam brac moja omege i dwa tygodnie nie ma sladu... a nic nie pomagalo :) ) mieciu powiedz koniecznie jak sluza ci te leki homeopatyczne! aga zazdroszcze ci ze nawet w najgorszych chwilach myslisz pozytywnie.... pisalam kochani ze nie wchodzilam na forum z powodu lepszego sampoczucia.... no wlasnie teraz niestety jest pieklo ale z troche innego powodu... jesli macie sile to przeczytac to prosze o wsparcie.... otoz wiecie mam taki charakter.... obrażam sie o byle co ;/ walczy z tym jak nie wiem........ wystarczy ze moj ukochany nic nie mowi przez chwile, dziwnie sie odezwie, ja robie sie markotna, nie odzywam sie, albo wrecz przeciwnie naskakuje na niego: co jest grane? jestes zly? :( dzis np szedl kilka krokow przede mna zeby skasowac bilet a ja: no chodz tu! czemu mnie zostawiasz....albo potem: siadaj obok mnie!! on i tak jest cierpliwy ale naprawde przeginam:(((( poza tym potrafie ryczec co chwila jak cos jest nie tak to tylko lzy mi plyna do oczu..... ciagle chce zeby on byl dla mnie taki jak ja chce, nie akceptuje jego odrębnosci, jego zachowan, tego ze jest normalnym i innym czlowiekiem:( i widzicie kochani zdaje sobie z tego sprawe! to juz mysle maly sukces.... ale blagam co mam robic powiedzcie! czy tak jak to robie: mam czasem trzymac jezyk za zebami, ochlonac zanim cos mu powiem, akceptowac ( starac sie) jego indywidualnosc i to ze nie moge nim sterowac? ehhhhh juz naprawde nie mam sil, a dzis to wybuchlo wszystko!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mowie wam... jak sie smieje, mowi do mnie wiecie jakim glosem... pieszczotliwym , jak sie wydurnia to jestem w 7 niebie.... a wystarczy taki syf ze sie nie zasmieje z mojego zartu, jest rozdrazniony, zamyslony- ja sie denerwuje, naburmuszam, zasypuje go pytaniami..... ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piko ja też często się fochuje, ale staram się to zmienić. Ja ogółem dobrze się czuje, tylko dobijają mnie te zdarzenia (głupie zabawy) z przeszłości, i mnie dręczą i jak o jakiś pomyśle to od razu musze powiedzieć o tym ukochanemu...to mnie wykańcza... co troche jakieś natręctwa głupie...

wczoraj byłam z ekipą u ukochanego na działce na noc, troche sobie popilismy i zaczęlam wyć i miałam takie głupie nastroje, raz świetne, a raz beznadziejne i co troche o byle co jakiś foch... ;| ...ehh alkohol nie jest wskazany w przypadku takich osób jak my tutaj na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie kochani!!!

Co u was słychać? Jak się czujecie? Widze, że nie ma nowych postów, ale to chyba oznaka, że nikt nie potrzebuje tu wchodzić i że jest każdemu lepiej, chyba że się myle? U mnie super!1 Wakacje są ekstra! W ogóle zapomniałam że mam nerwice prawie:) Czuje sie coraz świetniej, czuje się normalnie:) Życze wam tego samego wszystkim:) i mam nadzieje, że to cholerstwo już nie wróci :) Już nie zastanawiam się czy kocham, bo wiem jak jest na prawde:) Kocham z całej duszy i z całego serca!! :):) Trzymajcie się kochani i życze powodzenia!! :):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No witam po kolejnej długiej przerwie :) No i znowu pojawił się lęk ... Biorę leki - 10 mg seronil nadal, ale dupa.Swoją drogą hormony szaleja bo to juz prawie 6 miesiac ciaży :)

 

Widzę ze u Was raz dobrze raz źle, czylii standard u Nas - gratki dla tych co w górę :)

Piko to co napisałaś odnosi sie do mnie- doskonale wiem jak to jest kiedy sie chce żeby było po mojemu, zero kompromisu - ja, ja, ja .... znam to:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! U mnie raz lepiej raz gorzej. Dzisiaj się kilka razy pokłóciliśmy, więc od razu naszły mnie czarne myśli, że jednak do siebie nie pasujemy, skoro nie możemy się dogadać. W dodatku siedzieliśmy cały dzień w domu, bo okazało się, że zgubiłam dokumenty, więc stres plus frustracja z powodu niezrealizowanych planów. Jestem na dobrej drodze do zmiany pracy, mam nadzieję, że wtedy psyche też mi wróci do normy.

