Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Dobija mnie kłótnia z moim Skarbem.. zawsze gdy się kłócimy to po tej kłótni następuje taka beznadziejna cisza między nami. nikt nic nie mówi i nie odzywamy się do siebie, ale to na szczęście nie trwa długo...nawet nie godzinę... Nie wiem co mam robić, żeby było dobrze, pokłóciłam sie z kochanym o tym, że nie chce żeby się zwierzał przyjacielowi o nas... chyba jestem nienormalna, że mogłam sie z nim pokłócić o coś takiego :( potem tego żałuje...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! U mnie dobrze, zresztą już od dłuższego czasu nie mam myśli typu "nie kocham". Wiem, że to byłoby największe oszustwo w moim życiu gdybym posłuchała tych obsesji (może dlatego, że to jest oszustwo z tym walczymy). Chodzi o poznanie mechanizmów, które utrudniają nam odrzucenie tych fałszywych myśli. Ważną lekcją jest nauka zaufania do siebie, wiara w siebie, (wcale nie jesteśmy beznadziejni jak nam ktoś to wmawiał, a z czasem myśmy to zaczęli robić) acha i trzeba skupiać się na teraźniejszości, na tym co robimy w danej chwili bo to dostarcza nam informacji o nas samych. Kiedy robimy coś a myślami jesteśmy gdzieś w naszym świecie tak naprawdę umyka nam wiedza o nas. Chodzi o to, że gdy dryfujemy do naszego wymyślonego świata (w myśli) nie potrafimy określić czy to co robimy w danej chwili to robimy dobrze czy źle, w którym momencie idzie nam dobrze a kiedy troszkę gorzej, czy to co robimy sprawia nam satysfakcję czy nie a to istotna informacja. Podobnie jest z uczuciami, emocjami.

 

Aga witaj,

 

Fajnie, że jesteś :-) A powiedz mi czy jak walczyłaś z tymi myślami to miałaś w głębi siebie tez w zwiazku z tym jakies takie dziwne uczucie, odczucie, nie wiem jak to nazwac, w głębi Ciebie w środku, że musisz się sz nim rozstać bo nie wytrzymasz? Czy było coś takiego, że np. złapał cię lęk albo panika i chciałaś już zadzwonić do swojego chłopaka i się z nim rozstać? Pytam z ciekawości bo nie pamiętam początku twoich postów na forum ;-) Pozdrawiam Cię serdecznie i życze dużo szczęścia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

znalazlam cudowny wiersz, może Wam tez da siłę:)

 

Poprosiłem Pana Boga, aby odebrał mi mój ból.

Pan Bóg odpowiedział - nie...

ból nie jest dla mnie abym go odbierał, ale dla Ciebie abyś go oddał.

 

 

Poprosiłem Pana Boga, by moje ułomne dziecko stało się zdrowe.

Pan Bóg odpowiedział - nie...

jego duch jest zdrowy, a ciało jedynie tymczasowe.

 

 

Poprosiłem Pana Boga by dał mi cierpliwość.

Pan Bóg odpowiedział - nie...

Cierpliwość jest owocem ciężkiej próby, nie jest przydzielana ale wypracowana.

 

 

Poprosiłem Pana Boga by dał mi radość.

Pan Bóg odpowiedział - nie...

daje Ci Łaskę, a radość zależy od Ciebie.

 

 

Poprosiłem Pana Boga by oszczędził mi cierpienia.

Pan Bóg odpowiedział - nie...

Cierpienie odrywa Cię od rzeczy przyziemnych i przyprowadza bliżej do mnie.

 

 

Poprosiłem Pana Boga by dał mi duchowy wzrost.

Pan Bóg powiedział - nie...

wzrastać musisz sam, ja będę dbał o Ciebie, pielęgnował Cię byś stał się drzewem przynoszącym obfity owoc.

 

 

Poprosiłem Pana Boga o wszystko, czym mógłbym się cieszyć w życiu.

Pan Bóg powiedział - nie...

daje Ci życie, byś mógł się cieszyć wszystkim.

