Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i nerwicy lękowej?


Rekomendowane odpowiedzi

Łap to, łap, mamy kwiecień, może nie będzie tak źle ^^ chyba, że masz agorafobię... ; )

Nie mam agorafobii, mam tylko fobię pt. od 9 do 20 poza domem nie-wiadomo-gdzie - co ja będę jadła?? :lol::lol: I jak będę wyglądała na wieczornej rozmowie taka zrypana po całym dniu ;)

Aa no i nie chce mi się produkować na rozmowie w call center, za to zależy mi na tej drugiej.

Serio mam już dość łażenia i produkowania się :roll:

 

Już nawet zaczęłam sobie wmawiać, że ta druga rozmowa miała mnie uratować przed beznadziejną robotą w call center za mniej niż tysiaka :lol:

Choć jeszcze nie wiem, może tak jak radzi robotnica będę łapać obie okazje ;)

 

Blue blue ribbon, super. Grunt że się cieszysz, ja często byłem wręcz zły jak mi proponowano pracę bo burzyło to moje życie polegające na nic nie robieniu, no i stres okropny przede wszystkim.

nie no ja też się stresuję i tak trochę szkoda, że trzeba będzie wstawać do pracy i w ogóle, ale trzeba się ruszyć z tego miejsca jak najszybciej, obecna sytuacja nie daje szczęścia, tylko złudne poczucie bezpieczeństwa i wygodę.

 

Matko, w co ja się jutro ubiorę, jak sie uczesze... nie mam butów :zonk:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, widzę że roznosi Cie energia i masz pozytywne nastawienie czyli całkiem dobrze z tobą. :mrgreen: Ja już dawno tak nie miałem, każda potencjalna praca to dla mnie była obawa że se nie poradzę, że mnie wyśmieją, oszukają itd, chyba za stary na pozytywne patrzenie na świat jestem, . ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, widzę że roznosi Cie energia i masz pozytywne nastawienie czyli całkiem dobrze z tobą. :mrgreen: Ja już dawno tak nie miałem, każda potencjalna praca to dla mnie była obawa że se nie poradzę, że mnie wyśmieją, oszukają itd, chyba za stary na pozytywne patrzenie na świat jestem, . ;)

Już nie szukaj wymówek, że jesteś za stary :P

 

Byłam kiedyś na etapie myślenia o samobójstwie. Nie zrobiłabym tego, bo szkoda mi matki i bliskich, nie zasłużyli sobie na to.

Chodzi o to, że jak wyobraziłam sobie, że w sumie mogę sobie umrzeć to nagle opuszczał mnie strach przed życiem. Skoro i tak umrę to czego ja się tak boję? Wyobrażenie śmierci dodało mi odwagi, zabiję się, więc w sumie co mi zależy zrobić rzeczy, których wcześniej się obawiałam, niby co w nich takiego strasznego, cokolwiek się wydarzy - nie ważne.

A później przypadkiem natknęłam się na wypowiedź Jobsa:

„Świadomość tego, że pewnego dnia będę martwy jest jednym z najważniejszych narzędzi, jakie pomogły mi w podjęciu największych decyzji mojego życia.

Prawie wszystko – zewnętrzne oczekiwania wobec ciebie, duma, strach przed wstydem lub porażką – wszystkie te rzeczy są niczym wobec śmierci. Tylko życie jest naprawdę ważne.

Pamiętanie o tym, że kiedyś umrzesz jest najlepszym sposobem jaki znam na uniknięcie myślenia o tym, że masz cokolwiek do stracenia. Już teraz jesteś nagi. Nie ma powodu, dla którego nie powinieneś żyć tak, jak nakazuje ci serce.” - Steve Jobs

Zawsze mi to pomaga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To może ja napiszę Wam co mnie spotkało w moim ostatnim miejscu zatrudnienia i przekazać Wam, że nawet najlepsze wykształcenie z towarzyszącymi objawami nie gwarantuje dobrej pracy i szeroko pojętego ogarnięcia życiowego.

