Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Ja jak się wnerwię na jakiś post, a nikogo nie ma w pokoju, to wymachuję rękami przed monitorem. A pewna osoba tu z forum mnie kilka razy tak wnerwiła, że fantazjowałem o zadawaniu tej osobie fizycznego cierpienia.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorry ale atak na Aurore to jak Ruska agresja na Ukraine,trochę to bezpodstawne ;)

 

Nie wiem co Aurora robi ze swoim życiem,na razie studiuje i jakoś daje radę,w depresji to już coś.Może dużo jęczy,będę ją bronił bo sam sie najęczałem swojego czasu;)

 

Jesteśmy w róznych fazach,zauważcie że Aurora jest tu od stsunkowo niedawna,widać że jest też w głębszym kryzysie.Myśle że potrzebuje czasu,trochę właśnie takiego jęczenia i narzekania żeby w końcu poczuła że przelała się czara goryczy i ruszyła do lekarza.

>

 

Myśle że szczególnie na tym forum powinnismy byc trochę bardziej wyrozumiali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście sądzę,że takim względnie dobrym czy "łatwym" sposobem,będzie spotkanie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach,fora,grupy,zloty,cokolwiek,by załapać kontakt,później może się jakoś potoczy.

Ale może też nie,relacje to loteriada,milard razy możemy się sparzyć,doznać odrzucenia,rozczarowania,sami zerwać kontakt,ale też i za tym "miliard pierwszym" razem można trafić na kogoś wartościowego,Najważniejsze chęci jakiekolwiek do działania.

Charyzma,charakter i reszta,to też oczywiście ważne czynniki,ale pierw,trza postawić choć mikroskopijny krok,czy wręcz czołgać i wlec się po ziemi,by swój cel osiągnąć. D:

Oczywiście nie każda znajomość,czy więź gwarantuje to, że znajdziemy to czego szukamy,często można też i zmarnować mnóstwo sił i czasu na kogoś...ale cóż pozostaje prócz prób?

 

Izolacja?

Owszem,można,ale nie do wytrzymania,samotność i izolację można polubić,ale nikt ich nie zniesie,niestety .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Osobiście sądzę,że takim względnie dobrym czy "łatwym" sposobem,będzie spotkanie z ludźmi o podobnych zainteresowaniach,fora,grupy,zloty,cokolwiek,by załapać kontakt,później może się jakoś potoczy.

Nie mam pojęcia czy coś takiego się sprawdza ale czasem wystarczy wyjść z domu, serio. Nawet nie wiemy co może nas spotkać w drodze do sklepu. Kieeeeedyś kiedyś jak wracałam ze szkoły poznałam NA PASACH kolesia a potem spotykaliśmy się kilka miesięcy ;) Ostatnio wybyłam na dyskotekę gdzie spotkałam kilku dawnych znajomych i teraz widujemy się co tydzień. Kurczę, to jednak na prawdę nie jest trudne. Wcześniej wyjścia z domu traktowałam jak karę a spotkanych ludzi jak idiotów. Teraz wiem, że wystarczyło zmienić podejście i jest świetnie.

Najważniejsze chęci jakiekolwiek do działania.

Właśnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Indifference1, :great: piekny post własnie to wcale nie jest aż takie trudne jak się wydaje trzeba tylko spróbować i nie załamywać się jak zaraz się nie uda.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam pojęcia czy coś takiego się sprawdza ale czasem wystarczy wyjść z domu, serio

Zasady nie ma,to tylko jeden z potencjalnych pomysłów.

a jako tako,jak mówisz,dzieło przypadku,byle co może się stać i można kogoś poznać loteriada.

 

 

Co do wyjść z domu,ludzi - miałem podobnie,obecnie nie wiem...rzadko kiedy miewam potrzebę by swą twierdzę opuścić,częściowa alienacja D: .

 

Najważniejsze jednak chęci i działanie,nawet jeśli z niewielkim skutkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wyjść z domu,ludzi - miałem podobnie,obecnie nie wiem...rzadko kiedy miewam potrzebę by swą twierdzę opuścić,częściowa alienacja D: .

Wiesz, to chyba po części motyw przyzwyczajenia. Też miałam fazy na siedzenie w domu, a każde wyjście traktowałam jak przymus, generalnie czułam się jak słoń w składzie porcelany na każdym takim spotkaniu. Z każdym kolejnym coraz bardziej przyzwyczajałam się do tego, że jednak odklejam tyłek od krzesła w mieszkaniu i idę spotykać się z ludźmi. Dawniej uwielbiałam spotkania, ludzi, w ogóle kontakty międzyludzkie były czymś co dawało mi autentyczną radość, ale przez zwyczajne zasiedzenie to uczucie ze mnie wyparowało. Teraz wsio wraca do normy, na szczęście.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do wyjść z domu,ludzi - miałem podobnie,obecnie nie wiem...rzadko kiedy miewam potrzebę by swą twierdzę opuścić,częściowa alienacja D: .

