Skocz do zawartości
Nerwica.com

Być sobą, czy dostosować się do innych?


Gość barikello

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć.

 

Mam za sobą 'rozstanie' z pewną społecznością, której mam dość...stwierdziłem, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Nie chcę opisywać szczegółów :-| Po prostu chciałbym poznać czyjąś opinię... weźmy przykład wzięty z życia zwykłego człowieka:

 

czy kosztem samotności i niemal totalnego braku zainteresowania, warto być sobą? Czy powinniśmy się dostosować do reszty, do warunków...byle by tylko coś osiągnąć w życiu, znajomościach, pracy i czymkolwiek innym? Nie chcę robić niczego wbrew sobie, ale coraz bardziej myślę, że jeśli nie zmienię się 'na siłę', to zawsze będę sam i nie otworzą się przede mną żadne perspektywy. Czy i ja muszę dążyć do celu po tzw. 'trupach'?

 

Póki co sobie odpuściłem...skupiam się nad zaległościami, m.in. maturą, którą kiedyś odpuściłem. Ale potem będę musiał zdecydować, co robić dalej :(

 

Wybaczcie za takie niejasności i brak precyzji w tym wątku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zależnie od sytuacji imho.

Czasem towarzycho takie,że na siłę nie warto się męczyć i szukać znajomości,sympatii,bo na psi wyntyl ?

Najlepiej by było znaleźć grupę ludzi,którzy po prostu akceptują takim,jakim się jest.

Choć wiem,jako "izolator" od społeczeństwa latami - to nie takie proste.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

barikello, ja bym sie zastanowiła dlaczego cała społeczność. ludzie są tak rózni ze cięzko mi uwierzyć ze chce sie odciąć od całej grupy. no chyba ze mówimy o sekcie. w nich sie indywidualnosci zatracają. ale w życiu to raczej tak nie bywa, by cała społecznosc była zła

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć.

 

Mam za sobą 'rozstanie' z pewną społecznością, której mam dość...stwierdziłem, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć. Nie chcę opisywać szczegółów :-| Po prostu chciałbym poznać czyjąś opinię... weźmy przykład wzięty z życia zwykłego człowieka:

 

czy kosztem samotności i niemal totalnego braku zainteresowania, warto być sobą? Czy powinniśmy się dostosować do reszty, do warunków...byle by tylko coś osiągnąć w życiu, znajomościach, pracy i czymkolwiek innym? Nie chcę robić niczego wbrew sobie, ale coraz bardziej myślę, że jeśli nie zmienię się 'na siłę', to zawsze będę sam i nie otworzą się przede mną żadne perspektywy. Czy i ja muszę dążyć do celu po tzw. 'trupach'?

 

Póki co sobie odpuściłem...skupiam się nad zaległościami, m.in. maturą, którą kiedyś odpuściłem. Ale potem będę musiał zdecydować, co robić dalej :(

 

Wybaczcie za takie niejasności i brak precyzji w tym wątku.

 

 

Też mam za sobą takie rozstanie.

Z biegiem czasu wiem, że było warto. Przejrzałam na oczy i wiem, że tamte znajomości były śmiechu warte i fałszywe. Teraz jestem prawdziwą sobą, nie udaje, robię to co lubię, nie jestem Matką Teresą która chce zbawić cały świat. Co prawda wraz z rozstaniem z dawną grupą zostawiłam też miasto, a konfrontacji trochę się obawiam, bo niektóre osoby nadal się odzywają.

Żałuje, że kosztem tamtych znajomości zaniedbałam na prawdę wartościowe ... i nie daje mi to spokoju.

 

Wiadomo, że każdy chce przynależeć do jakiejś grupy, bo to jedna z potrzeb człowieka jednak powinieneś pomyśleć czy może Twoje miejsce nie jest gdzie indziej?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Całkowicie samemu się nie da żyć. Chociażby ze względu na materialne potrzeby. Kiedyś myślałem jakby to było, gdybym mieszkał gdzieś w domku samotnie, jako jakiś leśniczy, albo latarnik. Lubię ciszę, więc jakoś bym to przeżył. Myślę, że problemy są niekiedy potrzebne. A może to życzeniowe myślenie.

