Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Prawda jest taka, że do banku pracować może iść każdy z wyższym wykształceniem... jeżeli nie ma "rachunkowości" robi sobie kursik... Uwierz, że praca się znajdzie :), to tu to tam. Moja koleżanka opowiadała, jak jakis dyrektor zaproponował jej posadę w banku, a ona pracowała w sklepie odzieżowym. Poprostu wlazł jako klient i spodobała sie mu jej aparycja.

Znam dziewczynę co z mojego kierunku własnie poszła do banku pracować, dostała umowę na rok, i tak naprawdę nie miała żadnego doświadczenia.

Ale szukała pracy ponad rok, trzeba przyznać

Ja też jestem introwertykiem i wiesz co? Praca z ludźmi mnie uspokaja, imprezy zaś wywołują u mnie lęk. Sama świadomość zarabiania robi ze mnie miłą maszynkę bez uczuć. Po pracy wcale nie czuje sie źle, wręcz dobrze :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No dla mojej matki najważniejsza są trzy magiczne literki "mgr" przed nazwiskiem.

Płaci mi za dojazd, więc mam jej się słuchać. Gdybym miała pracę......eh, wtedy mogłaby mnie w d... pocałować.

 

Śmieszna jest, bo dla niej osoby studiujące zaoczne to "tumoki" - bo przecież normalni ludzie idą na dzienne :mrgreen:

 

A ludzie bez mgr są dla niej nikim. Choćby mieli sieć sklepów, byli prezesami dużych spółek ALE BEZ MGR, są dla niej nikim.

Po prostu.

 

Dlatego mnie to irytuje i denerwuje, bo nie mogę nic zrobić, bo słyszę tylko "masz zdać, nie będziesz marnowała moich pieniędzy"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepsze jest to, że sami nie mają mgr, i nie wiedzą ile trudu psychicznego trzeba w to włożyć. Może nie mam najtrudniejszych studiów, ale też nie najłatwiejsze. Krótko przed licencjatem matka mi powiedziała- rzuć studia, chodź ze mną pracować. Tego dnia wieczorem dostałam ataku lęku, bo wcale nie zamierzam tam wracac. Nie mieszkam z rodzicami. Ale jestem sama jak palec. Ciąży mi juz 4 rok mieszkać samej, a facet uciekł. W sumie cieszę sie, że tak sie stało, bo to dzieciak był, umysłowo niedojrzały, ale przez niego czuje sie podwójnie samotna niż przed wejsciem w ten związek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Najlepiej sie czułam, własnie kiedy pracowałam i kiedy studiowałam jednoczesnie. Pracowałam 2-3 dni w tygodniu, ale kurcze, miałam 7 stów miesięcznie. Do tego stypendium naukowe, i czułam sie bezpiecznie. Ze jak zawale to mam jakies zabezpieczenie. W tym roku nie dostałam stypendium mimo średniej 4,5. Nie mogę pracować bo od rana do wieczora jestem na uczelni. Byliśmy z początku dosyć biedni, ale teraz moich rodziców stać na dostatnie życie, siostra z bratem utrzymują sie sami. To napawa mnie lękiem, bo teraz wychodzę na najsłabsze ogniwo. I tak dowiedziałam sie od terapeuty że jestem silna, że widzę dobre strony w siedzeniu całymi dniami na uczelni, odcięciu stypendium. Ale to że gnój mnie rzucił,to tego sie nie spodziewałam. Tego dnia wylądowałam na pogotowiu i co zrobiłam... jak gdyby nic poszłam stamtąd :D. Terapeutka sie zdziwiła, że wogóle po takim szoku tak szybko optrzytomniałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u mnie rok temu dostali od 4,4... dlatego dla mnie to był cios, ale do przeżycia. 2 lata równo wpadłam w mega depresję, określanej mianem cięzkiej, ale wyszłam z niej i wiem, że nie doprowadzę sie do takiego stanu tak łatwo. Chyba że zabiją mi rodzine to nie wytrzymam :P

