Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak walczycie z nerwicą lękową? Czy ktoś wyleczył się?


Tygryska

Rekomendowane odpowiedzi

!!!!!!!!!!!!!!A gdzie jedziesz????!!!!

Kurde ja też zawsze chciałam jechac na wycieczkę rowerową w góry ze znajomymi.Zawsze.2 tygodnie z namiotami,rowerami i paprykarzem szczecińskim...a niebo błękitne nad nami.Czy to się kiedyś spelni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czesc Forever,

Zaczelam sie leczyc po miesiacu od wystapienia u mnie lekow. Po miesiacu chdozenia tylko na terapie stwierdzilam ze zaczne brac leki. Zaczelam od Lexapro, pozniej Paxil teraz od 3 tygodni Prozac. Mam uogolnione leki, nie boje sie specyficznych sytuacji a lek wystepuje u mnie non stop. MImo ze czuje ze zaraz moge zemdlec ide do pracy i do szkoly, spotykam sie ze znajomymi itd... Chodze systematycznie na terapie od pol roku plus leki, niestety nie widze zadnej poprawy. A same leki pomogly mi tylko w wyeliminowani hiperwentylacji podczas ataku paniki. Bardzo sie staram ale czuje sie jakbym byla w wiezieniu i czekala na wyjscie za dobre sprawowanie ale bez rezultatu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!

Moze niepomoglo , bo niechcesz wszystkiego z siebie dac, chodzi mi o to ze moze niemasz do lekarza zaufania i blokujesz sie gdzies niemowiac mu o wszystkim, a wiesz ze jezeli nieprzerobimy wszystkiego co w naszy, zyiu najbardziej bylo bolesne bedzie sie ciagnoc za nami niewiadomo do kad!To tylko przypuszczenia niewiem , wiec sie nieobrazaj! :) :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

SIODMY DZIEN BEZ NERWICY.Mimo ze leje,ze wieje to ja tancze!Ale zycie moze byc lekkie i spokojne.Slucham sobie skocznej muzyki i juz mysle o slubie,ktory mimo ze jest w styczniu to mnie unosi ponad poziomy!No chyba,ze nerwica wroci....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

