Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica a praca


Gość cpt

Rekomendowane odpowiedzi

Czytajac wasze dolegliwosci utwiwrdzam sie, ze nie jestem sam jedyny na tym swiecie, ze istnieja osoby z dolegliwoscami takimi samymi jak ja.

Panowie i Panie mamy powazny problem...boje sie wiazac z kim kolwiek , co to bedzie za lat 10-20 gdy ja mam juz takie problemy jakie mam...pozostaje chyba kawalerka z rozsadku cale zycie by nie niszczyc innym zycia z naszej przyczyny.

Tak mnie sie wydaje ,ze w wiekszosci przypadkow powodem jest ktorys z rodzicow...stawianie wielkich wymagan,wyzwiska znecanie sie psychiczne itd.

 

Teraz zastanowmy sie jak sobie pomuc wzajemnie... jak wyjsc z tego bezsensu, niemocy, bezsilnosci.Stosujecie jakies leki???????

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzie pracowałeś jako ochroniarz? Też myślałem o takiej robocie na wakacje, żeby zarobić trochę kaski na piwko i w ogóle. Jak była jakaś akcja to jak reagowałeś? Czasami trzeba przecież zaciągnąć jakiś awanturników do kantorka i poczekać z nimi na policję. Nie stresowałeś się w takiej sytuacji? Ja na przykład fizycznie nie jestem ułomkiem ale nie wiem czy psychicznie dałbym sobie rade w sytuacjach niebezpiecznych( a takie w dużych supermarketach czasami się przecież zdarzają).

Byłem tylko pięć dni i najpowarzniejsza rzecz, jaka się zdarzyła, to jakaś rozwrzeszczana młodzierz idąca przez parking. W tym wypadku wystarczyło im się przyjrzeć by sobie poszli.

Generalnie rzecz biorąc, to jak się nie ma licencji, to nie ma mowy o zaciąganiu kogokolwiek, gdziekolwiek. Się z ludźmi negocjuje. Jak to nie pomaga to się dzwoni do centrali by przysłali ekipę interwencyjną.

 

A stres jest zawsze jak zaczyna być nieprzyjemnie.

 

Główny problem z ochroną jednak polega na tym, że się pracuje w popieprzonych godzinach za marne pieniądze.

 

Tak swoją drogą, jeśli mowa o supermarketach - w razie czego, to nie ma co liczyć na ochronę - jednego gościa, którego znałem pobili w hipermarkecie na oczach ochroniarzy.

W marketach też pracują ludzie bez licencji, którzy nie mają uprawnień do stosowania przemocy i na dodatek w umowach mają, że ich obowiązki nie obejmują narażania zdrowia i życia.

 

 

Ostatnio pracuję jako sprzątacz w fabryce i niestety wysiadły mi nerwy. Po czterech dniach pracy normalnie momentami płakałem. Potem doszły bóle brzucha, załamania nerwowe, ale dalej chodziłem. W końcu wczoraj całkowicie się załamałem i zaczął mnie tak boleć brzuch w pracy, że ledwo dotrwałem do końca zmiany. Dzisiaj już od rana tak mnie boli brzuch, że nie ma mowy o pójściu do pracy. Byłem u lekarza i mam wolne do poniedziałku, ale chyba będę musiał poszukać czegoś innego, bo Ja mam za małą wytrzymałość psychiczną do pracy w takich warunkach :( - z tego co widziałem, to nikt inny tam nie miał takich jazd jak Ja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj stwierdziłem, że ciągle biorę jakieś masakryczne prace do, których jestem za wrażliwy.

Najpierw wzięłem ochronę po 12 godzin w nocy (a jak byłem u lekarki to mi powiedziała, że Ja w ogóle nie pownienem pracować w nocy) a teraz znowu ta praca w fabryce, która była niezwykle uciążliwa.

