Skocz do zawartości
Nerwica.com

Fobia szkolna


Ania

Rekomendowane odpowiedzi

Na dzień dzisiejszy, zeby zabic natręctwa, lęki itd. muszę zabić siebie......

 

Takie właśnie mam myśli po każdej kłotni z powodu mojego "lenistwa" ;/.

A co do szkoły, to oczywiście nie przemoge się.. Ciekawe czy ją kiedykolwiek skończę..Chyba przez nerwicę skończe swoją edukację na gimnazjum :? .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra ... czas na cos optymistycznego...

Wiecie co mnie najbardziej dobija ?

Schematy...

Swoją drogą chyba wiekrzość ludzi w podobnym wieku zywi odrazę so Systemu etc...

 

I Zawsze chciałam wierzyć ze nie jestem produktem... Że jako ludzie nie jestesmy produktem ( patrz : składniki = geny + środowisko , rodzice etc ) . Że przede wszystkim posiadamy duszę ( nie w znaczeniu religijnym ). Że nawet jesli ciązy na mnie jakaś pieczątka nabita przez pochodzenie i jego swiadomość etc to moge iść do przodu i co najważniejsze ! zdarzenia które miały miejsce są za mną, a ja ide do przodu czyli tam gdzie jeszcze nic nie ma. Więc nie muszę podażać tym schematem jakim jest deprecha etc. !! Te choroby niestety pozwalają zapomniec o tym że kiedyś się chciało żyć... i chyba to jest najgorsze... chce, dopiero teraz czuję że chcę znów być zdrowa w pełni... ze nie mam zamiaru dać się wessać schematowi który mówi że najpierw moje superego walczy z ego powodując poczucie winy, które powoduje blah blah blah itd... Wiem, wiem to nie jest takie proste ... z podobnym podejściem ,,zdrowieję " już parę miechów...

Ale stwierdziłam że pójdę do psychologa powiem mu wszystko, nawet jesli uwazam się za potwora. Trudno. Znów zacznę biegać. I to juz bedzie mój sukces... jesli kilka razy pójde biegac, zrobie cos co lubię tak jak dawniej. Skoro mam świadomosć że moje kompleksy są wytworem mojego umysłu... to mam już poważną broń przeciw zaburzeniom odzywiania etc które mam. Ja wiem ze to co mówie wyda Wam się pewnie banałem dziwczynki która nie rozumie jakim problemem jest nerwica... ale mimo wszystko lepiej tak niż usiąść i czekać na kolejny dzień. Równie uporczywy i równie potworny.

Skoro jestem świadoma przyczyn, procesu rozwoju chorób... to chyba tylko po to by likwidować pewne ograniczenia a nie je umacniać...

 

Dziś np nie byłam w szkole. Bo wiedziałam że będę się czuć tragicznie. Balam sie tego że znów nie będę kontaktować... ze będę udawać dobry humor, że będę na siłę się uśmiechac i rozmawiać z kimkolwiek...

Doszłam więc wniosku że muszę sie nauczyć znów oddzielać od siebie pewne czynności. Nauczyć się znów odstresowywać. Biegać, cokolwiek. Dbać tak najzwyczajniej w świecie o kondycje :) Zdrowe żwienie, sport etc. Brzmi jak kolejny banał...

Ale od czego innego zaczynać ? Co innego można robić ?

Problemem jest rodzina, sama wiem jakie niezrozumienie uwidocznione w wiecznych pretensjach jest uciążliwe... Jeżeli wymagają za dużo o chyba trzeba im uswiadomić że poprzeczki nie da się w tym momencie tak wysoko stawiać... Kolejnym problemem są chorzy nauczyciele ( pokłony dla mojej matematyczki ) ... wtedy chyba pozostaje tylko praca, praca i odporność na nagatywną ocene takiego nauczyciela. Wiem ze trzeba jakoś zdać i tu w gre wchodzą oceny, ale uleganie wpływowi krytyk człowieka któremu wydaje sie że stawia adekwatne wymagania przy czym w rzeczywistości po prostu nie umie wytłumaczyc nieczego, znacznie obniża zdolność przyswajania wiedzy w szkole ...

