Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

no właśnie,tutaj jest wiele niewiadomych-ciężko znaleźć pracę taką,która będzie satysfakcjonować. I tego sie obawiam...że jak znajdę coś,to mnie wykończy fizycznie i psychicznie jak ciebie:( wszystko zależy od "losu/Boga/przeznaczenia/szczęścia" a nie od nas samych

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też jestem odbiciem swojego ojca - duże podobieństwo fizyczne i podobna pokręcona osobowość. On też jest społecznie niedostosowanym dziwakiem, jednak różnica jest taka, że jest dużo bardziej zaradnym człowiekiem ode mnie.

A co do matki to raczej ona się na mnie wyżywa niż ja na niej - choć to też się zdarzało.

Na szczęście ja też jestem całym tatą. Też jest nieprzystosowany społecznie, ale jest też inteligentny i bardzo mądry, z nim to mogę się dogadać na ciekawe tematy. Za to moja matka? Nie dość, że pijak to jeszcze totalnie głupi. Ona to już w ogóle w społeczeństwie nie istnieje. Tu jest różnica taka, że moja matka się boi ludzi a ja z moim tatą po prostu jesteśmy introwertykami. Z wyglądu też jestem podobna do rodziny ze strony taty :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie jestem tu nowa.

Jest mi źle,czuję się nie rozumiana, nie doceniana, nie potrzebna. Są chwile gdy myślę jakby mnie tu nie było,jakby sobie coś zrobić,ale mam dziecko i dla niego tylko chce żyć. Tylko myśl co ona będzie czuła,trzyma mnie na tym świecie. Cięgla słyszę tylko to źle,tamto źle,za głośno,za wolno.Nie umiem sobie z tym radzić. Nigdy nie słyszę nic pozytywnego.Coś co miałoby mnie podbudować dać wiarę w życie......

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nefele, dobrze, że tu jesteś. Miejsca takie jak to pewnie nie zawsze przynoszą wybawienie, ale z pewnością mogą być wsparciem. Choćby takim, że się wywrzeszczysz z tych kołtunów w sobie. Masz córkę, widzisz, masz dziecko... Już na starcie masz więcej niż ja w marzeniach chciałabym mieć. Trzymam za Ciebie kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, za miesiac jestem umowiona z psychologiem, ale doszlam do wniosku ze juz teraz musze sie komus wyzalic. Byc moze ktos z was zrozumie to co czuje i nie uslysze po raz kolejny ze wymyslam, mam wziac sie w garsc, ze ludzie maja wieksze problemy. Owszem, maja na pewno dyzo gorsze. Jednak znalazlam sie w takim punkcie, ze nie jestem sama sie z tego wszystkiego podzwignac. Moim najwiekszym problemem jest brak sensu, brak satysfakcji z zycia jakie w tej chwili prowadze, presja otoczenia, ciagly dysonans pomiedzy marzeniami a oczekiwaniami innych. Przez to wszystki oprocz prawdopodobnej depresji dorobilam sie porzadnej hipohondrii i wegetuje od ponad roku. Czuje sie jakby zycie mi uciekalo a ja tkwie uwieziona w jakiejs klatce, nie mogac zrobic kroku w zadna strone:( czuje sie zle w racjonalnym swiecie, w ktorym trzeba robic wszystko ,,wlasciwie'', ,,tak jak inni'', trzeba byc ciagle racjomalnym a jesli probujesz zyc inaczej czujesz sie gorszy i ludzie patrza na ciebie jak.na dziwaka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie, za miesiac jestem umowiona z psychologiem, ale doszlam do wniosku ze juz teraz musze sie komus wyzalic. Byc moze ktos z was zrozumie to co czuje i nie uslysze po raz kolejny ze wymyslam, mam wziac sie w garsc, ze ludzie maja wieksze problemy. Owszem, maja na pewno dyzo gorsze. Jednak znalazlam sie w takim punkcie, ze nie jestem sama sie z tego wszystkiego podzwignac. Moim najwiekszym problemem jest brak sensu, brak satysfakcji z zycia jakie w tej chwili prowadze, presja otoczenia, ciagly dysonans pomiedzy marzeniami a oczekiwaniami innych. Przez to wszystki oprocz prawdopodobnej depresji dorobilam sie porzadnej hipohondrii i wegetuje od ponad roku. Czuje sie jakby zycie mi uciekalo a ja tkwie uwieziona w jakiejs klatce, nie mogac zrobic kroku w zadna strone:( czuje sie zle w racjonalnym swiecie, w ktorym trzeba robic wszystko ,,wlasciwie'', ,,tak jak inni'', trzeba byc ciagle racjomalnym a jesli probujesz zyc inaczej czujesz sie gorszy i ludzie patrza na ciebie jak.na dziwaka.

