Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mój dzisiejszy dzień


daablenart

Rekomendowane odpowiedzi

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 9:05 pm ]

A ja zaczęłam się ruszać podość długim siedzeniu w domu :roll:

Na pierwszy ogień poszedł basen, na który póki co muszę dojeżdżać samochodzikiem ok 30 km bo w mojej mieścinie nie ma swimming pool'u :evil: Ale na pływalni jest już bosko ;) Mogłabym tak pływać caaały boży dzień :twisted: Tak sobie pływając zastanawiałam sie, skąd wzięło się we mnie tyle autodestrukcji i nienawiści do samej siebie...cud, że nie dostałam żadnego raczyska lub innego świństwa, ehhh...

:arrow: pracuję nad sobą, by całkowicie zapanować nad swoim nieznośnym umysłem, który tyle dołków podkopał już pod samym sobą, że aż szkoda słów :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ostatnio często zastanawiam się nad tym aby udać się do psychologa, ale jest taki problem że niechciał bym aby moi rodzice o tym wiedzieli (przynajmniej narazie). Gdybym powiedział o wszystkim rodzicom to pewnie by próbowali mi w jakiś sposób pomóc, jednak dla nich pewnie psycholog lub psychiatra był by raczej ostatecznością, a mi sie wydaje że własnie potrzebował bym psychologa teraz. Zresztą rodzice na pewno nie zrozumieli by tego, nie potrafili by zrozumieć o co w tym chodzi, dlaczego mam lęki (ja sam nie bardzo rozumiem swoje leki). Nie chciał bym również mówić o psychologu lub psychiatrze dlatego bo mimo wszystko udanie się do takiego lekarza jest jednak jakimś tam wstydem. Nie chcę też aby zaraz cała rodzina się o wszystkim dowiedziała, nikt tego nie zrozumie i pewnie traktowany był bym już troszke inaczej, ulgowo (a tego nie chcę). Nie mówię że mam złą rodzinę, wręcz przeciwnie wszyscy się zawsze wspierają nawzajem, mam bardzo dobrych rodziców i całą rodzinę, ale nikt z rodziny nie chodził nigdy do takich lekarzy i mam takie wrażenie że był by to wstyd.

 

Mam kilka pytań.

Ile kosztuje wizyta u psychologa?

Czy może się zdarzyć że psycholog poinformuje rodzinę o tym że do niego chodzę?

Co muszę mieć aby się umówić na wizytę, jakiąś książeczkę lekarską czy coś?

 

Narazie tyle pytań. Z góry dzięki za odpowiedź;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ostatnio często zastanawiam się nad tym aby udać się do psychologa, ale jest taki problem że niechciał bym aby moi rodzice o tym wiedzieli (przynajmniej narazie). Gdybym powiedział o wszystkim rodzicom to pewnie by próbowali mi w jakiś sposób pomóc, jednak dla nich pewnie psycholog lub psychiatra był by raczej ostatecznością, a mi sie wydaje że własnie potrzebował bym psychologa teraz. Zresztą rodzice na pewno nie zrozumieli by tego, nie potrafili by zrozumieć o co w tym chodzi, dlaczego mam lęki (ja sam nie bardzo rozumiem swoje leki). Nie chciał bym również mówić o psychologu lub psychiatrze dlatego bo mimo wszystko udanie się do takiego lekarza jest jednak jakimś tam wstydem. Nie chcę też aby zaraz cała rodzina się o wszystkim dowiedziała, nikt tego nie zrozumie i pewnie traktowany był bym już troszke inaczej, ulgowo (a tego nie chcę). Nie mówię że mam złą rodzinę, wręcz przeciwnie wszyscy się zawsze wspierają nawzajem, mam bardzo dobrych rodziców i całą rodzinę, ale nikt z rodziny nie chodził nigdy do takich lekarzy i mam takie wrażenie że był by to wstyd.

 

Mam kilka pytań.

Ile kosztuje wizyta u psychologa?

