Skocz do zawartości
Nerwica.com

ESCITALOPRAM(Aciprex, ApoExcitaxin ORO, Betesda, Depralin, Depralin ODT, Elicea, Elicea Q-Tab, Escipram, Escitalopram Actavis/ Aurovitas/ Bluefish/ Genoptim, Escitil, Lexapro, Mozarin, Mozarin Swift, Nexpram, Oroes, Pralex, Pramatis, Symescital)


Martka

Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?  

397 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Czy escitalopram pomógł Ci w Twoich zaburzeniach?

    • Tak
      242
    • Nie
      118
    • Zaszkodził
      56


Rekomendowane odpowiedzi

Hej, ja też dziś kiepski dzień..3 miesiące brania esci i dzisiaj jakiś atak paniki :|. Ogólnie poza depresją cierpię a fobię społeczną, ale umiarkowaną, w sumie z różnym nasileniem, po esci właściwie zniknęła, a dziś spotkałam starego znajomego, zrobiłam się cała czerwona i chciałam uciec, wcale nie miałam ochoty z nim rozmawiać. Nie wiem co mi się stało, nie jest dla mnie nikim istotnym, nie rozumiem swojej reakcji, dlaczego byłam taka speszona :(, nie speszyła mnie jego osoba, ot zwykły człowiek, a swojej reakcji nie rozumiem. Zepsuło mi to dzień, a było już tak dobrze.

Co do mojej dawki, to moja lekarka poleciała od razu z grubej rury i kazała mi zacząć od 10 mg, dopiero jak Was przeczytałam (wcześniejsze wpisy) domyśliłam się, że lek powinno się stopniowo wprowadzać....nieźle

Mimo tego, że emocje przez ten lek mam przytłumione (na szczęście!), to i tak mam jakiegoś doła, totalna beznadzieja, aż sobie z tego wszystkiego zrobiłam drinka i mam wszystko gdzieś. Moje życie to dno, moja psychika to dno, teraz sobie biorę tabletki i mam względny spokój, ale niebawem będę musiała je odstawić i wiem, że sobie nie poradzę, bo moja psychika jest dziurawa, jak ser...pleśniowy chyba, bo jest zepsuta do cna i nigdy nie będzie normalna. Nie potrafię odczuwać szczęścia, a moje życie wypełnia lęk i codzienna walka z nim. Wszystko muszę oglądć przed jego pryzmat i wszystkie moje życiowe wybory są nim naznaczone, dlatego nic nie jest takie, jakie być powinno. Nawet teraz te przebłyski "szczęścia" to tylko iluzja. Wszystko przestaje mieć dla mnie znaczenie. Moje emocje nawet też, bo przestaję je czuć, zaczynam zachowywać się nieracjonalnie i wydaje mi się, że mogę posunąć się do wszystkiego. Nie wiem kim jestem, nic nie wiem i mimo tego, że teraz nic nie czuję przez esci, wiem, że jest do d*** i nawet nie mam nadziei n to, że kiedyś będzie ok, domniemuję, że może być już tylko co najwyżej gorzej. Bez leków nie poradzę sobie, i one pewnie w końcu mnie wykończą albo przestaną działać.

Czuję się teraz jak bezużyteczy, nic nie warty ćpun, psychicznie chora osoba, która nie wie kim jest, a wszystko w jej życiu jest sztuczne, bo nie potrafi sobie potrafić bez leków, a po nich co najwyżej może sobie coś pokręcać. Nigdy nie będę wolna.

Nie wiem, czy mam mieć żal do losu, że mi takie wspaniałe przeżycia w życiu zafundować, czy do siebie, że jestem taka bezadziejna i słaba, że wszystko musze tak przeżywać i tylko kręcę się w kółko...

Sory za gorzkie żale, ale miało być dobrze, a wcale nie jest...

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25, masz kobito to,co ja. Dzis znienacka podszedł do mnie szef, a ja puscilam buraczka nie wiadomo dlaczego i po co :D to objaw stresu i pierwotna reakcja człowieka na stres, uruchamia mechanizm Walcz albo uciekaj. Ja nie cierpię tego kurest..a, kompromituje mnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ellora, mnie tez martwi, dzieki za troskę. Odkąd biorę esci czyli juz 3 miesiące nie zaliczylam ani jednego w pełni normalnego dnia, jedynie przeblyski wieczorne lepszego samopoczucia. Spina jak była tak jest, choć mniejsza niż w najgorszym okresie listopadowym , kiedy myślałam, ze nie wyrobie juz..mówiłam o tym doktorze, ze jest troche lepiej niż było, ale dalej do dupy, to dorzucila paro. Chyba za bardzo u niej uśmiecham sie i za mało stękam, bo widać uznała, ze moj stan jest całkiem git. A tu zonk

Wydaje mi sie że jestes osoba typu...w środku cos sie dzieje ale nic nie mówie i nie narzekam, tłumiac to...??

