Skocz do zawartości
Nerwica.com

NERWICA NATRĘCTW na tle chorób...połowa zycia - 15 lat


seawolf123

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich czlonkow forum,

 

Kilka razy nosilem sie juz z zamiarem aktywnego uczestnictwa na forum, ale zgodnie ze skrywana zasadą, ze "dam sobie rade" czy "jutro przejdzie" etc...nic z tego nie wyszlo.

 

Mam 30 lat, mieszkam w Gdyni, z NN zyje od 15 lat. Przezylem rozne jej fazy i stadia - od bardzo trudnych, do rzadkich momentow spokoju. Poznalem licznych lekarzy, psychologow, rozne leki. Dla osob postronnych funkcjonuję normalnie, " w srodku " oczywiscie niekoniecznie. Mimo to wiele lat podrozowalem, poznalem setki osob z roznych zakatkow swiata.

Mam wiele doswiadczen i przemyslen, ktorymi chetnie podziele sie z innymi, poniewaz ciagle nie radze sobie tak, jak bym sobie tego zyczył.

 

Pozdrawiam serdecznie. "Ludzie są kluczem".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a jakiego typu masz natręctwa?Mnie ta choroba "dopadła" gdy miałam 15 lat. Potem kilka lat przerwy, i teraz mam 28 lat i znowu wróciły (ale pod wpływek silnego stresu m.in. w pracy). Natręctwa te jednak nie są już tak nasilone jak kiedyś. Czasami mam tylko natretne mysli dotyczące pewnych sytuacji tj. krytyki kogoś wobec mnie, że coś źle zrobilam w pracy itd. boje się popelniać błędy. Te mysli wracają na przestrzeni czasu. Cały czas pracuję nad tym z moim terapeutą. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc Lola, dziekuje za odpowiedz.

 

Moje natrectwa ukierunkowane byly zawsze na strach przed chorobami zakaźnymi, oczywiscie irracjonalne i bez powodu. Mam wlasna teorie , jak do tego doszlo, ale o tym moze innym razem.

Zaczelo sie dokladnie, jak u Ciebie, w wieku 14-15 lat. Nasilały sie z biegiem lat, apogeum osiagajac pomiedzy 18 - 27 rokiem zycia. Od tamtej pory systematycznie sie zmniejszaja, co oczywiscie wynika / wg.mnie/ z wieku, doswiadczenia, wiekszej swiadomosci CHOROBY /schorzenia/ i irracjonalnosci. Oczywiscie nasilają się w stresogennych sytuacjach i nietypowych, niestety szczegolnie radosnych / co tez ma swoje uzasadnienie/.

Terapeutow rowniez widzialem wielu, nie przynioslo to zadnego rezultatu, glownie chyba z mojego przeswiadczenia o braku ich rzeczywistego zainteresowania. Niestety tak mam, kiedy widze, ze ktos nie daje z siebie, ile moze, zniechecam sie. Ale najbardziej pamietam Pania Ewe - psycholozke kliniczna z Gdanska. Wybitna na tle innych, ale w zwiazku z moimi podrozami i wyjazdami nie moglem kontynuowac leczenia.

Przepraszam, ze tyle pisze, ale moglbym pewnie kilka ksiazek "wypocic", bowiem to polowa mojego zycia przeciez.

 

Jakie podloze jest u Ciebie?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

to mój pierwszy post, choć to forum odwiedziam już od bardzo dawna...

Cierpię na NN nie pamiętam od kiedy...Mieszkam w Gdyni...teraz mam 27 lat...wspaniałego męża...5-cio m-czną córeczkę...

Moim problemem są nie tyle kompulsje (choc walczyłam długo z obsesją niezamknietych drzwi czy odkręconego kurka z gazem)a myśli, które nie dają mi spokoju...

poraz pierwszy powiem o tym głośno...wstydzę się ich...jestem na siebie zła, że mam takie myśli...czuje się z tym źle...

