Skocz do zawartości
Nerwica.com

MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)


yoan22

Czy mirtazapina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

169 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy mirtazapina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      122
    • Nie
      37
    • Zaszkodziła
      31


Rekomendowane odpowiedzi

Mnie ostatnio rozwalił fragment jakiejś książki napisanej przez znawcę farmakologii, który[nie przytoczę dokładnego cytatu], ale napisał coś w stylu, że "tianeptyna jest SSRE(nasila wychwyt zwrotny serotoniny) i *to*(czyli nasilanie wychwytu zwrt. 5-HT, w przeciwieństwie do jedynej słusznej polityki=czyli blokowania wychwytu 5-HT- przyp.) wyklucza jej znaczenie jako środka przeciwdepresyjnego". Ja po prostu wymiękam przy takich stwierdzeniach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nikt tutaj nie kieruje słów do miko84. Chodzi tylko o złapanie dystansu co do krytyki lekarzy. Jeśli człowiek chory nie ufa lekarzom, specjalistom, którym powierzył swoje zdrowie to traci nadzieje. akurat wspomniany miko84 miał zawsze wyważone opinie, nie narzucające nikomu niczego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back, nie wrzucam wszystkich lekarzy do jednego wora, sprostuję trochę moją poprzednią wypowiedz i powiem że są lekarze z "powołania" którzy posiadają dużo wiedzy, doświadczenia i dokształcają się całe życie, ale nie można ukrywać faktu, że jest też dużo "specjalistów" w psychiatrii którzy nawet nie powinni być dopuszczeni do pacjentów, są zadufani w sobie, nie dadzą sobie nic powiedzieć i nic do nich nie dociera, mają tyle wiedzy ile wynieśli 40 lat temu ze szkoły z czego większość już zapomnieli (a jak ktoś się interesuje tematem ten wie ile zmieniło się od czasów teorii monoaminergicznej i słynnych *brakach* serotoniny).

 

Luki_is_back, Poza tym jak widzisz, jest to forum dyskusyjne a nie specjalistyczna poradnia, nikt tu nikogo nie zmusza do leczenia się na własną rękę, każdy ma swój rozum i nie powinien się zbytnio sugerować zawartymi tu informacjami (dodam że aby czerpać wiedzę z forum/internetu trzeba mieć też w tym dużo doświadczenia i umieć odróżnić ziarno od plew). Po to jest to forum by dyskutować na temat leczenia, lekarzy itp. i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, więc nie rozumiem Twoich pretensji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back, nie wrzucam wszystkich lekarzy do jednego wora, sprostuję trochę moją poprzednią wypowiedz i powiem że są lekarze z "powołania" którzy posiadają dużo wiedzy, doświadczenia i dokształcają się całe życie, ale nie można ukrywać faktu, że jest też dużo "specjalistów" w psychiatrii którzy nawet nie powinni być dopuszczeni do pacjentów, są zadufani w sobie, nie dadzą sobie nic powiedzieć i nic do nich nie dociera, mają tyle wiedzy ile wynieśli 40 lat temu ze szkoły z czego większość już zapomnieli (a jak ktoś się interesuje tematem ten wie ile zmieniło się od czasów teorii monoaminergicznej i słynnych *brakach* serotoniny).

 

Luki_is_back, Poza tym jak widzisz, jest to forum dyskusyjne a nie specjalistyczna poradnia, nikt tu nikogo nie zmusza do leczenia się na własną rękę, każdy ma swój rozum i nie powinien się zbytnio sugerować zawartymi tu informacjami (dodam że aby czerpać wiedzę z forum/internetu trzeba mieć też w tym dużo doświadczenia i umieć odróżnić ziarno od plew). Po to jest to forum by dyskutować na temat leczenia, lekarzy itp. i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, więc nie rozumiem Twoich pretensji.

 

W tym właśnie problem, że jest tu wielu takich, którzy oddzielając ziarno od plew, zbierają same plewy. Czyli wyłapują tylko to, co negatywne. Ktoś napisze, że neuroleptyki robią dziury w mózgu i idzie to w eter.

