Skocz do zawartości
Nerwica.com

Emetofobia - Lęk przed wymiotowaniem


Dorotaa

Rekomendowane odpowiedzi

Z perspektywy czasu stwierdzam, że miałam trochę szczęścia w nieszczęściu: że był przy mnie chłopak, że tata przyjechał, że nie zdarzyło się to na uczelni w trakcie zajęć. Ale nabawiłam się fobii i drżę, że to może się kiedyś powtórzyć :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Xandra, rozumiem Cię doskonale. Ja zwymiotowałam na basenie w czasie zajęć z innymi dziećmi. Miałam wtedy 6 lat. Trener, mimo że zgłaszałam mu złe samopoczucie nie chciał mnie wypuścić z wody, a ja bałam się mu sprzeciwić. Zwymiotowałam przy samym wyjściu z basenu na taflę wody. Do tej pory pamiętam szyderstwa i obrzydzenie dzieci, a także z trudem ukrywaną złość trenera. Od tego czasu moja fobia ma rożne nasilenie, teraz w miarę nad nią panuję / od pukać ;) /, ale najtrudniej mi zapanować nad sobą w miejscach, z których trudno jest wyjść: autobus, metro, wykłady, a nawet teatr czy kino :roll: .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W końcu ktoś mnie rozumie ;)

Trener miał prawo być zły tylko i wyłącznie NA SIEBIE, bo co dziecko winne, że się gorzej czuje?

Mi się pogorszyło równo z początkiem roku akademickiego. Zeszły rok miałam ulgowy, bo zrobiłam sobie przerwę i tylko pisałam licencjat. A teraz trzeba było wrócić na zajęcia i też najgorsze są dla mnie podróże autobusem i metrem :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej, zdarzył się jeden z moich wymyślonych koszmarów. Jestem nauczycielką w przedszkolu i zawsze zastanawiałam się czy przyjdzie moment, w którym jedno z dzieci siedzących ze mną w kole podczas zajęć, zwymiotuje. Stało się, w piątek. :) Prowadzę zajęcia, nagle jeden chłopiec "beknał", złapał się za brzuch i zaczyna płakać. Ja wiedziałam od razu, zerwałam się z miejsca i w tym samym momencie - chlust! - na wykładzinę i siebie. Dzieci w śmiech, a ja w krzyk. Wyszłam z sali, a wszystko stało mi w gardle. Szczęście w nieszczęściu mam katar i nie czułam tego "zapachu". Widziałam jednak wymiociny i to dziecko jak jeszcze dalej wymiotowało. Moja koleżanka posprzątała, a dziecko natychmiast odesłałam do domu. Od piątku nieprzerwanie myślę, że to jakaś jelitówka i pewnie lada chwila mnie złapie. Od dłuższego czasu (kilka tyg) męczą mnie też nudności, szczególnie na czczo, ale nie panikuję - panuję nad tym narazie. Pozdro, miłego dnia! :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

natalia_, ja też ostatnio miałam niemiłą akcję. Mój podopieczny, 15 miesięczny Łukaszek był chory. Antybiotyk, katar, kaszel, itd. Miałam za zadanie odciągać mu katarek takim odsysaczem co się podłącza do odkurzacza. Mały często ma odruch wymiotny podczas odciągania, płacze, wyrywa się, no ale mus, to mus. Ostatnio za krótko odczekałam po obiadku i podczas tego odciągania zaczęło go szarpać, 2 razy szarpnęło, za trzecim chlusnął obiadkiem. Bardzo się zmartwiłam, ale jak zobaczyłam jak podnosi rączkę, żeby w tym "pobrodzić", to wiedziałam, że z maluszkiem jest oki. Rączkę przytrzymałam, wymiocinki sprzątnęłam, wytuliłam, wycałowałam... Praca z Nim chyba trochę mnie uodporniła na takie akcje. Nie wpadam w panikę, tylko boję się, że on cierpi ale jemu to widocznie zwisa i powiewa. Wymiociny wywołują u niego jedynie... zainteresowanie. :P Jak zaczynałam pracę to panikowałam jak ulewał, jak miał mega kaszel parę miesięcy temu i wymiotował, to odwracałam głowę, bałam się, teraz przywykłam. :P Ale gdyby wymiotował ciągle i miała bym podejrzenie grypy żołądkowej, to pewnie bym srała po gaciach ze strachu. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychotropka`89, naprawdę podziwiam. Ja bym chyba nie dała rady.

