Skocz do zawartości
Nerwica.com

MIRTAZAPINA (Auromirta ORO, Mirtagen, Mirtor, Mirzaten, Remirta ORO)


yoan22

Czy mirtazapina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?  

167 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy mirtazapina pomogła Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      120
    • Nie
      37
    • Zaszkodziła
      31


Rekomendowane odpowiedzi

miko84, Są pewne obszary moich dolegliwości i depresji gdzie ssri pomagają, jakiś tam efekt terapeutyczny pojawia się, np. te leki trzymają moją depresję w ryzach pozwalając mi jakoś funkcjonować, przestaje się zapętlać na negatywnych myślach i skutkach choroby, co też jest pewnym rodzajem ZOK u mnie.

Masz rację, też przypuszczam że to jak ująłeś "nadaktywność układu nerwowego" przyczynia się w dużym stopniu do mojej depresji, świadczy o tym mnóstwo objawów które u siebie obserwuje m.in od dziecka problem z pocącymi się dłoniami, przyspieszone bicie serca itp. do tego dochodzi podatność na stres przez co praktycznie cały czas jestem pod jego wpływem.

 

Na razie zobaczę co się będzie działo na fevarinie, bo to ssri który daje u mnie najmniej skutków ubocznych i wydaje mi się że "najlepiej" tonizuje układ nerwowy np. potliwość dłoni na sertralinie była bardziej dokuczliwa, działanie przeciwlękowe też na plus w porównaniu do sertraliny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana miałem podobnie jak Ty - na mirtazapinie dużo większa aktywność i chęci, a na lekach typu SSRI każdy najmniejszy wysiłek widział mi się tak przykry, do wszystkiego musiałem się zmuszać i mało co sprawiało przyjemność. Co ciekawe teraz jak biorę połączenie SSRI z mirtazapiną to nie ma takiego działania jak na samej mirtazapinie, raczej przebija działanie SSRI (biorę też wysoką dawkę) i jest podobnie do tego jakbym brał same SSRI.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

miko84, u mnie było tak, że brałam snri w sporej dawce + mirtę i była tragedia nie miałam na nic siły, w dodatku pojawiły się u mnie lęki dosłownie na wszystko, do tego stopnia, że zaczęłam się bać ludzi na ulicy :lol: wszystko w ogóle było takie szare, bylejakie i dziwnie obce (tzn trudno to opisać ale dziwnie było). Dopiero jak zeszłam z snri świat nabrał kolorów, wrócił do normalności i paradoksalnie, lęki zniknęły :bezradny: ale na mnie generalnie leki, chyba działają zupełnie inaczej niż na innych :mhm:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Wszystkich

To mój pierwszy post, po przeczytaniu chyba wszystkiego co tyczy się Mirtoru. Wiem że każdy organizm reaguje inaczej i być może "starzy" użytkownicy uznają, że moje pytania się powtarzają ale proszę o pewną pomoc i rady :)

 

Mój stan faktyczny przed przyjmowaniem laków:

- sen dość unormowany, sporadycznie problemy z zaśnięciem (raz na tydzień lub raz na dwa tygodnie), poranne wstawanie w miarę ok

- w ciągu dnia sporadyczna zmienność nastrojów od zadowolenia do wkurzenia (w zależności od czynników zewnętrznych)

- słaba motywacja do działania, szybkie wypalanie się w działaniu.

- koncentracja w średnim stanie

- odsunięcie problemów z przeszłości i niechęć do rozwiązania ich ?(a powinienem)

 

Mój stan po przyjmowaniu Mirtoru 15mg (4 dni 1/2 dawki, kolejne 4 dni pełna dawka - łącznie mija 8 dzień zażywania leku)

- zasypianie takie samo jak przed przyjmowanie laku

- rano problemy z wczesnym wstaniem

- w ciągu dnia jakieś zamulenie, senność, słaba koncentracja. Dodatkowo kręcioł jakbym wypił piwko. Dzisiaj spowodowałbym prawie wypadek bo reakcja była opóźniona! :shock:

- OGÓLNIE - chodzę zamulony

 

Wiem, ze leki działają po dłuższym czasie, ale przyznam się, że moje samopoczucie i zachowanie nie co mnie martwi i obawiam się, żeby tak nie było cały czas

Generalnie ujmując to jednym zdaniem: mam wrażenie że jest gorzej, chciałem czuć przypływ energii i skupienia a czuje zamulenie i odcięcie

 

Napiszcie proszę, jak u was przebiegał proces przyjmowania tego leku. Najlepiej gdybyście napisali jak wyglądał 1 tydzień, potem 2 tydzień, itd

Z góry wam dziękuję :uklon:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana no tak, mirtazapina to świetny lek pod tym względem i dlatego cały czas powtarzam że nie jest to lek sedatywny bo ludzie a nawet niektórzy lekarze mają błędne przekonania na temat mirty.