Ktoś inny napisze, że z paroksetyny strasznie ciężko się schodzi, powoduje zombifikację, pozbawia uczuć i ludzie to łapią.

Nie chcą wtedy brać przypisanych przez lekarza leków, bo może trafił na kolejnego nieuka.

Szczególnie te wątpliwości dotyczą nerwicowców, którym niewiele trzeba żeby stracić wiarę w leczenie.

Stąd bardzo trzeba ważyć, to co się pisze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udzieliłem na forum wielu rad, słów wsparcia i potrzeby wytrwania odpowiedniego czasu, nikomu nigdy nie odradzałem żadnego leku przepisanego przez lekarza, radziłem za to w wielu przypadkach rozwagę i przyjrzenie się skutkom ubocznym. W swoim życiu spotkałem się z bardzo wieloma przypadkami braku wiedzy i czystej głupoty wśród lekarzy psychiatrów. Spotkałem też paru fachowych i oczytanych. Nie chciałem by było to odbierane jako zniechęcanie do leczenia i lekarzy. Jeśli tak jest to jest mi przykro. Nie będę już pisać by przypadkiem nie szkodzić. Życzę miłego pluskania się we własnym sosie i płynięcia z jedynym poprawnym nurtem. Pozdrawiam.

 

Większość ostatnich (kwartał, pół roku) Twoich postów wyraża tezę - lekarze to nieuki, koncerny farmaceutyczne to mafia, leki antydepresyjne szkodzą, pacjent w ogóle się nie liczy. W dużym uproszczeniu. Każda rada jest pisana pod powyższą zasadę. Niby nie odradzasz wprost, ale jednak. Natomiast każde przedstawione przez Ciebie badania mają w gruncie rzeczy stanowić poparcie powyższego.

Nie jest to tylko płynięcie pod prąd i wskazywanie ciekawostek naukowych - dzięki czemu wiedza użytkowników forum miałaby się rozszerzyć. Uczyniłeś z tego coś w rodzaju ideologii. W ogóle przestałeś pisać o swoim samopoczuciu, swoim leczeniu.

 

Byłeś tak zacietrzewiony, że wyśmiewałeś diagnozy postawione przez lekarzy np. moją - na zasadzie jak lekarz nie wie to wlepia CHAD. A okazało się, że leczenie pod tym kątem jest trafne i przynosi rezultaty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back, wszystko zależy od człowieka i charakteru, w leczeniu trzeba sobie przeanalizować rachunek strat i zysków, jeżeli brakuje wiedzy na temat strat, to pojawia się problem, a lekarze często nie reagują na te straty we właściwy sposób, więc pacjent zostaje z tym wszystkim tak naprawdę sam niestety (i to nie tylko w psychiatrii). Badania wskazują i często podkreślają, że w przypadku psychiatrii niestety bardzo często objawy uboczne są bagatelizowane. Mi takie informacje zawarte na tej stronie by dużo ułatwiły, szczególnie w momencie, gdy byłam już doprowadzona do najgorszego stanu w którym miałam już myśli samobójcze. Tylko, że nie wiem, czy wtedy bym tą stronę otworzyła, bo mi się wtedy nawet z komputera korzystać nie chciało :lol:

 