 

Ech. Wyszło mi wypracowanie ... gratulacje dla każdego komu chciało się czytać : ) Nie cierpię swojej bezradności i jedyne co mi teraz zostaje to usiłowanie wypróbować kazdego sposobu na powrót do ,,normalności".

 

Pozdrawiam ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

takie sposoby jak uprawianie sportu są naprawdę dobrym pomysłem jednak myślę,że w moim wypadku to nie pomoże... już próbowałam, tak samo słuchanie muzyki itp. Jak idę spać to zakładam słuchawki i wtedy spokojnie zasypiam chociaż nie prędzej niż po godzinie, a tak cały czas się dobijam zastanawiam i przez to stresuje jeszcze bardziej...myślę, że pozostał mi tylko jakiś specjalista... na co moi rodzice na pewno nie wyraża zgody.. i tu jest problem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcjo bardzo dobrze Cię rozumiem..Podobnie jak Ty nie cierpię tej bezradności, ślepego podążania drogą naszych umysłow, które stworzyły sobie nerwice, depresje itp. Z tym że mam wrażenie że nawet nie muszę podążac schematem jakim są te dolegliwości, wydaje mi się , że cokolwiek bym nie zrobił to i tak dopadną mnie same, nawet gdybym jakimś cudem zapomniał i przestał się bać swoich lęków.

Zaciekawiło mnie to, że chcesz nauczyć się oddzielać od siebie różne czynności. Dla mnie wcale nie brzmi to jak banał: bo nie jest to banalne! Dopiero w momencie gdy przeczytałem to, co napisałaś to uświadomiłem sobie że na dobrą sprawę nigdy nie oddzielałem od siebie czynności.. Np. nawet robiąc coś, co sprawia mi przyjemność myślałem o szkole czy o czymś takim, przez co oczywiście nie mogłem się odstresować. A teraz jako nerwicowiec to oddzielanie jednego od drugiego będzie jeszcze bardziej pokomplikowane, ze względu na lęki, któte dopadają ciągle i dają znać o swoim istnieniu.

Mimo wszystko codziennie jakos udaje mi się wstać rano, czasem się uśmiechnąć, wyjść, porobić coś przyjemnego.. Walcze z lękiem i staram się wyrwać mu jak najwięcej czasu, który chce mi zabrać przez jego odczuwanie. A zabral już sporo i to w całkiem niedługim okresie.

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Autodestrukcja

Mnie się chciało czytać ;) Wiesz, podziwiam Cię, że masz chęć i siłę, aby próbować i powrócić do normalności, mnie póki co nawet tego brak i pragnienie śmierci jest silniejsze niż życia...

Bo wiedziałam że będę się czuć tragicznie. Balam sie tego że znów nie będę kontaktować... ze będę udawać dobry humor, że będę na siłę się uśmiechac i rozmawiać z kimkolwiek...

Eh... skąd ja to znam :roll:

Problemem jest rodzina, sama wiem jakie niezrozumienie uwidocznione w wiecznych pretensjach jest uciążliwe...

I to też... :roll:

 

Btw, życzę Ci powodzenia :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słabiak mam wrażenie że musisz uniezależnić poczucie własnej wartości od otoczenia i rodziców... skoro piszesz że masz wrażenie że nikomu nie chce sie gadac z imś tak beznadziejnym jak Ty,a na pewno tak nie jest! Próbujesz szukać swoich mocne stron? Musi się dać wzmocnić samoocene nawet bez specjalisty.

Ale mówiąc że rodzice nie wyrażą zgody masz na myśli psychiatre? Czy psychologa?

