Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nagle zamilkł (odszedł?) :-(


Rekomendowane odpowiedzi

uderza mnie tchorzostwo czlowieka ktorego nie stac na stwierdzenie ze konczy z toba zwiazek

Mnie też! Właśnie to uderza mnie najbardziej! Tym bardziej, ze zawsze wyrażał się źle o facetach, którzy odchodza bez słowa! Mówił jeszcze kilka dni wcześniej, ze to dla niego nie do przyjęcia, by tak odejść, że to brak szacunku do kobiety, ze taki facet to tchórz. Po kilku dniach zrobił to samo!!! A na moje błagania, by wyjaśnił mi, dlaczego milczy, z jakiego powodu odszedł w ogóle nie zareagował. Prosiłam tylko go o szczera rozmowę, ale bez odezwu z jego strony... Jakby się obraził, choć nie był typem obrażalskiego i nie miał powodu do obrazy, bo dzień wczesniej rozstalismy się w pokoju i umówili na kolejny dzień, ale już zamilkł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym ,ze to co jemu sie wydaje uczuciem do byłej zony tez uczuciem nie jest, to tylko takie było by gdyby było, tez wymówka i to,że niby fajnie,ale fajnie by nie było bo sie rozeszli, czyli zamiast prawdziwego zwiazku ma w głowie emocjonalny most , którym tłumaczy niepowodzenia wszystkie w zyciu uczuciowym a tak naprawde problemem nie jest jego była zona tylko jego strach przed emocjami, zona jest bezpieczna bo nie jest z nim gdyby była stała by sie realnym zagrozeniem dla jego strachu , ktory tkwi w jego głowie, facet potrzebuje ostrej terapii i to bardzo, bo rodzice i niby uczucie do byłęj zony sa zasłoną dymną, parawanem przed prawdziwym uczuciem do drugiej osoby,żeby mogł sie zdeklarowac i otworzyc musi przestać się bać , jesli sobie nie poradzi to bedzie bardzo nieszczęsliwy całe zycie, bo szczęsliwy to on ni4 jest na pewno w tym wszystkim,ale to praca nad soba dla niego nie dla Ciebie, ty mozesz być obok ,ale nie musisz,zalezy od tego co czujesz, jak czujesz i na ile Ty sie czujesz silna w tym wszystkim?

 

