Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica Lękowa Co zrobić? Moja historia...część 2


LDR

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich!!! Chciałbym zebyscie wyrazili swoje zdanie na temat moich ponizszych refleksji...

Od jakiegoś czasu tak sie zastanawiam czy zachorowanie na nerwice lękowa napewno ma powiązanie z naszymi wczesniejszymi często bardzo trudnymi doświadczeniami, głownie z dzieciństwa,( ja jestem dda) bo ja chodze na terapie i czasami mam takie wrazenie ze nie. Moja terapia np. mam wrazenie ze ona mnie doprowadzila do gorszych lęków...np.gadałam o rzeczach których sie nie bałam, o życiu a potem sie ich bałam...rozmawiałm dużo o moim kłotniach w związku i pozniej wpadłam w silny lęk przed moim zwiazkiem i bycia z moim partnerem, tearapeutka nie chciała za bardzo pracowac ze mną na tym jak ja odczuwam lęk,o atakach, albo o moich objawach fizycznyh, tylko o życiu i mam takie wrażenie ze nastąpiło przeniesienie lęku tego irracjonalnego na lęki życiowe, np. strach ze sobie nie poradze, boję sie ze zycie jest trudne, lęk przed zamrnowaniem życia... itd.,te mysli wywołują fizyczne objawy lęku. Rok miałam spokoju względnego, a teraz znów lęki i lęki przed depresja, boje sie depresji jak kiedys choroby psychicznej....dziwne bo moze mam depresje.Takie moje refleksje następuja po tym jak obserwuje mojego chlopaka, tez chorego na nerwice (ataki lęku pojawiły się po salmonelli). Brał leki od psychiatry na to, ja nie bralam bo moj psycholog mi odradzał.. W koncu poszedl tez na terapie biorąc effectin( ale w małych dawkach), i trafil na taka babke, która wyprowadzila go z nerwicy w ponad pół roku (a ja chodze 2 lata, ale nie biore nic).Moj chlopak strasznie sie przyczepia do tego ze ja tak dlugo chodze ze moja terapia jest nieskuteczna i gadał ze swoją terapeutką, ktora mu powiedziała, ze bez sensu jest takie dlugie terapie przeprowadzac, ze od niej pacjenci wychodza po roku najdluzej zdrowi, ze po co wyciagac brudy z dziecinstwa i z zycia, bo lęki to lęki, a życie to życie. Że trzeba nauczyc sie panowac nad nimi i to wszystko, ze lęki pojawiają sie niezaleznie od sytuacji życiwoych po prostu są to zaburzenia, ktore trzeba opanować i nauczyc sie z tym życ ( i ze zawsze jak bedziemy sie nad tym gównem skupiac to wywolamy ataki!!!) I rozmawianie o tym co bylo kiedys i powiązywanie tego z lękami to bez sensu, ze trzeba sie terazniejszym zyciem zajac i działać, spełniac sie i realizowac. Czasami mam takie wrazenie ze własnie tak jest i wkurzam sie ze tak dlugo chodze na terapie a to swinstwo mam w dodatku jeszcze z pogorszonym nastrojem, ze to wrociło i z nowymi wkrenami, lękiem przed depresja. A ile przepracowałm przez te 2 lata na terapi i co i nie jest dobrze. A co wy o tym sadzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odpowiem tylko na podstawie tego co mi sie wydaje bo ekspertem nie jestem. mysle ze 2 lata to juz dlugo i jezeli nie ma zadnej poprawy ja bym zmienila psychologa. lekow bym na pewno nie brala bo boje sie brania psychotropow. boje sie ze poczuje si e jeszcze gorzej, boje sie uzaleznienia i wogole nie wiadomo tak naprawde czy one pomagaja czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam, terapia mi pomogła, nie moge powiedziec ze nie, ale dlaczego chodzac na terapie to lęki wrócily, ale pod inna postacia...np. jak czytam o depresji, ze ludzie mają mysli samobójcze, ze sie tną np. to ja dostaje ataku lęku...boje sie ze ja tez tak bede miała, i w momencie gdy cos mi sie nie układa to boje sie poczuc smutku, nawet bezsilności ze strachu ze mam depresje i wogóle, dzis dotałam biegunki ze starchu jak przeczytałam ten post o myslach samobójczych, ja sie boje ze ja nie znajde sensu zycia i sie pograże, albo boje sie ze juz to mam i juz z tego nie wyjde, ze nie bede miała siły...szok :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zmiana przyczyny lęków jest jak najbardziej możliwa; może być tak, że pierwotnej przyczyny nerwicy lękowej już nie ma, ale zamiast ustąpić, napady lęków będą wywoływane czymś nowym.