 

Jakbym czytała o sobie. Mam to samo, brak celu, brak sensu życia, robienie tego co właściwe (czyt. jeśli jesteś kobietą to masz prać, sprzątać, gotować, rodzić dzieci i niech Ci się nie zamarzy robić kariery!). Jeśli się sprzeciwiasz temu, co w świecie jest normalne to jesteś dziwakiem - tak samo mam. I wiesz co? Z tym poszłam na terapię, ale nie! najpierw był psychiatra, który stwierdził, że DOJRZEWAM i mi przejdzie :lol:

potem był drugi psychiatra, co powiedział mi, że mogę ale nie muszę iść na terapię - poszłam. Tam chodziłam pół roku, po czym pani psycholog jak najlżej mi powiedziała, że "wymyślam problemy z dupy (to moja interpretacja) i mam przyjść jak będzie się działo coś naprawdę złego"

 

a i po drodze był trzeci psychiatra, co mi powiedział, że nic mi nie jest :lol:

 

Dlatego yebie psychologów i psychiatrów, oni nic nie wiedzą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Masakra... Tak mnie to boli, tak mnie boli... Ja zawsze staję na głowie, zawsze. Staram się jak tylko mogę, żeby było dobrze, żeby dobrze wszystko było. I proponuję pomoc, i sama staram się pomagać, nawet na siłę. I zależy mi na kimś i znowu kocham i znowu wystawiam się na odstrzał, bo mnie to odstrzeli prędzej czy później. Już dzisiaj walnął mnie szot, tylko w udo, jeszcze nie w serce, jeszcze szuka. Teraz sobie kuleję, bo przecież "potrzeba czasu na odpoczynek". Patologiczna jakaś jestem, czy co? Przecież nie wieszam się na szyi jak jakiś debil, no nie wieszam się. Napiszę sobie coś tutaj, prawie w eter, to jedyne co w jakiś sposób przynosi mi ulgę. Wywalenie z siebie tych wszystkich kołtunów, rozczarowań, załamań, czarności i całej ten smoły, burdelu z głowy. No mam już dość. Dość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego yebie psychologów i psychiatrów, oni nic nie wiedzą

 

Mialas przykre doswiadczenia, wiec w ogole mnie to nie dziwi...

Ja jak do tej pory nie rozmawialam z psychologiem. Staralam sie sobie sama radzic ze wszystkim. Uciekalam w obowiazki. Zaczelam zrzucac na siebie coraz wiecej, zeby jakos schowac z tylu glowy to co mnie naprawde boli. Czasami wydaje mi sie, ze jestem okropnie nieprzystosowana spolecznie:) (swoja droga jestem socjologiem :great: ). Jest wiele rzeczy, ktore mnie tlamsza, nie pozwalaja mi byc do konca soba. Przez caly czas czuje, ze musze nosic rozne maski, zeby przypodobac sie innym. Robilam to tak dlugo, ze teraz kazdy moj najmniejszy nawet bunt, jest odbieranym jak histeria...Kazdy mowi: masz przeciez o wiele lepiej, niz niektorzy ludzie. Skonczylo sie tym, ze zaczelam chorowac. Nie wiem czy moje problemy zdrowotne sa realne czy nie? Moze to tylko proba ucieczki od tego wszystkiego... Jak do tej pory badania niczego nie wykazaly. A ja i tak czuje sie zle i wciaz sie boje. Boje sie tego, ze naperawde moze dolegac mi cos powaznego i tego, ze przez moje obawy ucieka mi prawdziwe zycie. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doskonale, Cie rozumiem, bo mam podobnie. Mam owszem okresy ,,zrywow" jak to sama nazywam, kedy przez kilka dni w miesiacu, po prostu mam ochote cos robic - korzystam z tego poki moge, i zalatwiam mnozace sie zaleglosci. Ogolnie jednak, sen, sen, sen. Potrafie lezec godzinami i wpatrywac sie w durne seriale i programy w TV. Ciezko mi nawet chwycic za ksiazke (a kocham czytac). Czuje, ze nawet sama siebie zaniedbalam. Co prawda niekt mi tego nie powiedzial anie nie dal do zrozumienia, jednak nie mam nawet ochoty uczesac sie ani zrobic makijazu. Jesli uda mi sie zwlec z lozka to ciuchy zakladam takie jakie mam akurat pod reka. Praca (ktora nota bene nie jest szczytem moich marzen) stala sie przykrym obowiazkiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć. Długo sie zastanawiałem nad napisaniem tego posta. Mam 20 lat, w sumie w tym roku koncze 20.. I chyba mam depresje... Dużo czytałem na ten temat i wgl.. Od jakiś dwóch lat jestem nikim... Olewałem szkole totalnie, do wszystkiego podchodzę z niechęcią. Wstydze sie tego jak wygladam, co soba reprezentuje ( w zasadzie to nie reperezentuje soba niczego )

