Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

I jak poszło?

 

Nie tak źle. To dlatego ze tym razem nie musialam rozmawiac z dyrektorem. Wziełam dwie kolezanki i szukalam go po calej szkole. Na moje nieszczescie z sal zaczeli wychodzic maturzysci wiec podalam mu te dokumenty a on powiedzial ze zadzwoni do mnie tylko najpierw pogada z moim starym dyrektorem i wychowawca ... ciekawa jestem co z tego wyniknie.

 

Idiotka ze mnie. Chce zmienic szkole a nie raczylam poinformowac starego dyrektora o tym ... to dlatego ze cale to przeniesienie jest niepewne, ale on moze pomyslec ze go leckewaze :/ Dlatego jutro znowu musze jechac do skzoly zeby mu o tym osobiscie powiedziec... bo wypada. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja myślę że to nie tu jest problem.

 

Tacy ludzie byli są i będą, jak nie w szkołach to w życiu. Trzeba uczyć dziecko, od najmłodszego, radzenia sobie z takimi sytuacjami, rozmawiać z nim, pielęgnować jego poczucie własnej wartości. Widocznie u nas tego zabrakło...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To jest problem. Co da komuś poczucie własnej wartości jak taki pobije, albo gorzej okaleczy?

 

Poza tym ludzie, nawet jak mają duże poczucie własnej wartości, mają ograniczoną odporność.

 

Takie bestie istnieją i tam gdzie są zawsze działają przeciwko ludzkości. Jeśli nie skrzywdzą jednego bo sobie poradzi, to znajdą kogoś innego, kto jest słabszy.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o takie pokierowanie sytuacją żeby nie dopuścić do fizycznej konfrontacji. Daniel Goleman w "Inteligencji Emocjonalnej" podał przykład staruszka, który "poskromił" awanturującego się pijaka w pociągu...

 

Ja tam ogólnie nie wiem, sfera przekazów niewerbalnych i mowy ciała to dla mnie magia jest :) Której się uczę, ale mam wrażenie że większość ludzi ma to wyssane z krwią, znaczy mlekiem...

 

Ale smutna prawda jest taka, że różne mendy na naszej drodze będą czasami się pojawiały i trzeba umieć sobie z tym radzić jak najmniejszym własnym kosztem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodzi o takie pokierowanie sytuacją żeby nie dopuścić do fizycznej konfrontacji. Daniel Goleman w "Inteligencji Emocjonalnej" podał przykład staruszka, który "poskromił" awanturującego się pijaka w pociągu...

Wszystkie teorie o inteligencji emocjonalnej i o samoobronie mają jedną wadę - nie służą obronie ludzkości przed bestioludźmi a tylko temu, by jednej, szczególnej osobie umożliwić wydostanie się z określonej sytucji. Za to reszta ludzkości pozostaje ofiarą wroga.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie teorie o inteligencji emocjonalnej i o samoobronie mają jedną wadę - nie służą obronie ludzkości przed bestioludźmi a tylko temu, by jednej, szczególnej osobie umożliwić wydostanie się z określonej sytucji. Za to reszta ludzkości pozostaje ofiarą wroga.

Taki świat, jak każdy będzie myślał o sobie to będzie pomyślane o wszystkich.

 

Mnie tam obchodzi dobro moje i moich bliskich. Oczywiście jak typ podpada pod paragraf, to teoretycznie oddaje się sprawę odpowiednim służbom (w praktyce z nerwicą lękową lepiej sobie odpuścić jakiekolwiek kontakty z psiarnią, wiem co mówię, byłem jako poszkodowany i dużo gorszy koszmar przeżyłem na komendzie niż podczas samego napadu).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie tam obchodzi dobro moje i moich bliskich. Oczywiście jak typ podpada pod paragraf, to teoretycznie oddaje się sprawę odpowiednim służbom (w praktyce z nerwicą lękową lepiej sobie odpuścić jakiekolwiek kontakty z psiarnią, wiem co mówię, byłem jako poszkodowany i dużo gorszy koszmar przeżyłem na komendzie niż podczas samego napadu).

To znaczy, że niewłaściwie działają odpowiednie służby. Poza tym zamiast dbać o higienę, "odpowiednie" służby dbają o to, by wrogom ludzkości było dobrze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Blue_on takie chastwo i prostackie zachowanie potrafia zniszczyc zycie.

