Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!

Aga dziękuje, że zapytałaś o to co się dzieje u mnie w domu. Powiem wam, że mój tata jest strasznie nerwowy, on nie umie na poważne tematy normalnie rozmawiać, tylko zawsze podnosi głos, krzyczy, przeklina i się denerwuje, a nie daj Boże jak mu się ktoś sprzeciwi to popada w szał ;/ Moja mama z kolei jest osobą bardzo wrażliwą, wszystko bierze do siebie, jest bardziej pesymistyczna niż optymistyczna, ma często obawy, np. o to czy brat nie pobije się z ojcem... Brat z kolei ma też nerwice natręctw, robi różne dziwne rzeczy, np. wraca się codziennie kilka razy do domu, szarpie za klamkę, myje zęby 15 minut, krzyczy, z nim zresztą też nie można normalnie porozmawiać, a on ma 32 lata, znajdzie sobie jakąś krostę na ramieniu i się tym tragicznie załamuje, gdy wraca z pracy np. o 2 w nocy to nie patrzy nawet że cała rodzina śpi i mocno hałasuje. Na szczęście kupiłam sobie zatyczki do uszu i nie słyszę go w nocy :) często mam w domu awantury;/ staram się tym w ogóle nie przejmować, bo często bywało, że przez rodzinne awantury zamykałam się w pokoju i płakałam obwiniając się za to że mam takich rodziców, a przecież rodziny się nie wybiera. Chciałabym się wyprowadzić już z domu, usamodzielnić się, zarabiać na siebie. Jeszcze trochę czasu minie zanim znajdę pracę i odłożę pieniądze na dom, bo jeszcze się uczę. Wiem, że natręctwa mam przez zaniedbanie rodziców, ale czy oni o tym wiedzą? że to przez nich? Tata sobie nie zdaje nawet sprawy jaką robi mi krzywdę. Nie czuje jego miłości. Chciałabym żeby w moim domu było normalnie, jakieś zrozumienie, chciałabym móc czasem zwrócić się do rodziców o pomoc, ale nie mogę... Chciałabym odpocząć od tej nerwicy, czasami czuję się bardzo zmęczona tymi lękami. Buduje swój związek, bo jest piękny! I tak chce na zawsze! Nie poddam się i wy też się nie poddajcie!!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam serdecznie jestem tu nowa i z takim samym problemem jak wy. Po przeczytaniu waszych historii doszlam do wniosku, ze lepiej nie mogliscie opisac slowami tego co ja przezywam ;( Moze pokrotce opisze swoja historie. Stalo sie to pierwszy raz 4 lata temu, kiedy to bedac w szczesliwym 4-letnim zwiazku podjelismy z moim ukochanym decyzje o slubie. No i w jednej chwili nieoczekiwanie dopadly mnie te mysli czy ja go jeszcze kocham ;/ No i zaczelo sie pieklo. Nie bede tu opisywac jak to wygladalo, bo wszyscy dokladnie wiecie o co chodzi. Trwalo to kilka m-cy, po czym nie wytrzymalam, odeszlam i ucieklam za granice plujac sobie w twarz, ze moglam cos takiego zrobic, przeciez wczesniej czulam milosci i bylam szczesliwa. Nie rozumialam tego! Tylko wtedy tak naprawde nie wiedzialam, ze to te chorobsko! Po jakims czasie jak lęk odszedl, wrocilam do ukochanego, z mysla, ze tak naprawde nigdy nie przestalam go kochac. Stworzylismy na nowo szczesliwy zwiazek. 2 m-ce temu podjelismy ponownie decyzje o slubie, obydwoje bardzo tego chcielismy i znow sie zaczelo!! Tym razem poszlam do specjalisty, bo stwierdzilam, ze jak 2 raz w tych samych okloicznosciach sie to stalo, to znaczy, ze ze mna jest cos nie tak ;/ Chodze teraz na psychoterapie i biore leki. We wrzesniu wesele i mam nadzieje, ze do tego czasu to minie!! Nie chce drugi raz popelnic tego samego bledu, bo tym razem 2 szansy nie dostane. Jest mi bardzo ciezko, bo osoba, ktora kocham przez te mysli staje mi sie zupelnie obca ;/;/;/ Nie wiem jak sobie radzic. Dlaczego to nas spotkalo?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cicha trzymaj się u mnie jest podobnie. Mój ojciec też jest okropnym nerwusem widzi wszędzie jakieś zagrożenia, denerwuje się przy nawet mało stresującej rozmowie itp. Mama kompletnie się wycofała z życia. Siostra też jest strasznie nerwowa no i ja mam natręctwa. Nie wolno nam się poddawać bo ta choroba prowadzi do autodestrukcji. Trzeba pokonywać te cholerne lęki i im się nie dawać. Już dawno zrozumiałam, że to co się ze mną dzieje wcale nie służy mojemu zdrowiu wręcz przeciwnie dlatego nie wolno słuchać tych myśli one są jak zaraza. Nie ma co ukrywać mam problem ze swoimi emocjami ale od czasu jak jestem z Michałem totalnie się "wyluzowałam", czuję się bezpiecznie i wspaniale. Niestety przeszłość nie daje o sobie zapomnieć. W tym wyobrażeniu o miłości z naszej przeszłości chodziło mi właśnie o to że chociaż doświadczamy ją na codzień ze strony naszych partnerów, sami ją okazujemy to cały czas poddajemy ją w myślach w wątpliwość bo nie jest taka jak ją sobie wyobrażaliśmy, jest taka "zwyczajna" ale piękna. Rodzice poprzez swój związek nie nauczyli nas jak budować zdrowe związki, nie nauczyli nas bliskości, szacunku wobec własnej osoby,a w moim przypadku sprowadzili życie do korzyści materialnych, zewnętrznych.