 

 

Poprosiłem Pana Boga by pomógł mi kochać innych ludzi, tak jak ON MNIE KOCHA.

Pan Bóg powiedział - no wreszcie pojąłeś o co chodzi.

 

 

Gdyby Bóg miał portfel, to nosiłby w nim Twoje zdjęcie.

Gdyby miał lodówkę, to też byłoby na niej. On przysyła Ci kwiaty każdej wiosny i wschód słońca każdego poranka. Kiedy chcesz mówić on słucha; a mówi do Ciebie nieustannie choć Ty nie zawsze słuchasz. Mógłby mieszkać gdziekolwiek, w całym wszechświecie, a wybrał Twoje serce.

 

 

Nie widzisz jeszcze?!? Zrozum to: ON ZA TOBĄ SZALEJE!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie:))) lucy milo cie widziec z dobrymi wiesciami:) chyba nie musze jzu wiecej nic dodawac bo jak widzisz przybylo nam kilka madrych osob:) trzymaj sie cieplutko! wiesz co ja mam taki sposob ostatnio ze przeczekuje zle mysli i staram sie potem ich nie pamietac jak juz jest dobrze, trwa to juz 4 dni! :) jeszcze tak dlugo nie mialam dobrego humoru:)

 

 

vesna piekne te slowa.... warto w zlych chwilach spoglodac na nie..... pamietam tez takie zdanie: ze jesli chcesz podniesc gore musisz wierzyc i ufac a wtedy gdy nie bedzie w tobie cienia zwatpienia uniesiesz ja....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Próbowałam podnieść górę, wierzyć i ufać, ale widać Bóg miał inny plan.

 

Wczoraj mój Narzeczony powiedział, że stracił siły, że umarło w Nim uczucie.. I widocznie nie dane nam jest być razem. Powiedział, że skoro trwa blokada, to jest to wyrażny znak, że Bóg nie przeznaczył nas sobie. W miłości i planach ślubnych nie może być miejsca na wątpliwości..

 

Moja gwiazda zgasła, ktoś dał mi najpiękniejszą obietnicę życia u boku wymarzonego Mężczyzny i to zabrał. Dał spełnienie marzeń i wielką szansę na szczęście, by powiedzieć, że to jednak nie dla mnie...

 

Pozostaje mi wrócić tam, skąd przyjechałam, spróbować ułożyć sobie życie na nową i żyć wspomnieniem tego, co mogłobyć dla mnie bajką. Czułam się jakbym dostała Gwiazdkę z nieba, a teraz jedna wielka pustka i brak pomysłu na dalsze życie...

 

Dziękuję Wam wszystkim za wsparcie i ciepłe słowa w najtrudniejszych chwilach. Wierzę, że będzie Wam dane wreszcie szczęście, o którym tak wszyscy marzycie. Trzymam za Was wszystkich mocno kciuki, choć dla mnie samej skończyło się już wszystko. Nie ma już sensu, nie ma już nic...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marta, czy to rozstanie jest już przesądzone?? może dajcie sobie czas... skoro piszesz że już nie ma sesnsu nic dla Ciebie, i wogóle nie ma nic...to znaczy, że ten człowiek był Twoim sensem i wszystkim...a to znaczy, ze bardzo kochasz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Był dla mnie wszystkim.. i nie wyobrażam sobie bym mogła kiedykolwiek z kimś innym się związać. Nie mówię tego pod wpływme chwili, ale z pełnym przekonaniem, bo już nigdy żaden facet nie będzie Nim... To była moja jedyna i najwieksza miłość, taka jaką spotyka się w życiu tylko raz...

