Skocz do zawartości
Nerwica.com

Jak się pogodzić raz na zawsze z brakiem faceta w życiu?


Rekomendowane odpowiedzi

mam nadzieję ,że jest Ono w miarę realne i do spełnienia . ;)

 

Oczywiście. I jest ono w zasięgu KAŻDEGO człowieka na tej planecie. I gdyby każdy do niego dążył, świat wyglądałby zupełnie inaczej niż wygląda teraz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kalebx3,

Jetodik , pasje dobra rzecz , ale nic nie zastąpi drugiego bliskiego człowieka obok .

Dużo się teraz mówi o tzw. singlach , o tym ,że to ich wybór, itd trala-lal-la . Dla mnie życie w pojedynkę to jakaś patologia , nie wyobrażam sobie ,żebym nie miał Żony i pierdział w stołek tak samotnie sam . Lipa jak h-j.

 

zastąpić nie zastąpi, niemniej samotne życie z pasją a samotne życie bez pasji znacząco się różni.

w dodatku po długim czasie bycia samotnym, człowiek się po prostu adoptuje do takiego stanu rzeczy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam nadzieję ,że jest Ono w miarę realne i do spełnienia . ;)

 

Oczywiście. I jest ono w zasięgu KAŻDEGO człowieka na tej planecie. I gdyby każdy do niego dążył, świat wyglądałby zupełnie inaczej niż wygląda teraz.

 

Nie każdego. Ja np wiem, że nigdy nie będę szczęśliwy. Jeśli mi się z tym nie uda pogodzić to nie mam szans nawet na średnie życie albo nawet na po prostu złe ale jeszcze nie tak tragiczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mogło przecież być i tak

że budził bym się sam

Czując się jak zbędny fant

Wśród czterech pustych ścian

 

A mogło przecież być i tak

Powodów było dość

By nasz misternie tkany plan

Dziś jeszcze znaczył coś

 

Lecz plan ten gdzieś poza nami

Starannie był wybrany

Złośliwych ker tłum omamił

I dał nas sobie samym

A mogło przecież być i tak

że od nadmiaru win

Przegapiłbym ten jeden znak

Rozminął bym się z nim

 

WW.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie uważam, by godzenie się z brakiem drugiej połówki było dobrym rozwiązaniem. Ludzie potrzebują miłości i bliskości, bo jest to wspaniały, naturalny lek na wszelkie lęki/depresje. Nie wierzę też w rzeczy w stylu "jestem skazany na samotność", "nie istnieje moja druga połowa". Kurczę blade, każdy może znaleźć sobie osobę na całe życie, wystarczy tylko czasem uśmiechnąć się, nie roztaczać wokół siebie aury rezygnacji i nie czekać biernie, aż miłość sama przyjdzie - czasem trzeba zrobić pierwszy krok i samemu jej poszukać. Wiem, że nie jest to łatwe, zwłaszcza dla osób, które maja nerwice/fobie społeczne, ale jeśli ktoś faktycznie pragnie czuć się ważnym dla kogoś i zaznać w życiu miłości, to warto troszkę się popchnąć w tym kierunku. Jeśli ktoś chce - szuka sposobów. Jeśli nie - szuka wymówek. Miłość jest dla każdego i każdy na nią zasługuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wierzę też w rzeczy w stylu "jestem skazany na samotność", "nie istnieje moja druga połowa". Kurczę blade, każdy może znaleźć sobie osobę na całe życie, wystarczy tylko czasem uśmiechnąć się, nie roztaczać wokół siebie aury rezygnacji i nie czekać biernie, aż miłość sama przyjdzie - czasem trzeba zrobić pierwszy krok i samemu jej poszukać.

Całkowicie się z Tobą zgadzam Pimpuś , z każdym twoim słowem .

Ileż to razy mi w swoim życiu (i ze swoja nerwicą ) nie-udawało się "wyhaczyć" Tej dla mnie przeznaczonej . Ile było w tym szukaniu zawodu i cierpień emocjonalnych ,,,ale nigdy nie zwątpiłem ,że jeszcze trafię,,, po prostu owe pragnienie bycia z kimś i jałowość życia w pojedynke była zbyt mocna we mnie . Jako chrześcijanin poważnie traktujący Słowa Chrystusa wierzyłem ( i praktykowałem ) ,że aby znależć trzeba szukać , wołać i kołatać do skutku . Zostałem wysłuchany. Jak mówił PAN , Bóg żywi kruki , ale nie powiedział ,że wsadza im pokarm do dziobów , muszą się też postarać...jesteśmy czymś o wiele więcej niż kruki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczę blade, każdy może znaleźć sobie osobę na całe życie, wystarczy tylko czasem uśmiechnąć się, nie roztaczać wokół siebie aury rezygnacji i nie czekać biernie, aż miłość sama przyjdzie - czasem trzeba zrobić pierwszy krok i samemu jej poszukać.

