Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Lisa_, Ty wiesz,z e mi sie zaczelo tez jak mialam 20 lat? :) mzoe chwile przed. I taka zalamana bylam, ze najlepsze lata a ja co... siedze w domu, nie jestem w stanie wyjsc nigdzie, atak za atakiem - i jak tu zyc? Nawet musialam wtedy zrezygnowac ze studiow bo nie dalam rady jezdzic na zajecia. Ale potem po terapii, poszlam na inne, skonczylam i w ogole zajebisty czas byl :D

Na pewno pomoze Ci to wszystko i bedzie ok :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, Ja nadal studiuję, wybrałam świetny kierunek, studia przynoszą mi dużo radości ; ) Ale czasem ciężko ogarnąć mi się, jeśli chodzi o coś ponad pojechanie na zajęcia... Dlatego walczę o siebie dzielnie :)

 

Uciekam, dobranoc :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, Ja nadal studiuję, wybrałam świetny kierunek, studia przynoszą mi dużo radości ; ) Ale czasem ciężko ogarnąć mi się, jeśli chodzi o coś ponad pojechanie na zajęcia... Dlatego walczę o siebie dzielnie :)

 

Uciekam, dobranoc :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy wszyscy nerwicowcy mają lęk społeczny i boją się wychodzić z domu?????

ja największe lęki i ataki dostaje przeważnie w domu, natomiast poza domem wsród ludzi czuję się ok

czy ktoś z was tez tak ma???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czy wszyscy nerwicowcy mają lęk społeczny i boją się wychodzić z domu?????

ja największe lęki i ataki dostaje przeważnie w domu, natomiast poza domem wsród ludzi czuję się ok

czy ktoś z was tez tak ma???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi sie wydaje, ze nie tyle lęk społeczny, co taka ogolna nadwrazliwosc na bodzce zewnetrzne. Wiec takie przebywanie gdzies z ludzmi po prostu męczy :-/ Ja np. nie mam typowego lęku, jak ide do pracy to normalnie z ludzmi rozmawiam, nie boje się tego, nawet rozgadana jestem i ejst ok. Ale jakos wole w domu siedziec, bo taka wyssana z energii sie potem czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi sie wydaje, ze nie tyle lęk społeczny, co taka ogolna nadwrazliwosc na bodzce zewnetrzne. Wiec takie przebywanie gdzies z ludzmi po prostu męczy :-/ Ja np. nie mam typowego lęku, jak ide do pracy to normalnie z ludzmi rozmawiam, nie boje się tego, nawet rozgadana jestem i ejst ok. Ale jakos wole w domu siedziec, bo taka wyssana z energii sie potem czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zawsze wolałam w domu siedzieć niż gdzies tam biegać i się udzielać ale zauważyłam, że jak dłużej posiedzę w domu i to nie daj Boże sama, to od razu lęki mnie chwytają

dziwne to bo z tego co tu czytam to wszyscy nerwicowcy mają problem z wyjściem z domu.... a ja robie teraz wszystko żeby jak najmniej w domu przebywać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja zawsze wolałam w domu siedzieć niż gdzies tam biegać i się udzielać ale zauważyłam, że jak dłużej posiedzę w domu i to nie daj Boże sama, to od razu lęki mnie chwytają

dziwne to bo z tego co tu czytam to wszyscy nerwicowcy mają problem z wyjściem z domu.... a ja robie teraz wszystko żeby jak najmniej w domu przebywać

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie paroxetyna pomogla w wyleczeniu nerwicy lekowej. Trwalo to poltora roku ale dzisiaj naprawde nie mam juz lekow, ktore byly obecne w kazdej dziedzinie zycie chyba. Przede wszystkim agrofobia-jakiejs schizy dostawalam w zaludnionych miejscac ajak ogladalam koncerty czy stadiony to malo nie umieralam widzac tyle osob obok siebie.Takie pierwsze objawy byly wlasnie w Kosciele, zawroty glowy, dusznosci, uczucie,ze zaraz zemdleje. Przestalam chodzic. Kiedys tego nie mialam ale choroba i wszelkie fobie pojawily sie po pierwszym porodzie martwego synka. Normalnie otworzyla sie Puszka Pandory.

