Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

ona5 Najlepiej spróbuj psychologa.Wydaje się,że jesteś przemęczona i potrzebujesz odskoczni.Może stres związany z ciążą i porodem dopiero teraz zbiera żniwo.Poradż się specjalisty.Nie zostawiaj tak tego,bo przygnębienie będzie się pogłębiać.Pozdrawiam :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co mi jest ??

Niby jestem wesoła. Niby jest wszystko ok. ale czasem po prostu nagle zmienia mi się samopoczucie :/ są osoby z którymi normalnie rozmawiam ale są tez osoby które bardzo lubię ale mimo to nie umiem z nimi rozmawiać. Zamykam się. Od roku chodzę taką „grupę wsparcia” ale od początku jak tam jestem jeszcze ANI RAZU się nie otworzyłam z poszczególnymi osobami z tamtąt rozmawiam ale przy wszystkich o sobie nic nie umiem mówić. Nie odzywam się  od kilku lat myślę tylko o jednym :/ Czasem jest lepiej ale czasem mówię tylko o śmierci  nie umiem tego zmienić. Chciała bym ale nie umiem  z tamtą p. Psycholog też nie rozmawiam sama nie wiem dlaczego tak jak bym się jej bała  Dlaczego tak mam??

Chce rozmawiać normalnie z ludżmi ale nie umiem! 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz, ja też tak mam.... są osoby z którymi normalnie rozmawiam ale są też takie wobec których nie umiem się otworzyć...taka nagła blokada, jakbym kij połknęła, pustka w głowie (że właściwie nie ma o czym rozmawiać). Nie potrafię też wypowiadać się na forum klasy itp grup. To bez sensu - wiem , że nie mam czego się bać, wiem, że nikt mnie nie wyśmieje itp ale nie od razu mam taką reakcję lękową (drżenie rąk, czerwienienie się, pustka w głowie) że właśnie nie jestem w stanie za dużo powiedzieć. Byłam z tego powodu u pani psycholog, ale za dużo mi to nie pomogło. Też miałam problem z opowiedzeniem o sobie, więc kazała mi prowadzić dziennik i zapisywać w nim wszystko. Tylko, że niestety nie stwierdziła u mnie żadnej nerwicy , depresji, a ja wtedy byłam za młoda by sama o tym wiedzieć. Bardzo wnikała w moją sytuację rodzinną, tak jakby rozwiązanie pewnego problemu miałoby mnie uleczyć... To nie było to czego oczekiwałam. Dlatego darowałam se to. Teraz po kilku latach znów mam straszny kryzys i już wiem, bez opinii lekarza co mi dolega. Wybieram się do psychiatry, psycholog mi nie pomoże na pewno. A Tobie bym radziła chodzić wpierw indywidualnie do psychologa...nie każdemu służy taka grupowa terapia, bynajmniej nie od razu. i radziłabym też korzystać z notatek skoro na żywo nie potrafisz nic powiedzieć o sobie. A tak będzie łatwiej.A swoją drogą to ta psycholog też niezbyt udana skoro rok nie odzywasz się tam, a ona nie zaproponowała ci innej pomocy, skoro jej potrzebujesz. Albo wybierz się do psychiatry....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zauważyłam że moi znajomi zaczynają sie na mnie denerwować wtedy kiedy ja mam dołka oni sie pytają mnie co sie stało a ja nic nie odpowiadam albo mówie że sobie poradze sama :( nie umiem prosić o pomoc :( Ja nigdy nie powiem że coś mi jest :( wogule sie wtedy nie odzywam :( wydaje mi sie że to nigdy mi nie przejdzie zachowuje sie tak od ok.5 lat :( w ten piatek mam kolejne spotkanie z psychologiem i grupą bardzo sie boje tego spotkania nie byłam tam 2 miesiące najgorsze jest to że ja zamiast czuc sie lepiej po takim spotkaniu to czuje sie 10 razy gorzej niż przed spotkaniem. Własciwie nie wiem po co ja na ta grupe przychodze w ub. roku chciałam sie zabic rozmawiałam o tym z jedna osobą która powiedziała o tym nauczycielce ode mnie ze szkoły z którą miałam najlepszy kontakt wtedy. NIGDY NIE ZAPOMNE TEGO DNIA jak ona do mnie zadzwoniła chciała do mnie przyjśc do domu miała straszny głos wtedy jesczze nigdy jej takiej nie słyszałam :( To ona załatwiła mi ze chodze teraz na ta grupe :/ BARDZO zaluje ze ona sie o tym wszystkim dowiedziała :( nastepnym razem jak bede chciala sobie co kolwiek zrobic to nikomu nie powiem :( :( :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karolciu...nie możesz tak żyć.... widzę że chodzenie na tę grupę nic ci nie daje, bo po pierwsze robisz to z musu, a po drugie nie wierzysz, że ona może ci w czymś pomóc. Naprawdę, idź do psychiatry, ale indywidualnie. To nie jest normalne to co w tej chwili czujesz, to, że pragniesz śmierci... bo to zwykła wegetacja.... zapewne ta koleżanka której powiedziałaś, że chcesz się zabić zupełnie nie zrozumiała zupełnie twojego problemu, ale dobrze zareagowała. Ja myśle jednak, że Tobie potrzeba leków i porządnej terapii... Zrozum, że możesz z tego wyjść, to będzie trudne, ale musisz chcieć i wierzyć. Przede wszystkim musisz zrozumieć, że to co cię męczy to choroba. Trzymam kciuki za ciebie....... (pechowo ja sama cierpie i trudno mi się zebrać do psychiatry.. ale łatwiej dawać rady niż je sama przyjmować. Ja dużo wiem, dużo rozumiem, znam trochę teorii, ale w praktyce to wszystko mi się sypie.... mam nadzieję, że choć komuś innemu pomogę.... bo nikt nie zasłużył na to, co nam się przytrafiło, nikt zdrowy tego nie rozumie, nie zrozumie i nawet nie jest blisko. Dlatego trzeba z tym walczyć...walczyć o normalność!)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Twój artykuł ?

