Skocz do zawartości
Nerwica.com

Niekonwencjonalne metody leczenia nerwicy lękowej


drań

Rekomendowane odpowiedzi

Ja właśnie się zastanawiam co mi pomogło - kurcze, bo to doprawdy dziwnie zgrało się w czasie. Ataki lękowe (w pytkę silne) rozwinęły się gdy przypadkiem wprowadziłem do swojego otoczenia substancje alergizujące (miałem mnóstwo alergenów w sypialni), znikły "jak ręka odjął" gdy te substancje wywaliłem. Razem z atakami znikło kilkanaście innych objawów chorobowych.

 

Do tej pory myślałem, że ataki to sprawka zabawy z narkotykami, ale... włączyło się ostatnio centralne ogrzewanie, alergia lekko "odżyła", razem z nią pojawiły się ślady ataków lękowych. Delikatne bo delikatne, ale jednak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepszy na ciężką nerwicę jest SEX, super niekonwencjonalny a jakże skuteczny sposób !!! Spróbujcie sami, warunek jest jeden - musicię dać z siebie wszytsko !!!

Gwarantuje że od razu wasz stan się polepszy !!!

 

powiem tak a raczej napiszę, myśłenie o sexie pomaga bo myśłi się o rzeczy przyjemnej i tak w moim przypadku daje fajny nastrój , i dążenie do kontaktu z bliską mi osoba daje poczucie bezpieczeństwa, umysł nie jest w stanie myśleć o lęku i innych przykrych dla nas myślach, ale gdy juz dopne swego i jest po , to czuje się jakby ta cała energia , ta dobra która gromadziła się przez ten cały czas oczekiwania, uszła ze mnie i niedość że nastrój mi spada całkowicie to dostaje jeszcze poczucia winy, że zrobiłem coś złego no i mam taki dziwny niepokój w głowie którego nie potrafie określić (czuje się dziwnie, nieswojo). Faktem jest ze na krótką mete pomaga. Akle nie rozwjązuje problemu, mojego problemu

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:17 pm ]

Stwierdzono u mnie nerwicę depresyjno lękową , potwierdziło to dwóch lekarzy, ale grzebiąc w internecie natrafiłem na artykuły o neurasteni i okazało się że jest miedzy jednym a drugim wiele wspólnego, a umnie min. też doczytałem że tego nie da się wyleczyć farmakologicznie, farmakologia częściowo zalecza ale przeważnie powoduje że chory czuje się gorzej i tak też miały osoby które przyjmowały antydepresanty, u mnie jest podobnie , okazało się że lekarze mylnie diagnozują nerwicę depresyjno lękową i zapisują leki a w efekcie jest to neurastenia na którą tak naprawdę nie ma leku. Więc jak się leczyć? Optymalne żywienie i prądy selektywne niekiedy 3 zabiegi wystarczają by pozbyć się dziadostwa lub ograniczyć na tyle by można było przyjmować mniejsze dawki leków, no i potrzebna jest profilaktyka.

 

"Neurastenia, do niedawna uważana za najczęściej spotykaną nerwicą. Główne objawy (oprócz osiowych jak lęk, wegetatywnych, egocentryzmu) to drażliwość, wybuchowość, trudności koncentracji, szybkie męczenie się, zaburzenia snu, bóle głowy, uczucie ściskania głowy. W późniejszym okresie: uczucie stałego zmęczenia, zwłaszcza w godzinach przedpołudniowych, obniżenie nastroju, zaburzenia pamięci, trudności seksualne.

 

Przyczynami występowania mogą być długotrwałe stany napięcia, konieczność podejmowania szybkich decyzji, wyczerpanie pracą zawodową, działalnością społeczną czy polityczną, konflikty rodzinne i zawodowe. Dziś często uważa się nerwicę neurasteniczną za postać nerwicy depresyjnej czy lękowej.

 

Rokowanie raczej dobre, zwykle wystarczy okresowy odpoczynek lub zmiana trybu życia. Efekty dają również niewielkie dawki środków uspokajających czy przeciwlękowych. Niekiedy wskazana jest psychoterapia. Prawie nigdy nie jest potrzebne leczenie szpitalne."

 

http://www.arkadiakraus.com/neurastenia2.htm

 

http://www.arkadiakraus.com/nerwica.htm

 

Naprawde po przeczytaniu tego mi trochę ulżyło przedyskutuję to wszystko z moim lekarzem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie problem się wziął z alkoholu i tabletek antydepresyjnych (paroxetine), chyba też poważnego niedoboru magnezu wywołanego przewlekłym zapaleniem zatok, nadmiarem kofeiny, stresu i alkoholu (czego byłem nieświadomy przez dłuższy czas). W każdym razie najgorzej było po tabletkach antydepresyjnych, w końcu po paru tyg. je odstawiłem.