Rano mój pies zwymiotował, akurat kiedy na niego patrzyłam :? Skończyło się to lekkim atakiem. Myślałam, że szybko sobie z tym poradzę, ale w samochodzie poczułam się gorzej i w końcu wpadłam w taką panikę, że przez 2 lekcje siedziałam u szkolnej pani psycholog. To była jakaś masakra, dawno się tak nie czułam :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mireille - dobrze, że się w końcu odezwałaś. Bo już zaczynałam wątpić, czy ktoś w tym kraju ma jeszcze emetofobię :smile: Oczywiście żartuje ... Ale proszą was, jeżeli czytacie ten wątek i nadal macie ten problem, to piszcie co u was, żebyśmy nie czuli się z tym sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No to u mnie 5-ty tydzień na fluoksetynie, chyba jest lepiej, już tak w kółko nie myślę o rzyganiu i więcej jem w miejscach publicznych ;) Co prawda poranki są gorsze zanim wezmę procha.

 

-- 19 mar 2014, 21:02 --

 

I często mam wrażenie, że za słabo działa. Ale może to dlatego, że się jeszcze nie rozkręciła. Za parę tygodni pomyślę o zwiększeniu dawki. No i terapia jakaś by się przydała, a nie same prochy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jaką dawkę bierzesz Fuoksetyny ? Ja kiedyś brałam Seronil ( odpowiednik ),

ale na depresję i teraz tez powinnam brać, ale boje się skutków ubocznych, m.in. jadłowstrętu. A tak w ogóle, jak zażyje jakiś lek to od razu podświadomie czekam, żeby mi nie było niedobrze i pewnie to sobie wmawiam, ale boję się sama brać leki. Czasem czuję, że gdybym brała leki razem z jakąś większą grupą osób, które mają podobne problemy i pod stałym nadzorem lekarza, to może bym się nie bała :( W ostateczności pozostają benzodiazepiny ( które niestety uzależniają :? ) i tabletki ziołowe ...

 

Xandra - Co porabiasz na co dzień i jak funkcjonujesz ?

 

A jak tam u innych ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Biorę 20mg/dzień Bioxetinu. Przez pierwsze 3 tygodnie faktycznie nie miałam apetytu (ubyło mnie 2kg), ale już wrócił :)

A na co dzień studiuję ochronę środowiska na UW, na 1. roku studiów magisterskich. Mieszkam pod Warszawą, więc dojazdy mam długie, to one najbardziej mi dawały w kość. Mam wspaniałego chłopaka od 4 lat, mieszkam z rodzicami i dom jest dla mnie ukojeniem :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja z tym lękiem żyję 30 lat. Zaczęło się po silnych przeżyciach. Najpierw uczucie, że wszyscy się na mnie gapią i wiedzą o nieszczęściu, które mnie spotkało (śmierć dziecka) potem doszedł lęk przed wymiotami w miejscach publicznych, panika. Nie mogłam zakupów, nie mogłam uczestniczyć w masowych imprezach o wyjściach do knajp czy restauracji mogłam zapomnieć. Najgorsze były jazdy autobusem lub tramwajem (koszmar). Jakieś pięć lat temu dostałam leki od psychiatry. Mówił, że będę je brała aż zapomnę o tych lękach. W sumie pomogły, ale nie do końca. Nadal nie mogę się przemóc do jazdy środkami komunikacji miejskiej. Ostatnia próba 1.listopada 2013 udało mi się przejechać aż 1 przystanek. Wybieram się znowu po leki, muszę coś z tym zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co u mnie? Pisałam niedawno. Od kilku dni, mimo leków zauważyłam pogorszenie. Nie wiem, czy to kwestia zawirowań pogodowych, czy przewolonych godzin pracy, zmęczenia... Mam znów jakieś durne lęki, obawy, apetyt spadł. Nie wiem co jest grane. Nerwy mnie trzepią, a relanium mogła bym wziąć 10 tabletek, a i tak by nie pomogło. Przed wczoraj miałam atak paniki w busie. Zrobiło mi się niedobrze, zlewały mnie poty, tętno podskoczyło. Chyba jestem po prostu przemęczona, albo coś z reakcją na leki się dzieje. Na szczęście już w środę jadę do psychiatry. Może on coś zaradzi... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uciekłam dzisiaj z zajęć na uczelni ... Poważnie :smile: Tak się składa, że w czwartki mam dwa 3-godzinne laboratoria pod rząd i wytrzymałam dziś tylko na mikrobiologii ( nawet było spoko ). Ale później niepotrzebnie zjadłam banana i zaczęłam się bać, no i wiadomo lęk mi się nasilił. Tylko nie wiedziałam, ze będzie z tego taka heca :mrgreen: W końcu jestem dorosła ( dobijam 30 ), a okazało się, że powinnam poinformować prowadzącego, że źle się czuję. Tyle, że ja się bardzo często źle czuję albo mi się wydaje, co zresztą na jedno wychodzi ;) Myślałam, że nikt nawet nie zauważy mojej nieobecności w grupie, bo jestem nowa po urlopie dziekańskim, a poza tym na Analizie Żywności mamy zawsze dużo do zrobienia. Dobrze, że ja się tym już nie przejmuję. Nie ma dla mnie gorszej rzeczy od mdłości ... więc czyjeś uwagi mnie nie ruszają. Wybiorę się jutro na inna grupę, żeby odrobić te ćwiczenia, tylko nie wiem, czy mnie wpuszcza, jak będzie za dużo osób w grupie.