Oprocz supermarketow, fryzjera, dentysty ( te z kolei miejsca sprawialy wrazenie uwiezienia, klaustrofobia chyba) , w ogole zaludnionych miejsc, balam sie wyjezdzac poza miasto (dodam,ze prowadzenie auta od zawsze bylo dla mnie niezbedne jak tlen), wyprzedzac TIR-y i ogolnie caly czas mialam napiecie lekowe podczas jazdy.Natomiast kiedy bylam na miejscu pasazera to od razu dusilo mnie. Poza tym problem z braniem prysznica-dusznosci ( co chwila leb na zewnatrz by zlapac oddech), o kinie nie bylo nawet mowy,kolejki do jakiegokolwiek okienka, kasy. No, o tunelach tez nie powiem-tragedia. I jedzenie: ksztusilam sie i zaczynalam sie dusisc w ostatniej fazie tuz przed terapia lekami wiec balam sie jesc i tu glod a tu nic do ust ze strachu. W koncowej fazie zaczelam miec ataki dusznosci polegajace na lapaniu powietrza jakby w proznie: mialam wrazenie,ze gardlo sie zmodyfikowalo i powietrze nie lecialo tam gdzie powinno, zasysalo, gardo jak w imadle, ktore ktos sciska coraz bardziej, litry powietrza wpuszczane ale nie odczuwalam ani grama i mialam uczucie ,ze to juz koniec. Ostatni, najgorszy atak ( juz umiaalm obserwowac go) powodowal skurcz, zasysanie miesni, organow wewn-takie uczucie. Po ataku mnostwo powietrza musialam odbekac a w srodku wszystko bolalo mnie jak po ciezkiej walce, pracy, puszczaly napiecia. Sprobowalam zastosowac oddychanie przeponowe podczas ataku bo podejrzewalam,ze to forma paniki. I to bylo moim wybawieniem ale musialam miec na poczatku kogos kto mi przypominal o tym oddychaniu kiedy zaczynalo sie. Oddychanie przeponowe , jak przy radzeniu sobie z kazda forma ataku paniki, jest rozwiazaniem przy takich wlasnie ekstremalnych atakach dusznosci. Po prostu atak sie zatrzymuje albo nie zaczyna kiedy w czas zastosujemy to oddychanie. Super sprawa.

 

Mnie ataki paniki bardzo przeszkadzaly zyc normalnie ale staralam sie im nie poddawac. Najlepsze byly przyzwolenia na atak: po prostu mowilam: no chodz, prosze rozgosc sie-wal smialo. I wtedy nawet nie smial sie rozwinac. Tego nas uczono na kursach. Najciezej jest zgodzic sie na atak bo odruchowo go nie chcemy i pragniemy by juz minal i nigdy juz nie wracal. Jeszcze raz powtorze, ze aby zatrzymac atak nalezy spokojnie oddychac przeponowo, rozluzniajac miesnie. Rozluznione miesnie sa bardzo wazne dla efektywnosci oddychania.

 

Poza tym : wszystkie te dolegliwosci biora sie z wewnatrz. Dobrze jest szukac o co chodzi, szukac technik, informacji, specjalistow lub kogos kto moze pomoc. Ja nie mialam kasy i dokopywalam sie do wszystkiego w internecie. Otroznie jednak by nie wpasc w jakies kakalko :)

 

-- 31 mar 2014, 16:01 --

 

Lisa_, no dokładnie, mis ie wydaje, ze leki dobre czasem, ale tylko tak 'zaleczają' chemicznie, a jak to ma jakies podloze to one i tak tego nie wyelcza. Wiec potem przestajesz brac i znowu zaczynaja sie ataki po jakims czasie :-/

 