 

Przeczytałam od deski do deski i tekst daje do zrozumienia. Cieszę, sie, ze Bezimienna wyszła z tego cało. Grunt to racjonalne myślenie, ze sie z tego wyjdzie. W końcu " co za różnica... " ?

 

http://www.wizaz.pl/images/bezimienna/depresja_cz1/ - druga częśc artykułu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

 

bylam ostatnio u lekarza ale nie powiedz co mi jest zapisal tylko leki wiec moze wam napisze i pomozecie mi dojsc czy to napewno depresja

 

* nic mnie nie cieszy

* caly czas smutek i przygnebienie

* problemy ze snem ( nie moge zasnac bo duzo mysle)

* w ciagu dnia tez strasznie mysle o wszystkim

* czuje sie beznadziejna

 

odrazu zaznaczam ze problemy ze spaniem i smutek trwa juz 6 lat jak nie wiecej :(

 

czy to depresja ??? pomocy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy raz na forum :D Nie wiem, czy dobrze trafiłam, bo chyba bardziej będę jęczeć niż pytac o radę.

Problem podstawowy brzmi, czy ten mój ogólny stan psychiczny to wynik wadliwej osobowości :evil: , czy choroby.

Zacznę może od tego, co się ze mną dzieje

1) apatia, smutek, przygnębienie

2) ambiwalencja w 3 wymiarach:

- albo pustka emocjonalna albo nieustanne poczucie żalu (mogłabym wtedy płakać nieustannie i bez powodu)

- poczucie braku sensu (świat zobojętnia) lub nadmierne zdenerwowanie

(potrafię wtedy przejmowac się każdą pierdołą)

- silna potrzeba samotności przy jednoczesnej obawie przed nią :?