Gdyby w moim przypadku lekarz reagował, nie bagatelizowałby wszystkich moich objawów, powiedziałby mi, że dobra to może być psychika ale objawy (cała masa objawów jaką wtedy miałam) mogły spowodować też te leki, zmieniałby mi leki na takie o innym mechanizmie działania etc. to nie miałabym do nikogo żadnej pretensji :!: Wtedy karty byłyby otwarte, stało się trudno, miałabym pełną świadomość, że odpowiedzialne mogą być pigułki, może też psychika, ok, to trzeba wtedy wraz z lekarzem wprowadzić plan naprawczy. To jest leczenie i różne rzeczy mogą się stać, każdy reaguje na leki inaczej ale lekarz powinien w takim momencie potrafić zareagować, a u psychiatrów jest zupełnie inaczej oni mam wrażenie, że w ogóle nie biorą pod uwagę tego, że te leki mogą wywołać jakieś skutki uboczne (tak się stało nie tylko na moim przykładzie to jest też podkreślane w licznych badaniach, że psychiatrzy jednak lubują się w bagatelizowaniu uboków leków i tłumaczeniu ich zaburzeniem). W takiej sytuacji pacjent jest sam w dodatku ma wmawiane jak mantrę, że to nie leki, że to psychika, a w przypadku nerwic/depresji ma to szczególne znaczenie. Osobiście zaczęłam tracić w związku z taką informacją wszelkie nadzieje, łykałam tabsy, a mi było ciągle gorzej, przez co dodatkowo dobijałam się psychicznie. Ja po tysiąckroć wolę usłyszeć fatalną wiadomość, zamiast teoretycznie dobrej.

 

 

Nie mniej jednak ja się domyślam, czemu spotkałam się z taką reakcją lekarza.......... przyszłam tam z kaszlem, więc nie chciał mi pokazać, że moje objawy są ważne żeby ich nie podkręcać. Co nie zmienia faktu, że specjalista powinien wyczuć, czy pacjent mówi się o skutkach ubocznych leków, czy o somatyzacji (w ogóle nie wiem, co to za somatyzacja z tym nagłym brakiem motywacji do działania i niechęci do ludzi ale mniejsza) Przede wszystkim prawdziwy specjalista nie powinien wrzucić pacjenta do worka diagnostycznego, po czym wszystkie objawy modulować sobie pod jednostkę, którą teoretycznie zdiagnozował, teoretycznie, bo przecież pierwszy objaw z którym tam przyszłam to choroba, to z jakiej paki pojawiły się następne............

 

 

Niestety problem jest tylko taki, że ludzie są różni i różnie mogą zareagować na różne informacje ale to już psychiatry jest intencją aby wyczuć tą drugą osobę, to jakie informacje można przekazać, a nawet jak nie można to powinien wiedzieć jak zareagować w takich sytuacjach jak moja. W związku z tym, że jak widać nie zawsze to umieją, to myślę, że trzeba się informować się jednak na własną rękę ;)

 

 

 

Co do wspomnianej przez Miko agresji na lekach. Ja agresywna zrobiłam się strasznie na Fluanksolu. Miałam dosłownie wrażenie, że mój układ limbiczny oszalał. Przeszło, gdy lek został zmieniony. Także coś z tą agresją musi być moim zdaniem na rzeczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back, dobrze, tylko że to jest forum tematyczne i każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie, taki już urok for internetowych. Czy każdy mój post ma być dostosowany pod użytkowników żeby czasem ktoś nie zraził się do leczenia, bez przesady.

 

Pozdrawiam.

 

-- 10 kwi 2014, 20:01 --

 

elfrid,z całym szacunkiem ale patrzę obiektywnie na te Wasze dyskusje i Ty też uczepiłeś się jak rzep psiego ogona i od pół roku kierujesz jakieś docinki w stronę miko, niech sobie chłopak pisze co chcę, każdy ma do tego prawo, każdy ma prawo wyrażać swoje zdanie. Nie przesadzajmy.

 

Ja już kończę ten OT ;)

 

Pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popiół, nie uczepiłem się i na pewno nie chciałem kogoś zniechęcać do udzielania się na forum. Chodziło o małą refleksję, czy faktycznie ciągła krytyka leków, lekarzy i firm farmaceutycznych jest w ogóle konstruktywna i pomaga na tego typu forum. Zwłaszcza podsycanie nieufności do psychiatrów, jako naszych lekarzy. Co zresztą Miko robił również w moim przypadku.

