Skocz do zawartości
Nerwica.com

CHAD- Choroba Afektywna Dwubiegunowa cz.III


Amon_Rah

Rekomendowane odpowiedzi

Jack, to poprzedniemu Purpurowe Serce, za Twoje rany w boju, a nowemu Krzyż Miłosierdzia.

Żarty żartami ale to mnie tylko utwierdza w przekonaniu, że leki przeciwdepresyjne nie pomagają w depresji a nawet szkodzą.

Zszedłeś z dawką do minimum i dopiero dochodzisz do siebie. Ja odstawiłem całkowicie 5 tygodni temu i czuję się bez porównania lepiej.

Skoro już dobrze się czujesz to dobrze byłoby poszukać pracy. Zawsze lepiej być aktywnym zawodowo poza tym więcej zarobisz i łatwiej będzie spłacać kredyt na dom:).

_Jack_, marwil

A ja sie pytam gdzie stabilizator?

Co inny lekarz to inna diagnoza.Ja nie mam Chad tylko Zaburzenia depresyjne nawracające. Miałem kiedyś "pobudzenie na antydepresantach" w cudzysłowie i były podejrzenia hipo( jeździłem na kurwy, sporo piłem, chciałem otwierać biznes), ale wynikało to raczej z większych dawek leków i czynników zewnętrznych. Czuje się stabilnie na jednym leku antydepresyjnym. Nie potrzebny mi stabilizator. Chociaż nie wiadomo jak to się wszystko rozwinie. W tym biznesie nigdy nic nie wiadomo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro już dobrze się czujesz to dobrze byłoby poszukać pracy. Zawsze lepiej być aktywnym zawodowo poza tym więcej zarobisz i łatwiej będzie spłacać kredyt na dom:).

 

Pracę mam cały czas, ale przez niemoc ch. zacząłem zarabiać. Poza tym do niedawna codzienne wstawanie o 6 i perspektywa męczarni wśród ludzi i przy każdym zadaniu była nie do opisania.

 

Wczoraj dostałem historię choroby.

ChAD stwierdzono w 2006 roku, po kilku latach leczenia epizodów depresyjnych. Od tamtej pory miałem jedną małą 9 miesięczną depresję w 2011/12 (przeszła miesiąc po odstawieniu Wellbutrinu, chociaż dostałem receptę na Sertralinę, nie brałem jej) i jedną małą hipomanię w 2010. Nie brałem w tym czasie żadnych stabilizatorów i tym razem nie został mi przepisany.

Obecnego epizodu depresji dostałem po psychozie spowodowanej paleniem zioła. Ten środek był najlepszym panaceum, ale już 14 miesięcy nie palę i tak sie wystraszyłem schizofrenicznymi objawami, że w życiu tego już nie tknę.

 

A gdzie stabilizator?

 

W grudniu dostałem receptę na Depakine, którą miałem zacząć zażywać w przypadku utrzymującego się rozdrażnienia na Wellbutrinie (brałem 450mg Wella).

Przy zmniejszeniu dawki do 300mg rozdrażnienie zmniejszyło się znacznie więc Depakiny nie zacząłem brać, jeszcze lepiej było przy redukcji na 150mg.

Po odstawieniu Wellbutrinu całkiem ustapiło i ogólny stan psychiczny się poprawił.

 

Lekarz zapytał wczoraj:

- Czy bierze Pan Depakinę?

- Nie, bo nie czuję rozdrażnienia - zdziwił się (nie pamiętał, że mam brać na rozdrażnienie).

- Powinienem ją brać?

- Myślę że raczej tak

- Ale przecież nie czuję rozdrażnienia..

 

Nastąpiła zgodna zmiana tematu.

Ucieszyłem się gdy nie wypisał mi recepty na Depakinę.

 

Ogólnie wizyta u psychiatry i przegląd pliku kart historii choroby źle na mnie wpłynął.

Zobaczyłem w porządku chronologicznym jak choroba rujnuje i zabiera lata życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Stabilizator chroni przed zmianami nastroju. Mozna by nawet powiedziec, ze nawet glownie takie jest jego dzialanie.