 

Pamiętam jak kiedyś zagadałem "na ulicy" ordynatora, pewnego wojewódzkiego szpitala psychiatrycznego, byłem ciekaw jego zdania na temat pewnych LPD które mnie interesowały. Zapytał czym się lecze obecnie, odpowiedziałem że mirtazapiną, na co on zdziwiony stwierdził że nie wyglądam na osobę przyjmującą duże dawki mirty (byłem wówczas bardzo rozgadany, empatyczny i czerpałem radość z kontaktów) zapytałem więc dlaczego tak sądzi, na co usłyszałem odp. że pacjenci na mircie to warzywa.

 

Powiedzcie mi teraz, jak ja mam ufać lekarzom ? Skoro ordynator słynnego szpitala psychiatrycznego opowiada takie rzeczy.

 

 

Szkoda że u mnie sama mirta nie radziła sobie z lękiem wolnopłynącym a czasem go wręcz nasilała (rano, po przebudzeniu) ale z pozytywów pamiętam że na mircie miałem jakieś palny na przyszłość, marzenia, cele do których dążyłem, na SSRI tego właśnie najbardziej mi brakuję a każda myśl o jakimś wysiłku, pracy, planach itp. wzbudza niechęć, brak tu motywacji, ambicji, celów, satysfakcji i przyjemności z codziennych czynności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ciekaw jestem co miał na myśli. Pewnie zmulenie takie jak na mianserynie ze względu na intensywne pukanie w h1...

Cóż. Niektórzy są zmuleni, warzywka, a innym wbrew pozorom dają kopa...

 

Ja już nie ufam żadnym z nich. Każdy co innego gada, każdy co innego na to samo zapisuje - mimo, że zupełnie inne działanie leku.

Ćpamy po prostu legalne narkotyki, aby żyć, spać i żreć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ogladamfilm, niestety mirtazapina ma na początku taki skutki uboczne (głównie przez antagonizm rec. H1) zwłaszcza gdy ktoś stosuje ten lek pierwszy raz w żuciu, najważniejsze to przetrwać tą początkową senność i zamulenie. Osiem dni to bardzo mało, musisz to przeczekać.

 

-- 20 mar 2014, 21:15 --

 

uzytkownik, ale wiesz, chodzi o to że niektórzy nie zdają sobie sprawy że to początkowe "zamulenie" przechodzi i lek zaczyna działać całkowicie inaczej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra, ale ordynator? Ciekawe co mu po głowie chodziło...

Minus ogromny kopania h1 taki, ze później nie działa uspokajająco nic oprócz benzodiazepin...

 

Tak przy okazji, mianseryna ma kopanie na poziomie 1 nM... jest coś, co silniej tłucze po histaminie? Hydro 2 nM, Mirta 1.6 nM... więc słabiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uzytkownik, no ciekawe ;)

 

To fakt, mi akurat jest to na rękę bo znosi pewne objawy alergii ;) mowa o H1

 

-- 20 mar 2014, 21:28 --

 

uzytkownik, nie wiem, może kwetiapina.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na razie udało mi się to znaleźć: http://i.imgur.com/Xb8FKkp.png

Żaden z neuroleptyków nie wali mocniej po h1 aniżeli mianseryna, która nawet nie jest podobna do nich - a mianseryna nie kopie słabiej niż jakikolwiek antydepresant... więc? Wychodzi na to, że nic nie działa mocniej niż mianseryna.

 

PS. Mi też pomaga. Leczę zapalenie zatok i szkoda mi kasy na te słabiutkie antyalergiczne (h1)

 

PS 2 SERTINDOL jest wręcz nieprawdopodobnym kopaczem 5-HT... WOW - generalnie chyba rekordzista pod kątem siły działa na ogół receptorów.

 

-- 20 mar 2014, 20:55 --

 

Na razie udało mi się to znaleźć: http://i.imgur.com/Xb8FKkp.png

Żaden z neuroleptyków nie wali mocniej po h1 aniżeli mianseryna, która nawet nie jest podobna do nich - a mianseryna nie kopie słabiej niż jakikolwiek antydepresant... więc? Wychodzi na to, że nic nie działa mocniej niż mianseryna.