 

-- 28 lut 2014, 22:28 --

 

magdalena25, Tojaaaczy oprócz leków zmieniłyście coś w swoim życiu?dla lepszego samopoczucia, dla siebie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A najlepsze jest to, że miałam zdrowieć, a coraz bardziej czuję się jak czubek. Esci mi serwuje również psychiczne skutki uboczne...dziwne sny, problemy z pamięcią, dziwne zachowania...ogólnie nie jestem sobą, czuję się, jak w jakimś śnie. Skąd wziąć nadzieję? Gdzie uciec? Jak odpocząć? :(

Ellora, oczywiście. Ja praktycznie odstawiłam całkiem alkohol, a piłam go bardzo dużo i często, długi okres czasu...od 3 miesięcy piłam ok.5 x jakikolwiek alkohol, poza tym staram się dbać o siebie, czytam, uczę się, zdrowo sypiam, wcześnie się kładę, staram się nie denerwować, dbam o relacje z rodziną, pogodziłam się z przyjaciółką, dbam o ludzi, pamiętam o nich, pomagam, jak mogę, wypełniam swoje obowiązki, staram się być przytomna i "ogarniać" w tym również za innych...no i co z tego, w moim samopoczuciu psychicznym nic to nie zmienia, po prostu jestem skrzywiona i tyle. Naznaczona, czy jak zwał, tak zwał, po częsci pewnie na własne życzenie, ale jakie to ma juz teraz znaczenie przez co...Dla mnie już żadne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

'No nie wierze...ja do lekarza poszłam z calą kartką pisaną moimi reakcjami itp i o co chciałam zapytac wiec potrafię siedzieć tam 20min...nie czujez ze powinnaś zmienic?on ma ci pomoc...a nke powinno być tak że wychodzisz zdołowana...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie oczekuję od psychiatry, że w ciągu nawe 10-minutowej wizyty odmieni moje życie, myślenie, etc., większą adzieję w lekach pokładam i ogolnie raczej sobie chwalę esci, 90% lęku minęło, potrafię się w końcu odprężać, nie wiem czemu dzisiaj mam taki nastrój i czemu miałam atak paniki...w smie szybko olałam tamtą sytuację, od tego czasu pochłonęło mnie całkiem kilka innych rzeczy, a mimo tego mam doła i wyrzuty sumenia, że w ogole biorę leki i że to wszystko tylko oszustwo, a ja i tak pzecież nigdy nie będę normalnie żyć, a teraz teraz tylko otępiona emocjonalnie przez leki i to max.co może mnie pozytywnego spotkać...że nie muszę się zabijać, bo jeszcze żyjąc mogę być prawie trupem..Życie i tak już dawno straciło dla mnie wartość, tylko, że teraz może nie wpadam już w takie doliny.

Swoją drogę esci zrobił mi niedźwiedzią przysługę, bo fakt, ogólnie pomógł mi na lęki i takie nagłe życie bez lęku wszystko mi przewartościowało, zobaczyłam, że moje niektóre priorytety wynikały z mojego służalczego podejścia do innych i z myśli, aby tylko nie cierpieć, aby inni dali mi spokój, z poczucia niższej wartości etc., teraz, jak klapki spadły mi z oczu, to już w ogóle nie wiem, kim jestem i co jest dla mnie ważne, bo nie imponują mi już te osoby, co wcześniej, na wszystko patrzę inaczej i tracę zainteresowanie czymkolwiek. Świat moich wartości runął, gardzę ludźmi, na ktorych mi zależało, a ich zdanie nie ma dla mnie znaczenia.

 

-- 28 lut 2014, 23:20 --

 

Sooory, popłakałam sobie i o dziwo przeszło mi...nie wiem, co się dzieje i czy to efekt działania leku, czy to "ja", czy choroba. Na pewno mamy w sobie emocje, które chciałyby wyjść, a esci tak pięknie je wygłusza, a tu proszę, jednak są jakieś przecieki :P

Nie mam co narzekać, bo jednak i tak jestt 100x lepiej, niż przed braniem tabletek, gdzie już tylko marzyłam o śmierci, więc chyba nie powinnam się teraz przejmować, czy moje względnie dobre samopoczucie na co dzień, to tylko ułuda, tylko cieszyć się z tego, co mam..bo to i tak może być tylko chwilowe..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to spłycenie uczuć, tych złych i tych dobrych. Akurat nie przeszkadza mi to, bo jedyne o czym marzyłam, to tylko uwolnić się albo chociaż odpocząć od lęku, nie chciałam skakać ze szczęścia i nie liczyłam, że jakakolwiek tabletkami je da, nie chciałam tylko cierpieć i w tym się esci spisuje. Poza niektórymi odchyłami, to jestem zadowolona, moje samopoczucie na co dzień jest poprawne, a dominującym uczuciem jest odprężenie...całkiem przyjemnie..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja przebudziłem się ok.5 rano (pierwsza noc z Mirtogenem) z niepokojem, wysokim pulsem i do tego doszły lekkie drżenia kończyn. Powiedziałem sobie, że nie wezmę dzisiaj pierwszej dawki Depralinu, no ale wstałem ponownie i zarzuciłem sobie 5mg. teraz czekam na piekło :lol: Nie wiem czy powinienem się czymś zająć, czy przeleżeć cały weekend w łózku.. kurde, a taka piękna pogoda za oknem :(

 

W sumie mirty ponownie na noc bym do siebie nie zaprosił, wolałbym wypić przed snem kilka piw i iść spać. Efekt podobny, a ta mnie chyba 3 razy wybudziła i pytała jak śpię, a ja czułem się jakbym dostał deską w łeb :P

 

szkoda, że benzo jest takie uzależniające i tragiczne w skutkach w momencie odkładania większych dawek, bo to prawie lek na wszystko :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalena25

Raz bierzesz całą tabletkę, raz połowę, do tego popijasz, to ja się nie dziwie, że zdarzają się takie doły.