Czy może się zdarzyć że psycholog poinformuje rodzinę o tym że do niego chodzę?

Co muszę mieć aby się umówić na wizytę, jakiąś książeczkę lekarską czy coś?

 

Narazie tyle pytań. Z góry dzięki za odpowiedźWink

Witaj w klubie ;-)

Również leczę sie ... potajemnie przed rodziną... Z dokładnie identycznych powodów co Ty. Wiem że rodzina ( rodzice siostry) by zrozumiała, ale boję się trochę ich pierwszej reakcji, ich pytań... No i nie zniósł bym gdyby rozniosło to się po reszcie rodziny z którą mam dość częsty kontakt... Po prostu wiem że by tego nie zrozumieli, a ja nie chciałbym im nawet dogłębnie tłumaczyć. Tym bardziej że mieszkam na wsi i tutaj ludzie mają trochę inne spojrzenie na różne sprawy, a sprawa psychologów/psychiatrów jest jedną z tych spraw :).

Do psychologa chyba nie potrzebujesz skierowania, a jeśli tak to da Ci je np.lekarz rodzinny. Ja wstydziłem się iść do swojego lekarza rodzinnego ze względu właśnie na obawę czy sie przed kimś nie wygada... Bo to w końcu mała miejscowość, więc poszedłem do poradni leczenia nerwic i zaburzeń osobliwości oraz uzależnień. Wiem wiem groźnie to brzmi w pierwszym odczuciu, ale przełamałem sie ( mimo że było trudno) i się tam zarejestrowałem. Wcześniej poszedłem do prywatnego psychologa potem psychiatry ale nie byłem zadowolony i nie bardzo mogłem płacić za wizyty.

Najlepiej właśnie znajdź jakąś placówkę w swoim mieście zajmującą się nerwicami, czy zaburzeniami osobliwości i tam sie udaj. Weź od razu swoją książeczkę ubezpieczeniową bo będzie potrzebna. W NFZ'ie leczenie jest bezpłatne więc nie będziesz płacił za wizyty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

widzę że jest tu dużo osób, które na pewno o nerwicy i depresji wiedzą więcej niż ja. Czytam wasze posty i robi mi się trochę lepiej na duszy, że jednak nie jestem sama i moja choroba to nie tylko wymysł hipochondryka. Mam stwierdzoną nerwicę lękową i lekką depresję. Dostałam właśnie Neurol i Alventę. Trochę już poczytałam w innych miejscach na temat tych leków, ale póki co jestem strasznie przestraszona i moje lęki niestety nasilają się. Chyba nie za bardzo sobie ze sobą radzę i nie wiem gdzie szukać pomocy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

IceMan zadnych strat nie bylo?:D

 

A jaa.. ja prosze panstwa dzis tez mam dobry dzien, nie wiem czy to zasluga pogody czy mojej wcorajszej modlitwy.hehe Jednak modlitwy maja moc sprawcza. Poprosilam o konkretna rzecz i dzisiaj sobie zdalam sprawe ze otrzymalam to o co zabiegalam,oby tak dalej xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja prosze modle sie o coś od 9 lat i jakoś nadal moja prośba nie została spelniona......

Dzisiejszy dzien byl średni.....oczywiście jedna osoba zdążyła mnie poobrażac,w ogole dzisiaj czułem sięw szkole samotny jak nigdy :cry:

W dodatku boje się że cosz sercem mam....bo ciężko mi jest w okolicach mostka :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, do czego doszłam - szkoły są jak wsie. Zamknięte społeczności na małej przestrzeni, zmuszone do bycia ze sobą. Tacy ludzie ze szkół nas odrzucają dlatego, bo jesteśmy "inni" niż każą nam być stereotypy - a zauważyłam że każdy nerwicowiec ma "problem" z dopasowaniem się do stereotypów, a wg. mnie to dobrze, bo w końcu stereotypy świadczą tylko o głupocie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem Wam, do czego doszłam - szkoły są jak wsie. Zamknięte społeczności na małej przestrzeni, zmuszone do bycia ze sobą.