Przyczyny już nie ma, ale mechanizm pozostał.

 

Bardzo mądrze napisane. Zreszta bardzo często jest tak ze dana osoba poprostu przyzwyczaila sie do swojego stanu i niebardzo wierzy ze to moze zmienic, a zna juz swoj konflikt. Ale to tak dodałem nawiasem mowiac pozatym po powiedzial moj poprzednik.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Viridian chyba masz racje...wogole chyba zgadzam sie z wami, i cos w tym jest ze czlowiek sie do tego przyzwyczaja,

trudno jest zaczac zyc inaczej.... Moja terapeutka twierdzi ze krzywda z dziecinstwa sie za mna ciagnie(ojciec alkoholik), zgdzoe sie z tym bo jestem swiadoma mojego pokrzywionego odbioru rzeczywistosci przez trudne dziecinstwo, ale pracuje nad tym, tylko te cholerne lęki...chyba musze popracowac nad samym mechanizmem lęków, czyli jak opanowywac je i nie straszyc sie...bo z najgorzsego to mysle ze wyszlam, bo to co bylo na poczatku to przeszlosc...Wiecie,ze ja nawet juz tego nie pamietam) jakby tego nie było.U mnie jest teraz tak,ze to mysli wywoluja lęk, nie mam atakow lęku od tak, tylko mysli konkretnie o depresji wywolują lęk pod postacią fizyczną tez, zauwazylam tez ze czesto mysle o sobie jak o osobie chorej, potem np pojawia sie jakis objaw fizyczny...ja mysle ze to objaw depresji i sie zaczyna lęk, i nakrecam sie...tylko ze juz myslałam ze nigdy tego nie wywołam, a jednak. W sumie podobnie myslalam o chorobie psychicznej, jak mialam na początku silne lęki przed chorobą psychiczną. Ale czy to mozliwe zeby bac sie depresji...to mnie dziwi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bać się można wszystkiego, a akurat depresja to w cale nie jest błahe i małoprawdopodobne zagrożenie dla osoby z nerwicą. Ale bać się można wszystkiego. I chyba lepiej kiedy jest konkretne źródło lęku - można je jakoś oswoić. Gorzej kiedy lęk nie jest z niczym związany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"zabieg korekcji przegrody nosowej" :P Dzisiaj byłam u laryngologa i chciał mi wypisać skierowanie na odział ale powiedziałam mu że zastanowię sie jeszcze nad tym. Ogólnie to nie oddycha mi się aż tak ciężko w dzień ale jak kładę się do łóżka to cały nosek mam zatkany :oops: Zdecydować sie na to czy lepiej poczekać jeszcze trochę? Może ktoś miał taki zabieg i wie mniej więcej jak to wygląda?

 

Oczywiście z tym wszystkim wiąże sie lęk że coś pójdzie nie tak i skrzywią mi nos albo nie obudzę się z narkozy (jeżeli to sie w ogóle robi na narkozę :?: )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doszlam dzisiaj do wniosku, ze to co mnie dopadlo ostatnimi czasy, to nie jest depresja lub "nie wiadomo co", tylko najzwyczajniej w swiecie nerwica! kazdego wieczoru boje sie, czuje lęk, nie chce byc sama, obawiam sie zgaszenia swiatla (spie przy zapalonym), krotko mowiac wieczor i noc to jedna wielka udreka. wmawiam sobie, ze jestem chora, ze cos ze mna nie tak, ze zwariuje... probuje walczyc z tymi myslami ale bezskutecznie. jest mi goraco, czuje dreszcze, delikatnie trzese sie. czy da sie z tego wyjsc? moge to wyleczyc raz na zawsze? ostatni rok szkolny byl naprawde ciezki dla mnie. smierc w rodzinie, problemy w szkole (zarowno z nauka jak i zaklimatyzowaniem sie w nowym towarzystwie), problemy z wiara, watpliwosci religijne. duzo tego. mam szanse? czy mozna sie tego pozbyc na dobre?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mi taka korekcja też by się przydała. Jedną z dziurek wogóle nie mogę np. wydmuchac nosa, przegroda tak ja zasłania. ale że ja mam wstręt do jakichkolwiek operacji czy zabiegów, to sie na razie nie zdecyduję :). Milenko jakbyś się zdecydowała jednak to opisz potem na czym polega taka operacja! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem Leki od psychiatry i dlugoterminowa psychoterapia ;) wiem ze to slowo dlugterminowa Cie przeraza... ale skoro masz sie meczyc cale zycie to mozesz sie pomeczyc np. rok ;P przepraszam za szczerosc ale nie jestes glupi, trzymasz sie mimo tych wszystkich klopot i warto naprawde cos zmienic i sie postarac dlatego polecam terapie :) 3maj sie a co do objawow to sie nie boj... poprostu objawy nerwicy te tiki z ruszaniem brwiami tez mnie dobijaja... :/ 3maj sie ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Milenka