Mam kilka wad w swoim wyglądzie, przez które nie potrafię "iść do przodu". Ostatnie miesiace to koszmar... Odizolowałem sie całkowicie od otoczenia, nie wychodze z domu , zero ruchu, zainteresowań, pasjii.. Gdy już wychodze na ulice mam wrażenie ze wszyscy pokazują na mnie palcami , szpecą do siebie i śmieją sie ze mnie.. Nie raz były sytuacje gdy ludzie mijaja mnie na drodze a potem słychac śmiech.. Wtedy moje nogi sa jak z waty i nie marze o niczym innym jak znów byc w domu w 4 scianach swojego pokoju... W dzieciństwie było podobnie... Zawsze z boku , nieakceptowany bo cichy i małomówny, z okropnymi wadami... Czasami poprostu mysle ze urodziłem sie z depresją... ;/ Prace rzuciłem po miesiącu bo nie wytrzymałem psychicznie..

Obserwujac swoich znajomych jak sie rozwijają jak ida do przodu łezka mi sie kreci w oku, bo wiem ze mnie też na to stać, ale przez te wsszystkie problemy które mnie spoktały jest mi ciezko..I nie potrafie sie zebrac w sobie... Czasami mysle że jedeynym rozwiazaniem jest skończenie z sobą, ale brakuje mi odwagi.. Sam nie wiem co mam już robić.. Jestem nikim nikim nikim.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znoszę ludzi w mojej pracy, zadania są znośne. Z tym, że ona nie jest w zawodzie. W zawodzie, jak ostatnio dostałam jedno zlecenie (pracując na etat), to czułam się euforycznie. To tylko pogłębiło moje niezadowolenie z tego, gdzie jestem zatrudniona...

 

Ale nie mogę sobie pozwolić na wpatrywanie się przed siebie, kiedy na biurku leżą papiery, którymi trzeba się zająć i kiedy poza pracą też mam obowiązki. Nie umiem jednak się zebrać w sobie...

 

Leczę się farmakologicznie od czerwca, nie podjęłam terapii, bo po pierwszej poprawie po samych lekach uznałam, że nie jest mi ona potrzebna. Podczas świąt zdarzało mi się pominąć dawkę, co mnie już zupełnie rozstroiło. Nie wiem, co dalej... Magisterka leży, jak tak dalej pójdzie narobię sobie problemów w pracy, studiów nie ogarniam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Obserwujac swoich znajomych jak sie rozwijają jak ida do przodu łezka mi sie kreci w oku, bo wiem ze mnie też na to stać, ale przez te wsszystkie problemy które mnie spoktały jest mi ciezko..I nie potrafie sie zebrac w sobie... Czasami mysle że jedeynym rozwiazaniem jest skończenie z sobą, ale brakuje mi odwagi.. Sam nie wiem co mam już robić.. Jestem nikim nikim nikim.

