Skocz do zawartości
Nerwica.com

Cześć, trochę o mnie :)


pixi_individual

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim :)

 

Chciałam napisać troszkę o mnie.

 

Od dłuższego czasu doskwiera mi samotność. Jestem osobą introwertyczną, nigdy nie miałam przyjaciółki, a chciałabym. Znalazło by się pare, które tak właśnie by się nazwały, tylko część ludzi słowo "przyjaciel" oznacza więcej niż pogaduchy w szkole itp. To wynika prawdopodobnie z różnego definiowania tego słowa, nie to jest problemem. Kiedyś mi to nie przeszkadzało, jednak teraz pojawiły się dla mnie sprawy (ach, te problemy nastolatek :P), o których chciałabym się zwyczajnie wygadać.

Jednak nigdy nie udało mi się znaleźć takiej osoby. Wydaję mi się, że oprócz zwykłego przypadku, może to wynikać z mojej bierności w kontaktach towarzyskich - nigdy nie mówię o tym, co dotyczy to mojego stanu 'wewnętrznego', dopóki mnie ktoś konkretnie nie spyta i nie jesteśmy tylko we dwoje. Nie potrafię swobodnie rozmawiać w grupie osób, zwłaszcza jeśli jest w niej osoba, której dobrze nie znam. Nie utrudnia mi to specjalnie życia, po prostu jestem trochę zamknięta w sobie, jednak myślę, że mieszczę się w 'normie'. Mam w klasie koleżankę, z którą myślę, że mogłabym się zaprzyjaźnić, wymaga to ode mnie inicjatywy, tego się troszkę boję (nie chcę się narzucać), aczkolwiek jestem dobrej myśli. Ten tydzień nie ma jej w szkole, a dopadły mnie na prawdę trudne chwile...

 

Niedziela wieczór, nie mogłam nic zrobić. Siedziałam przed komputerem, nie byłam w stanie nic przeczytać, taka pustka mnie ogarnęła, czułam tylko lęk, spowodowany tym, że nie będę mogła wstać z łóżka. Taki stan miałam tylko raz, trwał on chwilę, po powrocie ze szkoły - usiadłam i ten sam rodzaj lęku - nie mogę nic zrobić. Teraz jednak trwało to dłużej, poniedziałek, wtorek, środa. Zdolna byłam do podstawowych czynności: umyć się, iść spać, wstać rano (wysiłek totalny...), szkoła itd. Mam to szczęście, że nie muszę się uczyć, by mieć zadowalające mnie oceny w szkole, dlatego też nigdy działań, które miałby je ewentualnie poprawić nie podejmowałam. Jednak jestem już w drugiej klasie liceum, za rok przygotowania matur, a następnie studia. Jeśli chce mieć dobre wyniki muszę się zacząć uczyć, coż. nie wymaga to wielkiej umiejętnośći dedukcji ;) Tu pojawia się problem i ten stan, który nie pozwala podjąć żadnego działania. Nie potrafię się skoncentrować, mam 8 godzin matematyki w tygodniu, na której po prostu siedzę i przepisuję tablicę. Bardzo boję się, że to może coś spowodować, zrobię coś głupiego, bo nie będę mogła się skupić albo zwyczajnie nie będę w stanie zrobić nic. Chcę przeczytać książkę - nie mogę. Ciało mi ciąży, jestem zmęczona, tylko nie wiem dlaczego.

 

Po ostatnich odwiedzinach ojca (mieszka w innym mieście z żoną, - ja mieszkam z mamą) poczułam, że jest mi on obojętny, jak cała rodzina z jego strony. Odwiedzam dziadków co tydzień, ale nigdy nie mam na to ochoty. Po prostu nie mam chęci do utrzymywania kontaktu z nimi. W pierwszej klasie podstawówki, mama spytała się czy chcę się zobaczyć z ojcem, chętnie się zgodziłam i od tamtej pory się z nimi widuje. Jestem dzieckiem wpadką, nie jest to jednak ból mego istnienia. Właśnie przy ostatnim spotkaniu, czułam się jakby spotykał się ze mną z łaski. Nigdy nie byłam 'rodzinną' osobą, i jedna ze strony mamy to już dla mnie za dużo, a co dopiero dwie... I też nie wiem co z tym zrobić, życie ma polegać na tym by robić rzeczy, które sprawiają nam przyjemność albo przynoszą dla nas wymierne korzyści, oczywiście z umiarem i rozsądkiem. Mam ochotę wyjechać to dużego miasta i zerwać z nimi kontakt.

 

Wiem, że ludzie mają poważne problemy i nie chcę się nad sobą użalać. Piszę dlatego, że nie wiem co wpędza mnie w ten nastrój. Chcę być po prostu szczęśliwa, poznać kogoś, może drugą połówkę, ale nie mogę. Piszę również dlatego, że chciałam troszkę poukładać swoje myśli, ubrać to w słowa, powiedzieć komuś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, jeszcze poznasz fajne osoby, ile jeszcze na studiach poznasz. Każdy ma czasem dołki. Ja też jestem w sytuacji, że mój ojciec odszedł od rodziny i nie mam z nim super kontaktu. Nic dziwnego, jak kogoś nie ma na co dzień przy Tobie to powoli przestajesz go potrzebować i przestaje Ci zależeć. Sam sobie zgotował taki los i tyle. Myślę, że Twoje rozterki nie odbiegają od normy, ale nie bagatelizuj tych emocji. To, że inni mają gorzej, to nie znaczy, że Twoje problemy są nieznaczące i nieważne. Postaraj się pomyśleć nad sobą, czego chcesz, czego potrzebujesz, co chcesz osiągnąć, co Cię boli i nie pozwala Ci tego szczęścia zdobywać i porozmawiać o wnioskach z bliskimi osobami. Raczej ucieczka nigdy nie jest rozwiązaniem, nie trzeba wyjeżdżać, żeby poprawić sytuację.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×