 

Pozdrowienia :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie dodałam, że wymyśliłam sobie, iż musimy wszystko robić razem, więc nie mogę się wziąć za włoski, z którego mam egzamin na koniec kursu w sobotę, bo stwierdziłam, że w ten sposób oddalę się od Marcina. On mi powiedział, że ja mam problem z organizacją swojego czasu i że jak skończyła mi się sesja, nie mam się czym zająć. A ponieważ dokonuję takiego łączenia, to stwierdzam, że nie mamy jak spędzać czasu. Coś w tym jest, tylko jak sobie z tym poradzić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A u mnie ciągle to samo... Blokada jak była tak jest - psychiczne zamknięcie się na drugą osobę, i brak uczuć. I tak od 14-stu miesięcy... Większość z Was ma lepsze i gorsze momenty - u mnie ten lęk, ścisk, panika trwa nieprzerwanie, wystarczy, że tylko pomyślę o mmoim Nrzeczonym, nie mówiąc już o spotkaniu z Nim. Mimo to postanowiłam ruszyć swoją sprawę w któraś strone. Albo odchodzę od mojego N. albo wychodzę za mąż. Rozstawać sie nie chcę, bo nie widzę swojego życia z innym mężczyzną - muszę więc wyjść za mąż. Modlić się i ufać, że to wszystko kiedyś puści. A jeśli nie to zmarnuję sobie i Jemu :((

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Witam u mnie tak średnio. Doszłam do wniosku, że do tej choroby potrzeba czasu. Moim błędem było sądzić, że uda mi się szybko z tego wyjść. Niestety w moim przypadku jak sądzę także i u was nerwica rozwijała się latami, w okresie kiedy nasz mózg najbardziej się rozwijał. Natręctwa to zapełniacze uwagi. Kiedyś to było dobre bo odsuwało ode mnie problemy i świat, który mnie otaczał teraz kiedy już wcale nie chcę tak postępować z uporem te dawne nawyki w mózgu dają o sobie znać. Fajnie byłoby znów stać się dzieckiem i uczyć się właściwego stosunku do siebie i innych, nabywania szacunku do siebie, akceptacji siebie takim jakim się jest w rzeczywistości, budowania własnej wartości niestety jestem dorosła i jako dorosły muszę uczyć się czegoś czego znajomość powinnam zdobyć dużo wcześniej. Nie zamierzam jednak się poddawać bo tak naprawdę idzie o moje życie i zdrowie. Cieszę się ogromnie, że obok siebie mam ludzi od których mogę uczyć się normalności. Dbajmy o swoje związki bo dzięki nim mamy szansę normalnie patrzeć na świat nawet jeśli w danej chwili czujecie się źle pamiętajcie że taki stan nie trwa wiecznie jak to się mówi "po burzy zawsze przychodzi słońce" i ja tego się trzymam. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich! nie mogłam wejsc na to forum, nie wiem co sie działo z tą stroną, bałam się, że ją zlikwidowali, ale na szczescie nie:)

U mnie wspaniale jeśli chodzi o problemy nerwicowe, bo w zasadzie juz nie mam problemow typu co by bylo gdybym...wiecie co :P mam inny problem na głowie, pisalam wam kiedyś, ze mam guza na nodze..tydzien temu bylam w szpitalu na dwa dni i brali wycinek do badania z tego guza, zaszyli mi rane i nie moge chodzic, teraz jest juz lepiej, ale bylo gorzej, jutro bedzie wynik z biopsji (okaze sie czy to coś złośliwego, chociaż lekarze to wykluczają, bo mam to kilka lat). Jutro zmieniają mi opatrunek. Mam nadzieje, że wynik bedzie dobry i że nie bede sie musiala martwić, choc pewnie beda mi calkiem wycinac tego guza. Pomodlcie sie za mnie:)

co u was? jak wakacje? nikt dawno nic nie pisał... trzymajcie sie kochani!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajscie,jestem nowa na forum!Od kilku dni czytam Wasze wypowiedzi i postanowilam przylaczyc sie do Was,gdyz tez mam bardzo podobny problem do Waszego.