Zresztą prowadząca powiedziała, że nieobecność na ćwiczeniach jest niczym w porównaniu,

z tym, gdybym sobie na przykład głowę rozwaliła i nikt by o tym nie wiedział :shock:

Cóż, różny punkt widzenia ...

Chciałabym spotkać kogoś z emetofobia w realu, chociaż może wtedy jeszcze bardziej byśmy się wkręcali. A o jeździe środkami komunikacji miejskiej ( zwłaszcza autobusami ) mogę zapomnieć, bo zaraz boje się choroby lokomocyjnej. Wiem, że jesteśmy dziwnymi ;) ludźmi, ale co zrobić ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha, a skąd jesteś? Ja jestem zmuszona do komunikacji miejskiej i jeżdżenia busami. Był koszmar, na lekach jest spoko. A tak a propos bananów; są bardzo lekkostrawne. Podaje się je kilkumiesięcznym dzieciom, ludziom ze schorzeniami układu pokarmowego, itd. To takie info na przyszłość. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Mam 15 lat, z emetofobią zmagam się (świadomie) od jakichś pięciu. Samo sedno ma ona w moim dzieciństwie - w pierwszej klasie podstawówki miałam ciężką grypę żołądkową, całą noc spędziłam z miską, tak samo jak moja mama. Potem nic szczególnie się nie zmieniało, w 1-3 byłam tym dziwniejszym dzieckiem, lecz gdy w 4 klasie pojechałam na obóz taneczny, koleżanka z pokoju zwymiotowała i wtedy wszystko się rozkręciło. Byłam przerażona, bałam się być z nią w jednym pomieszczeniu, i oczywiście żadna z koleżanek tego nie zrozumiała. Uważały, że jestem jakaś wredna jeżeli koleżanka jest chora a ja uciekam i takie tam. Kiedy wróciłam do domu, po długiej rozmowie z mamą odkryłam emetofobię, i zrozumiałam, że najprawdopodobniej to mam. Wtedy w miarę nad tym panowałam, po prostu mało jadłam, bo bałam się zbyt dużych ilości, dlatego wyglądałam jak szkielet. A gdy starałam się normalnie jeść, zaczęłam kontrolować każde połączone posiłki - nie napiję się po jabłku, nie napiję się po lodach, nie zjem pizzy z pizzerii, pełno razy upewniam się, czy można jeść takie mieszanki, czy jedzenie nie jest przeterminowane. Jestem teraz w 3 klasie gimnazjum, a przed 1 fobia się nasiliła. Od tamtego czasu dzień w dzień pytam się mamy czy nie zwymiotuję. Wieczorami jest zazwyczaj najgorzej, lecz ataki lęku są różne. Cała się trzęsę, ciężko oddycham, boli mnie brzuch, serce bije z milionem kilometrów na godzinę, jest mi niedobrze jak się nakręcę. Boję się nawet, kiedy mam biegunkę, bo kojarzy mi się z wymiotowaniem. Za każdym bólem brzucha zaczynam panikować, co sprawia, że jest jeszcze gorzej. I mimo pozorów mam mocny żołądek, raz wypity alkohol nie zaszkodził mi, nie zwróciłam po nim. Przez długi czas chodziłam do psycholog szkolnej, teraz mam swoją psycholog oraz niedługo powinnam dostać jakieś leki, bo psychiatra wykrył u mnie tzw. zaburzenia depresyjno-lękowe. Nie mam pojęcia jak dalej sobie radzić, czasem nawet głębokie oddychanie, żucie gumy ani żadne inne sposoby nie pomagają podczas paniki, i czasem za żadne skarby wymiotowanie nie wychodzi mi z głowy :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Natsuooo, Witamy Cię w naszym gronie. Ściskam. :smile:

 

Wiem co czujesz, wiem jak się męczysz, wiem jak cierpisz. Poczytaj moje wątki, a zobaczysz przez jaki koszmar ja przechodziłam. Bo nie chcę zaśmiecać wątku, powtarzając się. Mnie na atak paniki pomagało chodzenie w okół domu. O gumie do żucia, czy czymkolwiek nie było mowy. Bałam się otworzyć buzię nawet, żeby cokolwiek powiedzieć. Tylko się trzęsłam i kiwałam głową potakująco, lub przecząco. Schudłam też okrutnie. W październiku udało mi się trafić na dobrego psychiatrę i leki od niego zdziałały cuda. Mam apetyt, przytyłam, leki przycichły, choć ostatnio dopadł mnie atak paniki. Ale uporałam się z nim. Kochana, wydaje mi się, że bez leków, najlepiej połączonych z terapią się nie obejdzie. I pamiętaj, NIE JESTEŚ SAMA! Tutaj zawsze możesz się wygadać, zapytać, doradzić... Z biegunką mam tak jak Ty. Od razu się nakręcam, że to grypa żołądkowa, ale przez leki lepiej sobie z tym radze. Dawniej obsesyjnie mierzyłam temperaturę, panikowałam, wolałam, żeby żołądek mi się ściskał z głodu niż "ryzykować".

 

Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich,

 

jestem tutaj pierwszy raz. Lek przed wymiotowaniem mialam praktycznie od zawsze. Pamietam jako dziecko pytalam sie przed snem czy napewno nie zwymiotuje w nocy i dopiero gdy to uslyszalam moglam spokojnie zasnac. Jednak nie mialam zadnych innych wiekszych problemow oprocz tego ze musialam to uslyszec przed snem. Z wiekiem mi to przeszlo. Baaardzo rzadko wymiotowalam, kiedy bylam nastolatka zdarzylo mi sie to tylko raz po alkoholu gdy bylam juz kompletnie pijana ale samego wymiotowania nie pamietam. Zawsze mialam mocna glowe i silny zaladek do alkoholu wiec wogole nie wymiotowalam. Moje problemy zaczely sie gdy wyjechalam do pracy za granice, pracowalam w fabryce z owocami morza. Na poczatku te zapachy mi nie przeszkadzaly... wszystko zaczelo sie gdy pracowalam kolo kobiety ktora nie dbala o higiene ;/ nie moglam wytrzymac w jej towarzystwie... kolezanka mi powiedziala ze mi wspolczuje pracowac kolo niej bo kiedys prawie zwymiotowala jak kolo niej stala i od tego sie zaczelo.... nie dalam rady chodzic do pracy, musialam z niej zrezygnowac. Od tamtej pory minelo pol roku a ja w dalszym ciagu mam mdlosci jak wychodze z domu i przebywam w innym miejscu. Jak gdzies wchodze od razu zwracam uwage na zapach w tym miejscu i oczywiscie z reguly mi sie on nie podoba wiec robi mi sie niedobrze. Jak stoje kolo kogos wydaje mi sie ze ta osoba smierdzi i zaraz zwymiotuje od tego. Czasem jak wchodze do sklepu i widze mnostwo ludzi zaraz musze wyjsc. Do tgo robi mi sie duszno, poce sie itd. Czasem mam problem z jedzeniem, mam wrazenie ze jedzenie staje mi w gardle albo nie moge przelknac sliny dlateg caly czas mam przy sobie butelke wody, wtedy latwiej mi sie przelyka. Z domu nie wychodze bez butelki wody i mietowych kropli... paranoja... juz mam tego dosc dlatego poszlam do psychologa. Uslyszalam ze powinnam isc do psychiatry po leki... i tutaj mam pytanie do forumowiczow...... w wiekszosci przypadkow skutki uboczne takich lekow psychotropowych sa mdlosci, zawroty glowy jak sobie z tym radziliscie??? Ja najbardziej boje sie wlasnie tego z te objawy sie nasila ;/ jeszcze bardziej bedzie mi niedobrze i bedzie mi sie krecilo w glowie co sprowadza sie do uczucia nudnosci... Napiszcie prosze jakie braliscie leki i czy wystepowaly u was tego typu skutki uboczne... Z gory bardzo dziekuje o odpowiedzi.