moja nerwiczka tez ostatnio daje znaki o sobie!........małpa jedna!!!!!! Ja najbardziej sie luzuje na wszelkich wyjazdach......zapominam o bożym świecie! Uwielbiam tez imprezki z moimi znajomymi.......a jeszcze jak moj Dareczek gra na gitarce i można podrzeć gębe to jestem w siódmym niebie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam 26 lat i lęki od jakiegoś roku. Zaczęło się od lekkich ataków paniki w supermarketach(ci ludzie działali na mnie destrukcyjnie),po jakims czasie przestałem chodzic do sklepów,kościoła,jezdzic samochodem. Pierwszy atak paniki dostałem w czasie jazdy(byłem pewien że umieram)-tę jazde skończyłem w szpitalu. Dostałem zastrzyk i do domu lecz tam dopiero sie zaczeło. Wiedziałem co mi dolega lecz to bylo silniejsze. Podczas ataków czekałem tylko kiedy zemdleje lub umrę. Serce i wszystkie inne narządy poprostu przestawały "działać",ciśnienie w głowie,pocenie,duszności,gorzki smak w ustach,dreszcze totalny chaos. Jestem zonaty i najwazniejsze by byl ktos przy tobie podczas ataku-ja niestety nie moglem liczyc na pomoc-jestem w trakcie rozwodu. W moim przypadku myslałem ze powodów tej paniki jest wiele bo byłem facetem bardzo ruchliwym,rozesmianym i szceśliwym a wszystko zaczęło sie rok po ślubie(każdy ma jakies powody które stają się pózniej oczywiste tak bardzo ze az nie prawdopodobne). Trzy razy poważnie myslałem o samobójstwie-czasami też o tym mysle bo teraz mieszkam sam,straciłem przyjaciól wszystko przez małzestwo które było koszmarem ponad moje siły psychiczne. Poszedłem do psychologa,powiedział-NAUCZ SIE ODDYCHAC. Pomagało ale ataki wracały i wracały ze zdwojona siła-moje dni polegały na siedzeniu i mysleniu kiedy nastepny atak i czy w nim zwariuje czy tym razem umrę. W końcu poszedłem do psychiatry-opowiedziałem o mojej sytuacji(od kiedy to się zaczęło).Werdykt brzmiał jeśli w twoim zyciu prywatnym nie bedzie zmian to w najlepszym przypadku czeka cie szpital. Wniosłem sprawe o rozwód-musiałem zaakceptowac fakt iz nie bede juz z osoba najwazniejsza na swiecie i ktora w ciaz kocham oraz ze nie bede wychowywal mojego syna. Przepisał mi lekarz EFECTIN ER 75 i powiedzial ze pierwsze 5 dni bedą nie przyjemne a potem bedzie poprawa. Kupiłem i połknąłem pierwsza tabletke potem przez 5 dni traciłem kontakt z rzeczywistościa,krzyczałem,straszne ale powiedziałem sobie albo ty wygrasz ze mna albo ja z toba.Na szósty dzien obudziłem sie i wiedziałem ze obudziłem sie inny bo przestalem o tym leku myslec.Biore juz Efectin 3 miesiąc i czuje sie o wiele lepiej.Nie miałem zadnego ataku lecz momenty były rózne,zmęczenie,pocenie, senność.W chwilach niepokoju(juz nie lęku) biore Hydroxyzinum 25mg. W moim przypadku pomaga mi sluchanie muzyki,ruch,praca lub zajecie i pogodzenie sie z sytuacjia i wiara ze uda mi sie i bedzie lepiej.Wychodze do sklepów,na miasto,na dyskoteke,znów jeżdze samochodem i jestem z siebie dumny ze sie nie poddałem i ciesze sie teraz z kazdej czynności jakiej nie moglem wczesniej wykonywac przez ataki. :!: Destrukcyjne natomiast było dla mnie towarzystwo mojej zony bo przez długi czas myślałem o rozwodzie ale robiłem to i poświecałem się dla mojego dziecka i stad ta panika i lek bo od kilku miesiecy wiedzialem ze bede musial zdecydowac ŻYĆ czy sie PODDAĆ. Wierze ze uda mi sie całkowicie wyleczyć i przestac zarzywac lekarstwo.Juz nie raz dziekowałem lekarzowi. Najwazniejsze by przebywać w towarzystwie i nie myślec negatywnie.Pozdrawiam wszystkich chorych i jeśli macie jakieś pytania to chetnie na nie odpowiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja równiez nie miałam ataku od wielu miesiecy :lol: myślałam ze jak skoncze brac leki to wroca, ale nie:) natomiast telepawka cos ostatnio czesto mnie dopada...........mam nadzieje ze nie nakrece sie tak bardzo jak kiedys.......czas chyba znow powrócic do tych karteczek zapisanych na terapii......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lopez bravo ja tez wyrwałam sie z trującego małeństwa...Wiele osób cierpi i idzie przez zycie z nieodpowiednim partnerem... :( Nie mają odwagi odejść układac zycia na nowo...to jest trudne ale odwaga się opłaca...Ja teraz jestem b. szczęsliwa :D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja też się pochwalę. ;) Nie miałam ataku od 7 miesiecy, z czego żadnych leków na uspokojenie nie biorę już od 4 miesięcy. :D Czasem jest ciężko, ale jakoś mi się udaje wytrwać. Na a Lopezowi i Roccoli gratuluję odwagi, bo dużo jej potrzeba by zacząć żyć od nowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem pewna Roccola i Dzasti. W swoim mniemaniu robie wszystko co jest w mojej mocy. Na terapii mowie o wszystkim, zdaje sobie sprawe ze nie ide spotkac sie z psychologoiem po to zeby rozmawiac o tym jak mi dzien minal ale zeby gleboko analizowac co mnei doprowadzilo do nerwicy, wiec staram sie mu mowic jak najwiecej, baaa! nwet dzien przed wizyta zastanawiam sie co mu moge powiedzec co z kolei pomoze mu lepiej mi pomoc. Moze rzeczywiscie gdzies podswiadmie sama sobie nie chce pomoc, mimo ze z pozorow bardzo chce. Moze moj terapeuta nie jest odpowedni dla mnie. Jestem zakrecona jak Reni Jusis :) Niby stosuje sie do wszystkich zalecen a i tak sie mecze. hmmm....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, nie wiem co mam powiedzieć .... u mnie pierwsze objawy wystąpiły już w wieku 5-6 lat a teraz mam 32! Bałam się wychodzić jak bylo ciemno, nie mogłam wytrzymać w kościele itp. Rodzice to zignorowali. jakoś zyłam uczyłam się , uprawiałam sport ( jak smutno to brzmi byłam , robiłam jakby mnie już nie było).Teraz leczę się już 9 lat i wiecie co utknęłam w domusiedzę w domu już 2 miesiące i nie mogę wyjść. Mam trzy śliczne córeczki, mąż nie interesuje sie za bardzo nami tzn spędza w domu jakieś 1,5 godz w ciągu dnia. Ja się nawet boję dzieci tzn i ch oczekiwań nie potrafię im sprostać. rano mam kłopoty ze zrobieniem śniadania codzienna tachycardia poranna (dzisiaj było 159). Od lat faszerowano mnie benzo teraz pani doktor postanowiła je nagle odstawić ale ja i tak trochę biorę bo jak nie brać po takim czasie. Poza innymi lekami oczywiście.bOJę SIę nie wiem co będzie ja już nie widzę wyjścia. Moja 10 córeczka ma objawy nerwicy. A moja mamusia stwierdziła ,że to przeze mnie Ola jest chora przeze mnie a ja dlatego ,że jestem egoistka skupioną na sobie haha. Już nie wiem co robić Siedzę jak sierota w łóżku i już nie potrafię wziąść się w garść a życie ucieka

