Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emocje w nerwicy...


kukubara

Rekomendowane odpowiedzi

To ważne co od Was usłyszałam.

Jednak największy problem to fakt, że ja nie akceptuję takiego stanu rzeczy i widzę, że ciąży to moim bliskim .

Osobom, na których nieziemsko mi zależy, a rzez coś takiego mimowolnie się oddalam od otoczenia.

Dzięki, ciekawe podejście. :)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a mi nie do końca podoba się takie podejście. ja bowiem na tyle umiłowałam swoje choróbska, że są już nieodłączną częścią mnie i nie wyobraam sobie ich braku. nie podchodzę do sprawy na zasadzie "mam nerwicę", ale, że taka już jestem. takie przywiązywanie się do choroby nie jest dla mnie dobre, u mnie doprowadziło do tego, ze właściwie nie mam chęci się wyleczyć. wpadłam w skrajny egocentryzm, uważam, że jestem jakaś wyjątkowa, "więcej widzę i więcej czuję", ale to sprawia jedynie, że nie mogę znależć kontaktu z innymi ludźmi, którzy wydają mi się głusi i ślepi. stworzyłam sobie swój światek. nie sądzę, by hasło: "ludzie powinni cie zaakceptować taką, jaka jesteś", było słuszne. w ten sposób nigdy nie wyjdzieta z nerwicy, dając sobie na nią takie przyzwolenie. ja już tak zrobiłam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rafik mądry z Ciebie facet a tak głupio piszesz;jaka beznadzieja,jakie myśli samobójcze.

W nerwicy tak czasami bywa,że jest żle,ale to stan chwilowy,rozumiesz chwilowy,nie można się załamywać.

Więc nie dawaj satysfakcji tej"podstępnej suce",że Cię pokonuje.

Wierzę w Ciebie :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie totalna beznadzieja nie jest stanem chwilowym tylko ciągłym, kiedyś też myślałem żeby z tym skończyć... ale nie zrobiłem jakoś tego, teraz po prostu czekam, aż śmierć sama po mnie przyjdzie... już niedługo pewnie, boje się... ale tylko tak podświadomie naturalnie, każdy odczuwa lęk, wiem, że ona przyniesie ukojenie, spokój, ja tutaj nie pasuje... wszystko mnie dobija, moje ciało to prawdziwe więzienie dla mojej duszy... chcę spokoju :x

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chyba tak mogę to nazwać. Mam prawie 22 lata, jestem ambitna, niegłupia... jednak gdy pojawia się jakaś przeszkoda, trudna sytuacja zupełnie głupieję! Pod wpływem emocji niszczę wszystko, zniechęcam ludzi do siebie, robię coś co jest niezgodne z moimi przekonaniami (!) i tym jaka jestem.. Zupełnie nie wiem czym wtedy się kieruję! :( Mam wrażenie, że 14-15 letnie osoby sa bardziej dojrzałe emocjonalnie niż ja... Ta moja nieumiejętność zachowania się w trudnych sytuacjach koliduje z moją tzw. "fasadą" czyli wyidealizowanym obrazem mnie, nierealnym wyobrażeniem - dziewczyny, która jest rozważna, podejmuje mądre, przemyślane decyzje, co doceniają inni --> jasne, mogę tylko pomarzyć! Zawsze sobie mówię, że następnym razem na pewno juz postąpię właściwie, nie ulegnę emocjom, nie spanikuję...ale nic z tego, zawsze robię coś nie tak! Czasami myślę, że już nigdy się nie zmienię, choćbym nie wiem co robiła, jak bardzo pracowała nad sobą.... ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

o mój problem polega na tym ,,że sie wszystkiego boję.ciągle sobie wmawiam że nigdzie sobie nie dam rady ,że nie wystarczy chciec żeby móc.wiem że to jest chore bo nie jestem nieudacznikiem życiowym a jednak tak sie boję ze nic nie mogę robic na przykład ostatnio zdałam prawo jazdy wiem że umiem jezdzic (no w miare)ale za chiny ludowe nie wsiądę do auta sama.mąż sie wścieka a ja sobie tłumacze że mam czas (tylko na co?)zaraz sobie wyobrażam jak na ulicy gaśnie mi auto wszyscy trąbią albo wypadek

to jest koszmar .rok temu zapisałam sie do szkoły ale nie poszłam bo przecież nie dam rady.wkurza mnie to

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lęki swoją drogą...