Marusia dasz radę. Będziesz szczęśliwą mężatką. Wiesz że to choroba tak więc znajdziesz w sobie siły żeby ją pokonać. Już sama świadomość destruktywnej siły tej choroby mobilizuje organizm do obrony. Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Marusia.

Powiem szczerze, że nie cieszę sięz Twojej obecności tutaj. To oznacza, że kolejna osoba cierpi tak jak my... Próbujemy sobie tu pomagać jakoś ale nie wszystkim się udaje. Jednak czasem zrozumienie daje ogromną wolę do walki z tym świństwem. Mam nadzieję, że Ty też jej nabierzesz - bo przecież jest o co walczyć - o siebie i swoje szczęście. Chyba nie ma nic cenniejszego.

Powiedzcie mi moi drodzy czy odkąd macie TE myśli nie czepiają się was inne? Mnie co jakiś czas dopada myśl o rzekomych choróbskach - i nie wiem czy jest to lepsze czy gorsze... Kilka dni temu uderzyłem się mocno w głowę i zaczęło się - rajd po lekarzach i ciągłe wątpliwości czy przypadkiem ktoś się nie myli... eh okropieństwo. Musiałem się wygadać:).

Pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mieciu wiesz mi też towarzyszą różne myśli czasami tak okropne i podłe że szkoda mówić na szczęście wiem że tą są tylko natręctwa na dodatek zawsze pojawiają się wtedy gdy napotykam jakiś impuls np coś widziałam w tv itp. czasami też nie lubię być wśród ludzi też wtedy czuję się jakoś niepewnie ale zdaję sobie sprawę że to tylko lęk zresztą jak i natręctwa. Wiesz to że boisz się chorób to musi mieć jakiś podtekst warto zastanowić się skąd te lęki na ten temat mogły się u ciebie wziąć warto spojrzeć w przeszłość. Nie martw się wszystkim nam to minie niestety to wymaga cierpliwości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich jestem tu nowa i kiedy czytam te wasze posty to z jeden strony sie pocieszam , że nie jestem sama z tym wszystkim. Ja sama doszłam do sposobu wyleczenia się z tego. Tak jak napisała aga25 chodzi tutaj o zmianę myślenia. Odkąd byłam malym dzieciakiem zawsze miałam swój własny świat, świat w którym zawsze na 1 miejscu byłam ja , zawsze się coś tam działo , nigdy nie było nudno. To była taka moja odskocznia. Tylko , że teraz widze konsekwencje tego myślenia , czuję się tak jakbym była na odwyku i musiała zmienić caly system wartośći. Moje wcześniejsze związki to nie była miłość , ja ciagle przez ten wyimaginowany świat oczekiwałam , że będzie się coś działo , a kiedy poznałam mojego ówczesnego chłopaka to ta "chemia" początkowa się nie pojawiła przez co ja myslałam , ze to to nie to :D że powinien się on zachowywać tak , że powinien robić to itp. totalna paranoja. Ja nigdy przenigdy nie skupiłam się na duchowej sferze , a miłość to przecież karmienie ducha a nie karmienie zmysłów. Ja zauważyłam , że odkrywam siebie na nowo , jest cieżko , bo psychika się momentami cofa ale nie można się poddawać. Kochać to tak naprawdę dawać nie brać. Kiedy skupiam się na odczuciu duchowym to te natręctwa znikają . My wszyscy powinniśmy kochać bezwarunkowo , bez żadnych wymagań co do drugiej połówki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cookie masz 100% racji. Najgorsze jest to że ten chory egoizm jest nieźle zakamuflowany. Dzięki ci za tego posta. Cieszę się że też doszłaś do tego że to choroba jak sami dobrze wiecie potrafi ona nieźle napsuć krwi ale nie możemy się jej poddać i wierzę że wszyscy z tego wyjdziemy. Każdy kolejny post w tym temacie na tym forum nas ku temu przybliża.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie jest to forum, na które zaglądam codziennie kilka razy, bo wiem, że tutaj wszyscy siebie wzajemnie rozumieją i wspierają. Znalazłam ostatnio forum o podobnym temacie, na którym także się zalogowałam. Jeśli macie ochotę to przeczytajcie sobie te historie, niektóre są przyjemne niektóre nie, ale tak czy inaczej może ktoś z was znajdzie jakąś cenna informację dla samego siebie. Dziewczyna, która załozyła to forum jest w prawie takiej samej sytuacji co ja, z tymże tak naprawdę nie wie co jej jest. Powiedzcie mi proszę czy macie tak jak ja, że mimo świadomości, ze jest to choroba, często w to wątpie i wmawiam sobie, że ja go jednak nie kocham i powinnam odejść? A mój narzeczony staje się dla mnie zupełnie obcą osobą? Nie mogę tego znieść! Jeszcze 2 m-ce temu było wszystko w porządku, a po podjeciu decyzji o slubie znów to do mnie wróciło. Chcę uciec gdzie pieprz rośnie! To mi próbuje zrujnować życie i szczęście, które budowałam 10 lat!! Nie pozwole na to, ale czasem naprawdę brak mi sił i chce się poddać ;( nie kocham go jednak i chce zerwac zareczyny, odwolac, slub i calkowicie sie odizolowac ;/ te myśli zatruwają mi mój umysł, życie i wszystko!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:15 am ]

http://www.kafeteria.pl/ustalmyjedno/obiekt.php?id_t=476

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich! i nowych i tych ktorzy sa tu juz zadko ( mieciu :) ) wezcie sobie do serca a raczej do glowy to co mowia tu moi przyjaciele, widzicie ja czasami watpie jeszcze przez ta chorobe i chyba zamieszkalam tu z zasiedzenia.

 

Mieciu sluchaj Ty wiesz ze ja przed TYM miala roczny lęk przed chorobami, to bylo pieklo, sama nie wiem jak mi to cholerstwo samo przeszlo, ale co jakis czas mam takie male napady :) chcocby teraz: cos od kilku dni mnie kuje w szyi, baaardzo sie staram uspokoic tym ze moj organizm juz nie takie rzeczy sobie wymyslal!

