Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i nerwicy lękowej?


Rekomendowane odpowiedzi

Wydaję mi się, że pracodawcy nie powinno interesować co wcześniej robiłem w sensie jeżeli nie było to nic niezgodnego z prawem. Gdyby mnie o to zapytał to odpowiedziałbym po prostu, że nie pracowałem. Gdyby zapytał dlaczego to odpowiedziałbym, że nie chciałem, nie odczuwałem takiej potrzeby. Przecież może nie każdy chce pracować przez cały czas swojego życia. Może ktoś woli zrobić sobie kilkuletnią przerwę. Nie wiem gdzie tutaj jest problem?
Problem może być, ze wyglądasz na osobe niezależną, takze finansowo; wiekszosc osób pracuje bo musi i zrobi wszystko żeby prace utrzymac. Luzaka, który pracuje kiedy mu sie zachce, nikt nie potrzebuje. Uczyłam się kiedys pisać aplikacje o prace na szkoleniu i wszyscy zwracali mi uwage, ze w moich listach motywacyjnych brak "prośby" - prawie wszyscy w swoich podaniach wręcz błagali przyszłego pracodawce o przyjęcie na stanowisko. Dla mnie to mega głupie, ale ja nie przystaję do polskiej rzeczywistości.

 

Ciekawe czy na prawdę ją to nie ruszało czy może tłumiła to w sobie i bała się zareagować bo to dwie różne kwestie.
Podejrzewam bardziej to drugie, ale nie wiem, czy sobie to sama uswiadamiała. Wszystko mozna sobie samemu ładnie zracjonalizowac i wytłumaczyc, także własny oportunizm :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie słyszałam czegoś takiego, ale być może pochodzisz z zamożnej rodziny. u mnie praca to norma.

Nie pochodzę z zamożnej rodziny, a wręcz przeciwnie ale przecież pracodawca nie musi znać takich detali.

 

Problem może być, ze wyglądasz na osobe niezależną, takze finansowo; wiekszosc osób pracuje bo musi i zrobi wszystko żeby prace utrzymac. Luzaka, który pracuje kiedy mu sie zachce, nikt nie potrzebuje. Uczyłam się kiedys pisać aplikacje o prace na szkoleniu i wszyscy zwracali mi uwage, ze w moich listach motywacyjnych brak "prośby" - prawie wszyscy w swoich podaniach wręcz błagali przyszłego pracodawce o przyjęcie na stanowisko. Dla mnie to mega głupie, ale ja nie przystaję do polskiej rzeczywistości.

Dzięki, bardzo ciekawy punkt widzenia. Może i jest to głupie ale pracodawca ma dzisiaj w czym wybierać więc jest jak jest. Niedługo może dojdzie jeszcze do tego, że trzeba będzie mu płacić aby zaprosił Cię chociaż na rozmowę kwalifikacyjną, haha. W takim razie gdyby mnie zapytał czemu nie uczyłem się ani nie pracowałem przez pewien okres czasu to nie wiem jak bym z tego wybrnął aby nie zostać już na wstępie skreślonym w jego oczach. Mógłbym mu powiedzieć, że pracowałem ale bez umowy lub opiekowałem się jakąś osobą starą/niepełnosprawną w rodzinie, nie wiem, jest trochę tych możliwości. Najlepiej to samemu założyć jakiś biznes. Jeżeli inni mogą to czemu nie ja. Przecież skądś się biorą ci pracodawcy, to nie Bogowie.

 

Podejrzewam bardziej to drugie, ale nie wiem, czy sobie to sama uswiadamiała. Wszystko mozna sobie samemu ładnie zracjonalizowac i wytłumaczyc, także własny oportunizm :roll:

Jeżeli, aż kipisz w środku ze złości, a nie chcesz zareagować z powodu strachu lub jakichś przyszłych konsekwencji to wtedy tak. Natomiast jeżeli w głębi siebie jesteś spokojny, nie rusza Cię to, masz to w dupie, a nawet Cię to bawi co ktoś mówi to wtedy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem może być, ze wyglądasz na osobe niezależną, takze finansowo; wiekszosc osób pracuje bo musi i zrobi wszystko żeby prace utrzymac. Luzaka, który pracuje kiedy mu sie zachce, nikt nie potrzebuje. Uczyłam się kiedys pisać aplikacje o prace na szkoleniu i wszyscy zwracali mi uwage, ze w moich listach motywacyjnych brak "prośby" - prawie wszyscy w swoich podaniach wręcz błagali przyszłego pracodawce o przyjęcie na stanowisko. Dla mnie to mega głupie, ale ja nie przystaję do polskiej rzeczywistości.