Zawsze unikalam terapi lekami ale przyszedl moment,ze nie bylo wyjscia: woz albo przewoz, po prost stan byla tak zly,ze trzeba bylo leczyc jak grype. I tak tez do tego podeszlam: jakis czas pobiore by wyleczyc "przeziebienie" i potem odstawie. Balam sie uzalezneinia. Paroxetyna ma to do siebie,ze przypomina mozgowi jak sie produkuje serotonite, wiec nie podaje je na talerzu lecz "uczy" jak znow produkowac odpowiednie powiazania nerwowe. Ja Odkazd pamietam mialam dolki, depresje, potem po juz kiedy wyszlam za maz i zamieszkalam za granica wszystko wyszlo ze mnie. Byla terapia u psychologa, 2 lata, byly wciaz poszukiwania i ciagla praca nad depresja i atakami. Bylam z siebie dumna,ze dawalam rade bez lekow. Uwazam jednak,ze w odpowiednim czasie wziete lekarstwa moga naprawde pomoc choc przyznam,ze jestem przeciwniczka medycyny klasycznej. Zycie nauczylo mnie pokory. Na pewno bez terapii nic to nie da bo trzeba dokopac sie do zrodel problemu. Kazda choroba w ciele jest znakiem,ze cos w naszym zyciu jest nie tak. Ja wiedzialam co jest nie tak i zaczelam zmieniac to na ile moglam na danym etapie zycia ale niestety wiazalo sie to z olbrzymim wieloletnim stresem. Stad pozniejsze calkowite zalamanie. Gdybym wziela tabletki 10 lat wczesniej mysle,ze moglabym uniknac pozniejszego cierpienia-ale podobno wszystko w zyciu ma sens i dzieje sie w odpowiednim czasie.

Ja mam 48 lat, od 30-stego roku zycia zylam w depresji i stanach lekowych. Poltra roku temu zaczelam terapie lekiem, miesiac temu skonczylam. Teraz juz jestem na prostej ale mam jeszcze wiele do przepracowania, bardziej z okresu bardzo wczesnego dziecinstwa, ktorego nie moge pamietac i prenatalnego. W miedzyczasie bardzo zmienilam sie poprzez doswiadczenia, przezycia, prace nad soba, chec bycia zdrowa. Najlepiej zastanowic sie czy to co robie sprawia mi radosc i satysfakcje i czy to ja wybralam, czy robie to dla siebie. Najwspanialsza rzecza jest fakt, ZE MOZNA W KAZDEJ CHWILI ZMIENIC KIERUNEK ZYCIA :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie paroxetyna pomogla w wyleczeniu nerwicy lekowej. Trwalo to poltora roku ale dzisiaj naprawde nie mam juz lekow, ktore byly obecne w kazdej dziedzinie zycie chyba. Przede wszystkim agrofobia-jakiejs schizy dostawalam w zaludnionych miejscac ajak ogladalam koncerty czy stadiony to malo nie umieralam widzac tyle osob obok siebie.Takie pierwsze objawy byly wlasnie w Kosciele, zawroty glowy, dusznosci, uczucie,ze zaraz zemdleje. Przestalam chodzic. Kiedys tego nie mialam ale choroba i wszelkie fobie pojawily sie po pierwszym porodzie martwego synka. Normalnie otworzyla sie Puszka Pandory.

Oprocz supermarketow, fryzjera, dentysty ( te z kolei miejsca sprawialy wrazenie uwiezienia, klaustrofobia chyba) , w ogole zaludnionych miejsc, balam sie wyjezdzac poza miasto (dodam,ze prowadzenie auta od zawsze bylo dla mnie niezbedne jak tlen), wyprzedzac TIR-y i ogolnie caly czas mialam napiecie lekowe podczas jazdy.Natomiast kiedy bylam na miejscu pasazera to od razu dusilo mnie. Poza tym problem z braniem prysznica-dusznosci ( co chwila leb na zewnatrz by zlapac oddech), o kinie nie bylo nawet mowy,kolejki do jakiegokolwiek okienka, kasy. No, o tunelach tez nie powiem-tragedia. I jedzenie: ksztusilam sie i zaczynalam sie dusisc w ostatniej fazie tuz przed terapia lekami wiec balam sie jesc i tu glod a tu nic do ust ze strachu. W koncowej fazie zaczelam miec ataki dusznosci polegajace na lapaniu powietrza jakby w proznie: mialam wrazenie,ze gardlo sie zmodyfikowalo i powietrze nie lecialo tam gdzie powinno, zasysalo, gardo jak w imadle, ktore ktos sciska coraz bardziej, litry powietrza wpuszczane ale nie odczuwalam ani grama i mialam uczucie ,ze to juz koniec. Ostatni, najgorszy atak ( juz umiaalm obserwowac go) powodowal skurcz, zasysanie miesni, organow wewn-takie uczucie. Po ataku mnostwo powietrza musialam odbekac a w srodku wszystko bolalo mnie jak po ciezkiej walce, pracy, puszczaly napiecia. Sprobowalam zastosowac oddychanie przeponowe podczas ataku bo podejrzewalam,ze to forma paniki. I to bylo moim wybawieniem ale musialam miec na poczatku kogos kto mi przypominal o tym oddychaniu kiedy zaczynalo sie. Oddychanie przeponowe , jak przy radzeniu sobie z kazda forma ataku paniki, jest rozwiazaniem przy takich wlasnie ekstremalnych atakach dusznosci. Po prostu atak sie zatrzymuje albo nie zaczyna kiedy w czas zastosujemy to oddychanie. Super sprawa.

