Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! Witam nowego forumowicza. U mnie dobrze ale chciałabym żeby te natrętne myśli już w ogóle przestały mnie denerwować. Ostatnio doszłam do wniosku, że powinnam się skupić raczej na tym co Ja mogę zrobić żeby mój związek z Michałem był jeszcze trwalszy, jeszcze szczęśliwszy. Obecnie naprawdę na nic nie narzekam, wszystko układa się między nami znakomicie gdyby nie te myśli byłabym w siódmym niebie. Zdaję sobie sprawę, że muszę cierpliwie przejść ten etap w moim życiu i za żadne skarby świata się tym cholernym myślom nie poddawać bo moja intuicja podpowiada mi, że w końcu zapomnę o tych natręctwach, a nasze życie z Michałem będzie wspaniałe. Mogę tak myśleć bo mój ukochany to wspaniały, czuły, troskliwy, inteligentny z wielkim poczuciem humoru człowiek. Trzymajcie się ciepło!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Witam nowego forumowicza. U mnie dobrze ale chciałabym żeby te natrętne myśli już w ogóle przestały mnie denerwować. Ostatnio doszłam do wniosku, że powinnam się skupić raczej na tym co Ja mogę zrobić żeby mój związek z Michałem był jeszcze trwalszy, jeszcze szczęśliwszy. Obecnie naprawdę na nic nie narzekam, wszystko układa się między nami znakomicie gdyby nie te myśli byłabym w siódmym niebie. Zdaję sobie sprawę, że muszę cierpliwie przejść ten etap w moim życiu i za żadne skarby świata się tym cholernym myślom nie poddawać bo moja intuicja podpowiada mi, że w końcu zapomnę o tych natręctwach, a nasze życie z Michałem będzie wspaniałe. Mogę tak myśleć bo mój ukochany to wspaniały, czuły, troskliwy, inteligentny z wielkim poczuciem humoru człowiek. Trzymajcie się ciepło!

 

Cześć Aguś,

 

Fajnie, że Ci się układa i że znalazłaś siłe w sobie by poradzićsobie z tą chorobą w dużej mierze :-) Powiedz mi czy mecza Cie jeszcze problemy somatyczne? Masz jeszcze bóle klatki piersiowej jak sa te mysli ? Mam nadzieje, że sobie z tym poradziłaś bo to mi jeszcze doskwiera ale wierze abrdzo mocno, że dam rade i z tym sie uporac bo z myslami juz sobie poradzilem i pojawiaja sie coraz rzadziej - po prostu mam do nich dystans i jak sa to nie rozpamietuje i nie roztkliwiam sie nad nim a i lek mi coraz rzadziej taki intensywny towarzyszy :-) Non stop jestem jeszcze spiety i mam to dziwne uczucie w klatce piersiowej ale ogolnie to jest juz coraz lepiej ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was wszystkich!!

Przepraszam, że nie zaglądałam tutaj dawno, ale postanowiłam rzadziej tutaj wchodzić, wybaczcie mi, jestem zawsze z wami i zawsze będę tu zaglądać. A w skrócie co u mnie: jeśli chodzi o moje myśli to pojawiają się już rzadziej, od wczoraj mam myśli, ale staram się nie zwracać na to uwagi. Jestem ciekawa czy byłabym w stanie na jakiś czas zapomnieć w ogóle, że mam nerwice, gdybym tego dokonała to moje problemy z natręctwem myśli by znikły. Mimo to czuje się dobrze, kochamy się mocno i o to chodzi! Nie chce mieć innego faceta! ;) co u was? Piko jestem ciekawa co u Ciebie i jak Ci idzie?

Pozdraweiam wszystkich serdecznie!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie kochani... tak dawno mnie nie bylo:( ehhhh ale to nie znaczy niestety ze jest lepiej... chyba wrecz gorzej, musze to w koncu z siebie wydusic:( ciagle sie boje o nasz zwiazek, boje sie o wszystko....ostatnio natretne mysli powoduja blahostki.... chyba:( ano na przyklad fakt ze moj kochany co moze wydac sie wam smieszne nie lubi sie calowac, woli pocalunki w policzek heh i tu pojawiaja sie moje natrectwa:(((( ze moze powinnam byc z kims kto lubi i temu podobne:( ostatnio moja kolezanka powiedziala mi ze bardzo czesto jest tak ze jak ktos jest ze soba dlugo bez slubu kilka lat to prawie zawsze sie rozstaje :( to we mnie trafilo jak grom:( bo moj kochany chce wiasc slub dopiero za 4 lata miej wiecej a i mi sie nie spieszy.... i nie chodzi o to ze nie chce z nim byc nie jestem pewna ale studiujemy jeszcze..... :( poza tym ciagle musze miec na jego widok motylki w brzuchu.... jesli nie czuje mega milosci w momencie np przytulania popadam w dol.... ile ja razy myslalam juz o zejsciu z tego swiata kiedy mnie z wami tutaj nie bylo:( ciagle sie modle, prosze, blagam..... niby trzeba wirzyc, miec nadzieje, byc cierpliwym ale to trwa juz... niedlugo bedzie poltora roku! :( i nie ma dnia i wrecz godziny bez tego gowna:( nie wyobrazam sobie zycia bez niego, bez naszych zartow, rozmow.... moge wszystko robic przy nim, jestem soba:( ale te mysli!