Mi odstawiono lit po 2 latach od przyjmowania i 1.5 roku od pelnej remisji a i to tylko dlatego, ze 2 lata temu byl to moj pierwszy tak duzy epizod chad. Leki normotymiczne (to podobno lepsza nazwa) to fundamenty leczenia i profilaktyki chad. Np. Maargooo pisala o kwetiapinie ale ona tez ma udowodnione oprocz antymaniakalnego dzialanie stabiliujace. Troche to wiec dziwne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Choroba podąża jak niechciana ciąża...

 

Ponad miesiac bylem "na fali". Lekarz nie powiedzial jednoznacznie ze hypomania bo nie bylo charakterystycznych objawow ale na ile ja znam swoj chad byla to bardzo lagodna hypomania. Powiedziala ze jesli nie mam gonitwy mysli i euforii ktore uniemozliwiaja normalne funkcjonowanie to wporzadku. Dowiedzialem sie tez ze majac hypomanie wcale nie trzeba szybko jezdzic samochodem. Skonczylo sie bycie "na fali" gdzie ostatnie dni daly mi sie we znaki, czulem ze mozg jedzie na 6tys obrotow z 8 mozliwych i spadlem. Obudzilem sie rano i nie bylem wstanie isc do pracy przez 3 kolejne dni. Nie odbieralem telefonu od kierowniczki. Skontaktowalem sie z lekarka co robic bo balem sie podejsc do okna wyjrzec na zewnatrz . Kazala mi przeczekac te dni nie zmieniajac nic w lekach bo spekulowala ze to minie - i miala racje. Na najgorsze chwile powiedziala ze moge odebrac z zaprzyjaznionej apteki xanax 0,25. Przez 5dni bralem 1-1-0. Pozwolilo mi to wychodzic z psem, do sklepu i wkoncu odebrac telefon od kierowniczki by powiedziec ze przepraszam ale nie dam rady. I tak stracilem po paru dniach nowa prace w ktorej nie bylo nocek (co dla chadowca wazne). Bylem kilka dni w najgorszym stanie w histori swojego chadu. Jednak przyzwyczailem sie ze te gowno rujnuje nam zycie wiec rozpacz wielka nie byla po stracie pracy. Mama i kobieta wiedza ze jestem chory i zgodnie razem stwierdzily ze potrzebuje spokoju i ze jak sie pozbieram to poszukam pracy. Ale twardy ze mnie gnojek. Pare dni minelo i sytuacja sie w miare unormowala czasem sa lekkie noe grozne podbicia. A ja wrocilem do swojej starej, malo platnej ale dobrze mi znanej pracy zeby nie zostac bez kasy i jak kolwiek brac udzial w systemie zycia i nie uswiadamiac sobie ze zyje w szarej strefie. Niestety mam srednio 3 nocki przez 7dni pracy. Ale wczesniejsze argumenty mowia ze dobre i to. Dla spokoju psychicznego bo swiadomosc nie posiadania pracy wpedzila by mnie do grobu. Chocbym zdychal i nie mial sily pracowac to wiem ze mama by mnie kochala dawala jesc a kobieta nie zostawila - to piekna swiadomosc. Wielki farciaz ze mnie. Ale staram sie byc twardym gnojkiem pracowac dokladac sie do domu, miec na paliwo do kobiety bo dzieli nas 40minut autem, i na "minimum socjalne" - nie potrzebuje rarytasow. Zdrowie, rodzina, milosc, szczescie, wygrana... I tyle. Od tego zjazdu rewelacji nie ma, ani depresji. Jest srednio ale w miare stabilnie. Bardzo wredna ta nasza choroba.

 

Boże chroń nas przed piekłem. Otwórz bramy nieba...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asmo, Fajnie, że napisałeś. Ciekaw byłem co u Ciebie.

Średnio to już dobrze. Zestaw leków bez zmian? Wspominałem już, że paroksetyna (20mg) wyindukowała u mnie manię.

 

Widmo, Stabilizator - fundament silny jak uścisk skąpca na ostatniej sztabce złota xD.

Pewnie, jeśli są badania to jakoś tam chroni przed hustawkami. Jak widać po wpisach też nie zawsze, no i parszywe skutki uboczne (znam lit i Depakine).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo, Stabilizator - fundament silny jak uścisk skąpca na ostatniej sztabce złota xD.

Pewnie, jeśli są badania to jakoś tam chroni przed hustawkami. Jak widać po wpisach też nie zawsze, no i parszywe skutki uboczne (znam lit i Depakine).