 

Muszę na to uważać. Bo może są takie warunki na rynku pracy jakie są ale jestem wrażliwy i mam skłonności do nerwicy/depresji i pewnych rzeczy, które mniej wrażliwi ludzie są w stanie znosić, nie jestem w stanie znosić przez długi czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

Ja pracuję cały czas w instytucji finansowej, jak dopadła mnie nerwica to było bardzo ciężko, teraz jest już lepiej, minęło trochę czasu, leki działają, ale ... ostatnio koleżanka stwierdziła, że marnuję się w obecnej firmie i kazała mi przesłać swoje CV ... no i ja to zrobiłam, czego bardzo żałuję. Od tego czasu mój stan się pogorszył i denerwuję się podświadomie cały czas, że zadzwoni ktoś i będzie mnie wzywał na rozmowę. Oczami wyobraźni widzę obraz nowej pracy, dojazdy autobusami w których duszę się ze ścisku i duchoty. Koleżanka ostatnio przysłała mi 3 oferty na maila .... Tak żałuję a jednocześnie boję się jej przyznać że strach mnie ogarnia przed zmianami.... Ona tego nie zrozumie bo jest bardzo przebojową osobą i sama często zmienia pracę.... Pewnie że fajnie byłoby lepiej zarabiać ale jakim kosztem... Jeszcze dobrze nie otrząsnęłam się a już mam pakować się w następne problemy... Wkurza mnie że jestem taki cykor ale co robić?! Boję się że wpadnę w gorszy stan.. Czemu nie mogę żyć normalnie jak inni ludzie, być wolnym od lęku.......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie - jestem na etapie zmiany pracy - w sierpniu wygasa umowa i nie mam zamiaru pozostać w tym kamieniołomie - wolę iść pod latarnę... ale mam nadzieję, że nie będzie takiej konieczności ;) chętnie przeglądam oferty pracy i odpisuję na nie jednak nie ma żadnego odzewu - ciekawe, czyżby między wierszami moich elemów dało się wyczytać - kwa boję się jak jasna cholera, nie bardzo wierzę, że dam se radę, czy w ogóle się do czegokolwiek nadaję i czy przypadkiem nie szkoda Waszego czasu na odpowiadanie na moje aplikacje.... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!

 

Rozpoczynam pracę, co oczywiście stanowi podstawowy problem. Nie jestem obyty w towarzystwie, zawsze stroniłem od ludzi a tu nagle znajdę się w kilkudziesięcioosobowej firmie. Przerażony jestem swoim pierwszym dniem, potem kolejnym i tak do bliżej niesprecyzowanego końca.

 

Może moglibyście coś poradzić, ponieważ z pewnością przez to przechodziliście, a dla osoby nieśmiałej i zamkniętej w sobie to poteżny stres.

Moje problemy zacznynają się nim już wejdę do budynku. Nie znam nikogo, więc idąc rano pierwszy raz do do pracy nie witam się odruchowo z mijanymy osobami. Po chwili okaże się że to moi współpracownicy i że mam już przechlapane na starcie...

Gdy już się pojawię w firmie mam czekać na osobę która mnie wprowadzi. I znów - będę stać jak kołek gapiąc się w sufit kiedy dookoła będą się krzątać moi za-10-minut koledzy z pracy...

Gdy zostanę już wprowadzony - kolejny problem - czy wszyscy są na "ty" czy nie ? Czy po przywitaniu się każdemu mówić po imieniu (nawet szefowi??) czy nie. Na pewno wybiorę źle... Kolejna gafa.

Kiedy już usiądę - wówczas wszechograniająca presja abym coś powiedział ? Tylko co - wierszyk ? Nie jestem rozmowny, z trudem przychodzi mi rozmowa choćby z bliskimi mi osobami, nawet rodziną (sic!) a tutaj mam rozmawiać z całym gronem starszych o 10 lat osób, o czym ?

 

I tak upłynie mi pierwszy dzień z reszty mojego życia. Macie podobnie ?