 

Heh, dobrze powiedziane ;) Należy wpisać się w jakiś schemat, a jak nie to już cię załatkują; ponadto w budach zawsze panuje niepisany wyścig szczurów i ludzie albo otwarcie się nie lubią, albo udają, że się lubią, dużo fałszu i mało zrozumienia od i dla drugiego człowieka; w schools uczą wszystkiego oprócz najważniejszych rzeczy, które powinni wykładać od małego:

1. Jak akceptować/pokochać siebie i świat/drugiego człowieka (kwestie tolerancji, etc) czyli o tym, że każdy jest unique, wartosciowy i ma prawo do indywidualnie pojmowanego szczęścia przy poszanowaniu others

2. Kwestie sensu życia, odpowiedzialności za swoje życie i o tym, że to my sami a nie inni jesteśmy panami naszego losu;

 

Myślę, że gdyby wcześnie ktoś to porządnie z ludźmi omawiał, wielu z nas zaoszczędziło by to nie jednej nerwicy i deprechy...bo oto często ktoś robi coś przez wiele lat pod presją otoczenia, rodziny i nagle budzi się stwierdzając, że wszystko jest nie tak :shock: takich przykładów można by mnożyć i mnożyć :roll:, sama zresztą I do set such a bloody example :roll:

 

greets

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety, szkoła to taka wieś zabita dechami. Kiedy rozmawiałam z psychologiem o tym i z paroma innymi osobami to dowiedziałam się, że ludzie z bud dlatego tępią takich jak my, bo boją się nas - naszej inności i są zazdrośni - choć nie zawsze- że mamy jakieś inne grono znajomych, poza szkołą (tak jest w moim wypadku).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co?

 

Wczoraj wieczorem oglądałam sobie Dr. House'a i akurat leczył on faceta z HIV. I tak sobie pomyślałam, że jak badali mi krew w krwiodawstwie zeszłego lata, to nie dali mi karteczki z wynikami, a jeśli nawet nic nie wyszło, to może za wcześnie było i takie klimaty. To było wczoraj, dzisiaj w ogóle o tym nie myślę, bo wiadomo, że sobie wkręcam, bo podstaw nie mam, ale akurat wczoraj tak myślałam.

 

Dzisiaj wróciłam z zajęć, wszystko fajnie. Wieczorem miałam jechać na chór, a że tata jest po chorobie to nie prosiłam go o podwiezienie, sprawdziłam, że jest dobry autobus, a z powrotem więcej luzu, bo nikt nie będzie czekał. Poszłam sobie na autobus, odjechał przed czasem, czyli zanim zdążyłam dojść na przystanek, poczekałam 20 min na następny, wysiadłam, już byłam spóźniona, bo z przystanku trzeba dojść jakieś 7 minut (pisali). Wysiadłam i stoję i nie wiem gdzie iść. Poszłam spory kawałek tam i z powrotem w 3 różne ulice, w ogóle nie wiedziałam gdzie jestem, bałam się strasznie, nawet nie tego, że ktoś mógłby mi zrobić krzywdę (prędzej, że sama sobie zrobię), tylko, że jakoś tak dziwnie w około (trochę zadupie) i że ludzie co tam chodzili, to pewnie uważali, że jestem głupia. Wróciłam na przystanek. Podeszłam na stację benzynową, przejrzałam plan miasta, obrałam prostą drogę (jedną z tych którą już szłam), doszłam do następnej stacji benzynowej, przejrzałam plan miasta i uświadomiłam sobie, że szłam dokładnie w przeciwnym kierunku. Zawróciłam, dotarłam na miejsce. Zajęło mi to wszystko (dojazd i dojście) 3 razy tyle, co pójście tam z buta od samego domu.

 

Przyszłam godzinę spóźniona, uśmiechnięte buzie poprawiły mi nastrój, nawet mnie ktoś podwiózł do domu, ale teraz mi się wydaje, że wszyscy dzisiaj poszli na jakieś imprezy beze mnie.