 

 

Musze sie wam kochani pochwalic:) wczoraj jak szlam do mojego kochanego to modlilam sie o to zebym w chwili gdy powie nie, albo zrobi cos nie po mojej mysli nie dosac sie nie ryczec nie fochowac nie obrazac..... i sluchajcie..... przyszlam i juz na wstepie wzielo mnie na pochmurna mine... ale ostatkiem sil zdusilam to w sobie ( caly czas pamietalam ze tak nie moge robic ) potem poszlismy na komputer ( nienawidze tego - bo sie nudze i juz po minucie mam mojego kochanego dosyc co rowna sie: mysli wiecie jakie ) ale pamietajac caly czas o swoim przyzeczeniu wzielam kilka glebokich oddechow i zamiast ryczec sobie cos poczytalam, okazalam mojemu chlopakowi milosc pomimo ze on byl zainteresowany gra i jaki byl skutek? ano taki kochani ze i on okazal mi ta milosc i odrazu zrobilo mi sie lepiej :)

 

 

kochani pisze to wszystko bo wczoraj w mojej ksiazce : nie zadręczaj sie drobiagami w milosci przeczytalam ze milosc nie polega tylko na okazywaniu jej gdy wszystko jest dobrze, gdy partner tez ja okazuje, jak jest dobrze, ale przede wszystkim wtedy gdy czujemy ze nadchodzi zlosc, gdy jestesmy obrazeni o jakis drobiazg.....

 

kochani kupcie sobie ta ksiazke!!!! to taki moj maly apel do wszystkich :)

 

kilka dni temu wylicytowalam na allegro ksiazke tego samego autora : nie zadreczaj sie drobiazgami ( poprostu- to chyba jego pierwsza ksiazka z tego cyklu ) naprawde warto:* i najlepiej wypiszcie sobie z niej te madre slowa i noscie je przy sobie a gdy bedzie zle przeczytajcie, jestem pewna ze to wam pomorze! Trzymajmy sie :*

 

 

jeszcze cos na poprawe humoru :) wpisalam sobie w google : bociany i wyszla mi stronka : bociany na zywo :P kamera zainstalowana jest obok bocianiego gniazda :P mozna je non stop pogladac heeh bocianica wysiaduje jaja a bocian wylatuje po patyki do ich "posiadlosci" :) fajnie jak traficie na jego przylot z nowymi materialami budowlanymi :) : najpierw je ulozy a potem zaczyna sie drapac dziobem i poszczypywac:P Raz widzialam jak sobie pioro wyrwal ahahahahah :) na poczatku pewnie nie zobaczycie obrazu ale ponizej ekraniku sa kodeki do sciagniecia ( ja mam windows wiec taki kodek sobie pobralam ) milego ogladania :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Marusiu oczywiście, że (niestety) mamy tak samo. Nerwica sprawia, że nasze życie jest jedną wielką wątpliwością. Raz jesteśmy czegoś pewni na 100 a zaraz potem potrafi się to CAŁKOWICIE odwrócić. Dotyczy to wszystkiego. U mnie jeszcze to objawia się w chorobach - raz wierzę lekarzowi, moje samopoczucie poprawia się a zaraz potem poddać jego diagnozę w wątpliwość i... wiadomo co. Nie martw się, że jesteś jedyna z tymi myślami:).

Piko fajnie tak przeczytać Twój pozytywny pościk, bo już dawno takich u Ciebie nie było. Cieszę się. Tak trzymaj!!

pozdrowionka

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam ponownie jest to forum, na które zaglądam codziennie kilka razy, bo wiem, że tutaj wszyscy siebie wzajemnie rozumieją i wspierają. Znalazłam ostatnio forum o podobnym temacie, na którym także się zalogowałam. Jeśli macie ochotę to przeczytajcie sobie te historie, niektóre są przyjemne niektóre nie, ale tak czy inaczej może ktoś z was znajdzie jakąś cenna informację dla samego siebie. Dziewczyna, która załozyła to forum jest w prawie takiej samej sytuacji co ja, z tymże tak naprawdę nie wie co jej jest. Powiedzcie mi proszę czy macie tak jak ja, że mimo świadomości, ze jest to choroba, często w to wątpie i wmawiam sobie, że ja go jednak nie kocham i powinnam odejść? A mój narzeczony staje się dla mnie zupełnie obcą osobą? Nie mogę tego znieść! Jeszcze 2 m-ce temu było wszystko w porządku, a po podjeciu decyzji o slubie znów to do mnie wróciło. Chcę uciec gdzie pieprz rośnie! To mi próbuje zrujnować życie i szczęście, które budowałam 10 lat!! Nie pozwole na to, ale czasem naprawdę brak mi sił i chce się poddać ;( nie kocham go jednak i chce zerwac zareczyny, odwolac, slub i calkowicie sie odizolowac ;/ te myśli zatruwają mi mój umysł, życie i wszystko!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 7:15 am ]