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Mam 30 lat ale nie nadaje się chyba do żadnej pracy. Jestem po studiach informatycznych i nie powinienem mieć problemów na rynku pracy, a jednak. Przyczyną są moje nerwy. Jestem strasznie rozkojarzony, ciągle spięty i poddenerwowany, niekomunikatywny, powolny i do tego mam straszne problemy z pamięcią. I jak tu w takich warunkach pracować. Próbowałem już sił w wielu zawodach np jako informatyk, programista, bazodanowiec, nauczyciel, sprzedawca, pracownik biurowy, w supermarkecie nawet pracowałem i w żadnej pracy nie przetrwałem okresu próbnego :(. Albo mnie zwalniano jako zbyt powolnego i popełniającego za dużo błędów albo nie pasującego do zespołu, a jeszcze częściej sam się zwalniałem czując że praca przerasta mnie. No i jak tu normalnie funkcjonować w społeczeństwie? Rodzina mnie uważa za lenia bo jak to możliwe że taki zdolny wykształcony człowiek ciągle na bezrobociu siedzi. Ma dla mnie ktoś radę jaka praca jest dla nerwicowców? No i jak się pozbyć tych paskudnych objawów? Próbowałem brać leki ale nie czułem ulgi po nich (seroxat, asentra, cital, bioxetin) i już nie mam więcej pomysłów.

 

Pozdrawiam wszystkich z podobnymi problemami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

smutny

ja też mam prawie 30 lat i ponoć jestem wykształcona i zdolna tzn. rodzina tak uważa...a teraz dopiero poszłam do pierwszej prawdziwej pracy....wstyd jak nic ale co tam :)

pomogły mi leki (bardzo dużo) ale najbardziej jednak psychoterapia - jakby nie mój psycholog to pewnie dalej siedziałabym w chałupie...

moze tego powinieneś spróbować jeśli nie chcesz już kombinować z lekami....z własnego doświadczenia wiem że to dużo daje

a przez 10 lat nie wierzyłam że sie nadaję do czegokolwiek

pozdrawiam i życzę znalezienia fajnej pracy :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie w pracy jest różnie, miewam momenty totalnej załamki ale bywa też fajnie. Tym razem w piątek działo się tak, że przez cały weekend tylko myślałam o tym, co mnie jutro czeka. Chyba spadła na mnie za duża odpowiedzialność,na dodatek muszę zostawać po godzinach a zarobki są marne-dostaję najniższą pensję, mimo że mam najdłuższy staż :( obawiam się, że w tej pracy trzyma mnie lęk przed zmianą. Lepiej siedzieć na d... i narzekać ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja jestem wlasniez alamana i mam depreche bo nie dosc ze na rynku jest ciezko o prace to:

ja nie do kazdej sie nadaje przez moja psychike

2 jestem ambitna i mam duze aspieracje dco do stanowiska pracy-oczywiscie bez przesady;)

3 siedze w domu od miesiecy a powinnam cos szukac i coz tego ze jak znajde cos co mnie intersesuje to odrazu wiem ze sie nie nadaje bo sa lepsi i jak ja mam zyc tak dalej:(

 

i tak jestem agresywna i zdolwoana i zalamanas iedzeniem w domu i tym ze nie wiem gdzie moje miejsce mam znalesc bym czula sie potrzebna

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podobno dla znerwicowanych i depresyjnych najlepsza jest praca fizyczna. Tylko co robić jeśli ktoś nie ma zdolności manualnych? Poza tym jak pracodawcy widzą moje cv informatyka przy podaniu na robotnika to od razu je wyrzucają do kosza bo to trochę nienormalne dla nich. Raz poszedłem do urzędu pracy zapytać się w jakim jeszcze zawodzie mógłbym pracować to panie urzędniczki powiedziały że mam za dobry zawód żeby zmieniać :( i co tu począć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja niby mam jeszcze czas na zastanawianie się nad pracą,ale już mam obawy.