;)

 

Jesli zdalas egzamin to juz powinnas byc z siebie dumna! Pomysl ilu osobom sie to przez dlugi czas nie udaje... wiem, ze Twoj lek musi byc nieracjonalny i nie panujesz pewnie nad nim (jak to zwykle jest) ale moze ten sposob myslenia pomoze Ci go jakos zracjonalizowac? Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Telimenko, w neriwcy zawsze jest duza rozbieznosc miedzy "Ja realnym" a "ja idealnym" wydaje mi sie ze tak własnie jest u Ciebie, moze poprostu Ty dązysz do perfekcjonizmu i stawiasz sobie takie wymagania, ktorym nie jestes w stanie sprostac! Moze czas zaakceptowac swoje ograniczenia i możliwości:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ojej Melissaa kiedy czytałam twojego posta to czułam się tak, jakbym to ja go pisała. :shock: Ehh, ja też pojęcia nie mam skąd się to bierze. Próbuje zaakceptować siebie taką, jaką jestem, ale przede mną jeszcze długa droga, żeby to osiągnąć. Telimenko nie przejmuj się tym, że czasem robisz coś pod wpływem emocji. Tego ne da się uniknąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hmmmm no to zrobił się nam post prawojazdowy ;) ja nie mam na szczęście żadnych lęków z tym związanych - bardzo chciałabym zrobić prawo jazdy i nie musieć już jeździć znienawidzonymi przeze mnie autobusami! Niestety, narazie nie mam na to funduszy.... :(

 

rozbieznosc miedzy "Ja realnym" a "ja idealnym" wydaje mi sie ze tak własnie jest u Ciebie

 

Też tak uważam... Ale te konflikty nie biorą się z nikąd... i to nie moja wina, że są w ogóle (tak myślę) - ktoś już gdzieś tu o tym pisał - po części za to, że mamy nerwicę odpowiedzialne jest otoczenie, w jakim przebywamy w dzieciństwie... Dopiero teraz, jako dorośli, 'samoświadomi' możemy (musimy!) zacząć zmieniać sposób myślenia i pozbywać się konfliktów jakie się w nas zrodzily... To jest właściwie pierwszy postęp jaki zrobiłam - przestałam się całkowicie obwiniać o to jaka jestem, zrzucając trochę odpowiedzialności (raczej słusznie) na innych :!:

 

...ze nie dam rady na studiach ze ludzie mnie nie lubia ze nie znajde sobie męza bo kto pokocha takiego popapranca sama nawet podwazam to ze ja moge kogos pokochac .ze mnie sie nie da lubic ze beznadziejna i w ogole...ja nie wiem skad my to mamy..czy to jakies podkopane poczucie własnej wartosci

 

podobnie jak canedra i Ty - mam takie same obawy, szczegolnie jesli chodzi o uczucia. Boje sie ze nikt mnie nie pokocha, a jesli juz, to ze sprawie tej osobie bol i przyniose ze soba duzo nieszczescia... Albo, ze gdy zaloze rodzine bede zla matka dla mojego dziecka... To niskie poczucie własnej wartości sprawia że martwimy sie o nasze relacje z innymi... ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Telimenka, odnośnie zrzucania odpowiedzialności na innych- to kolejna cecha neurotyków! Jestes juz dorosłą osobą i nie ma potrzeby obwiniania innych o to jaka jestes. Teraz juz Ty decydujesz o sobie i bierzesz odpowiedzialność za swoje postepowanie. A to, że rodzice czy srodowisko przyczyniło sie do powstanie nerwicy u Ciebie to fakt niepodwazalny...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to teraz Telimenko czas na drugi krok, czyli "zaczynam się zmieniać". Obecnie pracuję nad polubieniem siebie takiej, jaką jestem. A jeżeli znajduje w sobie coś, czego nie lubię to staram się to stopniowo zmienić. Najpierw przestałam zwracać przesadną uwagę na to, co robię. Pogodziłam się z tym, że czasem emocje biorą nade mną góre (w końcu nie jestem bezuczuciowym głazem :) ). A teraz staram się walczyć z wymyślonym przeze mnie stereotypem, że jestem chodzącym nieudacznikiem. Ola ma rację. Teraz czas, żebyśmy same decydowały o sobie. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

doskonale rozumiem że chodzi o p[rzemianę wewnętrzną ale można zacząc od zewnętrznej.jak w koncu wzięłam sie za siebie i schudłam to zaczęłam sie czuć bardziej pewna i śmielsza i wesoła.polubiłam siebie ,nabrałam odwagi .przestałam być kozłem ofiarnym dla mojego ojca.zaczęłam z nim walkę i na prawdę wiele sie zmienilo w moim życiu.nawet z nerwicą dużo lepiej .a zaczęłó sie od zrzucenia 8 kilo

 

[ Dodano: Sob Mar 25, 2006 5:43 pm ]

a zapomniałąbym.wsiadłam do auta i pojechałam a jak już wysiadłam to prawie ryczałam z radosci mój mąż bedzie ze mnie dumny no i ja z siebie też oczywiście.chyba mam dzis fajowy dzień

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo sie ciesze, ze sie zdecydowalas na ten krok. Ja jezdze autem, ale zawsze bardzo mnie to stresuje i wychodze z auta z miekkimi nogami. Na szczescie nie moge uniknac jazdy, bo obecnie przeprowadzilam sie z mezem i synkiem na wies, a do miasteczka mam 10 km, a do autobusu nie wejde. Co do przemiany zewnetrznej, to masz duzo racji, bo zawsze jest milej jak sie spojrzy w lustro i widzi sie to co chce sie widziec, a nie roztargana osobe w rozciagnietej bluzce. To zawsze jest jakis krok , z wielu jakie musimy zrobic, aby z tego wyjsc.

Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

odnośnie zrzucania odpowiedzialności na innych- to kolejna cecha neurotyków

 

Masz rację, ale z tego co wyczytałam u Horney ;) neurotycy popadają w skrajności - albo całą odpowiedzialność za wszystko zrzucają na innych albo obwiniają się o wszystko co możliwe. U mnie zdecydowanie dominuje to drugie - potrafię obwinić się o każdą rzecz jaka się wydarzy, nawet jeśli to nieracjonalne... Nie obwiniam innych, że spowodowali u mnie nerwicę... Zrozumiałam tylko, że jako dziecko nie miałam wpływu na pewne sprawy, (naprawdę wcześniej nie przyszło mi to do głowy!) byłam zbyt słaba by przeciwstawić się ludziom (nie rodzicom, a osobom ze szkoły podstawowej, które sprawiły swoim zachowaniem, że tak trudno uwierzyć mi w siebie) i tak jak napisałam (i jak również Ty piszesz) - Teraz pora wziąć życie w swoje ręce! :)

 

 

czas na drugi krok, czyli "zaczynam się zmieniać".

Zdecydowanie jestem ZA! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skąd ja znam tą "ułomność emocjonalną"? :(

 

W moim przypadku to kwestia zbytniej chęci kontrolowania emocji, niedopuszczania ich do siebie przez co one nagromadzaja się i wymykaja spod kontroli.Pracuje nad sobą. Staram się bardziej te różne emocje dopuśić do głosu bo to chyba jedyna droga by je móc zacząć kontrolować (ale nie tak perfekcjonistycznie jak dotąd).

 

Czasami też ogarnia mnie zwątpinie ale o dziwo pomału pomału jest coraz lepiej. :D

 

To że uświadamiamy sobie że nasze przyczyny problemów tkwią w relacjach rodzinnych, dzieciństwie to nie znaczy odrazu przerzucania odpowiedzialności. Choć zgodzę się ze zrzucanie odpowiedzialnosci na innych jest czeste u neurotyków.Sama tak czasem mam i wkurza mnie to :x Stara baba a zachowuje sie jak dziecko...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy łatwo się wzruszacie? Ja mam z tym problem. Wystarczy, że czytam parę zdań o jakiejś bohaterskiej czy ofiarnej postawie np. podczas wojny itp, albo coś fikcyjnego tego typu - wzruszam się do łez. Trochę to dla mnie "niewygodne" jako dla faceta... Najbardziej mnie rozklejają sytuacje gdy ktoś bezinteresownie pomaga, walczy o jakieś dobro dla innych.... To może być nawet scena z Wiedźmina Sapkowskiego - normalnie płaczę....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Też jestem facetem( 39lat) i wstydziłem się łez i wrażliwości. Jestem uczulony na cierpienie ludzi, na ludzkie dramaty. Często też pomagam zwierzętom bezpańskim których coraz więcej w mojej okolicy.

Oczywiście wstydzę się tego wśród obcych - wtedy ukrywam swoje emocje choc to ponoc niezdrowe, ale w domu wśród swoich nie ukrywam i jako głowa rodziny się tego nie wstydzę . W życiu muszę byc twardy bo życie tego wymaga, ale w trudnych chwilach beczę w domu. Nie przeszkadza mi to żeby mieć autorytet głowy rodziny, cenią mnie za moją wrażliwość na krzywdę innych! Zawsze byłem wrazliwy, więc sie nie dziwię,że mam nerwicę - świat jest bezlitosny, ale trzeba nauczyć się z tym życ i znależć jakiś złoty środek na życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wzrusza mnie krzywda dzieci. To jedyna sytuacja w której nie umiem się opanować. Nie mogę oglądać żadnych programów w tv na ten temat.. Ryczę jak bóbr. W sumie to właśnie od tego wzięła się moja choroba.. Zbyt długo patrzyłam na chore dzieci. Bezradność to okropne uczucie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja również płaczę w przeróżnych sytuacjach, jak ktoś cierpi, albo sie cieszy, jak czytam czy oglądam, ale jak wiem, ze cos bedzie okrutnego to nie oglądam. Pamiętam też , ze jak w szkole nauczycielka zwrocila mi uwagę , to odrazu zbierało mi się na płacz :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×