http://www.kafeteria.pl/ustalmyjedno/obiekt.php?id_t=476

 

Witaj Marusia,

 

Przeczytałem cały post na kafaterii i wg. mnie ludzie tam piszący maja w 100% racje - nie wolno sie poddawac. Kiedy sie podejmuje decyzje bedac w 100% pewnym nie wolno sobie potem w chwili slabosci pozwolic by taki moment gorszy nam zmienil radykalnie zycie i nasze decyzje o 180 stopni. Tym bardzie, że każdy z nas wie tutaj, że to co nam dolega to pewna okreslona dolegliwość i przy udziale zaparcia i woli zmiany siebie napewno uda sie z tego wyjsc :-) Pozdrawiam i zycze powodzenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dzięki za ciepłe słowa Mieciu, Mariuszu i Kapralis. Wasze i innych posty dodawają mi otuchy. Powiedźcie mi jak sobie z tym radzicie? Ja od miesiąca chodzę na psychoterapię i od 3 tyg biorę leki Seroxat, ale efekty są naprawdę niewielkie. Czzasami mam dobre dni i wtedy myślę, że powoli wracam do normy, ale po np 2 dniach dopada mnie taki stan, poddcina mi to wtedy skrzydła i wmawiam sobie, że z tego nie wyjdę, poddaję się, mam jeszcze większe wątpliwości co do miłości do niego itd. Czas mi ucieka (ślub we wrześniu) a ja się boję, że nie dam rady i będę musiała uciec, czego nie chcę robić. Ale czasem wydaje mi się, ze to jedyny spośob, zeby sie tego pozbyc. Mam swiadomośc, ze będę tego wtedy żałować :( ale uwierzcie mi czasem nie mam już siły walczyć, nawet kosztem mojego 10 letniego związku :( Co ja mam robić moi kochani weterani? :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:54 pm ]

cookie tez miałam dziś fatalny poranek ;/ one są najgorsze, myśli ucztują w wypoczętym umyśle ;/ już trochę lepiej się czuję, ale.... mam wrazenie, ze to nie odejdzie ;/

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 4:56 pm ]