wypadałoby już wiedzieć jaki kierunek studiów by mnie interesował.na pewno nie przedmioty ścisłe..ale jaki zawód,nie mam pojęcia.. :(

rozmowa z kimś to dla mnie katorga,tak samo jak patrzenie w oczy czy po prostu zwykły kontakt z kimś,siedzenie naprzeciwko.. więc już w ogóle nie wiem czy istnieje zawod dla MNIE :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam prace fizyczna... dobrze platna w dodatku... ale kurcze jak zaczynam pracowac to natrectwa sie pojawiaja i gllupie mysli o wiele wiekszy stres i dekoncentracja... i wszystko sie wali i jak wracam to czuje sie jak zywy trup... jak sobie pomysle ze zdrowi ludzie siedza w pracy maja spokoj i mysla tylko o pracy... to az milo, szkoda tylko ze ja tak nie mam... no nic :D nerwica ;) Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,;)

juz jakis czas nie było mnie na forum. Powiedzmy,ze egzystowałam,tzn. remontowałam ze swoich chlopakiem mieszkanie,jadłam ,piłam i własciwie nic poza tym. Ze znajomymi tez nie mialam większej ochoty i czasu się spotykać.Ogólnie byłam ,ze się tak wyrażę"rozlazła". No jeszcze byłam na kilkunastodniowym wyjezdzie z dzieciakami ,na koloni. No i to ma być moją praca,kilkanascie dni pracy przz 24h na dobe i potem kilka dni przerwy albo nawet dłuzej. Sęk w tym,ze to nie dzieci sa dla mnie problemem tylko współpracownicy. Nie potrafie nawiazac z nimi kontaktu,o niczym pogadac ,nawet na jakis błahy ,idiotyczny temat.Nie potrafie się wyluzowac,kiedy oni wszyscy sobie zartuja. Pojechałam tam na siłe ,z musu,bo przeciez gdzies musze pracowac. Dodam,ze kilka misiecy temu wrociłam z zagranicy. Tam juz tez nie czułam się najlepiej i zostawiłam swoja prace ostatnia,bo nie umiałam się tam odnalezc;mimo to,ze to była praca na kilka tygodni. Nie potrafilam tam wytrzymac. Teraz jest podobnie. Nakreciłam sie ,ze zostwie ta pracę,bo nie mam juz siły robic dobrej miny do złej gry.Nie bawi mnie to. Źle sie tam czuje,a wlasciwie strasznie! Mam wrazenie ,ze ludzie na tej kolonii patrzyli na mnie jak na nieroba ,ktory ich nie lubi i nie ma ochoty nawiazywac z nimi kontaktu. Nawet miedzy zdaniami słyszałam,ze "ona nas chyba nie lubi" i nawet dośc bezposrednio ,ze jestem leniem. I pewno tak wygladało moje zachowanie,bo nie mialam ochoty nic robic,jedyne co chciałam,to przezyc ten czas ,a najlepiej stamtąd uciec! Przetrwałam jakoś,ale chodziłam jak naćpana,bo niewyspana,zmeczona ,a przede wszystkim zestresowana jak cholera:(,w ciągłym napięciu. Płakałam gdzieś w kącie i dzwonilam do bliskich ,zeby mnie pocieszyli i ukoili ten ból. Ostatnio bylam kilka razy u psychologa i lepiej było mi tylko "na chwile" po wizycie. Psycholog mi zalecił,ze powinnam się bardziej przygotowac do tego turnusu i spróbowac tam wytrzymac. Ale ja nie chcę ,nie mam juz siły i jeszcze udawac przed obcymi,ze wszystko jest ok,jak nie jest! Rodzice chca ,zeym poszła do psychiatry,ale ja nie chce brac zadnych lekow. Nawet psycholog mowił,zebym probowała sobie radzic sama,bez lekow. Ale ja sobie nie radzę.Brałam kilka lat temu ,bo tez mialam problemy w pracy,ale tam bylo duzo gorzej niz teraz. Nawet potrafilimnie wyzwac i traktowac jak "g"... I co ja mam zrobic?? Udawac dalej,to pbez sensu,poza tym juz tak nie chce. A musze przeciez pracowac,po co były mi studia i ten wyjazd za granice skoro teraz jest dół...??? Tak jest juz od prawie 10lat,z przerwami "na lepiej"... Prosze napiszcie czy Wy nie macie takich problemow z praca?ze wspołpracownikami ,z adaptacją do nowych warunkow?? Rzuce tą pracę i niech się dzieje co chce. Moze znajde inna pracę ,po kilka godzin np.w szkole... Juz naprawdę nie wiem jak dalej żyć;(:(:(:( Poradzcie,pomózcie!!! Pozdrawiam wsjech:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie ...praca. ja pracuje teraz 6 godzin dziennie, wstaje o 6 rano, tragedia!!! najgorsze ze ja po tych 6 godz. jestem tak wykonczona ze ledwo na nogach stoje. inni ludzie przeciez chodza jeszcze w inne miejsce pracowac, moj chlopak pracuje 2 razy tyle co ja i ma jeszcze sile wyjsc wieczorem a ja po prostu zdycham, autentycznie, zle sie czuje, cala jestem jak z waty, musze przespac 3 godz bo jak nie to jestem wrak. dzisiaj sie jeszcze poklocilam z corka szefa na dodatek i jutro chyba musze z szefem o tym pogadac , wszyscy mi to doradzaja... potem ludzie mysla ze jesetes leniem bo ci sie nie chce, ale mi sie chce tylko ze jestem po pracy w y k o n c z o n a. czemu tak jest?