 

Zacznę od tego, że mój ojciec w latach mojej młodości był bardzo krytyczny wobec mnie, zawsze mówił a raczej agresywnie krzyczał, żebym się za coś nie brał bo to zepsuję i że on to lepiej zrobi, natomiast matka, która miała zdiagnozowany przed kilkudziesięciu latami zespół paranoidalny była matką nadopiekuńczą, która mnie wyręczała z większości czynności. Jakie są skutki takiej postawy rodziców nie muszę opisywać, bo szczegółowo to zrobiliście w swoich wypowiedziach.

 

Przechodząc do tego jak wyglądała ucieczka z mojego poprzedniego miejsca pracy, to sprawa wyglądała tak, że przez przeszło 2 lata pracowałem w fabryce jako szeregowy pracownik produkcyjny. Pracę tę podjąłem z myślą, że w żadnej innej sobie nie poradzę, bo miałem okazję pracować w wyuczonym zawodzie (biuro projektowe) i z tej pracy mnie zwolnili po niespełna 2 latach, a z pozostałych uciekałem po jednym bądź kilku dniach. Żeby Wam nakreślić swój obraz dodam, że mam zarówno średnie jak i wyższe wykształcenie techniczne, a więc moim zdaniem jedyny profil wyższego wykształcenia po którym bez znajomości najłatwiej jest znaleźć pracę. Wracając do tej fabryki z końcem sierpnia ubiegłego roku mnie zwolnili z powodu spadku zamówień. Po przeszło pół roku odezwali się z agencji pracy tymczasowej za pośrednictwem której pracowałem w tej fabryce, czy nie chciałbym wrócić, a że przez pół roku raczej słabo było u mnie z poszukiwaniem pracy to się zgodziłem, żeby wrócić. Udało mi się wytrzymać 7 dni, a owego feralnego dnia 7-mego miało miejsce następujące zdarzenie. Jak niemal codzień rano wstałem z napięciem i poszedłem do pracy. Dzień zapowiadał się na wyjątkowo upalny. Zająłem swoje miejsce pracy i rozpocząłem przebieranie rękami, jak to w fabryce. Akurat na stanowisku gdzie pracowałem była 2 osobowa obsada. Tak więc, pzez 8 godzin jest się narażonym na ekspozycję względem drugiej osoby. W tym dniu napięcie było tak silne, że nie miałem żadnej chęci by rozmawiać. Po kilku godzianach mileczenia, kolega z którym pracowałem powiedział coś w stylu: "Mów że coś". Odpowiedziałem coś zdawkowo i od tego momentu w mojej głowie zaczęło się piekło. Napięcie osiągnęło apogeum, kiedy to mam wrażenie, że wchodzę w stan derealizacji, choć nie jestem tak do końca przekonany, że właśnie tak wygląda derealizacja. W tym stanie mam całkowicie zaburzoną koncentrację, pamięć i logiczne myślenie (wrażenie, że nie wiem ile jest 2x2) co jak się domyślacie skutkuje tym, że po prostu dalej milczę będąc narażony cały czas na ekspozycję względem tego kolegi z którym pracowałem. U mnie dodatkowo załączają się funkcję wegetatywne zaburzeń lękowych, m.in. uczucie kuli w gardle, drżenie rąk i najbardziej demaskujące mój stan silne pocenie na twarzy, a że był to upalny dzień to było to naprawdę silne pocenie. Nie wiem jak to mogły odebrać osoby z zewnątrz, wykonywałem lekką pracę fizyczną w pozycji siedzącej a w momencie kiedy kolega powiedział "Mów że coś" to na czole wystąpił tak silny pot, że po chwili dosłownie kapało mi z twarzy i miałem mokre włosyna końcówkach. Po chwili przyszedł kolega z inego działu i zaproponował nam, żebyśmy się napili wody przy dystrybutorze, ale ja odmówiłem, ze względu na swój stan psychosomatyczny, więc poszli we dwójkę. I jak się słusznie domyśliłem ten z którym pracowałem musiał mu powiedzieć o moim dziwnym zachowaniu, że nic nie mówię i nagle wystąpiły na mojej twarzy ogromne, kapiące poty, bo jak wrócili to ten drugi kolega z innego działu spytał się mnie, czy coś się stało, albo czy może ktoś mi coś powiedział (chodziło mu o moje zachowanie i silne spocenie). Ja próbując zamaskować swój stan powiedziałem, że nikt mi nic nie powiedział i że wszystko w porządku. No ale dalej pracując z tym kolegą głupio mi było tak dalej nic nie mówić, i jak trochę ochłonąłem to powiedziałęm mu, że przeżywam czasem takie silne stany napięciowe oraz to, że mam problemy adaptacyjne w nowym otoczeniu, choć nie wiedział co to znaczy i musiałem mu wyjaśnić pojęcie adaptacji. Z reguły nie tłumaczę się osobom z pracy ze swoich przykrych stanów, ale atmosfera jaka się wytworzyła tamtego feralnego dnia mnie do tego zmusiła. Po tym zajściu już wiedziałem, że na drugi dzień już nie pójdę do pracy, gdyż ten stan napięciowy przerodził się w bardzo nieprzyjemny dla mnie stan napięciowo - derealizacyjno - apatyczny, który niestety tak szybko nie mija, choć i tak teraz obyło się to bez większych szkód dla mnie, bo trwał zaledwie tydzień, no ale w pracy się nie pojawiłem i w konsekwencji ją straciłem.