 

Nie wiem czy mam rację wysnuwając taki wniosek, ale mam wrażenie że najważniejsze aspekty w tych dolegliwościach to samoocena i stres wlasnie... albo niska samoocena i co za tym w efekcie idzie- stres. Znajdywanie czasu na szukanie i realizowanie pasji i sporty to chyba najlepsze zajęcia jakie jestem wstanie teraz sobie wyobrazic, które rozładowują stres i w pewien sposób dają poczucie wewn. siły i wartości... Tylko nie od razu działają

 

Eh, przez to wszystko interesować się procesami wpływającymi na emocje etc. Już na prawdę moja desperacja ( kiedy, uwaga, znów chcę mi się żyć ) osiąga apogeum... Podobno mleko wspomaga uwalnianie serotoniny... Pij mleko będziesz wielki... ^.^

 

Eh. Stresy są cały czas i wiem że lęki to nie taka prosta sprawa. Trzeba tu chyba postawić na wytrwałość...( zmuszać do nauki czytać czytać , próbowac skupic) i tak krok po kroku się wyzbywać tego wszystkiego.

 

A próbowaliscie może układać sobie taki hmm... plan dnia ? Tak po prostu żeby ,,dac sobie czas". Moze to znów brzmi tak...dziwnie i naiwnie. Ale moze usystematyzowany tryb zycia daje jakieś poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji co chyba musi pomagac w walce ze stresem...

 

Ja wiem że to o czym piszę nie jest związane z przyczynami nerwicy. Że nie rozwiązuje bezpośrednio problemównp. rodzinnych. Ale może warto zacząć od umacniania w pewnym sensie siebie żeby poprawić to i owo...

 

... znów się rozpisałam. :] Może powoli udaje mi się przekonać samą siebie że MOGĘ tak zwyczajnie być zdrowa. I wracać na ziemię , bo do tej pory miałam wrażenie że jestem w zupełnie innej rzeczywistości

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, ja właśnie swoich przyczyn nerwicy doszukuję się w tym, że przejmuję się tym, co inni o mnie mówią, pomyślą.. Chociaż starałem się z tym walczyć, nie patrzeć na to co mówią inni, to chyba po prostu sam przed sobą udawałem że się tym nie przejmuję, tłumiłem to w sobie a to zaowocowało nerwicą. Co do wymagania od siebie - sam nie wiem.. Z jednej strony jestem bardzo ambitny a z drugiej jednak nigdy nie dążyłem chorobliwie do spełnienia ambicji.. Zawsze wydawało mi się, że jestem wyluzowany i spokojny a tu ciach - nerwica.

Autodestrukcjo - masz oczywiście rację, że na powstanie może wpływać samoocena i stresy. Tylko że jeżeli szukam powodów z jakich wystąpiła nerwica to nie wiem jakie stresy mogły mieć na nią wpływ ( bo nie wierzę, że tylko z powodu szkoły, którą bądź co bądź przejmuję się strasznie ale żeby aż tak? ) .. Czy to możliwe żeby po tylu latach odezwały się przeżycia z wieku podstawówki ( ciągłe awantury w domu ) czy po prostu wszystkie tłumione w sobie od zawsze zmartwienia nagle dały taki efekt ? Bo jednak patrząc w swoje życie to fakt: mam chyba zaniżoną samoocenę, wieloma rzeczami sie strasznie przejmuję, ale mimo to aż tylu stresów ( prócz szkoły ) w ostatnim roku nie miałem..

 

Ponadto doszedłem do wniosku że chyba muszę zmienić siebie żeby zmienić swoje życie.. Chyba musze jednak jakos bardziej z boku popatrzec np. na stresy szkolne.. Nie wiem czemu ale to miejsce jakoś zawsze było dla mnie max stresujące ;/. Muszę wyluzować, jakoś zobojętnieć na niektóre sprawy. Tylko to nie jest niestety takie proste. Ech i jak tu się porządnie zmotywować do walki ?

 

Ps. Co do rozplanowania dnia to całkiem niezły pomysł, może to pomoże poukładac sobie jakoś wszystkie wydarzenia w czasie dnia ? Każdy pomysł jest dobry.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

słabiak więc do dzieła!

Jeszcze jakiś czas temu moj nastrój był uzależniony od tego czy np w duskusji powiedziałam coś sensownego, sensowniejszego niż ktokolwiek inny czy nie... To paranoja. Jeśli już będąc zmęczona mysleniem, tym wszystkim nie wpadłam na rozwiązanie na które wpadł ktoś inny... czułam się wgnieciona w ziemię własną bezwartościowością... Paranoja. Chore ambicje. Tak przecież nie można...