Wiesz, to chyba po części motyw przyzwyczajenia. Też miałam fazy na siedzenie w domu, a każde wyjście traktowałam jak przymus, generalnie czułam się jak słoń w składzie porcelany na każdym takim spotkaniu. Z każdym kolejnym coraz bardziej przyzwyczajałam się do tego, że jednak odklejam tyłek od krzesła w mieszkaniu i idę spotykać się z ludźmi. Dawniej uwielbiałam spotkania, ludzi, w ogóle kontakty międzyludzkie były czymś co dawało mi autentyczną radość, ale przez zwyczajne zasiedzenie to uczucie ze mnie wyparowało. Teraz wsio wraca do normy, na szczęście.

Sporo racyji w tym co godosz jest Rewolucjo.

Poczucie "wtf" co ja tu robię,czemu po co gdzie i jak, i co ważniejsze na psi wyntyl.

Człowiek odzwyczaja się od kontaktów z innymi,potrzeba zanika,chęci czy własna inicjatywa też,a już gwoździem do trumny życia towarzyskiego jest bycie takim nie zdecydowanym,niechętnym,którego to trzeba ciągnąć za uszy skurwysynkiem jak ja np.

A nawet i wtedy czasem kombinuje,jak inni z inicjatywą wyłażą,bo moja inicjatywa,chęci zdechły śmiercią tragiczną dawno temu.

Czasem mam wrażenie że moje zachowanie/sposób myślenia/whatever są gorsze jak od tych małych skurwisynów co dra ryje w spożywczym przy matce o tego lizaka czy inne badziewie .

:pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A nawet i wtedy czasem kombinuje,jak inni z inicjatywą wyłażą,bo moja inicjatywa,chęci zdechły śmiercią tragiczną dawno temu.

Been there, done that. Ale ciesz się, że była inicjatywa ze strony innych, a nie jakiś samotny jeździec

 

Czasem mam wrażenie że moje zachowanie/sposób myślenia/whatever są gorsze jak od tych małych skurwisynów co dra ryje w spożywczym przy matce o tego lizaka czy inne badziewie .

Wybacz, ale nie potwierdzę ani nie zaprzeczę. 8) Ale pewnie nie jest aż tak źle, ludzie z takim problemem i ogólnie zaburzeniami często mają tendencję do dopisywania sobie zachowań, których w rzeczywistości nie ma albo są, dużo mniejsze niż im się wydaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wybacz, ale nie potwierdzę ani nie zaprzeczę. 8) Ale pewnie nie jest aż tak źle, ludzie z takim problemem i ogólnie zaburzeniami często mają tendencję do dopisywania sobie zachowań, których w rzeczywistości nie ma albo są, dużo mniejsze niż im się wydaje.

foch.jpg:mrgreen:

 

Jak jest,nie wiem,to moja subiektywna opinia,może jest gorzej,może przesadzam :pirate:

Been there, done that. Ale ciesz się, że była inicjatywa ze strony innych, a nie jakiś samotny jeździec

It's something D: !

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzisiaj byłam u pani psycholog. Powiem nie było najgorzej. Oczywiscie całe spotkanie przeryczałam ale tragedi nie było. Tylko jedna sprawa mnie troche podłamała. Moja lekarka chce napisac pismo do nauczycieli którzy mnie ucza by uczulic ich na mój stan i by troche inaczej do mnie podchodzili. Ale jest problem ze mój nauczyciel od nagielskiego jest strasznie uparty i arogancki. Uwaza ze on ma władze i ja perfidnie wykorzystuje. Potrafi sie wydzierac na ososbe która odpowiada na ocene. Szykanuje osoby które maja mniej zdolnosci do języków. Rozumiem ze mam mature za 2 miesiące ale troche zrozumienia. Boje sie ze przez ten list bede miała u niego jeszcze gorsze problemy niż mam :( Mam jeszcze pójsc do psychiatry po leki poniewaz bez leków terapia bedzie mało skuteczne :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Black_amor moja terapeutka mówiła że przy takich problemach często nawet najbardziej zatwardziali nauczyciele wymiękali i szli na rękę. Nie znam tego nauczyciela, ale być może w jego przypadku też by tak było. Na prawdę koleś by sobie narobił w papiery gdyby zaczął się jakoś dziwnie zachowywać w stosunku do chorej osoby, która w dodatku ma pismo od psychologa, także jeśli myślisz że to Ci pomoże to jak najbardziej możesz to rozważyć.

Jeśli to jest dla Ciebie zbyt krępujące, albo wydaje Ci się że jakoś to przetrwasz to też dobrze.

U mnie przed maturą raczej nauczyciele skupiali się właśnie na niej, na testach, próbnych maturach ustnych. Popatrz na swoje samopoczucie, na to co by Ci pomogło w przygotowaniu do matury.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×