 

Przez jakiś czas miewałem depersonalizację z napadami lęku. Pierwszy raz był szczególnie nieprzyjemny - nie poznałem siebie w lustrze, wydawało mi się, że lalka, która u mnie leży w pawlaczu na piętrze, zaczęła chodzić (musiałem to sprawdzać kilka razy), potem myślałem, że umarłem i tak wygląda piekło. Często było to na kacu, albo w staniach osłabienia (i wtedy jeszcze nie wiedziałem, że to magnez), ale nie tylko. Stało się to jakimś nawykiem i doznawałem tych uczuć później, nie mając niedoborów magnezu i będąc w dobrej formie (po alkoholu znosiłem to lepiej - tłumaczyłem to sobie np. zmęczeniem, co pozwalało mi lepiej skontrolować lęk).

 

Z perspektywy czasu myślę, że medytacja mi bardzo pomogła w opanowaniu tych nawyków mentalnych. Nie sądzę, by któryś z Waszych psychoterapeutów Wam to polecił, bo tak naprawdę niewielu ludziom wystarcza cierpliwości, by rozwinąć medytację na tyle, by odczuwać z niej wymierne korzyści. No, zawsze jest biofeedback, który również polecam, wprawia on organizm w stan relaksacji podobnej jak przy medytacji, co daje bezcenną możliwość podjęcia spokojnego toku myślenia, jednak wydaje mi się, że sama tylko relaksacja nie wystarczy, żeby przerwać mechanizm "błędnego koła", jest czymś zbyt biernym, wielu ludzi najzwyczajniej podczas niej zasypia.

 

Medytując, od pewnego poziomu z podświadomości wychodzą różne myśli, obrazy, prędzej czy później zaczynają wychodzić też syfy (depersonalizacja, lęki), przewaga, przynajmniej dla mnie, polega na tym, że będąc w stanie koncentracji i relaksu, można to skontrolować, obserwować to wszystko na zimno. No i w pewien sposób pozwala to zająć się problemem "tu i teraz" - ja miałem lęki, że będę miał depersonalizację w różnych miejscach poza domem (i tak było, raz miałem na egzaminie, co było dosyć nieciekawym przeżyciem), natomiast przy nieco głębszej medytacji to wszystko samo wychodzi. Nie trzeba też posiadać jakichś specjalnych wskazówek, jak dany problem rozwikłać, wystarczy obserwować to, co siedzi w głowie i ta wiedza wszystko sama prostuje. Mi wyprostowało. Jednak zwracam uwagę, że zaburzenia miałem bardzo umiarkowane, być może dla kogoś, kto ma w głowie większy syf medytacja to byłaby wrzucaniem się prosto na głęboką wodę.

 

Dlatego bardzo polecam medytację. Jeżeli ktoś będzie chciał spróbować, to na start mogę dać kilka wskazówek, o które, wiem z autopsji i nie tylko, rozbija się większość ludzi, którzy zaczynają. Na sieci jest ogólnodostępna książka 'mindfulness in plain english', gdzieś jest również tłumaczenie indigo, jeżeli ktoś nie zna angielskiego, którą polecam. To, czego odradzam, to medytacje wewnątrz jakichkolwiek religii, czy będące rytuałami - medytacja to zasadniczo technika, co bywa często przekręcane i wiązane z pewnym wyobrażeniem. Ogólnie odradzam wszelkie 'magiczne' i ezoteryczne podejścia do medytacji, jest to magnes na ludzi dość mocno chorych (kto był na wykładzie u lamy Ole, to pewnie zauważył niejedną zbłąkaną duszyczkę liczącą na cudowne wyzdrowienie). Tak to oczywiście nie działa. Medytacja jest trudna - wymaga czasu, cierpliwości, czasem zmiany trybu życia. Często można się spotkać z opisem w jednym z kolorowych pisemek czy w internecie typu "usiądź na poduszcze, uspokój myśli, przypatruj się powietrzu przepływającemu przez nozdrza", co, jakkolwiek, jest precyzyjne, dowodzi również, że autor tekstu nigdy tak naprawdę nie medytował, w najlepszym wypadku powysiadywał czasem na poduszce rozmyślając o niebieskich migdałach. Efekt jest taki, że ludzie szybko rezygnują. Nie dziwi to, jeżeli spojrzeć na samą koncepcję tej czynności - wpatrywanie się w oddech godzinami nie wydaje się być czymś, co miałoby w jakikolwiek sposób pomóc.