Wszystkie POPRAWIACZE NASTROKU TYLKO POTĘGUJĄ MÓ LĘK. Wczoraj od 7 rano szykowałam sie do wyjścia do internisty 2 przecznice od domu a miała ma 11.30 wróciłam wykończona zresztaczuje się jak zombi cały czas a ja tylko chce póśćz dziećmi na spacer, połązic po sklepach czy to tak wiele? Anka :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fajnie,caly czas ta nerwica jest u mnie stlumiona ale ktoras z was pisala,ze nerwica w nas jest zawsze-tylko objawy sie ujawniaja lub nie i wlasnie ja mam problem z jednym z takich objawow-a mianowicie caly czas mam cos z oczami.Zostaly przebadane pare miesiecy temu i to dokladnie wiec jest ok,ale ja codziennie-nawet jak wstane rano i jestem wypoczeta mam migotki przed oczami,oczy wydaja sie zmeczone,raz ostrosc jest za duza ale czesciej obraz wydaje sie zamazany.Dzis mialam taka "platanke"przed oczami,ze myslalam iz zlece ze schodow.Moze to od tej nerwicy albo od seroxatu(chociaz biore go juz dlugo-pare miesiecy i organizm powinien sie przyzwyczaic).Zaczynaja mnie juz denerwowac te moje oczy :shock: Ale poza tym jest pieknie bez tej nerwicy... :)

 

[ Dodano: Czw Mar 30, 2006 8:24 am ]

