Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ahoj, ja juz nie mam natrectw:)


Talibwpociagu

Rekomendowane odpowiedzi

Witojcie nerwicowcy:)

 

Pisze tutaj jako ku pocieszeniu wszystkim, ze jednak z nerwicy natrectw da sie wyjsc i funkcjonowac na zadowalajacym poziomie.

 

Jak wiadomo im wczesniej zaczyna sie nerwica natrectw tym gorzej wyjsc, jak wiadomo takze na nerwice skladaja sie: mysli natretne i rownie natretne czynnosci majace na celu neutralizacje lezacego u podloza leku.

 

U mnie proporcja byla tak: 70% to skladnik obsesyjny, reszta to byly kompulsje.

 

Zaczelo sie w wieku 5 lat. Poczatek taki, ze babcie polecila mi isc do kuchni po talerzyk z jablkiem i nozem do obierania skorki tegoz jablka.

Uroilam sobie wiec - ze moge wlasna babcie nozem zabic i ot potoczylo sie... Bylam mala, wiedza psychologiczna srednio bylo wowczas rozpowszechniona, o nerwicy natrectw ludzie wiedzieli tyle ile o fizjonomii obcego z filmu obcy IV. Meczylo mnie to bardzo dlugo, w wieku 6 lat mialam juz ciezka depresje, trzeslam sie jak osika bo jako dziecko niezwykle religijne nie moglam pozbyc sie mysli bluznierczych, mysli ze moge usmiercic rodzicow, sisotre, siebie...Potem chwila przerwy. Apogeum to 14/15 lat. Wizyty u psychologa, ktory stwierdzil zem totalna patologia, lecz wynikl czynnik-psychologiczny rodzinny i do psychologa przestalam uczeszczac. Radzilam sobie sama. Glownie mysli byly dosc wyczerpujace, przeszkadzaly we wszystkim, w szkole, w domu. Jedna z ciekawszych, to ze na lekcji pojawila sie taka oto natretna idea: rozebrania sie do naga:), i paralizujacy lek, ze ta idee zrealiluje, albo ze zabije kolezanke (ktora fakt faktem denerwowala mnie). De facto zdarzalo mi sie myc czesto rece i lezec na swojej dupnej wersalce i gapic sie w sufit. Wiadomo okresy krytyczny w zyciu czlowieka to najbardziej poddatny okres na pojawienie sie chorob, w tymze natrectw. Kolejne wielkie apogeum to okres liceum. Malo mi wtedy nie odbilo, pod sufitem mialam bardzo nierowno, a meczarnia byla straszna. W kocnu przeszlo.

Jestem na studiach, rok czwarty, a natrectwa pojawiala sie tak sporadycznie, albo wcale (czestotliwoscc 2 mysli na jeden miesiac ktore kwituje wewnetrznie bardzo wysublimowana sentencja - mowiac zwykle na glos do siebie - a ch... mnie to).Mam rozne teorie czemu tego nie mam co mialam, a wiec:

- wymodlenie (a wlasnie, ze pomaga, modlilam sie duzo i Bog pomogl, kto nie wierzy o skutecznosci modlitwy niech przeczyta bdania Byrne, ktory naukowo badal wstawiennnictwo boskie:))

- wyzwolenie emocji - wczesniej bylo tak - moj obraz idealny oscylowal wokol osoby wielce dobrotliwej, nie krzywdzacej, takiego aniolka i nauczylam sie ze mozna klnac, powiedziec slowa na k,s i inne takie, opierniczyc kogos zdrowo itp. Jeszcze nad tym pracuje, ale byl to glowny czynnik czemu mi teraz tak dobrze. Stad mysle (ale to tylko moja teoria), ze w nerwicy kazdy tworzy sobie idealny obraz siebie - dobrego meza, idealnego pracownika, wspanialej matki, ogolnie u podloza natrectw cos jest, jakis glebszy problem - nieuswiadomiona nienawisc do kogos, do rodzicow i inne takie, trzeba dostrzec do jadra problemu, przekopac sie przez cala gore mysli i kompulsji i jak lopata wydobyc to co jest w srodku. A przede wszystkim wyzwolic emocje.

- nerwica natrectw tworzy sie glownie na bazie osobowosci anakastycznej czyli perfekcjonizm totalny (to pewnie wiecie), stad nalezy uswiadomic sobie ze ze mnie nie taki chojrak, tylko czasem dupa, a nie bohater i zaprzestac dazenia do fatalnego w skutkach robienia syćkiego (jak mowia gorale) idealnie.

- i... co mi sie wydaje, wedlug teorii poznawczo-behawioralnych, aby pozbyc sie kompulsji nalezy przestac wykonywac czynnosci natretne i zmierzyc sie z gigantyczna dawka leku lezacego u podloza nerwicy, mecące to lekukto, ale ponoc pomocne.

- i zaakceptowac siebie takim jakim sie jest:)

Tyle moich rad, nie krzyczcie ze sie wymadrzam, ale wysnulam je na bazie analiy mej 22 letniej historii zycia i jakos tak, no...:)

Noo...