Ja niestety nie skonczylam szkoly przez wlasnie lęki, stresy itd, kazdy poranek przed wyjsciem do szk to byl horror, podczas lekcji nie inaczej, strach ze mnie wyciagna do tablicy, natretne mysli....nie chce zeby tak bylo w nowej szkole, jak tak dalej pojdzie to wyladuje w pokoju bez klamek... jestem zalamana. Podziwiam Cie, ze przez to przeszedles i jednak wybrales sie na studia. Ja siedze w domu i czekam na cud, na ten moment w ktorym podniose swoj tylek i zdecyduje sie na cos, odwaze sie i skoncze chociaz jakies liceum zaoczne. BArdzo chcialabym w przyszlosci isc na studia ale nie wiem na ile moje lęki i obawy i natrectwa mi pozwola. :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej kordianka, mam dokladnie to samo, przez nerwy zawalilam szkole, musze szukac innej. Dobrze znam znudzenie, zmeczenie, wyczerpanie fizycne i psychiczne. Czesto uciekalam z lekcji bo nie moglam wytrzymac, nie czytalam lektur, balam sie dotknac zeszytu z jakiegokolwiek przedmiotu, narobilam sobie nieobecnosci (nagana dyrektorki), w tej chwili siedze w domu i zastanawiam sie co dalej, czekam na olsnienie (i sobie poczekam troche dluzej). Przez nerwy schudlam (mimo ze wygladem prawie przypominam model szkieletu czlowieka), one potrafia w znaczym stopniu zatruc zycie i zamienic go w bezsens...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kurczątko, ja przez nerwicę mam teraz prawie zagrożenie z matematyki... Nie wiem, może pójść do psychiatry albo psychologa po papier że mam obniżone zdolności umysłowe przez nerwy.

Idz do pedagog i powiedz jej o wszystkim, ona Cie skieruje do Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej>>>przejdziesz odpowiednie badania i dostaniesz orzeczenie.

 

A tak na marginesie...pytanie do tegorocznych znerwicowanych maturzystów:D:DJak Wam poszlo??;>Bo ja tak w miare:):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej mam taki problem: gdy chodziłam do szkoły podstawowej klasy 4-6 ludzie w klasie strasznie mnie wyzywali. Na początku tylko chłopcy, ale później odwróciła się ode mnie cała klasa. Dziewczyny były wredne i mnie obgadywały, chłopaki nawet na lekcji mnie wyzywali. Całe ławki były zamalowane wyzwiskami na mnie. Byłam nieśmiała, przeżywałam koszmar. Konsultacje z nauczycielami nic nie dawały. Czasami coś im odpyskowałam i to ostro, ale oni dalej swoje. Wiązało się to z codziennym bólem żołądka (nerwica w tak mlodym wieku), brakiem przyjaciól, płaczem. Mimo to pozostawałam bardzo dobrą, ambitną uczennicą. Jak szłam do gimnazjum poczułam ulgę, jednak te wydarzenia bardzo zawazyly na mojej psychice, byłam i jestem trochę przewrazliwiona, cały czas mam wrazenie, ze wszyscy są przeciwko mnie, nikomu nie ufam, a nagromadzona wtedy agresja zostaje wyladowywana na członkach rodziny (ale oni się już przyzwyczaili do moich częstych kłótni). Ale to nie koniec. Teraz jestem w 2 liceum. Na początku było nawet spoko, miałam koleżanki; z chłopakami bardzo rzadko gadałam, prawie wcale, ale najwazniejsze, ze nikt mi nie dokuczał. Stałam sie pewniejsza siebie, ale przyjelam taktykę, ze w związku z podstawówkowym wyzywaniem muszę okazać, ze jestem dumną i konkretną dziewczyną (żeby już nikt mi nie podskoczył). Zaczęlo mnie wkurzać, że chłopaki mnie ignorują, a dziewczyny podzieliły się na grupki. Zawsze zastanawiałam się co jest we mnie takiego, że odpycham od siebie ludzi. Mama mówi, zę może są oni zazdrośni (o wiedzę, determinacje, ambicje, może trochę urodę, ale nie przesadzajmy). Znowu sie zaczeło; jeden chłopak zaczął wyzywać mnie od Downów. Reaguje juz mniej emocjonalnie na takie coś, bo jestem przyzwyaczajona, ale nie pozwolę sobą pomiatać!!! Co mam zrobić? Czy na chama nalezy zareagować chamstwem? Czy w razie czego dzieczyny też by się ode mnie odwróciły? Jeśli tak by sie stało to chyba nie wytrzymałabym tego. Skończyłabym... a za rok mam maturę - nie mogę podchodzić do niej w takiej atmosferze, a za bardzo szkoly zmienic nie mam jak. Dodam jeszcze że do każdej z tych szkół chodziłam z innymi nowymi ludźmi. Aha! I nie mówcie proszę, żebym ich ignorowała. Przepraszam, że tak długo, ale musialam sie wygadać... ;*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Hej mam taki problem: gdy chodziłam do szkoły podstawowej klasy 4-6 ludzie w klasie strasznie mnie wyzywali. Na początku tylko chłopcy, ale później odwróciła się ode mnie cała klasa. Dziewczyny były wredne i mnie obgadywały, chłopaki nawet na lekcji mnie wyzywali. Całe ławki były zamalowane wyzwiskami na mnie. Byłam nieśmiała, przeżywałam koszmar. Konsultacje z nauczycielami nic nie dawały. Czasami coś im odpyskowałam i to ostro, ale oni dalej swoje. Wiązało się to z codziennym bólem żołądka (nerwica w tak mlodym wieku), brakiem przyjaciól, płaczem. Mimo to pozostawałam bardzo dobrą, ambitną uczennicą. Jak szłam do gimnazjum poczułam ulgę, jednak te wydarzenia bardzo zawazyly na mojej psychice, byłam i jestem trochę przewrazliwiona, cały czas mam wrazenie, ze wszyscy są przeciwko mnie, nikomu nie ufam, a nagromadzona wtedy agresja zostaje wyladowywana na członkach rodziny (ale oni się już przyzwyczaili do moich częstych kłótni). Ale to nie koniec. Teraz jestem w 2 liceum."