3)uważam, że jestem bezużyteczna i do niczego się nie nadaję

4)przyszłość jawi mi się tylko w czarnych barwach

5)nie mam marzeń, bo wiem, że się nie spełnią

6)stronię od kontaktów z innymi ludźmi, bo kontakty z nie najblizszymi są dla mnie bardzo stresujące (uważam, że jestem za aspołeczna by odnieść na kimkolwiek pozytywne wrażenie)

7) ciągłe rozdrażenie i niepokój wewnetrzny przenoszony na innych i związane z tym nieustanne poczucie winy

8) odczuwana niechęc podczas spoglądania w lustro

9) ciągłe niezadowolenie ze swoich poczynań

10) poczucie senności przez 24/h

11) nieadekwatne reakcje (np. gdy pragnę kogoś pocieszyć, a jest on ze mną silnie związany, zamiast wsparcia, krzycze na niego i mam pretenesje niewiadomo o co)

12) egocentryzm

13) nazwę to nierównowagą termiczną- przez 95% dnia jest mi za zimno, przez resztę czasu- za gorąco

14) odczuwam czasami (ale rzadko) bóle serca i głowy

3 lata temu, po maturze, przezyłam silny wstrząs związany z niedostaniem się na studia. Było to o tyle traumatyczne, że przez 3 lata w lieum zyłam jak w transie. Spałam po 4 godziny, a resztę czasu spędzałam na nauce. Towarzyszyło mi uczucie ciągłego stresu, co źle odbijało się na moi samopoczuciu. Być moze to jest przyczyna tego, że opisany przeze mnie stan utrzymuje się już 3 lata.

Pogoda nie robi na mnie żadnego wrażenia, chociaż juz chyba wolę jak pada, bo słońce nie komponuje się w żaden sposób z moim wnetrzem.

Jestem osoba wyjątkowo nielubianą, równiez przez siebie. Nie radzę sobie w róznych rolach, więc przyjmuje stale nowe, ale one tez mi nie wychodza. Generalnie nic mi nie wychodzi. Nie mam żadnego punktu zaczepienia, tzn. czegos, w czym jestem przynajmniej przeciętna iw kierunku czego mogłabym dążyć.

Myślę, że jestem najbardziej beznadziejnym człowiekiem pod tym smutnym niebem :(

I chciałabym, żeby to była depresja, bo ja można leczyć. Boje się jednak, że to kwestia charakteru i w tym koszmarnym stanie będe musiała przejsc przez długie i bezcelowe życie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Roanna wiekszosc pnkt jakym ja napiasla

zwlaszcza:

- silna potrzeba samotności przy jednoczesnej obawie przed nią Confused

3)uważam, że jestem bezużyteczna i do niczego się nie nadaję

4)przyszłość jawi mi się tylko w czarnych barwach

5)nie mam marzeń, bo wiem, że się nie spełnią

chciałabym, żeby to była depresja, bo ja można leczyć.

 

 

to chyba depresja,chocia zu mnie to dystymia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to chyba depresja,chocia zu mnie to dystymia

 

Dzięki za odpowiedź :smile:

Ja sama nie wiem, co mam o sobie myśleć. Doszukałam sie u siebie kilka zaburzeń psychicznych, chcoc teraz to pewnie wyjdzie, że mój główny problem to hopchondria :o

Nie wykluczam dystymii (mam bodajże wszystkie objawy), a oprócz tego zauważam u siebie lęk uogólniony i symptom osobowości unikajacej lub astenicznej.