PS Obecne połączenie leków zastosował u Ciebie lekarz, czy sam wyszedłeś z tą inicjatywną, pod wpływem forum?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapytaj się lepiej czy leczenie zaordynowane mu przez lekarzy przynosiło efekty. Przemawia przez Ciebie frustracja bo większość leków powoduje u Ciebie tycie, a tego znieść nie możesz. Co chwila mieszasz z lekami, a to lamotrygina, a to topiramat, a założę się, że w końcu dołożysz jakiś lek przeciwdepresyjny, albo całkowicie odstawisz kwetiapinę gdy zacznie powodować tycie. Każdemu zalecasz stabilizatory i neuroleptyki a nie zastanowisz się chwilę jakie te leki mogą nieść ze sobą skutki uboczne. Na pewno jak wszyscy jak baranki będą ufać lekarzom i stosować ich zalecenia to będzie super i niczego do szczęścia więcej nie będzie potrzeba. Wyłączyć myślenie i ufać a najlepiej wierzyć, to na pewno każdy będzie wyleczony. Tylko to co piszą użytkownicy tego forum krzycząco przeczy tej tezie. Tak czy owak good night and good luck.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Żeby tylko to forum to była reprezentatywna grupa pacjentów, ale tak nie jest.

Piszą tu głównie ludzie niezadowoleni z leczenia i wygląda to tak, jakby te leki nie leczyły, a szkodziły.

Zadowoleni z leczenia odchodzą z forum, albo w ogóle ich tu nie było i brak przeciwwagi do krucjaty przeciwko lekarzom i ich metodom leczenia.

Ja jestem zadowolony z leczenia, jakby ktoś pytał :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid, Sam wyszedłem z inicjatywą jednak jest to pod kontrolą psychiatry, przerobiłem już kilku lekarzy i niestety każdy którego spotkałem, twierdził że tianeptyna to placebo i szkoda na to czasu, więc sam musiałem zaproponować inne leczenie skoro poprzednie nie przynosiło oczekiwanych skutków.

Może nie czuję się teraz idealnie ale wcale nie gorzej niż na ssri a ilość skutków ubocznych jest nieporównywalnie mniejsza, zdążyłem też zaobserwować pewne pozytywne różnice w stosunku do ssri ale wstrzymam się jeszcze z opisywaniem tego tutaj.

 

Pzdr.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

elfrid, zgadza się, tylko jak moja depresja, ma nie ciągnąć się latami jak ja od wieku dojrzewania a może nawet wcześniej, żyję w chronicznym - patologicznym stresie (co moja matka próbowała mi uświadomić od dawna ja głupi nie słuchałem jej, dopatrując się bóg wie czego) zresztą poczytaj sobie, jaki ogólny wpływ ma na organizm ten patologiczny stan. Co ciekawe stres może być nawet w pewnym stopniu powiązany z CHAD więc Tobie polecam lekturę na ten temat.

 

Brałem kiedyś depakine dość długo i nie zauważyłem żadnego pozytywnego działania w mojej depresji, brałem też lamotrygine ale z byt krótko żeby coś powiedzieć na temat jej działania, być może lamotrygina znalazły by u mnie jakieś zastosowanie.

Na razie chcę dać lekom z podpisu odpowiednią ilość czasu, tym bardziej że zauważyłem poprawę w depresji.

Poza tym jestem prawie pewien, że to patologiczny stres stoi u podstaw moich zaburzeń (w tym jest odpowiedzialny za pewne dobowe wahania nastroju) i chcę w tym kierunku prowadzić leczenie.

