Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak wytłumaczyć się ze zmarnowanych lat i nerwicy lękowej?


Rekomendowane odpowiedzi

carlosbueno, czyli mam rozumieć, że czujesz się z tym wszystkim co napisałeś jak osoba zaburzona ? Ja osobiście za chorobę w psychiatrii uważam zaburzenia psychotyczne i najcięższe depresje endogenne, a wszystkie pozostałe defekty natury psychicznej traktuję jako zaburzenia.

 

Ja właśnie za taką osobę z zaburzeniami siebie uważam, bo to co nas dotyka niestety odbiega od normy. Nikt o zdrowej psychice nie ma aż tak silnych napięć i lęków, nie jest nadwrażliwy na opinię innych, nie porzuca pracy i nie ma z tego powodu myśli samobójczych i potem nie pogrąża się w swojej beznadziejności.

 

Obecnie nie szukam pracy, gdyż po niedawnym ekscesie, kiedy to po raz kolejny uciekłem z fabryki w której pracowałem jestem dość mocno przybity i nie mam chęci by żyć. Mam wiele rozmyślań na temat swojej przyszłości, że jak to tak dalej będzie szło tym trybem to skończę pod mostem i jest wiele przesłanek za tym, że taki będzie mój finał o ile wcześniej sam nie wydam na siebie wyroku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

- Myśę, że nie musimy z niczego się tłumaczyć. Te lata nie są zmarnowane. Mamy czas

na zdefiniowanie przyczyny, która spowodowała to poczucie strachu, niskiej wartości czy zwykłej

niemocy zrobienia jakiegokolwiek ruchu...

Wszyscy mamy wyobraźnię i fantazję. Do tego dodajmy odpowiednią dozę

kreatywności, i w końcu okaże się, że przed nami nie równia pochyła w dół, do piekła,

lecz szybowanie w chmurach i ponad nimi...

Chciałabym w to wierzyć

 

U mnie jest niestety podobnie, czuję niemal cały czas napięcie psychiczne i lęk, które nasilają się w kontaktach z ludźmi. Często wtedy mało co do mnie dociera jeżeli chodzi o informację z zewnątrz oraz tracę wątek wypowiedzi, coś jakby stan derealizacji, choć nie wiem, czy to do końca prawdziwe określenie.

Mam czasami podobnie, plus w sytuacji, która mnie bardzo stresuje mam taki stan, w którym tracę rozum i poczucie rzeczywistości i po prostu jedyna myśl "uciekaj, schowaj się!", wali mi wtedy mocno serce i coś dziwnego wstrząsa ciałem, robię rzeczy instynktownie, jak uciekające zwierze i nie myślę racjonalnie.

 

Powiem Wam, że nawet mi lepiej, że nie jestem jedyna z takim problemem.

 

Wczoraj zmusiłam się i wysłałam CV, dziś rano dzwonią i pani mi mówi, że to będzie odbieranie połączeń przychodzących i tematyka towarzyska (w ogłoszeniu było trochę inaczej, jakieś powadzenie czatu sms), czyli, co? dziwka na telefon? czy jak? Bo nigdy nie korzystałam :lol: Firma jest wiarygodna, no ale sama nie wiem, ciekawie się robi :lol:

 

A poza tym, moje problemy ze studiami i pracą wynikają z lęku przed porażką i wyśmianiem, boję się podjąć pewnych rzeczy ze strachu, wiem, jestem tchórzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zastanawia mnie co sprawia, że tak inteligentne osoby, które tu się wypowiadają i nie uważają się za chore (chyba, że zaburzone) mają aż tak duże problemy z podjęciem i utrzymaniem pracy.

Wykształcenie na kierunku, który aktualnie nie daje perspektyw zawodowych.

Są trzy możliwości:

 

Praca poniżej kwalifikacji - np. sprzedawczyni w monopolowym. Nie podjęłabym ze względu na: a) i tak nisko płatną umowę-zlecenie; b) odpowiedzialność finansową za skradziony towar; c) resztki ambicji związane z wykształceniem.

 

Praca w zawodzie - wszystkie etaty w mieście są obsadzone przez krewnych i znajomych królika.

