Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

ja niby szukam pracy ale sie tak strasznie boje że sobie nie poradze....wiecie znowu inni ludzie,otoczenie....

Też tak miałam. Na szczęście jak na razie robię to co lubię i w czym czuję się dobrze i wiem, że dam sobie radę. Nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dobra to ja pojecze o czyms innym,nigdy nie jestem zadowolona,mam wszystko czego chce i naprawde mi sie uklada w zyciu,mam male porazki ale zawsze wszystko uklada sie dobrze,a ja nigdy nie jestem szczesliwa :!: No ostatnio bylam chyba przez 2 dni,bo znalazlam nowa prace(praca super)ale to szczescie juz mi przeszlo,to jak ganianiem za czyms,ale jak sie juz to zdobedzie to nie cieszy,ludzie mnie nie rozumia i zawsze pytaja czemu jestem smutna :( a ja kurde nie wiem czemu jestem smutna,czasem to sie usmiecham tak z glupiego zeby przestali pytac.Mam duzo powodow do zadowolenia ale jakos to mnie nie cieszy,glupek ze mnie :oops: czy to moze byc dpresja :?:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak bardzo mi smutno staram się a ktos tego nie docenia ciagle i tak jest zle :cry: i ciagle i tak jestem beznadziejna.NIENAWIDZE SIEBIE !!! ZE ZŁOŚCI OBCIEŁAM WŁOSY KTÓRE MIAŁAM PIĘKNE ale po co jak on i tak nie dostrzega moich starań :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIENAWIDZZE SWOJEGO ZYCIA

 

WLASNIE PLACZE... rycze

 

dzwoni matka robi jazde zebym im dala spokoj bo maja dosyc juz sluchania mnie,zeby se zalozyla wlasna rodzine i sie leczyla...bo ona musi pracowac zeby miec na moje leki i stilnox!!!!

 

nic mileszego uslyszec nie mozna...rycze i serio nie wiem co mam ze soba robic tak bardzo nienawidze mojego stanu i zycia i ich....

__________________

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdyby taka sytuacja zdarzyla sie raz to bym sie nie przejmowal ale to juz chyba 4 przypadek kiedy jestem zauroczony na 100% a tu znowu dostaje wyjebe w taki bezczelny sposob ze az wstyd. wstyd i hanba. czuje sie jak ostatni frajer na tej planecie.

 

 

nawiązując do cytowanego fragmentu Twej wypowiedzi oraz poprzednich postów Twojego autorstwa apropos starania się - chyba właśnie tak jest - ja też zauważyłam, ze kiedy za bardzo się staram nic nie wychodzi. Nie mam pojęcia z czego to wynika ale czasem zastanawiam się czy dalej się starać czy olać wszystko i brać co życie przyniesie i chyba wybieram na dzień dzisiejszy drugą opcję. Mówię tu oczywiście o związkach. No i jestem w całkiem podobnej systuacji jak Ty. Po nieudanym 4 letnim związku, samotna i z poczuciem braku wartości bo jestem sama i po kilku nieudanych próbach stworzenia związku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

NIENAWIDZZE SWOJEGO ZYCIA

 

WLASNIE PLACZE... rycze

 

dzwoni matka robi jazde zebym im dala spokoj bo maja dosyc juz sluchania mnie,zeby se zalozyla wlasna rodzine i sie leczyla...bo ona musi pracowac zeby miec na moje leki i stilnox!!!!

 

nic mileszego uslyszec nie mozna...rycze i serio nie wiem co mam ze soba robic tak bardzo nienawidze mojego stanu i zycia i ich....

__________________

 

az mi się przypomniało jak dokłądnie rok temu przezywalam podobną sytuację .... nie wiem czy akutar pamiętasz gleboka depresja po tym jak moj ex zucił mnie po zdradzie ktora trwała 2 lata cały moj zwiazek rowmoczęsnie miał mnie i inną a potem wszywscy mi wyzucali bo wtedy czekała mnie przeprowdzka z bloku do domku jak bardzo nie chciałam i nie miałam sił wstac z łozka jak bardzo znikalam każdego dnia po trochu, miałam takie same odczucia jak ty i b dobrze wiem bo pamietam choć dziś jestem juz zdrowa( nowa miłośc, szczęscie o jakim nie śmaiłam marzyć) to jednak pamiętam wyzuty matki jak ktoś np kupił dom ktory palnowali kupic doslownie sprzątnał z przed nosa powiedziała i co sieszysz się???? Nikt mnie nie rozumiał bo mieszkam z matka i siostra i jej rodziną w jednym domu tylko ze ona ma doł dla siebie a ja mam tu warunki o zgrozo paskudne :( Nikt nie rozumiał tego ze ja zyć nie mam siły ze jako osoba w dpersji widziałam rzeczy jeszcze bardziej czarne niz były rzeczywiscie. Dostawałam po tyłku przy każdej okazji zero wsparcia zrozumienia dobrego słowa tylko pretęsje oni nie rozumieli czemu ja nie chce :twisted: dobra było minęło dziś matka przyznaje mi racje bo nie raz juz wykrzyczała ze ma dośc a mieszkamy tak od roku prawie... Chciałam Ci tylko powiedziec że doskonale rozumiem takie sytuacje i wiem jak trudno i jak b boli takie gadanie. Niestety wynika ono z niewiedzy i niezrozumienia Twojego stanu bo gdyby choć cień owej wiedzy posiadala nigdy by nic takiego nie przeszło jej przez gardło.!! Nie załamuj się i prosze walcz z tym to się naprawde da pokonać ;) jeszcze będziesz gwizdac na to co się dzieje teraz zobaczysz pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziekuje Ci smutna- - wlasnie to mnie boli ich niewiedza siadli by i poczytali o depresji a ja zapycham sie slodycznami i tabsami i licze na cud

