Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zjednoczone Stany Lękowe


PJT

Rekomendowane odpowiedzi

wieslawpas, no tam mam wrazenie, ze jest jeszcze gorzej. Bo przy blokach to w ogole są same platne miesjca, ktore trzeba sobie wykupic, a i tak juz są zajęte. Gdzieniegdzie są jakies wolne ale to przy takich małych waskich uliczkach, wiec upchane jak się da. I w ogole jak porownuje do Warszawy, to malo jest miejsc do parkowania... i np. w pracy na wielkim parkingu, to tez trzeba sobie wykupic abonament roczny, albo w automacie placic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, Interesujesz się samochodami,a nawet nie zapytasz po ile mamy rosyjską benzynę, ale uprzedzę Twoje pytanie i powiem, że na ruskiej jeździ się średnio o złotówkę taniej, niż na polskiej. Ponadto rosjanie nie nakładają na swoją śmiesznych norm środowiskowych, i ta od nich ma więcej jadu.

 

Nie chodzę na terapię, ale zastanawiam się czy nie iść, pogadałbym z kimś. ale 100 zł za serdeczną rozmowę to trochę dużo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nerwa, No to faktycznie w Warszawie jest pod tym wzgledem latwiej. W sumie tam Szwajcaria to i porzadek wiekszy. No i na pewno bylo tam wczesniej wiecej samochodów niż w Polsce. U nas w Polsce to sie zaczelo jak Polska weszla do Unii,wtedy dużo samochodow z zagranicy naściagali. Pamietam, ze po powrocie z Anglii w której byłem w latach 2004-2006 korki przed swiatłami zrobiły się co najmniej dwa razy dłuższe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, no ogolnie wedlug mnie, to jest dość cięzka praca nad sobą. Nie zawsze przyjemna, nieraz po takiej sesji mozesz sie czuc naprawde rozwalony. Ale to tez jest potrzebne, bo zeby cos odbudowac, czasem trzeba najpierw zburzyc.

Dla mnie to taka podróz troche i do swojego wnetrza, i do rzeczy wypartych czy zapomnianych czasem - co nie zawsze jest łatwe. Albo mierzenie sie ze swoimi słabosciami pozniej, uczenie sie na nowo - jak żyć itp.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cieżki zaperdol na terapii to miałem tyko u jednego gościa do którego chodzilem. W sumie moze sie to wydawać dziwne, ale chodziłem do jednej babki przez 1,5 roku i z najwiekszych lękow mnie wyciagneła, ale postepu pozniej nie było żadnego po pół roku. Wiec poszeglem do pewnego gościa no i on spowodaowal, ze 3 miesiace leki mi przeszly. Najpierw mialem jedna sesie w tygodniu pozinij co dwa a pozniej przestalem chodzic. W sumie po tym mialem 7 lat przerwy w nerwicy. Aha byla to terapia Gelstat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

neon, no ogolnie wedlug mnie, to jest dość cięzka praca nad sobą. Nie zawsze przyjemna, nieraz po takiej sesji mozesz sie czuc naprawde rozwalony. Ale to tez jest potrzebne, bo zeby cos odbudowac, czasem trzeba najpierw zburzyc.

Dla mnie to taka podróz troche i do swojego wnetrza, i do rzeczy wypartych czy zapomnianych czasem - co nie zawsze jest łatwe. Albo mierzenie sie ze swoimi słabosciami pozniej, uczenie sie na nowo - jak żyć itp.

 

W sumie, to ja wewnątrz siebie dwa lata podróżowałem, wiele niespodzianek tam znalazłem :D dzięki temu stanąłem na nogi.

Ciekawe czy terapeuta by mnie czymś zaskoczył :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, ja ją zaczełam wtedy 10 lat temu, a bylam naprawde w złym stanie. Chodzilam ogolnie dosc dlugo.. ze 4 lata chyba. Ale w sumie poprawe mialam nie wiem... po pol roku moze? Nie bylam w stanie wychodzic sama z domu, mialam stany depresyjne, a potem juz bez problemu zaczelam studia i normalne zycie (i nie brałam żadnych leków!). Ale mimo, ze juz stanelam na nogi to jeszcze caly czas chodzilam kolejne lata i caly czas dowiadywalam sie czegos nowego. Potem juz mi sie troche nei chcialo, juz tak czulam, ze nie ma sensu i przerwalam.

A pierwsze co, to terapeutka wybila mi z glowy jakiekolowiek myslenie o objawach. W ogole o tym rozmowy nie bylo, zawsze tylko wlasnie o sytuacjach jakie sie przydazyly w danym tygogniu, jak sie czulam podczas nich, o relacjach z ludzmi itd. Taka psychodynamiczna terapia.

Potem jak przerwalam, to przez kolejne lata mialam spokoj - az do tego kolejnego epizodu teraz w maju.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aha, a ja mialem taka prace z krzeslami raz siadałem na jadnym a raz na drugim i raz prezentowalem takie swoje stanowisko a raz inne. Teraz chodze na takia zwykla terapie. Nie wiem jak w sumie ja nazwac w jakim nurcie. Po prostu przchodze i mowie, co sie wydarzyło i jak reagowałem i kiedy mialem objawy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wieslawpas, no ale w sumie ja tez tak mialam, ze na poczatku pytala "co slychac?" i ja opowiadalam co tam, ale ona potem takie pytania zadawala, ze to sklanialo mnie do myslenia. W sumie najciekawsze przemyslenia mialam zawsze po wyjsciu z takiej sesji. Tylko ja w ogole nie mowilam o objawach, jak zaczynalam - ze np. mialam atak lęku, to od razu pytala, co sie wtedy wydarzylo, czy z kims rozmawialam czy co. A jak tak - to w tą strone jechala - ze co to za osoba, co to dla mnie znaczylo itd. I ostatecznie wychodzilo, ze czulam wtedy costam (jakąs emocje), tylko np. nie zdawalam sobie z tego sprawy i dlatego się pojawial lęk.

A takich jakichs cwiczen, zadan czy zabaw to nigdy nie mialam, ale slyszalam o tej z krzeslem, podobno fajne.

 

-- 06 sty 2014, 01:09 --

 

Wiesiek, a pewnie, bede dawała znać co i jak :) No mi tez się podobały te nasze dzisiejsze rozmowy! :)

A Tobie życze dobrej nocy, zebys moze udało się jakos wczesniej zasnąc i zebys sie w koncu przestawił na inny tryb...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×