Własnie, on mnie odtrącił tym milczeniem, czyli obok być nie mogę. Nie powiem, sama chetnie bym mu pomogła, bo i pomagałam mu na poczatku przed naszym związkiem, widząc, ze jest nieszczęsliwy i zamknięty w sobie. Ale teraz, gdy on absolutnie nie chce żadnego kontaktu, gdy nie odpisuje na wiadomości, nie odbiera telefonów, a na ulicy odwraca głowę w drugą stronę i udaje obrażonego, wiem, że on po prostu już mnie nie potrzebuje, nie potrzebuje mojej pomocy. Najwyraźniej stał się silniejszy przy mnie, nawet do dostrzegałam, bo z człowieka zdołowanego zmienił się w pełnego wigoru faceta. Szkoda tylko, ze odtrącił mnie w taki sposób, gdy już przestałam mu być potrzebna, gdy stałam się emocjonalnym zagrożeniem dla niego...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą strach był tez powodem dla którego bał sie zwiazku z innymi kobietami juz po rozejsciu, to,ze zawsze cos znalazł to tez były powody preteksty do rozstania anie prawdziwe powody, bał sie bo jest słąbym cżłowieikem, bo paralizuje go strach po prostu to wymysłą ta za głupia, za stara, ta za młoda, ta z innego miasta ta cos tam a tamata coś jeszcze to na tym polega, mozna sobie mowic takie rzeczy, które wytłumaczą mnie samego przed sobą bo przeciez to i tmato a najgorzej i najtrudniej to stanac przed lustrem i pwoiedziec sobie jestem beznadziejnym mezczyzną i boje sie zwiazku ,zangazoawnia a wiele lat byłęm z kobieta, której robiłem za popychadfło byłem dlatego,ze mnie do końca nie szanowała bałęm sie ,ze odejdzie i czułem podswiadomie,ze nie musze sie angazować do końca nawet jak mamy słub, jesli nie stanie sobie przed lustrem i nie przeanalizuje swojego zycia i postepowania to zawsze bedzie jakas zasłona dymna .U kazdego cos sie znajdzie, jakies wady i w tle wydumane uczucie do byłej.Albo to zroumie albo bedzie zył w takim swoim piekiełku psychicznym, które sam sobie stworzył w swojej własnej psychice,ale to musi sam ty mozesz patrzec, wspierać ,ale to musi sam , mozesz,ale musisz i pamietaj o tym.Nic nie musisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zresztą strach był tez powodem dla którego bał sie zwiazku z innymi kobietami juz po rozejsciu, to,ze zawsze cos znalazł to tez były powody preteksty do rozstania anie prawdziwe powody, bał sie bo jest słąbym cżłowieikem, bo paralizuje go strach po prostu to wymysłą ta za głupia, za stara, ta za młoda, ta z innego miasta ta cos tam a tamata coś jeszcze to na tym polega, mozna sobie mowic takie rzeczy, które wytłumaczą mnie samego przed sobą bo przeciez to i tmato a najgorzej i najtrudniej to stanac przed lustrem i pwoiedziec sobie jestem beznadziejnym mezczyzną i boje sie zwiazku ,zangazoawnia a wiele lat byłęm z kobieta, której robiłem za popychadfło byłem dlatego,ze mnie do końca nie szanowała bałęm sie ,ze odejdzie i czułem podswiadomie,ze nie musze sie angazować do końca nawet jak mamy słub, jesli nie stanie sobie przed lustrem i nie przeanalizuje swojego zycia i postepowania to zawsze bedzie jakas zasłona dymna .U kazdego cos sie znajdzie, jakies wady i w tle wydumane uczucie do byłej.Albo to zroumie albo bedzie zył w takim swoim piekiełku psychicznym, które sam sobie stworzył w swojej własnej psychice,ale to musi sam ty mozesz patrzec, wspierać ,ale to musi sam , mozesz,ale musisz i pamietaj o tym.Nic nie musisz.

 

 

Akurat to wszystko, co jest powyżej napisane on wiedział! Ale... odnosił to do mojej osoby!!! Że ja przez kilka lat bałam się związku z kimkolwiek, ze nikomu przez ten czas szansy nie dałam, a nie dałam, bo nikt nie wzbudził we mnie zaufania. Ze właśnie żyłam w piekle samotnosci z własnej winy, bo on chociaż próbował się wiązać. Tylko po co próbował, skoro kilka kobiet porzucił, gdy chciały czegos więcej! Ja sama gdy miałam problemy z wejściem w związek nie mydliłam innym oczu wiedząc, ze jeszcze nie jestem w stanie czegos zbudować, że mam jakąś barierę psychiczną. On natomiast miał nieustanne pretensje do mnie o to, jakby szukał po prostu kogoś, na kogo może te własne frustracje i lęki przelać, bo one go niby nie dotyczyły, on się wypierał, gdy mu prosto w oczy mówiłam, ze się po prostu boi emocjonalnego zaangażowania. Raz nawet przyznał się, ze okropnie się przed tym broni, ale po chwili oczywiście odwołał swoje stanowisko, upatrujac problemów w mojej przeszłości, w moim kilkuletnim byciu osobą samotną.