Z tego powodu też np pracodawcy wolą facetów żonatych i dzieciatych bo będą bardziej odpowiedzialni i obowiązkowo stawiać się w pracy, a tacy wolni to nie wiadomo co im strzeli do głowy. U kobiet sytuacja odwrotna bo muszą się czasem dziećmi zajmować więc lepiej niech ich nie mają.

W życiu nie napisałem listu motywacyjnego i nie zamierzam, dla mnie to jakaś oznaka samopoddaństwa, zresztą dziś chyba się od tego odchodzi bo wszyscy schematycznie pisali. Wg mnie cv też powinno iść do lamusa, coś bardziej odkrywczego by się przydało co faktycznie sprawdziło by umiejętności i predyspozycje niż jakieś suche fakty i mnóstwo ściemniania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W takim razie gdyby mnie zapytał czemu nie uczyłem się ani nie pracowałem przez pewien okres czasu to nie wiem jak bym z tego wybrnął aby nie zostać już na wstępie skreślonym w jego oczach. Mógłbym mu powiedzieć, że pracowałem ale bez umowy lub opiekowałem się jakąś osobą starą/niepełnosprawną w rodzinie, nie wiem, jest trochę tych możliwości.

 

wolontariat to jest bardzo dobry sposób na zapełnianie luk w cv ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wolontariat to jest bardzo dobry sposób na zapełnianie luk w cv ;)

Czy pracodawca może w jakiś sposób sprawdzić prawdziwość tego czy mogę sobie nazmyślać?

zmyślaj ile wlezie, pół mojego cv nie ma żadnej weryfikacji. ;) oczywiście zależy na jakie stanowisko się aplikuje, na te najprostsze raczej nie sprawdzają nic u mnie 2 miesiące pracy zamieniają się w 4 a 4 lata w 5.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego powodu też np pracodawcy wolą facetów żonatych i dzieciatych bo będą bardziej odpowiedzialni i obowiązkowo stawiać się w pracy, a tacy wolni to nie wiadomo co im strzeli do głowy. U kobiet sytuacja odwrotna bo muszą się czasem dziećmi zajmować więc lepiej niech ich nie mają.
Znajomy z Kanady opowiadał, ze jego szef był bardzo zainteresowany czy wziął kredyt - kiedy tak się stało, od razu zaczął mu stawiac wieksze wymagania w robocie i kazał zostawac po godzinach.
Jeżeli, aż kipisz w środku ze złości, a nie chcesz zareagować z powodu strachu lub jakichś przyszłych konsekwencji to wtedy tak. Natomiast jeżeli w głębi siebie jesteś spokojny, nie rusza Cię to, masz to w dupie, a nawet Cię to bawi co ktoś mówi to wtedy nie.
Niekoniecznie, można tak skutecznie odcinac się od emocji, że manifestuja sie np jako dolegliwości psychosomatyczne, a nie świadome uczucia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moi rodzice są nienormalni więc ja też jestem.

Ja jestem dużo bardziej nienormalny niż rodzice i chyba w ogóle najbardziej nienormalny w całej rodzinie.

 

-- 25 kwi 2014, 23:19 --

 

Ja mam w miarę normalnych rodziców, w każdym baz razie dużo normalniejszych niż wielu którym jednak w życiu się układa, odnoszą sukcesy, czy tylko normalnie żyją. Z tego powodu jeszcze bardziej czuje się ze zawiodłem, znam sporo rodzin z problemem alkoholowym, czy z bardzo wymagającymi rodzicami gdzie jednak ich dzieci przynajmniej na pierwszy rzut oka funkcjonują normalnie, odnoszą sukcesy. Głównym błędem wychowawczym zwłaszcza mojej matki jest nadopiekuńczość, co jednak zwłaszcza w przypadku facetów jest mocno hamujące szczególnie jak ktoś ma taką słabą psychikę jak ja. No ale to mnie jie tłumaczy wszystkie moje ciotki od strony matki są nadopiekuńcze a w 90% kuzynostwo ma udane żeby nie powiedzieć pełne sukcesów życie- rodziny, własne luksusowe domy itd.