Marwil,

Znowu piszac na jakis temat uogolniesz wszystko do wlasnych doswiadczen :/

"Pewnie, jeśli są badania to jakoś tam chroni przed hustawkami."

Jakos tam chroni? Chyba nie mozesz byc az takim ignorantem aby negowac kilkudziesiecioletnie badania i podstawy w leczeniu chad.

Nie chce mi juz sie kolejny raz pisac na ten temat - latwo to odszukac chociazby to, ze lit wyraznie zmiejsza liczbe i sile nawrotow.

Ze kilkadziesiat % chorych idealnie reaguje na lit. Spory % jak Ty ma pewnie skutki uboczne lub np. choroby nerek wykluczaju przyjmowanie litu. Podobnie u duzego % chorych lit nie wykaze dzialania terapeutycznego.

Co do kwasu walproinowego to nie wiem - nie interesowalem sie dokladnie.

Ale wystarczy rzucic okiem na pierwszy lepszy artykul w necie

http://www.afektywna.pl/2009/07/leki-w-chad-najlepiej-dzialaja-stosowane-jednoczesnie/

aby nie pie...., ze "jakoś tam chroni przed hustawkami" :evil:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

maargoo,

Czyli jestes na samej kwetiapinie? Przypomnij jaka dawka.

Wedlug mnie to oczywiste, ze raz do kilku razy w roku remisja nie bedzie pelna. Np. moje ostatnie 2 tygodnie.

Moze nie ma sensu wtedy co chwila zmieniac leki tylko starac sie przeczekac. Dopiero po 2 tygodniach mozna mowic o znaczacych objawach. Ale to tylko moje luzne sugestie.

 

Widmo - tak, aktualnie jestem na samej kwetiapinie, a dokładniej Symquel XR czyli lek o wydłużonym uwalnianiu i łykam jednorazowo 300mg kwetiapiny na dobę. Sprawdziło się to co tłumaczył mi lekarz- większe dawki kwetiapiny są lepiej tolerowane niż te małe. I faktycznie jak zaczynałam 25, 50 i więcej to czułam, że "chemia mną rządzi", a teraz przy tej dawce tego nie ma. Pojawia się jedynie senność, ale dopiero po 3-4 godzinach, więc cofnęłam sobie dawkę wieczorną do wcześniejszych godzin, by rano nie spać za długo. Jest naprawdę dużo lepiej, powiedziałabym dobrze, biorąc pod uwagę, że do tego lekarza trafiłam u schyłku ciężkiego epizodu depresyjnego. Oby ten stan utrzymał się jak najdłużej...

 

Również biorę XR, zaleconą dawkę mam 300. Świetnie się sprawdza. Wczoraj zwiększyłem z ciekawości do 450 i jest jeszcze lepiej. Choć nie wiem dlaczego, bo dawka p. depresyjna to zwykle 300, a od 400 w górę na objawy psychotyczne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od 17 stycznia chodze do konkretnego lekarza z mega wiedza o kazdej odmianie chad. Lamo jem juz 10miesiecy (wow) z czego 150 dlugo i 200 /( 0-0-1) od 17.01. Wtedy tez dolaczoo kwete 75 / 0-0-1 i paro 10 / 1-0-0. Od tego czasu czuje ze sie lecze i nie ma takiej gehenny jak kiedys. Oprocz tego parodniowego mega zjazdu to jest calkiem niezle. Tzn jeszcze nie jest to normalne funkcjonowanie ale jest wiele lepiej niz ostatni rok. Czasami coraz czesciej kusze sie o stwierdzenie ze prawie prawie lece delikatna stabilna prosta:) Czasami tylko te lęki... ale czesto udaje sie bez benzo (pewnie paro pomaga). Tu mozna spekulowac czy okres "na fali" to zasluga paro czy specyfika choroby. Nie wiem. Ale wiem jedno. Trzeba przetrwac zime by moc poczuc wiosne - i po tym wykrzyknik !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widmo, Własnie "jakoś tam" chroni.

 

Cytat z tego linku:

 

"Nawet grupa pacjentów stosujących terapię kombinacji leków miało 54% wskaźnik nawrotów. Grupa leczona tylko walproinianem miała wskaźnik nawrotów na poziomie 69%, mówi dr Geddes."