zazdroszcze moim przyjaciolom z tego forum ze oni juz nie musza tu wchodzic i rozpaczac, ciekawe kiedy na mnie przyjdzie czas:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam:) Piko Kochana. Aż mnie rozbolało serce. Wiesz przecież, że nerwica taka już jest. Jeśli nie pójdziesz na terapię to nawet jak już uporasz się z TYM świństwem to ono powróci ze zdwojoną siłą przy najbliższej okazji. Uderzy w Twoje zdrowie tak jak kiedyś, w Twoich rodziców , a w przyszłości w Twoje dzieci. Musisz się leczyć. Wszyscy musimy. Bo to Nas inaczej nigdy nie zostawi w spokoju. Ja chodzę na terapię mimo że to jakoś samo zaczęło przechodzić.I nie zrezygnuję z terapii bo wiem że to znów mnie prędzej czy później dopadnie. Terapia jest niezbędna. Pewnych rzeczy, uwarunkowań nigdy sama bez pomocy specjalisty nie dostrzeżesz. Bałagam Cię znajdź czas na leczenie. To jedyna droga do zdrowia. Polecam też wypróbować inne leki niż te które bierzesz. Nie wiem czy zmieniałaś je w ogóle. Ja biorę coaxil od 3 miesięcy i chlorprotixen. To nie są mocne leki ale jakoś zadziałały w tym zestawieniu. Chciałam poprosić psychiatrę o coś mocniejszego ale chyba nie ma już takiej potrzeby. Najważniejsze, że te wyciągnęły mnie trochę z depresji. Mam dzięki temu więcej sił by walczyć:)

Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie moi drodzy. Mnie też dłuuugo nie było ale niestety wcale nie dlatego, że mi nic nie jest. nadal jest... Piko chodzisz wreszcie na terapię? Ciebie chyba trzeba na siłę wysłać bo się wzbraniasz. Póki nie wykorzystasz wszystkich możliwości leczenia nie będziesz chociażby spokojniejsza, że robisz wszystko aby sobie pomóc. Ja chodzę na terapię, na razie nie ma szaleństwa dobrego samopoczucia ale mam nadzieję, że już wkrótce...że kiedyś nadejdzie... Pozdrawiam cieplutko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Pikpokis przestań kierować się sugestiami twoich znajomych. Każdy człowiek ma prawo do swoich własnych przekonań, uczuć itp. Skoro walczysz o to żeby być ze swoim chłopakiem to znaczy że bardzo go kochasz nawet jeśli nie zamierzasz szybko wychodzić za mąż. Uwierz że twoje uczucia są prawdziwe, zaufaj sobie i swojej intuicji. Zabraniam kategorycznie Tobie kierować się w tej sprawie cudzymi poglądami. Podam ci przykład wczoraj znana aktorka powiedziała że lubi wysokich facetów a przyznam szczerze, że jedną z moich obsesji jest wzrost no więc znów pojawił się lęk że może... wiecie co ale pomyślałam sobie zaraz w ten sposób cholera ja wcale nie jestem tą aktorką i mam prawo do własnego zdania, gustów, uczuć itp. powiem więcej mój facet dla mnie jest najwspanialszym, najkochańszym najmądrzejszym najtroskliwszym facetem pod słońcem i nawet gdyby mi oferowano miliony przystojnych macho w zamian żaden by się do niego nie umywał. Nie wolno ci się poddawać chorobie. Ja już coraz więcej rozumiem z tej choroby. Wierzę głęboko że ją pokonałam. Może nie tak do końca ale nie ma ona już na mnie takiego wpływu musiałam jednak wiele zrozumieć. Tobie się też uda nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo kochasz swojego ukochanego. Pamiętaj Pikpokis masz prawo mieć swoje zdanie bo jesteś wolną jednostką ale to że się ze swoim partnerem nie zgadzasz w jakichś kwestiach nie znaczy że go nie kochasz i wbij to sobie do głowy! (przepraszam za tak ostre słowa). Nie poddawaj się choróbsku. Wyobraź sobie że to wstrętna żmija która próbuje namącić ci w głowie. Bądź dumna ze swojej miłości. JEST WIELKA TAK JAK KAżDEGO NA FORUM. Kiedy minie lęk i pojawia się spokój świat staje się piękniejszy. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Ciesze sięaga, że Ci się powoli układa - to ważne, że się nie poddałaś - gratuluje i mam nadzieje, iż stan taki się uda Ci długo utrzymać, a miejmy nadzieje że już nigdy nawrotu nie będzie - tego Ci z całęgo serca życze. U mnie jako tako, nie jest jakos superos, ale czego sie spodziewac po prawie 3 latach bycia ze soba :-) Moja dziewczyna jest dla mnie nieslychanie wazna i juz w tym roku dam temu wyraz pobierajac sie z nia w lipcu - nie ukrywam, ze chodzi mi rowniez o bycie fair w stosunku do mojej wiary, ktora niezbyt postuluje za mieszkaniem i wspolzyciem ze soba przed slubem - ta kwestie tez chcialbym uregulowac raz na zawsze ;-) Kiedys, ktorys ksiadz powiedzial mi "gdyby kazde malzenstwo rozliczac pod wzgledem uczuc, wiekszosc z nich rozpadlo by sie nie dluzej niz po 3 latach, dlatego tak wazna jest decyzja, chec wziecia odpowiedzialnosci za druga osobe do konca zycia, wtedy to co nazywamy miloscia jest tym w pelni, a ta pelnia jest bazwarunkowosc tej decyzji". Te slowa mi sie bardzo wryly w pamiec i stosuje je od dluzszego czasu w swoim zyciu. Pogodzilem sie juz, ze nie ma miedzy mna a Marta tej szalonej chemii, ktora byla na poczatku, tylko ze to nie jest i nigdy nei bylo nienormalne w zwiazku prawie 3 letnim, gdzie para mieszka ze soba od ponad 2 lat :-) Wiele sie dowiedzialem z choroby o osbie, wiem, ze mam wiele wad o ktorych wczesniej nie wiedzialem i ze bede musial sie jeszcze wiele lat uczyc tej milosci, ktora m isie marzy bo nie zostalem w nia wyposazony przez zyjacych obok siebie rodzicow. Modle sie tylko proszac Boga i los bym wytrwal dal rade i nie przedluzyl zachowania i zwiazku mojego ojca poprzez swoje malzenstwo na moje dzieci. Trzymajcie prosze za mnie kciuki :-) Zycze Wam wszystkiego dobrego, duzo milosci, bliskosci i ciepla w sercach i sily do walki z codziennoscia - ona wcale nie jest taka zla :-)

 

Pozdrawiam,

Ł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mnie na przyklad meczylo natrectwo, ze moja kobieta moglaby miec brode wasa itp ... (gdyz widzialem kobiety , ktore to maja i nie podoba mi sie to) i co ? ma ona delikatne biale wloski na twarzy i wiem, ze mi sie to podoba i spytalem ja o nie itp... i jest swietnie juz o tym nie mysle. !!:)

 

kiedys potrafilem byc bardizej otwarty, smialem sie z wszystkiego i byl luz, teraz boje sie ze kogos zranie albo cos .... musze to zmioenic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Kapralis to co powiedział ci ten ksiądz i na mnie wywarło wrażenie. Zapewne każdy z nas na forum zastanawiał się nad tym co to znaczy kochać. Na szczęście jest wiele definicji miłości. Każdy z nas może sam ją sobie zdefiniować tak jak chce. Ważne aby związek, który tworzymy z naszymi ukochanymi rozwijał nas, uczył czegoś nowego, uświadamiał nam naszą odpowiedzialność.