Po prostu ich rodzice byli lepiej przystosowani do otaczającej nas brutalnej rzeczywistości i w konsekwencji lepiej wychowali swoje dzieci, przynajmniej na polu ogarnięcia, zaradności życiowej. Twoi rodzice tego nie zrobili, popełnili gdzieś błędy. Może samemu funkcjonując według upośledzających schematów i nie widząc w tym nic złego, a może totalnie olewając sprawę wychowawczą, w stylu jakoś to będzie, a może przez swoją własną głupotę i nieodpowiedzialność. U mnie było jedno, drugie, a nawet jeszcze i trzecie. Mój ojciec był alkoholikiem. Gdy patrzę na dzieci innych ojców, z którymi pił mój ojciec to również widzę, że są przeciwieństwami mnie. Są po prostu możemy powiedzieć, że w miarę normalni, może zbyt zdegenerowani przez różne używki. Nie znam ich za dobrze ale jestem pewny, że też mają masę różnych problemów z tego powodu tylko może na innym polu, np. owych uzależnień. Myślałem nad tym długo czemu tak jest i doszedłem do wniosku, że alkohol nie gra tutaj kluczowej roli. Po prostu mój ojciec był największym, najbardziej zepsutym, najbardziej nienormalnym człowiekiem na całej ulicy. To po prostu człowiek przedziwny w bardzo negatywnym znaczeniu tego słowa. Pozer, kłamca, cynik, manipulant, alkoholik, lekoman i wiele więcej, wszystko co najgorsze. Dodam, że sam miał zryty beret i leczył się psychiatrycznie. Jego ojciec też był alkoholikiem. Inni rodzice przynajmniej coś robili ze swoimi dziećmi z tego co pamiętam, gdzieś wyjeżdżali, bawili się itp., a moi to prawie nic. Zresztą to bardzo długi temat, ja wiem dokładnie czemu jest tak, a nie inaczej. Na to złożyło się parę spraw ale największą odpowiedzialność ponoszą rodzice. Moja matka też była nadopiekuńcza, zawsze mnie wyręczała we wszystkim. Zawsze mówiła 'oddaj to, ja to zrobię lepiej bo ty nie umiesz' itp. Ja natomiast obserwując swoją całą rodzinę muszę stwierdzić, że większość to nieudacznicy życiowi.

Mój ojciec też jest alkoholikiem, a moja matka jest nadopiekuńcza; ale w mojej rodzinie nie działo się nic, co by mogło długotrwale i wyraźnie źle wpłynąć na psychikę mózgu bez wrodzonych nieprawidłowości w jego chemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka prawidłowość: moja mama też jest nadopiekuńcza, a alkoholikami są obaj dziadkowie (już nie piją, ale pamiętam, co się wyrabiało kiedyś)

Jeden po pijaku wpadał w depresję, groził, że się zabije (straszył mnie tym i szukał kogoś, kto mógłby go pożałować), rozwalał głową szyby w szklanych drzwiach i skakał z pociągu; drugi - robił awantury i zdarzało się, że lał babcie.

Poza tym miałam fajne dzieciństwo, nie zauważałam wtedy tej patologii, reszta rodziny bardzo o nas dbała.

Mama też zawsze mnie wyręczała, nie wiem czy to z potrzeby bycia docenianą i potrzebną, czy chciała mi dać to, czego nie dostała od własnej matki, no ale skończyło się na tym, że wiele rzeczy musiałam uczyć się sama i to z dużym opóźnieniem (i jeszcze zdziwienie, że czegoś nie umiem, jak mnie wyręczała przez całe życie :roll: )

Ojciec żyje przeszłością, truje się od środka, bo nie potrafi wybaczyć swojemu ojcu, drwi i szydzi, olewa i udaje błazna, ale też jest zaburzony. Bardzo podobnie do mnie z tym, że on nie widzi problemu i nawet nie próbuje się zmieniać.

Nic dziwnego, że jestem taką niemotą, skoro byłam rozpieszczana i wszystko podawano mi na tacy :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaka prawidłowość: moja mama też jest nadopiekuńcza, a alkoholikami są obaj dziadkowie (już nie piją, ale pamiętam, co się wyrabiało kiedyś)

Jeden po pijaku wpadał w depresję, groził, że się zabije (straszył mnie tym i szukał kogoś, kto mógłby go pożałować), rozwalał głową szyby w szklanych drzwiach i skakał z pociągu; drugi - robił awantury i zdarzało się, że lał babcie.

Poza tym miałam fajne dzieciństwo, nie zauważałam wtedy tej patologii, reszta rodziny bardzo o nas dbała.