 

PS. Mi też pomaga. Leczę zapalenie zatok i szkoda mi kasy na te słabiutkie antyalergiczne (h1)

 

PS 2 SERTINDOL jest wręcz nieprawdopodobnym kopaczem 5-HT... WOW - generalnie chyba rekordzista pod kątem siły działa na ogół receptorów.

 

PS 3 Patrzę tak na kwetapinę i w sumie cienka jest jeśli chodzi o receptory. Skąd zatem niby takie działanie nasenne/wyciszające? Jeden z najsłabszych neuroleptyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

uzytkownik, teraz to ja bym musiał zjeść np. takiej hydroksyzyny całe opakowanie żeby coś poczuć 8)

 

Ciekawe jest też to że podwyższona odpowiedz immunologiczna ma duże powiązania z depresją, dlatego coraz bardziej zaczyna mnie interesować "teoria zapalna" depresji. Poczytaj.

Ja np. mam problemy z alergią i stanami zapalnymi na skórze, co może mieć duży związek z moją depresją.

 

-- 20 mar 2014, 21:58 --

 

uzytkownik, nie wiem, nigdy nie zagłębiałem się w działaniu neuroleptyków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Trafiłem jeszcze na to: http://www.preskorn.com/images/columns/9909_fig1.gif - może komuś się przyda do analiz, wkrótce zbiorę cały materiał w całość dotyczący WSZYSTKICH prochów stosowanych w psychiatrii, stworzę wątek i porównamy i ewentualnie skorygujemy California rocket fuel :)

 

-- 20 mar 2014, 21:03 --

 

Generalnie jest bardzo silne powiązanie chorowanie fizyczne z depresją. I co gorsza, to depresja i zły stan psychiczny powoduje choroby - rzadko na odwrót (są wyjątki typu łuszczyca itd.). Ja tłukę się z zatokami i łojotokowym zapaleniem skóry...

 

-- 20 mar 2014, 21:14 --

 

Dobra, udało mi się znaleźć jeszcze porównanie antydepresantów: http://i.imgur.com/M7gkZwk.png

Silniejsza jest: doksepina (absolutny mistrz, 0.27), amitryptylina, maprotylina (chyba już nie stosowany, nie słyszę o nim)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tego wykresu (IC50) widać że sertralina jest nawet "silniejsza" od paroksetyny jeśli chodzi o 5htp.

 

-- 20 mar 2014, 22:23 --

 

uzytkownik, ja nie cierpię na ŁZS ale mam problem z przetłuszczającą się skórą, podczas stosowania mirty/miansy skóra znacznie mniej się przetłuszcza co też mi jest na rękę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

lunatic, 5-ht ;p

 

-- 21 mar 2014, 02:04 --

 

Generalnie jest bardzo silne powiązanie chorowanie fizyczne z depresją. I co gorsza, to depresja i zły stan psychiczny powoduje choroby - rzadko na odwrót (są wyjątki typu łuszczyca itd.). Ja tłukę się z zatokami i łojotokowym zapaleniem skóry...
Niekoniecznie, np. Interferon alfa (lek o działaniu prozapalnym) którego używa się np. do walki z rakiem, wywołuje u pacjentów objawy depresji. U szczurów laboratoryjnych wywołując lekki przewlekły stan zapalny również obserwuje się zachowania które świadczą o depresji.

Badając mózg osób cierpiących na depresje zaobserwowano znacznie większe stężenie tlenku azotu (który świadczy o przewlekłych stanach zapalych w mózgu) w porównaniu do osób zdrowych. Ogólnie układ immunologiczny jest mocno powiązany z układem nerwowym człowieka.

Niewykluczone że u pewnych osób cierpiących na depresje przy użyciu leków przeciwzapalnych dało by się uzyskać podobny efekt terapeutyczny który osiąga się za pomocą LPD. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no to jest jasne, że stosowanie leków powoduje stany depresje. Mówię o ludziach chorujących nieleczonych albo leczonych paracetamolem... ;)

U mnie z kolei krótki aczkolwiek ciężki epizod depresyjny, razem z derealizacją wywołał biseptol - musiałem przerwać leczenie w połowie.

To samo właśnie betablokery - też powodują czasem deprechę, szczególnie jak są stosowane solo.