 

To już rzetelniejsze jest to opracowanie (w którym zawarto wyniki badań z linku, który podałeś):

 

http://www.psychiatriapolska.pl/uploads/images/PP_6_2011/Kalwa117_Psychiatria_Polska_6_2011.pdf

 

"Nawrót choroby wystąpił.." (W CIĄGU DWÓCH LAT) "...u 54% pacjentów stosujących leczenie skojarzone, u 59% otrzymujących lit i u 69% otrzymujących walproinian"

- to jest idealne reagowanie na lit?

 

Jeśli neguję kilkudziesięcioletnie podstawy (dla ścisłości to tylko ich skuteczność) w leczeniu ChAD, to mam ku temu kilkunastoletnie podstawy własnych doświadczeń.

Że takie stabilizatory (bez efektów terapeutycznych), które brałem jak:

 

lit - uposledza funkcje poznawcze i seksualne (nie poznasz i nie użyjesz ;)) - depresja przedłużyła się ze standardowego roku do 3 lat

depakine - spłyca afekt i tuczy

olanzapina - muli i tuczy

ŻADEN z LPD nie uwolnił nigdy od depresji (uboków nie zliczę) a tylko ją pogarszał i przedłużał męki.

 

Nigdy nie napisałem nikomu "nie bierz leków" albo "bierz tyle a tyle". Nie daję nawet minusów w ankietach skuteczności leków a plusów tam widzę jak na lekarstwo.

Dojrzałem jednak sam do tego, że niezdrowe jest łykanie jak pelikan wszystkiego co złote standardy leczenia oferują.

Musiałbym być dopiero ignorantem nie wyciągając własnych wniosków i jeść leki, po których mi tylko gorzej.

 

Poza tym to nie jest pier.... tylko wymiana poglądów i doświadczeń własnych, połączona z obserwacją doświadczeń innych użytkowników i pacjentów szpitali a nie cytowanie wyświechtanych formułek z opracowań naukowych, które każdy chorujący dobrze zna.

Temu służy ten wątek i jego założyciel na wstępie napisał:

"Chcemy tu konkretnych relacji o tym, jak sie czujemy a nie wklejanych informacji i wojenek z Wikipedii rodem."

Nie będę więc swoich wpisów uogólniał do teorii niezbadanej dziedziny, jaką jest psychiatria dla której właśnie my jesteśmy na tym etapie jej rozwoju obiektem badań naukowych. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marwil,

Tylko, ze Ty po prostu jestes jakims malkontentem i siejesz tu defetyzm :)

Wypowiadzasz sie na forum czytanym rowniez przez wielu niezarejestrowanych ludzi i kazde tego typu wpisy

w ktorych swoje osobiste doswiadczenie (czlowieka, ktorymu leki akurat nie pomagaja - przykro mi :/ )

czasami uogolniasz a ja bede to pietnowal.

Pisanie, ze stabilizatory "jakos tam pomagaja" brzmi pejoratywnie. Zgadza sie?

Tak to nie sa doskonale pigulki szczescia (a jakie leki sa doskonale?) ale jezeli pomagaja nawet "tylko" kilkudziesieciu % chorym to i tak jest duza szansa, ze piszac brutalnie, mniej chadowcow ostatecznie zawisnie na sznurku.

I jest to naukowo udowodnione bezwzgledu co relacjonuje, czuje, i sobie wyduma jakies Widmo, Marwil

lub inny tu chadowiec.

I akurat z tym zalozeniem tego tematu

"Chcemy tu konkretnych relacji o tym, jak sie czujemy a nie wklejanych informacji i wojenek z Wikipedii rodem."

nigdy sie nie zgadzalem.

Mi akurat wylacznie takie forum do niczego nie jest potrzebne.

Czesto zas widze, ze elementarna wiedza i konkretne poparte faktami naukowymi informacje o ktore wielu pyta sa niezbedne

do prawidlowego procesu leczenia.

Jednostkowe przypadki sa wazne ale w oderwaniu od syntetycznej, uogolnionej wiedzy

w zasadzie niczego nie wnosza.

 

-- 07 mar 2014, 15:06 --

 

"Nie będę więc swoich wpisów uogólniał do teorii niezbadanej dziedziny, jaką jest psychiatria dla której właśnie my jesteśmy na tym etapie jej rozwoju obiektem badań naukowych"

Kolejna probka falszywego pierdzielenia.