Leczysz się w jakiś sposób? Bo ja już nie potrafię żyć w poczuciu totalnej beznadziei i myślę, że może warto za to sie zabrać. Chociaż nie mam na to sił...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich postaram się króciutko streścić moje odczucia i ciekawa jestem co mi doradzicie na moje problemy:

otóż jakiś miesiąc temu dopadło mnie cos strasznego kilka dni chodziłam jak w transie robiłam wszystko automatycznie wykonywałam swoje obowiązki ale wszystko tak dziwnie :-| do tego jakis dziwne uczucie w gardle jakby mnie cos dusiło tak jakby ktoś mnie ściskał za gardło :( wszystko mi było obojętne i na niczym ani nikim mi nie zalezało po trzech dniach takiego stanu wziełam 15tabl.Lexotanu 6mg i wylądowałam w szpitalu,po rozmowie z psychiatrą który stwierdził

"reakcja dezadaptacyjna depresyjna z próbą samobójczą przez zatrucie lekami" zostałam skierowana na terapie psychologiczną byłam na rozmowie która w sumie nic nie wniosła w moje życie nowego i nic mi nie powiedziała czego niewiem przy okazji pani słuchajac mnie ziewała i na koniec powiedziała"jak poczujesz potrzebe porozmawiania z kims to zadzwoń i sie umówimy" KONIEC TERAPII.Teraz znów się czuje zle i jakos nie widze sensu swojego istnienia nie biore żadnych leków i boje się że znów cos zrobie głupiego a mam dla kogo życ bo mam córeczke :cry: Co ja mam zrobić???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sama sobie odpowiedziałaś.

Masz dla kogo żyć, więc skup się na tym.

Żyj.

Nie rób sobie krzywdy. Jeśli nie dla siebie to dla córeczki. Nie krzywdź jej.

Doskonale znam takie stany i wiem, ze da radę się ich pozbyć. U mnie czasem wracają (ostatnio kiedy mam duuużo stresu), ale to, że są nie oznacza, że trzeba im się poddać. Są i trzeba je zwalczyć.

Wiem jak irytują tacy terapeuci, trafiałam na takich.

Potem byłam na terapii u gościa ktory zna sie na rzeczy. Ale pamiętaj, że nawet jak w to nie wierzysz i tak wszystko zależy od Ciebie.

Szukaj drobnostek, którymi choć na siłę możesz się cieszyć. Wyjdź na spacer z córeczką (która z pewnością potrzebuję Ciebie żywej) i ciesz się, ze jest.

Depresja to podła choroba i często odbiera życie nawet kidy serce jeszcze bije. Wiem. Ale kazdy z nas ma w sobie wystarczająco sił by ją pokonać.

Ty też masz tę siłę.

Wierzę, że jeśli sprobujesz to wygrasz.

Walcz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dziękuje za rade ale ciężko jest życ naprawde i to wcale nie zależy odemnie poprostu to się samo dzieje :cry: chciałabym sie śmiać tak szczerze nie sztucznie i na siłe żeby zachowac pozory ale nie da się.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czym dochodzę do wniosku że nawet mój śmiech jest bez sensu.

6 miesięcy temu miałam wyciętego góza, który okazał się całe szczęscie nie szkodliwy. Od tamtej pory wciąż choruję, ale nie wiem czy te moje choroby nie są przesadzonę, czy nie tkwią bardziej w mojej psychice. Na pewno osłabienie nie, ale mdłości? ostatnio brak apetytu. Jakiś czas temu bóle brzucha, które były nie do zniesienia, no i nie często zdarzające sie ale jednak-wymioty.

Od dwuch tygodni nie wychodzę z domu, od pół roku zdaża mi się nie pójść na zajęcia, po to żeby siedzieć w domu. Nie robie wtedy nic. Wogóle nic nie robię. Zostawiłam pracę, na uczelni jestem gościem. nie mogę się skupić. Niszczę siebie i swoje życie i zdaję sobie z tego sprawę, ale zwyczajnie nie potrafię tego zmienić.

Czy to jest depresja? czy zwykły leń i hipohondira?

gdzie szukać pomocy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to jest depresja? czy zwykły leń i hipohondira?

gdzie szukać pomocy?

 

To zdecydowanie JEST depresja. Ja przeżywam bardzo podobne stany, zupełnie wycofałam się z życia, w końcu trafiłam do szpitala i wiem, że to jest CHOROBA, coś silniejszego od nas, co musi być leczone. powinnaś udać się do psychiatry i do psychologa

Pozdrawiam Cię ciepło ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×