 

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam nowe osoby :smile:

 

poranna, ja na większość leków dobrze reagowałam.

Do tej pory brałam Asentrę, Hydroksyzynę, Fevarin, Spamilan, Propranolol i Doxepin oraz Ketrel. Ten ostatni dostałam na coś innego, ale też ma działanie przeciwlękowe.

 

Tylko na propranolol bardzo źle zareagowałam i musiałam go odstawić (to właśnie ten jedyny lek po którym miałam mdłości). Po Ketrelu też miałam uciążliwe skutki uboczne, ale dało się wytrzymać. Po reszcie było dobrze.

W tej chwili nadal biorę Ketrel, Doxepin i doraźnie hydroksyzynę.

Dodam, że brałam jeszcze Rispolept, ale nie pamiętam jak się po nim czułam.

 

Ja z tym lękiem żyję 30 lat. Zaczęło się po silnych przeżyciach. Najpierw uczucie, że wszyscy się na mnie gapią i wiedzą o nieszczęściu, które mnie spotkało (śmierć dziecka) potem doszedł lęk przed wymiotami w miejscach publicznych, panika. Nie mogłam zakupów, nie mogłam uczestniczyć w masowych imprezach o wyjściach do knajp czy restauracji mogłam zapomnieć. Najgorsze były jazdy autobusem lub tramwajem (koszmar). Jakieś pięć lat temu dostałam leki od psychiatry. Mówił, że będę je brała aż zapomnę o tych lękach. W sumie pomogły, ale nie do końca. Nadal nie mogę się przemóc do jazdy środkami komunikacji miejskiej. Ostatnia próba 1.listopada 2013 udało mi się przejechać aż 1 przystanek. Wybieram się znowu po leki, muszę coś z tym zrobić.

Miałaś terapię?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wutam,

 

 

Mireille dziekuje za odpowiedz. Terapie w zasadzie dopiero zaczynam. Pani psychoterapeutka powiedziala po 10 minutach rozmowy ze powinnam isc do psychiatry po leki bo mam nerwicowe zaburzenia lekowe. Ale ja sie bronie rekami i nogami od lekow... ostatnio jak mialam juz sytuacje krytyczna, tzn bardzo sie stresowalam podjeciem waznej decyzji ktora wiazala sie z wyjazdem za granice, oczywiscie nigdzie nie pojechalam, to wzielam sobie aviomarin myśląc łopatologicznie, ze jest to lek na chorobe lokomocyjna - czyli mdlosci / wymioty.... Czulam sie po nim tragicznie, straszne zawroty glowy, nie moglam utrzymac wzroku na jednym punkcje co sprawiala ze bylo mi jeszcze bardziej niedobrze ;/ juz nigdy go nie wezme ;/ w takich sytuacjach gorszych na mdlosci tez mi pomaga troszke nospa, zmniejsza skurcze zoladka co troche obniza te nudnosci. Biore tez Manti do ssania, tez pomaga nie na dlugo ale pomaga. Bo wiadomo ze jak sie czlowiek stresuje to wydziela sie duzo kwasu w zoladku a nadkwasowosc prowadzi do takich problemow jak nudnosci. Z takich swietnych specyfikow zarzywam tez krople dostepne w aptece bez recepty - Mentowal. Sa to mietowe krople, bardzo mocne ( w samku ) na poczatku bralam je rozcieńczając z wodą, teraz juz jak gdzies wchodze do sklepu czy do jakiegos innego miesca to lykam jedna krople zeby czuc ten mietowy smak. One maja dzialanie rozkurczowe na miesni gladne zoladka, pomocne przy wlasnie mdlosciach. A wracajac do terapi, uslyszlaam jeszcze, ze albo bede brala leki i szybciej wroce do zdrowia albo bede chodzic na terapie i potrwa to troche dluzej... tak ze chcialam sie z wami tym podzielic :) co do lekow to sama nie wiem... strasznie sie ich boje ;/ co wy myslicie ?? Powinnam sie na nie zgodzic?