 

Niestety nie chce już czekać, a ja z dnia na dzień nie stanę się szczęśliwą dziwczyną, pewną w 100%. Mam w swoim sercu i głowie jedną myśl, że jest blokada... i nie chce to ustąpić... Gdyby choć na chwilę udało się o tej myśli zapomnieć...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marto dajcie sobie po prostu czas, żeby sobie poukładać wszystko, czasem w związku jest to potrzebne, żeby poukładać sobie wszystko. Widac, że bardzo kochasz swojego ukochanego, skoro wszystko straciło dla Ciebie sens...nie uciekaj od niego, porozmawiajcie ze sobą. Ułoży się wszystko... zapomnij o tej blokadzie i żyj chwilą, wiem, że możesz pomyśleć, że łatwo mi o tym mówić, skoro nie mam takiej blokady, ale uwierz, że ja kiedyś też coś podobnego miałam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Marto a może zaproponuj datę ślubu w ten sposób nic nie stracisz możesz tylko zyskać uwierz mi. Mogę z całą pewnością potwierdzić, że natręctwa, które mnie nękały tak naprawdę wcale nie dotyczyły mojego Michała to była tylko zasłona dymna przed pytaniem jaka jestem i jaki jest mój świat? To co dziś sobie uświadomiłam to fakt, że mam wpływ na swoje życie, to ode mnie zależy czy będzie mi się w życiu powodzić czy uczynię siebie nieszczęśliwą.

"Uszkodzony człowiek nie wie, jak żyć, gdy nie karmi się na zmianę lękiem, złością, nadzieją. Wyrwanie się z tego wzorca oznacza, że w jego miejsce powstanie pustka – musi zostać czymś zapełniona. A to oznacza konieczność podjęcia jakiejś aktywności. Człowiek, który ma dziury wewnętrzne, nie wie, jak się żyje „normalnie”. Spokój jest zagrażający. Paradoksalnie, bezpiecznie jest tylko, kiedy już jest źle. Wtedy nie ma napięcia, podświadomego oczekiwania, że nadejdzie cios. To jest charakterystyczne dla DDA, czyli dorosłych dzieci alkoholików, ale też dla wszystkich wychowanych w domach, w których panowało ciągłe napięcie.

Dużo mi ta wypowiedź uświadomiła. Przede wszystkim zrozumiałam, że to co dzieje się ze mną, to jak się zachowuję, co robię jest moją decyzją. Mam wrażenie, że my wszyscy nieświadomie wprowadzamy się w stan napięcia bo wydaje nam się, że nie mamy wpływu na bieg wydarzeń. Otóż mamy. Marto jeszcze raz porozmawiaj ze swoim narzeczonym o waszym ślubie, ustalcie datę i weźcie ten ślub. Wiesz co zrozumiałam, że kurcze mam prawo czuć się bezpiecznie, mam prawo do tego by otaczał mnie spokój i radość i wiem, że będzie tak BO JA MAM NA TO WPłYW a miłość to nic innego jak codzienne zmaganie z życiem. Proszę was przestańcie zastanawiać się czy kochacie czy nie bo to jest bezsensu. Zastanówcie się czego chcecie od życia?, jakie są wasze marzenia? co cenicie u waszych partnerów?, co cenicie u siebie?, jakiej rodziny pragniecie spokojnej i szczęśliwej czy wiecznie zdenerwowanej i pogrążającej się w nieustanne problemy?.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marto masz wpływ na swoje życie, nie pozwól aby choroba zniszczyła to co jest dla Ciebie najpiękniejsze. Doświadczasz w tej chwili tego o co chodzi tej chorobie cierpienia, bólu i strachu radzę ci wziąść sprawy w twoje ręce tu chodzi o twoje życie rozumiesz, tu chodzi o twoje szczęście. Mam pytanie jaki jest twój partner? Jeśli uważasz że jest twoim przeciwieństwem to bardzo się mylisz. Jeśli tak bardzo chcesz być z nim tzn że posiada te cechy, na których ci najbardziej zależy. Usiądź spokojnie i się nad tym zastanów co jest takiego w nim co sprawia że tak ci dobrze z nim? Zrozumiałam w końcu, że faktycznie w związku dozwolone są wszystkie uczucia od nienawiści po miłość chodzi przede wszystkim o tym by tych złych emocji i uczuć nie pielęgnować zaś kłaść ogromny nacisk na rozwijanie pozytywnych emocji i uczuć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martusia widzisz jaka sytuacja miala sie z lucy, tez rozstala sie z ukochanym lecz wrocili do siebie! a znam wiele takich przypadkow u osob ktore sa zdrowe. sluchaj martusia ja mysle ze twoj kochany zateskni za toba i wszystko sie ulozy... wiesz jak to jest z chlopakami:) dojzewaja troszke pozniej niz my, napewno ta sytuacja miala duzy wplyw na niego, dlatego moj chlopak o niczym nie wie.... choc wie ze mam nerwice i lęki ale nie mowie mu ciagle o nich bo wiem ze bylo by tak : jeszcze to masz? a moze mnie nie kochasz naprawde? i choc mowie mu wszystko bo jest moim przyjacielem, to zostawiam dla siebie.... martusia zreszta jeszcze jedno! ja kiedys z moim kochaniem jak jeszcze bylismy mlodsi wracalismy do siebie, rozstawalismy sie.... i czasem jest tak ze jak ktos jest z kims to nie ma takich przerw odrazu tylko troszke pozniej, sama to zaobserwowalam, a za ukochana osoba zawsze sie pojdzie...... mawia sie zeby dobrze kogos poznac zaprzyjaznic sie trzeba zjesc beczke soli.... cos w tym jest chyba:) i wazne zeby kochac nie tylko jak jest dobrze ale tymbardziej jak jest zle....