 

mam tylko was na forum bo rodzice sa ale jakby ich nie bylo-brat zreszta tez- i tak bardzo bol iich zachowanie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaaa wiesz co ja też Cię bardzo dobrze rozumiem, co prawda teraz na szczęście sytuacja w domu uległa zmianie, bo ja już nie wytrzymywałam gadania mojej matki, że ona wszystko w domu robi, a ja nic! Tylko tak się obijam i dzień mi spełza na niczym. Leń jak nic! Któregoś dnia nie wytrzymałam i stwierdziłam, że muszę jej powiedzieć co czuję i przeżywam. Mimo, że od dawna wiedziała, że mam depresję to jak większość zdrowych jej nie rozumiała i nie potrafiła sobie wyobrazić takiego stanu. Wróciła z pracy i zaczęłam z nią rozmowę, powiedziałam, że ja nie widzę sensu w robieniu jakiejkolwiek czynności, że wszystko wydaje się nie mieć sensu, że wykonanie nawet niewielkiego wysiłku jak wyjście z psem na spacer czy pójście do sklepu sprawia mi ogromną trudność. Zaczełam ryczeć przy tym, potem jak się już trochę uspokoiłam to dłam jej do poczytania o depresji. Podziałało. Choć na początku, były dni kiedy moja matka wracała do dawnych zwyczajów... Ale ogólnie jest lepiej teraz mi prawie nic nie wyrzuca. Powiedzenie jej tego mnie sporo kosztowało, ale się opłaciło. Tylko straszne jest to, że chory musi udawadniać swoją chorobę nawet swoim bliskim :( Jeśli będziesz kiedyś czuła się na siłach to myślę, że warto pogadać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poranek, znowu szukam sensu swego instnienia.. i znowu go nie znajduję. Jak długo tak można? Kiedy zaczęła we mnie psuć się radość, nie szukałam pomocy. Może raz czy dwa, coś napomykałam ale wtedy słyszałam: to przejściowe, za dużo się przejmujesz". No i tak zakończyłam akcje typu "posklejaj mą duszę". W sumie to nawet dokładnie nie pamietam, kiedy zaczął się mój stan, bo przecież człowiek nie wstaje i nie stwierdza, że ma depresje. Kiedyś byłam duszą towarzystwa, rozgadana, roześmiana.. ale nigdy nie odkrywająca swoich uczuć. No i nerwus ze mnie straszny. Jakby tak głębiej się zastanowić to zaczęło się od pewnego zdarzenia, kiedy byłam jeszcze "nastoletnim dzieckiem", czyli chłopcy i zabawki razem. Zobaczyłam coś, czego nie powinnam widzieć. I tak brutalnie zostałam wypchnięta z dziecięcego świata do świata dorosłych. Zaczęło się od wahań nastroju, co 5 minut inna "ja". Albo nagły przypływ energii, zaczynałam coś i nie kończyłam bo brak mi było sił. Czułam się wtedy beznadziejnie.. Te zaczynanie i nie kończenie zostało mi do dzisiaj, tylko już mniejsza euforia, po prostu mam ochote nagle coś zrobić ale po chwili dopada mnie przygnębienie. Szkoła to u mnie totalne dno, a kiedyś wzorzec dla uczniów. Z rodzicami wieczne kłótnie a kiedyś ukochana córeczka ukochanych rodziców... Nieustanny stres, lęk, niepokój, że sobie nie poradzę, że nie dam rady. I ten niepokój, aż dławi mnie do utraty tchu. I płacz, taki mój towarzysz życiowy, mój chłopak powinnien być o niego zazdrosny, bo spędzam z nim więcej czasu. Tylu ludzi wokół mnie a ja czuję taką tęsknote.. Chociaż to chyba przez te moje zobojętnienie, bo po prostu niczym się nie interesuję, wszystko mi obojętne. Wstanie rano to codzienny koszmar, prysznic to wysiłek fizyczny tak wielki, że później na nic nie mam sił. Wyjście z domu, tragedia. Do niedawna jeszcze wychodziłam z domu, robiłam coś, żeby tylko nie myśleć. Ostatnio siedzę tylko w pokoju, śpie, leże.. Ludzi trzymam od siebie z daleka. I teraz zdaje sobie sprawe, że potrzebuje pomocy, bo nie widzę siebie w przyszłości, boję się jej.. I codziennie planuje jak zejść z tego świata..