Alkohol do tego działa bardzo depresjogennie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alkohol do tego działa bardzo depresjogennie.
Według mojej lekarki i wg wsłsnych odczuć działa depresyjnie.

 

No to w końcu depresyjnie czy depresjogennie? To są dwa kompletnie niezwiązane ze sobą pojęcia, które ludzie często mylą ze sobą, a nie mogą być stosowane jako synonimy.

 

DEPRESANT to substancja, która wywiera działanie depresyjne(inaczej: hamujące) na ośrodkowy układ nerwowy czyli wywiera sedację, działanie anksjolityczne, uspokajające, przeciwlękowe, spowalniające). Depresant NIE powoduje depresji w rozumieniu zaburzenia psychicznego z grupy zaburzeń afektywnych(nastroju). Przeciwieństwem depresantu jest PSYCHOSTYMULANT, nie ANTYDEPRESANT.

 

Przykładem depresantów są alkohol, barbiturany, benzodiazepiny, opioidy(morfina, kodeina) itp.

Przykładem stymulantów- amfetamina, kokaina, efedryna itp.

 

DEPRESJOGENIK to substancja, która wywiera działanie depresjogenne, czyli powoduje depresję w rozumieniu zaburzenia psychicznego(najczęściej jako skutek uboczny). Przeciwieństwem depresjogeniku jest ANTYDEPRESANT.

 

Przykładem depresjogeników są- rezerpina, methyldopa, prednizon, wigabatryna itp.

Przykładem antydepresantów- leki, które sobie "szamiemy"- np. SSRI.

 

Alkohol etylowy jest przede wszystkim depresantem- hamuje ośrodkowy układ nerwowy. Czy jest depresjogenikiem(powoduje depresję)? Zdania są podzielone, najnowsze badania sugerują, że nie. W każdym razie umiarkowane, rekreacyjne używanie alkoholu nie powoduje depresji. Przewlekłe stosowanie alkoholu w dużych dawkach może być skorelowane z depresją. Ale nie do końca. Wiadomo, że dużo osób uzależnionych od alkoholu cierpi na współistniejącą depresję. Ale tak naprawdę nie wiadomo co było pierwsze- jajko czy kura. Czy zaczęli oni właśnie pić z powodu depresji i z tego powodu popadli w nałóg, czy też depresja rozwinęła się później w krańcowym stadium uzależnienia, ale to też niekoniecznie musi mieć związek z samą substancją chemiczną (etanolem) sensu stricto. Bardziej z ogółem czynników biologicznych, genetycznych, psychologicznych, środowiskowych- i ogólnego marazmu w jakim znalazła się jednostka.

 

Pewnie, substancja może być zarówno depresantem i depresjogenikiem- tak jest np. w przypadku barbituranów i benzo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za wyjaśnienia, ale teraz wiem jeszcze mniej :)

Na mnie alkohol działa tak, że chwilowo wywołuje stan euforii i rozluźnienia.

Później w miarę dalszego picia pojawiają się doły, depresyjne myśli, bezsens życia.

Stan taki utrzymuje się również następnego dnia.

Tak jest gdy piję "na smutno".

 

Gdy pije, gdy mam dobre samopoczucie, to depresyjne myśli nie pojawiają się. Mogę wtedy pić aż do zgonu i ciągle mam ryj uśmiechnięty.

 

Tak na chłopski rozum, bez naukowego nazewnictwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak jest gdy piję "na smutno".

 

Gdy pije, gdy mam dobre samopoczucie, to depresyjne myśli nie pojawiają się. Mogę wtedy pić aż do zgonu i ciągle mam ryj uśmiechnięty.

 

Ale to nie jest żadna wielka tajemnica. Tak jest w przypadku sporej ilości substancji chemicznych, które stosuje się jako używki. Te substancje kierunek swojego działania opierają na podwalinach, których nie biorą z kosmosu tylko czerpią pełnymi garściami z naszego umysłu- np. nastroju. W środowisku "ćpunków" nazywa się to set&setting- jeśli zażyjesz substancję będąc w dobrym nastroju, humorze, pełen optymizmu, w fajnym miejscu, wśród życzliwych ludzi=faza jest fajna. Jeśli zażyjesz substancję w wisielczym nastroju, przepełniony negatywnymi emocjami- smutkiem, żalem, złością, gniewem, w niezbyt ciekawym miejscu, wśród nieznajomych ludzi tylko po to, żeby zagłuszyć cierpienie i ból istnienia= jest duża szansa, że faza będzie straszliwie nieprzyjemna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×