 

Osobiście moją medytację do przodu nieco popchnął obóz vipassany (vipassana.prv.pl), jednak dla kogoś, kto ma nerwicę, jest to bardzo głupi pomysł. Obóz jest zamknięty, zasady wewnątrz dość rygorystyczne, środowisko sprzyja atakom paniki. ;-) Poza tym równie dobrze można się medytacji nauczyć w domu - mi do tego nieco zabrakło samodyscypliny (zgaduję, że tak naprawdę po to są te obozy...). Z ośrodków w Polsce jedyny, do którego bez wyrzutów sumienia bym kogoś wysłał, to zen mistrza Kaisena (www.zazen.pl), jakkolwiek i tutaj pewnie nie każdy ośrodek jest dobrym miejscem. Jak wcześniej wspomniałem, takie sprawy to magnes na ludzi niestabilnych psychicznie (przychodzą się leczyć, często z marnym skutkiem). Większość z poznanych przeze mnie ludzi jest normalnych (wielu z nich stanowi nawet swoistą reklamę medytacji - ich sposób bycia, opanowanie, mowa ciała i ogólny 'appearence' ;-) przekonuje, że to dla nich działa), jednak wystarczy, że trafi się jeden psychopata i w ośrodku człowiek może się poczuć jak w sekcie. ;-) Jeżeli ktoś zechce spróbować, to na początek polecam uzbroić się w cierpliwość, bo nauka prawdopodobnie potrwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie ma to jak wypic 2 piwka

Odrazu inaczej patrzy sie na świat ...

Ale oczywiscie nie polecam i nie stosuje...

Nie pije żeby poczuc sie lepiej ani też za często żeby no wiecie

nie wpasc w kolejny nałóg.....

A tak poza to witam na forum

Bo jestem nowy a przywitac sie trzeba :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej, wrocilam do Was po zamieszaniu weselnym, nie bylo latwo ale trzeba wrocic do rzeczywistosci, teraz musze zalatwic sprawy szkolne, nie wiem co dalej, czy dam rade jeszcze chodzic... ale musze bo oszaleje i znajde sie w pokoju bez klamek... co mam zrobic zeby tam nie trafic help me :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja stosowałam chyba wszystkie metody niekonwencjonalne (hipnoza u Kaczorowskiego, metoda BSM, metoda BRT, wizyty u bioenergoterapeutów)

Dużo pieniędzy poszło w diabły. Jednak cały czas wierzę, że a nóż widelec znajdą cudne lekarstwo tzw. "złoty środek" na nerwicę i bez względu na to czy to byłby konwencjonalny czy niekonwencjonalny lek , to i tak bym spróbowała.

 

rozmawiałem z psychologiem na temat takich metod, sę skuteczne jak mi oznajmił ale jeśli w to mocno wierzymy i tyle ;) . W taki zaburzeniach warto zrobić przedewszystkim szczegółowe badania, poszukać czego nam brakuje w organiźmie, czasem jakaś choroba o której nie wiemy może dawać efekty specjalne na której sie nikt nie poznał i bierzemy niepotrzebnie leki od psychiatry(np. lordoza, nowotwory itd.). Niekiedy brak jednego pierwiastka w organiźmie lub obecność metali cięzkich może wywrócić nam zdrowie do góry nogami. Bardzo ważna jest praca nad sobą i umiejętność pogodzenia się z objawami. Podam przykład jest taka przypadłość jak padaczka skroniowa i ma ona różne efekty specjalne(zaniki pamięci, brak orientacji czasu,omamy zpachowe, przebłyski przed oczami, niepamięc dnia poprzedniego w określonych godzinach, deja vu, zastępowanie wyrazów innymi np myślisz kran a mówisz piłka, jeśli się w pore ktoś nie zorientuje to można się zesrać ze strachu po drodze gdy mamy świadomość tego co się znami dzieje ale nie wiemy co to jest) i w momencie gdy jest źle zdjagnozowana mogą nas podejrzewać o ciekawą chorobe psychiczną. Jest wiele chorób dających objawy spójne dla depresji i nerwicy, ale to może tylko stwierdzić dobry i zaangażowany lekarz. W gruncie rzeczy najlepszą metoda leczenia jest ta która nam pomaga, trzeba szukać ale nie marnować na to zycia gdyż zanim się spstrzeżecie to uciekną wam najpiekniejsze chwile życia. Bardzo wazna w depresjach stanch depresyjno-lękowych jest dieta, która nie obciąża organizmu, pamietajcie że 95% serotoniny produkują jelita, jeśli mamy zburzony metaboliz to jak ona ma dotzreć do mózgu, można brać leki na kilogramy a i tak nic nie pomaga, dieta jest b.wazna, trzeba jeść produkty które wpsomagają produkcję serotoniny(banany, ryż, marchew, buraki, kukurydza , ryby i inne) oraz rucy ogólnie sport. Współczesne leki pomagają utrzymać odpowiedni poziom serotnony ale skoro jest jej mało to jak mają to robić skoro jest ciągle wypłukiwana z organizmu (alkochol, stres, złe odżywianie, używki itp) Przemyślcie to!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja stosowałam chyba wszystkie metody niekonwencjonalne (hipnoza u Kaczorowskiego, metoda BSM, metoda BRT, wizyty u bioenergoterapeutów)

