Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Hej! U mnie średnio ale nie z powodu nerwicy tylko znów muszę szukać pracy ale na szczęście podchodzę już do tego w inny sposób niż rok temu tzn wiem że od tego czy znajdę pracę czy nie nie będzie zależał mój związek. Oczywiście nie zamierzam mojego Michała obciążać moją "bezrobotnością" ale wiem, że będzie przy mnie i będzie mnie wspierał nawet jeśli pracy mieć nie będę do czego oczywiście nie chcę dopuścić bo dużo łatwiej się żyje jeśli są dwa źródła dochodu.

Piko wiesz to zwracanie takiej uwagi na wygląd u swojego chłopaka (tak było w moim przypadku nie wiem jak u Ciebie) wynikało z mojej chyba już chorobliwej uwagi o mój własny wygląd i tych cholernych kompleksów. A wiecie co jest najśmieszniejsze, że tak naprawdę wygląd nie ma kompletnie znaczenia bo pomimo, że nie jestem żadną pięknością (na szczęście, pomyślcie ile takie "piękne" tracą życia na pielęgnowanie swojego wyglądu) jestem lubiana a wcale o to jakoś szczególnie nie zabiegam, nikomu nie "nadskakuję". Ostatnio z moim Michałem Piko też miałam ciężką rozmowę zarzucił mi, że rozwalam wszędzie moje rzeczy i wiesz co nie wkurzyłam się o to na niego bo miał całkowitą rację chociaż też lekko wytknęłam mu jego "grzechy" i na tym się skończyło. Nie kłóciliśmy się bo to nie ma sensu raczej trzeba się zastanowić jak rozwiązać ten problem bo jest faktem, że lubię mieć rozwalone rzeczy a Michał nie bardzo. Widzisz to są takie drobnostko ale też są ważne w związku nie wykłócaj się o nie ze swoim partnerem raczej zastanów się co TY możesz zrobić, żeby załagodzić konfliktowe sytuacje. Pamiętaj zmieniać możesz tak naprawdę tylko siebie, swój punkt widzenia ale zmiana zachowania u Ciebie może wpłynąć na zmianę zachowania u twojego partnera ale o tym zadecyduje on sam. Zmuszanie kogoś na siłę do zmiany niestety nie przynosi korzyści rodzi właśnie konflikty.

Cicha ciekawe rzeczy napisałaś o tej złości jeśli przeczytasz coś fajnego proszę napisz o tym.

Co do myśli to są tylko czasem, olewam je totalnie bo mam inne sprawy na głowie, poza tym chcę o nich już zapomnieć. Cieszę się tym co mam, każdy dzień przynosi jakieś nowe doświadczenia. Wiecie co jest smutne, że teraz coraz więcej ludzi będzie miało podobne problemy co my na tym forum. Moim zdaniem z każdym następnym pokoleniem bezwzględna powierzchowność doprowadzi ludzi do tragedii. Ludzi już teraz media traktują jako "produkty" a to one w dużej mierze kształtują opinię człowieka. Mam nadzieję, że na nas nie mają jednak większego wpływu. Bądźmy sobą, szukajmy własnej tożsamości, własnego Ja. Po co kogoś naśladować jak można cieszyć się własnym pomysłem na życie. Pokonamy to choróbsko głowa do góry!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aguś jesteś cudowna!! :) Jesteś naszym psychologiem :) dziękuje:)

Ale mam nie zbyt dobre wieści... chodzi o moją chorą noge..otóż od kąd pamiętam mam guza na udzie, w poniedziałek mialam rezonans magnetyczny i dzis mam wyniki, pisze, że może to być naczyniak jamisty albo mięsak, musze z tymi wynikami jechać do mojej poradni onkologicznej :( boje się ze to może być mięsak, a to jest nowotwór złośliwy :( trzymajcie kciuki zeby bylo wszystko dobrze:( przez tą noge ja nie moge chodzić, bo czuje tego guza :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widze, że temat się przerzedza :-) Już nawet ze starej gwardii nie wszyscy się wypowiadają. Ehh... No cóż ja chyba niebawem też postanowię odejść od forum na dłużej bo być może styczność non-stop z tym problem nie daje mi możliwości przezwyciężenia tej choroby ;-) Ale to tylko takie moje dywagacje :-) Trzymam za Was mocno kciuki, wierze że się wszystkim ułoży i uda w życiu :-)