 

-- 17 sty 2014, 22:09 --

 

Aha.....na ulicy odwraca glowe...juz chcialam sugerowac ze umarł

 

Też się martwiłam, że coś się stało przez kilka pierwszych godzin milczenia. Ale go widuję na ulicy, jest też obecny na gg i fb, więc wiem, ze zyje. Ale nie odzywam się. Prosiłam, błagałam o rozmowe- nie zareagował, więc i ja traktuję go teraz jak powietrze, nie chcąc się narzucać i płaszczyć przed nim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się martwiłam, że coś się stało przez kilka pierwszych godzin milczenia. Ale go widuję na ulicy, jest też obecny na gg i fb, więc wiem, ze zyje. Ale nie odzywam się. Prosiłam, błagałam o rozmowe- nie zareagował, więc i ja traktuję go teraz jak powietrze, nie chcąc się narzucać i płaszczyć przed nim.

 

 

Widując go na ulicy nie możesz podejść i spytać? Bez histerii, bez awantur, spokojnie, sensownie, zapytać. Przecież nie ucieknie machając rękami, a Ty masz prawo podejść i zadać proste pytanie.

 

-- 18 sty 2014, 00:07 --

 

Bo chodzi też o to, żeby nie myślał, że można Cię odstawić jak niechcianą zabawkę, która potem idzie na jego warunki tak naprawdę, bo przecież on nie chciałby by widziano was razem. Nawet podczas niewinnej z pozoru wymiany zdań na ulicy, co mogłoby być rozmową o pogodzie. Żeby nie myślał, że jest panem sytuacji i nie był bezkarny. Są takie, co by pobiegły walić pięściami w drzwi i domagać się wyjaśnień, a Ty miałabyś nie zagadać? Włącza mi się agresja na tego człowieka;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też się martwiłam, że coś się stało przez kilka pierwszych godzin milczenia. Ale go widuję na ulicy, jest też obecny na gg i fb, więc wiem, ze zyje. Ale nie odzywam się. Prosiłam, błagałam o rozmowe- nie zareagował, więc i ja traktuję go teraz jak powietrze, nie chcąc się narzucać i płaszczyć przed nim.

 

 

Widując go na ulicy nie możesz podejść i spytać? Bez histerii, bez awantur, spokojnie, sensownie, zapytać. Przecież nie ucieknie machając rękami, a Ty masz prawo podejść i zadać proste pytanie.

 

Pytałam, odpowiedział, że nie ma o czym rozmawiać i po prostu odszedł, stwarzając wrażenie obrazonego na mnie. Prosiłam o ktrótka rozmowę, nic nie dociera- traktuje mnie jak powietrze :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieee... Nawet gdyby się obraził, bo doszłyby go jakieś plotki, to powinien chcieć wyjaśnić, a nie wszystko momentalnie przekreślać. Wysłałam Ci zresztą PW. Trzymaj się tam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieee... Nawet gdyby się obraził, bo doszłyby go jakieś plotki, to powinien chcieć wyjaśnić, a nie wszystko momentalnie przekreślać. Wysłałam Ci zresztą PW. Trzymaj się tam!

Własnie, też myslałam początkowo, ze to zwykła obraza, ze może ktoś plotkę jakąś mu powtórzył, ale to dojrzały człowiek i wydaje mi się, że raczej by najpierw spytał mnie. Zawsze o wszystkim rozmawialiśmy, zawsze mówił, ze jak bedzie mi miał coś do zarzucenia, to powie prosto w oczy, a tu nagle takie zachowanie. Dzien wczesniej jedynie wspominał, że za bardzo mu uczucia okazuje, że mu to przeszkadza, ale żeby przez takie coś zerwać lub tak się zachowywać względem mnie...

 

-- 17 sty 2014, 23:34 --

 

Nieee... Nawet gdyby się obraził, bo doszłyby go jakieś plotki, to powinien chcieć wyjaśnić, a nie wszystko momentalnie przekreślać. Wysłałam Ci zresztą PW. Trzymaj się tam!