Czy macie jakieś pomysły, gdzie z takimi objawami można pracować, by stany o których pisałem się nie nasilały ? Ja już nie potrafię znaleźć pomysłu na siebie, a dodam, że podobnie jak carlosbueno jestem po 30-stce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czyli wychodzi na to że nadopiekuńcza matka daje wysoką gwarancję nieudacznictwa życiowego. Może stworzyć nową kategorię DDNR(lub M) ;) skoro DDA tłumacza wszystko alkoholizmem rodziców to czemu nie ma być tak z DDNR które niejednokrotnie wyrządza większa krzywdę niż DDA, którzy często bardzo dobrze se radzą w życiu.

:yeah:

Myślę, że nie zawsze powinno się tłumaczyć problemy z życiowością wychowaniem przez nadopiekuńczą matkę; zależy od stylu nadopiekuńczości. Jeżeli jest to nadopiekuńczość w stylu "rozkazującym", no to można, a jeżeli jest to nadopiekuńczość w stylu wyręczanie na życzenie dziecka, to wtedy, gdy dziecko jest w wieku szkoły podstawowej wina raczej już czasem zaczyna leżeć po obu stronach, zarówno rodzica jak i dziecka, bo dziecko samo w sobie może mieć już trochę wpływ na swoją życiowość w dorosłości.

 

-- 30 kwi 2014, 13:37 --

 

w stylu "rozkazującym"

Edycja treści

 

w stylu "zabraniającym/zakazującym"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te wczorajsze rozmowy o prace były beznadziejne :lol: Dobrze, że dzień był piękny to przesiedziałam w parku czas między spotkaniami. Miło było, nawet poznałam kilka osób.

Już wiem, że nie nadaję się do call center, już jestem trochę zblazowana łażeniem na te rozmowy i nie chciało mi się produkować przed rekruterką, a ta oczywiście scenki sprzedażowej sobie zażyczyła, już mam po dziurki w nosie tych scenek i nie chce mi się zmyślać, więc tylko westchnęłam i zapadła długa cisza :lol: no ale, żeby nie było głupio to coś zaczęłam gadać, myślałam tylko o tym, żeby wyjść i więcej tam nie wrócić. :roll: Też miałam poczucie derealizacji, rekruterka wydała mi się nakręconą kukłą, a z każdą minutą czułam coraz większe oddalenie od tego, co się dzieje, było mi wszystko jedno.