Mama też zawsze mnie wyręczała, nie wiem czy to z potrzeby bycia docenianą i potrzebną, czy chciała mi dać to, czego nie dostała od własnej matki, no ale skończyło się na tym, że wiele rzeczy musiałam uczyć się sama i to z dużym opóźnieniem (i jeszcze zdziwienie, że czegoś nie umiem, jak mnie wyręczała przez całe życie :roll: )

Ojciec żyje przeszłością, truje się od środka, bo nie potrafi wybaczyć swojemu ojcu, drwi i szydzi, olewa i udaje błazna, ale też jest zaburzony. Bardzo podobnie do mnie z tym, że on nie widzi problemu i nawet nie próbuje się zmieniać.

Nic dziwnego, że jestem taką niemotą, skoro byłam rozpieszczana i wszystko podawano mi na tacy :roll:

Ja, gdybym nie był we wszystkim przez matkę wyręczany, to byłbym zaradny życiowo, ale nie wykluczone, że kosztem gorszego stanu psychicznego. Chemia mojego mózgu jest taka, że raczej bardzo ciężko by było, aby nauczyć mnie zaradności życiowej i jednocześnie nie pogorszyć mojego stanu psychicznego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, a co ci dolega deprecha czy nerwica ????

i jak te poszukiwania pracy ???

niby nie ostra deprecha i nie zaawansowane stadium nerwicy. Wiem tylko, że na mam osobowość unikającą, lękliwą, ale też częste poczucie bezsensu, apatię, brak chęci do życia i robienia czegokolwiek.

 

A praca.. cóż myślałam, że zadzwonią po ostatniej fajnej rozmowie, ale nie zadzwonili :cry:

 

No i poza telefonem z firmy, w której miałabym odbierać połączenia o tematyce towarzyskiej nie ma nic :-| Nie wiem czy iść tam z ciekawości czy nie, szkoda mi trochę kasy na podróż. Wiem, że jestem zbyt bierna, ale długo leczyłam się z postawy pt. "przepraszam, że żyję, nie chcę przeszkadzać" i teraz ciężko mi aktywnie walczyć o pracę, poza chodzeniem do urzędu i wysyłaniem CV

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon, męczysz się z tym strasznie przecież

skoro byłam w stanie sama wyjść z opłakanego stanu, w którym się znajdowałam 3 lata temu (nie robienie niczego, całe dnie w łóżku, brak ogarnięcia i kontaktu ze światem) to teraz tym bardziej nie widzę potrzeby faszerowania się lekami. Bardzo pomagają mi ćwiczenia i odpowiednie odżywianie. Jak dałam radę wtedy, to teraz też jakoś przeżyje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmyślaj ile wlezie, pół mojego cv nie ma żadnej weryfikacji. ;) oczywiście zależy na jakie stanowisko się aplikuje, na te najprostsze raczej nie sprawdzają nic u mnie 2 miesiące pracy zamieniają się w 4 a 4 lata w 5.

Ja nawet nie wiem jak CV wygląda bo nigdy jeszcze go nie pisałem. Zresztą musiałoby być całkowicie fikcyjne bo nie mam co w nim wpisać. Poza tym nie będę raczej szukał pracy w Polsce bo mi bardziej zależy na całkowitej zmianie otoczenia (rodzice, sąsiedzi, dawni znajomi, znane miejsca, które przywołują pewne wspomnienia), a nie na kasie. Pomyślę nad wyjazdem za granicę. Obojętnie gdzie, może być nawet jakiś obóz pracy i tak nie mam nic do stracenia.

 

Niekoniecznie, można tak skutecznie odcinac się od emocji, że manifestuja sie np jako dolegliwości psychosomatyczne, a nie świadome uczucia.

W takim razie po co taka osoba ma reagować jeżeli jej to nie przeszkadza? To nic nie zmienia.

 

Ja jestem dużo bardziej nienormalny niż rodzice i chyba w ogóle najbardziej nienormalny w całej rodzinie.

Jeżeli mówimy o umiejętnościach interpersonalnych, ogarnięciu życiowym to ja niestety też jestem ich gorszą wersją. Chociaż gdybym całe życie jechał na benzo i alkoholu jak mój ojciec to pewnie też bym był takim kozakiem.

 

Mój ojciec też jest alkoholikiem, a moja matka jest nadopiekuńcza; ale w mojej rodzinie nie działo się nic, co by mogło długotrwale i wyraźnie źle wpłynąć na psychikę mózgu bez wrodzonych nieprawidłowości w jego chemii.