Kolejnego odkrycia dokonałam u siebie. Ktoś (przepraszam nie pamiętam) na forum wspominał o "swoim świecie" w dzieciństwie. W moim przypadku również taki świat sobie stworzyłam, tylko że wówczas ja w nim byłam dobra, wspaniała itp. Dzisiaj tym "swoim światem" są natręctwa i lęki. Mam wrażenie że przedstawiam siebie w tych myślach jako zimną, obojętną osobę. Na szczęście taka nie jestem. W dzieciństwie uciekałam w swój świat, żeby osłodzić sobie moją trudną sytuację (wtedy chyba czułam się niedobrą i niegrzeczną córką, dręczyło mnie poczucie winy i wyrzuty sumienia) natomiast obecnie poprzez te natrętne myśli (wszystko na szczęście dzieje się tylko w mojej głowie) jakbym chciała obrzydzić sobie tę rzeczywistość, w której żyję, która jest dla mnie wspaniała i dobra (zaznaczam nie jest idealna). To chyba o to chodziło kiedy mi pani psycholog mówiła o zaburzonym mechanizmie ambiwalencji. W tym "swoim świecie" albo jest coś super albo totalnie źle. W realnym życiu wiadomo nigdy nie jest ani super ani totalnie źle. Czasami mam wrażenie, że w moim umyśle rozgrywa się jakiś film. Zlepek skojarzeń, wyobrażeń bo tak na te wstrętne natrętne myśli patrzę. Na dodatek kłamliwe. To taka moja autoanaliza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam wszystkich!!

Nie byłam dawno na forum, ale to nie oznacza, że jestem już zdrowa, to mi chyba już nigdy nie przejdzie :(

Od 3 dni mam znowu myśli, ale one już się tak mocno nasiliły, że myśle tylko o najgorszym, nie myślę już pozytywnie :( Zaczęłam nawet wątpić, że mam nerwice natręctw, że mam po prostu wątpliwości :( to straszne!!

Chce być z nim, chce go mocno kochać, chce czuć ze go kocham a nie mogę! wciąż płacze. myślę o rozstaniu, ja już po prostu nie wytrzymam! Nie chce się z nim rozstawać, dał mi tyle szczęścia!! Przepraszam, że to pisze, ale nie mam nawet komu tego powiedzieć! Gdy mówię mojemu ukochanemu, że znowu mam lęki to robi taką minę jakby miał tego dosyć! Nawet boje się mu tego mówić! Wole udawać, że nie mam myśli! Dlaczego tak jest?! A może ja na prawde wątpie w to że go kocham? Czuje się okropnie! Obwiniam się za wszystko i płacze jak to pisze:( Wciąż modle się do Boga, żebyśmy byli razem do końca życia, ale boje się:( Przed wczoraj miałam niechęć do tego, że mnie przytula, może dlatego, że za często się przytulamy?? pomóżcie mi proszę:( nikt mi nie pomoże tylko Wy!! Widze, że nie obejdzie się chyba bez pomocy lekarza, a może na prawde nie mam nn? Jk myślicie? Jak poznać, że go nadal kocham? Ja sama nie wierze w to co pisze... Jezu! Mm okropne lęki! Tomek jest najważniejszą osobą w moim życiu i nie chce żeby się coś z nami stało!! Ja już dłużej nie wytrzymam! Myślałam już o tym żeby skończyć z tymi cierpieniami! Zeby zejsc z tego świata! Co mam zrobić żeby było lepiej? Siedze i się trzęse, płacze, stres, serce mi wali mocno! Nie chce go zostawić, bo będzie jeszcze gorzej :( pomocy:(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 10:30 am ]

Czytam posty od początku założenia tego forum i bardzo wziełam sobie do serduszka post szarotki. Przeczytajcie to

 

 

 