 

Też uważam, że to jest jakiś stan zapalny, który zakłóca "elektryczność". Ale cały czas powoli idziemy w dobrym kierunku i nie tłuczemy po najsłynniejszych receptorach tylko szukamy głębiej (mdma, glutaminan, itd.). Kluczem może być to ostatnie badanie krwi, które wykrywa jakieś białka odpowiedzialne za istnienie schizo i depresji. Dotrzeć do jego źródła i patogenezy powinno być łatwiejsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaczarowana mam podbnie, bo leki typu SSRI nasilają u mnie lęk i powodują wręcz taki którego normalnie nie mam (coś jak Twój strach przed ludźmi na ulicy). Mimo udowodnionej skuteczności SSRI w przypadku lęku u mnie się one w tym wymiarze (ale i w depresji też) nie sprawdziły, a brałem każdy z SSRI (poza citalopramem) przez odpowiednio długi czas i w odpowiednich dawkach.

 

ogladamfilm to jest za krótko, to co czujesz to są skutki uboczne które przejdą z czasem.

 

Popiół zdania lekarzy o danym leku często są nacechowane pewną dozą "legendy", tak jak zdanie pewnych lekarzy o tianeptynie (że to placebo). Spotkałem się osobiście np. ze zdaniem lekarza, że escitalopram to "lek dla znerwicowanych babek po trzydziestce" :pirate: Co do mirtazapiny to mój lekarz uważa z kolei że sporo osób ma po niej przypływ energii.

 

To ciekawe co piszesz o "rozgadaniu" na mirtazapinie bo zauważyłem u siebie na tym leku coś podobnego. Trudno to nazwać, ale jak byłem na samej mirtazapinie to wiedziałem co mówić, nie miałem takiej pustki w głowie (jak po SSRI), czerpałem przyjemność z rozmowy, większość tematów rozmowy wydawała mi się ciekawa. To chyba jedyny lek który działał na mnie w ten sposób. Na SSRI jest pustka, niechęć, obojętność. Podobnie jeśli chodzi o motywację i chęci - na mirtazapinie wróciłem do dawnych pasji, cieszyło mnie więcej rzeczy, pojawiły się plany i ich realizacja, a na SSRI ogólna niechęć, wręcz awersja do wysiłku psychicznego i fizycznego, brak motywacji, brak realizacji planów, olewanie obowiązków, obojętność.

 

Co do działania mirtazapiny na lęk to jest to działanie "dziwne". U mnie były na tym leku momenty, że nie czułem żadnego lęku, a były właśnie momenty takie jak u Ciebie, że rano czuć było pewien lęk wolnopłynący. Dlatego zastanawiam się i ciekawi mnie jak by sobie z tym lękiem poradziła tianeptyna i czy wzmocniłaby dodatkowo działanie mirtazapiny (obydwa leki działają podobnie na oś HPA).

 

uzytkownik z leków przeciwdepresyjnych właśnie doxepina jest "wymiataczem" jeśli chodzi o blokadę H1. Z innych dostępnych leków to np. cyproheptadyna (lek przeciwalergiczny starej generacji) ma blok H1 wynoszący 0.06 nm.

 

Co do stanów zapalnych i łojotoku oraz problemów ze skórą to trzeba wiedzieć o paru rzeczach. Po pierwsze aktywacja osi HPA obniża odporność. Po drugie mimo silnego działania przeciwzapalnego glikokortykoidów, chroniczna aktywacja osi HPA powoduje procesy zapalne (nas interesują te w mózgu). Po trzecie ostatnim przystankiem zwiększonej aktywności osi HPA są nadnercza które produkują androgeny nadnerczowe - DHEA i androstendion, które mają spory wpływ na aktywację gruczołów łojowych skóry (CRH, czyli pierwszy przystanek - podwzgórze, także ma wpływ stymulujący gruczoły łojowe) - sam osobiście mam problem z łojotokiem i nie powinno was dziwić zwiększone uwalnianie łoju pod wpływem stresu - jest to spowodowane nadprodukcją androgenów nadnerczowych pod wpływem stresu. Więc związek stres-trądzik, nie jest wcale wzięty z kosmosu.

 

Ciekawa jest natomiast obserwacja popioła, że mirtazapina zmniejsza ten łojotok u niego. Może to się dziać przez zmniejszenie aktywności osi HPA przez mirtazapinę, czyli także zmniejszenie aktywności nadnerczy a docelowo androgenów nadnerczowych. W badaniach mirtazapina wykazuje działanie obniżające np. DHEA.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×