Dużo pieniędzy poszło w diabły. Jednak cały czas wierzę, że a nóż widelec znajdą cudne lekarstwo tzw. "złoty środek" na nerwicę i bez względu na to czy to byłby konwencjonalny czy niekonwencjonalny lek , to i tak bym spróbowała.

a to BSM naprawde nic ci nie dalo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam

 

Bardzo długo nie odwiedzałam tego forum ale postanowiłam napisać coś o biofeedbacku. Nie będę tego opisywać z naukowego punktu widzenia bo zrobił to już Shadow kilkanaście stron wcześniej. Swoja przygodę z biofeedbackiem zaczęłam około października 2007. I wierzcie mi nie ma sie czego bać. Myślę ze jest to bardzo dobry sposób na walkę z nerwica a szczególnie polecam to osoba które nie biorą i nie chcą brać leków. Myślę ale to jest moje zdanie ze sam trening nic nie da jak trafisz na kiepskiego prowadzącego. Moja psycholog nigdy podkreślam nigdy nie zaczyna od biofeedbacku bo najpierw musi dowiedzieć sie w czy tkwi problem. Bo cóż z tego ze podczas treningu fale zostaną wyregulowane gdy po wyjściu problem powróci. Biofeedback nie jest lekarstwem tylko ogromna pomocą przy leczeniu zresztą tak jak leki. Bo te wszystkie zaburzenia tkwią w nas w naszej podświadomości i nie da sie ich tak po prostu wyłączyć. Opisze Wam mój trening. Po podłączeniu do elektrod gram w rożne gry (najlepiej lubię kierowanie wyścigowym samochodem) przez 10 rund które trwają ok 3 minut. Jest mnóstwo gier ale po jakimś czasie każdy ma swoje ulubione. Musze sie tak skoncentrować aby samochód jechał. Ale sama koncentracja to nie wszystko jednocześnie muszę nie być zestresowana i nie napinać mięśni. Co wydaje sie bardzo łatwe ale jest trudne. Jak mi wytłumaczyła moja psycholog to nie zdobywane punkty sie liczą(a część terapeltow tak to właśnie traktuje) tylko parametry przy jakich uzyskuje te punkty. Podczas gry psycholog cały czas obserwuje fale mózgowe ALE W NIE NIE INGERUJE NO BO JAK. jak mam dobre fale i idzie mi bardzo łatwo to mi utrudnia. Chciałam aby brzmiało to zrozumiale ale chyba mi sie to nie udało :) cóż trzeba samemu sprobować żeby sie przekonać. Ale myślę ze najważniejszy jest prowadzący trening i ustawiający go indywidualnie dla pacjenta a nie trzymający sie kurczowo instrukcji. Jeżeli ktoś z was chciałby sie dowiedzieć czegoś więcej to zapraszam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Eh, pewnego pięknego dnia znajdziecie metodę która kompletnie rozreguluje wam organizm i się obudzicie na intensywnej terapii. Albo w ogóle nie obudzicie. Strach człowieka ogarnia jak widzi, co niektórzy w siebie wlewają i jakim szarlatanom oddają pieniądze.

 

Ja póki co staram się bić rekordy, jeden gość po 2 tygodniach zdrowego odżywiania moją metodą czuł się prawie zdrowy i nerwica lękowa chwilami kompletnie zanikała, następnego postaram się jeszcze szybciej :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

\. W taki zaburzeniach warto zrobić przedewszystkim szczegółowe badania, poszukać czego nam brakuje w organiźmie, czasem jakaś choroba o której nie wiemy może dawać efekty specjalne na której sie nikt nie poznał i bierzemy niepotrzebnie leki od psychiatry(np. lordoza, nowotwory itd.).