 

Praca z dodatkowymi kwalifikacjami - np. w korporacji albo za granicą - mogliby mnie wysłać na jakieś kursy językowe albo specjalistyczne, czyli urażona ambicja, że studia mi się na niewiele przydały, do tego lęk i brak "przebojowości", żeby się wybić w korpo albo sobie coś sama znaleźć w obcym kraju.

 

To co teraz robię jest w jakimś stopniu związane z zawodem, ale mam bardzo mało zleceń i nie mam ubezpieczenia. Wiem, że powinnam szukać czegoś innego, ale jest bardzo mało ofert pasujących do mojego wykształcenia i umiejętności, a nie będę się rzucać na rzeczy, do których się nie nadaję, bo wiem, że od razu by mnie przejrzeli.

 

-- 25 kwi 2014, 12:26 --

 

Ja się na chwilę obecną przestałam samo-diagnozować, bo i tak nie wiem w jakim stopniu moje samopoczucie zależy od chemii mózgu, ile od złego nastawienia, a ile od faktycznej zewnętrznej sytuacji i decyzji innych ludzi. To wszystko się ze sobą łączy.

Wszystko od chemii zależy.

Chciałabym, żeby tak było, biorę piguły - przestaję mieć problemy z ludźmi, pracą, mieszkaniem i widzę całe piękno otaczającego świata :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chciałabym, żeby tak było, biorę piguły - przestaję mieć problemy z ludźmi, pracą, mieszkaniem i widzę całe piękno otaczającego świata :105:

Niestety te pigułki, które są w użyciu nie są idealne. Krótko mówiąc Twoje piguły są do dupy. Mimo wszystko nasze zachowanie jest uzależnione od chemii mózgu w 100%. Poza tym musiałaby być to jakaś magiczna tabletka, która regulowałaby całą chemię mózgu, uzupełniała różne braki itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, Jeżeli chemia w mózgu ulegnie zmianie to nasza reakcja na bodźce zewnętrzne również. To w jaki sposób reagujesz na różne bodźce zewnętrzne w stanie trzeźwości zostało ukształtowane w czasie rozwoju mózgu. Z pewnych powodów do różnych bodźców masz przypisane niewłaściwe wydzielanie pewnych 'substancji' w mózgu, które odpowiadają za całą resztę zachowań. Teraz masz dwa wyjścia: zmiana schematów lub farmakologia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wiem jak działa mózg. Ale nawet zmiana sposobu reagowania i zachowania nie zmienia faktów istniejących w rzeczywistości. Poza tym naokoło nas są inni ludzie, z których każdy ma swój lepiej lub gorzej działający mózg i zdolność podejmowania decyzji, które mogą mieć na nas wpływ.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mają na nas wpływ ale sposób w jaki interpretujemy/odbieramy ich wypowiedzi/działania jest uzależniony od chemii naszego mózgu oraz schematów, które właśnie regulują tą chemią. Jednego to wkurwi, innego nie. Jeden mocno się stresuje, drugi nie. Jeden odczuwa lęk, drugi nie itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mają na nas wpływ ale sposób w jaki interpretujemy/odbieramy ich wypowiedzi/działania jest uzależniony od chemii naszego mózgu oraz schematów, które właśnie regulują tą chemią. Jednego to wkurwi, innego nie. Jeden mocno się stresuje, drugi nie. Jeden odczuwa lęk, drugi nie itd.
Ostatnio pracowałam z wredną osobą i nie mogłam jej chamstwa przełknąć - wkurwiałam sie, rzucałam, kłóciłam - a moja koleżanka z miejsca pracy miała wszystko w de. Wszystkie chamskie zagrywki i teksty olewała albo bagatelizowała, twierdzac, ze jej to nie rusza, nie zwraca na to uwagi i najwazniejsze to sie dobrze wyspać :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!

Od razu przejdę do rzeczy: moim problemem jest to, że przez pewne fobie, lęki, skrajną nieśmiałość i inne dolegliwości natury psychicznej zmarnowałam kilka lat życia, porzuciłam studia, poszłam na następne, które też porzuciłam, pracowałam ok. roku, ale umowa skończyła mi się kilka miesięcy temu i teraz nie robię nic. Siedzę w domu i nie mam ani pracy, ani wykształcenia, ani przyjaciół. Pracy szukam, problemem jest to, że ciężko jest mi znaleźć cokolwiek, ponieważ mieszkam w takim miejscu, gdzie są problemy z dojazdem, poza tym, boję się, że sobie nie poradzę (już miałam takie sytuację, gdzie przestraszyłam się i uciekłam) i już od tygodnia nie wysłałam nigdzie CV.