 

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poranna, witaj

Według mnie powinnaś... Lęk przed ubokami? KAŻDY kto ma emetofobię panicznie boi się skutków ubocznych, a na 99% leków są one opisane.

Ja powiem Ci, że brałam masę leków, wymienię te które pamiętam, było ich więcej: Fluoksetyna, Rudotel, Sulpiryd, Relanium, Zolpidem, Mirtrazapina, sertralina, hydroxyzyna, Imovane, Lorafen, Doxepin, więcej nazw nie mogę sobie przypomnieć. Niedobrze mi było po 2. Po Rudotelu , oraz po Setalofcie, który obecnie biorę . Po reszcie nic strasznego się nie działo.

 

Ja bym się zdecydowała na psychiatrę, powiedz, że okropnie boisz się wymiotować, dobierze leki tak, żebyś dobrze się czuła. Ja niedawno wróciłam od swojego lekarza i mam inny zestaw znowu. Na mirtrazapinie za dużo przytyłam... :oops: Też się boję, bo mam brać 2x większą dawkę Setaloftu, po którym właśnie było mi niedobrze i jakiś nowy lek Trittico, o którym nie wiem nic. Boję się, bardzo się boję... Ale chcę wyjść z tego szamba i nie stać się tą trzęsącą się, płaczącą, wychudzoną i wyniszczoną osobą, którą byłam pół roku temu. Lekarz nie jest od tego, żeby zrobić Ci krzywdę, tylko żeby Ci pomóc. Zresztą nikt nie zmusi Cię do brania leków. Sama musisz tego chcieć.

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

 

powiem wam dziewczyny, ze jestem przerazona tymi lekami ;d boje sie ze sie uzaleznie i bede musiala z nimi zyc... niedawno przestalam palic papierosy... palilam ponad 5 lat i z dnia na dzien przestaly mi smakowac i robilo mi sie po nich niedobrze i juz nie pale, masakra. Alkohol, smazone potrawy... wszystko juz mi nie smakuje. Teraz mam dodatkowy stres bo moja druga polowa wyjezdza za grance a ja tak bym chciala tez leciec tam do pracy :( ale mamy umowe ze ja narazie zostaje tu i chodze do psychologa albo sie decyduje na leki i pozniej jak mi sie polepszy przylatuje na wyspy... ale tak mi ciezko ze zostane tu zupelnie sama :( nawet bez przyjaciolki bo ona tez leci, eh. Od rana jest mi niedobrze i boli mnie zoladek ;/ juz wypilam kroplme mentowal, pozniej pewnie bede musiala wziac nospe eh. Czy wam tez jest tak ciagle niedobrze ze stresu ? Ja mialam robione wszystkie podstawowe badanie i wyszlo ze to tylko na tle nerwowym ;/

 

-- 28 mar 2014, 10:00 --

 

W poniedzialek mam wizyte u psychoterapeuty, moze mi ulzy jak z nia porozmawiam o tym wszystkim o wyjezdzie itd. Na ostatniej wizycie trudno mi bylo usiedziec, ciagle niedobrze ;/ eh no i jak tu zyc ? jak isc do jakiejkolwiek pracy jak ja sie stresuje jak wchodze do sklepu ze zaraz mi sie bedzie chcialo rzygac i bede musiala wyjsc :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

poranna nawet nie wiesz, jakie bliskie jest mi to co opisujesz.