Są ludzie silniejsi, ale znam i słabszych

Niestety jestem obciążona genetycznie, ale i całe życie rodzeństwo sie nade mną znęcało, dlatego wyrosłam na lękliwą osobę. Chociaż tego nie okazuję, dlatego potem sie to kumuluje i wychodzi na zewnątrz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wyspałam się. Deszcz dzwonił po szybach całą noc. Budziłam się co chwilę. Sny jakieś takie głupie. W dodatku, kiedy mogłam jeszcze smacznie spać przez godzinę, to wstał ktoś w domu i hałasował, co najmniej jakby impreza się szykowała. :evil:

Dzisiaj powrót do "normalności". Przyszłam na uniwersytet ciesząc się, że w końcu nie będę tyle siedzieć w domu, a tu się okazuje, że jutro zajęcia są realizowane według planu na poniedziałek i jest tylko jeden wykład. :evil:

Do tego fizyczne samopoczucie beznadziejne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

muszę się komuś w końcu wygadać, bo jak mówię o tym ludziom, to biorą mnie za dziwaka!!!

 

moja babcia nigdy nie miała łatwo w życiu, ma obecnie 81 lat i od lat ciągną się za nią problemy

mój ojciec to syn babci, to samo - czego się nie dotknie, zamienia się to w gó..no

 

mimo starań ciągle mają jakiś niefart w życiu

 

ja również, cokolwiek robię to mi się nie udaje.

 

zaczynam wierzyć, że istnieje jakaś klątwa na rodzinie.

serio

 

ile można mieć pecha?

ludzie mówią, że nikt nie rodzi się z pechem, ale jak słucham babci, jak patrzę na ojca i na siebie to mi się zdaje, że można się urodzić. Z jakimś znamieniem pecha. Nigdy nie byłam tak naprawdę szczęśliwa. Nie udaje mi się wiele rzeczy - spadnie na mnie cegłówka w drewnianym kościele (przenośnia)....

 

Ja się boję, chcę to cofnąć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ewelka91, ja tam w szczęście ani pecha nie wierzę. Gdybym miała patrzeć na to pod takim względem jak Ty to już dawno musiałabym sobie zamówić miejsce na cmentarzu (samobójstwa w rodzinie). To czy coś komuś wychodzi czy nie to kwestia wielu czynników. Jednym razem wpływa na to charakter, kwestie wychowania czy też cechy dziedziczne, a innym razem zależy to od naszego nastroju czy samozaparcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może tak wierzycie w ten pech czy klątwę, że sami to do siebie przyciągacie?

 

nikt nie wierzy (oprócz mnie,bo po prostu to dziwne jest). babcia jest mocno wierzącą katoliczką, a mimo to ciągle jakieś "smrody" się za nią ciągną...

nic z tego nie rozumiem.

 

wiedziałam, że i wy powiecie, że to niemożliwe :(

 

 

zresztą powiedz mi, jak nazwać to, że od 25 lat ciągną się sprawy sądowe,które do tej pory nie zostały rozstrzygnięte? "zbiegiem okoliczności"? jak to nazwiesz....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czuję się dziwnie. Tydzień temu byłam zdecydowana rzucić pracę, teraz czuję się w niej nienajgorzej. Wiem, że mój stan był rozstrojony pominięciem kilku dawek leku... I teraz siedzę i myślę... Ile z tych moich problemów to jedynie kwestia neuroreceptorów i serotoniny, a ile to faktycznie złe zdarzenia, źli ludzie, zła sytuacja. A może dzięki lekom zaklinam rzeczywistość?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kongo- w sensie egzaminy, brrrr :D własnie ucze sie do jednego, jutro jeszcze prezentacja, pojutrze test z ang.

Nienawidzę ang. Ale co zrobic :o

 

-- 07 sty 2014, 19:02 --

 

Indefference, to nie twój problem, że ten ktoś to palant :), Tak samo nie mój, że trafiłam na palanta. Nie ufajmy ludziom, którzy okazują wszystkim taką pomoc wzdłuż i wszerz, to płytka pomoc często. Zaufałam i mam za swoje

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×