Jestem z moim narzeczonym juz od ponad trzech lat,znamy sie bardzo dobrze,zawsze moglismy godzinami ze soba rozmawiac,smiac sie,zaczelismy planowac wspolna przyszlosc.Niestety ja juz od samego poczatku bycia w zwiazku z moim ukochanym zaczelam miec natrectwa.Panicznie balam sie,ze cos mu sie stanie,ze umrze,ze zginie w jakims wypadku.Zamiast cieszyc sie wspolnie spedzinymi chwilami,ja ciagle mialam te mysli.Balam sie,ze naprawde pewnego dnia cos sie stanie.Strasznie sie z tym czulam.

Prawie dwa lata temu usiadlam sobie z moim narzeczonym w ciekawym parku,ktory nalezal do pewnego kosciolka.Ja bylam bardzo smutna gdyz akurat w ostatnich dniach mialam duzo stresu i nie moglam sie na niczym skupic.Moj narzeczony zaczal mnie pocieszac,mowil,ze wszystko bedzie dobrze.W tym momencie podszedl do nas jakis chlopak i powiedzial:On nie jest ci przeznaczony,on cie nie kocha!Zaczelam sobie dobierac do glowy,znowu leki,znowu czarne mysli...zaczelam sie bac,ze strace mojego ukochanego.Po tym wydarzeniu juz zawsze wspominalam to pamietne "spotkanie" z ow kolesiem.Lęki nie mijaly,z czasem sie nasilaly coraz bardziej,budzilam sie w srodku w nocy pelna niepokoju i balam sie,ze stanie sie cos mojemu narzeczonemu albo mojej rodzinie.W grudniu obieglego roku zaczelam miec tak silne lęki,ze cala sie trzeslam,nie wiedzialam co sie ze mna dzialo,paniecznie balam sie,ze cos zlego sie stanie.Moj ukochany probowal mnie uspokoic,ale to pomagalo tylko na chwile.Natretne mysli wracaly.Czulam sie coraz gorzej,chcialam zasnac i nigdy sie juz nie obudzic.

Pewnego ranka,tak z dnia na dzien zaczelam czuc wielka pustke i tak jakbym oddala sie od mojego ukochanego,przestalo mnie cieszyc bycie z nim,przytulanie go,juz nie chcialam myslec o zadnym slubie.Chcialam po prostu umrzec.Nie widzialam co sie ze mna dzialo.Jeszcze na dzien wczesniej czulam wielka milosc do mojego narzeczonego,nastepnego dnia przyszlo juz zobojetnienie i jakby wszystkie uczucia wyparowaly.Nie rozumialam dlaczego tak sie dzial.Poszlam do psychiatry.Okazalo sie,ze to depresja (z tym,ze jeszcze wczesniej nikomu nie mowilam o moich natrectwach,gdyz nie zdawalam sobie sprawy z tego,ze to one mogly spowodowac depresje,ze w ogole to nie bylo tylko zwykle negatywne myslenie,tylko juz objaw nerwicy).Zaczelam brac leki (lexapro).Pomogly,czulam sie zadowolona,.szczesliwa tylko wtedy zaczelam miec ogromny wstret do facetow ,nie moglam patrzec na mojego narzeczonego.Wydawal mi sie wtedy jakos tak niepociagajacy(w rzeczywistosci jest przystojny).Nie mialam ochoty na zblizenia,stalam sie zimna i wolalam byc sama.Odstawilam te leki na wlasna reke,uczucia zaczely wracac,nawet pojawialy sie motylki w brzuchu.Bylam znowu taka szczesliwa i pelna milosci do mojego kochanego.Na niedlugo.Depresja wrocila,wrocily tez natrectwa i znowu stalam sie chlodna i ta blokada ,ktora mnie dobijala.Czulam sie juz naprawde zdesperowana.Co jakis czas wracaly uczucia i pragnienie bycia z moim kochanym,wyjscie za niego.Nastepnego dnia czulam juz na odwrot.Do dzis nie moge siebie zrozumiec.Mam totalne hustawki.Chce byc z moim umkochanym,a jdnoczesnie mam czasami tak,ze mnie od niego odpycha.Jakby ta zdrowa czesc mnie mowila mi,ze go kocham a druga,ze nie.Co Wy na to?