 

Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:) Napiszę Wam tylko, że wzięłam urlop z pracy i cały ostatni tydzień spędziłam z moim Mężczyzną. Szczerze mówiąc było ciężko. Cały czas mam wrażenie że jest coraz gorzej. Jakbym coraz bardziej się oddalała od niego. Paranoja. Czasem już nie płaczę tylko mówię sobie że to już koniec. Wiem gdzieś tam w środku że nie jest to wszystko zbyt normalne ale jakoś trudno uwierzyć że te myśli i dziwne odczucia oraz emocje nie są moje. Mój Facet jest idealny , nie mam do niego o nic pretensji. Jest dobry, ma wielkie serce, jest z pozoru twardzielem ale potrafi być niesamowicie czuły i romantyczny. Mamy takie samo lekko bezczelne poczucie humoru, kochamy gotować, oglądać dobre filmy, spędzać czas wolny w naszym ulubionym pubie i gadać ze sobą godzinami. A tu nagle taki syf. Wszystko mi pasuje ale mam myśli że go nie chcę. Widzę wszystko w taki sposób że się zastanawiam czy przypadkiem to nie jest jakaś psychoza a nie nerwica. Kiedy powiedziałam mojemu Kochanie o treści tych myśli które mam to on się mnie zapytał czy ja w ogóle wiem co mówię. Okazało się że brakuje związku logicznego między poszczególnymi wypowiedziami które ja traktowałam jako spójną całość.

 

Cicha mam nadzieję że wszystko będzie w porządku. Myślę że skoro od zawsze masz tego guza to nie jest to nic groźnego. Jestem z Tobą myślami.

 

Buziaki dla Wszystkich

 

[ Dodano: Dzisiaj o godz. 1:13 pm ]

Piko jedna sprawa do Ciebie. Z tą irytacją mam tak samo jak Ty. Mój Facet powiedział mi że prawdopodobnie jest to olbrzymie zmęczenie umysłu stanem w którym się znajdujemy. Mózg tak reaguje bo jest na ostatnich obrotach. Wszystko nas denerwuje a najbardziej ta osoba na której jesteśmy tak mocno skupieni. Nie chcemy żeby nas te osoby denerwowały a one zaczynają nas wkurzać jeszce bardziej. To chyba rodzaj samosprawdzającej się przpowiedni.

Ja mam też tak że mówię sobie np.: o przynajmniej seks nadal jest super i następnego dnia nie jestem w stanie dotknąć mojego Faceta bo mnie odrzuca. Powiem krótko: strach się bać.

 

U mnie to wszystko postępuje. Ja się siebie pytam do jakiego momentu to będzie postępować. Aż go znienawidzę??? albo zapomnę kim w ogóle dla mnie jest??? Ojej............. :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was! Dziękuje ze ciepłe słowa:)

kapralis powiem Ci, że mam takie samo zdanie na temat tego forum, że nie powinnam tak często tu zaglądać , bo coraz bardziej się w to zagłębiam i wtedy coraz gorzej, więc postanowiłam raz na tydzień wpadać na to forum, zresztą częściej nie moge, czas mi na to nie pozwala.

Powiem wam, że u mnie jest tak, że jest kilka dni, a nawet kilka tygodni tak wspaniale jak kiedyś, ale gdy tylko sobie przypomne, że mam nn i że miałam takie myśli o moim kochanym, że to wraca, tylko że olewam te myśli, mówie sobie jak one są to niech sobie będą, a ja i tak wiem swoje! Nie potrafię żyć bez Tomka! On jest wspaniały!! :) Najcudowniejszy facet na świecie!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Wam:) Zrezygnowałam z psychoterapii darmowej i postanowiłam zainwestować w coś porządnego. Poprzednia babka przy każdym spotkaniu pytała mnie o wszystko od początku. Makabra.

Ta nowa kobitka zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Rozmawiałyśmy bardzo przyjemnie. Powiedziała mi że jestem osobą która strasznie się wszystkim sugeruje i że zamiast własne sugestie wykorzystać do poprawienia jakości swojego życia to dążę do autodestrukcji.

Mi się to wszystko zaczęło od tego że myślałam że moja mama jest śmiertelnie chora, potem że ja a teraz że nie chcę niby swojego faceta. Kocham siebie ale chcę siebie zniszczyć, przysporzyć sobie przykrości. To jest typowe myslenie neurotyka.