 

martusia ostatnia rzecz widzisz u mnie to cale bagno trwa juz poltora roku..... i takie hustawki mialam..... blokady, analizy.... przez dwa miesiace mialam takie nerwy jak zakladal swoja ulubiona koszule.... normalnie szlag mnie trafial jak go widzialam w niej i multum innych przykladow,,,,, nie moge sie jeszcze pozbyc analiz przy przytulaniu i tak dalej...... dzis sie tak do mnie przytulil jak male dziecko a ja nic .... kiedys to chybva bym go tak wytulala...... ale wieze ze w Bogu sila i on nam daje to cierpienie zebysmy poznali siebie i zeby nasze milosci nie byly takie zwykle, beztroskie ale dojzale i gleboko zakorzenione

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pikpokis masz rację nasze uczucia są prawdziwe bo wypływają z naszego wnętrza tylko właśnie wiele niewyjaśnionych spraw, które co jakiś czas dają o sobie znać, nasze własne ogromne wymagania wobec siebie, których nie jesteśmy w stanie urzeczywistnić (np bycie ciągle szczęśliwym w związku) ta ciągła krytyka świata i ludzi, próby poprawiania innych i świata a nie siebie, uciekanie do świata nierealnego, który oddala nas od nas samych, wieczne użalanie się nad sobą (dobrze mi to wychodziło i rozumiem że było wynikiem przekonania, że ja nie jestem w stanie decydować o sobie i swoim otoczeniu i tu bingo właśnie wpadłam skąd to przekonanie się u mnie utrwaliło, otóż cały czas chciałam zmieniać swoją rodzinę i mi się nie udało, ojciec jaki był taki jest, mama jaka była taka jest itp a potem przeniosłam to na wszystko inne - i widzicie wystarczy poszukać w sobie źródeł natręctw). Mam bardzo dobrą informację z tego da się wyjść tylko trzeba drążyć i szukać przyczyn u siebie. Obsesje to temat zastępczy i nijak odnoszę się do rzeczywistości. Potwornie psują nastrój i porządnie wkurzają. To czego najbardziej się boimy to stanąć twarzą w twarz z samym sobą dlatego obsesje pomagają nam ten problem rozwiązać i angażują nas w jakieś chore analizy. Trudno nam się ich pozbyć ponieważ nie potrafimy albo nie ufamy naszym argumentom, które skutecznie by je obaliły dlatego powtarzajcie sobie że ufacie swoim decyzjom, wierzycie swoim uczuciom, potraficie zadbać o siebie, macie wpływ na wasze uczucia i wszystko czego chcecie czego pragniecie jak najbardziej wam się należy. Nie oglądajcie się na innych, brońcie swojego zdania, postępujcie zgodnie z waszym przekonaniem pomóc możecie sobie przede wszystkim sami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje Wam dziewczyny... jestescie kochane...