Blue, przede wszystkim rowiazanie jakie wymysliles nie jest zadnym rozwiazaniem...Doskonale rozumiem jak jest Ci trudno. Wyobraz sobie, ze jestem od Ciebie kilka lat starsza i mam podobnie: widze, jak ludzie wokol mnie ida do przodu, rozwijaja sie, robia kariery..a ja nie moge ruszyc z miejsca.

 

Napisales: ,,Obserwujac swoich znajomych jak sie rozwijają jak ida do przodu łezka mi sie kreci w oku, bo wiem ze mnie też na to stać"

czyli jednak gdzies w glebi samego siebie masz swiadomosc tego, ze nie jestes NIKIM wiesz, ze Ciebie stac na to rowniez:)

 

Jesli chodzi o problemy z Twoim wygladem, to co Twiom zdaniem jest z nim nie tak? (oczywiscie jesli mozesz napisac):)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W interencie nie jest sie anonimowym, i nie chce o tym pisac, mam 2 rece obie nogi.. aby tyle. Tak czy inaczej sa powody zeby sei ze mnie ponabijac powytykac palcami. Jedynym "plusem" tej sytacji jest to ze nauczyłem sie szanowac innych I ICH WYGLAD. Ale w dzisiejszym swiecie jest TO zupełnie zapomniane.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej sa powody zeby sei ze mnie ponabijac powytykac palcami.

 

Nie ma zadnego powodu, zeby sie nabijac z czyjegos wygladu. Jakkolwiek by ten ktos wygladal. Osoby, ktore to robia, nie posiadaja moim zdaniem zbyt wielu wyzszych uczuc lub nie maja swiadomosci, ze krzywdza w ten sposob innych ludzi.

 

Rozumiem, ze kompleksy odnosnie wygladu Cie blokuja. Uwierz, ze przechodzilam przez to samo. Czulam sie brzydka, na kazdym kroku wysmiewana, ze wzgledu na to, ze pochodzilam z niezbyt zamoznej rodziny, kolezanki smialy sie z tego, w co sie ubieralam. Nadal mam, miedzy innymi, z tego powodu problem z pewnoscia siebie, chociaz pozbylam sie wiekszej czesci moich kompleksow zwiazanych z wygladem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

QAbled a z czego piszesz magisterke?:)

 

Ja mam podobny problem z praca. Rowniez czesciowo chodzi o ludzi. Pracuje w firmie w ktorej ludzie wychodza z zalozenia, ze trzeba sie wiecznie spinac, wiecznie gnac przed siebie, depczac po drodze innych. Rozumiem, ze jest to praca odpowiedzialna, jednak ten wyscig szczurow mnie meczy. Okropnie mnie meczy, to, ze kontakty pomiedzy ludzimi, ktorzy tam pracuja, sa plytkie i falszywe. Niby sie do siebie usmiechaja, jednak gdy tylko druga osoba sie odwroci, druga jest jej w stanie wbic noz w plecy. Czuje sie tam zle, bo po pierwsze, nie jest, to cos co chcialabym robic, a nie moge sobie w tej chwili pozwlic na zmiane. Dlatego kazda czynnosc wykonuje jak automat.

Ewelka :brawo: Zgadzam sie z Toba:), jednak blue musimy tez zrozumiec . Wez pod uwage, ze nasze problemy rowniez wydaja sie wiekszosci ludzi blache.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

Jestem nowy na forum, mój problem jest dość nietypowy. Rozwiązanie go jest niemożliwe, ale możliwe, że wyżalenie się trochę mi pomoże.

Od dzieciaka moim marzeniem było wojsko, a od 2 klasy gimnazjum zacząłem już poważnie myśleć o tym zawodzie. Spowodowane to było tym, że mój starszy brat poszedł właśnie w tą drogę, a ojciec też kiedyś służył w zasadniczej służbie. W trzeciej klasie liceum to marzenie było tak silne, że zacząłem się uczyć nawet po nocach kilka miesięcy wcześniej byleby jak najlepiej zdać maturę, i udało się. Od tego roku zacząłem studia w szkole oficerskiej. Nie przypuszczałem jednak, że to będzie takie trudne, tyle obowiązków, niepewność co do przyszłości, bardzo rzadko bywam teraz w domu. Teraz z okazji świąt dostałem kilka dni urlopu, przypomniałem sobie jak żyło się w cywilnym życiu, rozleniwiłem się strasznie przez te święta, spadła mi motywacja, która kiedyś była taka silna... Jedną z najgorszych rzeczy jest presja jaką otoczenie wywiera na mnie, rodzice, znajomi itp. Wszyscy są święcie przekonani, że uda mi się skończyć tą szkołę.