 

 

Lordozę ma każdy człowiek. Niektórzy mają spłyconą -np ja, tzn że mam za prosty kręgosłup patrząc od boku, a do tego skoliozę lędzwiową tzn że mam pogięty w prawo patrząc od tyłu.

 

Czy spłycona lordoza może objawiać się jak nerwica? A co to ma wspólnego???

 

Lordoza- łukowate wygięcie kręgosłupa w stronę brzuszną. U człowieka fizjologiczna lordoza występuje w odcinku szyjnym i lędźwiowym kręgosłupa

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

magdalenabmw, przeczytaj to jest artykuł na podstawie którego tak napisałem.

Dyslordoza szyjna a zaburzenia neurowegetatywne

 

Słowa kluczowe:

dyslordoza kręgosłupa szyjnego,

terapia manualna,

zawroty głowy, drętwienie rąk, bóle głowy,

 

Przedmiotem opracowania jest wpływ zmniejszonej bądź zniesionej lordozy szyjnej na zaburzenia neurowegetatywne oraz znaczenie terapii manualnej w leczeniu przedmiotowych dolegliwości.

Obserwacje przeprowadzono na grupie 94 chorych leczonych w gabinecie lekarskim autora w latach 2002 -2005. Wśród badanych 79 % stanowiły kobiety a 21% mężczyźni.

 

Dolegliwości jakie poddano obserwacji i ich występowanie:

 

- zawroty głowy: 89,4%

- zaburzenia widzenia pod postacią mroczków: 74,5%

- drętwienie rąk: 73,4%

- ból w kręg. C: 70,2%

- zaburzenia słuchu pod postacią szumu w uszach, pisków, dzwonienia i inn.: 65,9%

- ból głowy: 60,0%

- kołatanie serca: 57,4%

- lęk: 50,0%

- zaburzenia widzenia pod postacią mgły: 48,9%

- nudności i wymioty: 45,7%

- suchość w ustach i w gardle: 40,4%

 

Występowanie poszczególnych objawów ze względu na płeć (dane procentowe):

 

- ból w kręg. C: Kobiety - 91,9%, Mężczyźni - 80,0%

- zaburzenia słuchu pod postacią szumu w uszach, pisków, dzwonienia i inn.: Kobiety - 77,0%, Mężczyźni - 80,0%

- zawroty głowy: Kobiety - 74,3%, Mężczyźni - 80,0%

- zaburzenia widzenia pod postacią mroczków: Kobiety - 67,6%, Mężczyźni - 75,0%

- drętwienie rąk: Kobiety - 63,5%, Mężczyźni - 60,0%

- ból głowy: Kobiety - 62,2%, Mężczyźni - 50,0%

- lęk: Kobiety - 62,2%, Mężczyźni - 40,0%

- nudności lub wymioty: Kobiety - 55,4%, Mężczyźni - 40,0%

- suchość w ustach i gardle: Kobiety - 52,7%, Mężczyźni - 35,0%

- kołatanie serca: Kobiety - 47,3%, Mężczyźni - 35,0%

- zaburzenia widzenia pod postacią mgły: Kobiety - 41,9%, Mężczyźni - 25,0%

 

Nazwy objawów są nazwami najczęściej podawanymi przez pacjentów. Starano się nie zmieniać otrzymanych informacji, aby nie sugerować chorym dolegliwości.

 

Dolegliwości u badanych pacjentów można podzielić ze względu na częstość występowania następująco: Dominującym objawem są zawroty głowy. Druga grupa objawów to zaburzenia widzenia pod postacią mroczków, bóle w kręg. C i drętwienie rąk, które to występują u ok. 3/4 pacjentów. U 2/3 zaburzenia słuchu występujące pod postacią szumu w uszach, pisków i dzwonienia, ból głowy tworzą trzecią grupę objawów. Czwarta grupa objawów to: lęk, kołatanie serca, zaburzenia widzenia pod postacią mgły, nudności - wymioty oraz suchość w gardle i ustach występujące u ok. połowy badanych osób.