tez mam krzywą przegrodę nosową, nawet nie wiem czemu nigdy nie miałem urazu, a dowiedziałem się o tym na, czyszczeniu uszu u laryngologa :). Też polecił mi zabieg... choć moja zatkana dziurka przepuszcza powietrze ale o wiele słabiej niż ta normalna, lekarz powiedział, że zaleca zabieg, ale jak nie chce to nie muszę, że można z tym żyć, choć wtedy mózg nie jest tak dobrze dotleniany jak przy sprawnym nosie, ale wyjaśnił że jak mózgowi zacznie poważnie brakować tlenu, to instynktownie zaczniemy oddychać przez buzię :). A co do zabiegu, to polega on na wycięciu chrząstki przegrody nosowej, coś jak u boxerów :)wtedy w głębszej części nosa zamiast dwóch kanalików mamy jeden, A co do mojego oddychania to oddycham normalnie czasem jak jest wyraźnie suche powietrze to czuje silny dyskomfort np zimą jak włączone są kaloryfery. Ja szczerze zastanawiam się czy nie poddać się zabiegowi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

podobno operacje na przegrode czesto wychodza z mizernym skutkiem, znam kilka osob ktorym nic nie pomogla taka operacja. mi sie wydaje z e odbywa sie pod narkoza, ale narkozy sie nie boj, nawet sie nie obejrzysz jak zasniesz. nosa tez ci nie skrzywia chyba ze trafi ci sie konowal a nie lekarz ktory sie n atym zna. dlatego jezeli sie zdecydujesz wybierz kogos polecanego

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj orchideaa więkrzość ludzi tu na forum ma ten sam problem ja cierpie na nerwice lękową i miałam podobne objawy do twoich,skumulowało mi się dużo problemów na raz i zaczeło się,za namową męża poszłam do psychiatry i był to trafny wybór,biorę piąty miesiąc leki paromerc i wruciło wszystko do normy jak przed chorobą aż chce się żyć.Namawiam cię żebyś nie czekała dłużej i poszła do lekarza bo sama nie jesteś w stanie sobie pomuc a po co dłużej się męczyć....pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mam wstręt do jakichkolwiek operacji czy zabiegów

 

Ja właśnie też jestem strasznie zniechęcona do takich "prościutkich" zabiegów... miałam już taki jeden zabieg który miał trwać góra pół godziny a skończyło się na tym że siedziałam 2 godziny na fotelu dentystycznym i dłutowali mi siekacza z kości podniebienia :shock::?

 

a dowiedziałem się o tym na, czyszczeniu uszu u laryngologa :).

 

Ja dowiedziałam się o mojej przegrodzie bo szukali u mnie ognisk chorobotwórczych na oddziale nefrologicznym i musiałam iść do laryngologa ;)

Bardzo kusi mnie żeby jednak poddać się zabiegowi bo z moją alergią i do tego ta przegroda naprawdę utrudnia mi zasypianie i ogólnie szybko sie męczę jak wchodzę np po schodach.

 

nosa tez ci nie skrzywia chyba ze trafi ci sie konowal a nie lekarz ktory sie n atym zna. dlatego jezeli sie zdecydujesz wybierz kogos polecanego

 

Lekarz który by mi to robił ma 60 lat i jest bardzo rześkim staruszkiem w dodatku trochę zboczonym ale zna się na rzeczy ;) . On powiedział mi że najlepiej będzie jak całkowicie utnie mi nos i zostawi tylko dwie dziurki mam nadzieję że żartował 8)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

skończyło się na tym że siedziałam 2 godziny na fotelu dentystycznym i dłutowali mi siekacza z kości podniebienia :shock::?

Ała... :?

 

szybko sie męczę jak wchodzę np po schodach.

A to to ja też.. I nie wiedziałem że ta przegroda ma coś z tym wspólnego ;).

 

Przeprowadzone rok temu, Jelenia Góra, baaaardzo miły lekarz, prawdziwy fachowiec.