Babka się mnie pytała jak psychiatra nazwał to co mi dolega ale kiedy jej powiedziałam to w żaden sposób tego nie skomentowała. Zaczęłam się zastanawiać czy to dlatego że nie chce podważać czyjejś opini czy co innego.

Mam nadzieję, że u Was wszystko OK :D

Buziaki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Izi czy Pani doktor powiedziała skąd mogły się ewentualnie wziaść te natręctwa myślowe dt. ukochanego? Jestem ciekaw czy zaprezentowała Ci odmienny punkt widzenia w stosunku do tego co do tej pory juz slyszałaś.

Pozdrowionka dla wszystkich :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Kapralis :D

 

Babka mi powiedziała tylko to co napisałam wyżej. Nie pytałam jej zresztą skąd to się wzięło. Chyba to jest tak że różne przeżycia kształtują naszą psychikę.

Ona zwróciła mi uwagę na to że np. ja nie przeżywam ciężkich przeżyć wtedy kiedy one się dzieją. Pytanie co się dzieje z tymi emocjami które wtedy powinny mną targać. One zostają gdzieś w zakamarkach mózgu a potem wychodzą w postaci różnych nerwicowych objawów.

2 bardzo bliskie mi osoby zmarły na raka kilka lat temu. W ogóle nie przypominam sobie żebym to jakoś przeżyła. Potem moja mama wylądowała w szpitalu a ja w tym czasie chodziłam na dyskoteki tak jakby nic się nie stało. Teraz jak to piszę to wydaje mi sie to co najmniej nienormalne bo jestem bardzo wrażliwym człowiekiem. To tak jakby mój mózg wyłączał sie i nie dopuszczał do odczucia stresu. Ale widać że to po latach wychodzi.

To układa się w całość: wyimaginowane choroby (rak) na które niby cierpałam = zepchnięta na dno psychiki śmierć tych 2 bliskich mi osób (zmarły na raka)

Obsesja na punkcie tego że mama umiera = jej dawny pobyt w szpitalu+bardzo bliska relacja z nią od dziecka.

Ale co do partnera to nie wiem. Jest kilka opcji.Ojciec nas zostawił jak miałam 7/8 lat. Od 15 roku żcia zmieniałam facetów jak rękawiczki. Z nikim nie mogłam zaznać szczęścia. Nie przeżywałam zbytnio kolejnych rozstań. Tak jakby mój mózg naprawdę chronił mnie przed wielkim stresem.

Ale wszystko wylazło i niestety przywaliło naprawdę z grubej rury.

Muszę nauczyć się przeżywać emocje wtedy kiedy dzieje sie dana sytuacja a nie pare lat później. Ech.

A może Tobie jakiś lekarz sprzedał jakieś ciekawe informacje w temacie tej choroby???? Daj znać!!

Buziaki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Izi ta twoja pani doktor jest naprawdę świetna w tym co robi. Właśnie ja dokładnie odczuwam te natręctwa myślowe jako autodestrukcję. U mnie te myśli w dużej mierze wynikały z moich trudnych relacji z ojcem oraz mamą jakbym chciała za wszelką cenę uniknąć znów cierpienia a wiecie co jest w tym najśmieszniejsze, że te myśli przyszły znikąd tak nagle w momencie kiedy moje życie zaczęło nabierać sens, byłam bardzo szczęśliwa. Cieszę się że nasz organizm tak zareagował chociaż czasami było potwornie ciężko ale zmusił mnie do podjęcia leczenia. NN to nie tylko psychologia ale również procesy biologiczne dzięki lekom powróciłam do równowagi, którą wcześniej zaburzył długotrwały stres. Zgadzam się w 100% o przejmowaniu się sugestiami innych obecnie staram się nie przejmować cudzymi opiniami wcześniej miałam z tym poważny problem. Izi będzie dobrze zresztą założę się, że pomimo tych wstrętnych myśli jesteście i tak szczęśliwi ze swoimi partnerami bo mi z moim Michałem jest najlepiej na świecie! I wiecie co wam powiem jestem naprawdę dumna że mam tak kochanego, wspaniałego, czułego, troskliwego, zabawnego i bardzo inteligentnego chłopaka. Wierzę głęboko, że nasz związek przetrwa wszystko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi sie ze nn na prawde bierze się z jakiś przykrych wspomnien. Chcialabym tez mieć takiego swojego prywatnego psychologa, na ktorego moge polegać, ale nie stety nie stać mnie na takiego lekarza, a wiem, że taki zwykly lekarz mi nie pomorze, i dlatego musze sama sobie radzić i obserwować co jest zle a co dobre.