 

jak mowa o każdym, to już wiadomo dla mnie wiadomo, że o nikim konkretnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, to chyba zależy w co kto wierzy...wydaje mi się, że ci którzy tak piszą, wierzą, że miłość jest zapisana każdemu i potencjalnie dostępna, z poziomu planu, schodzi na poziom faktów - realizuje się, jeśli tylko podejmie się w jej kierunku kroki, czyli jest to wiara w taką metafizyczną zasadę miłości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, to chyba zależy w co kto wierzy...wydaje mi się, że ci którzy tak piszą, wierzą, że miłość jest zapisana każdemu i potencjalnie dostępna, z poziomu planu, schodzi na poziom faktów - realizuje się, jeśli tylko podejmie się w jej kierunku kroki, czyli jest to wiara w taką metafizyczną zasadę miłości.

 

Piękna wiara, ale niestety, nie od nas to zależy. Nie można zakochać się na zawołanie, a tym bardziej do tego zmusić kogoś drugiego. Potencjalnie to np. mogę znaleźć dobrą pracę, bo do tego potrzeba więcej wysiłku i samozaparcia i dużo bardziej zalezy ode mnie, niż od czynników zewnętrznych.

I to zakładanie z góry, ze jeśli komuś się nie udaje, to pewnie jest cały czas ponury, zaniedbany, zamknięty w sobie i nic nie robi. Znalezienie kogoś pasującego to loteria. Można coś robić, można nie robić, a życie i tak potoczy się rozmaicie. Można szczęściu pomagać, a go nigdy nie zdobyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, to chyba zależy w co kto wierzy...wydaje mi się, że ci którzy tak piszą, wierzą, że miłość jest zapisana każdemu i potencjalnie dostępna, z poziomu planu, schodzi na poziom faktów - realizuje się, jeśli tylko podejmie się w jej kierunku kroki, czyli jest to wiara w taką metafizyczną zasadę miłości.

 

Piękna wiara, ale niestety, nie od nas to zależy. Nie można zakochać się na zawołanie, a tym bardziej do tego zmusić kogoś drugiego. Potencjalnie to np. mogę znaleźć dobrą pracę, bo do tego potrzeba więcej wysiłku i samozaparcia i dużo bardziej zalezy ode mnie, niż od czynników zewnętrznych.

I to zakładanie z góry, ze jeśli komuś się nie udaje, to pewnie jest cały czas ponury, zaniedbany, zamknięty w sobie i nic nie robi. Znalezienie kogoś pasującego to loteria. Można coś robić, można nie robić, a życie i tak potoczy się rozmaicie. Można szczęściu pomagać, a go nigdy nie zdobyć.

Podzielam zdanie,Tyle że lepiej coś robić z sobą,ba,nawet trzeba,niźli nic.

 

Ale gwarancji 100% nigdy nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że ludzie piszący "miłość jest dla każdego" itp. nie traktują jej chyba jako czegoś potencjalnego, w sensie zamysłu do zrealizowania, tylko jako niezależnie istniejącej od wydarzeń zasady rzeczywistości, na którą jedynie należy się otworzyć, a wtedy ona odpowiednio zdeterminuje wydarzenia, tak by doszło do związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piękna wiara, ale niestety, nie od nas to zależy. Nie można zakochać się na zawołanie, a tym bardziej do tego zmusić kogoś drugiego. Potencjalnie to np. mogę znaleźć dobrą pracę, bo do tego potrzeba więcej wysiłku i samozaparcia i dużo bardziej zalezy ode mnie, niż od czynników zewnętrznych.

I to zakładanie z góry, ze jeśli komuś się nie udaje, to pewnie jest cały czas ponury, zaniedbany, zamknięty w sobie i nic nie robi. Znalezienie kogoś pasującego to loteria. Można coś robić, można nie robić, a życie i tak potoczy się rozmaicie. Można szczęściu pomagać, a go nigdy nie zdobyć.

Dokładnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tylko, że ludzie piszący "miłość jest dla każdego" itp. nie traktują jej chyba jako czegoś potencjalnego, w sensie zamysłu do zrealizowania, tylko jako niezależnie istniejącej od wydarzeń zasady rzeczywistości, na którą jedynie należy się otworzyć, a wtedy ona odpowiednio zdeterminuje wydarzenia, tak by doszło do związku.

 

Najprawdopodobniej, ale myślę, że najczęściej mówią to wtedy, gdy mają już kogoś kochającego ze wzajemnością albo przynajmniej dobre doświadczenia w tej dziedzinie. Czasami można się otwierac i otwierac i nic.