 

Cicha, nie mozemy dac sobie czasu, juz Go nie dostalam, moj Narzeczony zwatpil, wypalilo sie w Nim uczucie...

 

Agus, nawet nie moge zdecydowac sie na slub, bo On juz Go nie chce.. Juz nie jestem partnerka, z ktora chcialby spedzic cale zycie. I tak jestem mu wdzieczna, ze wytrzymal ze mna w tym koszmarze rok - wy macie jakies chwile lepsze, ja przez caly czas bylam zalekniona, na kazda mysl o Nim, spotkanie odczuwalam panike i zero przyjemnosci. On w tym trwal...

 

Piko, nie bedzie juz drugiej szansy. To bardzo madry, wierzacy i kochany chlopak. Majac 30 lat marzy o rodzinie... A nie o kobiecie, ktora ma wszystkie zablokowane uczucia wzgledem Niego..

 

Nie wiem skad wziela sie ta blokada, czego tak bardzo sie przestraszylam w milosci, dlaczego zatrzymalam swoje uczucia na uwiezi. Tak bardzo chcialam, tak walczylam, robilam wszystko by uczucia uwolnic. Ciagle ta blokada i mysli, ze nic nie czuje, ze znowu blokada i tak w kolko...

 

Nie wiem jak bedzie wygladalo moje zycie, nie wyobrazam sobie ani sekundy bez Niego... W calym swoim dwudziestoosmioletnim zyciu nie wiedzialam, ze mozna cierpiec tak jak teraz.. I nawet wizyta w hospicjum ( w ktorym zostalam wolontariuszem) nie pomogla.. Moze i bluznie, ale zamiast skupic sie na cierpieniu innych mowilam Bogu, z chetnie bym sie zaminila.. Byle nie czuc, nie oddychac bez Niego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wyrzuce z siebie jeszcze jedna rzecz...

 

Wczesniej, przed poznaniem mojego Narzeczonego, bylam w dluzszym zwiazku. Mocno zaangazowana i szczesliwa. Pewnego dnia, zupelnie niespodziewanie, moj owczesny chlopak odszedl. Po wspolnie spedzonych u moich rodzicow Swiat, w milej atmosferze, pocalowal mnie na dowidzenia w czolo i powiedzial: zyj sobie swoim zyciem i wyszedl. Od tego czasu z nim nie rozmawialam, nie spotkalam... Nie wytlumaczyl mi dlaczego odszedl, a mnie wydawalo sie ze wszystko w naszym zwiazku gra i nie zapowiadalo tragedii... Probowalam sie z nim kontaktowac by uslyszec slowo wyjasnienia, ale nigdy wiecej nie chcial zamienic ze mna ani slowa. Do dzisiaj nie wiem dlaczego zostawil mnie z dnia na dzien. Zamknelam w sobie ta tragedie, byleby nie czuc... Plakalam przez dwa tygodnie, potem powiedzialam sobie nigdy wiecej...

 

Kto wie, ze nie wmowilam sobie, ze kolejny zwiazek nie moze sie udac, ze juz nigdy nie moge byc szczesliwa. Moze stad ta blokada..

 

Pamietam tylko tyle, ze na poczatku znajomosci z moim Narzeczonym ciagle pytalam Go czy mnie przypadkiem nie zostawi...

 

Ach, musialam sie wygadac...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to Marta masz odpowiedź dlaczego... mówiłaś o tym swojemu narzeczonemu?

ta tragedia wciąż w Tobie śpi... ja miałam też dziwne przeżycia z byłym chłopakiem i dopiero gdy je rozwiązałam (2 lata po rozstaniu się - w czasie leczenia nerwicy, gdy byłam już z moim ukochanym), koszmary odeszły i przestałam się bać przeszłości... no i przyszłości:)

 

Wszyscy trzymamy za Ciebie kciuki. Zostawiłaś dla niego wszystko, widać jak bardzo go kochasz. Jeśli on Cię kocha, to nie może być tak, że uczucie sie wypaliło. Może potrzebuje trochę czasu. Jaka jest wasza sytuacja? Rozmawiacie ze sobą czy już definitywny koniec? Czy on wie, że masz nerwicę?