Byłam kiedyś z kimś kto miał nn. Zostawił mnie. Bycie z nim nie było proste, ale bywało cudowne. Często bronił do siebie dostępu, zachowywał się jakby niczego nie chciał i nie potrzebował (myślę że nie pozwalał sobie chcieć), nie tylko uczuć, ale także rzeczy. Ale gdy bez proszenia dostawał prezent, czy ciepło, bliskość- rozpływał się jak mały chłopiec. Odszedł w okresie kiedy miał bardzo nasilone natręctwa. Bagatelizował to, ale przy nn takie „bagatelizowanie” to chyba tylko maska dla innych, pod którą się cierpi. Nie wiem czy nie „przegrałam” z chorobą, która nie pozwala nikomu się do niego zbliżyć... :( Będąc z nim wtedy zaczęłam się czuć brzydka, nudna, nieatrakcyjna... Kobieta odbija się w oczach mężczyzny, którego kocha. Jednego dnia odbijałam się w nich piękna i nadzwyczajna a następnego- nudna i nijaka, następnego znowu fantastyczna, a kolejnego- beznadziejna... Piszę o tym żebyś nie zapomniała, mimo swojego cierpienia i męki, że związek to dwoje ludzi, a nie tylko twoje lęki i fobie. Druga osoba też czuje, odbiera twoje sygnały. Pamiętaj, że twój mężczyzna może cierpieć. Tylko szczerość i rozmowy są rozwiązaniem- ale nie przesadź, nie zamęcz tego „kotka” jakim jest wasza miłość na śmierć. Ja nie wiem czy mój ex zostawił mnie bo się odkochał, czy w wyniku rozważań takich jak Twoje. Wyjechałam i może już się o tym nie dowiem. Wiem że nigdy nie był żadnej decyzji pewien, a tej o odejściu - na 100 %. Tak mi powiedział. Jeśli któregoś dnia zyskasz taką pewność- podejmij decyzję. Ale jeżeli już dziś wiesz że to choroba, jeżeli raz jest 0 % a raz 150%- nie rób tego, bo unieszczęśliwisz dwie osoby. Pozwól mu się kochać. Powiem od siebie: bycie z wami, chorymi na nn bywa trudne i upierdliwe, ale bywa też fantastyczne, i jeżeli ktoś zdecydował się z tobą być- naprawdę tego chce i widzi w tobie pięknego niezastąpionego cudownego człowieka. Uwierz mi.

 

 

najbardziej wziełam sobie do serca to zdanie "Wyjechałam i może już się o tym nie dowiem. Wiem że nigdy nie był żadnej decyzji pewien, a tej o odejściu - na 100 %. Tak mi powiedział. Jeśli któregoś dnia zyskasz taką pewność- podejmij decyzję. Ale jeżeli już dziś wiesz że to choroba, jeżeli raz jest 0 % a raz 150%- nie rób tego, bo unieszczęśliwisz dwie osoby. Pozwól mu się kochać."

nie odejde nie poddma się, chodź to takie tródne!!! będe walczyć!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cicha trzeba walczyć - dasz rade. Ja ostatnio też miewam ciężkie dni, a w dodatku w lipcu nasz ślub i aż się boje, że wtedy będzie najgorszy moment z moich gorszych dni - jak ja sie wtedy mam bawic i cieszyc gdy w glowie taki metlik? Hmm... nie bede sie martwil na zapas bo napewno wtedy tak bedzie jak pisze - chce by byl to najpiekniejszy dzien w doim zyciu - moze nie bede wtedy mial tych motyli, itp. ale za to bede soba i cieszyl sie kazdym drobiazgiem ;-) Potem zacznie sie ciezka praca nad zwiazkiem i miloscia, ktora bede slubowal do konca zycia - to tez moze przerazac ale ja juz sie z tym oswoilem i pogodzilem ;-) Mysle, ze to tylko od nas zalezy kto wygra w tej walce- watpliwosci i nasze slabosci, czy wiara, nadzieja i... i sami wiecie co ;-)

 

This is your life, your choice and your decision - don't waste it.

 

Pozdrawiam Wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kapralis dziękuje za wsparcie!

Wierze, że Twój ślub będzie wspaniałym dniem Twojego życia i trzymam za Ciebie kciuki! Już Ci życzyłam wszystkiego dobrego na nowej drodze życia! ściskam Cię i jeszcze raz powodzenia:)

od rana mi sie troche polepszyło ale i tak lęk pozostał :(

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 2:10 pm ]

on jest na prawdę wspaniały:) kocham go!:)

a dziś znów mi sie przypomniało coś z przeszłości i dręczyło mnie żeby mu powiedzieć, ale to nie jest istotne i nie jest ważne ale mnie dręczyło i mu powiedziałam i od razu mi sie lżej zrobiło... ehh