cookie tez miałam dziś fatalny poranek ;/ one są najgorsze, myśli ucztują w wypoczętym umyśle ;/ już trochę lepiej się czuję, ale.... mam wrazenie, ze to nie odejdzie ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dobrze bedzie marusia - ja sie do tego po prostu przyzwyczailem troszke :-) Wtedy jest o wiele lepiej, bo jak cos tolerujesz to wtedy nei ma to juz takiej sily i zaczyna odpuszczac ;-) Nie zmienia to faktu ze dzis mialem fatalny sen w nocy bo dopadl mnie atak paniki z deka w srodku nocy i co ciekawe najczesciej dzieje sie to jak jestem gdzies poza domem - do tej pory łapało mnie jak byłem sam sluzbowo w delegacji ale dzisiaj w nocy bylem z dziewczyna w kazimierzu dolnym i tez mnie zlapalo... musze to rozkminic ;-) Tak czy siak bedzie dobrze ;-) Na pocieszenie powiem Ci, ze ja mam ślub juz w lipcu ;-) Mam podobnei do ciebie a mimo to jednak raz podjetej decyzji w chwili kiedy bylem jej pewien na 100% nie zmienie. Wiem, że z nią bede najszczesliwszym facetem na swiecie - chce dac jej szczescie i sam byc dzieki niej szczesliwy;-) Mysle, ze tobie tez sie uda jak przestaniesz na sile wymagac od siebie by byc wszystkiego zawsze i o kazdej porze pewnym na 100% - to se ne da ;-) Po prostu zycie to nie tylko black&white i tak juz jest. Jedyna metoda to zaakceptowac to i wtedy powinni powoli wygasac. Ja Ci powiem, ze jestem przekonany, ze wrocilbym do niej i na to forum jak tylko bym sie z nia rozstal. Naperwno po niedlugim czasie bym tego zalowal co zrobilem, prosilbym ja o wybaczenie i wrocil do niej. Tylko pytanie: po co mam na sile sprawdzac cos,co wiem jak sie skonczy? :-) Rozstanie to ucieczka od problemu z samym soba i nic wiecej. Trzymam za Ciebei kciuki i gratulacje bo masz wspanialego faceta skoro dal Ci druga szanse ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was kochani moi.... jest troche kiepsko ale nie poddaje sie, potrzebuje tylko waszej porady oto cala sytuacja: moj kochany wyjezdza jutro pracowac na 4 dni i sluchajcie co sie stalo: jade kolejka - mowi, ja odrazu mysli ze tam beda dziewczyny ze na bank do jakiejs zagada ( oczywiscie on taki nie jest ), potem z rozmowy wyniknelo ze w poblizu jego pracy jest jeden wielobranzowy sklepik- ja odrazu mysli ze pewnie ekspedientka jest tam jakas ladna dziewczyna, malo tego potem powiedzial ze bedzie musial wymienic butle z gazem w jakims prywatnym domu- a ja ze pewnie w tym domu gospodarze maja jakas coreczke i wiadomo co :( TAK WLASNIE KOCHANI WYGLADAJA MOJE CODZIENNE ZMAGANIA Z MYSLAMI ;/ i to wlasnie te mysli miedzy innymi powoduja nerwice, powoduja to ze mam fochy, obrazam sie, placze i smuce:( nie wiem jak z tym walczyc, prosze pomocy.... moj chlopak nie daje mi zadnych powodow do zazdrosci ale ja sobie wymyslam wszystko....

 