I po prostu trzeba zaufać samemu sobie. Że można podejmować dobre decyzje i iść na przód ;) Na prawdę wierzę w to że się Wam uda. U mnie np bardzo ważną sprawą było oddzielenie pspraw ode mnie zależnych od niezależnych... winiłam się za wszysko a tak na prawdę za większość nie miałam powodu się winić... Trochę nabałaganiłam i pewnie jeszcze nie raz bede miała nawrót tego podłego nastroju...

 

whisper

mnie póki co nawet tego brak i pragnienie śmierci jest silniejsze niż życia...

Ale skąd wiesz czym jest smierć ?

 

Może nie umiemy sie cieszyć małymi rzeczami? Nie wiem... Może wyjdę dziś o 12.oo w nocy , spojrzę w niebo. I będę miała świadomość ... jak mało doświadczyłam. Za mało żeby cokolwiek przekreślać.

 

ok i co można robić właściwie w takiej sytuacji gdy trzeba w tym dziwnym stanie umysłu i duszy znaleźć czas na szkołę ( moze odwrotnie )? poszłam do lekarza i poprosiłam o badanie krwi, lekarstwa na sen po których się nie ,,zamula" dostałam tabletki uzupełniające magnez ( przy czym niedobory cynku i wit grupy B tez mają obiawy jak nerwica ). Stwierdziłam że zacznę biagać... eh. Jak na razie super... eh. A jutro do szkoły...

 

Ok.Trzymam za Was kciuki.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:00 pm ]

adam_s

Tylko że jeżeli szukam powodów z jakich wystąpiła nerwica to nie wiem jakie stresy mogły mieć na nią wpływ ( bo nie wierzę, że tylko z powodu szkoły, którą bądź co bądź przejmuję się strasznie ale żeby aż tak? ) .. Czy to możliwe żeby po tylu latach odezwały się przeżycia z wieku podstawówki ( ciągłe awantury w domu ) czy po prostu wszystkie tłumione w sobie od zawsze zmartwienia nagle dały taki efekt ?

Mi się wydaje że to możliwe ;) Jeżeli pozostawały w Tobie ,,echa" problemów które nie zostawały rozwiązane , a w rodzinie zawsze pozostaje pewien posmak jak coś jest nie tak... to te stresy być może się nakładały...

Bo jednak patrząc w swoje życie to fakt: mam chyba zaniżoną samoocenę, wieloma rzeczami sie strasznie przejmuję, ale mimo to aż tylu stresów ( prócz szkoły ) w ostatnim roku nie miałem..

... wpływając równocześnie na samoocenę... przejmowanie się tyloma rzeczami to właśnie stres. Długotrwały.

Nie wiem czemu ale to miejsce jakoś zawsze było dla mnie max stresujące ;/. Muszę wyluzować, jakoś zobojętnieć na niektóre sprawy. Tylko to nie jest niestety takie proste. Ech i jak tu się porządnie zmotywować do walki ?

Dla mnie szkoła nie była stresująca. Póki jej nie zmieniłam. A zmieniłam ją w tym momencie kiedy sprawy rodziny , które sa ..ee... chore, mnie przerosły... Myśli samobójcze? Miałam. Brak chęci kontaktów towarzyskich? Miałam ( jako osoba towarzyska ). Totalne poczucie bezsensu i bezwartościowości...eh I to wszystko przez właśnie przejmowanie się ... wszystkim... Bo są ludzie którzy potrafią byc obojętni. Ja nie umiem.

 

Zmotywować ? Chcieć wyzdrowieć ;) Może nie od razu zobojętnieć... uczyc się dla siebie. Nie dla ocen ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

są ludzie którzy potrafią byc obojętni. Ja nie umiem.

Tak, czasem chciałbym byc tak obojętny jak inni ludzie.. Chociaz z drugiej strony czasem obojętność ludzka mnie przeraża więc sam nie wiem. Ja chyba jeszcze sam nie wiem czego oczekuję od siebie.. Czasem mam wrażenie, że powinny ze mnie powstać dwie oddzielne osoby, tak dużo zauważam sprzeczności w swoich zachowaniach ( albo tak wiele razy oszukuję samego siebie ).