Jestem bardzo wrażliwą osobą. Dzis widzialam pod sklepem kotka, ktoremu z pyska leciala krew, chciał uciekać, ale mial cos z nogami. Pies go pewnie jakiś pogryzł, albo cos mi sie stało, i zaczełam płakać, a moj kochany mi powtarzal, zebym sie nie przejmowała i zebym dala spokoj to ja mu powiedzialam ze tak nie umiem sie nie przejmować i zaczelismy sie klucić, a potem mialam wyrzuty sumienia, ze znow zepsułam Tomkowi dzień :( Nie wiem dlaczego ja tak robie.. nie zrobilam nic zlego, i klucilismy sie o taka drobnostke... i przyszły myśli"nie pasujemy do siebie" ehhh :( ale juz minely. Jak zamkne oczy to widze jak dalej tam siedzi ten kot i ryczeć mi sie chce :( Musialam o tym napisać na tym forum.

Często się o coś obwiniam, tylko, że ostatnio mniej, bo dzięki temu forum odkryłam, że są rzeczy z którymi należy sie pogodzić.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej Dziewczyny :D

Cicha nie martw się. Będę tu na forum pisać wszystkie ciekawe informacje usłyszane od mojego psychologa. Będę opowiadać jak przebiega terapia, co ta kobitka mówi i jakie zadania mi wyznacza. To napewno pomoże Ci w autoanalizie.

Ale mimo wszystko lepiej udać się na terapię. Spróbować poszukać kogoś odpowiedniego za darmo. A jeśli masz trochę czasu to zapisać się na terapię grupową, na zajęcia które się odbywają codziennie przez kilka tygodni. Ja chętnie bym poszła na coś takiego ale pracuję i wiem że taka długa nieobecność nawet usprawiedliwiona zwykle kończy się wywaleniem z roboty.

 

Aga ja jestem teraz w takiej sytuacji że w ogóle czuję się jakbym była kompletnie sama. Jakby mnie z nikim nic nie wiązało. Czuję się pozbawiona emocji i uczuć. To straszne. Jak to powiedziała żelka z reklamy: "czuję się taka pusta w środku" :)) Nie wiem. Może to zmęczenie. :(

W ogóle nie wiem co się dzieje. Moje życie ułożyło się jak z bajki: mam idealnego faceta, który kocha mnie tak jak nikt inny nigdy nie kochał, zrobiłam 2 kierunki studiów, dostałam pracę od ręki bez żadnych znajomości i w dodatku po rozmowie kwalifikacyjnej zaproponowano mi dużo wyższe stanowisko niż to o które się ubiegałam, dobrze zarabiam. I nagle zaczęłam się zapadać w jakąś odchłań. Jakby mój mózg nie mógł przyjąć tego wszystkiego do wiadomości. Jakbym nie dawała sobie prawa do szczęścia. Nic mnie nie cieszy, niczego nie doceniam. Potrafię tylko marudzić i żyć we własnej wyobraźni czekając na jakieś cuda. Ale gdyby te cuda nadeszły to też nie umiałabym się nimi cieszyć. To tak jakbym wcale nie żyła.

Mam nadzieję że dzięki psychoterapii nauczę się cieszyć życiem takim jakie jest i doceniać każdą małą przyjemność:)

 

Buziaki dla Was:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej wszystkim,

 

Jak czytam Wasze posty, to czasem wydaje mi się, jakbym czytała o sobie ;). Co mogłabym dodać do tego, co napisała Izi... moja psycholog mówiła mi, że zawsze oczekuję emocji, muszą się pojawiać, bo jak ich nie ma to czuję się właśnie "pusta w środku", a to oznacza, że coś jest nie tak. Musi być albo radość albo smutek - cokolwiek, bo inaczej życie traci sens... i to wszystko prowadzi do tego naszego głównego wątku - nie ma emocji = nie kocham. Trzeba sobie uświadomić, że emocje nie zawsze są, ale to nie oznacza nic złego... takie jest po prostu życie, nic dodać nic ująć :)

 

Izi ja też mam "swój świat" ;) zawsze chyba miałam te nieograniczone pokłady wyobrazni swojego życia. Może to nasz sposób na nudną rzeczywistość?