 

Problem polega na tym, że nie wiem jak wytłumaczyć swój zmarnowany start w dorosłość przed potencjalnym pracodawcom, a co gorsza przed rodziną, która pyta co robię, czym się zajmuję, kim jestem, co planuję. A ja zwyczajnie NIE WIEM, nie mam bladego pojęcia co robić w życiu, jak zdobędę pieniądze oczywiście chciałabym się uczyć, ale nie mam pomysłu na siebie. Zawsze pokładano we mnie większe nadzieje, bo sprawiam wrażenie mądrej i ogarniętej, a wcale tak nie jest. Czuję się jak aktorka czasem, zachowuję jak zupełnie inna osoba. Nikomu by chyba do głowy nie przyszło co we mnie siedzi..

Nie będę się tłumaczyć lękami, bo nikt tego nie zrozumie, a już na pewno nie moja rodzina.

Potrafię nawiązać zażyłe znajomości i nawiązywałam tez sporo, ale zawsze kontakt się urywał z mojej winy, głównie dlatego, że wstydziłam się siebie, tego, że jestem nikim, do głosu dochodziły lęki i chęć ucieczki i wycofywania się. nie wiem teraz jak nawiązać nowe znajomości i wyjść z domu, bo co ja mogę o sobie powiedzieć, czuję się zagubiona i wyjęta poza nawias, ktoś może powiedzieć o sobie "jestem pielęgniarką" ktoś " jestem księgową", "jestem ratownikiem", "zajmuję się tym i tamtym" a ja nie wiem kim jestem, siedzę w domu i uciekam w marzenia, których mam już pomału dość, nie wystarcza mi to...

Życie i kontakty międzyludzkie.. to wszystko wydaje mi się teraz takie irracjonalne.. co ja mam robić? :(

tłumaczyć leczeniem idź do psychiatry

weź leki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tłumaczyć leczeniem idź do psychiatry

weź leki

Nie jestem chora, tylko zaburzona. Poza tym kto zatrudni taką osobę? nie mam zamiaru strzelać sobie w kolano, zresztą, kto mi uwierzy, ja na prawdę nie wyglądam na taką osobę.

 

ja też mam luke w zatrudnieniu ale nie siedziałam bezczynnie tylko szkolenia kursy robiłam by jakoś spożytkować ten czas więc typowej luki nie mam.

Blue blue ribbon, po prostu się nie tłumacz z choroby a coś chyba robiłaś przez ten czas siedząc w domu

Nic nie robiłam, bo nie miałam też za co. No poza studiami, które rzuciłam, ale tym też nie ma się co chwalić. Generalnie zajmuję się domem i uciekaniem w marzenia. No i wiadomo czytam, ćwiczę, oglądam filmy..

 

Tak mają na nas wpływ ale sposób w jaki interpretujemy/odbieramy ich wypowiedzi/działania jest uzależniony od chemii naszego mózgu oraz schematów, które właśnie regulują tą chemią. Jednego to wkurwi, innego nie. Jeden mocno się stresuje, drugi nie. Jeden odczuwa lęk, drugi nie itd.

Po prostu zależy do tego jak zostaliśmy wychowani, jakie rzeczy zapisały się w naszej podświadomości i jakie czynniki zewnętrzne wpłynęły na nasze ukształtowanie.A chemia swoją drogą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrodzona chemia mózgu danej osoby ma chyba wpływ na to, jaki wpływ będą mieć potem na psychikę tej osoby inni ludzie.

Szczerze wątpię, że to jest wrodzone. Ta chemia cały czas się rozwijała, tworzyły się ciągle nowe połączenia neuronowe (chyba tak to się nazywa) w okresie rozwoju naszego mózgu. Po prostu źle się rozwinęła z pewnych powodów (czyt. rodzice), jakkolwiek to brzmi. Schematy myślowo-emocjonalne zostały nieprawidłowo dopisane do poszczególnych bodźców co zaczęło utrudniać swobodne funkcjonowanie w otaczającej nas rzeczywistości. Następstwem tego były wszystkie inne zaburzenia/choroby psychiczne, z nerwicą na czele.

