Skocz do zawartości
Nerwica.com

Myśli samobójcze


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

Ale wiem, że przyjdzie kiedyś taki dzień, może za kilka lat, może za kilka miesięcy, kiedy beznadzieja dobije mnie i tak kompletnie wbije w proch i pyl, że ulotni się strach i wszytkie inne uczucia, i zabiję się. Ja to po prostu wiem.

Też to wiem i zamierzam umrzeć przed trzydziestką...

 

 

a czy tylko to, że się boisz powoduje, że tego nie robisz?...jaki masz powód tego, że ciągle trwasz w tym wszystkim?...chciałabym ci jakoś pomóc...

Wolę sama cierpieć niż sprawiać ból bliskim moim samobójstwem i jest we mnie jeszcze chyba jakaś cichutka nadzieja, ale nie potrafie nic z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naprawde uwarzacie że najlepszym wyjsiciem jest samobujstwo anie lepiej poszukac fachowej pomocy zamis ranic swoich bliskich czy wy zdajecie sobie sprawe z teg jak bardzo skrzywdzicie rodzine przyjaciół wieci jakie to jest opciazenie psychiczne dla bliskich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

właśnie to, że nie chce ich skrzywdzić tak bardzo, powoduje, że narazie tego nie robie...choć czasem zastanawiam się, czy tym jaka jestem nie krzywdze ich bardziej...jak narazie nie chce się poddać tym chwilom w których myśle "lepiej by było, beze mnie..."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo ponieważ:

a) mam to w dupie/czyli mi sie nie chce nic robić/

b) chcę umrzeć i umrę ale jeszcze nie teraz

jasne?

 

Polina, ja myślę, że będziesz żyła dalej ze względu na syna. Dzieci to taki świetny argument przeciwko zrobieniu sobie kuku że wszystkim bym zalecała ich posiadanie :D Czasem sobie myślę, że może kiedyś już nie wytrzymam i się zabiję, ale dopiero gdy córka skończy osiemnaście lat i nie będzie mnie potrzebowała. To daje mi jeszcze dziewięć lat życia :D Nigdy nie zostawiłabym jej na pastwę losu,to ja wydałam ją na świat więc nie mogłabym tak po prostu jej zostawić. No i jeszcze rodzice, im też tego nie wolno zrobić. whisper ,masz dużo racji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybym miał pewność, że próba samobójcza się powiedzie i że nie będę warzywem po nieudanej próbie, to raczej zdecydowałbym się na ten krok. Moja rodzina też by się z tym pogodziła. Rodzice i tak wiedzą, że nic już ze mnie nie będzie. Po tym jak straciłem wszystkie swoje oszczędności, to odechciało mi się wszystkiego. Utrata wszystkiego co miałem to nie jest jedyny powód, po prostu nie mam ochoty do dalszego życia, nie mam ochoty żyć w tym zdemoralizowanym świecie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też to wiem i zamierzam umrzeć przed trzydziestką...

 

Do tej 30 to się jeszcze wszystko może zmienić :P Możesz być szczęśliwą kobieta z gromadką dzieci(o ile zmienisz zdanie

na ich temat ;) ) i kochającym mężem. I tego Ci życzę.

 

Polina, ja myślę, że będziesz żyła dalej ze względu na syna.

 

Zgadzam się w 100% ;)

 

Czasem sobie myślę, że może kiedyś już nie wytrzymam i się zabiję, ale dopiero gdy córka skończy osiemnaście lat i nie będzie mnie potrzebowała.

 

pyzia1 Twoja córka zawsze będzie Cię potrzebowała.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie jestem przerażona czytam to forum tu są sami młodzi ludzie ja mam 49 lat i doskonale wiem co czujecie ale ja troche już przeżyłam to nacos musze chorowac to takie niesprawiedliwe wy młodzi powinnisicie życ miłosicia szczesiciem i zadowoleniem niechce żeby ta straszna choroba i ten okropny ból dotykał was i niemam zielonego pojecia jak wam pomuc bardzo sie owas martwie

kochani ja wiem że to niejest łatwe ale prosze trzymajcie sie walczcie nie załamujcie sie jestescie bardzo potrzebni życie nie miało by sensu bez was pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie boisz się, że okaże się, że samobójcy mają tam przegwizdane lekko mówiąc...?no nie wiem, ale, że strasznie cierpią i w dodatku nie ma już żadnej drogi ucieczki...ja mam takie głupie myśli w chwilach, gdy chce to zrobić...i tak zyjemy tu do czasu nie lepiej poczekać, aż z jkiegoś powodu samych nas szlag trafi...przynajmniej nie będziemy żałować, a umrzeć zawsze można...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie boisz się, że okaże się, że samobójcy mają tam przegwizdane lekko mówiąc...?

nie

wisi mi to

 

Poptrz na to tak :)

Napewno w czyms jest sie dobrym - nie najlepszym ale dobrym.