 

pozdrawiam Was wszytskich.

 

ps. Od dłuższego czasu u mnie jest już bardzo dobrze - myślę, że to może podnieść was na duchu :). Jeszcze leki biorę, ale czuję się na prawdę fantastycznie. I mam świadomość, że kocham :).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam witam po baaardzo długiej przerwie :* pamietacie mnie jeszcze????

piko co Ty tu robisz ?? nie zdązyłam jeszcze nic wstecz popcxzytać ale nadrobię :*

 

No pewnie, że pamiętamy :-) Opowiadaj co u Ciebie Hanusia :-)

 

apsiq cieszę się, że Ci sie dziewczyno układa - dałaś sobie rade i aż się robi lżej na duszy czytajac tak optymistyczne posty :-) Zycze wszystkim by sie tak Wam poukladalo i byscie kiedys i wy napisali takiego posta jak apsik:-) Apsik powiedz mi tylko bo jestem ciekaw - masz swiadomosc - pogodzilas sie z tym ze kochasz mimo braku emocji? Zaakceptowalas taki stan jaki jest i uznalas ze nic sie nie zmienilo i nadal kochasZ?U mnie etz bardzo dobrze. leki w sumie bralem tylko przez 2 miesiace i to w tamtym roku od maja do wrzesnia. Potem sam zrezygnowalem na wlasne zyczenie z lekow i nie pozowlilem sie juz nimi szpikwoac :-) teraz podtrzymuje sie sie magnezem potasem i wapnem:-) Pomaga naprawde :-) Pozdrawiam Wszystkich bardzo gorąco.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie różnie ... ale ogólnie nie narzekam ...mam dla was nowinke: BĘDĘ MAMĄ :)

jestem w 6 tygodniu ciazy no i mój nastrój nieco sie popsuł i myśli daja sie we znaki :( teraz to nie tylko chłopak....to przecież tatuś mojego dziecka!!!! coż kolejny krok w dorosłosć daje o sobie znak :) biorę leki, może komuś sie to wyda dziwne ale zaproponowała mi to moja ginekolog, uwaza ze to lepsze wyjscie niz moje jazdy i załamki i jeszce co gorsze niż leki - a biorę seronil 10 mg, mozna zazywac go w ciaży

dopadają mnie też starszne lęki czy dam radę i w ogóle grrrrrr mam nadzije ze wspomozecie w złych chwilach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze możesz na nas liczyć Hanusia. Byliśmy z Tobą wczesniej - będziemy i teraz :-) Napewno dasz rade. Jesteś silną Kobieta - będzie dobrze. To i ja się czumś podziele - już w lipcu mam swój ślub :-) Wczesniej się go strasznie bałęm a teraz jestem najszczęśliwszym facetem pod słońcem i mimo, że mysli nt. temat nei powodują u mnie motyli w brzuchu czy czegoś tam to i tak uważam się za szczęściarza. Dałęm rade w najgorszych chwilach i wiem, że ejszcze nie raz dam rade bo nie uwolniłem sie od tego napewno w 100% i jeszcze wiwle razy bedzie bardzo ciezko ale silny terapią i własnymi przemysleniami oraz wnioskami z pobytu na forum myślę, że dam rade ;-) Pozdrawiam cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hej!

 

Hanusia gratulacje!! :) :)... w razie jakichkolwiek natręctw pisz! A jak generalnie żyło Ci się w czasie nieobecności na forum??

 

Kapralis - to nie tak, że nie ma emocji. Mam świadomość, że jeśli nie będzie we mnie uczuć itd to nie znaczy, że już nie kocham. Ale generalnie, jak się już wszystko mi w tej głowie w miarę poukładało, uspokoiłam się, to dobre uczucia - te na które tak długo czekałam - pojawiły się... Teraz akurat od jakiegoś czasu, mam w sobie dużo radości i pozytywnych emocji dot. mojego związku, ale jednocześnie wiem, że gdy nadejdzie ten gorszy czas (bo ważne też jest mieć świadomość, że taki czas może przyjść ;) ) to nie będzie oznaczać, że przestałam kochać :)