Psychiatria jest niedoskonala, nie odpowiada na wiele pytan i nie radzi sobie z wieloma przypadkami.

Kardiologia jest niedoskonala, politologia i kosmologia rowniez jak i 100ka innych dziedzin poznania czlowieka.

Ale pomimo tego, ze nadal nie wiem "jak to bylo z tym Wielkim Wybuchem" i czy swiat ma 10 czy 100 wymiarow

bez mrugniecia okiem korzystam z GPSu a sondy Voyager juz dawno minely krance ukladu slonecznego.

Psychologia jest dziedzina nauki i praktyka, ktora jest w rozwoju (jak kazda) i ktora jak kazda dziedzina zawierala/zawiera i bedzie zawierala rowniez bledne koncepcje. Ale akurat wole w takich przypadkach opierac sie na tego typu metodologii niz

osobniczych przekonaniach.

Dlatego kazda moja opinie albo staram sie opierac i wywnioskowywac na podstawie przyjetych teorii i/lub podkreslam

jej subiektywnosc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z takim podejściem wystarczyłoby wkleić kilkadziesiąt linków i zamknać temat. Każdy buzia na kłódkę.

Teoretycznie, temat niepotrzebny, bo nikt sam sobie leków nie ordynuje, nie powinien manipulować lekami, dawkami itd.

Elementarna wiedza i konkretne poparte faktami naukowymi informacje są teoretycznie nieistotne i zbędne dla pacjenta.

Nie sądzę by Twoim zdaniem negatywny wydzwięk "stabilizatory jakoś pomagają" doprowadził kogoś do stryczka.

Dyskusja zamienia się w czepianie się słówek i osobistą wycieczkę.

Wybacz, ale będę siał wpisy po swojemu nie łamiąc regulaminu.

Pozdrowienia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro napisales:

""Nawrót choroby wystąpił.." (W CIĄGU DWÓCH LAT) "...u 54% pacjentów stosujących leczenie skojarzone, u 59% otrzymujących lit i u 69% otrzymujących walproinian"

- to jest idealne reagowanie na lit?""

to znaczy, ze jest klopot z poprawnym wnioskowaniem.

A co ja kurcze napisalem pare wczesniej postow? Ze wlasnie kilkadziesiat % chorych idealanie reaguje na lit.

Ze az 40% chorych przez 2 lata a co za tym idzie wielu z nich i dluzej bedzie zyc po prostu normalnie a niektorzy wrecz po prostu beda mogli w ogole przezyc.

Jezeli dla Ciebie znaczy to tylko "za jakos pomagaja" to kurcze cos tu jest nie tak z Twoim wnioskowaniem.

Temat chyba wyczerpany - Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wiesz INTEL 1... po przeszczepie tez sie zyje jakies kilka, kilkanascie lat a leki przeciw odrzutom pewnie maja duzo skutkow ubocznych. Nie wiem...

Te przyklady jak z kosmologia pokazuja tylko, ze podejscie naukowe pozwala na rozwiazywanie zagadnien - chocby na razie to bylo tylko wyslanie czlowieka w najblizszy kosmos.

Chodzi mi tylko o to aby byc scislym w tym jak sie precyzuje sie poglady.

Dla mnie, ktory miesci sie w 40% tych ktorym lit pomogl to duzo. Innym nie pomogl wiec moze to malo. Normalne.

Ale ja nigdzie nie pisze, ze lit jest bardzo skuteczny wiec wymagam przez analogie, uzywania rowniez adekwatnych slow.

Stad po to linki, liczby itp. Kazdy moze sobie wyrobic wlasne zdanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wystarczy sobie poczytać ten wątek dokładniej, ile tu już było historii typu "odstawiłem leki i czuję się zajebiście!" a dwa miesiące później zwała, szpital na horyzoncie i tak dalej

 

z tego co pisałeś marwil - twój przebieg choroby był zwyczajnie nietypowy, więc takie uogólnianie tym bardziej mnie śmieszy, a co do wiedzy - wiem, jak wyglądało moje życie przed stabilizatorami (a długo leciałem na antydepresantach) i jak wygląda po i nie widzę tu sprzeczności z teoriami na ich temat

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie bardzo cieszy taka różnorodnośc poglądów i postaw prezentowanych przez osoby udzielające się w tym temacie.