 

Mnie ataki paniki bardzo przeszkadzaly zyc normalnie ale staralam sie im nie poddawac. Najlepsze byly przyzwolenia na atak: po prostu mowilam: no chodz, prosze rozgosc sie-wal smialo. I wtedy nawet nie smial sie rozwinac. Tego nas uczono na kursach. Najciezej jest zgodzic sie na atak bo odruchowo go nie chcemy i pragniemy by juz minal i nigdy juz nie wracal. Jeszcze raz powtorze, ze aby zatrzymac atak nalezy spokojnie oddychac przeponowo, rozluzniajac miesnie. Rozluznione miesnie sa bardzo wazne dla efektywnosci oddychania.

 

Poza tym : wszystkie te dolegliwosci biora sie z wewnatrz. Dobrze jest szukac o co chodzi, szukac technik, informacji, specjalistow lub kogos kto moze pomoc. Ja nie mialam kasy i dokopywalam sie do wszystkiego w internecie. Otroznie jednak by nie wpasc w jakies kakalko :)

 

-- 31 mar 2014, 16:01 --

 

Lisa_, no dokładnie, mis ie wydaje, ze leki dobre czasem, ale tylko tak 'zaleczają' chemicznie, a jak to ma jakies podloze to one i tak tego nie wyelcza. Wiec potem przestajesz brac i znowu zaczynaja sie ataki po jakims czasie :-/

 

Zawsze unikalam terapi lekami ale przyszedl moment,ze nie bylo wyjscia: woz albo przewoz, po prost stan byla tak zly,ze trzeba bylo leczyc jak grype. I tak tez do tego podeszlam: jakis czas pobiore by wyleczyc "przeziebienie" i potem odstawie. Balam sie uzalezneinia. Paroxetyna ma to do siebie,ze przypomina mozgowi jak sie produkuje serotonite, wiec nie podaje je na talerzu lecz "uczy" jak znow produkowac odpowiednie powiazania nerwowe. Ja Odkazd pamietam mialam dolki, depresje, potem po juz kiedy wyszlam za maz i zamieszkalam za granica wszystko wyszlo ze mnie. Byla terapia u psychologa, 2 lata, byly wciaz poszukiwania i ciagla praca nad depresja i atakami. Bylam z siebie dumna,ze dawalam rade bez lekow. Uwazam jednak,ze w odpowiednim czasie wziete lekarstwa moga naprawde pomoc choc przyznam,ze jestem przeciwniczka medycyny klasycznej. Zycie nauczylo mnie pokory. Na pewno bez terapii nic to nie da bo trzeba dokopac sie do zrodel problemu. Kazda choroba w ciele jest znakiem,ze cos w naszym zyciu jest nie tak. Ja wiedzialam co jest nie tak i zaczelam zmieniac to na ile moglam na danym etapie zycia ale niestety wiazalo sie to z olbrzymim wieloletnim stresem. Stad pozniejsze calkowite zalamanie. Gdybym wziela tabletki 10 lat wczesniej mysle,ze moglabym uniknac pozniejszego cierpienia-ale podobno wszystko w zyciu ma sens i dzieje sie w odpowiednim czasie.