 

Ja też jestem do niedawna na tym forum, chociaż emeto mam od dziecka ( na szczęście z przerwami ). Ja również nie ruszam się z domu bez kropli miętowych i mentowalu, o którym wszyscy mi mówią, że strasznie śmierdzi :D No cóż, może i śmierdzi, ale i daje złudne poczucie bezpieczeństwa. A co do kropli miętowych, to od 3 lat mam specjalny patent - zawsze noszę ze sobą 2 buteleczki ( przy czy uważam, że najlepsze są krople z Hasco ),jedną z kroplami i drugą z przegotowana wodą, do której w razie potrzeby ( czytaj - prawie zawsze ;) ) nakrapiam 6-7 kropli i piję łykami w takim rozcieńczeniu. W ogóle to najlepsze jest zakrapianie jednej buteleczki drugą na wykładzie albo na ulicy, ale to już inna sprawa.

Niestety po tak długim zażywaniu czasami zaczynam odczuwać wstręt do tych kropli.

 

A teraz do rzeczy, czyli do leków ... Miałam już w domu praktycznie wszystkie możliwe substancje czynne leków psychotropowych, z których większość po zażyciu 1, 2 tabletek przeterminowywała się i lądowała w koszu. Mam bowiem ten sam problem co ty - panicznie boję się zażywać leków ( zwłaszcza nowych, niewypróbowanych, o których opinie są bardzo podzielone ). Bo niestety tak to już jest, że leki, które potencjalnie nie uzależniają, mają szeroki profil działania i mogą być brane długoterminowo, najczęściej na początku stosowania dają skutki uboczne ze strony przewodu pokarmowego i nie tylko.

Z kolei benzodiazepiny ( popularne benzo tj. Alprazolam, Oksazepam, Diazepam, Lorafen, Signopam, Clonazepam etc. ) są bardzo przyjemne w zażywaniu i naprawdę rzadko dają skutki uboczne, ale niestety bardzo szybko uzależniają i przy braniu przez dłuższy czas istnieje poważne ryzyko wystąpienia tak zwanego zespołu odstawiennego, który wiąże się ( podobno ) z niezłą jazdą :smile: Mają one jednak bardzo znaczącą zaletę - działają szybko i na efekt nie trzeba czekać 2-3 tygodni, jak w przypadku większości leków przepisywanych przy zaburzeniach nerwicowo-depresyjnych. Wiem, ze są ludzie ( chociażby z tego forum - przeczytaj, jak masz czas, wcześniejsze posty - tak sprzed 1,5 roku ), którzy wolą się na początku pomęczyć, żeby potem było im lepiej. Sęk w tym, ze nie zawsze pierwszy lek przepisany przez lekarza okazuje się trafiony i wtedy trzeba eksperymentować dalej - i kolejne 2-3 tyg. w plecy :cry: Tak więc wybór zależy od indywidualnej konstrukcji osobowościowej danej osoby i jej wytrzymałości na ewentualne skutki uboczne na początku terapii. Ja osobiście nie jestem w stanie wytrzymać tego czasu adaptacji do leku, bo zaraz po zażyciu tabletki włącza mi się panika i nie potrafie się na niczym skoncentrować, myśląc ciągle o zażytym leku. Dlatego pozostają mi benzo ( brane doraźnie - jak już naprawdę muszę ) oraz Mirtagen/Mirzaten, który biorę na wieczór, żeby w ogóle zasnąć ( chociaż nie jest to lek stricte nasenny, ale przeciwdepresyjny, który jednak u większości osób wywołuje efekt nasenny ). Uważam, ze jest to lek dobrze tolerowany ( mam na myśli nasze lęki, a biorę go już ponad 5 lat codziennie ), chociaż dużo ludzi skarży się na znaczny przyrost masy ciała ( u mnie nie wystąpił ).

 

Pozdrawiam Cię i zachęcam do częstego odwiedzania naszego forum ( w miarę czasu i możliwości ) i opisywania, co u Ciebie, jak się czujesz i co postanowiłaś z lekami. Jakbyś się zdecydowała na leki, to podziel się później swoimi odczuciami, na pewno dla wielu osób będzie to cenna informacja.