 

Trzymaj się mocno. Jesteśmy z Tobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martusia pomyslalam to samo co apsik... gdzie lezy źrodlo twoich natręctw.... dolaczal sie do pytan apsik i trzymaj sie mocno! prawdziwa milosc wczesniej czy pozniej wygra!!!!

 

 

no wlasnie....;/ wiecie co mam maly wielki problem ;/ moze usmiejecei sie z niego ale on przyspozyl mi kolejnych natręctw..... pozarlam sie z chlopakiem o.... ubrania..... otoz lubie oryginalne rzeczy w sensie nietypowe, jakies odjechane kolory i tak dalej..... jak tylko pokazuje mu co mi sie podoba mowi : nie! nie ma mowy, brzydkie, nie kupuj tego i sie zaczyna;/ kilka razy bylo tak ze wbrew jego gadkom kupilam sobie rzeczy ktore MI sie podobaly i o dziwo zaakceptowa je a nawet jemu sie podobaly...... ale to tylko epizody... teraz chce sobie kupic torebke, poklocilismy sie jak osy, powiedzialam mu zejak mnie nie akceptuje to niech mnie zostawi ;( i co? znowu przyszly natrectwa ze nie pasujemy do siebie przez ten moj durny styl.... ktorego nie zmienie ! ;(()( co tu robic?:((((( moze rzeczywiscie do siebie nie pasujemy:((((((((((( pomozcie :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pikpokis masz prawo ubierać się tak jak chcesz za to twój chłopak powinien to zrozumieć różne style to nic złego nawet jeśli powodują spięcia ale od Ciebie i od Twojego chłopaka zależeć będzie czy chcecie pielęgnować spięcia czy pogadacie i wyjaśnicie sobie co wam się podoba a co nie i dlaczego. Pisałam o tym wczoraj jeżeli w związku będzie pielęgnować się urazy, kłótnie itp to prędzej czy później nawet najzdrowszy związek się rozleci. Pikpokis po prostu porozmawiaj o tym z chłopakiem, powiedz mu, że nie czujesz się najlepiej kiedy narzuca ci swój sposób ubierania i zapytaj się go czy byłoby mu miło jeśli Ty byś mu kazała chodzić w tym co Ty chcesz a on nie chce. Poza tym nie ma sensu kłócić się o takie sprawy, zrób po swojemu akurat jeśli chodzi o ciuchy nie musisz konsultować się z nim. On też musi zaakceptować cię taką jaką jesteś. Mój Michał często przy zakupie ciuchu mi powtarza, "najważniejsze żeby mi się podobał" a nie jemu (i w odwrotnym kierunku to też działa). U mnie już od dłuższego czasu dobrze, myśli nie wracają jest chyba zwykły mały lęk o przyszłość (jak u każdego człowieka) ale zaczynam z życia wiele rozumieć i wreszcie czuję się zrelaksowana. Polecam to naprawdę fajne uczucie patrzeć na ludzi i świat który mnie otacza i akceptować go takim jakim jest bo to daje wolność.

Marto skoncentruj się właśnie na tym zdarzeniu. Spróbuj wywołać uczucia i emocje, które cię wówczas ogarnęły. W nich znajdziesz odpowiedź na twoja blokadę. Wyrzuć je z siebie. Wiesz czego nie wolno robić, spychać bólu w nieświadomość bo on właśnie potem uaktywnia się w postaci obsesji. Niestety moja przyjaciółka też miała prawie identyczną sytuację co Ty. Facet ją zostawił po 3 latach wspólnego życia. Wiem, że był to dla niej koszmar. Długo nie mogła się otrząsnąć. Wiesz nigdy na 100% nie możesz być pewna, że sytuacja się nie powtórzy ale trzeba zaryzykować, żeby coś osiągnąć. Widzisz ta blokada spowodowana lękiem sprawiła, że nieświadomie wywołałaś powtórkę tej sytuacji z poprzedniego związku znów facet od Ciebie odchodzi (myślę jednak, że się wam ułoży i będziecie szczęśliwym małżeństwem ale teraz wszystko zależy od Ciebie, skoro kochasz twojego partnera i chcesz z nim być pokaż mu że Ci zależy, jeśli nawet przez chwilę nie będziecie razem nie trać nadziei, nie daj mu o sobie zapomnieć)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piko powiem, Ci tak jak powiedziała Aga, że masz prawo ubierać się w to co chcesz, a Twój chłopak musi to zaakceptować, i to, że jemu sie nie podobasz w tej bluzce czy w tamtej, to wcale nie oznacza, że do siebie nie pasujecie....