Ja mam 48 lat, od 30-stego roku zycia zylam w depresji i stanach lekowych. Poltra roku temu zaczelam terapie lekiem, miesiac temu skonczylam. Teraz juz jestem na prostej ale mam jeszcze wiele do przepracowania, bardziej z okresu bardzo wczesnego dziecinstwa, ktorego nie moge pamietac i prenatalnego. W miedzyczasie bardzo zmienilam sie poprzez doswiadczenia, przezycia, prace nad soba, chec bycia zdrowa. Najlepiej zastanowic sie czy to co robie sprawia mi radosc i satysfakcje i czy to ja wybralam, czy robie to dla siebie. Najwspanialsza rzecza jest fakt, ZE MOZNA W KAZDEJ CHWILI ZMIENIC KIERUNEK ZYCIA :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, hej. ja brałam kiedys przez pół roku leki. Potem pare mies. okej i znów jesczze gorsze 'porycie'. Wtedy zawzielam się i wyszłam z tego bez leków. Teraz znów nie jest najlepiej, ale leki uważam za ostateczność. Powalcz. Masz więcej siły niż myślisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozczarowana88, a jak sobie radzisz? chodzisz na terapie?

brałam leki przez 2,5 roku, czułam się świetnie, byłam wesoła, szczęśliwa, nie miałam żadnych lęków... gdy odstawiłam tabletki wszystko wróciło ze zdwojoną mocą.. dwa lata się męczyłam i w końcu poleciałam z płaczem do psychola... dostałam znów te same tabletki i też brałam je znowu przez 2,5 roku... nie czułam się już tak fantastycznie jak za pierwszym razem ale przynajmniej lęki się zmniejszyły... teraz jestem 8 miesiecy bez tabsów ale co przeżywam teraz to nie życzę nikomu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Czytam forum od bardzo dawna wiele razy pomogliscie mi uporać się z atakiem. Teraz postanowiłam napisać o swojej chorobie bo myślę że będzie mi łatwiej tu na forum razem z Wami pokonać ją na zawsze...

W życiu przeszłam już niejedno piekło. W podstawówce zostałam napadnieta okradziona i koszmarnie pobita . Były to dziewczyny z tej samej szkoły. Po wakacjach musiałam wrócić do tej szkoły. Ze strachu próbowałam popełnić samobójstwo. Był to bardzo ciężki czas dla mne i mojej rodziny. Rozwinęła się y mnie straszna depresja. Leczylam się u psychiatry wyjezdzalam na obozy specjalne. Potem do siostry. Pomogło. Zaczęłam wychodzić z domu. Z depresji. Później był spokój Ale w,wieku 20 lat poznałam faceta który wydawał się aniołem a był diabłem...bil mnie koszmarnie. Nerwica zaczęły się znów problemy z psychiką pojawiły ie lęki. Piradzilam sobie sama bez leków. Ułożyłam swoje życie choć było to bardzo trudne i wymagało odwagi herosa. Pozniej poznałam mego obecnego męża.zaszlam w ciążę i urodziłam martwego synka. I zaczęło się...od tamtego czasu minęło 6 lat. Nerwica powraca co jakieś kilka miesięcy gdy myślę że już ok ona wraca. Mam dwie córeczki chce być dla nich idealna mama a przez moje ataki mam już disc choć walczę szukam odpowiedzi...ataki Aa straszne. Koszmarny gorac mnie oblewa. Czuje ze zemdleje i najgorsze drgawki. Drze na całym ciele koszmar. Ostatnio jyz myślałam że nie skończy się ze się udusze tak mnie sciskalo tak mną trzeslo:( i zawroty głowy nacidzieb jakbym pijana chodziła:( jestem wyczerpana jyz dlaczego mnie to spotyka chce tylko żyć normalnie:( czy wy też przezywacue takie ataki? Zazwyczaj wieczorem jestem odprezoba coś oglądam i zaczyna się w brzuchu najpierw i roz chodzi się pi calym ciele...nie biorę leków tu w uk przepisano mi dwa razy byłam u dwóch różnych lekarzy ten sam lęk który otumania i tylko niedobrze jest pi nim nikt nie proponuje mi terapii muszę chyba prywatnie poszukać:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio dopada mnie taka agresja do większości osób. Po prostu mnie wkurzają jak tylko się odezwą, ale wszystko trzymam w sobie nic co tych osób nie mówię. Próbuję sobie tłumaczyć, że to nie jest tak jak ja o nich myślę, ale to niewiele pomaga… Myślę, że to wszytko przez wewnętrzny niepokój...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Koniecznie idz prywatnie i koniecznie leki. Mnie pomogla paroxetyna (produkowana pod roznymi nazwami ale to substancja czynna) i czytajac Cie mam wrazenie,ze masz bardzo silne ataki paniki. Psychoterapia u sprawdzonej osoby, ktora pomoze Ci pokonac traumy jest bezwglednie konieczna. Mozesz poszukac w necie polskich specjalistow w UK. Nie zostawiaj tego, sama nie dasz rady, masz za glebokie traumy. Pisz co zrobilas w tej kwestii. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja twarzy raczej nie mam czerwonej, ale dlonie i stopy marzna non stop!!! Jak nagle mam cieple to az sie dziwnie czuje, bo nie jestem przywyczajona :)