 

Nachodzą mnie myśli, ze zrobię coś mojemu dziecku...ze je skrzywdzę...uduszę...wbiję nóz...to coś okropnego...długo o to dziecko walczyłam, kocham je ponad wszystko i NIE CHCĘ SKRZYWDZIĆ...a jednak mam te myśli...

 

Do tej pory nie szukałam porady u specjalisty, ale chyba przyszedł czas zeby poszukać...pierwszy krok zrobiłam-napisałam na forum...

Pozdrawam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzien dobry Gosikmag,

 

Przez dlugi czas przezywalem to samo - mianowicie zlosc na samego siebie, "klocilem "sie wewnetrznie ze soba. Mowilem sobie, ze "przeciez to moja wina, bo nie potrafie powstrzymac glupich mysli, a przeciez to ja je wytwarzam.wiec powinienem umiec zmienic je na cos przyjemnego etc".

 

Tak bylo przez wiele lat. Zaczalem chodzic do specjalistow, ale popelnialem jeden podstawowy błąd. Nie dopuszczalem do wlasnej swiadomosci, ze to jest CHOROBA /schorzenie/, ktorej istnieniu nie jestem winien, ktora nalezy leczyc, a ktora nie odejdzie przy pomocy czarodziejskiej rozdzki. Dlatego pomoc lekarzy bylo bezskuteczna, bowiem nie moge pokonac czego , co uwazam za nieistniejace. Wniosek oto taki: TRZEBA KONIECZNIE PRZYJAC NN DO WIADOMOSCI I SWIADOMOSCI, POTRAKTOWAC JAKO NORMALNY, ABSOLUTNIE NIEWSTYDLIWY TEMAT, ale chorobe, ktora nalezy, jak najszybciej wyleczyc po prostu. Jak najszybciej, poniewaz pozwole sobie stwierdzic, ze "im dalej w las , tym ciemniej" i trudniej. Pomogła mi tez wiedza,ze NN jest jedynym typem nerwicy, na ktorą przysluguje mozliwosc OTRZYMANIA RENTY. Co swiadczy o tym, ze nie jest to "katar" i nalezy traktowac jak najpowazniej.

 

Przez lata funkcjonowalem w taki oto sposob, ze myslałem o swoim zyciu , tych jego momentach, kiedy czulem sie dobrze /lepiej/. O NN myslałem, ze jutro minie, "od jutra nie mysle juz o tym", " od jutra zapominam" itd..Dzisiaj wiem,ze to byl podstawowy bląd. Ze wypierałem NN ze swiadomosci. To wywolalo zmiany w mojej osobowosci bardzo szerokie. Bowiem np, jesli w poniedzialek czulem sie fatalnie, budzilem we wtorek, nie chcąc pamietac poprzedniego dnia, odnosilem ostatnie wydarzenia mojego zycia do niedzieli itd. Pol biedy jesli to byl jeden dzien, ale kiedy odnosilo sie to np do tygodnia , dwoch..w pewnym momencie juz sam nie wiedzialem czasami, jakie to moje zycie jest.

 

Bardzo pomocny jest przywilej bycia z kimś / partner zyciowy/, kto nas zrozumie, zapozna sie z literatura, porozmawia z lekarzem i wspolnie pomoze wyzdrowiec. Na pewno jest wtedy łatwiej, ale to musi byc ktos naprawde zaangazowany i kochający. Oczywiscie nie znaczy to, ze będąc tzw. singlem, jestesmy na gorszej pozycji. "Po prostu zawsze latwiej we dwoje "...jak mawiał poeta:)

Sam mialem problem ogromny z podzieleniem sie moim NN z partnerką, ale jakaz ulga towarzyszyla mi , kiedy okazało się, ze Ona rozumiała i chciala pomoc. Oraz poczucie ze to cos, co sie moze przydarzyc kazdemu, i dzieki Bogu , nie nowotwór.