Własnie, też myslałam początkowo, ze to zwykła obraza, ze może ktoś plotkę jakąś mu powtórzył, ale to dojrzały człowiek i wydaje mi się, że raczej by najpierw spytał mnie. Zawsze o wszystkim rozmawialiśmy, zawsze mówił, ze jak bedzie mi miał coś do zarzucenia, to powie prosto w oczy, a tu nagle takie zachowanie. Dzien wczesniej jedynie wspominał, że za bardzo mu uczucia okazuje, że mu to przeszkadza, ale żeby przez takie coś zerwać lub tak się zachowywać względem mnie...

(Odpisałam na wiadomość)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczuł się osaczony/przytłoczony/nadmiernie zobowiązany etc etc etc... Daję se rękę uciąć, że jak w końcu zatęskni za tym, coś mu dawała, to przyjdzie z podkulonym ogonem, a jego pierwszym 'tłumaczeniem' będzie 'widziałem, że za bardzo się zaangażowałaś, więc chciałem to rozluźnić, bałem się że cię zranię bo byłaś za bardzo przywiązana'. Wie, że nie znosisz takiej formy rozstania, gadacie o tym, a chwilę później robi dokładnie TAK SAMO? Przecież to zakrawa na jakiś sadyzm i jakieś chore gierki :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Poczuł się osaczony/przytłoczony/nadmiernie zobowiązany etc etc etc... Daję se rękę uciąć, że jak w końcu zatęskni za tym, coś mu dawała, to przyjdzie z podkulonym ogonem, a jego pierwszym 'tłumaczeniem' będzie 'widziałem, że za bardzo się zaangażowałaś, więc chciałem to rozluźnić, bałem się że cię zranię bo byłaś za bardzo przywiązana'. Wie, że nie znosisz takiej formy rozstania, gadacie o tym, a chwilę później robi dokładnie TAK SAMO? Przecież to zakrawa na jakiś sadyzm i jakieś chore gierki :bezradny:

 

W dodatku widzi, co piszę na fb, gdzie ma mnie w znajomych, widzi jak cierpię, nie rusza go to nic, nawet słowem się nie odezwie, nawet przepraszam nie powie, a ja siedzę i wylewam za nim łzy w nadziei, ze on ma jeszcze jakieś serce, że zrozumie, co mi zrobił i w jakiej formie to zrobił, bo wciąż o tym przypominam- o tym milczeniu.Ja piszę na fb jak cierpię, a on w tym czasie publikuje jakieś dowcipy, jakieś smieszne rzeczy, tak, jakby zupełnie tego nie widział. Nie poznaję tego człowieka, był taki czuły, delikatny, wrażliwy na ludzką krzywdę, a teraz taki zimny, jakbym mu niewiadomo co zrobiła. Naprawdę czasem się zastanawiam, w czym zawiniłam, skoro on tak na mnie reaguje. Zawsze wiedziałam, ze tak reaguje tylko na ludzi, którzy mu coś poważnego wyrządzili, ze wtedy potrafi milczeć, być zimnym i obojętnym :-(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niezapominajkaania,

Naprawdę czasem się zastanawiam, w czym zawiniłam, skoro on tak na mnie reaguje.

hej, nie szukaj winy w sobie, bo się zadręczysz dziewczyno. nie ma nic złego w tym, że się w nim zakochałaś i pokazywałaś mu to na każdym kroku. każdy jest inny, każdy ma inną ekspresję emocjonalną i to jest w porządku.

mi czerwona lampka zapaliłaby się w momencie, jak on mówił, że za bardzo się zaangażowałaś, że on się czuje nieswojo, jak widzi jak bardzo go kochasz. włączając do tego te teksty o żonie.. zwiewałabym czym prędzej.

i teraz nie myśl, dlaczego się nie odzywa, co zrobiłaś źle, co on pomyślał, co zrobił, czemu taka zmiana- tylko zaakceptuj ten fakt i przejdź nad nim do porządku dziennego. skoro tak zrobił- jego wybór- Twoje życie toczy się dalej, taki typ nie jest Ci do niczego w nim potrzebny. po co wkładać sobie na głowę, martwić się, tracić nerwy.. nie ma to sensu, skórka nie warta wyprawki.

