Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja a wsparcie od bliskich


cryo

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie.

Powiedzcie, proszę, jak to jest u Was, czy jeśli Wasi bliscy, przyjaciele, rodzina wiedzą o Waszej depresji, możecie liczyć na wsparcie z ich strony? Jeśli tak, to w jaki sposób? Czy w ogóle można oczekiwać od kogoś wsparcia będąc w takim stanie, czy zostaje tylko terapia? Wiem, że są artykuły o tym, jak sobie radzić, gdy ktoś bliski ma depresję, wiem, że niby są ludzie, którzy są gotowi wesprzeć bliską osobę, gdy jest na takim zakręcie, ale teoria sobie, a życie sobie. Może należy dać sobie spokój, niczego nie oczekiwać i po prostu skupić się na terapii? Ja do takiego wniosku dochodzę. Zastanawia mnie, jak to jest u innych, bo u mnie o takie wsparcie jest raczej ciężko, czasami spotykam się wręcz z kpiną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzina nie wie nic - zgrywam twardziela z bananem na mordzie dość skutecznie. Znajomi - swego czasu tak wymęczeni moim jęczeniem że też już zaczynam odgrywać Człowieka Szczęśliwego bo i tak już sporo wyraźnie miało dość gdyż "dziwnym trafem" umilkły telefony, zniknęły wiadomości na gg itd... W pracy wiedzą coś po łebkach że "jakieś proszki łykam" ale czym jest depresja, jak się objawia, czemu tak często zdarza mi się zaspać do roboty - nie pojmują, mimo że kilka razy próbowałem "uświadamiać". Finalny wniosek niestety jest taki: świat ma w d... moją depresję czy inne problemy z mózgownicą, jedyną osobą która się tym powinna przejmować jestem ja sam i nikt inny za mnie sobie z problemami nie poradzi. Stąd też mimo że wsparcie z otoczenia mam zerowe, to nie brakuje mi go też wcale. Już tylko czasem dopada mnie chwilowy wkurw na sytuację, ale w końcu na to są prochy :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na wsparcie trudno liczyć. Możemy uważać, że wymagamy specjalnego zainteresowania i pomocy. Ale z perspektywy zdrowych to często wygląda tak, że jesteśmy trudni w relacjach i inne osoby nabierają niechęci. Traktują to jakby osoba nie chciała utrzymywać relacji, miała o sobie wysokie mniemanie itd. Nikomu nie chce bawić się w psychologa. No i może dobrze. Przynajmniej oni mają jakieś życie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgodze sie z monkiem, nieczesto sie zdarza takie prawdziwe wsparcie. Bo tu nie chodzi o uzalanie sie, glaskanie po glowce i powtarzanie: o ty moje biedactwo.

Tylko o to, zeby ktos byl. I zebysmy wiedzieli ze jest i nie przestraszy sie naszej dolegliwosci. Byl dobrowolnie bo jestesmy dla tej osoby wazni. Czy to ktos z rodziny, czy nie.

Obecnosc, sama tylko obecnosc potrafi zalatwic wiele. Wspomoc znacznie terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bo tu nie chodzi o uzalanie sie, glaskanie po glowce i powtarzanie: o ty moje biedactwo.

Tylko o to, zeby ktos byl. I zebysmy wiedzieli ze jest i nie przestraszy sie naszej dolegliwosci.

Też tak myślę.

Generalnie zgadzam się z Wami, że o wsparcie jest trudno. Dochodzę do wniosku (niestety mało odkrywczego), że jeśli już na kogoś liczyć, to właśnie tylko na siebie, ewentualnie na psychoterapeutę, a z resztą dać sobie spokój, bo ostatecznie w większości przypadków ludzie mają to po prostu gdzieś.

Deader, przemawia do mnie Twoje podejście (i ten Bender ;) ), chociaż stwierdzam, że jak mam tak dłużej grać, to kontakty ograniczę do minimum, bo granie stało się już dla mnie zbyt męczące i już mi się nie chce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deader, przemawia do mnie Twoje podejście (i ten Bender ;) ), chociaż stwierdzam, że jak mam tak dłużej grać, to kontakty ograniczę do minimum, bo granie stało się już dla mnie zbyt męczące i już mi się nie chce.

No, owszem, jest to jakiś minus, bo i ja z tego względu się ostatnio nieco "wyalienowałem" towarzysko - ale generalnie uważam że to mi ma być dobrze a nie światu, jak dobrze się czuję siedząc sam w domu to nie będę na siłę próbował się wpraszać na imprezy :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, spotykałam się z różną reakcją. Od zupełnej obojętności (jakby to było oczywiste, że jestem chora) - po mobilizowanie "na siłę" (mama) - aż w końcu po kpiny, powody do żartów (mój były chłopak). Zresztą nie mam żadnych oczekiwań - jak komuś o tym mówię to tylko po to,by wiedział dlaczego tak, a nie inaczej się zachowuję (np. unikam kontaktu czy jestem nieobecna myślami). Nie chcę, by ktoś brał to do siebie, kiedy nie mam ochoty do kontaktowania się/spotykania. Moim jedynym wsparciem są tabletki trafiające do żołądka ;):lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×