Od dokładnie przemyślanych , po wielokroć zanalizowanych i popartych mocnymi argumentami aż po zupełnie wariackie,żywiołowe, kompletnie nieodpowiedzialne,kompulsywne i zaczepne. I o to chodzi. Każdy z nas znajdzie coś dla siebie i poszerzy horyzonty.

Tak wlasnie podchodze do tego. Dowiedziec sie czegos nowego np. jak ostatnio, ze kwetiapine przepisuje sie rowniez jako samodzielny stabilizator ale i podsunac w miare mozliwosci informacje i posluzyc rada/wskazowka.

Dzieki temu kolejny raz siegam do literatury dot. chad i mam okazje do nowych przemyslen.

Ale nie mozna przechodzic obojetnie wobec naginania faktow naukowych.

OK. W zasadzie wglebiajac sie w filozofie nauki nie mozna okreslic czy rzeczywiscie nauka ma zawsze i w ogole monopol i racje.

Zdaje sobie sprawe, ze teorie naukowe to nie prosta indukcja, falsyfikacjonizm itd.

Ze za Feyerabend'em mozna zawolac "wszystko jest dozwolone".

Tylko, ze w zyciu postepujac, ciezko uniknac tego slowa, czyli racjonalnie (tu kolejne pole do filozoficznej dyskusji) trzeba przyjac jakies ramy.

Dla mnie tymi ramami sa poglady z dziedziny psychiatrii, ktore moge znalesc w ogolnych opracowaniach, w publikacjach opartych na mozliwie dobrze przeprowadzonych badaniach klinicznych i ktorych slusznosc (tu juz wedlug moich subiektywnych spostrzezen) potwierdza sie w informacjach zebranych z otoczenia.

Jezeli wiec znajduje takie dane, ze:

"Kanadyjski psychiatra czeskiego pochodzenia Paul

Grof (1999) wprowadził pojęcie excellent lithium responders ,czyli pacjenci znakomicie reagujący na długotrwałe leczenie litem, na określenie chorych, w wypadku których monoterapia litem daje możliwośćcałkowitego zapobiegania nawrotom choroby dwubiegunowej. W badaniu ośrodka poznańskiego wykazano, że odsetek excellent lithium responders

(w tym wypadku osoby bez nawrotów choroby w czasie 10-letniego stosowania litu) dotyczy 1/3 pacjentów z CHAD leczo-

nych litem (Grof 1999, Rybakowski i wsp. 2001)."

http://fpn.ipin.edu.pl/aktualne/2013/03/05_F2012-03-04_IPiN.pdf

(przy okazji ciekawa cala praca)

Jezeli w wielu innych pracach dodatkowo jest podawane, ze ok 50% ma przebieg choroby wyraznie lzejszy i odczuwa wyrazna poprawe, to nie sposob nie protestowac na niektore argumenty nawet jesli sa one wariackie, żywiołowe, kompletnie nieodpowiedzialne,kompulsywne i zaczepne.

Moze takie szanse i mozliwosci psychiatrii moga byc dla kogos zbyt mizerne ale na pewno nie dla kogos komu grozi utrata pracy, zaciagniecie dlugow itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No i nawet jeśli bardzo nie chcę muszę się tu wtrącić. Rzecz dotyczy akurat choroby która prócz CHAD mi towarzyszy. Idę do gastrologa i mówię-panie doktorze bo długoletnie polskie badania w łódzkiej klinice udowodniły że........(coś tam coś tam) a on mi na to-To że długoletnie badania coś udowodniły to nie znaczy że leki zawarte w tych badaniach rzeczywiście są skuteczne. Autentyczna rozmowa lekarza ze mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

JA mysle, ze nie ma co sie tak spinac, bo obie strony maja racje. Jakby podawac tutaj tylko suche fakty, linki i opracowania naukowe to mysle ze wielu uzytkownikow nawet by sie nie zarejestrowalo z drugiej zas strony musi tez byc jakas rownowaga.

 

Dolacze tym razem do grona maruderow, bo pomimo tego ze od conajmniej dwoch miesiecy jestem w stanie hipomanii czyli ogolnie jest fajnie to przebieg mojej choroby wcale sie nie rozni od poprzednich lat poki co.