swoją drogą- gdy emocje już opadną, poczytaj sobie może w internetach o uzależnieniu od miłości etc. może to coś Ci rozjaśni :)

ściskam kciuki mocno, trzymaj się ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niezapominajkaania,
Naprawdę czasem się zastanawiam, w czym zawiniłam, skoro on tak na mnie reaguje.

hej, nie szukaj winy w sobie, bo się zadręczysz dziewczyno. nie ma nic złego w tym, że się w nim zakochałaś i pokazywałaś mu to na każdym kroku. każdy jest inny, każdy ma inną ekspresję emocjonalną i to jest w porządku.

mi czerwona lampka zapaliłaby się w momencie, jak on mówił, że za bardzo się zaangażowałaś, że on się czuje nieswojo, jak widzi jak bardzo go kochasz. włączając do tego te teksty o żonie.. zwiewałabym czym prędzej.

i teraz nie myśl, dlaczego się nie odzywa, co zrobiłaś źle, co on pomyślał, co zrobił, czemu taka zmiana- tylko zaakceptuj ten fakt i przejdź nad nim do porządku dziennego. skoro tak zrobił- jego wybór- Twoje życie toczy się dalej, taki typ nie jest Ci do niczego w nim potrzebny. po co wkładać sobie na głowę, martwić się, tracić nerwy.. nie ma to sensu, skórka nie warta wyprawki.

swoją drogą- gdy emocje już opadną, poczytaj sobie może w internetach o uzależnieniu od miłości etc. może to coś Ci rozjaśni :)

ściskam kciuki mocno, trzymaj się ;)

 

Chciałam zwiewać, ale nieustannie robił mi nadzieje, udawał takiego kochającego. Ja po wielu zyciowych przejsciach potrzebowałam (jak mi się wydawało) kogos takiego i on sam wspominał, że mi pomoże, ze naprawi moją nieufność w stosunku do mężczyzn, ze strworzymy coś wartościowego razem. Jeżeli chodzi o zonę, lampka się włączała, ale myślałam sobie, ze to minie, ze jest po przejściach i musze to zrozumieć

 

-- 18 sty 2014, 14:09 --

 

Ja piszę na fb jak cierpię,

powaznie? po co cierpisz publicznie?

 

Te posty, w których pokazuję udostępniam tylko dla niego, tylko on je widzi, inni znajomi nie. Po prostu, chciałam człowiekowi pokazać, co zrobił, wywołać jakieś wyrzuty sumienia, ale chyba bezskutecznie, bo on sam pisze np: że uważa się za bardzo dobrego człowieka (zawsze miał wysokie mniemanie o sobie), no i wciąż dowcipy i posty o imprezach, dziś jakieś wspomnienie miłe o chwili z żoną- dawno temu. Nie poznaję człowieka, bo on nigdy ani imprezowiczem nie był, ani też nie zachowywał się tak bezdusznie, więc nie wiem, czy to jego maska obojętności, zeby się do prawdziwych uczuć nie przyznać, czy po prostu taki podły jest, ale udawał kogoś innego przede mną.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przez 9 lat mu nie minelo