jeszcze jedno kochani moj chlopak powiedzial mi ze nie mam do niego wydzwaniac co godzine, zabilo mnie to.... wiem ze przesadzam czasami ale myslalam ze on lubi ze mna rozmawiac, powiedzial ze jak pogadamy rano i wieczorem to wystarczy :( i co wy na to ? :( wiem ze to glupie ale ja juz glupieje z tego wszystkiego :(

 

KAPRALIS ty jestes tu naszym nadwornym mężczyzna oprocz MIECIA :) prosze mo ze ty wyjasnisz mi te meskie zachowania:) papa!

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:55 am ]

boje sie ze jest juz za pozno.... ze przez moje fochy ktorych czasami nie potrafie opanowac wszystko sie rozwali:( jestem zazdrosna nawet o jego mame! gdy idzie jej cos powiedziec a nie jest ze mna! wczoraj mowil usilnie rodzicom ze wroci z tego wyjazdu w srode a nie w czwartek, ja myslalam ze to ze wzgledu na mnie chce wrocic dzien wczesniej a tu sie okazuje ze on chce wrocic szybciej bo chce sie uczyc na weekend na studia..... ;/ chyba zle ukladalam swoje modlitwy zamiast modlic sie o to zeby Bog nie zabral mi chlopaka to pownnam chyba o zmiane mojego zachowania :( kurde...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej! Pikpokis, Mariusz ja też jestem zazdrosna zwłaszcza jak przyjeżdżają kumple mojego Michała z Anglii i wyciągają go na piwo też mam różne myśli ale wiem, że w dużej mierze to też objaw nerwicy jak wszystkie inne natręctwa. Co ciekawe jeśli idzie z kumplami z pracy to mi to tak bardzo nie przeszkadza ale z tymi z Anglii to mnie wkurza. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie tędy droga nie mogę mu zabraniać wychodzić z kimś, kto jest dla niego bardzo dobrym kumplem, z którym się zna od lat (od czasu do czasu jedynie troszkę "truję" na ich temat). Trzeba zmienić dotychczasowy tok myślenia jest to trudne ale warto spróbować. Trzeba myśleć o tym co się dzieje tu i teraz a nie wyobrażać sobie coś co by się mogło stać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja mam do was kochani pytanie. Macie tez czasem tak , ze uwazacie ,ze wasze uczucia sa jakby "nacechowane" jakimis uczuciami? bo ja nie niekiedy sie zastanawiam czy to co ja czuje np odczuwa w taki sam sposob inna osoba do swojego ukochanego , rozumiecie o co mi chodzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hehe , to po prostu jak masz natrety na temat jego mowy, to wez mu to powiedz przykladowo "Ale masz smieszny glos dzisiaj" nie wiem... albo powiedz sobei samej "podoba mi sie taki glos" ;) natrety mozna robic w c.....;)