Ja ostatnio miałam taką głupią sytuacje, bo znalazłam w jednym Horoskopie partnerskim,( ja jestem panną a on Bliźniakiem) , że te znaki zodiaku nie pasują do siebie, bo mają bardzo rożne charaktery i odmienne zdania (to fakt jeśli chodzi o to, że jesteśmy różni) i zaczęły się myśli, że skoro w horoskopie tak pisze, to nie pasujemy do siebie..., a na innej stronie w internecie znalazłam później, że te znaki bardzo do siebie pasują, bo równają się itd....ehh i dlatego nie należy ufać horoskopom, bo to bzdury:P

Martusia jestem tego samego zdania co Aga, pokasz swojemu facetowi że Ci na nim bardzo zależy!! myślę, że się wszystko ułoży!! Głowa do góry, nie stracisz go!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Ponowie pytanie do Agi bo niestety mi nie odpowiedziała :D Pewnie nie zauważyła na 128 stronie :D

 

"Aga witaj,

 

Fajnie, że jesteś :-) A powiedz mi czy jak walczyłaś z tymi myślami to miałaś w głębi siebie tez w związku z tym jakieś takie dziwne uczucie, odczucie, nie wiem jak to nazwać, w głębi Ciebie w środku, że musisz się z nim rozstać bo nie wytrzymasz? Czy było coś takiego, że np. złapał cię lęk albo panika i chciałaś już zadzwonić do swojego chłopaka i się z nim rozstać? Pytam z ciekawości bo nie pamiętam początku twoich postów na forum ;-) Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę dużo szczęścia."

 

P.S.: Wieczorkiem napisze co u mnie i podziele się nowymi przemyśleniami - może komuś to pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie :) bardzo jestem wdzieczna za rady :) wiecie co dobrze jest traktowac niektore wazne sprawy jako zartobliwe i tak ta moja sprawe potraktowalam..... kurcze niestety nadal mam lęki i mysli jak tylko sie przytulamy, czasami sa takie epizody kiedy to ja "rzucam" sie na niego i tule go mocno- wtedy jakos wylacza sie moje myslenie.... co innego jak on do mnie podchodzi przytula i mowi ze mnie kocha....:( wtedy te pieprzone obawy i mysli..... wiecie co kiedys to wlasnie ciagle bym sie tylko z nim przytulala, obejmowala i calowala.... teraz nasz zwiazek jest bardzo kumpelski, smieszny i nawet potrafimy specjalnie dla zartu sie droczyc i tak dalej...... wiecie co kiedys nie bylo mowy zeby nie trzymalismy sie za rece podczas spaceru teraz czuje sie swobodniej idac obok niego ale nie za reke, jestem jakos bardziej wtedy spontaniczna do niego, weselsza.... dziwie sie samej sobie bo kiedys mialam takie fochy jak mnie za ta nieszczesna reke nie trzymal..... ostatnio uwielbiam jak on jest na komputerze a ja cos sobie ogladam w tv, widzimy sie, smiejemy i komentujemy cos, jest fajnie... kurcze juz nie jestem taka przylepa jak kiedys, ze ciagle musial mnie co chwile przytulac i dawac na raz 50 calusow jaaaaa,,,,, do jakich wnioskow ja doszlam... sama sie sobie dziwie,,,, blagam kochani napiszcie co o tym myslicie......kocham go on jest moim najlepszym kumplem i przyjacielem kurcze tylko gdzie sie podzialam ja sprzed 2 lat.... przylepa, sfochowana jesli nie mam czulosci w brut.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piko człowiek zmienia się z dnia na dzień, staje się coraz bardziej dojrzalszy, nie musicie sie non stop przytulać, nie musicie się cały czas całować itp... w ogóle wczoraj mnie trochę załamało to, że rok temu miałam nasilone myśli, cały czas płakałam i mowilam mu, że nie wiem czy go kocham itp, a on mi wczoraj napisał na gg, że miał takie myśli, że on tak długo nie pociągnie ze mną... jejj.,.. załamało mnie to, nie dziwie mu się z jednej strony, sam mi powiedział, że nie jest łatwo żyć z dziewczyną, która ma nerwice... ale mimo wszystko został ze mną, bo mnie bardzo kocha!! Teraz jest już wspaniale, w porównaniu do tego co się działo ze mną rok temu, co prawda teraz już nie ma czegoś takiego, że siedzimy, panuje grobowa atmosfera i przytulam się do niego płacząc... ehh...