 

Miało być krótko, ale słowa same płynęły przez palce. Do napisania tu zbierałam się już od dłuższego czasu, i myśle, że jest to jakiś przełom w tym moim przeklętym życiu..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Pina130,dobrze,że się przełamałaś i napisałaś co Cię trapi.To wygląda na depresję.Zrób sobie test na skali Becka,to Ci pomoże stwerdzić jak głęboko w tym siedzisz.Jeżeli to trwa dłużej niż parę tygodni powinnas udać się do specjalisty.Pozdrawiam. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z pracy i okazało się, że nie działa u mnie w domu telefon i internet, bo jakiś kretyn przeciął nam kabel podczas wymiany drzwi do domu :cry: !

Doznałem załamania nerwowego, bo to tak jakbym nie miał oczu, uszu i ust :( .

Teraz jestem w kawiarence internetowej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z pracy i okazało się, że nie działa u mnie w domu telefon i internet, bo jakiś kretyn przeciął nam kabel podczas wymiany drzwi do domu :cry: !

Doznałem załamania nerwowego, bo to tak jakbym nie miał oczu, uszu i ust :( .

Teraz jestem w kawiarence internetowej.

 

Sorrow to ja naprawde wspołczuje:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wróciłem z pracy i okazało się, że nie działa u mnie w domu telefon i internet, bo jakiś kretyn przeciął nam kabel podczas wymiany drzwi do domu :cry: !

Doznałem załamania nerwowego, bo to tak jakbym nie miał oczu, uszu i ust :( .

Teraz jestem w kawiarence internetowej.

ciekawe skąd ja pamiętam to uczucie ojjjjjj boli jak nie ma wiem cos o tym rok temu przez miesiąc nie miałam toz to była masakraaaa ale dobrze ze juz masz i widzisz jednak czasami nie powinno się tracić nadzji ;) co do wstawania porannego to dobrze to pamiętam ja jeżdziłam kiedys na 5.40 :shock::shock::shock::shock::shock::shock::shock: dziś bym juz tego nie chciała powtarzać o niee i poł dnia cięzkiego zapier... mialam coś w stylu biedronki to było :evil::shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaaa nie można tak mówić, ani nawet myśleć bo wtedy rzeczywiście tak jest. Pomyśl sobie, ze jest na odwrót, że masz szczęście w życiu i następnym razem Ci się uda. Wiem, że łatwo jest tak gadać, a gorzej z realizacją,ale postaraj się, może poskutkuje ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaaa nie można tak mówić, ani nawet myśleć bo wtedy rzeczywiście tak jest. Pomyśl sobie, ze jest na odwrót, że masz szczęście w życiu i następnym razem Ci się uda. Wiem, że łatwo jest tak gadać, a gorzej z realizacją,ale postaraj się, może poskutkuje

;)

 

Zagubiona=> trąci mi tu parapsychologią:) osobiście też skłaniam się ku poglądowi, że dobre rzeczy przytrafią się nam jak w to uwierzymy, a nasze marzenie spełnią się jak będziemy dążyć do ich zrealizowania kierując się wiarą w słuszność i dobroć swoich planów; nonetheless jak tu jednak UWIERZYĆ, że to właśnie nas może spotkać dobro, kiedy w życiu dostało się już trochę kuksańców? Uczył was ktoś optymizmu i wiary we własne siły? Bo mnie nie, choć nikt (oprócz samej siebie) też nie wmawiał mi, że jestem do niczego; ale jak tu do k**** uwierzyć? No i btw, wiecie czego chcecie od życia? Bo ja dokładnie już nie wiem sama-a to najlepsza droga do grobu i stania się życiową ofiarą, jakich coraz więcej :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez nigdy nie mialem wiary we własne siły...no właśnie jak uwierzyć???ie wiem czego chce od życia,,.....chyba zawsze tego nie wiedziałem.....

Praktycznie nie wiem w ogóle kim chce być w życiu..,do czego chce dojść...

Teraz jedyna rzecz jaka jest moim celem to zmiana siebie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja już tylko żałuję, że nie mam pistoletu at hand, wszystko mnie wkur***, ciągle coś jest żle; sama nie znoszę siebie; czasami jak patrzę na kobiety z małymi dziećmi (niestety w mojej okolicy ich pełno i wszystkie ciuciu ciuciu do tych swoich bachorków) zastanawiam się, jak mogą być tak egoistyczne i wydawać dzieciaki na ten ziemski padół...ile z nich będzie nieszczęśliwych a ilu ułoży sobie życie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×