Co do chęci wyzdrowienia.. Ja po prostu tak się boję tego, że nie uda mi się wyzdrowieć, albo i tego, że to kiedyś powróci.. No i nie wiem jak zacząć walkę z nerwicą..Bo raz jest mi pieknie i super, czuję że mógłbym pokonać te lęki, a przy następnym ataku czuję, że i tak nic mi nie da, że z tym nie wygram, że znowu zaczynam od zera.

Wiem też, że uczę się dla siebie, nie dla ocen, ale niestety w życiu ważny jest papierek, który potwierdzi ukończenie szkoły. A ja z moimi lękami po prostu nie dam rady :(.

Dzięki wam wszystkim za wsparcie!

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy to możliwe żeby po tylu latach odezwały się przeżycia z wieku podstawówki ( ciągłe awantury w domu ) czy po prostu wszystkie tłumione w sobie od zawsze zmartwienia nagle dały taki efekt ?

Bardzo możliwe, ponieważ te emocje cały czas były w Tobie pomimo, że uśpione i musiały znaleźć jakąś drogę ujścia, ja mam zdaje się całkiem podobnie.

 

Ale skąd wiesz czym jest smierć ?

Nie wiem czym jest śmierć, tak jak nikt żywy tego nie wie ;) ale czasem poprostu wydaje mi się, że tam będzie lepiej (a raczej mam taką nadzieję), bo życie bywa zbyt bolesne i myslę, że już tego nie wytrzymam :roll:

Ale dziś jest całkiem ok i nawet nie mam ochoty zchodzić z tego świata :smile:

 

Pozdrawiam. Trzymajcie się! ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, czasem chciałbym byc tak obojętny jak inni ludzie.. Chociaz z drugiej strony czasem obojętność ludzka mnie przeraża więc sam nie wiem.

 

adam_s

 

Bo chyba właśnie te wewnętrzne sprzeczności rzucają się na samoświadomość a co za tym idzie pewnoiść siebie rozumianą jako znajomość siebie co z kolei przyczynia się do niskiej samooceny ;)

Kurcze, po prostu miałam to samo. Wiedziałam ze się zadręczam pewnymi sprawami ale bałam się obojętności...

Dlatego uczę się odróżniać obojętność od akceptacji faktów które są ode mnie niezależne... Rodziny się nie wybiera...a ja np czułam się przez świadomość swojego pochodzenia strasznie skrępowana, ponad to winiłam się za to że kogoś nienawidzę ( z racjonalnego pkt widzenia mialam powód )... a to bez sensu.

RAcjonalne myslenie nie idzie w parze z sumieniem po prostu. Trzeba chyba wiedzieć kiedy głos sumienia nie jest słuszny a kiedy trzeba się go słuchać... nie wiem ^.^ sama mam w głowie powazny chaos.

 

whisper

bo życie bywa zbyt bolesne i myslę, że już tego nie wytrzymam Rolling Eyes

Trzymam kciuki :) Warto chyba sprawdzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Byłem wczoraj u szkolnej psycholozki, nakazała jak najszybciej umówić się na wizytę u psychiatry. Umówiłem się więc na 24 kwietnia. Psycholog powiedziała mi też, że od maja jak leki zaczna działać, mam chodzic do szkoły jeśli nie chcę zawalić klasy. Więc jednak w budzie nie pójdą mi aż tak na rękę, musze chodzić na wszystkie lekcje aż do czerwca.. ;/. Nie dam rady, trudno stracę rok ale jak na razie nie jestem gotowy znosić swoich objawów codziennie po 6-7 godzin w szkole. O tyle fajnie, że będę mógł powtórzyć klasę w swoim LO, psychol. zapewniła mnie że nawet jeżeli nie zdam to nauczyciele będa wiedzieli że nie z lenistwa tylko przez nerwicę ale boję się mimo wszystko że mnie "napiętnują" w przyszłym roku jak zwykłego nieuka. Rany ile ta szkoła przysparza zmartwień!! ;/

Ps. Sorki za takie zażalenie ale po prostu musiałem się komuś wygadać.. :(.