 

ja dzisaij z kobieta mialem lekka sprzeczke ;d ale jest lepiej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a nie uwazacie czasem , ze moze my powinnismy zrezygnowac z siebie? w sensie , ze mi sami nie wiemy czego chcemy i tylko rezygnacja calkowita z siebie dla innej osoby nas wreszcie od tego uzdrowi?? sa takie rodzaje terapi tylko tak jak napisali ludzie sie wtedy czuja bezduszni ,bo ile mozna zyc nie robiac nic dla siebie... dzis mnie to dobilo ze byc moze wlasnie to jest ta droga.... a ja nie wiem czy umialabym to zrobic ;(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kapralis twoje pocieszające słowa są takie same jak od mojego terapeuty :) utwierdzaja mnie tylko w przekonaniu, że to tylko cholerne choróbsko, często potrzebuje takiego potwierdzenia, bo czasem wątpię w to co mi jest. Może sie powtarzam, ale to takie straszne uczucie, że muszę sie wygadać a szczególnie osobom, które mnie rozumieją. Rzeczywiście zaakceptowanie tych natręctw sprawia, że powoli znikają. Trzeba się z tym pogodzić a nie walczyć, bo im bardziej sie walczy, tym lęk przychodzi ze zdwojoną siła ;/ znam to z doświadczenia, ale czasem naprawdę przez te irracjonalne wątpliwości, myśli, które robią mi sieczkę z umysłu, człowiek chce po prostu uciec, bo wtedy twierdzi, że to jedyne rozwiązanie ;/ ale to jest ucieczka przed samym sobą, przed lękiem a nie przed ukochanym :( Decyzje o slubie podejmowałam będąc 100 % pewna i bedę sie tego trzymać! Kaprlis święte słowa!! Dziekuję :) Inni moi drodzy jak sobie radzicie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Cookie w żadnym wypadku nie wolno ci rezygnować z siebie. Masz prawo mieć swoje zdanie, potrzeby, uczucia, emocje. Masz prawo mieć gorsze dni. Istotne jest żeby pokazać tej drugiej stronie, że zależy ci na tym aby pokonać te twoje słabości. Chore u nas jest to myślenie "wszystko albo nic". A to nie o to chodzi. Moim zdaniem powinnaś skupić się na wspaniałych stronach swojej osoby i je rozwijać zaś wady zaakceptować ale ich nie eksponować, nie użalać się nad sobą, nie gnębić siebie stwierdzeniami typu "jaka jestem beznadziejna", "nic mi nie wychodzi" itp. bo to nieprawda. Zapewne z mnóstwa rzeczy, decyzji, rozwiązanych problemów nawet tych najdrobniejszych powinnaś być dumna ale czy jesteś? Twój partner zapewne nie oczekuje od Ciebie żebyś mu się całkowicie podporządkowała. A może będzie potrzebował twojej rady, warto mieć swoje zdanie. Twoja opinia inna niż jego może rzucić nowe światło, korzystniejsze na sprawę z którą ma problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×