 

ja też mam luke w zatrudnieniu ale nie siedziałam bezczynnie tylko szkolenia kursy robiłam by jakoś spożytkować ten czas więc typowej luki nie mam.

Blue blue ribbon, po prostu się nie tłumacz z choroby a coś chyba robiłaś przez ten czas siedząc w domu

Powiedzcie mi o co z tą luką chodzi bo jestem całkowicie oderwany od realiów dnia codziennego. Ja jeszcze nigdzie nie pracowałem, a mam 21 lat i nie wiem czy ta luka to będzie jakiś poważny problem w ewentualnym przyszłym poszukiwaniu zatrudnienia. Wydaję mi się, że pracodawcy nie powinno interesować co wcześniej robiłem w sensie jeżeli nie było to nic niezgodnego z prawem. Gdyby mnie o to zapytał to odpowiedziałbym po prostu, że nie pracowałem. Gdyby zapytał dlaczego to odpowiedziałbym, że nie chciałem, nie odczuwałem takiej potrzeby. Przecież może nie każdy chce pracować przez cały czas swojego życia. Może ktoś woli zrobić sobie kilkuletnią przerwę. Nie wiem gdzie tutaj jest problem?

 

Ostatnio pracowałam z wredną osobą i nie mogłam jej chamstwa przełknąć - wkurwiałam sie, rzucałam, kłóciłam - a moja koleżanka z miejsca pracy miała wszystko w de. Wszystkie chamskie zagrywki i teksty olewała albo bagatelizowała, twierdzac, ze jej to nie rusza, nie zwraca na to uwagi i najwazniejsze to sie dobrze wyspać :bezradny:

Ciekawe czy na prawdę ją to nie ruszało czy może tłumiła to w sobie i bała się zareagować bo to dwie różne kwestie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wrodzona chemia mózgu danej osoby ma chyba wpływ na to, jaki wpływ będą mieć potem na psychikę tej osoby inni ludzie.

Szczerze wątpię, że to jest wrodzone. Ta chemia cały czas się rozwijała, tworzyły się ciągle nowe połączenia neuronowe (chyba tak to się nazywa) w okresie rozwoju naszego mózgu. Po prostu źle się rozwinęła z pewnych powodów (czyt. rodzice), jakkolwiek to brzmi. Schematy myślowo-emocjonalne zostały nieprawidłowo dopisane do poszczególnych bodźców co zaczęło utrudniać swobodne funkcjonowanie w otaczającej nas rzeczywistości. Następstwem tego były wszystkie inne zaburzenia/choroby psychiczne, z nerwicą na czele.

To czy wychowanie wpłynie mocno czy słabo na psychikę, zależy od wrodzonej chemii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obecnie nie szukam pracy, gdyż po niedawnym ekscesie, kiedy to po raz kolejny uciekłem z fabryki w której pracowałem jestem dość mocno przybity i nie mam chęci by żyć. Mam wiele rozmyślań na temat swojej przyszłości, że jak to tak dalej będzie szło tym trybem to skończę pod mostem i jest wiele przesłanek za tym, że taki będzie mój finał o ile wcześniej sam nie wydam na siebie wyroku.

Ja miałem podobnie i to też po nieudanej pracy w fabryce, gdzie przecież każdy powinien se poradzić. Też wielokrotnie w myślach rozważałem skończenie pod mostem, samobójstwo albo pomysły typu dostanie się do więzienia w Norwegii słynącego z luksusowych warunków.

 

W tej pracy obecnej też byłem pełen obaw czy se poradzę bo wcześniej w kilku tzw prostych fizycznych pracach se nie radziłem, ale daje radę bez większych problemów, tylko kasa kiepska i za dużo godzin( ale chyba ten szalony okres 70 h w tygodniu się już skończył)no ale lepsze to niż nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To czy wychowanie wpłynie mocno czy słabo na psychikę, zależy od wrodzonej chemii.