Chyba mnie by mnie wzięli ale mam to gdzieś, nawet nie odbieram telefonów, jakoś mi wstyd powiedzieć, że nagle zmieniłam zdanie i nie chce, boję się rozwalenia psychiki, ja chce jakąś zwykła pracę magazynową, bez klientów

 

 

Druga rozmowa to zwykli naciągacze, to nie była ta firma, o której myślałam :-| Nie warto było czekać. Nawet rozmowy do końca nie przeprowadziłam, wyczułam, że coś nie halo i kręcą, takie to było nie jasne wszystko, że po prostu powiedziałam 'nie' i wyszłam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet teraz jak użytkownik Blue blue ribbon napisał, że mu nie wyszło to poczułem wielką ulgę. Poczułem się lepiej, nawet uśmiech na mojej twarzy się pojawił z powodu jej porażki, a przed chwilą byłem smutny. Ucieszyłem się z tego, że jednak nie jestem w tym wszystkim sam, że jednak nie jest tak łatwo jak innym się wydaje, że jednak dalej będzie siedziała w tym bagnie po uszy. Dostałem jakiegoś kopa energii. Przepraszam ale tak jest. Nawet teraz się śmieję, serio! A jest z czego, haha! Myślałem, że pozbyłem się tego negatywnego schematu ale jednak nie, myliłem się, teraz dobitnie to zobaczyłem. Odziedziczyłem go po ojcu, tak samo jak inne. Mogę się oszukiwać i mówić, że nie cieszę się z czyjejś porażki i takie inne bzdety ale to nie będzie prawda bo w głębi siebie będę i tak czuł inaczej. Rozum mówi, że nie można tak, nie wypada tak itp. ale jednak czuję inaczej. To co w głębi siebie czuję, to co zostało we mnie zasiane w dzieciństwie jest chyba nie do ruszenia. Nie wyobrażam sobie jak mogłoby tu ulec zmianie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natrętek, Ja aż tego typu sytuacji nie miałem, mam raczej problemy typu, np lęk że se nie poradzę z nowym zadaniem, zwłaszcza jeśli wymaga to obsługi maszyn, pojazdów, sprawności manualnej i myślenia technicznego. Straszliwie się tego boje ale czasem trzeba i wtedy są dwie opcje jakoś udaje mi się opanować te umiejętności i później se wypominam sam sobie to że tak się tym stresowałem. Lub droga nie udaje mi się opanować, napięcie, lęk, stres narasta, często nie mogę spać, jeść i rzecz jasna tego pojąć mimo że bywają to dla 99% ludzi banalne rzeczy typu przykręcanie, odkręcanie czegoś, zawiązywanie, składanie itp. Czuje się wtedy nikim, upośledzonym i albo chce umrzeć albo uciec z pracy. W takiej pracy która mnie przerastała( pomocnik budowlany ale tylko rozbiórki i sprzątanie czyli niby to najprostsze) wytrwałem 4 lata( w 95% były to banalne czynności typu przynieś, zanieś pozamiataj, ale z czasem przybywało bardziej skomplikowanych i tego już nie mogłem znieść tym bardziej że przełożeni mnie krytykowali, poniżali i wyszydzali). W fabryce też se nie radziłem z wieloma rzeczami, zwłaszcza gdzie trzeba było mieć sprawność manualną, lub duże tempo pracy było, podobnie przy zbiorach owoców, ogólnie rzadko do której pracy się nadaje chyba tylko do takiej gdzie trzeba czystej siły fizycznej i wytrzymałości w miarę, tak spokojnie mogę wyłączyć mózg i się nie stresować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Do d...py jest to, że ktoś nie rozumie, że ktoś może się wstydzić lub jest powolniejszy, lub w towarzystwie, w miejscach publicznych wolniej myśli - bo... jest wrażliwszy. I potem taki ktoś albo będzie nie pracował i zostanie ze swoją wrażliwością, albo zmieni się w robota bez uczuc i będzie miał pracę. No i niestety - w dzisiejszym świecie nie ma wyjścia, trzeba być twardym, ale to smutne dla mnie jest bardzo. Żal mi wrażliwych ludzi [ ja kiedyś byłam, teraz niewiadomoco, sprzątam pozostałości swoje po ostatnim wewnętrznym wybuchu nerwowych i załamaniu ]..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz już nic nie ukrywam, mam na wszystko wywalone. Jak mnie jacyś dawni znajomi lub sąsiedzi pytają co robię w życiu, gdzie pracuję, blablabla to odpowiadam, że nic nie robię i nigdzie nie pracuję. Wtedy pojawia się pytanie dlaczego? Następnie pojawia się moja odpowiedź 'bo nie chcę'. Po chwili kolejne pytanie 'no to co takiego robisz całe dnie?' oraz kolejna moja odpowiedź 'nie twój interes' i po temacie.

:brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wracając do tematu uważam, że w dzisiejszych realiach rynku pracy dość łatwo wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i luk w CV.

Ja gdy mnie zapytają na rozmowie kwalifikacyjnej co robiłem do tej pory i dlaczego mam taką przerwę w zatrudnieniu to po prostu mówię trochę naciągniętą prawdę, a mianowicie, że przez ten czas chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne (pomimo tego, że często to była nieprawda) i słyszałem po nich najczęściej zdanie typu "odezwiemy się do Pana", po czym nikt się nie odzywał. Myślę, że pracodawcy rozumieją, że rynek pracy jest obecnie trudny i nie jest łatwo o pracę, bo obecnie należy on do pracodawcy i przy takiej stopie bezrobocia to oni są na wygranej pozycji i dyktują swoje warunki, przebierając w kandydatach na pracowników. Choć z drugiej strony nie wiem czy są aż tak bardzo empatyczni i czy czasem nie traktują takie osoby jak nieudaczników, którzy nie potrafią znaleźć pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wracając do tematu uważam, że w dzisiejszych realiach rynku pracy dość łatwo wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i luk w CV.

Ja gdy mnie zapytają na rozmowie kwalifikacyjnej co robiłem do tej pory i dlaczego mam taką przerwę w zatrudnieniu to po prostu mówię trochę naciągniętą prawdę, a mianowicie, że przez ten czas chodziłem na rozmowy kwalifikacyjne (pomimo tego, że często to była nieprawda) i słyszałem po nich najczęściej zdanie typu "odezwiemy się do Pana", po czym nikt się nie odzywał. Myślę, że pracodawcy rozumieją, że rynek pracy jest obecnie trudny i nie jest łatwo o pracę, bo obecnie należy on do pracodawcy i przy takiej stopie bezrobocia to oni są na wygranej pozycji i dyktują swoje warunki, przebierając w kandydatach na pracowników. Choć z drugiej strony nie wiem czy są aż tak bardzo empatyczni i czy czasem nie traktują takie osoby jak nieudaczników, którzy nie potrafią znaleźć pracy.

 

czy ja wiem ja od przypadkowo poznanych, czy dalekich znajomych pracodawców słyszałem coś innego, że trudno dziś o porządnych ludzi zwłaszcza fachowców, że pracownicy są leniwi, nie starają się, tylko żądania mają a w zamian nic nie dają. No i przede wszystkim że pracy jest w brud a jak ktoś jej nie ma to widocznie leniwy. No ale wiem że te osoby( pracodawcy) często kłamią czy bardziej naciągają fakty bo np płacą grosze i to na czarno lub pół czarno i jeszcze żądania wielkie mają i pretensje co wg mnie jest śmieszne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ok, nie właziłam na to forum, bo uznałam, że nie ma co się nad sobą użalać, a jak chce się zmienić to muszę poszukać towarzystwa i porad od osób ogarniętych i tych, którym coś w tym życiu jednak wychodzi ;) Nie chcę nikogo obrażać, no ale wicie jak jest ;)