Nic wielkiego nie musiało się dziać. Wystarczy jacy są Twoi rodzice. Zresztą jeżeli Twój ojciec jest alkoholikiem to chyba to się wyklucza. Taka osoba nie jest w stanie normalnie wychować dzieci bez żadnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym.

 

Jaka prawidłowość: moja mama też jest nadopiekuńcza, a alkoholikami są obaj dziadkowie (już nie piją, ale pamiętam, co się wyrabiało kiedyś)

Jeden po pijaku wpadał w depresję, groził, że się zabije (straszył mnie tym i szukał kogoś, kto mógłby go pożałować), rozwalał głową szyby w szklanych drzwiach i skakał z pociągu; drugi - robił awantury i zdarzało się, że lał babcie.

Poza tym miałam fajne dzieciństwo, nie zauważałam wtedy tej patologii, reszta rodziny bardzo o nas dbała.

Mama też zawsze mnie wyręczała, nie wiem czy to z potrzeby bycia docenianą i potrzebną, czy chciała mi dać to, czego nie dostała od własnej matki, no ale skończyło się na tym, że wiele rzeczy musiałam uczyć się sama i to z dużym opóźnieniem (i jeszcze zdziwienie, że czegoś nie umiem, jak mnie wyręczała przez całe życie :roll: )

Ojciec żyje przeszłością, truje się od środka, bo nie potrafi wybaczyć swojemu ojcu, drwi i szydzi, olewa i udaje błazna, ale też jest zaburzony. Bardzo podobnie do mnie z tym, że on nie widzi problemu i nawet nie próbuje się zmieniać.

Nic dziwnego, że jestem taką niemotą, skoro byłam rozpieszczana i wszystko podawano mi na tacy :roll:

U mnie prawie cała rodzina to osoby znacznie nadużywające alkoholu. Zarówno od strony ojca jak i od strony matki. Nie nazwałbym ich wszystkich alkoholikami bo dla mnie alkoholik to osoba, która pije dzień w dzień, aż do zgonu. Ja właśnie nie wiem czemu moi rodzice we wszystkim mnie wyręczali. Od zawsze mówili mi, że nic nie umiem i lepiej bym się za nic nie brał. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe zachowanie z ich strony bo jak dziecko może cokolwiek umieć jeżeli rodzic go niczego nie nauczył? Wiele razy ojciec mi mówił, że jak był w moim wieku to robił to i tamto, potrafił to i tamto, a ja to nic nie umiem. Wtedy jeździ po mnie i wymienia czego nie zrobiłem, a co powinienem. Gdy powiem mu ok, zrobię to nie ma sprawy, to wtedy mówi, żebym się za to nawet nie brał. Nawet jak sam wiem, że jestem w stanie to zrobić i pokazać mu, że się myli to on mi nie pozwala nawet spróbować. Stawia stanowcze weto abym nawet nie podszedł do wykonania tej czynności. Tak jakby on na prawdę nie chciał abym to wykonał bo on ma zwyczajnie satysfakcje z tego, że jest od kogoś w czymś lepszy, może po kimś pojeździć. Nie chce zburzyć tego obrazu jakby przypadkiem się okazało, że coś potrafię (być może nawet lepiej od niego). Zresztą podobnie jest z matką, która mu zawsze wtóruje. Dla mnie to ludzie chorzy umysłowo.

 

Mój ojciec jest podobny do Tego opisanego przez Ciebie. Tylko, że on już jest całkowitym wrakiem człowieka więc po co mu cokolwiek zmieniać. On nawet nigdzie nie widzi problemu. Nie wiem czy on tak dobrze udaje całe życie czy ma na prawdę mózg wypalony.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue blue ribbon napisał(a):

 

Jaka prawidłowość: moja mama też jest nadopiekuńcza, a alkoholikami są obaj dziadkowie (już nie piją, ale pamiętam, co się wyrabiało kiedyś)

Jeden po pijaku wpadał w depresję, groził, że się zabije (straszył mnie tym i szukał kogoś, kto mógłby go pożałować), rozwalał głową szyby w szklanych drzwiach i skakał z pociągu; drugi - robił awantury i zdarzało się, że lał babcie.

Poza tym miałam fajne dzieciństwo, nie zauważałam wtedy tej patologii, reszta rodziny bardzo o nas dbała.