Bardzo się też otwieram na jakąś szósteczkę w lotto i też nic :D bo skoro mówi się, że kto nie ma szczęścia w miłości, ten ma szczęście w kartach (albo innych grach), to czekam....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego uważam, że każdy ocenia przez pryzmat swoich doświadczeń. Ja należę do tych, którzy uważają, że jednak trzeba by coś zrobić, chociażby po to, żeby nie mieć potem pretensji do siebie, ze nic się nie robiło. Wszystko zależy od tego, gdzie się mieszka, pracuje, jaki styl życia się prowadzi, czy ma się wielu znajomych, itp. Jedni spotykają kogoś bez szukania, bo ze względu na życiowe okoliczności napotykają na swej życiowej drodze wielu ludzi, więc spotkanie partnera/partnerki uznają za przypadkowe, bez szukania. Ale jeśli ktoś nie ma znajomych, albo ma ich daleko, lub w nieodpowiedniej grupie wiekowej, albo ma pracę, w której pozbawiony jest kontaktu z ludźmi, albo ma kontakt, ale akurat nie z tymi, którzy sa w polu zainteresowań, to nie ma szansy na "przypadkowe" spotkanie - musi wyjść, szukać, bo inaczej nic by z tego nie wyszło. Ja nie mam wyjścia - i z powodu pracy, i z powodu braku bliskich znajomych mieszkających w pobliżu, i z powodu pracy - gdybym nie szukała, to przez całe życie byłabym sama.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Normalni męzczyźni mnie nudzą i ja ich najwyraźniej też. Myślę, że przyczyną mojego umiarkowanego sukcesu na rynku matrymonialno związkowym jest meeega nuda która ode mnie bije, w każdym momencie, kiedy się ukrywam.

 

takich ludzi nie spotykam w tych miejscach gdzie się pojawiam na mieście, albo się ukrywają.

a jak ma sie jakies konkretne zainteresownaia to parowanie w takich grupach nastepuje szybko - poszlam na pare spotkan sado/maso i narkotykowych i od razu było zainteresowanie związkowe. Po prostu sama rzadkosc i nietypowosc zwieksza nasze zainteresowanie, ale to moze byc zwiazane nawet z jakims sportem itd. Mysle, ze mezczyzni zwlaszcza troche dziwnie podchodza do sprawy - sadzac po ogloszeniach np na gumtree (bo sympatie i buziaczki znam tylko z nazwy). Ogloszenia typu: poznam piekna kobiete - i tyle, to naprawde nie zacheca. Trzeba sie czyms wyroznic.

 

To tak z punktu widzenia kobiety - trzeba pokazac wnetrze i nim zainteresowac. Zaproponowac fajne spedzanie czasu, i to wcale nie oznacza szastanie kasa na imprezach i w pubach ( mnie to osobiscie nudzi)

Natomiast blizsi koledzy ktorych pytalam o zdanie co tu zorbic, zeby wiecej mezczyzn sie mna interesowalo mieli pomysly typu: pokaz wiecej biustu bo masz fajny :hide: nie wiem, nie czuje sie przekonana i wydaje mi sie to idiotyczne i chyba nie chcialabym byc z kims, kto polecialby tylko na moj biust : //// chyba bym myslala koniec koncow ze jest kretynem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rdzaa, walory trzeba eksponować a nie ukrywać kształtów pod gruba kurtką czy jakimś pseudo habitem. Wyglądem się przyciąga, osobowością zatrzymuje. Jak widzi ciebie nieznajomy pierwszy raz to twojej osobowości nie widzi, tylko to jak wyglądasz. Jeżeli wyglądasz na ładną, zadbaną i na inteligentną to ma powody, żeby próbować ciebie poznać i zacząć rozmowę/wziąć kontakt. Ale od poznawania jest pierwsza i kolejne randki tylko, żeby na nie się umówić najpierw potrzeba zwrócić na siebie uwagę dlatego też należy atrakcyjnie wyglądać, nic więcej nic mniej. Twoi koledzy wiedzą co mówią. Chcesz zwiększyć ilość adoratorów, którzy chcą się poznać wyglądaj jak najatrakcyjniej jak możesz, kiedy wiesz, że będzie okazja do ich poznawania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry za spam ale nie chce zakładać osobnego tematu w tej sprawie. Otóż od niedawna jestem w związku i niestety zaczynam mieć ochotę się z niego ewakuować. Chłopak na początku wydawał się być pewny siebie a teraz wyszło, że jest zakompleksionym narcyzem (sam mówi, że jest narcyztyczny trochę). Narzeka na swoją twarz, fizyczne sprawy. Na początku sądziłam że jest atrakcyjne ale tak gadał o swoich kompleksach że zaczęłam je zauważać. Co więcej ciągle mnie namawia na to bym zrzuciła kilka kg a ja nie mam ochotę tego zrobić, bo nie lubię jak mi ktoś coś karze. Jeśli to zrobię to tylko dla siebie. Od niedawna dzięki terapii jestem pogodzona ze sobą ale widzę, że on nie jest i zaczęło mnie to męczyć. Chyba nie jestem szczęśliwa. Nie chcę być znów z kimś kogo będę musiała ciągnąć w górę jeśli sama jeszcze dobrze nie stanęłam na nogi. Myślicie, że jestem podła czy też za duże mam wymagania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×