Najważniejsze, ze najgorsze już jest za mną...:) tylko że po tym jak mi tak wczoraj powiedział troche sie przejęłam... cały czas skupiałam na siebie uwage, a nie patrzyłam, ze on cierpi przeze mnie...warto się otrząsnąć!! :P Kochani walczmy do końca, nie traćmy tak wspaniałej szansy na cudowne życie! Wspierajmy siebie nawzajem, wyjdziemy z tego, na pewno :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

piko, ja też kiedys byłam wlaśnie taka przylepa...a teraz wystarczy mi jak siedzimy obok siebie i gadamy...mysle, ze jest to spowodowane tym, iż w chwilach zbliżeń ja mam najwieksze myslenice..tzn.pocałował mnie- a ja od razu, podoba mi sie to czy nie??poczułam cos czy nie?może wolalabym żeby calowal mnie ktoś inny??inny chłopak a moze dziewczyna?/(!!)masakra.dlatego unikam zbliżeń, a przedtem ja je inicjowalam, dlatego tez pojawiaja sie myśli, jak go nie przytule to znaczy że go niekocham, niedaj boże jestem jednak tą lesbijką?? :shock: ehh to takie trudne. ja sama ze sobą już nie moge sobie poradzić, mój chłopak jest biedny ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie Kochani, jestem z powrotem, te dwa dni szkolenia w Warszawie nastawily mnie niezwykle pozytywnie.. Spotkalam tylu fajnych ludzi, smialam sie i wyglupialam...

 

A moj Narzeczony napisal mi, ze juz nam sie nie uda. Odezwal sie raz podczas tych dwoch dni i dodal jeszcze, ze wiele razy go odrzucalam i wtedy sie wszystko rozstrzygnelo... A ja dzisiaj prowadzac samochod doznalam olsnienia... Wiem skad ta blokada.. Wmowilam sobie, ze Go nie chce.. Bo szybko sie dzialo, wszysyc mi odradzali wyjazd nad morze i porzucenie wszystkiego i ten nieszczesny list, w ktorym pisalo, ze Pan Bog przeznaczyl mi kogos innego niz moj Narzeczony... Myslalam, ze z wrazenia wjade w drzewo. Przeciez wiem, czego chce, chce Jego i tylko te mysli, ze nie chce... Ta mysl o wmowieniu wprowadzila mnie w cudowny nastroj. Przeciez nikt nie meczy sie, placze caly rok, walczy jesli naprawde kogos nie chce.. A ja przeciez wiem, ze tylko On. Jutro pogadam o tym z moja psychoterapeutka, bo mam wizyte, dlaczego sobie wmowilam.. Czy wolalam sie wycofac, bo wszyscy mi tak radzili, ze za szybko chcemy wziac slub.. wiec sobie podswiadomie wmowilam sobie, ze mnie nie wolno kochac.. Tak !! To jest to.. A niech ona rozwiaze ze mna ten problem...

 

Wlasnie napisal moj Narzeczony esemesa czy bezpiecznie dojechalam juz do domu.. Chyba jednak szuka kontaktu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×