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cicha, mam identycznie tak jak ty.... jest mi cholernie ciezko:( mam juz dosyc tych mysli! i tak jak i tobie tak i mi przypominaja sie rozne rzeczy....:( wiesz co kilka dni temu moj chlopak mial jakos tak dziwnie wlosy ulozone, odrazu skojarzylo mi sie to z typem, ktorego nie lubie i do konca naszego spotkania mialam mysli, natrectwa, ciagle widzialam tego typka:( mam juz tego doscyc..... ale wczoraj w pewnm momencie wybuchlam z zazdrosci (oczywiscie moja urojona zazdrosc) ale to dalo mi troche myli ze kocham.... ale co z tego:( wiesz co cicha ja mam tak ze ciagle szykam pomocy u Boga.... modle sie w niemal kazdej sytuacji, ale nie daj Boze nie mam ochoty sie pomodlic o to zeby bylo dobrze to ogarnia mnie taka nerwica, chcec samobojstwa..... ciagle rozpatruje jakies mozliwosci i sposoby:( kurde ostatnio mnie nawet draznilo w jaki sposob jadl moj ukochany! ze nie robil tego idealnie:( teraz jestem bardzo smutna bo przed chwila dzwonil do mnie a ja nie zareagowala mega miloscia ( moj chlopak wyjechal na kilka dni) siedze teraz i mam dosyc:( cicha bylam wczoraj w kosciele i ksiadz na kazaniu mowil ze trzeba sie modlic z WIARA! potem po kosciele pojechalam sobie do mojego kuzyna i on na tablicy mial przyczepiony tekst z bibli ze wiara mozna przeniesc nawet gory... to mi dalo takie oswiecenie, ale jak juz pisalam jak nie mam ochoty sie modlic to z nowu mysli ze nie kocham i tak w kolko macieju:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Wam,

 

Piko i chicha powiedzcie mi, czy u Was też tak jak u mnie tym myślą towarzyszy scisk w klatce piersiowej? Taki bardzo mocny scisk? Ja go mam w sumie od rana a nasila sie glownie kiedy mysle o swoim zwiazku tak bardzo intensywnie. U mnie teraz raczej ok, choc bywalo lepiej ;-)

 

Cicha thx za zyczenia, daj Boże niech się spełni ;-) Pozdrawwam Was serdecznie - dacie rade ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie nie mieszkamy razem...a wy? kapralis powiem ci ze chyba przez miesiac zawsze rano jak mialam mysli "czulam zołądek" potem to mi jakos przeszlo ale trwalo to dlugo, czasami tez mam tak ze jak mam mega straszne mysli to zaczynam kaszlec- tak jakby dusic sie. mam do was pytanie myslicie ze wytrwala modlitwa pomoze? glupie pytanie ale ja juz chwytam sie wszystkiego:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Pikpokis jasne że pomoże. Ja na przykład proszę w modlitwie aby mój związek z Michałem się rozwijał, aby był trwały, szczęśliwy i zdrowy, by umieliśmy rozwiązywać nasze problemy mądrze. By nasza miłość z dnia na dzień stawała się coraz głębsza i trwalsza, żeby żadne złe myśli czy pokusy nie niszczyły go, byśmy umieli się im przeciwstawić.

Kapralis u mnie podobnie też miałam ucisk w klatce piersiowej teraz już prawie znikł jedynie kiedy naprawdę się boję, problemy z żołądkiem też miałam czasami okropne ciągle było mi niedobrze. W końcu mam nerwicę a ona działa na cały organizm dlatego warto śledzić te sygnały. Kiedy myśli się czają czuję niepokój i od razu jakbym stawała się skoncentrowana ale zarazem zdenerwowana kiedy myśli atakują.

Najważniejsze to się im nie poddawać bo to tylko lęk. Bez względu na to czy są to myśli czy objawy somatyczne czy wszystko razem trzeba pamiętać, że to tylko lęki. Trzeba stawiać im czoła żeby one nie zdominowały nas.

Oprócz Paromercku stosuję też magnez i chyba pomaga. Słuchajcie to tylko lęki, wyobrażenia, które tak naprawdę w rzeczywistości nie mają odzwierciedlenia. Nie wolno się nimi kierować jest to czasem trudne bo potrafią otępiać (kiedy się bardzo boisz koncentrujesz się na tym jak się ratować) ale kiedy mija ten stan wszystko przecież staje się znowu cudowne. Trzeba się cieszyć każdym dniem. Wierzyć, że choroba w końcu odpuści. Koniecznie trzeba budować poczucie własnej wartości bo czasami mam wrażenie kłócąc się z samą sobą, że po prostu nie ufam swoim uczuciom, boję się tych swoich uczuć ale od razu sobie mówię mam prawo kochać i być kochana, jestem dumna ze swojej miłości do mojego Michała, niech inni mi zazdroszczą jeśli chcą ja nikomu nie zamierzam zazdrościć. Dla mnie mój partner jest strzałem w "10". Nie wolno oglądać się na innych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aga masz 100% racje....