No i byle na takiego trafić! :mrgreen: A zauważam że takich lekarzy mało niestety w ostatnim czasie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jest dość przyjemny i przeważnie robią ze znieczuleniem miejscowym,trudno mi go namówić na zabieg.. :D

 

Ja słyszałam że najgorszy nie jest sam zabieg tylko to że przez dwa dni ma się wetknięte do nosa waty (nie wiem jak to się fachowo nazywa) i trzeba oddychać przez usta i w ogóle jak puści znieczulenie to strasznie boli :? Ale z tym znieczuleniem miejscowym mnie trochę pocieszyłaś bo lubię widzieć co się ze mną dzieje.

 

super było, każdy powinien spróbować :D

 

To brzmi jak jakaś reklama, bardzo zachęcające :lol:

 

A to to ja też.. I nie wiedziałem że ta przegroda ma coś z tym wspólnego ;).

 

Ano. Ma i to dużo! Bo jak na przykład zdrowy człowiek (oddychający dwiema dziurkami w nosie :P ) wchodzi po schodach to nabiera przed nos o połowę więcej powietrza niż ta osoba z zatkanym nosem albo jedną dziurką :D

 

A tak odbiegając od tematu to przed chwilą miałam atak. Dezorientacja, walenie serca, panika, duszności trzęsienie całego ciała... zaaplikowałam sobie dwie hydroxyzyny, propranolol i meliskę i przeszło. Wszystko było już tak cudownie a dzisiaj moja matka musiała się zalać w trupa u znajomych :cry: Pojechałam po nią samochodem (wiem wiem nie mam jeszcze prawka ale cóż takie życie...) zarzygała mi całe fotele i wyzywała mnie od najgorszych... odstawiłam ją do babki bo nie mogłam już poradzić sobie z nią. Idę wyczyścić auto, pozmywać naczynia, wykąpać się pomalować paznokcie i spać. Seronil działa. Nie rusza mnie to kompletnie normalnie to całą noc był ryczała w łóżku. Pozdrawiam wszystkich.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo proszę o pomoc. Moja najlepsza przyjaciółka od pewnego czasu ma nerwice lękową. Odczuwa silny strach przed wychodzeniem z domu w określonych sytuacjach. Ale może zacznę od początku...

Wszystko zaczęło sie jakieś 4 lata temu, ona chodziła wtedy do 6. klasy podstawówki. Już wtedy rzadko chodziła do szkoły. Najpierw przedłużała swoje "wolne" od szkoły po chorobach, potem zostawała w domu z błahych powodów np. z niewyspania.

Gdy zdała do gimnazjum wszystko jakby sie unormowało. Coraz częściej zaczynała chodzić do szkoły, jednak wszystko minęło pod koniec pierwszej klasy gdy nasza klasa wybrała sie na wycieczke. Wtedy to właśnie chłopaki zaczęli ją przezywać i dokuczać jej. I znowu zaczęło się chodzenie w "kratkę". Czasami nieobecność przeciągała sie do 2-3 tygodni. Jej stan stopniowo sie pogarszał.

Jednak najgorsze zaczęło sie w 3. klasie gimnazjum. Moja przyjaciółka po balu gimnazjalnym przestała chodzić do szkoły całkowicie. Powtarzała jak mantrę, że już tam nie wróci, że nie ma siły. Ktoś polecił jej wizytę u psychologa. P psycholog zaleciła jej nauczanie indywidualne. Ja i moje koleżanki odradzałyśmy jej to, przedstawiałyśmy jako ostateczne rozwiązanie, ale jej łatwiej było uciec i przystanąc na propozycję. I tak spędziła 5 miesięcy nie ruszając się nigdzie z domu. Miała wszystko podstawione pod nos - przychodzili do niej nauczyciele, przyjaciółki odwiedzały conajmniej raz w tygodniu. Żyła całkowicie wspaniale, lecz w końcu nadszedł czas próby - miałyśmy przystąpić do sakramentu bierzmowania. Ona nie miała zamiaru nawet sie postarać. Powtarzała ciągle: nie zmuszajcie mnie, gdy próbowałyśmy ja i jej matka ją namówić. Przyjaciółka stwierdziła, że nie chce widzieć "tych" ludzi na oczy i że nie zniesie ich krzywych spojrzeń i szeptów. Mimo tego, że obiecywałyśmy jej pomoc i wsparcie, ona zadecydowała, że nie pójdzie do kościoła. Wybrała strach zamiast Boga. Boje się, że niedługo nawet obcy ludzie będą w stanie krzywym spojrzeniem pogłębić jej stan.

I dlatego proszę o pomoc, bo zupełnie nie wiem co mam zrobić. Jak mam jej pomóc...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×