 

Ale ja mam dość. Mam prawo żyć jak człowiek, który nie boi się chorób, których nie ma, potrafi dojść do miejsca które znajduje się dwie ulice dalej i przed spotkaniem się z kimś nie zakłada, że nikt nie przyjdzie, albo że zmienił numer telefonu :cry::cry::cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja sama juz nie wiem co robie. Chcialłabym byc zdecydowana a nie moge pojdac jednej zwyklej decyzji, rozwazam ja na wszystkie strony a i tak nie moge sie zdecydowac.

 

I w ogole czuje ze dziwaczeje, placze a za chwile sie smieje...

Pozatym ciagle mysle o jednej osobie i nie wiem dlaczego az tak czesto .... To zadna milosc ani nawet zakochanie .... to chyba tylko nartęctwo ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej.....nigdy tak się nie czulem beznadziejnie...czuje sietaki nie zrozumiany na realu taki samotny,dzisiaj na uczelni bylem po prostu tak zdolowany....ludzie oczywiscie dali mi znać że jestem idiotą,,,ale mniejsza o to.......ja po prostu czuje że staczam się w dół,a wszystko przez brak akceptacji innych :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szkoły są jak wsie

Niezłe porównanie. A osobiście nie cierpię takiego podejścia, chociaż to chyba trzeba poznać z tej drugiej strony żeby to znienawidzić, pewnie niektóre z osób to praktykujących będą mieli okazję. Cieszę się że jestem już na studiach i mam to za sobą.

ilość pokończonych szkół, przeczytanych książek, dyplomów itp. jest często odwrotnie proporcjonalna do inteligencji, kultury osobistej, a nawet wiedzy w ogóle

Mam wrażenie że ludzie po prostu chełpią się statusem społecznym związanym z taką a nie inną szkołą, profilem itp. Nie jest to zdrowe.

wszyscy dzisiaj poszli na jakieś imprezy beze mnie

A tam. Pewnie niektórym (tak jak mi :P ) się nigdzie iść nie chciało...

ja po prostu czuje że staczam się w dół,a wszystko przez brak akceptacji innych

Bezwładnie. A może by trochę oporu postawić?

A ja sama juz nie wiem co robie. Chcialłabym byc zdecydowana a nie moge pojdac jednej zwyklej decyzji, rozwazam ja na wszystkie strony a i tak nie moge sie zdecydowac.

To się nazywa odpowiedzialność, więc takiego podejścia tylko pogratulować ;) Czasem pochopnie można coś głupiego zrobić.

I w ogole czuje ze dziwaczeje, placze a za chwile sie smieje...

Ponoć jedno i drugie na zdrowie wychodzi :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezwładnie. A może by trochę oporu postawić?

Jak postawić opór.......chce rozmawiaćz ludżmi staram sie próbuje ...z całych sił probuje zawsze kiedy wracam ze stuiów jestem zmęczony fizycznie i psychicznie :cry: W dodatku jeszcze te obrażanie mnie i głupie spojrzenia innych ludzi.....oni tyle mówią o akceptacji,że trzeba poznać czlowieka zanim przylepi mu sie jakąś etykiete,trzeba zrozumieć.......a sami tego nie robią.........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa odpowiedzialność, więc takiego podejścia tylko pogratulować Czasem pochopnie można coś głupiego zrobić.

Dzis sie wykazalam kompletnym brakiem odpowiedzialnosci , zrobilam narazie najglupsza rzecz w moim zyciu ... ide spac bo zarwalam cala noc :?

 

Czuje sie fatalnie , oczywiscie psychicznie... czuje sie samotna, nieodpowiedzialna i sama nie wiem co tam we mnie jeszcze siedzi .

 

Pozatym sama angazuje sie w zwiazek kory i tak wiem ze nie bedzie mi odpowiadal ale nie zniose tej samotnosci .. wiem jestem glupia ...;/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×