Niestety DZIS JUZ DZIEN Z NERWICA...Nie spalam pol nocy bo mialam straszne zawroty glowy,cos mi sie znowu uroilo ze moze mam schizofrenie,wydawalo mi sie ze jakis kobiecy glos gada mi za uchem cos brzydkiego w stylu "kur...co tu sie dzieje?",slyszalam jakies swisty i piski za uchem i nad ranem juz jestem pewna,ze moze jednak ja mam cos w glowie nie tak...?Cholera,a bylo juz tak pieknie.Dzis znowu strasznie wygladam-twarz czerwona,oczy na wierzchu :shock: ,ja juz nie mam sily.Pozostaje mi wierzyc,ze to jedyny epizod leku nocnego i dzis za dnia jakos przezyje...Ale i tego pomalu juz nie jestem pewna...

 

[ Dodano: Pią Mar 31, 2006 6:54 pm ]

Tragedia,w nocy caly czas czuwalam,nasluchiwalam czy nie uslysze glosow,czy juz nie zwariowalam.Na kazdy trzask reagowalam podskokiem.Dzisiejszy dzien tez jest przerazajacy,straszny lek przed schizofrenia,okropne zawroty glowy,astronomiczne cisnienie-jednym slowem nerwica wrocila z potrojna sila...jesli to w ogole jest nerwica i nie rozwinie sie w psychoze...Jestem rozpaczona.Cala drze....Pomozcie...

 

[ Dodano: Pią Mar 31, 2006 7:02 pm ]

Tragedia,w nocy caly czas czuwalam,nasluchiwalam czy nie uslysze glosow,czy juz nie zwariowalam.Na kazdy trzask reagowalam podskokiem.Dzisiejszy dzien tez jest przerazajacy,straszny lek przed schizofrenia,okropne zawroty glowy,astronomiczne cisnienie-jednym slowem nerwica wrocila z potrojna sila...jesli to w ogole jest nerwica i nie rozwinie sie w psychoze...Jestem rozpaczona.Cala drze....Pomozcie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam:-))

wczorajszy wyjazd do Warszawy jakośc przeżyłam, choc im dalej od domu tym bardziej czułam sie zestresowana..a już najgorszy był moment przebijania sie przez te wszystkie korki w stolicy.... wrrr półtorej godziny w korkach... koszmar dla agorafobika.. zresztą nie lepiej było na miejscu... mój chłopak załatwiał sprawy a ja siedziałam i czekałam... i to czekanie zamieniało się momentami w piekło.. obcy pokój, brak możliwości na ucieczke... koszmar.. w pewnym momencie jak stres osiągnął apogeum wyszłam na dwór troche się otrząsnąć...na nieiwle pomogło i bez tabletki na uspokojenie sie nie 0beszło..ale najważniejsze że jakoś to przeżyłam... i dałam radę...

a dziś zaliczyłam dwa supermarkety, wprawdzie u boku mojego chłopaka, ale jednak...

a jak wy sobie radzicie z wychodzeniem???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mamukaria!#WItam na forum to bardzo przykre co piszecze naprawde, radzila bym pojsc i sprobowac nie tabletkami a, metoda autogenna przez tak zwany trening, Schultza i Maltza, to jak bys medytowala niepowiem ci dokladnie ale duzo ludzi wyszlo z nerwicy raz nazawsze pozbywajac sie lekow, przez terapie i wlasnie ten trening, a twoja madre pani doktor kazala ci odstawic odrazu tabletki to ona jakas nienormalna powolutku trzeba odstawiac, i uwazac!

pozrawiam duzo zrdowia i walki zycze! :lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jak robimy nerwicy na złosć i z nią walczymy to ok.grunt to nie poddawać sie .bo nie tęDy droga.ja też właże gdzie sie da.dziś wsiaDŁAM DO AUTOBUSU ZATŁOCZONEGO.HA HA NAJPIERW NIE WIERZYŁAM ŻE TO ZROBIŁAM A POTEM PRZEJECHAŁAM BEZ LĘKU

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×