 

Pomimo tego, ze biore dwa stabilizatory depakote i lamotrygine, a teraz zeby sie spacyfikowac dorzucilem risperidon, bo juz niewiele brakowalo do odjazu tgv. Poploch i panika wsrod psychoterapeutow i psychologa wizyty plus pogawedki telefoniczne z meldunkami wlacznie. Odstawiem 200mg trazedonu, bo to tez antydepresant ponoc, a uzywalem go jako dobry srodek nasenny i obsesyjnie unikam jakielkowiek aktywnosci mogacej mnie podbic w gore hehe nawet redbulla nie pilem kilka miechow. Wszystko to byle tylko nie wyladowac w tym roku jako przyglup z objawami psychotycznymi na przymusowej wycieczce :roll:

 

Sila i moc tej choroby jest rownie niezmierzona jak uplywajacy na walce z nia czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was. Chyba czas dołączyć do Waszego wątku. Powiem, że robię to niechętnie ze względu na wątpliwości dotyczące mojej choroby i diagnozy.

 

Nie wiem czy nawet komuś będzie chciało się to czytać, ale cóż, muszę się wygadać bo eksploduję.

 

Leczę się psychiatrycznie od 4 lat. Często pojawiała się w mojej historii choroby koncepcja ChADu. Raz depresja, innym razem borderline lub inne zaburzenia osobowości. Ciągle ChAD się przewijał. Ostatnio pojawił się pomysł cyklotymii. W szpitalu wręcz byli przekonani o tymi. Obserwowano mnie pod kątem ChADu przez 2,5 miesiąca, ale wykluczyli tę chorobę z czego się cieszyłam. Na przedostatniej wizycie trochę skarżyłam się na natłok myśli, usłyszałam stwierdzenie "tak jest w tej chorobie". Myślałam, że p. doktor mówi o cyklotymii. Na ostatniej wizycie, kiedy powiedziałam, że obniżył mi się znacznie nastrój znowu usłyszałam "taka choroba". Zdziwiona zapytałam się o co mu chodzi. I dowiedziałam się. Powiedział, że zna mnie najdłużej z tych wszystkich lekarzy (leczę się u niego od początku) i jego zdaniem to jest choroba afektywna dwubiegunowa a moje uzależnienie od narkotyków i alkoholu jest następstwem tej choroby (z tym drugim akurat się zgadzm bo zaczęłam ćpać, żeby poradzić sobie z silną depresją).Szczerze mówiąc to pierdolnęło to we mnie jak grom z jasnego nieba. Poniekąd byłam oswojona z myślą, że to może być ChAD, ale pomimo wszystko chyba nie dopuszczałam tej myśli. Często myślę, że doktorek po prostu przesadza, że mi nic nie jest, że to nie to, że to co najwyżej jest ta nieszczęsna cyklotymia, z którą też nie do końca się zgadzam...

 

W teorii jestem obryta jeżeli chodzi o ChAD, natomiast praktycznie rzecz biorąc to ja nie wiem co się ze mną dzieje. Jestem zagubiona. Myślałam, że akceptuję moje zaburzenie. Do niedawna je akceptowałam. Akceptowałam je przez 3 miesiące bo wtedy czułam się dobrze, miałam podwyrzszony nastrój wtedy, ale czułam się stabilnie. Okazuje się, że akceptuję chorobę tylko w połowie, tylko wtedy gdy jest dobrze, nie akceptuje dołków.

 

Teraz czuję, że nastrój sukcesywnie spada w dół. Zaczęło się w zeszłą sobotę, w sekundzie nastrój się zmienił gdy wracałam ze spaceru. Czuję zbliżającą się katastrofę, czuję ją na każdym kroku, z każdym oddechem, w całym ciele, w umyśle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję zbliżającą się katastrofę, czuję ją na każdym kroku, z każdym oddechem, w całym ciele, w umyśle.

 

Jeśli czujesz zbliżającą się katastrofę to ona najprawdopodobniej nadejdzie. Moim zdaniem kluczem w tej chorobie jest pozytywne myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie!!! Czwarty rok jestem od pobytu w szpitalu. Świetnie funkcjonuję dzięki Ketrelowi (minimalny dodatek Depakiny). Po prostu jestem tym kim chciałem być. Żadnych wahań nastroju i same sukcesy w pracy. Pozdrawiam jeszcze raz cierpiących na to samo co ja.