Marto F,moze moj post Cie troche pocieszy,nie jestes sama.Moj problem tez zaczal sie od tego iz uwierzylam,ze ktos ma dar prorokowania a ten ktos powiedzial mi,ze moj narzeczony nie jest dla mnie!Nie mozemy wierzyc w takie rzeczy.Moim rodzicom na naukach przedmalzenskich sam ksiadz powiedzial,ze

oni sobie nie poradza w malzenstwie,ze to sie szybko rozsypie bo byli za mlodzi kiedy sie pobierali.Do dzis sa szczesliwym malzenstwem.Pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dodam te,ze do czasu zachorowania na depresje nie mialam watpliwosci co do uczuc w stosunku do mojego narzeczonego.Obecnie mam duzo natretnych mysli;to,ze zostane zakonnica albo stara panna.albo jestem lesbijka.Nachodza mnie mysli,ze inny facet jest mi przeznaczony(wystarczy jak spojrzy na mnie jakis koles i juz sobie dobieram,ze moze on jest mi dany),mam juz tego dosc!!Dodam te,ze podczas tych mysli zawsze towarzyszy mi lęk.

Odkad tez pamietam,zawsze bylam osoba lękliwa,wrazliwa,przejmowalam sie tym co inni mowili,zle znosilam krytyke...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że mimo wszystko dalej będziemy się wzajemnie wspierać.

 

Powiedzcie mi czy można kogoś nie kochać a chcieć z Nim być? Ja nie chcę innego mężczyzny niż mój N. mimo, że Go nie kocham... Ratujcie :(((

 

Hmmm trudne pytanie... Gdzie sie zaczyna, a gdzie konczy milosc? Wydaje mi sie , ze mylisz zakochanie z miłośćią - coś co mozna latwo zmierzyc po objawach (znane wszystkim motylki w brzuchu, bezsenne noce i wielkie szczescie, ktore nie pozwala myslec o nikim innym), z czyms co jest bardzo dojrzale i subtelne - prawdziwa milosc. Milosc ma wiele "skladnikow" - bardzo silne jest przywiazanie i to widac bez watpienia u Ciebie, porozumienie to rowniez wazna rzecz i napewno jest zalezne od charakterow i wspolnie przezytych problemow. Milosc to bardzo delikatna sprawa i mysle, ze bez wiekszej krzywdy lub powazniejszego powodu ( i tu moze byc np. m.in dperesja, nerwica i inne zaburzenia, ktore odbieraja nam radosc z zycia i mieszaja w naszych uczuciach na tyle, ze sami nie wiemy co jest co), nie moze raczej tak z dnia na dzien minac... Problem polega na tym ze szczesliwi ludzie nei mysla o swoim szczesciu - i tu znow usa wyjatki, bo mozna przeciez byc szczesliwym majac nerwice, ale to ona niestety powoduje, ze to szczescie jest zupelnie inaczej odbierane przez ciagle analizy i lek, ktory nei pozwala nam byc konsekwentnymi w naszych dzialaniach i podjetych decyzjach. Hmm ja powiem za agą25 tylko tyle, ze u mnie tez jest roznie. 3 tygodnie temu ożeniłem się z moją najdroższą, a od 1,5 miesiaca biorę anafranil iduze dawki magnezu. Jest zdecydowanie lepiej niz wtedy kiedy tu trafilem. Zaluje, ze wczesniej nie zaczalem brac lekow i magnezu. Sa jeszcze momenty i jest ich wiele, ze mam dolka i jest mi ciezko z tym dziwnym uczuciem i lekiem w sercu ale wiem, ze dam rade, bo kocham moja żonkę ;-) Wierze, ze to jest miłość, a zresztą może to być młotek, albo bułka z masłęm - po co mam to nazywać? po co mi pewnosć co do nazewnictwa? Chce z nia byc i tyle, bez nazw, bez definicji;-) Tu chyba cały pies pogrzebany... nie sadzisz?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam nadzieję, że mimo wszystko dalej będziemy się wzajemnie wspierać.

 

Powiedzcie mi czy można kogoś nie kochać a chcieć z Nim być? Ja nie chcę innego mężczyzny niż mój N. mimo, że Go nie kocham... Ratujcie :(((

 

Koniecznie mu o tym powiedz. Jeśli tego nie zrobisz, to postąpisz bardzo chamsko i samolubnie. Jak mu o tym powiesz, to on zapewne podejmie decyzje czy chce czegoś takiego, czy nie.

 

Z tą miłością to w większości przypadków zwykła ściema. Wszyscy wokół się kochają, a potem nagle pojawia się ktoś trzeci, zawróci w głowie i powstaje nowa miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×