 

Przepraszam,ze sie rozpisałem, ale to juz ponad polowa mojego zycia. Dlatego, jesli moge wyrazic opinie wlasna, koniecznie powinnas udac sie do lekarza, najpierw psychiatry, aby zdiagnozowal schorzenie, bowiem moze sie okazac, ze to nie jest NN. On moze przepisac delikatne leki, ktore pomogą w opanowaniu myśli i powinien skierowac do psychologa. Wazny jest na pewno wybor lekarza.

Postarałbym się nie winić siebie, nie ma powodu, a jak najszybciej szukac pomocy.

 

P.S.To tylko moje opinie na podstawie 15-letnich wlasnych przezyc. Usmiechu :))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Seawolf123,

dziękuję, ze mi odpisałeś...MAsz racje, powinnam wybrqć siedo leakrza, ale jak...?najpierw isć po skierowanie i dopiero póxniej do psychiatry???Jak to wygląda???Boję się, ze trafie na lekarza, który mnie nie zrozumie...

 

Piszesz, ze to moze nie być NN, jeśli nie to, to co???Boje się choroby psychicznej...a jeśli ją mam???co wtedy???

Nie m ówiłam niegdy meżowi a mojej codziennej walce z własnym umysłem...nie mówiłam, bo się wstydzę i boję, ze On nie zrozumie...ze odejdzie, że odtrąci...

U mnie jest czasami tak, jak piszesz...ze mam nadzieję, ze obudzę się jutro i będę zdrowa i ze myśli już nie wrócą, ale one wracaja, z róznym natężeniem...

Źle o sobie myślę, nie akceptuję siebie takiej...i pytam dlaczego ja???

Mieszkamy w jednym mieście, moze mógłbyś mi polecić dobrego lekarza, kótry postara się pomóc, który zrozumie i pomoże mi zrozumieć, co sie we mnie tak naprawdę dzieje...

 

Dziękuję za pomoc, pozdrawiam!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:)

 

Oczywiscie skierowania nie potrzebujesz, nie ma tez juz rejonizacji / wg. mojej wiedzy/..umawiasz sie na wizyte i juz.

Mieszkalem kiedys w Gdansku, w Gdyni od kilku lat, ale nie bylem zadowolony z zadnych gdynskich specjalistow. Osobiscie mam kontakt z lekarzem, ktory jest znany w Trojmiescie i Polsce, ale nie o to chodzi. Jest to czlowiek bardzo zyciowy, wyrozumialy i zawsze potrafil mi pomoc , w roznych sytuacjach. To dr Pempkowiak, psychiatra, ktory przyjmuje w Gdansku Morenie od na pewno kilkunastu lat. Tel. 058 347 90 93 wew.337 do rejestracji wlasciwej. Jest tez doktora "asystentka" , ktora umawia na wizyty. Bardzo mila i wyrozumiala osoba, zyskuje przy blizszym poznaniu. Sam lekarz- ok 60.tki rozmawia o wszystkim, rysuje, aby lepiej zobrazowac sytuacje. Przyjmuje rowniez prywatnie. Nie znam numeru, ale moge zdobyc, jesli masz zyczenie.

 

Nie jestem lekarzem, ale nikłe "szanse" masz na chorobe psychiczna. NN to schorzenie, jak inne. Wiem, ze w Polsce panuje jeszcze nieco Ciemnogród, ale idziemy w dobrym kierunku. Poza tym chodzi o Twoje zdrowie i Twoja rodzine, wiec chyba nie ma sensu zwracac uwagi na innych. A mąż..przysiega malzenska...etc. nie jestem fanatykiem, ale z t ego co mowisz, jestescie malzenstwem udanym, wiec..?? Na pewno zrozumie.

 

Główka do góry, wszystko się ulozy, a im szybciej, tym lepiej.

 

Pozdrawiam :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszesz, ze to moze nie być NN, jeśli nie to, to co???Boje się choroby psychicznej...a jeśli ją mam???co wtedy???

Nie m ówiłam niegdy meżowi a mojej codziennej walce z własnym umysłem...nie mówiłam, bo się wstydzę i boję, ze On nie zrozumie...ze odejdzie, że odtrąci...