Straszna choroba. Nie poddawajcie się.

 

Jose 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

coma, Dlaczego myślisz że nikomu nie będzie się chciało czytać. Trochę optymizmu;) Ja mam stwierdzony CHAD od jakiś trzech lat. Z tym że u mnie depresja jest non stop a manie trwają może miesiąc i wtedy robię naprawdę popieprzone rzeczy. Też u mnie stwierdzone borderline, chociaż mi wydaje się, że to miałam w wieku 16-19 lat. Wtedy uwielbiałam być na granicy życia i śmierci, m. in ciągle próby samobójcze itp. Tyle że ja się nigdy nie ciełam a to przy tym zaburzeniu jest forma odreagowania, tak czytałam.

W sumie teraz to ciągła depresja i leżenie w wyrze, jak już pisałam manie zdarzają się rzadko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego w waszych wypowiedziach jest ciut nienawiści ? Ja już nie czytam nic na temat czadu. Do lekarza chodzę tylko po to, aby mi przepisał te same lekarstwa które stosuję od dłuższego czasu Sam je dozuję z wyśmienitymi wynikami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli czujesz zbliżającą się katastrofę to ona najprawdopodobniej nadejdzie. Moim zdaniem kluczem w tej chorobie jest pozytywne myślenie.

 

Łapa, masz rację, optymizm to podstawa, i to chyba w każdej chorobie... z drugiej strony trudno jest o optymizm kiedy jest się w czarnej dupie :/ ale uczę się, ciągle się uczę i raczej się nie poddam, dawno minęły te czasy kiedy się poddawałam... wiem też, że przesadzam, dawno nie miałam dołka, nie jest on głęboki a ja czuję się jakby świat się kończył...

 

-- 08 mar 2014, 17:06 --

 

coma, Dlaczego myślisz że nikomu nie będzie się chciało czytać. Trochę optymizmu;) Ja mam stwierdzony CHAD od jakiś trzech lat. Z tym że u mnie depresja jest non stop a manie trwają może miesiąc i wtedy robię naprawdę popieprzone rzeczy. Też u mnie stwierdzone borderline, chociaż mi wydaje się, że to miałam w wieku 16-19 lat. Wtedy uwielbiałam być na granicy życia i śmierci, m. in ciągle próby samobójcze itp. Tyle że ja się nigdy nie ciełam a to przy tym zaburzeniu jest forma odreagowania, tak czytałam.

W sumie teraz to ciągła depresja i leżenie w wyrze, jak już pisałam manie zdarzają się rzadko.

 

Gjermiona91, no ja z borderline też mam dużo wspólnego, w sumie to miałam bo teraz to wszystko ustąpiło,okaleczałam się, ale to również zniknęło, gdybym miała bordera pewnie robiłabym to nadal....zdiagnozowano mi właśnie ChAD i wiem, że muszę się z nim zaprzyjaznć skoro mamy być razem przez całe życie.... ja depresji dawno nie miałam, miałam kilka miesięcy spokoju a tu jeb (na razie to jeszcze nie jest depresja, bardziej apatia i niemoc), ale wiem, że to minie, zawsze mija... najważniejsze jest chyba to, że jak pojawia się dół to nie kładę się do wyra tylko próbuję coś robić, zmuszać się do czegokolwiek - kiedyś dla mnie to było niemożliwe, ale zmieniłam mechanizm działania i to zdaje egzamim, no i plusem jest to, że nie sięgam po alkohol i narkotyki kiedy jestem w dołku... :angel:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barsinister, Piracetam biorę z powodu sporych problemów z pamięcią i koncetracją, te problemy spowodowane są kilkuletnim przyjmowaniem substancji psychoaktywnych, do tego z powodów zdrowotnych miałam 3letnią przerwę w nauce... wróciłam do szkoły i okazało się, że moja pamięć była w opłakanym stanie... Co do skuteczności piracetamu, jedni mówią, że działa a inni, że nie, wg mnie działa częściowo, pomógł mi, ale myślę, że bez treningu pamięci skutki nie byłyby zbyt widoczne, pomógł on jedynie rozkręcić się mojemu mózgowi ;) Resztę trzeba zrobić samemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×