 

cos wam powiem kochani, nie wiem jak sie pozbyc mojego ciaglego placzu, urojen.... moj chlopak wyjechal na kilka dni pracowac a ja sobie wyobrazalam jak zarywa jakies panienki.... oczywiscie niedorzecznie...:( jest multum takich sytuacji, zawsze sobie cos dopowiadam, a potem siedze przy nim spieta i zaczynam ryczec.... wczoraj siedzielismy i przez jakis czas nic do siebie nie mowilismy... ja odrazu pomyslalam- nudzimy sie to koniec i lzy naplywaly mi do oczu nie wiem jak sobie z tym poradzic a wiem ze jest to glowna z przyczyn tych durnych mysli, na dodatek wiem kochani ze inny chlopak juz dawno wywalil by mnie za takie zachowanie... ale moj kochany jest cierpliwy ;/ zamiast przyjsc do niego usmiechac sie i zartowac to ja przychodze nadąsana i smutna.... czasami mam tak ze mowie: dosc i jest ok ale to te zle nastroje goruja nade mna....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Widzę że choróbsko nie ustępuje ale wy też nie ustępujcie! To jest choroba! U mnie dobrze na szczęście ale też miewam myśli ale zamiast nad nimi się rozczulać wolę się koncentrować na tym co mogę zrobić żeby było nam z Michałem jeszcze lepiej. Przestańcie myśleć o rozstaniu bo przecież tego nie chcecie! Kiedy zbliżają się myśli pojawia się lęk i to on otępia. Zaobserwowałam to u siebie wtedy jakby mój organizm skupiał się na tym jak się bronić, dodatkowo jestem nerwowa więc jak w takiej sytuacji mam się czuć dobrze. Kiedy odzyskuję spokój mam też pewność że myśli są wierutnym kłamstwem.

Mam pytanie czy zaobserwowaliście u swoich krewnych jakieś objawy nerwicowe? Ja nerwicę mam po rodzicach zresztą moja rodzina jest znerwicowana. Nie pozwólcie aby choroba wzięła nad wami górę bo wierzcie mi skończy się to dla was źle.

Cicha czy u Ciebie w domu wszystko ok? Może zdarzyło się coś co cię zdenerwowało? Nie martw się te myśli miną. I znów będzie dobrze.

Zresztą nie wiem czy zauważyliście to u siebie ale ja zawsze w końcu znajduję w sobie siły żeby odgonić te myśli.

Wy zapewne też tak macie. Bądźcie cierpliwi. Nie poddawajcie się.

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 8:32 am ]

Moje rady których sobie sama udzielam ale może i wy skorzystacie:

- trzeba wierzyć i ufać swoim decyzjom, uczuciom

- traktujcie siebie z szacunkiem (łatwiej jest szanować innych kiedy szanuje się siebie)

- bądźcie dumni z siebie (ale nie próżni)

- bądźcie dumni ze swojej miłości (jest szczera i prawdziwa)

- budujcie waszą pewność siebie (łatwiej będzie wam wierzyć w szczerość waszych uczuć a nie myśli,które są wynikiem właśnie braku pewności siebie)

- cieszcie się każdym dniem bez względu czy jest słońce czy deszcz

- w ważnych dla was kwestiach kierujcie się waszą intuicją a nie cudzymi opiniami

- nabierzcie dystansu do waszej własnej osoby łatwiej będzie wam zrozumieć dlaczego pojawiają się te myśli

- nie zapominajcie o waszym bagażu doświadczeń, który ma wpływ na to jak się obecnie czujecie ale nie użalajcie się nad sobą

- planujcie

- nie oceniajcie innych

Pamiętajcie nerwica jest chorobą nie leczona może w przyszłości się rozwijać i doprowadzić do poważnych konsekwencji w waszym życiu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

agus moja mama ma nerwice, w moim wieku ta nerwica byla bardzo nasilona... tyle co wiem... wiesz co ja bardzo chce poprawic swoj nastroj,te hustawki, te wybuchy placzu.... czasem nadwrazliwosc moze byc gorsza niz cokolwiek innego....

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:18 am ]