Pomogła mi też literatura - jak się okazuje zwykła książka - powieść, nie poradnik :lol: i silny bohater, odważna, twarda, stawiająca czoła życiu i ogromnym przeszkodom, ogarnięta i działająca kobieta do której chciałabym się w pewnych aspektach upodobnić może bardzo zmienić sposób patrzenia. Podjęłam się też fizycznego wyzwania, które bardzo wzmacnia mi charakter i dodaje pewności siebie :D nie wiem czy to, co napisałam ma sens .. nie ważne :lol:

 

W każdym razie : mam pracę! :mrgreen: W dodatku: nie jest stresująca (przynajmniej dla mnie), mili ludzie, dobry dojazd, dobra pensja jak za tak lekką robotę, w dodatku jest wygodna i po prostu elegancko ( choć sam budynek nie jest zbyt elegancki, ale obleci, choć są pewne śmieszne mankamenty :lol: ) nie chcę zbyt dużo pisać, ale nie jest to ani handel ani call center ani typowa praca biurowa, ani sprzedawanie czegokolwiek chcę być anonimowa i nie napiszę stanowiska, ale na prawdę jest spookooo :D

 

Ten cudowny dzień zepsuł tylko ktoś, kto się na mnie wrednie wydarł (nie w pracy, tylko w drodze do), aż przez kilka godzin byłam przytłumiona ze wstydu, ale doszłam do wniosku, że to niech ten wredny złośliwiec się wstydzi, nie ja, dupek jeden, nie będzie mi dnia marnował, poza tym zdarzenie za które dostałam opierdziel i spaliłam się ze wstydu to była w dużej mierze jego wina więc... w każdym razie zamierzam omijać tego wrednolca, może to i lepiej, nie potrzebuje takich w swoim życiu :twisted:

Kiedyś to byłaby tragedia, teraz pracuję nad tym, żeby olewać, olewać, olewać takie zdarzenia :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jetodik, Nie musiała mówić wszystkiego. Z tego co pisze to w znalezieniu pracy pomogły jej 3 rzeczy: ogarnięte towarzystwo, powieść oraz fizyczne wyzwanie. Ci ogarnięci ludzie mogli załatwić jej robotę. Ja nie posiadam żadnego towarzystwa więc ciężko będzie zrealizować ten podpunkt. Zwykłej powieści bardzo dawno nie czytałem, skupiam się tylko na literaturze dotyczącej moich problemów więc może skorzystam, jest to osiągalne. Co do fizycznego wyzwania to nie powiedziała co to było, jestem ciekaw.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt mi nie załatwił roboty :P:P ok, informacje, że szukają pracowników dostałam od znajomego, ale nie ma on nic wspólnego z tą firmą, tylko dał do zrozumienia, że warto tam spróbować - może się uda. To było już kilka miesięcy temu, teraz miałam szczęście, bo zwolniło się miejsce, a ponieważ ja zawracałam głowę pracodawcy telefonicznie i mailowo to do mnie zadzwonił i zaprosił :P

 

monooso ciągle wyszukujesz problemy i usprawiedliwienia dla samego siebie. Ja też nie mam znajomych za bardzo, ogarnięte towarzystwo - wystarczy wyjść do normalnych ludzi, a nie czytać ciągle i w kółko o swoich problemach, analizować i rozkładać je na czynniki pierwsze.

Ja po prostu zaczęłam czytać o osobach ogarniętych życiowo - jak myślą, jak postępują i trzeba zwyczajnie brać z nich przykład i wtedy masz efekty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, Jednak znajomy Ci dał cynk. Tak myślałem, że sama nie załatwiłaś. Pewnie tak łatwo poszło bo mało kto wiedział o rekrutacji. Dzisiaj wyszedłem do ludzi bo jest śliczna pogoda. Byłem wśród ludzi! Nie wiem czy ogarniętych ale wśród ludzi! Też chyba zacznę czytać o osobach ogarniętych życiowo, zacznę od biografii Gates'a, później wezmę się za Jobs'a i Zuckerberg'a. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×