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

apsik84 Witaj kochana! :) Ciesze się że u Ciebie jest super!! Umnie też jest nie najgorzej, nie narzekam, od czsu do czasu pojawi się myśl, ale wiem że kocham, czuje to :) Napisałaś to samo co ja m myśle, na siłe chce odczuwać emocje, a masz racje, bo emocje nie zawsze występują. Dopiero do tego doszłam, dzięki Tobie apsik ;) Jak się przytulałam do ukochanego i jak nic nie poczułam, albo gdy mnie dotyka do twarzy albo drapie po plecach to gdy nic nie odczuwałam, to odrazu sie pojawiły mysli ze moze nie kocham... a to błędna myśl, to tylko głupia myśl. Nie przejmuje już się.

Izichristina widzisz jak to jest, nie mam pieniędzy na leczenie, a w moim mieście nie ma za darmo dobrego psychologa, zresztą ja na prawde czuje że nie potrzebuje lekarza. To forum mi wystarczy, i moja samoanaliza.

Hanusia!! gratuluje Ci że będziesz mamą!! Wieże że będziesz wspaniałą mamą!! To wielkie szczeście być mamą, ja tez kiedyś będe:) Jeszcze raz gratuluje:) i ściskam Cię mocno :)

 

życzę Wszystkim Wesołych Swiat Wielkanocnych, Duzo uśmiechu, radości i miłości :) Zeby nerwica ustąpiła :) Kazdemu zycze zeby się pozbył tego świństwa, ktore jest dla naszego zdrowia uciążliwe!!

aaa i mokrego dyngusa życze :D :D :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiajcie Kochani z samego ranka:) Z okazji Świąt Wielkanocnych:

**___**

_**___**_________****

_**___**_______**___****

_**__**_______*___**___**

__**__*______*__**__***__**

___**__*____*__**_____**__*

____**_**__**_**________**

____**___**__**Moc prezentów od zajączka

co koszyczek trzyma w rączkach

Wielu wrażeń, mokrej głowy

w poniedziałek dyngusowy.

Życzę jaja święconego

i wszystkiego najlepszego!

___*___________*

__*_____________*

_*____0_____0____*

_*_______@_______*

_*_______________*

___*_____v_____*

_____**_____**

_______*****_______

 

Przez czas jak mnie nie było, starałam sie normalnie żyć. Zapisałam sie na terapie do ośrodka leczenia nerwic, która mi bardzo dużo pomogła, wiele rzeczy zrozumiałam,ale też nie do końca:( na to trzeba dużo czasu.Wywnioskowac i zrozumieć coś a zaczać sie do tego stosowac to dwie rózne sprawy :(

Myśli były ale w nie duzym nasileniu, kedy pojawiał sie gorszy czas to zwiekszałam dawke leku. Moim problemem jest lęk przed dorosłością i każdy kroczek do przodu powoduje pojawiające sie objawy i myśli. Wyoraźcie sobie teraz, taki ogggromny krok, ale daję radę, bo musze dla tej malusiej Kruszynki co rośnie we mnie a swoją drogą leki pomagaja mi to łagodniej znieść. Przede wszystkim nie traktuję mojej nerwicy jak zła koniecznego bo wtedy jest duzo gorzej..to taka koleżanka która jest przy mnie i czasem ma cos do powoiedzenia :/ niekoniecznie sie z tym zgadzam ale co zrobić???pozdrawiam Was Kochani bardzo cielputko :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć Kochani:)

Hanusiu WIELKIE GRATULACJE :D Czytalam między innymi także i Twoje posty i tak coś mi świta że wspominałaś że pragniesz mieć dziecko ze swoim Ukochanym. Bardzo się cieszę że realizujesz swoje marzenia :D

 

Ja niedawno wróciłam ze święconką i powiem Wam że jak szłam do Kościoła to poprosiłam Boga żeby jakoś może mi pomógł bo mam tak że myślę że nie chcę być ze swoim Mężczyzną i łapie paranoje że "niechcenia" nie można odwrócić. Wiem jak to brzmi. Ja wiem że to chore, bo jak się nie chce to się nie chce. Ale ja nie chcę "nie chciecieć". Masakra. To myslenie mnie dobija. Jak teraz to piszę to zaczynam mieć wrażenie że ja nie mam nerwicy a tylko jestem głupsza niż ustawa przewiduje albo że mam psychozę jakąś.