Pozdrawiam i dzięki Wam wszystkim za wsparcie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

adam_s

wolność, bardzo dobrze ze wybrales sie do niej, wiesz na czym stoisz, pomimo, ze jest to smutna prawda, ale pamietaj, ze jezeli nawet nie przejdziesz w tym roku to sie nie zalamuj, najwazniejsze jest Twoje zdrowie, potrzebny Ci jest spokoj. Bardzo trudno jest się leczyć i jednocześnie stykac sie z tym przez co masz problemy zdrowotne. Wiem z wlasnego doswiadczenia. Pamietaj, przed soba masz duzo czasu i jeszcze wiecej mozliwosci. Musisz dac sobie troche czasu, by spokojnie pochorować. Pamietaj spokoj, spokoj, spokoj.... a nauczyciele niech się za przeproszeniem wypałują :!:

Dasz rade

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

clover wielkie dzięki za słowa otuchy! Faktycznie, chyba muszę dać sobie trochę czasu na spokojne pochorowanie i odpocząć od stresów szkolnych, poza tym musze chyba zaakceptować na dobre fakt, że to akurat mnie spotkała nerwica i że przede mna długa droga do wyleczenia. Masz rację - mam czas i mozliwości, a to że stracę rok będzie tylko jedną z przeszkód, jakie na mojej drodze stawia nerwica. Zatem dzięki za pocieszenie :).

Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy stracenie roku jest Twoim zdaniem koniecznie ? Może jednak warto zrobić wszystko żeby zostac ? Trzymam kciuki :D

 

Ech... u mnie najgorsze jest to, że od dłuższego czasu czuję się taka...pusta w środku... Zawsze bylam niezwykle czynna zwłaszcza w dyskusjach... teraz... niby mam swoje zdanie ale siedze cicho...strasznie mi z tym źle :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy stracenie roku jest Twoim zdaniem koniecznie ? Może jednak warto zrobić wszystko żeby zostac ?

 

wydaje mi się, że jednak nie dam rady juz w tym roku, za duża dawka stresu chyba by była, a zreszta tyle zaległości.. Nie no chyba spróbuję w przyszłym roku na spokojnie przejść..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej , mam 15 lat ii chodze do 2 gimnazjum.. Mam nie lada problem.. Otoz gdy dzisiaj po przerwie (poniewaz zatrulam sie) chcialam pojsc do szkoly i bylam juz w drodze ,dostalam jakis strasznych lekow , ze zemdleje w tej szkole ii wg bedzie ze mna zle..I boje sie chodzic do szkoly , a przeciez musze jakos zdac ta 2 gimnazjum.. I nie wiem , co to ze mna bedzie..Raz sie czuje bardzo dobrze , smieje sie mam bardzo dobry humor , a raz potrafie miec jakies leki tak nagle.. Specjalnie zalozylam sobie konto na forum , bo mam nadzieje , ze Wy mi pomozecie i zrozumiecie.. :) W piatek ide do lekarza , bo chce wiedziec co mi jest i ogolnie sie zbadac.

Pomozcie mii jakos..!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co ciekawe, moja nerwica zaczęła się w podobny sposób.. Na pewnej lekcji polskiego miałem atak nudności - wtedy myślałem że to atak grypy żołądkowej która przyszła następnego dnia - dziś wiem, że to był atak nerwicy. Ale po grypie jakoś tak bałem się wrócic do szkoły, czułem że coś będzie nie tak.. no i było. Lęki i objawy pojawiały się na każdej lekcji. Po 3 dniach było jasne że mam nerwicę. Po tygodniu nie wytrzymałem i przestałem chodzic do szkoły. W tym momencie do szkoły nie chodzę już 2 miesiąc z powodu nerwicy, tym samym będę powtarzał klasę 1 liceum :? . A też raz czuję się świetnie, a zaraz lęki i najrozmaitsze objawy.. I co tu począc z takim choróbskiem.. ;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×