Uważam, że w znikomym stopniu. Chodzi tutaj bardziej o dietę, która wpływa na rozwój mózgu, a szczególnie właśnie o sposób wychowania przez rodziców. O to ile razy się śmiałeś, ile razy byłeś szczęśliwy, ile razy się bawiłeś itd. Moi rodzice są nienormalni więc ja też jestem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

monooso,

Powiedzcie mi o co z tą luką chodzi bo jestem całkowicie oderwany od realiów dnia codziennego. Ja jeszcze nigdzie nie pracowałem, a mam 21 lat i nie wiem czy ta luka to będzie jakiś poważny problem w ewentualnym przyszłym poszukiwaniu zatrudnienia. Wydaję mi się, że pracodawcy nie powinno interesować co wcześniej robiłem w sensie jeżeli nie było to nic niezgodnego z prawem. Gdyby mnie o to zapytał to odpowiedziałbym po prostu, że nie pracowałem. Gdyby zapytał dlaczego to odpowiedziałbym, że nie chciałem, nie odczuwałem takiej potrzeby. Przecież może nie każdy chce pracować przez cały czas swojego życia. Może ktoś woli zrobić sobie kilkuletnią przerwę. Nie wiem gdzie tutaj jest problem?

 

pracodawcy chcą pracowników, którzy będą zasuwać ostro i umiejętnie, a luka w cv budzi podejrzenia lenistwa i nieogarnięcia, na odpowiedź, że nie odczuwałeś potrzeby pracowania, mógłby pomyśleć, że bardziej będziesz zwracał uwagę na swoje potrzeby i humory niż na jego polecenia.

ale brak doświadczenia pracy w wieku 21 lat to żadna tragedia w sumie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam w miarę normalnych rodziców, w każdym baz razie dużo normalniejszych niż wielu którym jednak w życiu się układa, odnoszą sukcesy, czy tylko normalnie żyją. Z tego powodu jeszcze bardziej czuje się ze zawiodłem, znam sporo rodzin z problemem alkoholowym, czy z bardzo wymagającymi rodzicami gdzie jednak ich dzieci przynajmniej na pierwszy rzut oka funkcjonują normalnie, odnoszą sukcesy. Głównym błędem wychowawczym zwłaszcza mojej matki jest nadopiekuńczość, co jednak zwłaszcza w przypadku facetów jest mocno hamujące szczególnie jak ktoś ma taką słabą psychikę jak ja. No ale to mnie jie tłumaczy wszystkie moje ciotki od strony matki są nadopiekuńcze a w 90% kuzynostwo ma udane żeby nie powiedzieć pełne sukcesów życie- rodziny, własne luksusowe domy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pracodawcy chcą pracowników, którzy będą zasuwać ostro i umiejętnie, a luka w cv budzi podejrzenia lenistwa i nieogarnięcia, na odpowiedź, że nie odczuwałeś potrzeby pracowania, mógłby pomyśleć, że bardziej będziesz zwracał uwagę na swoje potrzeby i humory niż na jego polecenia.

ale brak doświadczenia pracy w wieku 21 lat to żadna tragedia w sumie.

Aha, dzięki. Tylko, że ja faktycznie jestem nieogarniętym leniem. Mówimy o pracy, a nie o obozie pracy. Chyba w przeciętnej pracy nikt nie będzie stał nade mną z batem i poganiał?

 

Ja mam w miarę normalnych rodziców, w każdym baz razie dużo normalniejszych niż wielu którym jednak w życiu się układa, odnoszą sukcesy, czy tylko normalnie żyją. Z tego powodu jeszcze bardziej czuje się ze zawiodłem, znam sporo rodzin z problemem alkoholowym, czy z bardzo wymagającymi rodzicami gdzie jednak ich dzieci przynajmniej na pierwszy rzut oka funkcjonują normalnie, odnoszą sukcesy. Głównym błędem wychowawczym zwłaszcza mojej matki jest nadopiekuńczość, co jednak zwłaszcza w przypadku facetów jest mocno hamujące szczególnie jak ktoś ma taką słabą psychikę jak ja. No ale to mnie jie tłumaczy wszystkie moje ciotki od strony matki są nadopiekuńcze a w 90% kuzynostwo ma udane żeby nie powiedzieć pełne sukcesów życie- rodziny, własne luksusowe domy itd.