PS: A drodze introspekcyjnej doszlam do takiego ciagu wydarzen:

- mialam mysl, zeby kogos zabic - potem zrozumialam, ze bardzo nie lubilam tej osoby, ale nie dopuszczalam tej mysli do siebie bo jako osoba dobrotliwa lubic przeciez musze wszystkich - dopuscilam mysl, ze jej nie lubie - konfrontacja z ta mysla, szereg negatywnych epitetow o o tej osobie, czasem konfrontacja typu "ale ty glupia jestes!" (glownie wewnetrzna, czyli duchowe obrazanie sie na ta osobe i zaprzestanie bycie dupowlazem spolecznym) - nie mam juz mysli zeby jej zabic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Nazywam się ania i znam was już parę miesięcy, dzięki wam bardzo dużo sie dowiedziałam i zobaczyłam że osób z depresją i nerwicą jest wiele, a nie tylko ja. mogę powiedziec że to forum jest warte tyle co psychoterapia i wizyty u psychiatry. od 3 miesięcy chodze na psychoterapię i biore seroxat i moge normalnie funkcjonować: pracować, spać, jeść i cieszyć sie życiem.

dużo tez zmieniam w swoim życiu (czas wolny, rozrywka, odpoczynek, uwrażliwienie na swoje potrzeby, rozliczenie starych spraw z przeszłości, większa asertywność).

trochę męczy mnie jednak świadomość, że biorę leki i że nie wiem jak będzie po ich odstawieniu. co o tym sądzicie?

wszystkim którzy zajrza tu pierwszy raz chce powiedziec ze jest to miejsce które pomoze przetrwac wam najgorsze chwile zwątpienia, samotnosci i walki z samym sobą.

dzięki podanym tu e-mailom nawiązałam kontakt z wieloma wspaniałymi osobomi które mnie rozumieją i wspierają.

pozdrawiam

ania

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'' mialam mysl, zeby kogos zabic - potem zrozumialam, ze bardzo nie lubilam tej osoby, ale nie dopuszczalam tej mysli do siebie bo jako osoba dobrotliwa lubic przeciez musze wszystkich - dopuscilam mysl, ze jej nie lubie - konfrontacja z ta mysla, szereg negatywnych epitetow o o tej osobie, czasem konfrontacja typu "ale ty glupia jestes!" ''- no i to jest sedno sprawy>>skrywanie emocji i udawanie że wszystkich ''kocham i uwielbiam''-BZDURA!Nie wszystkich kochamy i uwielbiamy a czasmi niektorzy nas strasznie wkurzają i nie ma sie co tego wypierac>>a jak sobie to juz uswiadomimy to dziwnym sposobem natrectwa mijaja. I znowu potwierdza sie przyslowie: ''Strach ma wielkie oczy'' i ze ''najbardziej boimy sie tego przed czym uciekamy''>>moja osobista refleksja jest taka >>czy rzeczywiscie jest sie czego bac???:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bardzo ładny post :) tez to samo zauwazylem u siebie i taka prawda.... nikt nie jest idealny i nikt nie jest w stani kontrolowac swoich uczuc i emocji. Ja dopiero od 3 miesiecy chodze na psychoterapie ale mam nadzieje ze za rok albo dwa juz bede zdrowy... chociaz nie chce sobie terminow sam ustalac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest mistrzostwo co koleżanka Talibwpociagu napisała ;)

Wielki szacun dla tejże osóbki, za podejście, sposób i rozkminienie.

Czytając twój post, porównywałem go do swoich "flashy" choć są w niewielkim stopniu.

Jednakże - chmmm to wychodzi na to że jest jeden schemat na różnego rodzaju "flashy" [objawy natręctw]

 

 

Zauważyłem że jek jestem zabiegany to niemam poprostu objawów

Wiec trzeba bedzie chyba troche popracować, nad zajęciem czasu - ułożeniem sie w świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich:)Leczę się ponad rok i jest już super.Biorę Paxtin,chodziłam do psychologa.Moje życie się zmieniło.Zaglądnęłam na tą stronkę, ponieważ chciałabym przestac brac leki.Znalezc wkoncu osobę, która wyszła z nerwicy,lęków i smutów i nie bierze juz leków,chciałabym byc już normalna,a nie ukrywac przed ludzmi około południa po jaki lek sięgam.Chciałabym niedlugo zalożyc rodzinę,ale miec wówczas czysty organizm.Nie wyobrażam sobie powrotu do stanu sprzed leczenia,to był koszmar!dlaczego nas to spotkało?!?Czy jesteśmy słabymi ludzmi, mało odpornymi??Rzygam byciem wrażliwym!Moja lekarka mówiła mi ciągle,że to piękne by wrażliwą osobą.No dobra!ale jakim kosztem!?Teraz już zdurniałam,czy ta osoba teraz smiejąca się,tryskająca życiem to naprawdę ja??czy leki??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Brawo dla talibawpociągu!!!Bardzo sie ciesze ze mozna sobie poradzić i że byłas w stanie.To wszystko kwestia wrazliwości.Nie mozna sie w kółko zastranawiać i pierdolić co to by sie stało a moze nie a moze tak czy ja aby dobrze robie.Gówno !!!!trzeba troche wrzucic na luz i torche pierdnąć w tym kierunku.Ja choruję od 6-5 lat czy jakoś tak.I coraz lepiej mi idzie.

1612.jpg.67b4e80ef3b393d04a30f07d9b1ceb92.jpg

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×