 

Metody terapii

 

Manipulacje stawów kręgosłupa i / lub stawów krzyżowo - biodrowych - wszyscy pacjenci (100%)

 

Mobilizacja stref komórkowo bólowych okolicy karku i górnej części pleców - 90% pacjentów

 

Relaksacja poizometryczna mięśni, głównie prostowników głowy i szyi - rzadko - 15,5% pacjentów

 

Leki homeopatyczne - sporadycznie - 9% pacjentów

 

Poprawa w zakresie poszczególnych dolegliwości - opracowano na podstawie obserwacji 51 pacjentów, którzy kontynuowali leczenie do chwili przerwania badania (dane w procentach)

 

- zawroty głowy: 86,3%

- ból w kręg. C: 66,7%

- drętwienie rąk: 66,6%

- ból głowy: 53,0%

- zaburzenia słuchu pod postacią szumu w uszach, pisków, dzwonienia i inn.: 51,0%

- zaburzenia widzenia pod postacią mroczków: 50,1%

- kołatanie serca: 50,1%

- zaburzenia widzenia pod postacią mgły: 43,1%

- nudności i wymioty: 45,7%

- lęk: 33,3%

- suchość w ustach i w gardle: 33

 

Wnioski:

 

Związek Dyslordozy szyjnej z zaburzeniami neurowegetatywnymi wydaje się pewny.

 

Zaburzenia neurowegetatywne częściej występują u kobiet. Być może wynika to z większej wiotkości stawów u tej płci bądź jest związane z konstrukcją osobowości.

 

Zaburzenia nerwowegetatywne wywołane dyslordozą szyjną stanowią duży problem diagnostyczny i terapeutyczny. Zaburzenia krzywizny kręgosłupa szyjnego i wynikające z niej biomechaniczne dysfunkcje nie są dostatecznie i prawidłowo interpretowane przez lekarzy. Radiolodzy często bagatelizują w opisie radiogramów fakt zaburzenia krzywizny kręgosłupa. - spotkałem się z takimi opisami wielokrotnie.

 

Zaburzenia neurowegetatywne stanowią problem natury medycznej, jak i również problem z pogranicza psychiatrii, psychologii i socjologii. Chory z objawami zaburzeń neurowegetatywnych spotyka się często z niezrozumieniem we własnej rodzinie, pracy a także niestety u lekarzy. Przypina im się etykietkę "znerwicowanej baby" co jeszcze bardziej nakręca spiralę dolegliwości. Kiedy pacjent zwróci się do lekarza o pomoc standardowa droga wygląda następująco: zaczyna się od neurologa lub laryngologa, potem trafia do okulisty, internisty czasami kardiologa a na końcu jest najczęściej psychiatra, który stwierdza , iż chory ma zespół lękowy (istotnie wtedy już go ma). Lekarz wprowadza leki przeciwlękowe, które chorzy zażywają przez całe lata.

 

Terapia manualna odgrywa niebagatelną rolę w leczeniu zaburzeń neurowegetatywnych wywołanych dyslordozą szyjną, a często jest jedyną skuteczną metodą terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bardzo ciekawe! Rozumiem że dotyczy to tylko osób z lordozą szyjną. No i chyba jest tez tak że można mieć zwykłą nerwicę jednak nie mając lordozy, chyba jednak jestem takim przypadkiem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

yogè polecam: po dwoch miesiàcach inensywnych cwiczen,stosowania preparatow:krople dr;Edwarda bacha,kwasy omega 3i mineralow widzè ogromnà poprawè,2 miesiàce nie mam atakow paniki,szumu w uszach,czasem tylko cos mnie scisnie w glowie ale to zadko.no i terapia indywidualna co dwa tygodnie ktorà zaczèlam miesiàc temu,juz w czasie nie wystèpowania atakow itd.staram siè jesc jak najmniej mièsa ale roznie to bywa,polecam dietè srodziemnomorskà i orientalnà zamiast tradycyjnego schaboszczaka i ziemniakow :twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To trzeba było napisać że chodzi o DYSlordozę szyjną. A lędzwiowa nie ma takich objawów? Bo ja mam takie objawy, ale od 2 lat prawie, a skrzywienie wyszło mi w zeszłym tygodniu, plecy mnie bolą od lipca 2009 dopiero.

A lordozę ma każdy, więc proszę o dokładne pisanie, bo gdyby od lordozy były takie objawy to każdy by je miał ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, co ci powiedzieć? Ja jestem sceptycznie nastawiony do gości z różżkami i innymi gadżetami, ponieważ część z nich to naciągacze. Jeśłi daje ci to wiare w uzdrowienie idź tą drogą ale nie rezygnuj odrazu z konwencjonalnego leczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×