W każdym razie jak przyszłam do Kościoła to Ksiądz akurat zaczął mówić o tym że jeśli człowiek czasem przestaje mieć siłę by kochać drugą osobę to powinien zwrócić się do Jezusa bo tak jak On zmartwychwstał tak i miłość w człowieku może się odrodzić. Ja odrazu pomyślałam że to jest znak od Boga jakiś czy coś. Wiem że myslicie że totalnie mi odbiło ale ja już dosłownie nie wiem zrobić ze sobą. Ech.

 

Koniec bzdur. Czas na życzenia:)

 

Życzę Wam Kochani tego czego wiem że i Wy mi życzycie - Aby te Święta i rozpoczynająca się wraz z Nimi wiosna przyniosły Wam ostateczną wygraną z chorobą i wlały ukojenie do Waszego życia. Życzę Wam szczęścia w Waszej miłości :D

WIELKIE BUZIAKI!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Izichristina nikt na tym forum nie myśli tak ze Ci odbiło. Każdy z nas przeżywał to samo więc to nie jest dla nas nowość. Powiem wam, że alkohol ma na mnie zły wpływ, jak na jakiejś imprezie zbyt dużo wypije to zaczynam płakać..ale tak mam odkąd pamiętam... więc jak jest jakaś okazja do picia to staram się pić jak najmniej, bo nie chce psuć dobrej zabawy mnie i najbliższym a przede wszystkim mojemu ukochanemu. Czy na was też tak działa alkohol? że płaczecie i wsyztsko jakoś z was wychodzi?

 

Mokrego dyngusa życze :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Hanusia to jest naprawdę świetna wiadomość. Będziesz wspaniałą mamą i żoną jeśli planujecie ślub ze swoim ukochanym. U mnie super to co czasami odczuwam to lęki o przyszłość. Bardzo chcę aby wszystko się dobrze ułożyło i wierzę w to głęboko że tak będzie. Zresztą nawet jak miałam te obrzydliwe myśli było mi po prostu wspaniale z moim Michałem. Cieszę się tym co mam bo od życia dostałam naprawdę bardzo wiele. Nie pozwolę aby jakakolwiek choroba, jakiś problem czy trudna sytuacja psuła mi mój związek. Ja nadal zażywam leki ale niewielką dawkę wychodzę z założenia że ze względu na długotrwały stres moje neuronki w mózgu mogły trochę ucierpieć dlatego profilaktyka im się przyda, magnez też łykam.

Z okazji Świąt życzę wam szybkiego powrotu do zdrowia, dużo radości, szczęścia i pomyślności.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Co u Was słychać? Nic sie nie odzywacie :-) Dzisiaj zaglądam tu na temat po ponad tygodniu i ani widu ani słychu:-) jak sobie radzicie? U mnie ostatnio były 3-4 dni bardzo cięzkie - wszystko wróciło, ale jakoś dałem sobie rade - to tylko utwierdza mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, ze z tym dziadostwem trzeba bedzie jeszcze abrdzo dlugo sie użerać i być zawsze przygotowanym na powrot.. Mam nadzieje, że u Was coraz lepiej :-) Pozdrawiam i życze sukcesów w walce o wlasne szczescie :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej:) No faktycznie nikt się nie odzywa. Zostaliśmy sami Kapralis??

Poopowiadam co u mnie więc.

Znowu musiałam zmienić terapeutę mimo że ta ostatnia kobitka bardzo mi pasowała. Ale niestety okazało się że zna moją siostrę i powiedziała mi że jest podobno taka zasada że jak się ma doczynienia z jednym członkiem jakiejś rodziny to z drugim już nie. Dlatego przeszłam pod skrzydła jej koleżanki. Sympatyczna w sumie. Zobaczymy jak będzie dalej. Na razie za mną pierwsze spotkanie. Powiedziała mi że jestem osobą która chce za wszelką cenę zainteresować sobą bliskich, że potrzebuję uwagi itp. Prawdopodobnie brakowało mi tego w dzieciństwie i tak mi zostało :D W sumie to jedyna ciekawostka jaką usłyszłam. Wygadałam się przede wszystkim i chyba to zawsze tak jest na początku. Mam nadzieję że w końcu coś z tego gadania dobrego wyniknie :D

 

Odezwijcie się :!:

Buziaki :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×