To moze byc albo krazenie kiepskie, niskie cisnienie itp.

Albo od stresu, bo jak reakcja stresowa jest, to cala krew idzie do miesni i serca (reakcja walki albo ucieczki), wiec odplywa od mniej potrzebnych konczyn...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

asl, sorry, że tak późno, ale już odpisuję ;). Tak, chodzę na terapię. Gdy 'to' do mnie wróciło, czyli rok temu, też poleciałam do psychiatry. Dał mi afobam (z alplazolamem, masakra, oni wypisują takie coś na skinienie palca, wypisał mi to po 15- minutowej wizycie!). Nie wzięłam ani tabletki. Uwierz mi, miałam też maskarę. Nie spałam, nie jadłam. Nie wychodziłam z domu. Z jednej strony nie chciałam się poddawać, z drugiej byłam całkiem bezsilna i bałam się wykonać jakiegokolwiek ruchu, żeby z tego wyjść. Powoli, powoli zaczęłam próbować. Gdy przed szkołą szłam na papierosa aż było mi wstyd, bo trzęsły mi się ręce. W szkole to samo, trzęsawka, najgorsze myśli. Przez pierwsze półtora miesiąca radziłam sobie sama (albo i nie radziłam, zwał jak zwał). Potem napisałam do znajomej, która sama chodziła na terapię. Ona dała mi namiar, ale tamta terapeutka nie mogła mnie wtedy poprowadzić, dała numer do kolejnej, a ta znów do innej. I takim sposobem jestem u mojej psychoterapeutki. Jest nieźle. Czasem mam znów 'porycia', ale łatwiej mi je opanowac, nie rozprzestrzeniają się na całe moje życie. W lutym rok temu zdychałam,w maju już było nieźle, a w sierpniu- wrześniu niebo, a ziemia (swoją drogą jeden z najlepszych okresów w moim życiu w ogóle).

 

Co do leków nie neguję ich brania, czasem serio trzeba się najpierw wspomóc. Ja jednak nie chciałam/nie chcę brać ich z paru powodów (nota bene też z powodu lęków :D):

- zawsze chciałam czuć, że, mimo wszystko, chociaż minimalnie kontroluję to, bez wyciszania się na siłę

- boję się skutków ubocznych (np. bardzo boję się przytyć)

- boję się od nich uzależnić

- najbardziej boję się co POTEM (jak już wspominałam, miałam już epizod z lekami, lęki wrócily i to chyba nawet silniej jakiś czas po ich odstawieniu, a tamto chodzenie do tamtej psycholożki [chodzilam do niej, kiedy pierwszy raz mnie 'poryło'], okazalo się całkowicie złudną terapią, bo gdy chemia przestala działać, okazało się, ze nic się nie zmieniło; gdy nie biore leków, wiem jaki jest mój stan faktyczny)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×