 

-- 28 mar 2014, 15:38 --

 

Witam,

 

 

powiem wam dziewczyny, ze jestem przerazona tymi lekami ;d boje sie ze sie uzaleznie i bede musiala z nimi zyc... niedawno przestalam palic papierosy... palilam ponad 5 lat i z dnia na dzien przestaly mi smakowac i robilo mi sie po nich niedobrze i juz nie pale, masakra. Alkohol, smazone potrawy... wszystko juz mi nie smakuje. Teraz mam dodatkowy stres bo moja druga polowa wyjezdza za grance a ja tak bym chciala tez leciec tam do pracy :( ale mamy umowe ze ja narazie zostaje tu i chodze do psychologa albo sie decyduje na leki i pozniej jak mi sie polepszy przylatuje na wyspy... ale tak mi ciezko ze zostane tu zupelnie sama :( nawet bez przyjaciolki bo ona tez leci, eh. Od rana jest mi niedobrze i boli mnie zoladek ;/ juz wypilam kroplme mentowal, pozniej pewnie bede musiala wziac nospe eh. Czy wam tez jest tak ciagle niedobrze ze stresu ? Ja mialam robione wszystkie podstawowe badanie i wyszlo ze to tylko na tle nerwowym ;/

 

-- 28 mar 2014, 10:00 --

 

W poniedzialek mam wizyte u psychoterapeuty, moze mi ulzy jak z nia porozmawiam o tym wszystkim o wyjezdzie itd. Na ostatniej wizycie trudno mi bylo usiedziec, ciagle niedobrze ;/ eh no i jak tu zyc ? jak isc do jakiejkolwiek pracy jak ja sie stresuje jak wchodze do sklepu ze zaraz mi sie bedzie chcialo rzygac i bede musiala wyjsc :(

 

a z tym sklepem i nie tylko - mam dokładnie to samo :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Arasha,

 

dziekuje za odpowiedz. Jezeli chodzi o benzo to moja lekarka rodzinna przepisala mi Tranxene 5 mg juz w grudniu. Z racji tego ze sie boje bral lekow a w dodatku boje sie ich polykac to biore je wlasnie doraznie co sie ostatnio dowiedzialam ze nie ma to sensu bo lek zaczyna dzialac podczas regularnego stosowania. Na poczatku czulam sie po nim ok, poprawial mi humor i czulam sie lekko zwieszona, troche jak po trawce. Przed swietami w grudniu stosowalam go co 2-3 dni bo wyczytalam ze ma dlugi czas poltrwania wiec stwierdzilam ze mi wystarczy w takim odstepie i na swietach czulam sie w miare spoko. Pozniej przestalam brac... ostatnio czulam sie po nim strasznie, dostalam takich zawrotow glowy ze masakkra ;/ bylo mi jeszcze bardziej niedobrze.

A wogole to jak radzicie sobie z tymi objawami, ciaglymi nudnosciami w pracy / szkole... jestem bardzo ciekawa, ja juz bardzo chcialabym podjac prace za granica ale narazie wiem ze sobie nie poradze ;9 napiszcie mi jak tam u was w takich sytuacjach gdzie trzeba sie totalnie skupic.

 

Pozdrawiam Was goraco

poranna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No właśnie, ja sobie z tym w ogóle nie radzę :cry: Jak jest w miarę dobrze - to ok., ale jak tylko pojawia się lęk i mdłości to wpadam w panikę, popijam krople miętowe gdzie tylko popadnie, szukam krzaków, gdzie czułabym się bezpiecznie, a w ostateczności biorę benzo.

Najgorzej jest w dużych skupiskach ludzi, na wykładach, w sklepie, kościele i w komunikacji miejskiej ( wmówiłam sobie chorobę lokomocyjna, której podobno nie mam - więc wszędzie chodzę pieszo ).

 

A co do Tranxenu. Tez go miałam kiedyś przepisany i wzięłam może ze 2 tabletki, ale nie najlepiej się

po nim czułam w porównaniu z innymi benzo, a przede wszystkim w ogóle mnie nie uspokoił. No, ale podobno najmniej uzależnia ze wszystkich benzo ...

Jeżeli ty brałaś Tranxene doraźnie, to dobrze, bo benzodiazepin nie należy stosować długotrwale. Skuteczność działania przy regularnym stosowaniu odnosi się do innych leków.

 

A tak w ogóle podziwiam Cie, że byłaś w stanie wyjechać za granicę i tam pracować. Mnie dalsze podróże niż pociągiem nad morze zawsze przerażały, podobnie zresztą jak wycieczki szkolne, ale podobno wiele emetofobików tak ma ...

 

Poranna - skąd jesteś i ile masz lat ? ( ja już prawie 30 )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×