Ostatnio nawet wspominałem, wraz z najbliższą rodziną, początki mojej depresji i wyszło bardzo dużo przesłanek, że jest to depresja, gdzie głównym podłożem jest stres, np. charakterystycznym objawem (gdy choroba nie była jeszcze tak nasilona) był odwieczny problem z bardzo złym nastrojem rano (problem z wyjściem do szkoły itp.) po czym, z upływem godzin nastrój poprawiał się aż do wieczora kiedy do znikały wszystkie objawy depresji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Luki_is_back masz racje, też mi się wydaje że leki wielu pomagają. Nawet jak stoje w kolejce do lekarza mam wrażenie, że większośc z nich to uzdrowieńcy. Mało jest takich jak ja, co na każdej wizycie mają jakieś ale i lekarz na dobrą sprawę takie przypadki zlewa. Mówi dystymia, a mówiąc dystymia ma na myśli coś czego nie ma, a co sobie pacjent wymyśla, wytwór umysłu. Myśli, że to wszystko się wydaje. Za każdym razem mówi powodzenia, ale pewnie ma to w dupie, tak podejrzewam, bo i tak multum ludzi pomaga i oni będą go polecać. Nie potrzebuje mojej rekomendacji, bo zdaje sobie sprawę że należę do niewielkiego odsetka pacjentów. Popiół wydaje mi się, że możesz byc podobnym przypadkiem do mnie. Mi też przez całe życie towarzyszył stres. Nawet kolega z dziecięcych lat kilka lat temu przyznał mi się, że zawsze miał wrażenie, że mam strach w oczach. Ja się zawsze stresowałem po przekroczeniu progu domu rodzinnego. W sensie wychodząc z domu;) Ja mam wrażenie, że jak by się poprawiła poznawczośc. Jak bym wszystko widział jaśniej i klarowniej to i lęk by zniknął. Na razie w poniedziałek idę na testy psychologiczne, a dzisiaj idę na jakąłś impreze. Chyba walne piwko, bo nie sądze żeby cokolwiek miało większy potencjał na odstresowanie mnie. I spróbuje się bawić, chociaż będzie to trudne. Popiół pisz jak coś ci pomoże, napisz czy brałeś amilitryptyline? Ja na razie bardzo powoli zchodzę z anafranilu. W następnym tygodniu w czwartek będę brał 1 tbl. I jak te testy wykażą jakieś konkretne zaburzenie to będzie można bardziej docelowo podejśc do tematu. Nie wiem na ile pomaga mi anafranil. Nie potrafie tego rozgryźc. Chciał bym miec możliwośc osiągnięcia takiego stanu w ktrórym będę miał możliwośc świetnie się bawic, bez stresu. Osiągne to wtedy kiedy będę dobrze się czuł. Wg. psychologów można się dobrze czuc, gdy ma się dobre nastawienie umysłu. Ale czy ja potrafie u siebie je wzbudzic? Wątpliwe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Popiół, wiem i nie lekceważę stresu. Też miałem/mam problem z radzeniem sobie z nim - z wyj. okresów podwyższonego nastroju.

Stabilizator stabilizatorowi nie równy. Z jednej strony lamo wydaje się ok, bo ma bardziej profil przeciwdepresyjny niż przeciwmaniakalny. Z drugiej strony jak masz problemy ze stresem to, moim zdaniem, może nie być trafiony pomysł. Oczywiście poleciłbym Ci kwetiapinę (najlepiej w formie o przedłużonym uwalnianiu), z jednej strony ma właściwości sedatywne, uspokajające, a z drugiej strony, w dłuższej perspektywie, ma również działać przeciw depresyjnie. Te właściwości nie dot. tylko depresji w przebiegu CHAD, ale również tych nawracających jednobiegunowych. Nawet w PL jest zarejestrowana do leczenia depresji w politerapii z LPD.

Natomiast jakbyś chciał coś przeciwlękowego może spróbuj pregabaliny. Tylko ona nie działa w żaden sposób na nastrój.

 

-- 12 kwi 2014, 21:34 --

 

Zapytaj się lepiej czy leczenie zaordynowane mu przez lekarzy przynosiło efekty. Przemawia przez Ciebie frustracja bo większość leków powoduje u Ciebie tycie, a tego znieść nie możesz. Co chwila mieszasz z lekami, a to lamotrygina, a to topiramat, a założę się, że w końcu dołożysz jakiś lek przeciwdepresyjny, albo całkowicie odstawisz kwetiapinę gdy zacznie powodować tycie. Każdemu zalecasz stabilizatory i neuroleptyki a nie zastanowisz się chwilę jakie te leki mogą nieść ze sobą skutki uboczne. Na pewno jak wszyscy jak baranki będą ufać lekarzom i stosować ich zalecenia to będzie super i niczego do szczęścia więcej nie będzie potrzeba. Wyłączyć myślenie i ufać a najlepiej wierzyć, to na pewno każdy będzie wyleczony. Tylko to co piszą użytkownicy tego forum krzycząco przeczy tej tezie. Tak czy owak good night and good luck.