 

Witaj, przeżywałam i nadal przeżywam dokładnie to samo... tylko ja jestem teraz w 2 gimnazjum, a nie liceum. U mnie to się tak odbiło, że na początku gimnazjum dostałam tak cholernie silnej nerwicy, która nie pozwala mi się uczyć, dużo opuszczam lekcji i w ogóle jest do kitu. A najbardziej mnie szlag trafia, jak widzę te osoby, które mnie tak traktowały, jak normalnie żyją, chodzą... Ja muszę ciągle ze sobą walczyć, przełamywać lęki i w zasadzie wszystko co robię, robię na siłę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też przeżywałam koszmar, było to chyba od 5-6 klasy szkoły podstawowej. Pewnego dnia pokłóciłam się z moją najlepszą przyjaciółką i od tego czasu zaczęła mi dokuczać. Głuche telefony, zaczepianie na przerwach, wygadywanie bzdur na mój temat komu popadnie, zaczepianie na klatce schodowej, zamykanie mi drzwi od klatki schodowej, albo zaczepianie mnie z innymi przy drzwiach klatki i niepozwalanie mi wejść, wołanie mnie, abym podeszła i zadawanie mi różnych głupich i niestosownych pytań, a nawet próba zrzucenia mnie ze schodów. To było straszne, byłam i jestem nieśmiała, dlatego nie potrafiłam z tym walczyć, nawet nikomu nie powiedziałam, co się dzieje. Gdy poszłam do gimnazjum, wszystko się prawie skończyło, prawie, ponieważ były w klasie znajome osoby, które brały udział w gnębieniu mojej osoby. Znalazły się też nowe, które mnie przezywały i szydziły ze mnie. Teraz w liceum mogę powiedzieć, że wreszcie mogę odetchnąć. Jednak to wszystko pozostawiło ślad w mojej psychice- boję się ludzi, boję się wychodzić z domu, nawet, gdy namawiają mnie moje przyjaciółki, abym wyszła na spacer, to czuję pewną niechęć do wyjścia (czasem zastanawiam się, czy nie skończyć z tą znajomością), myślę, że duża liczba osób darzy mnie antypatią, idąc ulicą, że ludzie złowrogo się na mnie patrzą. Nie wiem, próbuję stać się pewna siebie, poradzić sobie z tym, ale widocznie skutki prześladowania w dzieciństwie są długotrwałe i nie miną od tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Miałam tak aż do liceum.. Teraz złagodniało, ale nadal odpycham. Jednak teraz nie przejmuję się tym, bo mam swoją grupę, "paczkę", co prawda nie w szkole, ale jednak, każdy z nas w grupie się wspiera i wszyscy wiedzą że mam nerwicę i że nie wyjdę na ulicę dopóki nie połknę tabletki ziołowej. Może też powinnaś poszukać takiej grupy w jakiejś dziedzinie która Cię interesuje. Te warsztaty pomagają mi w miarę dobrym samopoczuciu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję, że podzieliłyście się ze mną swoimi historiami. Mogę chociaż porazmawiać z kimś, kto coś podobnego przeżył. Tak Motylcio, mnie też denerwuje jak ludzie, którzy mnie napastowali żyją sobie normalnie z paczką znajomych i nie mają żadnych wyrzutów sumienia pewnie... Ale z drugiej strony niektórzy z nich stoczyli się, więc mogę się tylko cieszyć, że nie jestem taka jak oni (alkohol, bardzo częste imprezy, prymitywne odzywki). Anonimowa trzymam za Ciebie kciuki, abyś mogła znaleźć prawdziwych przyjaciół, chociaż wiem, że to trudne - też znam ten strach przed bólem, jaki moze mi ktoś zadać. Również odtrąciłam kilku znajomych (w tym chłopaka, który się podobno we mnie zakochal) - po prostu, bałam się. Bałam się, że mnie zrani, ale też tego, że dowie się o mojej przeszłości i mnie odtrąci. Zimbabwe - bardzi chciałabym znaleź jakąś paczke. Mam kilku znajomych, z którymi czasami chodzę w góry, ale mam wrazenie, że jestem dla nich zbyt nudna... ze nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Ale chyba tak nie jest - tyle że nie potrafię się otworzyć. Żyję we własnym świecie. Od gimnazjum nikt nie ma ze mną głębszego kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie przejmuj się, ja w mojej paczce też niewiele się odzywam... I często mam wrażenie że jestem naprawdę nienormalna. Niestety, mam pecha, bo moją przypadłość mam wymalowaną na twarzy, widać że mam problemy z psychą. Pewnie dlatego większość ludzi mnie unika, ale czy przez nerwicę jestem kimś gorszym? Nie! Ostatnio nerwica jakby ustępuje, i dlatego odbudowuję poczucie mojej wartości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×