Po prostu ich rodzice byli lepiej przystosowani do otaczającej nas brutalnej rzeczywistości i w konsekwencji lepiej wychowali swoje dzieci, przynajmniej na polu ogarnięcia, zaradności życiowej. Twoi rodzice tego nie zrobili, popełnili gdzieś błędy. Może samemu funkcjonując według upośledzających schematów i nie widząc w tym nic złego, a może totalnie olewając sprawę wychowawczą, w stylu jakoś to będzie, a może przez swoją własną głupotę i nieodpowiedzialność. U mnie było jedno, drugie, a nawet jeszcze i trzecie. Mój ojciec był alkoholikiem. Gdy patrzę na dzieci innych ojców, z którymi pił mój ojciec to również widzę, że są przeciwieństwami mnie. Są po prostu możemy powiedzieć, że w miarę normalni, może zbyt zdegenerowani przez różne używki. Nie znam ich za dobrze ale jestem pewny, że też mają masę różnych problemów z tego powodu tylko może na innym polu, np. owych uzależnień. Myślałem nad tym długo czemu tak jest i doszedłem do wniosku, że alkohol nie gra tutaj kluczowej roli. Po prostu mój ojciec był największym, najbardziej zepsutym, najbardziej nienormalnym człowiekiem na całej ulicy. To po prostu człowiek przedziwny w bardzo negatywnym znaczeniu tego słowa. Pozer, kłamca, cynik, manipulant, alkoholik, lekoman i wiele więcej, wszystko co najgorsze. Dodam, że sam miał zryty beret i leczył się psychiatrycznie. Jego ojciec też był alkoholikiem. Inni rodzice przynajmniej coś robili ze swoimi dziećmi z tego co pamiętam, gdzieś wyjeżdżali, bawili się itp., a moi to prawie nic. Zresztą to bardzo długi temat, ja wiem dokładnie czemu jest tak, a nie inaczej. Na to złożyło się parę spraw ale największą odpowiedzialność ponoszą rodzice. Moja matka też była nadopiekuńcza, zawsze mnie wyręczała we wszystkim. Zawsze mówiła 'oddaj to, ja to zrobię lepiej bo ty nie umiesz' itp. Ja natomiast obserwując swoją całą rodzinę muszę stwierdzić, że większość to nieudacznicy życiowi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pracodawcy chcą pracowników, którzy będą zasuwać ostro i umiejętnie, a luka w cv budzi podejrzenia lenistwa i nieogarnięcia, na odpowiedź, że nie odczuwałeś potrzeby pracowania, mógłby pomyśleć, że bardziej będziesz zwracał uwagę na swoje potrzeby i humory niż na jego polecenia.

Dokładnie. Doświadczenie jest ważne, w większości miejscach wymagane, pokazuje co robiłeś, co Ci wychodziło, w czym byłeś dobry, każde doświadczenie coś daje. Świadczy też o samodzielności i zaradności.

Gdybyś miał firmę to zatrudniłbyś osobę sprawdzoną, z doświadczeniem i umiejętnościami nabytymi w trakcie poprzedniej pracy, ogarniętą, pewną czy też kota w worku, bo w sumie skoro osoba nic nie robiła to nigdy nie wiadomo jak będzie funkcjonować w robocie.

Ja mam 23 lata i tylko rok doświadczenia, niektórzy pracują już od LO, także jestem za nimi mocno w tyle, słabo :-|

 

 

Powiedzcie mi o co z tą luką chodzi bo jestem całkowicie oderwany od realiów dnia codziennego. Ja jeszcze nigdzie nie pracowałem, a mam 21 lat i nie wiem czy ta luka to będzie jakiś poważny problem w ewentualnym przyszłym poszukiwaniu zatrudnienia. Wydaję mi się, że pracodawcy nie powinno interesować co wcześniej robiłem w sensie jeżeli nie było to nic niezgodnego z prawem. Gdyby mnie o to zapytał to odpowiedziałbym po prostu, że nie pracowałem. Gdyby zapytał dlaczego to odpowiedziałbym, że nie chciałem, nie odczuwałem takiej potrzeby. Przecież może nie każdy chce pracować przez cały czas swojego życia. Może ktoś woli zrobić sobie kilkuletnią przerwę. Nie wiem gdzie tutaj jest problem?

Nigdy nie słyszałam czegoś takiego, ale być może pochodzisz z zamożnej rodziny. u mnie praca to norma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×