 

dodam ze wczesniej studiowalam i siedzialam calymui dniami na uczelni, teraz nie moge sobie wyobrazic jak dawalam rade. tylko to bylo przed nerwica... potem organizm padl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wlasnie ...praca. ja pracuje teraz 6 godzin dziennie, wstaje o 6 rano, tragedia!!! najgorsze ze ja po tych 6 godz. jestem tak wykonczona ze ledwo na nogach stoje. inni ludzie przeciez chodza jeszcze w inne miejsce pracowac, moj chlopak pracuje 2 razy tyle co ja i ma jeszcze sile wyjsc wieczorem a ja po prostu zdycham, autentycznie, zle sie czuje, cala jestem jak z waty, musze przespac 3 godz bo jak nie to jestem wrak.

 

ja teraz się ucze jeszcze w liceum i mam tak samo po przyjściu ze szkoły..

ale patrząc na to z drugiej strony,to masz chyba lepiej bo nie musisz się już uczyć,martwić o oceny tylko idziesz spać.. a ja przez to byłam zagrożona..nie wiem czemu..też nie miałam na nic siły,tylko na sen.. a później brak chęci do nauki i stało się. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

socjopatia- no lepiej to nie mam niestety, wiesz z praca to jest ten minus ze nie mozesz sobie pozwolic na ziewanie, nie przyjscie bez powodu, musisz miec zawsze usmiech na twarzy i byc energiczna bo jak nie to cie zwolnia i koniec. w szkole to jeszcze jest luz, 2 m-ce wakacji, wszystkie swieta wolne, mozna zawsze nie przyjsc lub zwolnic sie z lekcji, mozna zdychac na lekcji, byc niemilym a i tak cie ze szkoly nie wywala. no niestety... chociaz ja sobie studia potem wybralam traaaaaaaaaaagiczne, nie moglam nie przyjsc bo musialam odrabiac w sobote nawet jak mialam temperature.. szkoda gadac. chyba tam sie wykonczylam i mnie dopadla nerwica.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zapewne temat pojawial sie juz kilkakrotnie.Napiszcie prosze jak dajecie sobie rade pracując,jednoczesnie cierpiąc na agorafobie.Z nerwicą lękową walczę juz 10 lat.Leczę sie od 8 skutek jest taki ze nadal nie jestem w stanie podjąc pracy.Dodatkowo problemem jest to ze sama wychowuje dziecko,więc gdyby nie moi (bardzo wiekowi) rodzice pewnie pomarłybysmy z glodu.

Lękiem napawa mnie mysl o tym ze kiedys bede musiala pojsc do pracy,a nie zdąze sie jeszcze wyleczyc.Kompletnie sobie tego nie wyobrazam.Sama mysl o pracy napawa mnie dodatkowym lękiem co nasila objawy i ,,kolko sie zamyka,, :(

Kolezanka wspominal mi ze gdzies czytala o jakichs zakładach pracy ,gdzie zatrudniaja osoby z takimi problemami zdrowotnymi i nawet sa one dowozone i odwozone na miejsce specjalnym busem.

Czy ktokolwiek z Was slyszal o takiej formie,czy tylko mnie pocieszala....????

Pozdrawiam Wszystkich

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×