 

Zalecam, a konkretnie to polecam stabilizatory, w tym neurolpetyki opierając się na własnym doświadczeniu, tj. bo mi pomogły. Tobie natomiast żaden lek nie pomógł, a wszystkie rady opierają się wyłącznie na teorii z wtrętami ideologicznymi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana Twój przypadek nie jest wcale dziwny, bo nasilenie myśli samobójczych, włącznie z ich dokonaniem czy akty brutalnej agresji powodowane przez leki przeciwdepresyjne to problem znany, ale niezbyt nagłaśniany z wiadomych, finansowych względów. Do psychiatry, dr. Davida Healy'ego który miał wykład na uniwersytecie w Kanadzie na temat samobójstw pod wpływem leków przeciwdepresyjnych podszedł pewien "gość" i powiedział, że nie ma on prawa przedstawiać takich danych. Tak że jest i groźnie i śmiesznie.

Tak jest zdarzały się przypadki masakr w USA w szkole bodajże gdzieś,jeszcze parę innych przypadków również się słyszało. Ja dawniej się dziwiłem jak to możliwe żeby lek spowodował aż takie napady agresji ale jak wziąłem Escitalopram to przestałem się temu dziwić jak coś mnie wkurzyło to naprawdę taka niesamowita ,,nerwa'' przeze mnie przechodziła połączona z nienawiścią że masakra. Sam zacząłem się potem bać Escitalopramu stąd zażywałem go bardzo krótko. Ale każdy jest inny. A escitalopram podobno to dobry lek przeciwdepresyjny, i bardzo selektywnie działający.

 

-- 13 kwi 2014, 12:02 --

 

Chociaż to już przypadki skrajne raczej, ale większe poddenerwowanie i większa lękliwość może jak najbardziej wystąpić. Chociaż to podobno mija po pewnym czasie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie, czy Mirtazapina wpływa u was w jakiś sposób na tętno lub ciśnienie krwi?

 

-- 17 kwi 2014, 16:26 --

 

U mnie w zasadzie bez wpływu. Zawsze, jeszcze przed braniem leków miałem tak że tętno miałem ok 83 - 85, ciśnienie niskie około 100 -105, 110 u mnie to było dużo. O czym może świadczyć wysokie tętno przy raczej niskim ciśnieniu, dodam że mam skończone 21 lat. W sierpniu będzie 22. Czy adrenalina wpływa i na ciśnienie i na tętno?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najgorsze jest to otepienie na anafranilu. Mirta dodana do anafranilu odmuli? Ja jestem na 0,5 tbl anafranilu. Ale mozg caly czas jakby byl w jakims kloszu, a amilitryptylina tak nie zamula?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

depresyjny, spróbuj amitryptyliny, ja ten lek jak na razie bardzo dobrze toleruję, choć wiele jeszcze nie mogę powiedzieć bo jestem dopiero 4 dzień na ami.

Co zdążyłem zauważyć, to działanie antycholinergiczne daje u mnie duży spokój, myśli stają się czyste, nie takie chaotyczne, rozbiegane, jestem bardziej zrelaksowany, dłonie mniej spocone, częściej są całkowicie suche.

Co do nastroju to jest kiepski, jak zawsze ;) ale to będę oceniał po kilku tyg.

 

Od strony psychicznej, to nie odczuwam jak na razie żadnych działań niepożądanych, gdzie np. SSRI strasznie mnie wymęczą na początku.

 

-- 22 kwi 2014, 12:32 --

 

No i amitryptylina jest sporo słabsza od klomi, jeśli chodzi o blokowanie transportera serotoniny, co w niektórych przypadkach jest korzystniejsze.

 

-- 22 kwi 2014, 12:37 --

 

depresyjny, No amitryptylina może mniej "zamulać". Nie czaj się tak, tylko spróbuj ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×