 

Czasem trzeba się dostosować, choćby ze względu na kulturę. Trudno na uroczysty apel w szkole przyjść w dresach. No i trzeba się zastanowić, czy ta potrzeba "bycia sobą" to nie po prostu chęć wyróżnienia się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

owocówka, może nie cała społeczność ale akurat ta, z którą dałem sobie spokój ma w sobie coś takiego, że widzi się głównie ogół... a ten ogół - mnie przynajmniej - zniechęcił (delikatnie mówiąc). Jakoś nie mam ochoty znać ludzi, którzy w większości nie mają żadnych wyższych priorytetów w życiu, a poza tym w większości są zakłamani.. oczywiście nie wszyscy(zresztą jako człowiek, sam idealny nie jestem ale poszedłem po rozum do głowy i powiedziałem 'dość'), ale na pozytywne wyjątki cięzko trafić.

 

true, też nie piję...w zasadzie :P a udzielać się towarzysko przestałem w gimnazjum, które w dużej mierze sprawiło, że jestem tu gdzie jestem. Nie spasowało mi to środowisko... kolesiostwo. Żeby być 'spoko' trzeba chyba palić, pić, nie wiem...ćpać? Albo być tak zwanym lizod...pem. Nie dałem się wykorzystywać, przez co byłem często obrażany przez to kolesiostwo, sam siedziałem w ławce, bo chyba było ujmą kumplować się ze mną. Jeden koleś nie wytrzymał też, po roku się przeniosł. Ja zostałem i żałuję. Oczywiście towarzysko też się przestałem udzielać - od gimnazjum... wszelkie spotkania integracyjne itp, odpuszczałem sobie, bo i tak byłbym pewnie obiektem kpin :P Tylko dlatego, że mam własny mózg. W szkole średniej byłem już w miarę powiedzmy szanowany, nie odstawałem, ale wcześniejsze doświadczenia zrobiły swoje, odzwyczaiłem się od bycia towarzyskim, nadal unikałem imprez integracyjnych (w tym nie zorganizowałem 'osiemnastki', a i studniówkę odpuściłem'... wszyscy się dziwili temu. Ale dla mnie to już był stres. I chyba koniec końców, wychodziłem na odludka i dziwaka i tak od podstawówki nie mam już znajomych :bezradny:

 

Też mam gdzieś 'znajomych', którym ówcześnie byłem potrzebny (teraz to dziecinne się wyda) tylko żeby pożyczyć kasę, albo dać 'odpisać'... a jak nie to stek wyzwisk hah.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w zyciu straclam wielu przyjaciol bo ?? cholera wie , jednym z powodow bylo to ze nie udzielam sie towarzysko i nie pije hahhaa .. dlatego tacy "przyjaciele " wiadomo ile sa warci ;)

 

ha no właśnie! i to jest problem.

 

dla mnie to nie problem , nie akceptuja tego , z enie pije ? i jeszcze sa na mnie zli ? to raczej chyba nie jest normalna reakcja -przyjaciela lub kogos komu niby zalezy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Podwójne myślenie jest czymś bezcennym, czymś co potrafi ochronić przed zagubieniem się w tym dziwnym świecie. Jednocześnie wierzysz w coś i wiesz że tak nie jest.

 

Ludzkie relacje są skomplikowane. Nie ma co się odcinać. Jeśli wiesz że robisz coś wbrew sobie, czy sama świadomość tego nie wystarcza by pozostać sobą?

 

//sry ale coraz słabiej piszę po polsku i niedługo sam swoje zdania przestanę rozumieć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej być sobą i iść pod prąd, choć można stracić przyjaciół, ale zawsze jest jakaś cena którą trzeba zapłacić za bycie sobą a to powinno być najważniejsze, wiadomo, że jak nie jest się przebojowym i odważnym to się nie ma przyjaciół :smile: Dzisiaj, żeby być popularnym to trzeba świecić gołym tyłkiem i gołymi cyckami :lol: :lol: bo to przyciąga uwagę :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tu jest opcja "wstaw swoje imię", ja swoje wstawiam

ostatnio często muszę ćwiczyć swoją umiejętnośc asertywnośc w środowisku gdzie nie powinno mieć to miejsca bo to niby przyjaciele i już mnie to męczy i wkurza

 

[attachment=0]maurycy.jpg[/attachment]

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×