Na to wygląda! On przez 9 lat się przed nią płaszczył, prosił o powrót, a ona go własnie tak zlewała, jak on teraz mnie! On wszystko usprawiedliwiał, wiem, jak przez to cierpiał, bo przed związkiem się przyjaźniliśmy, więc pomagałam mu się z tym uporać. Wiem, jak bolało go jej milczenie, jej brak życzeń na święta, podczas, gdy on sam zawsze jej wysyłał. Tłumaczył ją, ze ona ma honor, że to dobra cecha, choć tak przez to cierpi, mnie natomiast zarzucał brak honoru, bo nigdy ani obrażalska nie byłam i zawsze prosiłam o rozmowę, gdy coś było nie tak, no i teraz, poczatkowo prosiłam go, by nie odchodził, bo go kocham i nie chcę stracić. Dla niego takie zachowanie u kobiety zawsze było piętnowane, ja niestety nie wyobrażałm sobie inaczej, tylko po prostu pokazać, że kocham i chcę walczyć, naprawić to. Mój błąd, ze pokazałam słabość, bo on tego nigdy nie lubił, on sam zawsze mnie pouczał, ze trzeba pokazywać, jakim jest się silnym, twardym, ze trzeba pokazać, ze człowiek zawsze i w każdej sytuacji sobie sam poradzi. Ja byłam trochę inna, okazywałam inaczej uczucia i pokazywałam, że mi zalezy, ze jeżeli chce się z kimś coś zbudować, to przeciwności się pokona, bo przeciwności w życiu są zawsze. Ale on (nawet kiedyś wspomniał troszkę po pijanemu na urodzinach),że choćby był przeszczęsliwy, a jego rodzina np. nie akceptowała jego wyboru, to byłby nawet w stanie związać się z kobietą, która by gogorzej traktowała, ale przy której miałby spokó (bo rodzina by zaakceptowała)!!! Myślałam wtedy, ze wypił i głupoty plecie, ale chyba tak jednak myślał... To okropne, jak mi namieszał po tym wszystkim w głowie. Sama nie wiem, na czym stoję, jaka być powinnam, co zrobiłam nie tak. Czuję się jak zabawka, którą wyrzucił w kąt, gdy się dowartosciował, gdy pokazał, jaki to on silny jest, jaki nieomylny, jaki kochający (byłą żonę)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na to wygląda! On przez 9 lat się przed nią płaszczył, prosił o powrót, a ona go własnie tak zlewała, jak on teraz mnie! On wszystko usprawiedliwiał, wiem, jak przez to cierpiał, bo przed związkiem się przyjaźniliśmy, więc pomagałam mu się z tym uporać. Wiem, jak bolało go jej milczenie, jej brak życzeń na święta, podczas, gdy on sam zawsze jej wysyłał.

Facet byl zdecydowanie dziwny...tak jakby nie docieralo do niego ze juz nie jest jej mezem. Rozumiem pierwszy szok ale mijaja lata a on jest caly czas w tym samym miejscu. No i zastanawiam sie skad u Ciebie tak syndrom matki teresy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na to wygląda! On przez 9 lat się przed nią płaszczył, prosił o powrót, a ona go własnie tak zlewała, jak on teraz mnie! On wszystko usprawiedliwiał, wiem, jak przez to cierpiał, bo przed związkiem się przyjaźniliśmy, więc pomagałam mu się z tym uporać. Wiem, jak bolało go jej milczenie, jej brak życzeń na święta, podczas, gdy on sam zawsze jej wysyłał.

Facet byl zdecydowanie dziwny...tak jakby nie docieralo do niego ze juz nie jest jej mezem. Rozumiem pierwszy szok ale mijaja lata a on jest caly czas w tym samym miejscu. No i zastanawiam sie skad u Ciebie tak syndrom matki teresy?

Po prostu zawsze miałam dobre serce i zawsze wszystkim pomagałam. Widziałam, w jakim był stanie, gdy go bliżej poznałam, nie chciałam go więc zostawiać w jego stanach smutku i samotności, widziałam, ze przy mnie stał się szczęsliwy i nawet sam o tym wspominał, ze tak szczęśliwy nie był już od lat, co mnie utwierdzało w przekonaniu, że dobrze zrobiłam pomagając mu. Tak się rozwinęło uczucie, do związku dążył on, on zrobił pierwszy krok ku temu, twierdząc, ze również chciałby dać mi szczęscie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×