Znalesc to co sprawia najwieksza przyjemnosc - I zaczac to robic

moze podrozowanie obejzenie swiata.

 

Jak to pisal moj przedmowca umrzec zawsze sie zdazy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozśmieszyleś mnie

podróżowanie :lol: a to dobre..

 

czy tak trudno jest pojąć ten stan, kiedy jedyne co czujesz to potworna męka i jedyne czego pragniesz, to zakończyć cierpienie

a Ty mówisz o przyjemnościach.. :lol: szok..

 

umrzeć się zdarzy, na bank..

 

podrozowanie - przyklad

 

ale zawsze moze byc lepiej.

Nigdzie nie jest napisane ze Tobie nie dane jest albo bedzie szczescie milosc pieniadze sex itp.

Kazdemu zdarzaja sie ciezkie zyciowe chwile.

 

czy mi ciezko jest zrozumiec ten twoj stan - pewnie wiesz lepiej

 

ale nie ma tego zlego co by na dobre nie wyszlo.

 

tylko trzeba znalesc w zyciu to ci sie lubi robic i zaczac to robic i miec d upie co inni o tymmysla sadza i jak oceniaja

bo wazne jestem ja i moje samopoczucie

a reszcie hm

kij w oko :)

 

jak cos to napisz na priva czy cos ;)

 

"- Kim jesteś??

- Mam wiele imion.

- Szatan!

- Mów mi tato - Adwokat Diabła"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozśmieszyleś mnie

podróżowanie :lol: a to dobre..

 

czy tak trudno jest pojąć ten stan, kiedy jedyne co czujesz to potworna męka i jedyne czego pragniesz, to zakończyć cierpienie

a Ty mówisz o przyjemnościach.. :lol: szok..

W takim stanie najlepszym sposobem na zakończenie cierpienia jest pójście do dobrego szpitala psychiatrycznego, ewentualnie do psychiatry jak jest możliwość stałej kontroli.

 

W ogóle, to ostatnio miałem taką męczarnię nie do wytrzymania pod koniec Maja. Już na serio zaczęłem mieć z tego powodu myśli samobójcze i w końcu poszedłem do lekarza. No i w końcu się poddałem i zaczęłem brać leki, bo już zobaczyłem, że dalej sobie sam nie poradzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja akurat jestem przykladem bez leków. Kiedyś takowe miałam przepisywane - ale pomogły mi niewiele - poprawiły tylko nieco stan zdrowia - uregulowało mi się ciśnienie, ale doszłam do siebie dopiero po ich odstawieniu...

Sposoby mogą naprawdę przeróżne. Samodzielne terapie muzyką relaksacyjną, modlitwa, rozmowy z bliskimi, zaufanymi osobami...

Ostatnio pomogła mi jedna mala rzecz - wczucie się w emocj osób, które dowiedziałyby się o moim zamiarze lub fakcie dokonanym. Starałam się wyobrazić, jak ja bym się czuła, gdyby moje dziecko chciało popełnić nagle samobójsto lub gdyby je popełniło... Uczucie straszne, wielki wstrząs... Odciągnęło mnie to od myśli samobójczych - czasami jescze o tym do czego doszłam zapominam, ale zawsze w porę dociera do mnie spowrotem wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

whisper a ja myślałam, że odkąd zaczęłaś prace to lepiej u ciebie...

U mnie to tak, raz lepiej raz gorzej (z przewagą tego drugiego), a cóż to za praca roznoszenie ulotek i w dodatku se chodze kiedy chcę... Od zeszłego tygodnia nie byłam, ale teraz nad tym nie myślę, bo troche mi lepiej.

atabe wymyśliłaś coś w związku z dalszą drogą do wyzdrowienia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie, jak tu wchodzę na forum, to zawsze robi mi się smutno... (w związku z tym nie mam pojęcia dlaczego ciągle to robię, ale robię, codziennie...) To nie fair, że istnieje coś takiego jak depresja, że istnieje stan, w którym jest Polina, że nie nadajemy się po prostu do życia. Po prostu nie fair :/ nie mam siły nawet się buntować...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Myślałam, żeby zdecydować się na dziecko, myślałam, że to pomoże mi wyzdrowieć, że będę miała dla kogo żyć. Ale boję się... Podobno są przypadki że to działa. Tylko dziecko to nie jest terapia, z której można zrezygnować jak nagle coś nie pasuje. A jeśli dziecko mi nie pomoże? Co wtedy? Gdy czytam Wasze wypowiedzi mam wrażenie że jak właśnie będzie... Teraz, gdy jest mi źle, mogę się zamknąć w pokoju, mogę patrzeć tępo w ścianę, mogę udawać, że nie widzę, nie czuję, że mnie nie ma... A to będzie chyba tylko komplikacja mojego życia która po prostu się nie opłaca...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×