aga tak jak i ty, ja takze biore paromerck, dwie tabletki... wspomoge sie tez magnezem:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pikpokis nerwica jest chorobą dziedziczną ale wydaje mi się, że chodzi tu bardziej o przekazywanie dzieciom zachowań i lęków z którymi borykali się nasi rodzice a z którymi po prostu nie umieli sobie poradzić. Wiesz w nerwicy chodzi o zmianę myślenia. Koncentrowanie się na tym co dzieje się tu i teraz a nie zastanawianiu się nad rzeczami w zasadzie niemożliwymi do wyjaśnienia (np czym jest miłość w naszym przypadku). Ja staram się pracować nad poczuciem własnej wartości i budować wiarę w siebie. Kiedy ufasz sobie ufasz też swoim uczuciom, poglądom itp. Doszłam też w końcu do tego dlaczego pojawiła się w mojej głowie ta wstrętna myśl (wiesz jaka). Chodzi o to, że zanim związałam się z Michałem wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać mój związek, jaka ja w nim będę jaki będzie mój partner itp. tylko że zakochałam się w facecie totalnie innym niż go sobie wyobrażałam. Moja wcześniejsza definicja miłości nie zgadzała się z tą jaką doświadczam w rzeczywistości i pojawił się lęk + kompleksy na swoim punkcie (czasami chorobliwe), trudna sytuacja rodzinna itp spowodowały że się pogubiłam. Nerwica pozwoliła mi poznać siebie. Wgłębić się w mój wcześniejszy tok myślenia, sposób bycia, zachowania. Zrozumiałam że wówczas nie wszystko we mnie było właściwe. No i totalnie nie wiedziałam czym jest związek. Lęki pojawiły się bo kocham w inny sposób niż to sobie wyobrażałam ale wiem że kocham prawdziwie. Każdy kto pisze w tym temacie powinien zastanowić się jak wcześniej pojmował miłość, związek, jak go sobie wyobrażał a jak jest w rzeczywistości.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pikpokis nerwica jest chorobą dziedziczną ale wydaje mi się, że chodzi tu bardziej o przekazywanie dzieciom zachowań i lęków z którymi borykali się nasi rodzice a z którymi po prostu nie umieli sobie poradzić. Wiesz w nerwicy chodzi o zmianę myślenia. Koncentrowanie się na tym co dzieje się tu i teraz a nie zastanawianiu się nad rzeczami w zasadzie niemożliwymi do wyjaśnienia (np czym jest miłość w naszym przypadku). Ja staram się pracować nad poczuciem własnej wartości i budować wiarę w siebie. Kiedy ufasz sobie ufasz też swoim uczuciom, poglądom itp. Doszłam też w końcu do tego dlaczego pojawiła się w mojej głowie ta wstrętna myśl (wiesz jaka). Chodzi o to, że zanim związałam się z Michałem wyobrażałam sobie jak będzie wyglądać mój związek, jaka ja w nim będę jaki będzie mój partner itp. tylko że zakochałam się w facecie totalnie innym niż go sobie wyobrażałam. Moja wcześniejsza definicja miłości nie zgadzała się z tą jaką doświadczam w rzeczywistości i pojawił się lęk + kompleksy na swoim punkcie (czasami chorobliwe), trudna sytuacja rodzinna itp spowodowały że się pogubiłam. Nerwica pozwoliła mi poznać siebie. Wgłębić się w mój wcześniejszy tok myślenia, sposób bycia, zachowania. Zrozumiałam że wówczas nie wszystko we mnie było właściwe. No i totalnie nie wiedziałam czym jest związek. Lęki pojawiły się bo kocham w inny sposób niż to sobie wyobrażałam ale wiem że kocham prawdziwie. Każdy kto pisze w tym temacie powinien zastanowić się jak wcześniej pojmował miłość, związek, jak go sobie wyobrażał a jak jest w rzeczywistości.

 

Witaj Agu:-)

 

Napewno jest coś w tym co piszesz i pewnie podejście do kwestii miłości i związku było inne od rzeczywistości już zastanej w czasie trwania związku. Ja niestety nie pamiętam swojego postrzegania związku zanim poznałem Martę.. ;/ Szkoda, może to by mi udzieliło jakiś odpowiedzi na ten temat. U mnie póki co troszkę gorsze dni - codziennie - jak zwykle od rana czuje to pieczenie w mostku i klatce piersiowej - tak i swoisty ścisk i ogólnie nie czuje się swobodnie. wierze, że przejdzie i mam głęboką nadzieje, że nastąpi to przed ślubem bo nie chciałbym w tak ważnym dniu mieć spieprzonego humoru przez to dziadostwo. Fajne dałaś rady :-) Napewno trzeba włożyć dużo wysiłku w budowanie każdego związku - tym więcej im dłużej trwa bo z każdym dniem coraz bardziej przyzwyczajamy się do tej drugiej osoby i trzeba sie bardzo starac by byc nadal dla siebie atrakcyjnym ;-) Myślę, że każdy z nas tu obecnych da sobie predzej czy pozniej z tym rade - kwestia podejscia do mysli, objawow somatycznych i sprawy milosci ;-) Moja milosc jest trudna ale wspaniala ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×