Mama też zawsze mnie wyręczała, nie wiem czy to z potrzeby bycia docenianą i potrzebną, czy chciała mi dać to, czego nie dostała od własnej matki, no ale skończyło się na tym, że wiele rzeczy musiałam uczyć się sama i to z dużym opóźnieniem (i jeszcze zdziwienie, że czegoś nie umiem, jak mnie wyręczała przez całe życie :roll: )

Ojciec żyje przeszłością, truje się od środka, bo nie potrafi wybaczyć swojemu ojcu, drwi i szydzi, olewa i udaje błazna, ale też jest zaburzony. Bardzo podobnie do mnie z tym, że on nie widzi problemu i nawet nie próbuje się zmieniać.

Nic dziwnego, że jestem taką niemotą, skoro byłam rozpieszczana i wszystko podawano mi na tacy :roll:

 

 

to już wiemy czemu tak masz

to zostawiło ślad w umyśle zmiany chemiczne trzeba inną chemią naprawiać :nono:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nic wielkiego nie musiało się dziać. Wystarczy jacy są Twoi rodzice. Zresztą jeżeli Twój ojciec jest alkoholikiem to chyba to się wyklucza. Taka osoba nie jest w stanie normalnie wychować dzieci bez żadnego uszczerbku na zdrowiu psychicznym.

W mojej psychice odkąd pamiętam pojawia się sporo nieadekwatnych reakcji, raczej oczywiste jest, że podstawową ich przyczyną są wrodzone zaburzenia chemii mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to już wiemy czemu tak masz

to zostawiło ślad w umyśle zmiany chemiczne trzeba inną chemią naprawiać :nono:

a nie można zmienić chemii mózgu robiąc sobie pranie mózgu? Jeżeli coś szkodliwego mi się zakodowało, to cierpliwie i uparcie wpajając sobie co innego mogę to zmienić. Ja już w pewnym sensie to zrobiłam, bo jak już pisałam było ze mną wieeeeleeee gorzej. Ja po prostu widzę, że jestem zupełnie inną osobą.

 

U mnie prawie cała rodzina to osoby znacznie nadużywające alkoholu. Zarówno od strony ojca jak i od strony matki. Nie nazwałbym ich wszystkich alkoholikami bo dla mnie alkoholik to osoba, która pije dzień w dzień, aż do zgonu. Ja właśnie nie wiem czemu moi rodzice we wszystkim mnie wyręczali. Od zawsze mówili mi, że nic nie umiem i lepiej bym się za nic nie brał. To dla mnie kompletnie niezrozumiałe zachowanie z ich strony bo jak dziecko może cokolwiek umieć jeżeli rodzic go niczego nie nauczył? Wiele razy ojciec mi mówił, że jak był w moim wieku to robił to i tamto, potrafił to i tamto, a ja to nic nie umiem. Wtedy jeździ po mnie i wymienia czego nie zrobiłem, a co powinienem. Gdy powiem mu ok, zrobię to nie ma sprawy, to wtedy mówi, żebym się za to nawet nie brał. Nawet jak sam wiem, że jestem w stanie to zrobić i pokazać mu, że się myli to on mi nie pozwala nawet spróbować. Stawia stanowcze weto abym nawet nie podszedł do wykonania tej czynności. Tak jakby on na prawdę nie chciał abym to wykonał bo on ma zwyczajnie satysfakcje z tego, że jest od kogoś w czymś lepszy, może po kimś pojeździć. Nie chce zburzyć tego obrazu jakby przypadkiem się okazało, że coś potrafię (być może nawet lepiej od niego). Zresztą podobnie jest z matką, która mu zawsze wtóruje. Dla mnie to ludzie chorzy umysłowo.

Ja mam trochę inaczej, mój ojciec poza tymi zaburzeniami jest w głębi dobrym człowiekiem i nie zachowuje się tak jak Twój. Też nie miał ciekawego dzieciństwa i boi się pewnych uczuć, emocji, myślę, że nauczył się pewnych mechanizmów obronnych i w nich tkwi.

 

A mama... demotywuje mnie, wiem, że nie ma takiego zamiaru, ale zawsze wynajduje trudności. Gdziekolwiek bym chciała nie pójść do pracy "a wiesz jak tam jest ciężko i źle" i milion innych argumentów na "nie" bla bla Wiem, że ona tak z przestrogi i troski,ale no luudzie.

:roll: Zresztą ojciec w sumie tak samo wynajduje tylko ale... oni po prostu boją się zmian i tyle.

 

Juz sam nie wiem czy mam prawo miec pretensje do rodzicow czy to coraz wieksze odjazdy w mojej głowie :P

Twoi rodzice swoje zachowania też od kogoś nabyli..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×