U mnie jest czasami tak, jak piszesz...ze mam nadzieję, ze obudzę się jutro i będę zdrowa i ze myśli już nie wrócą, ale one wracaja, z róznym natężeniem...

Źle o sobie myślę, nie akceptuję siebie takiej...i pytam dlaczego ja???

Mieszkamy w jednym mieście, moze mógłbyś mi polecić dobrego lekarza, kótry postara się pomóc, który zrozumie i pomoże mi zrozumieć, co sie we mnie tak naprawdę dzieje...

 

Dziękuję za pomoc, pozdrawiam!!!

 

Nie masz na 100% choroby psychicznej.... po pierwsze chory mysli ze wszystko z nim ok a sam jest zdrowy i nie ma poczucia choroby. Po drugie jakbys ją miala to bys w ten sposob nie rozmawiala. Masz klasyczna nerwice natrectw wiec wybierz sie do psychiatry i psychologa. Pamietaj, ze nikomu nie zrobisz krzywdy bo to tlyko mysli i choroba.... nie zdarzylo sie jeszcze zeby osoba ktora ma natrectwa je spelnila... powiem wiecej... psychiatra mi mowil ze jezeli ktos ma natrectwa ze popelni samobojstwo badz tez kogos zabije... to jest od tego czynu dalej niz zdroy czlowiek. I ja sie z tym w 100% zgadzam chociaz wiem ze to sie wydaje czasem takie ze zaraz pojdziesz i poprostu cos zrobisz... ale pamietaj ze nawet w takich momentach jestes od tego dalej... polecam tez wysilek fizyczny, tylko trzeb naprawde dac z siebie wszystko... najlepiej basen moim zdaniem ale zalezy co kto lubi ;) lekow jesli nie musisz brac nie bierz... psychoterapia konieczna - chociaz dluga i bolesna ale to jedyne wyjscie by pozbyc sie tego na stałe... ale to juz niech Ci psychiatra wytlumaczy czemu tak :) I nie wstydz sie swojego zaburzenia... u mnie kilkoro znajomych najblizszych wie, moja dziewczyna i rodzina... akceptuja to rozumieja i nie maja mnie za trendowatego z tego powodu tylko w trudnych momentach wysluchaja, bo wiadome ze nie wylecza ale kazda pomoc jest przydatna ;) ciesz zyciem i nie pozwol zebys sobie uswiadomila to ze te mysli to poprostu obsesje, w momencie gdy juz bedziesz wykonczona i wtedy zrozumiesz... ze ten czas na martwienie sie tym zmarnowalas... najlepiej zaczac odrazu ;) nie wyrzucaj tych mysli, ale jak sie pojawi to nie rob z tego tragedii poprostu. Tak na przyszłość... Jesli myslisz ze moze jestes psychopata... to nie jestes... psychopata nie napisalby na forum.... bez niczego poszedlby i poprostu to zrobil juz dawno... nie liczy sie z konsekwencjami i uczuciami innych... ze to kogos boli, ze robi komus krzywde... i nie chciaby napewno juz wybrac sie do psychologa. 3maj sie mam nadzieje ze pomoglem

 

NA koniec poprosze Cie jeszcze raz.... wybierz sie koniecznie do specjalistow :szukam::D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

dziękuję, ze odpowiedziliscie na moje wołanie:)cieszę sie bardzo, ze końcu odważyłam się napisać na forum-to mi pomogło bardzo.

Wybiorę się do psychiatry na pewno, nawet wczoraj powiedziałam mężowi, ze chciałąbym isć to mi powiedział, ze mam jego pełną kaceptację i wsparcie :D nie powiedziałam mu dokladnie co mi jest...co podejrzewam...co czuję...cieszę się jednak, ze tak zareagował...przyjdzie czas kiedy porozmawiamy szczerze i o wszstkim mu powiem...

 

Staram się nie analizować tych myśli, jeśli przychodzą to przechodzęnad nimi do porządku dziennego...są i tyle...

 

DZIĘKUJĘ

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×