Ale kiedy zastanawiam się, co by było gdybym teraz odpuścił, dochodzę do wniosku, że studiowanie na cywilnej uczelni blisko domu było by jeszcze gorsze dla mnie. Wiem, że nie odpuszczę, za daleko zaszedłem, i za dużo poświęceń mnie to kosztowało, ale to czasami jest tak ciężkie, że zastanawiam się czy aby na pewno dam radę.

Możliwe, że to przez te święta przypomniałem sobie jak to jest nie mieć żadnych zmartwień, ale już niedługo nadejdzie czas powrotu i wiem, że nie będzie on wcale taki łatwy, jak się ludziom wydaje...

Nie mogę żalić się ludziom w prawdziwym świecie, więc robię to tutaj.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Luktar, ale napisałam, że to nie TAKIE lęki... nie takie jak przy nerwicy lękowej (czy jak to się tam nazywa)... To polega na czymś innym, ale nie mam zamiaru tego tłumaczyć. Żeby to zrozumieć, trzeba by wejść mi do głowy. Powiem tyle, że czuję jakiś paraliż, odrętwienie, osłupienie. Ale nieważne, z jakiego powodu, nieważne, co jest tego przyczyną, bo nikt mi nie uwierzy i zostanę tylko wyśmiana.

 

Aranjani,

Przeczysz sama sobie

Nie przeczę - jak nie wiesz, to nie pisz - w końcu udało mi się coś tam przeczytać, ale wściekam się z racji tego, że jest to cholernie nudne i bez sensu. Jakiś bałwan i życiowy nieudacznik nie miał pewnie co zrobić ze swoim życiem, to pisał takie pseudointeligentne filozoficzne śmieci.

 

A jesli chodzi o Twoje jęczenie... weź się kobieto w garść! Jest Ci z czymś źle... to spróbuj to zmienić bo to uja nikt tego za Ciebie nie zrobi.

I tak jak napisał kolekcjoner snów... szczęście samo nie przychodzi.

 

A... i zapisz się gdzieś na terapię...

Przecież właśnie w tym ostatnim jęczeniu napisałam, że próbowałam coś zmienić... Radzę nauczyć się czytać ze zrozumieniem. ;) Ciekawe, czy wam wszystko tak szybko i łatwo przyszło. Ciekawam, jak wy reagowaliście, gdy życie was w ch*ja robiło mimo usilnych starań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hed123 ty nie masz depresji,ciebie dopadło zwątpienie,ale realizujesz marzenia-tyle dobrego. Każdy czasem sie zatrzymuje i widzi że dorosłe życie jest trudne. To nic nowego. Hed,która to klasa/rok? Nie rezygnuj z tego, twoje marzenie sie spełnia,moje chyba nigdy...myślę że jak wrócisz to wszystko wróci do normy

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

>>>>zmęczona_wszystkim

 

Można próbować i próbować i czasami po prostu coś nie "zaskoczy". Bo jedna osoba może chcieć, a ta druga nie, albo odwrotnie. Oprócz prób i starań jest jeszcze ten łut szczęścia, którego się nie da wypracować i który nie zależy od nas.

 

Jasne, że nie da się nikogo do miłości zmusić. Ci, którzy przeżyli taką nieodwzajemnioną (ech..) doskonale o tym wiedzą. Tak dobrze nie ma. Jednakże będę się trzymał tego, że zawsze da się zmienić siebie i swoje życie na tyle aby wzbudzić zainteresowanie kogoś, aby dać sobie szansę na bycie w związku. Na tym właśnie polega to próbowanie, o którym pisałem - próbowanie z większą ilością osób, w większej ilości sytuacji. Jeżeli rezygnuje się z potencjalnych szans, bo chce się być tylko z osobą, dla której akurat my, z różnych przyczyn nie jesteśmy atrakcyjni to już jest nasz wybór. Ale szanse na pewno się pojawią. Próby i starania są podstawą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×